|
forum.labradory.org
|
|
O psach inaczej - wsparcie moralne
Quaddo - 14-07-2015, 21:39 Temat postu: wsparcie moralne nie udzielałam się na forum, baardzo długo, ale dwie wspaniałe istoty tak wykańczają, że na pisanie już sił nie ma.
ale nie o tym.
sumienie gryzie mnie straszliwie, ponieważ podjmuję właśnie straszną decyzję (nie miałam wyboru za dużego) oddania Quaddusia do innego domu. jest to koleżanka, która z córkami straciły niedawno swojego labka, niestety miał raka i ledwo dożył 1,5 roku), ale też nie o tym, chociaz potrzebuję, zeby ktoś mnie pogłaskał po głowie i rozgrzeszył.
Wychodzi na to, że muszę Mr Q. oddać przez mojego męża (mam nadzieję, że w krótce juz byłego męża ).
i ten post jest własnie o tym, ten drań ma jutro urodziny i jakkolwiek to brzmi dziecinnie, to proszę nakierujcie całą swoją negatywną energie na tego drania, który tak bardzo chciał miec psa, a wyprowadzanie go sprawiało mu takaa trudność.
Tak naprawdę mój wkrótcebyłymąż stwierdził, że jego życie jest ciężie, kiedy byłam w Polsce na zabiegach 5 tygodni i musiał się zajmować psem. teraz mi powiedział, ze pies go nie obchodzi, że go denerwuje i mam z nim zrobić co chcę, NAWET UŚPIĆ!!!
już go nakablowałam do Szkockiego TOZu, że porzucił psa.
jest tyci szansa, że Quaddo zostanie z nami, bo jedna znajoma zaoferowała się go wyprowadzać co rano, ale dopiero w czwartek się dowiem, czy będe mogła w moim domu zostać, bo jak nie, to z psem nie znajdę nigdzie mieszkania, (koleżanka dopiero co szukała), no i musze znów na jakieś dwa miesiące jechać na zabiegi do Polski, a przez tego drania pies nie ma paszportu.
tenshii - 15-07-2015, 09:33
Quaddo, ja nie jestem przeciwniczką oddawania psów komuś innemu bo rozumiem, że życie nie jest usłane różami, i nikt, kto bierze psa, nie może być pewny, że będzie go miał przez naście lat jego życia.
Oczywiście nie jestem za tym, aby oddawać psa z powodu błahostek, ale wiem, że nie oddasz go tak po prostu i najpierw sprawdzisz wszelkie inne możliwości.
Pies potrafi się przystosować do nowego domu, nowych ludzi, co często obserwujemy w wątkach adopcyjnych.
Nie miej do siebie żalu. Jeśli będziesz musiała to zrobić to na pewno będzie Ci ciężko, ale czasami w życiu trzeba podejmować takie decyzje.
anna34 - 15-07-2015, 10:32
Ja niewiele zrozumiałam z tego chaotycznego wpisu tylko tyle że Twój mąż okazał się nieodpowiedzialny i że pies nie może zostać z Tobą bo zmieniasz mieszkanie?Czy za granicą tak ciężko znaleźć mieszkanie gdzie zechcą psa,czy ludzie tam nie mają zwierząt w domach?.
mibec - 15-07-2015, 12:49
Quaddo, wspolczuje sytuacji - trzymaj sie
Decyzja o rozstaniu jest ostateczna?
Przemysl wszystko dobrze. Znalezienie domu/mieszkania z psem nie jest latwe, ale tez nie niemozliwe (przynajmniej w Midlands). Czesto w ogloszeniach jest napisane ze nie zgadzaja sie na zwierzaki, ale jak zapytasz to mozna sie dogadac. Z reguly wystarczy dodanie aneksu do umowy, w ktorym zgadzasz sie na pokrycie wszelkich ewentualnych szkod, ktore pies wyrzadzil oraz ze w momencie wyprowadzki pokryjesz koszt profesjonalnego sprzatania. Warto sprawdzic ta informacje jesli "tylko" mieszkanie jest przeszkoda.
Samotnej osobie z malym dzieckiem na pewno nie bedzie latwo z psem, ale z pomoca zyczliwych ludzi na pewno jest to do ogarniecia.
Quaddo napisał/a: | a przez tego drania pies nie ma paszportu. | wyrobienie paszportu to tylko chwila u weta + kasa, wiec to nie taki straszny problem. Poza tym zawsze sa hotele, znajomi.... Zaoferowalabym pomoc w tej sytuacji, ale dzieli nas bardzo duza odleglosc. .
Nawet jesli podejmiesz decyzje o oddaniu Quaddo nie biczuj sie - na pewno znajdziesz mu swietny domek, w ktorym bedzie szczesliwy.
Jeszcze raz zycze sily w tej trudnej sytuacji
deadend - 15-07-2015, 13:40
anna34 napisał/a: | Ja niewiele zrozumiałam z tego chaotycznego wpisu | To może przeczytaj jeszcze raz.
Bo powiedz mi, masz małe dziecko i psa, samotnie - dziecko jest chore, ma gorączkę - zostawiasz takie małe dziecko samo w domu? kilka razy dziennie? Ja swojego dziecka NIGDY nie zostawiłam samego w domu, samochodzie ani nigdzie, nawet na 5 minut.
Do tego jeżdżenie na zabiegi po 5 tygodni nieobecności - co wtedy z psem? (jeśli potrzebnme są takie wyjazdy na zabiegi, to domyslam się że ze zdrowiem nie jest za cudownie, ale nikt nie musi Ci się spowiadać ze szczegółami), pewnie jeszcze kwestia utrzymania sibie, dziecka i psa.
To naprawdę trudna sytuacja i nie wyobrażam sobie się w takiej znaleźć. Uważam, że dobrym rozwiązaniem będzie oddanie Quaddo znajomej, on w depresję z tego powodu nie wpadnie - znajoma miała już labka, ma córki, ba! śmiem stwierdzić, że będzie miał lepiej, Bo w sytuacji w której Quaddo (przapraszam, nie wiem jak masz na imię) jesteś, może nie być czasu i sił na dłuugie spacery, beztroską zabawę... będzie za to wiele nerów i niepotrzebnej szarpaniny, między potrzebami dziecka i psa.
anna34 - 15-07-2015, 16:16
deadend napisał/a: | To może przeczytaj jeszcze raz. |
Przeczytałam i ok.niech będzie,ze rozumiem więcej(raczej po Waszych postach),ale faktycznie czytanie w środku nocy w pracy nie służy.
deadend napisał/a: | ale nikt nie musi Ci się spowiadać ze szczegółami), |
nawet nie śmiem pytać,nie moja sprawa.Tak samo jak i ja szczegółowo nie pisze jak ciężko jest mi samej tylko z psem pracując po 12 godzin w systemie dzień i noc
Rozwiązanie się napewno jakieś znajdzie,życze powodzenia.
Quaddo - 16-07-2015, 22:25
dzięki, za wsparcie.
mi jest juz lepiej, ponieważ Quadduś polubił dziewczyny, one mieszkają 20 min od nas, więc będziemy się odwiedzać. będzie miał dom z dużym ogrodem.
wiem, że go pokochają, pół roku temu ich labek zmarł na raka, a miał póltora roku, bardzo to przeżyły. Koleżanka miała psy całe życie i to duże rasy.
ja ryczałam jak bóbr 3 dni, ale serio nie dam rady dać mu tyle ruchu ile potrzebuje.
co do wyprowadzki, u nas w Aberdeen bardzo ciężko znaleźć miejsce gdzie pozwolą trzymac zwierzaki.
to dla tego psa tyle lat nie mieliśmy.
z innej beczki, nie wiem co ten drań Quadusiowi zrobił, bo strasznie lękliwy, nawet się jużnie cieszy na jego widok. moja mam dziś krzykneła z radości, bo córeczka zaczyna chodzić, a Quaddo zwiał podobno aż się kurzyło.
mibec - 17-07-2015, 08:32
Trzymaj sie Kasia
desperados - 17-07-2015, 15:30
życie ma dużo zakrętów a mam nadzieje ze piecho będzie mila spokojny dom
Quaddo - 17-07-2015, 22:36
Jestem tego pewna, że będzie mu tam dobrze.
Byli dzis na spacerze sami, bez przyzwoitki (czyli mnie). Wrocili po poltora godziny, i dziewczyna mnie zaczela przepraszać że pies mokry wrocił
po spacerze ze mna to byśmy oboje byli w błocie.
Podobno ładnie słuchał i "już tak nie ciągnął" w sumie nie zapytalam sie czy używała klikera.
Dziewczynie zaimponowalo, że pies się zatrzymuje przed ulicą. Ja ją prosiłam, żeby nadal go trenowała, bo on to lubi.
Myślę,że jeszcze tydzień będzie u mnie, a potem już zamieszka u nich.
Mam nadzieję, że mój ex nie będzie chciał za niego pieniędzy, bo mu oczy wydrapię.
Dziś sobie uciełam z piesiem drzemkę na kanapie. Bidulek też cały zestresowany, sierść gubi garściami.
Ciekawe jak moja córeczka będzie za swoim piesiem tęsknić, bo na jego widok reaguje radośniej niż na widok tatusia
desperados - 20-07-2015, 12:38
wszystko będzie dobrze! piecho zadowolony to najważniejsze ważne aby tam zazal stabilizacji
klaudia1234 - 06-08-2015, 21:56
I Jak tam Quaddo?
Absolutnie potępiać Cię nie będę, bo kim ja jestem żeby oceniać innych. Swoje zdanie natomiast wypowiedzieć mogę i je wypowiem.
Moim zdaniem ta sytuacja to kolejna chora postępowanie ludzi przez które cierpi pies. Rozumiem że życie jest trudne, sytuacja się zmienia, czasami nie mamy wyjścia, ale…
Myślę że swojego dziecka byś nie oddała, prawda? To dlaczego oddajesz psa?
I tak, większość osób na tym forum będzie chciała mnie spalić na stosie, bo przecież „dziecko to dziecko, pies to pies. Jak śmiesz porównywać dziecko do psa?” i najważniejsze „co jak co, ale zwierzęcia na równi z rodziną stawiać nie będę.” Tak, tak, tak. Przypominam że KAŻDY kto przyjmuje swojego zwierzaka pod swój dach, jednocześnie przyjmuje go do swojej rodziny. Jeżeli jest członkiem rodziny to chyba ma takie same prawa jak inni?
Naprawdę powoli mam dosyć takich sytuacji, ponieważ ludzie najpierw chcą mieć psa, a potem gdy jest jakiś problem to pozbywają się zwierzaka jak śmiecia. (Bo przecież pies to pies, dziecka się chyba nie pozbędę?!!?)
Quaddo, I nie, absolutnie Cię nie oceniam. To co wyżej napisałam tyczy się ogólnie do wszystkich podobnych do tego typu sytuacji, nie do Waszej.
Cieszę się że znalazłaś piesełkowi dobry dom i że w ogóle zadbałaś o Jego lepszą przyszłość, co nie zmienia faktu że przez Wasze nieodpowiedzialne decyzje ucierpiał tylko i wyłącznie pies.
Jedynie co mogę powiedzieć to to że cieszę się że zadbałaś o to, że Quaddo będzie miał nowy, fajny
zaba - 06-08-2015, 22:12
Rozumiem sytuację, bo w życiu różnie bywa i dobrze, że udało się dla Quaddo tak szybko znaleźć dom - oby tak każdemu psiakowi się udawało - z pewnością dla właścicieli, że idzie w dobre ręce.
Ale jedną rzecz kusiło mnie napisać od dawna. Quaddo, jest "nasza" - forumowa. I wszyscy rozumiemy, że sytuacje są różne i cieszymy się, ze piesek znalazł dom, a właścicielce życzymy jak najlepiej, żeby się w życiu poukładało.
Ale niech przyjdzie osoba nowa, spoza forum,napisze w jakimś ogłoszeniu, że musi psa oddać.
Szkoda, że wtedy nie potrafimy być obiektywni i bardzo często na pierwszy plan idzie krytyka
anna34 - 07-08-2015, 08:07
Dziewczyny zgadzam się z Wami.
Dla mnie sytuacja w której oddaje swojego psa to sytuacja,że zostaje mi pół roku życia w mękach i przykuta do łóżka,inna jakoś do mnie nie przemawia.
tenshii - 07-08-2015, 08:45
klaudia1234 napisał/a: | Przypominam że KAŻDY kto przyjmuje swojego zwierzaka pod swój dach, jednocześnie przyjmuje go do swojej rodziny. Jeżeli jest członkiem rodziny to chyba ma takie same prawa jak inni? |
obyś nigdy nie musiała stanąć przed taką decyzją - tego Ci życzę
łatwo mówić, jak los nie stawia Ciebie w takiej sytuacji...
Strasznie wkurzające jest takie umoralnianie...
Możecie mieć swojego psa? Cieszcie się i módlcie, żeby los nie postawił Was przed taką decyzją
klaudia1234 - 07-08-2015, 10:18
anna34 napisał/a: |
Dla mnie sytuacja w której oddaje swojego psa to sytuacja,że zostaje mi pół roku życia w mękach i przykuta do łóżka,inna jakoś do mnie nie przemawia. |
Zgadzam się w stu procentach...
tenshii, "obyś nigdy nie musiała stanąć przed taką decyzją - tego Ci życzę"
Skąd wiesz że nie stanęłam?
Moment w którym okazało się że Nero jest ciężko chory pojawił się jak grom z jasnego Nieba. Akurat kilka dni przed diagnozą kupiliśmy nowy samochód i nie mieliśmy żadnych oszczędności… Nie zastanawialiśmy się ani chwili. Całą potrzebną sumę na leczenie Nera pożyczyliśmy. I mogliśmy powiedzieć że hmmmm… oddamy Cię Nero, bo jest nam ciężko, nie mamy kasy na Twoje leczenie, a Ty i tak długo nie pożyjesz… Więc wybierasz schronisko, wyrzucenie do lasu czy utopienie? Nerowi dom załatwić byłoby wtedy bardzo trudno, zważywszy na to w jakim był stanie i ile pieniędzy potrzeba było na jego leczenie…
Też miałam Go zostawć? Oddać? A może uśpić?
Nera operacja, leczenie kosztowało ok. 3000 tysięcy. Oczywiście to nie koniec, bo miał zoperowane dopiero dwie łapy. I tak nie wiadomo przez jak długi czas będzie chodził. Pół roku, rok, więcej?
Oddanie psa to prosta sprawa, ale czy dobra?
Ostatnio zauważyłam taką tendencję ludzi, którym się rodzi dziecko do szybkiego pozbywania się „mniejszego” zła.
Urodziło się dziecko, pies sprawia problemy, nikt nie ma czasu się nim zajmować, zły pies, piesek nie potrzebny, oddajemy pieska.
Ludzie zarzekają się że są moralni, tolerancyjni, mają sumienie… Ale czy Twoje sumienie jest sprawne?
Jak można oddać psa, swojego przyjaciela, który dajmy na to był z tobą przez siedem lat, nagle urodziło się dziecko, piesek nie potrzebny, oddajemy pieska…
Ja się pytam tylko JAK tak można? Czy to jest fair w stosunku do samego psa?
Czasami zastanawiam się, czy nie lepiej by było zakazywać parą, które chcą mieć dziecko, kupna psa?
Szacuję, że jakieś 60 % rodzin oddaje zwierzaka z powodu narodzin dziecka.
Oddałeś psa, gdy było ciężko, następnym razem gdy będzie jeszcze trudniej oddasz dziecko?
Chociaż dziecka pewnie nie oddasz, bo co powiedzą ludzie, dziecka nie wypada, a pies to tylko pies…
Niestety, ale ludzie, którzy zarzekają się że są psiolubni najczęściej gdy mają wybór uratować własne dobro, czy uratować psa, wybierają siebie…
To smutne bo żaden pies nie pchał się pod Twój dach, tylko to Ty człowieku chciałeś mieć piesełka, a teraz już nie chcesz?
W dzisiejszym świecie jest wyjątkowo niebezpiecznie, ponieważ nikt nie chce narazić swojego tyłka na straty. Nawet jeżeli mówisz że kochasz, to i tak nie wiadomo czy będziesz kochał nawet wtedy gdy będzie bardzo trudno…
Quaddo, Jeszcze raz powtórzę to że absolutnie Cię nie oceniam. Cieszę się że znalazłaś pieskowi nowy dom, ale nadal uważam że psobywanie się "tego najmniej ważnego członka rodziny" nie jest fair...
tenshii - 07-08-2015, 10:27
Akurat problem z pieniędzmi jest zupełnie inny od problemu samotnej pracującej matki.
To nie jest pierwszy przypadek na tym forum, kiedy kobieta zostaje sama z dzieckiem i psem.
Dzieckiem małym, które potrzebuje opieki, wychowania, które nie zajmie się sobą, nie pomoże przy psie.
Matki, która musi pracować na etacie, pracować przy dziecku, pracować w domu żeby nie zarósł syfem, i jeszcze pracować przy psie. Jeszcze żeby to był mops, który przesypia dzień. Wyobrażasz sobie zostawić labradora samemu sobie? Szczególnie, że pies Quaddo ma zapędy niszczycielskie?
Człowiek jest tylko człowiekiem i ma kresy swojej wytrzymałości, fizycznej, emocjonalnej.
W takim przypadku właśnie najlepszą z mozliwych decyzji jest oddanie psa. Nie odda się dziecka bo dziecko to dziecko - krew z twojej krwi - jak w ogóle można pomyśleć kogo w takiej sytuacji oddać.
Nie odda się domu bo nie będzie się miało gdzie mieszkać. Pracy też sie nie odda bo nie będzie się miało co jeść. Psy doskonale się przystosowują do nowych domów co widać po dziale adopcyjnym. Nawet psy po traumatycznych przejściach są w nowych domach szczęśliwe.
Więc daruj sobie te wywody że się da. Czasami się nie da. I właśnie o to mi chodzilo kiedy pisałam, żeby Cię los nigdy przed takim wyborem nie postawił.
Trochę się zastanów.
I nie pisz
klaudia1234 napisał/a: | absolutnie Cię nie oceniam. |
po tym co piszesz wyżej. Bo to jest właśnie ocena. Bardzo nieprzemyślana, bardzo niesprawiedliwa i bardzo niedojrzała. Życie nie jest takie piękne jakbyśmy chcieli i nie zawsze wszystko się da załatwić pozytywnie
[ Dodano: 07-08-2015, 11:49 ]
Jeszcze apropo tekstu "czy to jest fer wobec psa?"
To jest bardzo fer wobec psa.
Bo psu nie wytłumaczysz dlaczego nagle przestał chodzić na 2godzinne spacerki z moczeniem dupki. '
Nie wytłumaczysz mu dlaczego nagle ma siedzieć zamiast 6h sam 10h.
Psu nie wytłumaczysz, że jesteś zrąbany po całym dniu obowiązków, walki z kłopotami i nie masz siły na przeciąganie liną.
Czym innym jest sytuacja kiedy ludzie FAKTYCZNIE oddają psa bo mają dziecko - bo ja tego nie neguję, że tak bywa. Ale nie każdego się mierzy jedną miarą.
Jeśli kobieta zostaje SAMA to ma o połowię mniej czasu na wszystko, bo do tej pory pomagała jej ta druga osoba. I w domu, i przy dziecku, i przy psie. Sama sobie doby nie rozszerzy. I sil nie doda.
Więc w takim przypadku akurat znalezienie nowego domu dla psa, który się nim zajmie tak jak powinien jest wobec psa najbardziej fer.
klaudia1234 - 07-08-2015, 11:34
tenshii, Bardzo proszę, czytaj ze zrozumieniem. Nie rozumiem dlaczego na mnie naskakujesz. Napisałam co JA o tym myślę. To że mam inne zdanie od Ciebie nie znaczy że moje jest gorsze.
Proszę, naucz się tolerować wypowiedzi innych.
I jeszcze raz napiszę: skąd wiesz że nigdy nie zostałam postawiona w podobnej sytuacji? Brak pieniedzy to akurat bardzo podobna sytuacja. Pies miał ogromne trudności z chodzeniem. Jego operacja była bardzo kosztowna, ja nie miałam takiej kwoty. Też mogłam go oddać bo jest mi ciężko i trudno, ale tego nie zrobiłam bo go kocham. Kocham jak członka rodziny, jak mojego tatę, mamę babcie, ciocie, wszystkie dzieci i wszystkie bliskie mi osoby. Jak mogłam oddać jednego z nas, to jest fair?
Miałam na myśli że to że ktoś oddaje psa, bo sytuacja w życiu się nieukłada, to nie jkest fair.
Na samym końcu mojego wywodu, jak to określiłaś, wspomniałam o tym że cieszę się że Quaddo znalazł nowy dom i to jest plus dla jego właścicielki.
Skąd możesz wiedzieć że nigdy nie zostałam postawiona jak to się mówi, pod ścianą? Nie wiesz a oceniasz mnie, choć wcale mnie nie znasz.
Codziennie jestem postawiona przed wyborem walcz dalej, albo się poddaj.
Czasami przez moją chorobę gdy z bólu nie mogę utrzymać smyszy w ręku, gdy każdy krok na spacerze, gdy schylenie po miskę z wodą sprawia mi ogromny ból. Gdy zabawa w aportowanie, karmienie, codzienne spacery to praca czasami ponad moje siły.
Nawet gdy opieka nad psem sprawia mi ogromny ból, nigdy nawet przez chwilę nie myślałam aby go oddać. Jak mogłabym oddać "swojego" To JA nie ON chcałam go mieć. TO ja zobowiązałam opiekować się nim i tak będzie do ostatnich jego dni.
I nie pisz mi że się nie da bo wszystko się da. Jeżeli człowiek wykazuje odrobinę dobrej woli to przeniesie góre gołymi rękami...
Czasami z bólu szłam prawie na czworakach, ale pies musiał mieć swoją godzinkę spaceru i moczenie dupki także było, chociaż ja mało się nie przewracałam z wycięczenia.
I może się zapytasz, że to niebezpieczne, nierozsądne, głupie? Może i tak, ale to jest miłość, przywiązaniue i wzajemne oddanie.
Akurat to że Quaddo postarała się o dobrą przyszłość dla swojego psa, jest wporządku. Natomiast nigdy nie zgodzę się z tym że po napotkaniu jakichś przeciwności, pozbywamy się największego i zarazem najmniejszego problemu...
[ Dodano: 07-08-2015, 12:34 ]
tenshii, Bardzo proszę, czytaj ze zrozumieniem. Nie rozumiem dlaczego na mnie naskakujesz. Napisałam co JA o tym myślę. To że mam inne zdanie od Ciebie nie znaczy że moje jest gorsze.
Proszę, naucz się tolerować wypowiedzi innych.
I jeszcze raz napiszę: skąd wiesz że nigdy nie zostałam postawiona w podobnej sytuacji? Brak pieniedzy to akurat bardzo podobna sytuacja. Pies miał ogromne trudności z chodzeniem. Jego operacja była bardzo kosztowna, ja nie miałam takiej kwoty. Też mogłam go oddać bo jest mi ciężko i trudno, ale tego nie zrobiłam bo go kocham. Kocham jak członka rodziny, jak mojego tatę, mamę babcie, ciocie, wszystkie dzieci i wszystkie bliskie mi osoby. Jak mogłam oddać jednego z nas, to jest fair?
Miałam na myśli że to że ktoś oddaje psa, bo sytuacja w życiu się nieukłada, to nie jkest fair.
Na samym końcu mojego wywodu, jak to określiłaś, wspomniałam o tym że cieszę się że Quaddo znalazł nowy dom i to jest plus dla jego właścicielki.
Skąd możesz wiedzieć że nigdy nie zostałam postawiona jak to się mówi, pod ścianą? Nie wiesz a oceniasz mnie, choć wcale mnie nie znasz.
Codziennie jestem postawiona przed wyborem walcz dalej, albo się poddaj.
Czasami przez moją chorobę gdy z bólu nie mogę utrzymać smyszy w ręku, gdy każdy krok na spacerze, gdy schylenie po miskę z wodą sprawia mi ogromny ból. Gdy zabawa w aportowanie, karmienie, codzienne spacery to praca czasami ponad moje siły.
Nawet gdy opieka nad psem sprawia mi ogromny ból, nigdy nawet przez chwilę nie myślałam aby go oddać. Jak mogłabym oddać "swojego" To JA nie ON chcałam go mieć. TO ja zobowiązałam opiekować się nim i tak będzie do ostatnich jego dni.
I nie pisz mi że się nie da bo wszystko się da. Jeżeli człowiek wykazuje odrobinę dobrej woli to przeniesie góre gołymi rękami...
Czasami z bólu szłam prawie na czworakach, ale pies musiał mieć swoją godzinkę spaceru i moczenie dupki także było, chociaż ja mało się nie przewracałam z wycięczenia.
I może się zapytasz, że to niebezpieczne, nierozsądne, głupie? Może i tak, ale to jest miłość, przywiązaniue i wzajemne oddanie.
Akurat to że Quaddo postarała się o dobrą przyszłość dla swojego psa, jest wporządku. Natomiast nigdy nie zgodzę się z tym że po napotkaniu jakichś przeciwności, pozbywamy się największego i zarazem najmniejszego problemu...
tenshii - 07-08-2015, 11:51
klaudia1234 napisał/a: | czytaj ze zrozumieniem |
czytam
klaudia1234 napisał/a: | Napisałam co JA o tym myślę. To że mam inne zdanie od Ciebie nie znaczy że moje jest gorsze.
Proszę, naucz się tolerować wypowiedzi innych. |
Tu nie chodzi co Ty o tym myślisz, nie chodzi o subiektywne odczucia. Takie sytuacje ocenia się obiektywnie. Piszesz w wątku kobiety, której posypało się układane latami życie, że postępuje nie fer oddając psa komuś innemu.
klaudia1234 napisał/a: | Brak pieniedzy to akurat bardzo podobna sytuacja. |
to w ogóle nie jest podobna sytuacja bo zdobycie pieniędzy w porównaniu z wieloletnim przymusem radzenia sobie samej ze wszystkim to pikuś. Kupiliście samochód - wystarczyło go sprzedać i byłyby peniądze, jak na pstryknięcie palcem - bo psa trzeba ratować. Quaddo nie ma możliwości tak szybkiego rozwiązania sytuacji.
I tym to się różni.
klaudia1234 napisał/a: | nie zrobiłam bo go kocham. Kocham jak członka rodziny, jak mojego tatę, mamę babcie, ciocie, wszystkie dzieci i wszystkie bliskie mi osoby. Jak mogłam oddać jednego z nas, to jest fair? |
No i tu właśnie zarzucasz Quaddo, że nie kocha swojego psa. Jak w takim razie możesz pisać że jej nie oceniasz
klaudia1234 napisał/a: | Miałam na myśli że to że ktoś oddaje psa, bo sytuacja w życiu się nieukłada, to nie jkest fair. |
Czasami nie układa się tak bardzo, że trzeba podejmować bardzo trudne decyzje i to nie znaczy, że są nie fer.
klaudia1234 napisał/a: | Codziennie jestem postawiona przed wyborem walcz dalej, albo się poddaj.
Czasami przez moją chorobę gdy z bólu nie mogę utrzymać smyszy w ręku, gdy każdy krok na spacerze, gdy schylenie po miskę z wodą sprawia mi ogromny ból. Gdy zabawa w aportowanie, karmienie, codzienne spacery to praca czasami ponad moje siły.
Nawet gdy opieka nad psem sprawia mi ogromny ból, nigdy nawet przez chwilę nie myślałam aby go oddać. Jak mogłabym oddać "swojego" To JA nie ON chcałam go mieć. TO ja zobowiązałam opiekować się nim i tak będzie do ostatnich jego dni.
|
Skoro nadal z Tobą jest to znaczy, że to nie jest AZ TAK TRUDNA sytuacja. Są takie, w których sie nie da. Quaddo jest przykładem jedne z nich.
No i z tego co wielokrotnie czytałam masz jednak jakąś tam pomoc w opiece nad psem.... Quaddo nie.
klaudia1234 napisał/a: | I nie pisz mi że się nie da bo wszystko się da. Jeżeli człowiek wykazuje odrobinę dobrej woli to przeniesie góre gołymi rękami... |
No i tu też widać, że niestety nie znasz życia
Ale to dobrze, na plus, bo nie musisz podejmować tak trudnych decyzji. Naprawdę i szczerze życzę Ci aby tak pozostało.
Nie ma ludzi bez problemów -każdy jakieś ma, tylko niektórych spotykają takie sytuacje, że wyjścia nie ma.
Nie zrozumiesz tej sytuacji dopóki nie zostaniesz sama z małym dzieckiem, psem wymagającym olbrzymich nakładów czasu, pracą, domem, rozwodem i wieloma innymi pewnie problemami.
Tak jak napisałam - w takiej sytuacji oddanie psa tam, gdzie będą mieli dla niego czas jest oddaniem mu największej przysługi, szacunkiem do jego potrzeb i właśnie miłością.
[ Dodano: 07-08-2015, 13:02 ]
I może jeszcze na zakończenie.
Ja się zgadzam z tym, że są ludzie, którzy nie przemyślą decyzji o zakupie psa.
Są tacy, którzy oddają psy z byle powodu - wielokrotnie spotkalam się z tym podczas pracy w adopcjach
Są tacy, którzy oddają psy bo już ich nie chcą kiedy pojawia się dziecko.
Ale to nie jest wątek o nich.
To nie jest wątek teoretyczny.
To jest wątek konkretny, dotyczący konkretnego przypadku.
Założony przez osobę, która została postawiona pod ścianą.
Wątek osoby, która już w jego tytule prosi o wsparcie moralne.
Której nie było łatwo.
Której nadal nie jest łatwo poradzić sobie z sytuacją.
Osoby, która wcale NIE MUSIAŁA nam o tym pisać a jednak to zrobiła.
Osoby, która z powodów prywatnych mogła nie napisać o kolejnych 10 powodach takiej decyzji, bo są zbyt prywatne czy intymne.
Nie pisz więc w takim wątku o tym, że się na pewno da.
Że nie oddałabyś psa bo go kochasz.
O tym, że zawsze jest wyjście
A już na pewno zaraz po tym wszystkim nie pisz, że nie oceniasz bo to się mija z prawdą.
Nie pomagasz. Nie wspierasz.
A po to jest ten wątek.
Jedna z nas musiała podjąć tę decyzję i należy ją zrozumieć.
Bo sytuacja jest wyjątkowo trudna.
A jak chcesz teoretyzować - zapraszam do osobnego, ogólnego wątku - i tam pewnie w 98% przyznam Ci rację.
deadend - 07-08-2015, 12:29
klaudia1234, daj już spokój, ty nie oceniasz - ty oprócz oceniania dowalasz i dobijasz. Quaddo dobrze robi, że nie poświęca bezpieczeństwa i zdrowia dziecka dla psa (np. konieczność zostawiania dziecka w domu by wyjść z psem w okropną pogodę a dziecko np. chore), nie zaniedbuje też potrzeb psa pozostawiając go przy sobie za wszelką cenę - powinien zrezygnować z codziennego ruchu, zabaw, aktywności i radości bo to wg Ciebie jest miłość? uwiązanie na siłę, wzajemne poświęcenie? w imię czego? a może to jednak jakiś egoizm a nie poświęcenie? może jednak pies nie myśli naszymi kategoriami? a może.... może pies nie jest człowiekiem jednak???
To że Ty uważasz, że powinno się nawet kosztem własnego zdrowia, w bólu i cierpieniu trwać z psem, nie znaczy że tak powinno być. To Twoje życie i Twoja racja.
Jak możesz pisać, ze nie oceniasz, jak nawet nie dotarł do Ciebie tytuł postu: WSPARCIE MORALNE, to jest Twoje wsparcie? po co się wpierniczasz z takim "wsparciem"
Ogarnij, że Quaddo nie oddaje psa BO JEJ SIE URODZIŁO DZIECKO - nie zauważyłaś? nie, nie dla tego - i nie porównuj jej tutaj do takich ludzi.
Wszystkie te fora, grupy dyskusyjne - pieprzony sabat czarownic, nagonka nawiedzonych co wszystko wiedzą lepiej i potrafią mówić za każdego, bo już "tyle widzieli" i przeżyli.
klaudia1234 - 07-08-2015, 13:20
Widzę że na tym forum zdanie inne niż niektórych użytkowników najwyraźniej bardzo boli...
Jakim prawem możecie oceniać mnie i to co robię?
W ŻADNYM poście nie oceniłam źle Quaddo, w Ż A D N Y M. Pisałam ogólnie, nawiązując do tematu, lecz nie bezpośrednio o autorce.
Proszę nie wmawiać mi głupot.
Mało tego, za każdym razem chwaliłam troskę pani Quadda o psa!
klaudia1234 napisał/a:
nie zrobiłam bo go kocham. Kocham jak członka rodziny, jak mojego tatę, mamę babcie, ciocie, wszystkie dzieci i wszystkie bliskie mi osoby. Jak mogłam oddać jednego z nas, to jest fair?
No i tu właśnie zarzucasz Quaddo, że nie kocha swojego psa. Jak w takim razie możesz pisać że jej nie oceniasz[/quote]
haha, ja coś w tym zdaniu komuś zarzucam? akurat tam napisałam to co JA robię i czuję względem mojego psa. J A., nie Quaddo!
Jeszcze raz proszę czytajcie ze zrozumieniem!
deadend, Zarzucasz mi to że nie napisałam wbrew swojej woli słodkiego pocieszenia dla quaddo? miałam skłamać, aby zadowolić Was I Panią Quaddo?
Jeżeli Waszym zdaniem to jest w porządku, to gratuluję wam rozsądku...
Widzę że niektórym użytkownikom świetnie wychodzi naskakiwanie i obrażanie innych.
I możecie pisać sobie że to ja oceniam, lecz w ŻADNYM poście bezpośrednio nie oceniłam Quaddo, tylko to jak WIĘKSZOŚĆ ludzi powierzchownie traktuje psy.
Natomiast Wy w każdym poście bezpośrednio plujecie na moją osobę jadem, tylko dlatego że mam odmienne od waszego zdanie...
Czegoś tu nie rozumiem... Skoro to jest forum ogólnodostępne, dla użytkowników kochających labradory, to dlaczego ja nie mogę wypowiedzieć własnego zdania w sposób kulturalny i przemyślany?
Skoro niektórzy forumowicze chcieliby zrobić z tego miejsca słodką kawierenkę dla ludzi, którzy czasem postępują lekkomyślnie (broń Boże nie napisałam tu o Quaddo) to proszę bardzo!
Może najlepiej będzie zebrać ludzi o jednakowych poglądach i rozmyślaniach i utworzyć z tego miejsca forum dla wybranych, jednomyślnych?
Przepraszam że się uniosłam, ale patrzeć na głupotą i nietolerancję nie mogę. Jeżeli kogoś uraziłam, moja wina.
Natomiast zdania i tak nie zmieniam. Ludzie zbyt przedmiotowo i powierzchownie traktują psy i równie szybko się ich pozbywają. (mowa o ogólnej sytuacji psów, nie o tej konkretnej)
Pozdrawiam.
anna34 - 07-08-2015, 15:00
klaudia1234 napisał/a: |
Wysłany: Dzisiaj 14:20
Widzę że na tym forum zdanie inne niż niektórych użytkowników najwyraźniej bardzo boli... |
Nie tylko na tym niestety,niby fora są do dyskutowania,ale czasem nie warto dyskutować,juz nie raz o tym się przekonałam.
Już nawet nie pisze o tym,ze miewam trudne sytuacje,że czasem mój pies siedzi 14 godzin w domu sam bo koleżanki córka zapomni przyjść i go wyprowadzić,ech,już nie pisze o tym,ze koszt jego leczenia w ostatnim czasie przekraczał koszt mojej pensji,bo po co.To jest mój problem i tylko mój.
Przekonałam się już że wielokrotnie trza odpuścić pisanie swojego zdania.
klaudia1234 - 07-08-2015, 17:17
anna34, Dzięki że chociaż Ty jedna masz podobne zdanie do mojego.
Już myślałam że zostanę spalona żywcem za wypowiedzenie własnego zdania.
deadend - 07-08-2015, 22:57
klaudia1234 napisał/a: | Skoro niektórzy forumowicze chcieliby zrobić z tego miejsca słodką kawierenkę dla ludzi, którzy czasem postępują lekkomyślnie (broń Boże nie napisałam tu o Quaddo) to proszę bardzo! | w temacie Quaddo walisz wypracowaniami potępjając konkretne zachowania, oceniając itp i tak pięknie podkreślasz za każdym razem, że to nie odtyczy Quaddo, to po co to tutaj piszesz? do kogo w końcu pijesz? nikt tu nie pyta o ocenę postawy "jakichś ludzi, innych, broń boże nie Quaddo". Słodka kawiarenka? Załóż wątek na takie rozkminy, toż po to jest forum! Poleje się hejt i błoto, słodko nie będzie a co niektórzy się dowartościują.
anna34 napisał/a: | czasem mój pies siedzi 14 godzin w domu sam | gratuluję.
Jest też różnica między psem 2-letnim a 8-letnim.
anna34 - 08-08-2015, 04:28
deadend napisał/a: | gratuluję.
Jest też różnica między psem 2-letnim a 8-letnim. |
A myślisz,że jeśli byłby 2 latkiem to coś by to zmieniło w moim postępowaniu? bo ja nie sądze.Miał 6 jak jego pan wyjechał.
aganica - 08-08-2015, 10:16
Miałam się nie wypowiadać w tym temacie bo .. to bardzo trudny problem.
Wiele razy się zastanawiałam nad losem swoich psów. Wiele razy byłam na granicy załamania.
Tylko dlatego, że Hercia jest bardzo stara i chora. Fionka ma agresje lekową i jest nieobliczalna a Lovelas cóż ........arthroza - drogie leki .. Pewnie by ktoś go adoptował gdybym mu jajek nie wycięła bo ma wyrobione uprawnienia i ..
Po prostu , moje psy nie są adopcyjne, gdyby było inaczej, gdybym miała taką możliwość jak ma Quaddo .. na pewno bym im poprawiła świat, dała bym szansę na lepsze życie, bo je bardzo kocham.
Jestem stara, mam bardzo chorego męża i często muszę go prosić by na powrót ze szpitala wziął taksówkę bo ja nie mogę go odebrać, bo muszę wyjść z psami.Wiele spraw, wiele problemów, życie kopie na maksa każdego.
Jeden ma szansę je poprawić, drugi musi trwać w tym szambie jakie mu los uszykował.
Quaddo oddaj psa póki możesz, póki masz szansę polepszyć mu życie.Pies nie rozumie dlaczego jest jak jest............Przyzwyczai się do nowych ludzi, nowego domu i będzie szczęśliwy.
A Ty to jakoś przeżyjesz, wypłaczesz morze łez ale.. będziesz wiedziała, że zrobiłaś wszystko co mogłaś.
tenshii - 08-08-2015, 12:33
anna34 napisał/a: | deadend napisał/a: | gratuluję.
Jest też różnica między psem 2-letnim a 8-letnim. |
A myślisz,że jeśli byłby 2 latkiem to coś by to zmieniło w moim postępowaniu? bo ja nie sądze.Miał 6 jak jego pan wyjechał. |
jakbyś przy tym miała niespełna roczne dziecko i brak faceta, który wysyła pieniądze to sytuacja zapewne wyglądałaby inaczej. Szczególnie jeśli na głowie wisiał by rozwód i inne problemy...
Chopper siedzi sam czasami długo ale jest starszy i, schorowany, i to dużo zmienia... te sytuacje są bardzo różne
[ Dodano: 08-08-2015, 13:41 ]
I żeby nie było to z tym facetem, który wysyła kasę chodziło mi o to, że masz dodatkowe źródło dochodu, za które możesz choćby wynająć czasami petsittera, a Quaddo i w kwestii finansowej została sama
klaudia1234 - 08-08-2015, 17:47
To że Chopper jest starszy nic nie zmienia. Potrzebuje tyle samo miłości, bliskości człowieka i wsparcia co inne psy. Mało tego. Moim zdaniem fakt że jest choru uświadamia mnie że musi mieć więcej poświęconego czasu i uwagi co zdrowy pies! Akurat doskonale wiem, bo mam psa z tą samą chorobą, bardziej lub mniej zaawansowaną. Są takie dni kiedy mój pies leży i nie ma na nic siły, ale potem nadchodzi taki czas, kiedy ma ochotę na wodne szaleństwa z zabawkami.
Nie można oceniać kogoś kogo się nigdy nie widziało na oczy. deadend, Kolejny raz proszę o zejście z tonu. Nie uważam że jesteś jakąś super znającą mnie osobą, która może mnie pouczać i wypowiadać się o mnie i o moim życiu...
Podsumowując to wszystko i tak uważam że ludzie nie powinni pozbywać się zwierząt. Są lepsze i gorsze dni (sama o tym coś wiem) nawet gdy jest strasznie ciężko, potem zazwyczaj jest lepiej. Oddanie psa to najprostrze wyjście, ale czy najlepsze?
( I tak wiem co mówię. Gdy byłam w szpitalu, moje zwierzęta dostawały tylko jeść i były wyprowadzane na podwórko. Nie miały żadnej uwagi, poświęconego czasu, spacerków, nic. Taka sytuacja utrzymywała się przez kilka tygodni, ale ja w tamtej chwili nie wiedziałam ile takie coś może potrwać. Po pewnym czasie było coraz lepiej. Gdy wyszłam ze szpitala na nowo zajmowałam się psami i innymi zwierzakami. Gdybym oddała je w tamtym momencie, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła)
Gdy jest strasznie źle, zawsze potem będzie tylko lepiej. Oddać psa to nie sztuka, bo każdy w mniej lub bardziej humanitarny sposób może to uczynić. Sztuką jest to że nawet w tak z pozoru nierozwiązywalnej sytuacji, będziemy potrafili utrzymać swoją psio - ludzką rodzinę razem...
tenshii - 08-08-2015, 18:05
klaudia1234 napisał/a: | To że Chopper jest starszy nic nie zmienia. Potrzebuje tyle samo miłości, bliskości człowieka i wsparcia co inne psy. |
akurat chodziło o to, że nie ma siły aż tyle biegać co całkiem zdrowy młody pies, a pewnie mu nawet tyle nie wolno, i nie niszczy w domu gdy zostaje sam. Nie słyszałam nigdy od Ani aby zdemolował mieszkanie, a pies Quaddo potrafi.
Żadnemu psu nie odmówiłam nigdy potrzeby miłości...
klaudia1234 napisał/a: | Sztuką jest to że nawet w tak z pozoru nierozwiązywalnej sytuacji, będziemy potrafili utrzymać swoją psio - ludzką rodzinę razem... |
Napisz więc przykładowy plan tygodnia matki małego dziecka, właścicielki wymagającego psa, matki pracującej i mającej szereg innych problemów.
Zainspiruj Quaddo do innego rozwiązania, a może i inna kobieta w takiej sytuacji kiedyś z rej rady skorzysta.
klaudia1234 - 08-08-2015, 19:52
Żaden plan i żadna filozofia nie jest tutaj potrzebna. Oczywiście na pewno samotnej matce z malutkim dzieckiem jest trudno. Czasami pewnie nawet bardziej niż bardzo. Co nie zmienia faktu że w momencie w którym Quaddo ( i wszyscy inni właściciele psów, którzy są w podobnej sytuacji) podjęła decyzję o kupnie psa, powinna być świadoma obowiązków jakie ją czekają i ewentualnych strat. Powinna przewidzieć to że kiedyś może stać się tak, że będzie jej trudno zajmować się psem. W końcu każdy właściciel psa bierze na siebie takie ryzyko. Każdy w swoim życiu przynajmniej kilka razy dostanie porządnego kopa i jest mu bardzo ciężko. I zapewniam że praktycznie nikt z tego powodu nie oddaje swoich bliskich. To się tyczy wszystkich - matek z dziećmi, matek bez dzieci, osób chorych śmiertelnie, ludzi, którzy stracili bliską osobę... Jeżeli każdy robiłby tak "jest mi trudno to cię oddam" niezależnie od tego czy jest to pies, kot czy człowiek, to nasze życie nie miałoby najmniejszego sensu...
I żeby było jasne, nie mówię tutaj tylko o bohaterce tego tematu, ale o wszystkich ludziach, którzy zostali postawieni w podobnej sytuacji..
mibec - 08-08-2015, 22:53
klaudia1234, daj juz spokoj...
klaudia1234 napisał/a: | Powinna przewidzieć to że kiedyś może stać się tak, że będzie jej trudno zajmować się psem | jasne... wiekszosc ludzi planuje ze zycie im sie posypie w drobny mak. Jakby wiedziala, ze dojdzie do rozwodu to by slubu nie brala, to by psa nie brala, moze nawet dziecka nie miala.... Zycie jest parszywe, dla jednych mniej, dla drugich bardziej.
W przypadku Quaddo ( I podobnych przypadkach) zatrzymanie psa to egoizm i nic wiecej - na prawde uwazasz ze psu byloby lepiej gdyby zostal z nia? z minimalnymi spacerami, pelnymi stresu, ciaglej nerwowce itd zamiast traffic do domu, w ktorym bedzie mial warunki do ktorych jest przyzwyczajony?
Dlaczego tak strasznie sie upierasz przy zdaniu ze psu zrobiono krzywde? Wiekszosc psow latwo akceptuje zmiane warunkow, adaptuja sie bardzo szybko, to czlowiek cierpi, bo oddal...
Małgosia35 - 08-08-2015, 23:35
klaudia1234 napisał/a: | Sztuką jest to że nawet w tak z pozoru nierozwiązywalnej sytuacji, będziemy potrafili utrzymać swoją psio - ludzką rodzinę razem... |
A ja myślę ,że to nie sztuka tylko czysty egoizm . Nie popieram oddawania zwierząt ,większość tych przypadków to zwykłe ściemniactwo typu alergia czy urodzenie dziecka . Ale w życiu są różne sytuacje ,nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Nie da się przewidzieć wielu sytuacji ,biorąc psa człowiek musiałby przewidzieć swoje życie na 15 lat do przodu ...
Psu nie wytłumaczysz ,dlaczego ma mniej spacerów do których był przyzwyczajony,dlaczego ma o połowę mniej swojej pani na co dzień i dlaczego siedzi sam ,kiedy niedawno jeszcze było inaczej..
W imię czego skazywać psa na gorsze życie niż miał do tej pory ? Jeśli ktoś nie widzi absolutnie wyjścia z danej sytuacji ,tak mu się posypało życie ,to znalezienie psu nowego domu jest także przejawem miłości do tego psa.
tenshii - 09-08-2015, 10:57
klaudia1234, teraz to juz ostatecznie pojechałaś.
Nie patrzysz na życie realnie. Stawiam, że to kwestia wieku. Ja 10 lat temu też byłam taką walcząca idealistka... a potem realia dużo zweeyfikowaly.
Czasami nie warto upierać się jak osiolek...
anna34 - 09-08-2015, 12:09
tenshii napisał/a: | Nie patrzysz na życie realnie. Stawiam, że to kwestia wieku. Ja 10 lat temu też byłam taką walcząca idealistka... a potem realia dużo zweeyfikowaly. |
To ja umre realistką zapewne,bo choć sytuacje miewam ciężkie w życiu(nie tylko w kwestii psa) to nadal myślenie mi się nie zmienia w tychże kwestiach
To tak gwoli rozładowania
klaudia1234 - 09-08-2015, 12:40
klaudia1234 napisał/a: | Powinna przewidzieć to że kiedyś może stać się tak, że będzie jej trudno zajmować się psem | jasne... wiekszosc ludzi planuje ze zycie im sie posypie w drobny mak. Jakby wiedziala, ze dojdzie do rozwodu to by slubu nie brala, to by psa nie brala, moze nawet dziecka nie miala.... Zycie jest parszywe, dla jednych mniej, dla drugich bardziej.
[/quote]
Nigdzie nie napisałam że miała przewidzieć że dojdzie do rozwodu i straci swoją drugą połowę. Człowiek to nie jasnowidz...
W zdaniu, które zacytowałaś, chodziło mi o to że każdy właściciel psa, kota, rodzic dziecka, decydując się na taki obowiązek jakim jest rodzicielstwo, lub posiadanie psa, powinien być świadomy tego że życie nie zawsze jest kolorowe. Że można stracić pracę, mieszkanie, zachorować na nieuleczalną chorobę, stracić wsparcie w rodzinie... Co wtedy z dzieckiem, co z psem?
Gdybym wiedziała że zachoruję, nie wiem czy podjęłabym się posiadania tylu zwierząt ile mam obecnie. Przed zaadoptowaniem Nera, miałam już pierwsze symptomy bólowe, wiedziałam że coś jest nie tak. Przed odebraniem psa obiecałam sobie tylko jedno: że bez względu na wszystko będę zajmować się nim tak, aby to on był szczęśliwy i miał zapewnione godne życie.
I każdy na tym forum może mnie krytykować, oceniać i mieszać z błotem "bo przecież jeżeli jest ci bardzo ciężko to możesz oddać psa" oczywiście że mogę, pozostałe zwierzęta też. Czy to będzie dla Nera dobre? Tylko ja znam do końca jego historię i wiem że w ciągu swojego życia ten pies zmieniał swój dom kilkanaście razy. W chwili gdy przyjęłam go pod swój dach, postanowiłam że co by się nie działo on zostanie u mnie do końca swoich dni.
I oczywiście, historia Quaddo nie jest taka sama jak moja i Nera, jasne.
W tych wszystkich wypocinach chodzi mi tylko o to że ludzie nie potrafią walczyć o swoje zwierzęta. Gdy napotykają trudności od razu je oddają nie zważając na to że my dla naszego psa jesteśmy całym światem. Oczywiste jest to że czasami, gdy człowiek jest ciężko chory, pozostaje mu kilka miesięcy życia to oddaje swojego psa do nowego domu. I ta sytuacja moim zdaniem jest jedyna (albo prawie jedyna), która usprawiedliwia oddanie swojego czworonoga komuś innemu.
Jeżeli uważacie że dla psa dobrobyt, "moczenie dupki" i super dobra karma są najważniejsze, to dlaczego psy towarzyszą przez całe swoje życie bezdomnym ludziom?
Kiedyś znałam takiego bezdomnego człowieka, który zawsze siedział w jednym miejscu w mieście. Człowiek ten miał swojego psa. I nie, nie był to też bezdomny pies. Bezdomny człowiek miał go od 5 lat zanim jeszcze zostali bezdomni. Po wyrzuceniu na ulicę, nie mieli co jeść, często ich jedynym pokarmem był suchy chleb i czasami kefir. Pies nie miał super karmy, super spacerków, ani super ciepłego domku. Przy mrozie - 20 leżał ze swoim panem na chodniku i wcale nie było mu źle, ponieważ najważniejsza osoba jego życia była przy nim. Wielokrotnie organizacje zajmujące się ochroną zwierząt chciały temu psiakowi znaleść dom. Jego właściciel godził się na to. Pies jechał do domu oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów, ucieczka z niego i znalezienie drogi do swojego pana zajęły mu dwa dni. Pomimo tego że tam miał królewskie warunki, wybrał swojego pana i zimną ulicę.
Dlaczego? Bo psy kochają swoich ludzi nie za super warunki, tylko dlatego że po prostu to są "ich" ludzie.
Oczywiście można teraz pisać wywody, że to niehumanitarne, nieludzkie i egoistyczne trzymać psa w minimalnych warunkach. Może i tak, ale jeśli pies kocha swojego człowieka ponad wszystko to lepiej jest go siłą trzymać w luksusach?
Oczywiście Quaddo postąpiła (można powiedzieć) dobrze, stwarzając dobrą perspektywę życia swojemu psu.
Jeżeli uważacie że to tylko właściciel cierpi to jesteście w błędzie. Pies nie rozumie dlaczego został oddany i baaaardzo długo tęskni, czasami nawet do końca życia. Może nie dawać po sobie tego poznać, bawić się, cieszyć, ale gdy spotka swojego dawnego pana na ulicy jest gotów zostawić swoich "luksusowych nowych ludzi" i pójść do swojego "biednego pana" byle tylko być z nim.
I dlatego nie do końca rozumiem jak można oddać swojego pupila tylko dlatego że jest ciężko? Każdemu jest ciężko, jednemu mniej, innemu bardziej, ale nikt z tego powodu nie wyzbywa się rodziny...
Być może Quaddo postąpiła rozsądnie oddając swojego pupila, nie neguję tego. Zrobiła to po części z miłości do swojego psa.
Tylko jeżeli wszyscy pozbywali by się członków swoich rodzin, bo jest ciężko, to prawdopodobnie nikt nie miał by ani zwierząt, ani dzieci...
deadend - 09-08-2015, 16:04
Łza si e w oku zakręciła, ale sporo tutaj teorii, które do mnie nie przemawiają. Skąd wiesz co pies czuje, jak i ile tęskni? Skąd wiesz, że każdy pies tak samo?
Wiele osób odczytuje psie emocje przez pryzmat własnych, ludzkich.
Porównanie z bezdomnym takie sobie - z bezdomnym pies jednak jest cały czas, jest też non stop, że tak powiem "na spacerze", jest na zewnątrz, chodzi, biega, często jest w centrum uwagi swojego opiekuna, w tej biedzie są razem... a jedzenie... wiele psów ma jedzenie w głębokim poważaniu i zje tyle ile jest konieczne - śmiem stwierdzić, że pies taki jak labrador, stworzony by być aktywnym, biegać po polach, lasach, współpracować z człowiekiem i także "moczyć doopkę"- zamknięty w mieszkaniu po kilka / kilkanaście godzin, odrzucony na bok - ma gorzej, ma źle, beznadziejnie i nawet nie chcę sobie tego wyobrażać, nawet, jeśli jego właścicielom wydaje się, że to z wielkiej miłości fundują mu takie życie.
Spójrzmy może na psy na łańcuchach, skoro już tak się rozpędzamy z porównaniami - jaki to jest syf - (ale w sumie czemu? idąc tym tokiem myslenia, przecież mają "swojego" człowieka, nie potrzebny im dobrobyt i lepsze warunki - jeśli wypuścimy takiego psa z łańcucha, z dredami, jedzącego jakąś breję - on też wróci, zawsze. Pobiega po okolicy i wróci, prawdziwa miłość? a może coś innego?) a psy pozamykane w mieszkaniach, czasem w klatkach, wiele godzin bez możliwości wyjścia i załatwienia swoich potrzeb - te są kochane, bezpieczne a właściciele tacy dumni, tacy świadomi i skłonni do poświęceń! (i nie chodzi mi o psy, które przeczekują w ten sposób np czas pracy właściciela,a potem idą na dłuuugi spacer - chodzi mi o psy, którychj na ten długi spacer nikt nie zabierze, bo nie ma takiej możliwości.
klaudia1234 napisał/a: |
klaudia1234 napisał/a:
Powinna przewidzieć to że kiedyś może stać się tak, że będzie jej trudno zajmować się psem |
klaudia1234 napisał/a: | Nigdzie nie napisałam że miała przewidzieć że dojdzie do rozwodu i straci swoją drugą połowę. Człowiek to nie jasnowidz... |
Serio? nigdy nie pisałam, że to co pisałam to napisałam...coś w ten deseń.
Cały czas powtarzasz, że nie masz nic do Pani Quaddo, że to nie do niej się odnosi bezpośrednio a jednoczaśnie piszesz takie wywody w jej temacie. Myślę, że jeśli tu wejdzie i to przeczyta, będzie jej jeszcze bardziej przykro i ciężko (jeśli jest osobą, która się przejmuje wypowiedziami obcych ludzi, których nawet nie widziała na oczy). Nie sposób nie wziąć do siebie takich wypowiedzi we własnym temacie. No, ale to nie słodka kawiarenka przecież, co nie?
klaudia1234 napisał/a: | deadend, Kolejny raz proszę o zejście z tonu. | - raz prosiłaś dopiero, kolejny możesz teraz. Ale już nie zamierzam odpowiadać bo mam co innego do roboty niż jakieś internetowe walki z wiatrakami, więc nie fatyguj się.
anna34 - 09-08-2015, 16:16
deadend napisał/a: | Skąd wiesz co pies czuje, jak i ile tęskni? Skąd wiesz, że każdy pies tak samo?
Wiele osób odczytuje psie emocje przez pryzmat własnych, ludzkich. |
Kurcze no nie mam serca oddać swojego nawet na pare dni,bo mogłabys zobaczyć jak tęskni mój pies,co czuje i jak przeżywa rozstanie ze mną,z nami.
Owszem ja też,ale zapewne nie mniej czy więcej niż mój pies a tak samo przezywamy rozstanie ze sobą.
Ostatnio musiałam oddać go na 13 godzin do hotelu,leżał na przedpokoju w tymże hoteliku,nie zjadł nawet pól chrupka,na spacer wyszedł wyciągnięty siłą,sama właścicielka hoteliku przyznała,ze pierwszy raz widziała tak smutaśnego psa u nich.
deadend - 09-08-2015, 16:26
anna34 napisał/a: | pierwszy raz widziała tak smutaśnego psa u nich | Więc nie każdy jest taki. To Ty widzisz jak jest u Was i co jest najlepsze dla Twojego psa, co byłoby większym złem. Ty widzisz, że rozłąka byłaby dla niego bardzo ciężka. Mój Mały też jest taki "emocjonalny", mam wrażenie, ze tęskniłby bardzo i przeżywał każdą rozłąkę, zaś Riko niestety - od zawsze mam wrażenie, że jemu wszystko jedno, kto jest na kocu smyczy - byle wyprowadzał na spacery i dawał żreć (a powinno być odwrotnie, bo to Riko był od początku pępkiem świata, zanim nawet pojawił się syn, inny pies).
anna34 - 09-08-2015, 16:32
Chopper do tego stopnia jest uzależniony tylko od nas,że nie pójdzie na spacer z nikim innym niż my dalej niż wkoło bloku,nawet z moim bratem którego kocha chyba nawet tak jak nas.
A u kolezanki gdzie jest sunia z którą spaceruje i bawi się od urodzenia prawie potrafi po 2 godzinach zostania bez nas dostać biegunki na zawołanie ze stresu a w lżejszym przypadku stać pod drzwiami nawet 2 godziny póki ona nie skapituluje i nie odprowadzi go do domu.
On woli siedzieć sam w domu,ale byle to był jego dom
klaudia1234 - 09-08-2015, 16:42
anna34 napisał/a: |
On woli siedzieć sam w domu,ale byle to był jego dom |
Otóż to. Dla niektórych i tak będzie jednak najważniejsza teoria o "niemoczeniu doopki" brak ruchu"
Tak, to wszystko jest ważne, ale najważniejsze dla psa jest to żeby jego pan był razem z nim. Nawet raz na kilka godzin. Może jeść sam chleb, nie chodzić na spacery, nie bawić się. Po prostu pan jest najważniejszy.
Odnośnie przykładu z bezdomnym, pies zbyt dużo ruchu nie miał, jego pan siedział prawie cały czas w tym samym miejscu. Pies ten był mieszańcem Husky, więc rasa równie aktywna co Lab a może i bardziej...
[ Dodano: 09-08-2015, 17:45 ]
anna34 napisał/a: |
On woli siedzieć sam w domu,ale byle to był jego dom |
Otóż to. Dla niektórych i tak będzie jednak najważniejsza teoria o "niemoczeniu doopki" brak ruchu"
Tak, to wszystko jest ważne, ale najważniejsze dla psa jest to żeby jego pan był razem z nim. Nawet raz na kilka godzin. Może jeść sam chleb, nie chodzić na spacery, nie bawić się. Po prostu pan jest najważniejszy.
Odnośnie przykładu z bezdomnym, pies zbyt dużo ruchu nie miał, jego pan siedział prawie cały czas w tym samym miejscu. Pies ten był mieszańcem Husky, więc rasa równie aktywna co Lab a może i bardziej...
tenshii - 09-08-2015, 17:38
Cały problem tego wątku polega na tym, że to jest wątek Quaddo i o Quaddo, która prosiła o wsparcie.
Wątek nie jest przeznaczony do teoretyzowania, pisania o sobie i wszystkich innych przypadkach świata.
Chcecie teoretyzować - załóżcie osobny wątek i tam piszcie do woli o wszelkich możliwych zdarzeniach, choćby głośnym ostatnio przypadku przywiązania ciężarnej suki do bramy schroniska przez znanego sportowca.
To jest właśnie przypadek sytuacji z oddaniem psa, który jest zupełnie dla mnie niezrozumiały.
Quaddo podjęła decyzję, niełatwą, i dla wielu zrozumiałą.
Nie jest to wątek, w którym powinnyście pisać takie rzeczy. Nie pomagacie. A miał to być wątek WSPIERAJĄCY. Nie chcesz wesprzeć lub masz inne zdanie - zamilcz. Nie kop leżącego.
Wymagają tego choćby podstawowe zasady kultury, empatii i inteligencji emocjonalnej.
klaudia1234 - 09-08-2015, 20:18
Jasne, prosiła o wsparcie, dlatego napisałam że dobrze zrobiła dbając o przyszłość swojego psa.
Wiele osób w tym wątku chwaliło to że Quaddo postąpiła świetnie oddając psa. Jasne, rozumiem to, każdy ma swoje zdanie.
Idąc tym tropem ja, użytkownik tego forum, chciałam wyrazić swoją (o zgrozo!) odmienną opinię, za którą swoją drogą zostałam hejtowana i trochę zmieszana z błotem jako ta "niedojrzała "niedoświadczona życiem" "pisząca farmazony" i inne tego typu podobne "komplemenciki"
„Wymagają tego zasad kultury, empatii, i inteligencji emocjonalnej” - to co mam powiedzieć JA, osoba na, którą wylano wiadro pomyj, tylko dlatego że wyraziłam zdanie inne niż wszystkich?
Dziękuję Wam za ta cenna lekcję, która przede wszystkim nauczyła mnie tego że absolutnie nie wolno wyrażać swojego odmiennego zdania na forach internetowych, ponieważ inni użytkownicy (kulturalni, empatyczni, tolerancyjni, doskonale rozwinięci emocjonalnie, koleżeńscy, traktujący inne osoby z szacunkiem) będą gotowi cię zjeść razem z butami, aby udowodnić swoją rację i twoją głupotę.
Quaddo, jeśli w jakimś miejscu Cię uraziłam to przepraszam. Chciałam po prostu wyrazić moje zdanie i to że nie popieram oddawania zwierząt z takiego powodu. Jeszcze raz przepraszam, jeśli zrobiłam Ci jakąkolwiek przykrość..
tenshii - 10-08-2015, 08:00
Ty nie rozumiesz nic co się do Ciebie pisze.
Umarła właśnie moja ostatnia nadzieja, że skminisz o co chodzi w tym wątku.
No cóż.
Pozdrawiam Cię Klaudio.
|
|