forum.labradory.org

O psach inaczej - Szczęście psa - czy ciągłymi zakazami go nie niszczymy?

tenshii - 20-04-2014, 10:49

Ja ostatnio mam jakieś filozoficzne rozkminy na temat tego czy przez ciągłe zakazy ludzie nie sprawiają, że psy są nieszczęśliwe. Nie mówię to apropo kogokolwiek konkretnego, tak po prostu myślę o tym ostatnio. Zabraniamy im biegać bo boimy się dysplazkji, zabraniamy im skakać z tego samego powodu. Zabraniamy bawić się patykami. Dajemy im suche kulki bo to najlepsze dla zdrowia. I wiele wiele innych. A przecież one kochają biegać, bawić się patykami, jeść świństwa.
Nie rozumieją, że to dla ich zdrowia i bezpieczeństwa więc mogą być nieszczęśliwe nie mogąc tego robić.
I teraz powstaje pytanie czy robimy to dla nich czy dla siebei chcąc zatrzymać je przy sobie jak najdłużej? Czy to nie jakaś odmiana egoizmu?

Żeby być dobrze zrozumianą - to tylko przemyślenia - moje psy też jedzą karmę i gdyby miały problemy ze stawami pewnie też normowałabym im jakoś tam ruch itp.
Nie znaczy, że puszczę je samopas żeby się zabiły na pierwszym lepszym zakręcie w zamian za parę minut szczęścia.

Z drugiej strony staram się to wypośrodkować. Wiem, że po kościach wołowych miewają biegunki, ale wiem, że kochają je gryźć więc co jakiś czas i tak je im daję.
Wiem, że patyki to niebezpieczeństwo i pewnie jakimś ostrym złamanym kijem nie dałabym im się bawić, ale jak kij jest zwyczajny to nie zabiorę im go bo widzę ich szczęście. I tak dalej. Lepiej znaleźć złoty środek chyba niż wszystkiego zabraniać.

Tak mnie naszło jakoś ostatnio.

neravia - 20-04-2014, 10:56

Zgadzam się trochę z tenshii, moja też uwielbia biegać i obgryzać metrowe patyki, i mimo, że zawsze istnieje niebezpieczeństwo to nie zabraniam jej tego zawsze bo wiem, że ona to uwielbia. Rozglądam się żeby kupić safestix, ale myślę że to i tak nie zastąpi prawdziwego patyka.
Vid_sa - 20-04-2014, 11:04

tenshii, tak jak napisałaś "złoty środek", to chyba rozwiązanie. Rozumiem co miałaś na myśli i co chciałaś przekazać. Postarajmy się spojrzeć z innej strony na sprawę. Gdyby miały pieski zawsze wszystkiego do woli, to nie cieszyłoby ich to tak, jak w chwili, gdy mają to "coś", gdy pancia pozwoli. Mam na myśli patyczki, kosteczki, bieganie. Wtedy pewnie myślą sobie "Ale moja pancia jest cudowna, pozwolila mi gryźć patysia!" Długo wyczekiwane prezenty zawsze bardziej cieszą :)

W sumie przypomniało mi się, że pies-labek mojej koleżanki ciągle ma jedzenie w misce i GRYMASI, nie chce jeść. Śmiać mi sie chcę jak to słyszę, bo mój dostaje regularnie dwa posiłki dziennie i je aż mu się uszy trzęsą. Bo jestem taka cudowna i JA decyduje kiedy będzie mój ciapuś jadł.

Myślę, że psy potrzebują ograniczeń i lubią je w sumie. Wiem to na własnym doświadczeniu. Zanim poszłam z Tajfim na szkolenie to nie potrafiłam wyznaczać mu zasad i ograniczeń. Myślę, że nie był wtedy szczęśliwym psem. Na pewno był niezrównoważony, szalony itd itp. Odkąd wie, kto tu rządzi widać, że jest szczęśliwy, spokojny, zrelaksowany. Nie musi się martwić, kto czuwa nad stadkiem :)

tenshii - 20-04-2014, 11:14

Vid_sa, to co napisałaś jest prawdą, ale nie o to mi chodziło.
Chodziło mi o celowe stopowanie psa bo "może się coś stać"
Nie dajmy mu skakać i biegać bo stawy. Nie dajmy mu patyka bo sobie coś przebije. Nie dajmy mu zjeść tego czy tamtego bo będą bączki czy biegunka. Nie dajmy mu wbiec z krzaki bo może rozciąć łapkę. Nie dajmy mu pływać bo woda za zimna i się przeziębi.
Nie dajmy mu bawić się z tym psem bo wydaje się brudny i z pchłami itp.

anna34 - 20-04-2014, 13:23

Ja nie zakazuje choc mój ma dysplazje to biega kiedy chce i ile chce.Powinien schudnąc a mi brak silnej woli na niedokarmianie.Patygi gryzie jesli chce,spi w łóżku kiedy chce,pływa jak ma ochote,tapla się w błocie.Generalnie jest chyba szczęśliwy :D
iwonadp - 20-04-2014, 17:37

Złoty środek .... to wszystko w granicach rozsądku ,tylko czy psiego czy naszego . Bo pies kiedy jest juz zmęczony dziką zabawą z kumplami sam szuka odpoczynku a czesto to my kończymy psie zabawy wczesniej /ja sama tak robie widząc ze psy juz zupelnie tracą moc /. Pozwalam zjadać patyki mimo iz wiem ze kiedy zje ich zbyt duzo w nocy zwróci . Myślę jednak że psy ludzi którzy tu na forum funkcjonują są szczesliwe .
tenshii - 20-04-2014, 17:58

iwonadp napisał/a:
wszystko w granicach rozsądku ,tylko czy psiego czy naszego

no właśnie o to chodzi w tym temacie

Nie do końca chodziło mi o zastanawianie się nad tym czy robimy dobrze.
Bardziej chodzi mi o to czy psy są szczęśliwe dzięki temu, że mamy świadomość ryzyka i ewentualnych skutków różnych zachowań?

Przykład: moje obecne psy chodzą na smyczach, biegają wolno tylko tam gdzie są bezpieczne. Są wykastrowane. Jedzą suchą karmę. Są prześwietalne i gdyby coś działo się ze stawami pewnie miałyby bardziej ograniczany ruch itp. Jak znajdą coś na dworze i jedzą to się im to zabiera.

A pies, którego dostałam jako małe dziecko żył zupełnie inaczej - ze względu na dawne czasy, mniejszą świadomość itp. Nie był kastrowany, a że latał gdzie chciał i kiedy chciał pewnie bzykał wszystkie suczki w okolicy. Jadł salceson i kaszankę bo tylko to chciał. Nikt go nigdy nie prześwietlał i nie ograniczał, w niczym. Przez brak kastracji niestety odszedł z powodu raka odbytu, a gdyby nie to pewnie dłużej by żył bo ogólnie był w bardzo dobrej formie.

Zastanawiam się, czy on był szczęśliwszy niż moje obecne psy? Czy te wszystkie zakazy, normy, ograniczenia nie odbierają im czegoś co sprawiłoby im więcej szczęścia niż mają?

Naprawdę nie wiem, czy szczęśliwsza jest Teyla i Fido czy był kiedyś Napi?

I jeszcze jedno dla zobrazowania tego o czym myślę.
Moja Teyla miała kiedyś podejrzenie ciężkiej hemofilii. Wet powiedział, że dla psa z taką chorobą najmniejsze uderzenie może być śmiertelne, więc najlepiej będzie jak zamknę ją w klatce gdzie nie zrobi sobie krzywdy.
I wiecie co? Może to nielogiczne dla większości z Was, ale ja wolałabym dać jej jeden cudowny pełen szaleństw spacer, na którym mogłaby zrobić sobie krzywdę i trzebaby było ją uśpić, niż trzymać w klatce przez 13 lat żeby przedłużyć jej życie i mieć ją dłużej przy sobie. Nie potrafiłabym jej skazać na takie życie...

mibec - 20-04-2014, 18:12

Ja mysle, ze moje psy sa szczesliwe z nami mimo pewnych ograniczen...a wlasciwie nie mimo ich, a dlatego ze je maja - psy lubia miec poukladane zycie i nasze "zwierzchnictwo" nad nimi daje im poczucie bezpieczenstwa.
mibec - 20-04-2014, 18:31

tenshii, chyba rozumiem o co Ci chodzi. Mysle ze ciezko oceniac ktory pies jest / byl szczesliwszy, bo to czesto jest indywidualna sprawa. Porownujac moje psy - Lucky zyl bez szkolenia, robil co chcial, zebral, skakal po ludziach i sprawial wrazenie szczesliwego. Max zyje podobnie, bo moja mama nie uznaje szkolenia psow...i jak dla mnie ten pies nie jest szcesliwy, jest zagubiony w swoim zyciu. Barney i Shelby sa bardzo kochane, ale pozwalamy im byc psami - maja okreslone reguly, do ktorych musza sie stosowac i wydaje mi sie ze dobrze im w takim poukladanym zyciu.

tenshii napisał/a:
Może to nielogiczne dla większości z Was, ale ja wolałabym dać jej jeden cudowny pełen szaleństw spacer, na którym mogłaby zrobić sobie krzywdę i trzebaby było ją uśpić, niż trzymać w klatce przez 13 lat żeby przedłużyć jej życie i mieć ją dłużej przy sobie. Nie potrafiłabym jej skazać na takie życie...
jesli mialo by to byc ograniczenie do konca zycia tez bym sie do tego nie zastosowala. Jak wiekszosc z Was wie przezylismy wiele z Barneyem, przez okres rehabilitacji na pewno nie byl szczesliwym psem, choc stawalismy na glowach zeby go czyms zajac, ale wiadomo bylo ze bedzie lepiej, ze wroci do w miare normalnego zycia, wiec ograniczalismy jego wolnosc, odliczajac czas do powrotu do normalnosci :)
aganica - 20-04-2014, 18:50

tenshii napisał/a:
Naprawdę nie wiem, czy szczęśliwsza jest Teyla i Fido czy był kiedyś Napi?
I tego się nigdy nie dowiemy.Możemy, jedynie dedukować.
Gdyby pies wolał samodzielnie podejmować decyzje to, myślę, że by nas opuścił. Wybrałby włóczęgę i życie "pierwotne".
Kiedyś było łatwiej, mniej zagrożeń. Środowisko było przyjaźniejsze psom.
Pozwolimy psu na samowolę to.. narazimy na ból i cierpienie.
Czasami trzeba wybrać mniejsze zło.
Pies nie jest szczęśliwy ...gdy musi wybierać, decydować, walczyć ..........
Pies potrzebuje jasnych relacji z człowiekiem, musi wiedzieć co jest czarne a co białe bo... nie zna szarości.
Jest szczęśliwy gdy ma jasno określone zasady.
Pies nie myśli perspektywicznie, dla niego jest tu i teraz a nie jutro czy za tydzień.
Jest szczęśliwy gdy czuje się kochany, gdy go nic nie boli, gdy pchły nie gryzą, gdy ma swoją piłeczkę czy aport i wcale to nie musi być patyk czy kamień.
Nie musi biegać do utraty tchu, wystarczy że czuje się potrzebny.
Moja stara suka jest tak nakręcona na aport, że nie czuje bólu czy zmęczenia. Dla człowieka zrobi wszystko. Czy to oznacza że mam pozwolić jej paść na zawał tylko dlatego że dopomina się szczekaniem tak długo, jak długo widzi aport?
Nie.....
Człowiek ma po to rozum by go używał a ręce do głaskania.

tenshii - 20-04-2014, 18:52

aganica napisał/a:
Człowiek ma po to rozum by go używał a ręce do głaskania

to prawda, i dlatego moje psy nie mają życia podobnego do życia Napiego :)

Po prostu zastanawiam się, czy dążenie do ich szczęścia przez to wszystko co robimy im tego szczęścia nie zabiera :)
No ale od razu zaznaczyłam, że to taka filozoficzna rozkmina, która ostatnio mnie dość często nawiedza :D

aganica - 20-04-2014, 19:09

tenshii napisał/a:
czy dążenie do ich szczęścia przez to wszystko co robimy im tego szczęścia nie zabiera :)
Nie...nie zabiera.
Jest szczęśliwy bo nic nie boli..nie musi kulejąc zdobywać pokarmu, nie musi iść głodny spać.
Podczas burzy nie cierpi ze strachu w rozwalonej stodole..tylko się tuli do swojego człowieka, bo mu ufa że nic złego się nie stanie.
Nie cierpi z powodu biegunki bo zjadł coś paskudnego... bo musiał coś zjeść.Tylko z pełnym brzuszkiem zasypia u boku swojego pana...jest szczęśliwy. Śpi odsłaniając wrażliwe miejsca ... nie zwija si w kłębek w półśnie czuwając.
Nie drży z zimna tylko biega i warczy przez sen... śpi snem sprawiedliwym bo...jest szczęśliwy.
tenshii napisał/a:
to taka filozoficzna rozkmina

Moja też :haha:
:D

edyta9119 - 20-04-2014, 19:32

aganica napisał/a:
Jest szczęśliwy bo nic nie boli..nie musi kulejąc zdobywać pokarmu, nie musi iść głodny spać.
Podczas burzy nie cierpi ze strachu w rozwalonej stodole..tylko się tuli do swojego człowieka, bo mu ufa że nic złego się nie stanie.
Nie cierpi z powodu biegunki bo zjadł coś paskudnego... bo musiał coś zjeść.Tylko z pełnym brzuszkiem zasypia u boku swojego pana...jest szczęśliwy. Śpi odsłaniając wrażliwe miejsca ... nie zwija si w kłębek w półśnie czuwając.
Nie drży z zimna tylko biega i warczy przez sen... śpi snem sprawiedliwym bo...jest szczęśliwy.


Piękne to co napisałaś :) od razu robi się cieplej na serduchu czytając takie rzeczy... niby to oczywiste a jednocześnie jakie genialne w swej prostocie :)

Lorena - 21-04-2014, 12:07

tenshii, zdecyeowaniw się z Tobą zgadzam. Nie jestem zwolennikiem trzymania psa w złotej klatce, niech żyje po psiemu. Jak coś ma się stać to się stanie, i nawet milion zakazów i chuchania ego nie zmieni bo wydarzy się coś o czym zupełnie nie pomyśleliśmy.
AnIeLa - 21-04-2014, 12:11

tenshii napisał/a:
Zabraniamy im biegać bo boimy się dysplazkji, zabraniamy im skakać z tego samego powodu. Zabraniamy bawić się patykami. Dajemy im suche kulki bo to najlepsze dla zdrowia. I wiele wiele innych. A przecież one kochają biegać, bawić się patykami, jeść świństwa.


Mój biega ile chce , najwyżej następnego dnia się regeneruje , skacze do wody , skakał przez murek, a świństwa je taki, że nos wykręca w domu :P

Mamy mało zakazów chociaż jakbym słuchała TŻ - to Asior siedziałby w domu a spacery miałby tylko na smyczy - Nie pozwalaj mu pływac - bo dostanie hotspota, nie pozwalaj mu aportować bo ma chore łapy :P


Jak miałam 5-6 lat to przyjechał do Nas pies ze wsi, pies dziadka- myśliwego.
Pies dostawał Pedigree Pal i kasza z mięsem i warzywami, jadał kaszankę i psie jakies czekolady z mięsem - wiem bo kiedyś myślałam że to zwykłe i zjadłam :P

Długie spacery miał o wiele rzadziej niż Asior. Zmarł na raka odbytu po którymś pogryzieniu się z psem na wiosce gdzie wcześniej mieszkał. Do weterynarza chodziliśmy no ale on myślał, że to gruczoły i mu to wyciskał - psa bolało.

I porównując życie jednego i drugiego wiem że Gaik był mniej zadowolony z zycia na pewno.

Jego spełnieniem było polowanie które po śmierci dziadka i taty skończyły się całkowicie, znajomi myśliwi chcieli psa odkupić od mamy ale ona wyszła z założenia że psu będzie lepiej z ludźmi których zna- i w jego wypadku to był błąd, duży błąd. Bo gdy tylko wchodzili myśliwi do domu odkupić strzelby to pies miał w nosie wszystkich domowników, wystarczyły 2 naboje w dłoni obcego mężczyzny a pies był "sprzedany".




Się rozpisałam z czego połowa nie na temat ale co tam.

Uważam, że psa nie ma co ograniczać za bardzo. Mój jak za długo pobiega to na nastepny dzień odpoczywa, jak rozwali sobie przy tym łapę to się ją naprawi ;) a jak wyjdzie mu hotspot to sie go wyleczy.

Uważam, że pies powinien miec zaspakajane swoje potrzeby.

torrezowaty - 23-05-2014, 03:28

Hmmm.
Aktualnie Torka właściwie w ogóle nie ograniczam, wyluzowałem się na tym punkcie.
Dbam tylko, by ograniczyć sytuacje niebezpieczne np. kontakt z agresywnym lub przestraszonym psem.
Woda, bagno, skoki - niech się kąpie, niech skacze, niech się wygłupia.
Jak się połamie - cóż... pomogę mu, pójdę do specjalisty, zoperuję. Cóż innego mogę zrobić?
Ale targać psa ciągle na smyczy, stresować się, gdy odbiegnie na 3m ode mnie, wrzeszczeć, ograniczać - eeeeeeee! Ja psa kupowałem dla relaksu swojego i jego a nie żeby się wkurzać, denerwować, stresować. Gdybym chciał stresu i nerwów to przygarnąłbym kobietę a nie psa, jakkolwiek by to szowinistycznie zabrzmiało :) hehehehe ;*

mibec - 23-05-2014, 08:20

torrezowaty napisał/a:
Gdybym chciał stresu i nerwów to przygarnąłbym kobietę a nie psa
no ladnie :D
Wena - 23-05-2014, 09:00

mibec napisał/a:
torrezowaty napisał/a:
Gdybym chciał stresu i nerwów to przygarnąłbym kobietę a nie psa
no ladnie :D


szkoda żeś taki młody, dałabym się przgarnąć i wierz mi dostyarczyłabym więcej atrakcji niż tylko nerwy i stres :haha: :(

Alamo - 05-10-2014, 16:39

Kiedyś byłem bardzo rygorystyczny na punkcie dyscypliny, ale mi przeszło. Owej mądrości nauczyła mnie moja ś.p. Labradorka Dora. Psie życie jest tak krótkie, że trzeba tego Brata (Siostrę) Mniejszego po prostu szanować i nie robić mu z życia piekła. Zacząłem Dorze odpuszczać dyscyplinę gdzieś w okolicy ósmego roku życia i nic wielkiego się nie stało. Nie nadużywała tego zjawiska. Po prostu zasłużyła na olbrzymie zaufanie i tak zostało do końca. O nic już się nie czepiałem, ona wiedziała, na czym psie życie polega i tak to leciało.

Ale oczywiście wszystko w rozsądnych granicach. Rzeczy elementarne, ratujące życie, jak np. natychmiastowe przychodzenie do nogi na gwizdek to mam zawsze załatwione ze szczeniakiem jeszcze w domu podczas kwarantanny poszczepiennej. Maluch wychodzi na pierwszy w życiu spacer i nigdzie nie pryśnie, bo na dźwięk gwizdka w sekundę jak rakieta wraca do nogi.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group