|
forum.labradory.org
|
|
Choroby - Bebeszioza
iness8@o2.pl - 21-04-2009, 20:45 Temat postu: Bebeszioza Słuchajcie zachorowała na to dziadostwo Tosia- siedmiomiesięczna labradorka mojej znajomej Jest ledwo żywa ,nie wiadomo czy przeżyje
Mam do Was prośbę...napiszcie wszystko co wiecie o tej chorobie. Ja część rzeczy wiem ale potrzebuję więcej informacji.
Pozdrawiam
Ryniu - 21-04-2009, 21:18
BABESZJOZA - wywołana jest przez pierwotniaka Babesia canis.
Żywicielem ostatecznym tego pasożyta jest kleszcz, gdzie odbywa się jego rozwój.
Żywicielem pośrednim może być pies, kot lub człowiek.
Zarażenie psów następuje przez wprowadzenie ze śliną kleszcza form młodocianych babesi.
W krwinkach psa następuje dalszy rozwój aż do powstania form płciowych. Te pobierane przez następnego kleszcza odbywają swój dalszy rozwój i cykl się rozpoczyna od nowa.
Samo działanie pasożyta na krwinki nie jest tak dramatyczne jak reakcja organizmu psa na wykryte patogeny. Pod wpływem czynników immunologicznych następuje rozpad krwinek i rozpoczyna się fala rujnująca większość narządów wewnętrznych. Następują silne zaburzenia krążenia i uszkodzenie nerek. W wyniku rozpadu erytrocytów następuje uwolnienie dużej ilości hemoglobiny co prowadzi do żółtaczki.
Objawy kliniczne:
Babeszjoza rozpoczyna się od nietypowych objawów. Początkowo pies zachowuje się jak tzw,,zbity pies”a więc nie cieszy się ze spaceru, nie chce jeść, ma typowe objawy bólowe. Następuje wzrost temp. ciała (40-41C),wymioty. Następnie pojawia się brązowe zabarwienie moczu i żółtaczka. Pogłębia się niewydolność krążenia i oddychania, może być biegunka. Pod koniec choroby mogą dołączyć się objawy nerwowe.
W badaniach laboratoryjnych przy badaniu rozmazu krwi mogą być widoczne formy pierwotniaka w krwinkach czerwonych. Podwyższone są też profile wątrobowe, nerkowe oraz widoczny jest znaczny białkomocz.
Przebieg choroby jest zazwyczaj dramatyczny a rokowanie ostrożne.
Zejście choroby może zakończyć się :
# całkowitym wyleczeniem
# okresowym zanikiem objawów klinicznych, lecz pierwotniaki pozostając we krwi powodując okresowe nawroty choroby(często zimą i przy spadku odporności).
# przejście w postać przewlekłą, co prowadzi do uszkodzenia narządów wewnętrznych(głównie nerek).
# zejściem śmiertelnym.
Leczenie:
W leczeniu babeszjozy używa się u psów kilku leków przeciwpierwotniaczych.
Leki te mają dużą toksyczność i niski indeks terapeutyczny.
Oznacza to że przed podaniem należy zwierze dokładnie zważyć i ustalić odpowiednią dawkę leku.
Najczęściej stosowanymi lekami są Imizol i Fatrybanil.
Oprócz typowych leków przeciwpierwotniaczych stosuje się leczenie objawowe a więc podaje się płyny w kroplówkach dożylnych, środki moczopędne, witaminy z gr.B, przeciwgorączkowe.
źródło: http://www.vetmozga.com/a...dkleszczowe.php
------------------------------------------
Babezjoza
Podstawową metodą leczenia babezjozy (choroby wywoływanej przez Babesia microti) jest stosowanie klindamycyny z chininą. W doświadczeniach na zwierzętach (model babezjozy u chomików) wykazano również skuteczność azytromycyny stosowanej w monoterapii lub łącznie z chininą lub atowakwonem. [325,326] Wittner i wsp. opisali 2 chorych na babezjozę, którzy nie odpowiedzieli na standardową terapię; jednego udało się wyleczyć chininą z azytromycyną i atowakwonem. [326] W celu określenia przydatności azytromycyny w leczeniu tej choroby konieczne są dalsze badania kliniczne.
źrółdło: http://www.supermedica.pl/choroby/babezjoza/
leki:
http://www.mp.pl/artykuly...1156FDF8AFF88FD
aulinka_pa - 21-04-2009, 21:51
iness8@o2.pl napisał/a: | Jest ledwo żywa ,nie wiadomo czy przeżyje |
a tak poludzku odnoszac sie do tego co podal Enzo..to przedewszystkim korplowki i szybka interwencja weta...im szybsza interwencja i leczenie tym mniejsze szkody w organizmie..niestey po tej infekcji dostaja mocno nerki, watraba trzeba potem zadbac o zbadanie tych narzadow zeby wiedziec w jakim stanie sa.
3mamy kciuki za drowie mlodej dziewczynki, silny organizm szybko zwalczy to swinstwo
Ryniu - 21-04-2009, 21:59
aulinka_pa napisał/a: | a tak poludzku |
a co ja nie ludź?
iness8@o2.pl, daj znać co z Tosią.
iness8@o2.pl - 22-04-2009, 10:37
Ryniu, dziękuję!
Ryniu napisał/a: | iness8@o2.pl, daj znać co z Tosią |
A więc wczoraj dzwoniła Aneta i ja pisałam do niej....z Tosią najlepiej niestety nie było Właśnie jest takim ''zabitym psem'' Zaraz zadzwonię do Anety i się dowiem co dalej
Vito - 22-04-2009, 21:33
coraz częsciej ostatnio slyszę ze piesek zachorował na babeszioze, ale na szczescie wszytskie te pieski ktore znam są wyleczone...
wiec trzeba byc dobrej mysl
Tsunami - 22-04-2009, 21:53
Waraszawa to niczym strefa endemiczna chorób odkleszczowych W małopolsce się tak o tym nie słyszy, a u Was tyle przypadków babesziozy Straszne...
zuzia - 22-04-2009, 22:40
trzymamy kciuki za Tosię, młody silny organizm może zwalczy to dziadostwo.
iness8@o2.pl - 23-04-2009, 11:38
Tsunami, no niestety ale co zrobić jedynie zabezpieczać kluski
A Tosia ma się już lepiej
Vito - 24-04-2009, 08:31
mojej koleżanki piesek miał obrózke i jeszcze był spryskany frontline a i tak po wizycie w lesie zachorował...
iness8@o2.pl - 24-04-2009, 09:39
No niestety nic gwarancji nie daje
Vito - 24-04-2009, 10:52
i to jest własnie najgorsze, że nie mamy pewności że w 100% piesek jest zabezpieczony
anetka. - 22-12-2009, 10:10
odniosę się do tego stosunkowo starego tematu...
poza labkiem mam owczarka niemieckiego, obecnie ma 5 lat.
1,5 roku temu pomimo wszelkich środków anty kleszczowych, załapała gdzieś to cholerstwo - a powiem Wam , że po żadnych lasach i krzakach z nią nie biegałam.
stopniowo zaczeła słabnąć.. przejrzałam ją dokładnie czy jakiegoś kleszcza nie ma, bo to był akurat taki okres na 'wysyp' kleszczy. znalazłam w końcu kleszcza, który idelanie się schował pod kolczatką.
natychmiast pojechaliśmy z psem do weterynarza.. diagnoza wiadoma. pies prawie zdechł.. dostała kroplówki, zrobili jej USG - okazało się że przez kleszcza napuchła jej wątroba i jakieś jeszcze narządy wew.
na szczęście udało się ją uratować.. niby wszystko okej.. pies jest 'norm alny'- jak przed chorobą...
po jakimś czasie zauważyłam że cieczki nie ma... pojechaliśmy do weterynarza i okazało się że sunia się zrobiła bezpłodna... przez kleszcza i leki.
obecnie te kleszcze, są bardziej rozwinięte i... hmmm "ulepszone".. także po każdym większym spacerku radzę Wam dokładnie przejrzeć pupila bo nikomu nie życzę, żeby patrzył jak Wasz ukochny piesek umiera Wam na kolanach
Mistic - 22-12-2009, 15:32
Najgorsze, że przy leczeniu babeszjozy nigdy nie wiadomo czy same leki nie wykończą psa.
U mojej poprzedniej suczki było podejżenie tej choroby i wet mnie ostrzegł, że samo podanie leku może ją zabić.
Objawy miała książkowe - czerwony mocz, żółtaczka tak silna, że sucz była calusieńka idealnie żółta ( z godzny na godzinę było gorzej jeszcze u weta przy pobieraniu krwi miała tylko lekko zażółcone białka oczu po 2 godzinach cała skóra zmieniła kolor). Białko w moczu w takiej ilości, że skali zabrakło w laboratorium.
Krew wyniki to jeden wielki dramat - czerwonych krwinek wogóle praktycznie nie było, ASPAT - 427,9 ALAT 664 mocznik 17,92 fosfataza 314,9. Wet sam nie wiedział co robić, czy ratować czy usypiać, ale doszliśmy do wniosku że Hera nie miała nawet 6 lat więc leczymy jak się tylko da.
Czekał tylko na tel z laboratorium czy to babeszja czy nie, leki miał przygotowane pod reką. Niestety mimo objawów wskazujących na babeszję okazało się to rakiem który zaatakował czerwone krwinki, organy obumierały z braku tlenu, pies się powoli dusił, nawet wet nie zdążył dojechać ją uśpić. sam po raz pierwszy widział coś takiego zeby pies rano normalnie wyszedł na spacer, a o 21 już było po psie.
Dodam, że Hera profilaktycznie co roku miała badanie moczu i krwi, wyniki zawsze były w normie.
Sorki,że się tak rozpisałam ale to było w marcu tego roku i ciągle to we mnie siedzi.
AnTrOpKa - 22-12-2009, 19:20
Mistic, przerażająca i bardzo przykra historia
Mistic - 22-12-2009, 21:29
Hera była mixem labka i ONka, ale miała czysto labkowy charakter.Za to z wyglądu to było pomieszanie z poplątaniem. Po niej własnie stwierdziłam, że żaden inny psiak tylko labek!!
fadziochowa - 11-09-2012, 21:50
Odświeżamy temat.
Fado złapał to okropieństwo. załamka po prostu.
Dzisiaj rano wszystko wydawało się być ok, ale Fado odmówił śniadania...nie jest głodny-pomyślałam sobie, Po spacerze spał, ale to normalka....później był strasznie osowiały, obiadu też nie ruszył...Na drugim spacerze w ogóle nie okazywał zainteresowania niczym, szedł spokojnie za mną. Wydawał się okropnie zmęczony...Około osiemnastej zwymiotował i strasznie podskoczyła mu temperatura... Pojechaliśmy do weta, z myślą, że Fadzio się czymś zatruł-tylko czym?...okazało się że to przeklęta Bebeszioza Dostał leki, ale gwarancji nie ma... Ciągle ktoś przy nim czuwa, dziś nie śpimy.
wszystko będzie ok. Musi być.
Trzymajcie kciuki, prosimy.
mibec - 11-09-2012, 21:53
fadziochowa, trzymam mocno kciuki za Fado
Nikaaa - 11-09-2012, 21:54
To straszne
Trzymaj sie Fadzioszku, wyjdziesz z tego Musisz, nie ma innej opcji!
fadziochowa, współczuję i jestem z Wami. Nie załamujcie się, bądźcie silni bo pies wyczuwa Wasz smutek i nie jest mu od tego lepiej. Buziamy gorąco
nigritta - 11-09-2012, 22:09
Zdróweczka Fadzioszku
dominika92 - 11-09-2012, 22:24
fadziochowa, Trzymam kciuki za zdrowie psiaka, musi być dobrze.
Rysia88 - 11-09-2012, 22:35
fadziochowa trzymam kciuki i myślę o Was Dokładnie rok temu we wrześniu usłyszałam taką samą diagnozę tylko niestety u nas nie okazała się ona trafna także jeśli wet wykrył to we wczesnej fazie, dał właściwe leki to po prostu musi być lepiej
anna34 - 12-09-2012, 04:30
I jak tam maluch,napisz co i jak?
Kciuki i pazury zaścinięte.
PeKa - 12-09-2012, 06:36
Ehhhh... przechodziliśmy przez to na samym poczatku istnienia Roxi Trzymamy kciuki!! I informuj co i jak, na pewno będzie dobrze, to silne psiaki!
fadziochowa - 12-09-2012, 08:03
Dziękujemy wszystkim za wsparcie.
Dziś jest już lepiej, Fado nawet miał ochotę na małe śniadanko.Około północy nawet próbował dokazywać jak zawsze...ale organizm nie miał siły na harce...Noc przeżyliśmy, Fadzio jest strasznie dzielny i mimo, że strasznie się męczy to i tak podnosi nas na duchu.Kochane psisko .Właśnie szykujemy się do Weta.
PeKa - 12-09-2012, 08:25
fadziochowa, jak już będzie po wszystkim to zapytajcie weta o witaminy do rekonwalescencji. My dostaliśmy takie saszetki na miesiac http://sklepkarm.pl/vetex...-saszetek.html. Codziennie przez miesiac do karmy taka saszetka, wspomaga ona rozwój tak potrzebnych wtedy czerwonych krwinek.
Almathea83 - 12-09-2012, 08:33
fadziochowa, trzymamy kciuki, biedny Fadolindo
jamagda - 12-09-2012, 08:49
Trzymam mocno kciuki za zdrówko Fadusia
Chelsea - 12-09-2012, 09:18
duzo zdrówka dla Fadzioszka trzymamy kciuki będzie dobrze
asia030984 - 12-09-2012, 10:52
zdrówka życzymy
Milena - 12-09-2012, 10:57
Trzymam kciuki aby wszystko dobrze się skończyło !
fadziochowa - 12-09-2012, 11:39
Wygląda na to,że Fadzio poradzi sobie z chorobą.
Wet dał nam zastrzyki, które mamy podać dziś i jutro. Fado gdy wyszedł na "siku" zaskoczył nas, bo zachęcał nas do zabawy swoim skikaniem jak wariat Oczywiście po dwóch minutach padł... Wet powiedział, że to normalne i że będzie teraz tak się zachowywał, dobrze, że psiak ma ochotę na zabawę. Jednak dziś musimy go hamować, jutro będzie mógł pohasać po ogrodzie Oczywiście dochodzi również dieta-trzeba uważać na wątrobę. Kolejna wizyta u weterynarza w sobotę.
Dołączamy zdjęcie Czarnuszka . Fadzio śle buziaki wszystkim "cioteczkom" !
asia030984 - 12-09-2012, 11:40
fadziochowa, och, dobrze , że jest z nim lepiej, ale dalej trzymamy kciuki
Milena - 12-09-2012, 11:57
Zdrowiej Czarnuszku
kolorowooka - 12-09-2012, 13:31
Fado zyczymy szybkiego powrotu do zdrowia
mibec - 15-09-2012, 21:51
fadziochowa, jak Fadzio sie miewa?
fadziochowa - 15-09-2012, 23:21
mibec dziękujemy, Fado miewa się b. dobrze wszystko jest z nim już ok. Młody i silny organizm poradził sobie. Powróciła głupawka i rozśmiesza nas swoimi nowymi pomysłami Teraz musi przyjmować leki na wątrobę, za półtorej tygodnia wizyta u weta (ale jesteśmy pod stałym kontaktem tel.) .
Jeszcze raz dziękujemy!
I pomyśleć, że we wtorek- środę było z nim źle...on już chyba o tym zapomniał. Wczoraj zrobił nam taaki bałagan:
donia457 - 15-09-2012, 23:24
fadziochowa, zyczymy duzo zdroweczka
i chyba Fado lepiej sie czuje co widac na fotkach
mibec - 15-09-2012, 23:26
fadziochowa, ciesze sie Szybkiego powrotu do pelnego zdrowia zycze
Milena - 16-09-2012, 10:04
To świetnie Miziamy !
asia030984 - 16-09-2012, 20:04
super wieści
Weronika_S - 17-09-2012, 08:52
fadziochowa, zróbcie później kontrolne badanie krwi i moczu czy wszystko w porządku Na wątrobę dobra jest karma RC Hepatic.Życzymy zdrówka
klaudia1234 - 03-10-2013, 15:27
Odświeżę ten temat.
Nero ma potwierdzoną babeszjozę , wczoraj bardzo żle się czół a dzisiaj po wizycie u weterynarza niestety nasze objawy się potwierdziły.
Mam nadzieję że wyjdzie z tego okropieństwa...
mibec - 03-10-2013, 15:31
klaudia1234, oj biedny niunius - trzymam kciuki za szybki powrot do zdrowia
Almathea83 - 03-10-2013, 15:38
oj dużo zdrówka!
Ryniu - 03-10-2013, 15:54
klaudia1234, jak szybko zadziałałaś to na pewno będzie OK
klaudia1234 - 03-10-2013, 17:51
Dzięki
Mam nadzieję że będzie dobrze.
Byliśmy przedtem na spacerku i Neruś trochę biegał, ale wtedy działały leki. Boję się że wieczorem się mu pogorszy....
Teraz zjadł trochę ryżu z marchewką i makaronem, bo karmy nie chce jeść...
Jutro i w sobotę jedziemy na kroplówki i serię leków i antybiotyku.
Niedawno zadzwoniła pani dr. z przychodni i powiedziała że badania nie są tragiczne, ale ma podwyższone wskażniki. Za tydzień mamy powtórne badania z krwi.
Mam nadzieję że będzie dobrze.
Mój Niko też miał babeszjozę, tylko był w dużo gorszym stanie. Wymiotował, miał biegunkę, bardzo wysoką gorączkę i żółtaczkę. Nie mógł chodzić i był potwornie osłabiony. Całe szczęście jakoś się z tego wylizał. Chociaż po chorobie pojawiły się komplikacje do dziś.
Niko po przejściu babeszjozy stał się potwornie chudy, i niestety tak mu zostało do dziś.
Więc Nera stan nie jest jeszcze najcięższy. Aż boję się pomyśleć co by się z nim działo gdybyśmy zlekceważyli te objawy...
Mam nadzieję że labiątko szybko dojdzie do siebie.
Lorena - 04-10-2013, 07:30
klaudia1234, przykro mi bardzo Babeszjoza jest trudną chorobą,ale w porę złapana udaje się wyprowadzić. Grunt żeby lekarz panował nd sytuacją.
Pozdrawiamy!
Chelsea - 04-10-2013, 08:30
klaudia1234, trzymajcie się , duzo zdrówka zyczymy jak dziś Neruś się czuję?
klaudia1234 - 04-10-2013, 17:35
Z Nerem już {tfu tfu tfu) lepiej. Normalnie biega szczeka. Jest jeszcze trochę osłabiony. Niestety rano zjadł śniadanie i gdy wróciłam do domu to w trzech miejscach było zwymiotowane...
Nasza pani Dr mówiła że to normalne przy tej chorobie.
Za chwilę jedziemy na kolejną porcję zastrzyków i kroplówkę.
Mam nadzieję że Nero szybko wróci do formy.
mibec - 04-10-2013, 20:47
klaudia1234 napisał/a: | Z Nerem już {tfu tfu tfu) lepiej | super
Quaddo - 06-10-2013, 09:52
jeny straszne to jest. nigdy wcześniej o tej chorobie nie słyszałam.
powrotu do zdrowia życzymy.
klaudia1234 - 06-10-2013, 12:22
Quaddo, Dziękujemy
Nero już zachowuje się normalnie,. biega skacze i je jak odkurzacz
Kesja - 06-10-2013, 14:06
Życzymy Nerusiowi szybkiego powrotu do zdrówka
klaudia1234, ucałuj go od nas
klaudia1234 - 06-10-2013, 14:59
Kesja napisał/a: | Życzymy Nerusiowi szybkiego powrotu do zdrówka |
Dziękujemy Już ucałowany
wiktorsam - 11-05-2017, 17:24
Odkopuję w ramach ostrzeżenia.
Witam wszystkich, daaawno tu nie zaglądałem bo i życie sobie po prostu biegnie, Czesio coraz starszy ale odpukać nic mu się złego nie działo. Niestety w wtorek rozpoczął się jednodniowy koszmar.
Wstałem rano, wyszedłem z nim na spacer przed pracą i nic złego jeszcze nie zauważyłem. Wróciłem 2 godziny wcześniej i się zdziwiłem bo pies mnie nie przywitał, leżał tylko, coś tam pomerdał ogonem i to wszystko. Poszedłem z nim na spacer, ale szedł niechętnie, załatwił się i chciał wracać do domu. Trochę to mi się wydało dziwne, ale wytłumaczyłem sobie, że może te 2 godziny wcześniej go zmyliły i po prostu zaspany jeszcze był (śpi najczęściej jak mnie nie ma). Musiałem wyjść z mieszkania i wróciłem około godziny 19 - wchodzę a tam pies leży i już nawet ogonem nie macha. Teraz to już się wystraszyłem, bo nie dostał nic do jedzenia dziwnego, ani nie bardzo były inne powody takiego zachowania. Zrobiłem test ostateczny na wykrycie choroby - dałem mu jego smakołyk - nie zjadł, wręcz się odsunął. No to myślę że jest źle. Wyczułem też po uszach że ma podniesioną temperaturę. Zacząłem się zastanawiać co może być przyczyną no i przypomniałem sobie że około tydzień wcześniej byliśmy nad wodą i po tym wszystkim po wyczesywaniu wyjąłem mu kilka łażących po nim kleszczy, jeszcze nie wpitych. Zrobiłem mu więc szybki przegląd i okazało się że w zakamarkach jednak zostały 2 kolejne wpite.
Szybko sprawdziłem która godzina i do weterynarza, dojechałem o 19.50 a miał czynne do 20, ale na szczęście przyjął. Powiedziałem moje obawy, weterynarz obejrzał go, sprawdził spojówki - blade, temperatura - 40 stopni i już powiedział, że to + informacja o kleszczach z dużą dozą prawdopodobieństwa wskazuje na babeszjozę. Pobrał krew, zrobił morfologię z rozmazem, obejrzał pod mikroskopem. Morfologia słaba, prawie wszystkie krwinki około 2x poniżej normy, czerwone jeszcze się tylko z tego jakoś trzymały. Ale z tego co powiedział to jak na babeszjozę to i tak bdb wyniki i wskazują ze zareagowałem odpowiednio szybko. Obejrzał pod mikroskopem i znalazł babeszje. Podał imizol, lek antygorączkowy i antybiotyk, zapisał antybiotyk na kolejne 4 dni z racji obniżonych białych krwinek.
Poinformował że czasami może się zdarzyć, że piesek nie przeżyje, ale że wg niego na 99% u mnie będzie szybka poprawa ze względu na to, że szybko przyjechałem. No i pojechaliśmy do domu, nie dał żadnych kroplówek ani nic, bo stwierdził że w stadium w jakim przyjechałem to była zaatakowana tylko krew, jeszcze bez uszkodzenia narządów, poinformował tylko, że jeżeli stan się nie poprawi do rana to wtedy przyjechać i będzie trzeba podać kroplówki. No i zabrałem Czesia, całą noc nie spałem, za to pies na odwrót, rano wyszedłem z nim na spacer, ale był jeszcze niemrawy, siuśki też w symbolicznej ilości i ciemniejsze niż normalnie. Pojechałem do pracy i oczywiście nie mogłem wysiedzieć więc się zwolniłem i o 11 na kontrolę do psa. Wchodzę do domu a pies już się cieszy na mój widok, jeszcze nie podszedł do mnie ale już widzę że jest lepiej. Zapakowałem go do samochodu a tam już powoli odzywa się Czesiowy charakterek - czyli skanowanie terenu w poszukiwaniu wrogów godnych do obszczekania . Pojechaliśmy do weterynarza na kontrolę, pies po dojechaniu na miejsce już się nie mógł doczekać wyjścia z samochodu i popiskuje jak zwykle ponaglając mnie żebym go wypuścił "na plażę" (samochód kojarzy głównie z wyjazdami nad wodę). Wchodzimy do weterynarza, a pies już standardowo, wita się z wszystkimi, macha ogonem więc widać, że jest poprawa. Wet sprawdza temperaturę - spadła, sprawdza stan nawodnienia - ok. mówi że nic nie trzeba więcej robić na chwilę obecną. Ok biorę go do domu i wracam do pracy. Przyjeżdżam po 16, pies już normalnie do mnie podchodzi, widać że wigor odzyskał tylko jeszcze organizm nie nadąża i jest trochę osłabiony. Idziemy na spacer, zachowuje się już normalnie. Siuśki mają już normalny kolor. Po powrocie pierwsze co robi leci do miski po jedzenie . Wieczorny spacer też już całkiem normalny, jedynie co widać że delikatnie osłabiony. Je normalnie kolację pije wodę więc na szczęście wszystko ok. Dzisiaj to już w ogóle standard, czyli ciągnięcie się na smyczy, warczenie na swojego śmiertelnego wroga z dzielnicy , obwąchiwanie wszystkiego w około .
Piszę to bo po pierwsze się cieszę, że się udało bez większych konsekwencji pokonać tą paskudną chorobę, ale piszę też żeby ostrzec, że sezon na kleszcze w pełni, u mnie advantix jak widać nie do końca się sprawdził, i że trzeba bacznie obserwować psa, i jak widzimy, że się źle czuje to nie czekać broń boże do rana żeby sprawdzić "czy przejdzie" bo jak bym poczekał do rana to najprawdopodobniej było by już za późno , a przynajmniej ucierpiały by na tym nerki i wątroba. U mnie w prawdzie prób nie miał zrobionych bo wet stwierdził że będą podwyższone i najwyżej za 2 tyg można zrobić, ale powiedział też że własnie dzięki szybkiej reakcji raczej nie zdążyły się uszkodzić. No pies nie ma po chorobie żadnych sensacji żołądkowych, zero biegunki, kupa w normie więc jestem skłonny w to uwierzyć .
Marta_Siedlce - 11-05-2017, 19:04
Zgadzam się z tobą w zupełności! U mnie na początku marca była identyczna historia Wyszłam rano z sunią na spacer i wszystko było normalnie i w porządku. Śniadanie pochłonęła jak zawsze jednak gdy przyszłam z pracy Chica nawet nie stała przy drzwiach żeby sie przywitać co już podniosło moją czujność, zastanawiałam się czy w ogóle jest w domu. Leżała na kanapie i gdy podeszłam tylko merdnęła raz ogonem i tyle. Jak się okazało kawałka parówki od męża też nie chciała zjeść, gdzie normalnie to na rzęsach by stanęła żeby go dostać! Zdenerwowana zmierzyłam jej temperaturę i miała 40 stopni! Zadzwoniłam do naszej pani weterynarz i opowiedziałam całą sytuację. Kazała jak najprędzej przyjeżdżać bo to zapewne od kleszcza Zbadała jej krew i wyszła babeszioza. Niunia dostała silne leki i na szczęście już następnego dnia widać było znaczną poprawę. Chica miała siłę chodzić i chciała jeść. Była osłabiona ale chętna do wszystkiego. Na kontroli pani doktor powiedziała że dzięki tak szybkiej reakcji uniknęliśmy poważnych uszkodzeń narządów i śmierci. Dwa tygodnie później badaliśmy krew na wątrobę i nerki wyniki były delikatnie podwyższone, dostała leki wzmacniające pracę wątroby i nerek i teraz nie widzę u niej żadnych przykrych konsekwencji.
Tak więc nie czekajcie jeśli widzicie coś dziwnego lub nietypowego w zachowaniu waszego laba, lepiej odwiedzić weterynarza nawet "na pusto" niż potem żałować, że sie tego nie zrobiło i stracić ukochanego towarzysza!!
Julita J. - 11-05-2017, 21:49
Tak, to ważne, co piszecie, babeszjoza kosi najwięcej zgonów właśnie przez przegapienie pierwszych objawów, to że piesio jest osowiały, że ma mniejszy apetyt można "zwalić" na wiele innych czynników - chociażby pogodę (wszyscy wiemy jak ciężko laby znoszą gorąco), a pierwotniaki w tym czasie atakując czerwone krwinki, powodują ich rozpad i śmiertelne spustoszenie w organizmie psa, z godziny na godzinę, padają nerki, wątroba, dochodzi do sepsy i do widzenia, nawet najlepszy weterynarz rozkłada ręce. Także bądźmy czujni i miejmy termometry pod ręką! Bo to pierwsze objawy: gorączka, osowiałość i mniejszy albo brak apetytu, jak tak będzie u Waszego psa, to rzucajcie wszystko i do kliniki - nawet w środku nocy, nieważne, że nie kojarzycie żadnego kleszcza, może przegapiliście po prostu, nieważne, że pies zabezpieczony, nie ma 100% zabezpieczenia, fakty są takie, że inwazja tych małych potworów w tym roku jest okropna i trzeba wzmożyć czujność
|
|