forum.labradory.org

Szkolenie - Szkolenie z obrożą elektroniczną

BlueDiego - 01-01-2009, 21:50
Temat postu: Szkolenie z obrożą elektroniczną
Tylko krowa nie zmienia swego zdania.. Ponieważ nie jestem krową, ani zaślepionym jakąś ideą (teorią) maniakiem, wycofuję się ze swojego dotychczas "twardego-negatywnego" stosunku do teletaktów (obroży elektronicznych). Zmianę tą spowodowało moje pzypadkowe spotkanie z panią, która z powodzeniem, na moich oczach, używała tej obroży szkoląc swego psa - łajkę zachodniosyberyjską. Wiadomo, że psy te (nota bene doskonałe psy myśliwskie, coraz częściej stosowane w Polsce jako psy polujące) są bardzo trudne w układaniu. Przy pierwszym zastosowaniu kary (nawet głosowej) przez przewodnika, potrafią odmówić współpracy na dłuższy czas. Dlatego niektórzy myśliwi szkolą je, po prostu puszczając je swobodnie do lasu, w towarzystwie starszego pieska tej rasy. Po jakimś czasie pies sam się nauczy płoszyć i podprowadzać zwierzynę do myśliwego, oznajmiając to szczekaniem.. Psy te są psami - indywidualistami, "szerokiego pola" a raczej "szerokiego lasu" i nie lubią kręcić sie na spacerach przy pańciach. Jakież było moje zdziwienie, gdy spotkałem w lesie biegnącą luzem (do Kaji) suczkę - łajkę i gdy spodziewałem sie kłopotów, usłyszałem gwizd wydobywający się z obroży psa i wkrótce suczka pobiegła do swojej pani (około 100m), która spokojnie i bez problemów zapięła ją na smycz. Wkrótce podszedłem do kobiety i z ciekawości zacząłem rozmowę. Trwała ona około godziny i całkowicie zmieniła moje podejście do obroży elektronicznych (teletaktów). Okazuje sie, ze moje wiadomości na ich temat są już mocno przestarzałe. Obecnie produkowane teletakty są doskonałym narzędziem do szkolenia. Przy ich pomocy można oduczyć psa niepożądanych zachowań, praktycznie dużo łagodniej niz przez np. szarpanie smyczą (co dopuszczają zwolennicy metod pozytywnych). Obroża ta ma dziewięć stopni siły impulsu wysokiego napięcia (od łagodnego muskania do bardzo silnych impulsów). Ma dodatkowo wydawanie gwizdów z obroży oraz wibracyjne drgania głowicy. Wszystko to sterowane pilotem i działające na odległość 200m. Pani zdjęła obroże pieskowi i na swoim gołym ramieniu mogłem spróbować jak to działa. Impulsy z poziomu 1 były dła mnie niewyczuwalne (pies podobno je moze wyczuć), poziom 2 i 3 odebrałem jako dośc delikatne ukłucia, poziom czwarty był już zdecydowanie mniej przyjemny. Próbowania poziomów 5 - 9 pani mi odradziła. Odpowiednim przyciskiem można włączyć wibrację głowicy lub gwizd z obroży. Przyznam, że byłem tą próbą zafascynowany.. Pani powiedziała mi, że już dawno nawet najsłabszych impulsów nie stosuje, gdyż wystarcza sam gwizd z obroży, a w ostateczności wibracje (a więc bodźce zdecydowanie nie "negatywne"). Pies nie kojarzy sobie tej nauki z właścicielem i zawsze chętnie do niej wraca.. Metodę tą polecił jej szkoleniowiec psów myśliwskich, wraz z dokładnym instruktażem co do użycia obroży.Niestety jest to sprzęt zdecydowanie drogi - koszt takiej zabawki wynosi około 800 złotych, jest więc dla mnie emeryta nieosiągalny. Szkoda, gdyż bezpieczeństwo mojego psa byłoby wtedy dużo większe.. Oduczyć labka na odległość skakania na ludzi lub uciekania do innych psów, to betka stosując to ustrojstwo! A ileż z tym kłopotów.. Wystarczyć poczytać o tym na naszym forum. Gyby nie ta cena.. Co o tym myślicie? :)
Kazik - 01-01-2009, 22:05

Przeczytałam jednym tchem i bardzo mnie to zaciekawiło. Też zawsze sceptycznie podchodziłam do tego typu urządzeń, a u proszę taki o to ze mnie ciemnogród.
Szkoda tylko że ta cena taka wariacka. Jednak skoro to ma tyle funkcji i możliwości, to nie dziwota że ktoś chce zbić uczciwie na tym kasę.
I może nawet dobrze że to kosztuje konkretnie, bo w niepowołanych rękach mogłoby zrobić krzywdę... chociaż nawet i wysoka cena temu nie przeszkodzi, bo głupota ludzka nie zna granic (ale to na marginesie)

aganica - 01-01-2009, 22:11

Też widziałam efekty tej obroży .Szkolony był Ałabaj /owczarek środkowoazjatycki/.
Efekty zaskakujące , pies posłuszny . Nie pomagał kliker ani szkolenie na smaczki .Uparciuch i agresor.
Jednak ta cena :cring:
Sama byłam wrogiem tej obroży , jednak gdy inne metody zawodzą - jestem zaaa......

BlueDiego - 01-01-2009, 22:14

Kazik napisał/a:
I może nawet dobrze że to kosztuje konkretnie, bo w niepowołanych rękach mogłoby zrobić krzywdę... chociaż nawet i wysoka cena temu nie przeszkodzi, bo głupota ludzka nie zna granic (ale to na marginesie)

Kazik, ja tu w ogóle nie rozważam możliwości świadomego dręczenia pieska, gdyż można go (pieska) równie dobrze zadręczyć np. ciągnąc na obroży zaciskowej, kolczatce czy halti.. Myślę jedynie o nieszkodzącym psu szkoleniu.. :D

labi - 02-01-2009, 07:36

BlueDiego napisał/a:
gdyż można go (pieska) równie dobrze zadręczyć np. ciągnąc na obroży zaciskowej, kolczatce czy halti..


Mało tego, widziałem labradora zadręczonego... bezruchem. Okropny widok tłustego cielska ledwie powłóczącego łapkami :(

Widziałem również natychmiastowy efekt działania takiej obroży na agresywnym labiszonie. Jestem za :)

A cena??? No cóż. Dużo to pojęcie względne. Znam panie wydające tyle na waciki :)
Sam wydałbym na coś innego. No, chyba, że byłaby potrzeba zastosowania takiego sprzętu. Na szczęście nie ma takiej potrzeby, czego i Wam i Waszym psiurkom życzę :)

Andevil - 02-01-2009, 07:57

Jedno zastrzezenie według mnie - takiej obrozy nie powinni używć ludzie nie majacy o tym zielonego pojęcia. Ale tacy ludzie ani haltera, ani innych środkw też nie powinni używać.
gusia1972 - 02-01-2009, 10:20

kurcze, jak czytałam to byłam coraz bardziej podekscytowana !!
nie potrafię Kali przywołać do mnie jak biega luzem i zobaczy innego psa :(
najczęściej wita się i zaraz wraca, ale czasami coś jej strzeli do łepetyny i leci w druga stronę na nasyp kolejowy :( jest wtedy głucha na wszystko :(
taka obroża to byłoby dla mnie zbawienie :) ale ta cena .... :(
musze pomysleć ... może cos uzbieram do lata :<

Kazik - 02-01-2009, 11:28

BlueDiego, ja jak zwykle coś napiszę to źle dobiorę słowa. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Zgadzam się również z labim bo mam w okolicy takiego nieszczęśnika o wdzięcznym imieniu "Maczo" z którym wychodzą na siku i z powrotem do domu bo zimno, albo na odwrót za ciepło. Nie ganianiają z nim bo nie oddaje zabawek. Jest obrzydliwie ciężki i zapasiony. Nie umie chodzić przy nodze. Właśnie takim właścicielom bałabym się powierzyć psa, a co dopiero taką obrożę. No chyba że sami by ją nosili. :bad:
Macie racje, nawet halti źle założona może skręcić psu kark.
Więc powiem tyle, że zgadzam się z Wami, a to co napisałam wcześniej obrazuje jedynie moją obawę opartą o spostrzeżenia "znajomych" właścicieli psiaków.

Bora - 02-01-2009, 14:12

Ja, jako zagorzały "pozytywny" właściciel psa , może was zaskoczę, ale mnie obroża elektryczna wcale jakoś nie szokuje.

Jestem jak najbardziej za, kiedy wszystkie metody zawodzą.
Lepsze to niż targać psa na kolczatce, wyprowadzać na halti i smyczy flexi (o zgrozo) czy dusić na dławiku.

Często jest też tak, że wystarczy zastosować impuls elektryczny tylko kilka razy (przed nim zawsze wydawany jest ten charakterystyczny dźwięk). Potem wystarczy już sam dźwięk.
Najważniejsze wg mnie jest to, że psu krzywdy nie zrobi i pies nie kojarzy "kary" z właścicielem. A chyba o to właśnie chodzi.

Jeśli taka obroża elektryczna ma uratować psu życie (albo uratować go przed schroniskiem) bo goni i morduje kury bez opamiętania... no to chyba nie ma nad czym sie zastanawiać.

BlueDiego - 03-01-2009, 16:49

Kazik napisał/a:
mam w okolicy takiego nieszczęśnika o wdzięcznym imieniu "Maczo" z którym wychodzą na siku i z powrotem do domu bo zimno, albo na odwrót za ciepło. Nie ganianiają z nim bo nie oddaje zabawek. Jest obrzydliwie ciężki i zapasiony. Nie umie chodzić przy nodze.

Labi napisał/a:
Mało tego, widziałem labradora zadręczonego... bezruchem. Okropny widok tłustego cielska ledwie powłóczącego łapkami :(

Ogarnia mnie ogromne uczucie żalu i współczucia, gdy widzę takie "potworki". :cring: A jest ich kilka na moim osiedlu... :-o
Szczególnie labkom trzeba poświęcić znacznie więcej, niż tylko czułe słówka i mizianie. Jest to również ważne dla nich, ale sprowadzenie tych psiaków do roli futrzaków-maskotek rodzinnych, robiących cyrkowe sztuczki dla gości, jest dla takiego pieska losem najgorszym... Taki nieszczęśliwy, otyły, pies szybko zapada na choroby i odchodzi.. :bad:
A ci właśnie właściciele mienią sie zwykle miłośnikami psów... :bad: Ohyda!! :bad: To jest traktowanie pupila podobne do trzymania w ciasnej klatce dumnego tygrysa.. Ale takie jest życie (tacy są właśnie niektórzy ludzie). :bad:

aganica - 03-01-2009, 19:39

To ja troszke przyoffuję ale nie bardzo odbiegnę od tematu .
Gdy szkoliłam Hermione na PT , byłam mile zaskoczona bo :zakaz siły , kolczatek, dławików .Zwykła obroża i smych treningowa.Jakie było moje zaskoczenie gdy doszło do oduczania śmieciowego zbierania , gdy treser zaczoł po trasie naszego marszu rozkładać : mięso , kiełbasę i nawet koopy ludzkie ..... i tu moje zaskoczenie gdy dowiedziałam się że każdy z tych smakołyków jest podłaczony pod samochodowy akumulator..Treser pozwalał podejść psu i nie pozwolił reagować , gdy pies chciał chwycić przysmak ..właściciel komenda "fee" a pomocnik załanczał akumulator .To niby tylko 12V ale jednak pies odczuwał nieprzyjemne mrowienie .Hermiona dała się złapać przy pierwszej pułapce , potem samo fee wystarczyło...

BarbaraS - 03-01-2009, 23:39

BlueDiego napisał/a:
robiących cyrkowe sztuczki dla gości, jest dla takiego pieska losem najgorszym...

No, tu troszkę zaprotestuję. Cyrkowych sztuczek pies nie umie sam z siebie, trzeba go tego nauczyć. A zanim do sztuczek dojdzie zazwyczaj jest przynajmniej podstawowe posłuszeństwo. To już jakaś praca wymagająca od opiekuna trochę wiedzy, chęci i umiejętności dogadania się z psem. Taki opiekun na ogół wie też co nieco o swoim psie i jego potrzebach.

BlueDiego - 04-01-2009, 07:12

aganica napisał/a:
Treser pozwalał podejść psu i nie pozwolił reagować , gdy pies chciał chwycić przysmak ..właściciel komenda "fee" a pomocnik załanczał akumulator .To niby tylko 12V ale jednak pies odczuwał nieprzyjemne mrowienie

Bardzo mnie zaciekawiło to co napisałaś! Ciekawe, może wystarczyłaby 12V bateryjka?
Bo jak wziąć ze sobą akumulator? Muszę coś z bateryjką 12V pokombinować!!!

BarbaraS napisał/a:
Cyrkowych sztuczek pies nie umie sam z siebie, trzeba go tego nauczyć. A zanim do sztuczek dojdzie zazwyczaj jest przynajmniej podstawowe posłuszeństwo. To już jakaś praca wymagająca od opiekuna trochę wiedzy, chęci i umiejętności dogadania się z psem. Taki opiekun na ogół wie też co nieco o swoim psie i jego potrzebach.


Jasne, że gdy właściciel dba o potrzeby ruchowe pieska i pozwala mu poznawać świat,
to sztuczki i domowe zabawy są jak najbardziej O.K. Labki to kochają!!! Jestem ZA...!! Ale cytowane przeze mnie przypadki pokazują całkiem inną postawę.. Wtedy lepiej jest psa (labka) oddać w dobre ręce (gdy się go naprawdę kocha) a wziąć np. pekińczyka czy yorka.. :) :-o

aganica - 04-01-2009, 10:29

Jeśli dasz radę podłączyć przewody , to może się udać .Powodzenie zależy od tego by pies nie łączył znaleziska z człowiekiem .Na naszym szkoleniu , pomocnik stał w pewnie odległosci od zasadzki.My robilismy z siebie "głupków"..udając że nie widzimy tego miejsca , przechodząc obok i jak pies się zatrzymywał pozwalalismy mu powąchać i dopiero było "fee" Wszystko zależało od refleksu pomocnika , by podłaczył w odpowiednim momencie ten ,nieszczęsny, akumulator.
Muszę powiedzieć że metoda zadziałała ,jest skuteczna.

Jola - 04-01-2009, 11:27

Jak zwykle Blue Diego niezwykle ciekawy temacik podrzucił. Nie spotkałam się w naturze z takim ustrojstwem, ale z tego co apisałeś wynikają same pozytywy... Jestem za - zdecydowanie bardziej za niż kolczatką!
BarbaraS - 04-01-2009, 11:32

BlueDiego napisał/a:
Wtedy lepiej jest psa (labka) oddać w dobre ręce (gdy się go naprawdę kocha) a wziąć np. pekińczyka czy yorka.. :) :-o

Zgadza się. Z naciskiem na pekińczyka bo york to jednak niekoniecznie na kanape, choć wygląda ozdobnie to w końcu terrier i swoje potrzeby też ma.
Niedawno u weta widziałam biszkoptową labcię której grzbiet zapadał się w niesamowitej tuszy :( Żal było patrzeć. Dość często się widzi ledwie człapiące pod własnym ciężarem labki
aganica napisał/a:
.
Powodzenie zależy od tego by pies nie łączył znaleziska z człowiekiem

Chyba w każdym przypadku najlepsze efekty uzyskuje się gdy pies nieprzyjemnych bodźców nie kojarzy z człowiekiem.

aganica - 04-01-2009, 15:20

Cytat:
Chyba w każdym przypadku najlepsze efekty uzyskuje się gdy pies nieprzyjemnych bodźców nie kojarzy z człowiekiem.

Z tym się zgadzam ..własciciel zawsze powinien być ostoją i ratunkiem przed wszelkim złem.
Pies powinien ufać ze nigdy nie zazna zła od swojego pana.

AnIeLa - 07-01-2009, 19:34

Cytat:
taka obroża to byłoby dla mnie zbawienie ale ta cena ....
musze pomysleć ... może cos uzbieram do lata
_________________




Na allegro przed chwilą widziałam za 105,00 zł.

http://www.allegro.pl/ite...sklep_fvat.html

[ Dodano: Sro 07 Sty, 2009 ]
http://www.allegro.pl/ite...sklep_fvat.html dodaje ten link, ponieważ tamta aukcja konczy sie za kilka godzinn :)

BlueDiego - 08-01-2009, 18:45

Ta obroża w porównaniu z opisaną przeze mnie nie ma regulacji siły impulsu elektrycznego, nie ma dźwięku z obroży (gwizdu). Ale za to ma przystępną cenę... Nie wiem co o tym sądzić... :)
Może ktoś się zdecyduje na zakup i podzieli się doświadczeniem ze stosowania.. :)

[ Dodano: Czw 08 Sty, 2009 ]
Ale przestrzegałbym przed użyciem tej obroży w stosunku do słabszych psychicznie psiaków (szczególnie labków). Można psa praktycznie zdemolować.. Co innego gdy siłę impulsu mozna nastawić na bardzo małą, akceptowalną nawet przez słabsze charakterem pieski... :)

AnIeLa - 08-01-2009, 19:24

BlueDiego, wydaje mi się, że dźwięk z obroży mam
"GWIZDEK - charakterystyczny bodziec dźwiekowy, ułatwi Ci on komunikacje z psiakem, 3 poziomy głośności."

BlueDiego - 08-01-2009, 19:37

Być może źle zrozumiałem opis (wydawało mi się, że dźwięk pochodzi z pilota). :)
AnIeLa - 08-01-2009, 20:00

a może z pilota, o tym nie pomyślałam :confused: tak jest jak człowiek nie śpi po nocach to i komórki mózgowe nie działaja jak trzeba :-P :)
BlueDiego - 08-01-2009, 20:17

Niska cena pochodzi właśnie stąd, że przez radio steruje się tylko dwoma wartościami: stałym co do siły impulsem elektrycznym i wibracją obroży. :)
gusia1972 - 09-01-2009, 12:11

na razie dałam tą aukcję w obserwowaną :) poczytam poanalizuję ...
Gerard - 09-01-2009, 13:58
Temat postu: Re: Szkolenie z obrożą elektroniczną
BlueDiego napisał/a:
Co o tym myślicie? :)


Ja myślę, że labrador, to nie niezależna i trudna w szkoleniu łajka syberyjska :-) .
Myślę również, że jak ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o szkoleniu psów, zacznie używać teletaktu, to cudów nie może oczekiwać :-) .
Jeśli przychodzi mi czasem do głowy myśl o zakupie tego genialnego amerykańskiego (chyba) wynalazku, to tylko w celu oduczenia psa zbieractwa, które może być dla niego śmiertelnie
niebezpieczne. Ale żeby założyć labradorowi teletakt w celu nauczenia go powrotu na komendę? Coś takiego jeszcze nie przyszło mi do głowy :-)

http://www.labteam.pl/?relacje=1&id=41
Polecam filmik zatytułowany "Trening Inu". Zapewniam Was, że ten pies nie wie co to jest obroża elektryczna :-)

BlueDiego - 10-01-2009, 00:33

Gerard napisał/a:
Ale żeby założyć labradorowi teletakt w celu nauczenia go powrotu na komendę? Coś takiego jeszcze nie przyszło mi do głowy :-)


Ja bym również nie stosował teletaktu, szczególnie dla "miękkiego" labradora. Można psa "psychicznie" wykoleić, zamienić wesołego, pełnego temperamentu, pieska w przestraszone, kulące ogon stworzenie... Szczególnie stosując zestaw bez regulacji siły działania. Zresztą Kaja była szkolona bez takiego urządzenia. Ale co do nauki powrotu przy pomocy teletaktu, to wydaje mi sie, że jest to możliwe i łatwe.. Ja raczej myślałem o zakładaniu pieskowi takiej obroży na polowaniu zbiorowym, aby uniemożliwić mu pogonienie za dzikiem bez komendy.. Miesiąc temu spotkałem człowieka, któremu wyżeł (ze smyczą) uciekł za dzikiem bez komendy, został rozdarty i walczył o życie po operacji... Póki co jeszcze nie planuję w tym roku udziału Kaji w zbiorówce... :)

[ Dodano: Sob 10 Sty, 2009 ]
Oglądnąłem filmiki i powiem, że pieski ładnie wykonują ćwiczenia, chociaż widać u nich efekt szkolenia na smaczki, gdyż poruszają się nienaturalnie, oczekując na nagrody.. Tak właśnie ja też chodziłem z Foksiem... Kaja idąc przy nodze, porusza się w sposób naturalny. Siada, waruje, zostaje na komendy głosowe, gesty i komendy wydane gwizdkiem.. Też nie używałem teletaktu... Ale może to jest jeszcze tylko szkolenie tych piesków, chociaż pamiętam, że z Foksiem się męczyłem, by tą nienaturalną pozycję uzyskać :)

Gerard - 10-01-2009, 07:54

BlueDiego napisał/a:
Ja bym również nie stosował teletaktu, szczególnie dla "miękkiego" labradora. Można psa "psychicznie" wykoleić, zamienić wesołego, pełnego temperamentu, pieska w przestraszone, kulące ogon stworzenie...

Właśnie :-) . Niedoświadczony przewodnik może sobie zafundować dzięki obroży elektrycznej psa bojaźliwego, wycofanego.
BlueDiego napisał/a:
Ale co do nauki powrotu przy pomocy teletaktu, to wydaje mi sie, że jest to możliwe i łatwe..

No,...nie do końca takie bardzo łatwe. Trochę trzeba wiedzieć, znać się na psach, żeby przy pomocy teletaktu SKUTECZNIE oduczyć psa gonienia zwierzyny, czy braku powrotu na komendę. Celowo piszę "oduczyć" bo to jest oduczanie złego nawyku a nie nauka właściwego zachowania.
BlueDiego napisał/a:
Ja raczej myślałem o zakładaniu pieskowi takiej obroży na polowaniu zbiorowym, aby uniemożliwić mu pogonienie za dzikiem bez komendy.

A co będzie jak pies znajdzie się poza zasięgiem obroży elektrycznej i wtedy poczuje świeży ślad dzika? O taką sytuację nie jest trudno na polowaniu. Wtedy przydałoby się dobre przywołanie gwizdkiem.
BlueDiego napisał/a:
Oglądnąłem filmiki i powiem, że pieski ładnie wykonują ćwiczenia, chociaż widać u nich efekt szkolenia na smaczki, gdyż poruszają się nienaturalnie, oczekując na nagrody..

Psy pracują "dla nas" za nagrody :-) . Ja osobiście nie widzę nic złego w smaczkach i szkoleniu na smaczki. Poza tym zauważyłeś pewnie na tym filmiku, że poza smaczkami pies nagradzany jest również w inny sposób, zabawą i socjalnie (przeciąganie aportu to zabawa, poklepanie i podrapanie to nagradzanie socjalne). Sposób nagradzania zmienia się wraz z wiekiem psa.
Im pies starszy tym mniej smakołyków, za to więcej nagradzania przez zabawę i socjal.
Masz rację, że takie chodzenie przy nodze, wygląda nienaturalnie, bo to jest sportowe chodzenie przy nodze. Ten pies trenuje do zawodów obedience. Po ulicy tak nie chodzi. Nawet komendy dawane w ringu posłuszeństwa, są inne niż te, które dajemy psu na normalnym spacerze, komendy na te same czynności. Oczywiście, że to by trochę śmiesznie wyglądało, gdyby pies w ten sposób chodził na polowaniu :-) .
Wkleiłem link do filmiku, żeby pokazać, że psa można "nauczyć", bo wierz mi, ten młody pies tak samo pracuje w towarzystwie innych psów i nawet w towarzystwie grzejących się suk i że jak dostanie od swojego przewodnika komendę "zostań" to nie pogoni za dzikiem, ani sarną czy zającem. On został tego nauczony. Przy pomocy obroży elektrycznej, jeśli wiemy jak ją używać, możemy tylko starać się oduczyć psa niepożądanych zachowań. Myślę Diego, że rozumiesz o co mi chodzi :-)

BlueDiego - 11-01-2009, 08:29

Gerard napisał/a:
Psy pracują "dla nas" za nagrody :-) . Ja osobiście nie widzę nic złego w smaczkach i szkoleniu na smaczki. Poza tym zauważyłeś pewnie na tym filmiku, że poza smaczkami pies nagradzany jest również w inny sposób, zabawą i socjalnie (przeciąganie aportu to zabawa, poklepanie i podrapanie to nagradzanie socjalne). Sposób nagradzania zmienia się wraz z wiekiem psa.

Zgadzam się z tym co napisałeś. Moja niechęć do używania "smaczków", jest prawdopodobnie jakimś moim dziwacznym uprzedzeniem.. Ale to pokazuje, że szkolić bez smaczków również można. :) Przy moich wędrówkach z psem po "terenie" (często w lecie - całodniowych) jest to również bardziej "praktyczne" i wygodne.. :)
Gerard napisał/a:
jak dostanie od swojego przewodnika komendę "zostań" to nie pogoni za dzikiem, ani sarną czy zającem. On został tego nauczony

Skąd ta pewność? Przecież te psy z reguły nie są szkolone "na tropach", w lesie...? :)
Tam grają u psa inne emocje.. :)

Gerard - 11-01-2009, 09:48

BlueDiego napisał/a:
Skąd ta pewność? Przecież te psy z reguły nie są szkolone "na tropach", w lesie...? :) Tam grają u psa inne emocje.. :)

Masz całkowitą rację. Pewności nie można mieć nigdy :-) .
Swoją wypowiedzią w tym temacie chciałem jedynie zwrócić uwagę na to, że obroża elektryczna
może być doskonałym narzędziem do oduczania psa złych nawyków, ale pod warunkiem, że używa jej doświadczona osoba. W rękach niedoświadczonego przewodnika może wyrządzić wiele szkody.

aganica - 11-01-2009, 10:29

Gerard napisał/a:
Pewności nie można mieć nigdy

I z tym się zgadzam .Moja Hermiona mimo że nie szkolona wyczynowo /tropienie czy agility/..nauczona życia w mieście.
Zawsze chodzi bez smyczy , zna pojęcie ulica i zatrzymanie się przed nią.
Czasami myślę że to pies interaktywny , posłuszny .
Pewnego razu , mimo komendy "stój-ulica"...przebiegła widząc pana po przeciwnej stronie.
Nigdy nie szkolona za pomocą elektryki czy smaczków,jedynie pozytywne szkolenie , głaskanie i pochwały.

Kazik - 11-01-2009, 12:05

Racja racja racja !!!
Skoro nie ufam sobie to i nie zaufam psu, choćby nie wiem jak był mądry i szkolony nawet. Zawsze coś niespodziewanego może mieć miejsce a wówczas czort wie jak potoczą sięsprawy. Nie ma co ryzykować, trzeba mieć oczy ze wszystkich stron głowy. Basta.

BarbaraS - 11-01-2009, 12:10

Gerard napisał/a:
obroża elektryczna
może być doskonałym narzędziem do oduczania psa złych nawyków, ale pod warunkiem, że używa jej doświadczona osoba. W rękach niedoświadczonego przewodnika może wyrządzić wiele szkody.

Takie jest też moje zdanie. Tak czy inaczej labradorowi potrzebna jest praca, dużo urozmaiconych zajęć. A skoro tak to dlaczego czasu przeznaczonego na tę pracę nie wykorzystać na szkolenie z naciskiem na przywołanie?
W terenie takim jak las(choć rzadko tam chodzę bo boję się dzików, jest ich w naszym lesie sporo) staram się by pies nie znikał mi z pola widzenia.

Tsunami - 11-01-2009, 16:37

BarbaraS napisał/a:

W terenie takim jak las(choć rzadko tam chodzę bo boję się dzików, jest ich w naszym lesie sporo) staram się by pies nie znikał mi z pola widzenia.


O którym lesie mówisz?

BarbaraS - 11-01-2009, 20:55

Tsunami napisał/a:
O którym lesie mówisz?

Tak troszke na południe od Skawiny. On chyba nie ma swojej nazwy. Ślady dziczego rycia widać na łąkach oddalonych od lasu może pół kilometra albo i więcej. Chodziłam z Figą do lasu ale gdy młody, rosły mężczyzna opowiadał że wolał na drzewo wleźć niż z watahą dzików się spotkać - wolę już tam nie łazić.

BlueDiego - 11-01-2009, 22:54

BarbaraS napisał/a:
Ślady dziczego rycia widać na łąkach oddalonych od lasu może pół kilometra albo i więcej. Chodziłam z Figą do lasu ale gdy młody, rosły mężczyzna opowiadał że wolał na drzewo wleźć niż z watahą dzików się spotkać - wolę już tam nie łazić.

Ja też bym zdecydowanie wolał schronić się na drzewie, ale co by było wtedy z Kają?
Dlatego też w "prawdziwym" lesie mam ze sobą zawsze pistolet-straszak! Może przegonić wszystkie dziki w promieniu kilkuset metrów, a tym bardziej ostrożne wilki.. :D
Ale faktycznie, z roku na rok, populacja lisów i dzików jest coraz większa, aż muszą one, z konieczności, wkraczać na "ludzkie" tereny. Przyczyną tego są nadmierne ilości tych zwierząt (dzików) wypuszczane z hodowli do lasu, w stosunku do ilości dzików odstrzelonych, oraz brak wilków, które są ich naturalnymi wrogami (zabijają dużą ilość młodych dzików oraz lisy). Chociaż w niektórych regionach Polski wilków nie brakuje (lasy Warmii i Mazur, Podlasia, Roztocza, Bieszczadów, czyli tzw. "daleki wschód"). :)

Kazik - 11-01-2009, 23:03

u nas w centrum Bydgoszczy - w okolicy hali sportowej rezyduje lis. Najprawdziwszy z prawdziwych. Unikam tego miejsca, chociaż on się przemieszcza i obsikuje co popadnie. Meganka jak go poczuje to niemal sunie nad ziemią. Nic jej tak nie kręci jak smrodek lisa.
BarbaraS - 11-01-2009, 23:09

BlueDiego napisał/a:
faktycznie, z roku na rok, populacja lisów i dzików jest coraz większa, aż muszą one, z konieczności, wkraczać na "ludzkie" tereny.

Jesienią lisek mi się kolo domu kręcił. Na przedwiośniu też to się zdarza. Nie mieszkam na odludziu...

Gerard - 12-01-2009, 07:23

BlueDiego napisał/a:
Przyczyną tego są nadmierne ilości tych zwierząt (dzików) wypuszczane z hodowli do lasu, w stosunku do ilości dzików odstrzelonych, oraz brak wilków, które są ich naturalnymi wrogami (zabijają dużą ilość młodych dzików oraz lisy).

Ponadto lisy są corocznie szczepione i nie chorują, można powiedzieć na szczęście nie chorują,
na wściekliznę. Z drugiej strony coroczne szczepienia lisa, spowodowały, że jest go coraz więcej.

Tsunami - 12-01-2009, 16:55

BlueDiego napisał/a:

Ja też bym zdecydowanie wolał schronić się na drzewie, ale co by było wtedy z Kają?
Dlatego też w "prawdziwym" lesie mam ze sobą zawsze pistolet-straszak! Może przegonić wszystkie dziki w promieniu kilkuset metrów, a tym bardziej ostrożne wilki.. :D


Naprawdę przegoni dzika? Jeśli tak, to się muszę w coś takiego zaopatrzyć, bo raz spotkaliśmy z Tsuśką odyńca w Lasku Wolskim, odpoczywał pod konarem z metr od nas, na nasze szczęście był stosunkowo młody i w dodatku zamiast w naszym kierunku uciekał w przeciwnym, a Tsuśka choć oszalała z zapachu była tak tym podniecona, że go nie zauważyła :D
W każdym razie jak widziałam z jaką szybkością biegnie pod górę, to nie chciałabym znaleźć się na jego drodze.

BlueDiego - 12-01-2009, 21:15

Przegoni, niestety dodatkowo również całą zwierzynę płową (sarny, jelenie), z którą spotkania są raczej rzadkie, ale miłe.. :)
Polecam pistolet hukowy Lexon 11 na naboje long 6mm, bocznego zapłonu (dostępny w sklepach internetowych z bronią), bez zezwolenia...
Jeśli sie takowego nie ma w "prawdziwym" lesie, to trzeba zachowywać się głośno, dużo mówić, pokrzykiwać.. Efekt będzie podobny.. Najgorsze są niespodziewane spotkania z dzikami, bo nie wiadomo jak wtedy zareagują.. :D :bad:

Tsunami - 12-01-2009, 21:36

BlueDiego napisał/a:

Jeśli sie takowego nie ma w "prawdziwym" lesie, to trzeba zachowywać się głośno, dużo mówić, pokrzykiwać.. Efekt będzie podobny.. Najgorsze są niespodziewane spotkania z dzikami, bo nie wiadomo jak wtedy zareagują.. :D :bad:


Zazwyczaj mam to na uwadze. Ale to spotkanie z dzikiem było dziwne, bo pomimo głośnego zachowywania się, pomimo psa spuszczonego ze smyczy - on nas ani nie usłyszał, ani nie poczuł. I dopiero jak praktycznie weszliśmy na niego, zerwał się i uciekł :P Albo sobie przysnął, albo nie wiem co :-P

aulinka_pa - 13-01-2009, 23:49

Sluchajcie a spotkaliscie sie z obroza elektryczna typowo antyszczekaniowa??

Ostatnio mi jeden facet opowiadal o takim cudzie, ze szuka tego bo jego pies jest nie reformowalny i szczeka jak sam w domu jest. A ta obroza podobno wylapuje drgania w psim gardle podczas szczeku i wtedy dziala :-o :confused: ?!
Prawda to czy falsz??
Spotkal sie ktos z czym takim

papisia - 14-01-2009, 07:57

aulinka_pa napisał/a:
wylapuje drgania w psim gardle podczas szczeku i wtedy dziala


Jak pies kaszlnie, chrząknie czy się zakrztusi to też? :lookdown:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group