forum.labradory.org

Inne zakończenia - PEPE - labrador miniaturowy znalazł swojego człowieka!!

sodalis - 25-07-2009, 21:08
Temat postu: PEPE - labrador miniaturowy znalazł swojego człowieka!!
Gdy pierwszy ras przeczytałam o nim przedstawiany by ł jako pies z pięcioma NIE:
Nieładny
Niemłody
Niewesoły
Niefartowny
Niechciany
teraz nie bardzo to do niego pasuje, ale zacznijmy od początku:

Pepe przeżył piekło pseudoprzytulisk Biedrzyckiej w Krężelu i Maciejowicach. Widział śmierć, okrucieństwo. Widział zbyt wiele, jak na jego małe psie serduszko.

Nie wiadomo, ile czasu tam spędził. Wyjechał jako jeden z ostatnich. Jego historię możecie poznać - w jego własnych słowach:

"6 września 2008:

Pamiętam, że tego dnia było bardzo, bardzo gorąco. Kryłem się jak zwykle w budce. Bałem się nawet ziajać, żeby nie zwrócić uwagi tych wielkich psów w moim boksie. Już nie raz mnie gryzły, gdy chciałem uszczknąć coś z miski lub pochłeptać wody. Byłem tak bardzo przerażony, że chciałem po prostu zniknąć...
Wtedy pojawiła się Duża. Miała w rękach coś dziwnego, jakby rurę? Długo mi się przyglądała. Przez moment miałem nawet nadzieję, że mnie stąd zabierze.
Ale przecież kilka dni wcześniej już byli tu inni Duzi. Wtedy też się łudziłem. A oni tylko zawiązali mi na szyi szmatkę i powiedzieli, że teraz jestem "97/M". Nie rozumiałem tego, bo ja przecież jestem Pepe... Tamci Duzi zabrali innych kolegów i pojechali. Ja zostałem.
No i ta nowa Duża też szybko sobie poszła. Nakierowała na mnie tylko tę dziwną rurę, zrobiła kilka razy "klik-klik", zapisała coś w zeszycie i tyle ją widziałem...

Krężel, 18 października 2008:
Wkrótce w moim życiu zaszły zmiany. Mnie i kolegów zabrano z tego miejsca, gdzie było tak gorąco i warczącym pudłem przewieziono nie wiadomo gdzie. Słyszałem jak Duzi mówili, że jedziemy do jakiegoś "Krężela". Nie wiedziałem co to, ale już wkrótce miałem się tego dowiedzieć...
Nie było już tych dużych psów z boksu. Wokół mnie byli całkiem inni koledzy. Wciąż wybuchały kłótnie i zęby szły w ruch. Nie znaliśmy się przecież, a powodów do sprzeczki nie brakowało.

Kryłem się jak mogłem w kąciku za budą. Starałem się najbardziej jak umiałem być zupełnie niewidzialny. Nie udawało się, choć przecież nie jestem duży. Wtedy znów pojawiła się Duża z rurą. Skuliłem się jeszcze bardziej. A ona zaczęła do mnie mówić. I wcale nie mówiła 97/M! Tylko "piesku", "piesiu"... Postanowiłem zaryzykować i wyjść z kryjówki.

Z początku bardzo się wstydziłem, bo z tego przerażenia zrobiłem pod siebie kupkę i byłem brudny. Ale Duża z rurą i ta druga co z nią przyjechała cały czas do mnie mówiły, więc powoli doszedłem do siebie.

Spróbowałem zamachać ogonkiem...

...a potem odważyłem się wyjrzeć z boksu przez siatkę!

Pozwoliłem się pogłaskać. Obie duże obejrzały tę tasiemkę na mojej szyi. Znowu usłyszałem 97/M. Chciałem im powiedzieć, że ja jestem Pepe, ale chyba mnie nie zrozumiały. Ta starsza Duża znów zrobiła klik-klik i poszły sobie. Znów zostałem sam ze swoim strachem...

Krężel, 15 listopada 2008

To była najstraszniejsza noc w moim życiu. Spałem, gdy obudził mnie charkot, a potem długi, przeraźliwy krzyk. Zerwałem się na równe nogi. Wokół pełno było krwi. Nasz kolega Białasek leżał na słomie i wcale się nie ruszał. Nad nim stał Killer. Gdy spojrzał w moją stronę uciekłem. Zaszyłem się pod budą...

Nie wyszedłem nawet wtedy, gdy znów ujrzałem Dużą.
Tę od rury. Po co? Już wiedziałem, że wcale mnie stąd nie zabierze. Mogła sobie mówić "pieseczku", jak długo chciała. Psom takim jak ja łatwiej się żyje bez złudzeń. No i miałem rację - zrobiła "klik-klik" i pojechała...
Krężel, 23 listopada 2008

Było zimno. Cieplutką słomę pokrył biały śnieg. Starałem się zakopać w ściółce jak najgłębiej, ale to niewiele pomagało. Wiatr wdzierał się przez szczeliny w deskach i kąsał boleśnie. Właściwie myślałem, że to ostatnie chwile mojego nieszczęśliwego żywota... Wyznam, że cieszyło mnie to. Słyszałem, że tam, za Tęczowym Mostem psy nie cierpią głodu, bólu i osamotnienia. Że są już zawsze szczęśliwe. Nawet nie odwróciłem głowy, gdy do boksu weszła Duża z tym Dużym, co dawał nam jeść i pić.

Zarzucili mi na szyję pętlę ze sznura. Byłem pewien, że zaprowadzą mnie za Tęczowy Most. Trochę się bałem, ale czułem ulgę. Wiedziałem, że nie jestem już w stanie cierpieć dłużej.

Ale wtedy Duża założyła mi na szyję takie czerwone coś. Teraz wiem, że to się nazywa obroża i że każdy porządny pies taką ma. Potem pogłaskała mnie po głowie i powiedziała: "Pepe, jedziesz po nowe, lepsze życie". Skąd wiedziała, jak mam na imię?!

Musiałem wejść do takiego pudełka z kratką. Nie bałem się, bo przecież całe życie kryłem się w ciasnych kątach. No i pojechaliśmy!

A co było i będzie potem,
to już - na szczęście zupełnie inna historia!"

Za zgoda Pepego reszte opowiem ja:
Pepe trafił do hoteliku w którym psy poprzejściach znajdują schronienie, dzieki pracy wspaniałych ludzi i sponsorów psy przechodzą swoistą resocjalizację, by mogły pełnić rolę psów rodzinnych.

Pepe dowiedział się tam, że dotyk ludzkiej ręki może sprawiac przyjemność;



Że wygodniej niż ukrytym w słomie jest spać na kocyku:

A jeszcze lepiej na kanapie:

Że z inne psy to nie tylko gryzące zęby i konkurencja o pokarm:

Że mali ludzie też są fajni:

A z kotami da się wytrzymać:


Pepe jest teraz szczęśliwy, mieszka we wspaniałym miejscu, ale ponieważ zapomniał już o traumie jaką przeżył, ponieważ jest wspaniałym, zdrowym, grzecznym , łagodnym psem wszystkie osoby zaangażowane w jego sprawę pragną by znalazł on swój własny, dom, swoją własną rodzinę tak by do hoteliku na jego miejsce mógł przyjechać kolejny potrzebujący pies, który bez odpowiedniego przygotowania nie miałby szans na adopcję.

W sprawie adopcji Pepego prosze o kontakt z osobą aktualnie opiekującą się nim:
503 68 30 50
kasia@bezdomne.com
prytek@tg.home.pl
Pepe przebywa niedaleko Janowa Lubelskiego.

qAulinkA - 25-07-2009, 21:24

:cring: :cring: :cring: ...
zaradna - 25-07-2009, 23:24

Ale jest mi ciężko pisać co kolwiek po przeczytaniu tej historii, czytać też było ciężko bo serce się krajało i łzy mi ciekły ciurkiem.
Biedactwo.
Tyle się wycierpiał.
Jak dobrze, że jest już bezpieczny.

orlosia - 25-07-2009, 23:28

masakra co sie teraz dzieje ;(
Ewelina - 25-07-2009, 23:32

Kochany biedulek.Tyle przeszedł :(
Huberto - 26-07-2009, 15:41

;(
Ewelina - 26-07-2009, 22:26

Mam nadzieję że maluszek znajdzie nowy domek.Ma takie smutne oczka.Trzymam za niego kciuki :(
Olgu$@ - 27-07-2009, 14:54

Biedny piesio :cring: :cring: :cring:
AniaFibi - 29-07-2009, 19:08

Myślę, że "Biedny piesek" to za mało... On przeżył horror!
Nawet takie historie nie zdarzają się w książkach, filmach...
Szkoda mi tego pieska strasznie. Jak gdybym mogła, przygarnęłabym każdego smutnego pieska...

Krysia - 06-09-2009, 09:17

:cring: :cring: :cring: nic nie moge już napisać bo z oczu płyną mi wielkaśne łzy :cring: :cring: :cring:
Lily - 06-09-2009, 11:08

tragedia ! ;( łzy napływają same do oczu... ;( świat jest okrutny. ;( mam nadzieję, że Pepe znalazł swój dom i kochających właścicieli...
sodalis - 07-09-2009, 10:24

Pepe wciąż czeka na odpowiedniego człowieka.
mawi27 - 07-09-2009, 10:54

nie wytrzymalam :cring:
Ewelina - 10-12-2009, 15:08

Czy wiadomo coś na temat Pepe?
sodalis - 12-12-2009, 21:43

Pepe nadal mieszka w hoteliku i czeka na swojego człowieka.
Ewelina - 12-12-2009, 22:09

sodalis, Czy pele ma ogłoszenia?
sodalis - 13-12-2009, 12:28

Ewelina napisał/a:
sodalis, Czy pele ma ogłoszenia?

Z tego co się orientuje to ma i to sporo, na Dogomanii jest grupa ludzi, która go ogłasza i zbiera fundusze na pokrycie jego kosztów utrzymania. Wciąż wszyscy wierzą, że Pepe w końcu znajdzie dla siebie odpowiedniego człowieka.

Ewelina - 13-12-2009, 21:21

sodalis, Bardzo mnie ucieszyła twoja wiadomość.Wszystkiego dobrego dla Pelusia :)
sodalis - 06-03-2010, 16:24

Pepe po 15 miesiącach spędzonych w hoteliku wreszcie znalazł odpowiedniego człowieka, 2 dni temu pojechał do swojego własnego domu. :haha: :haha:
Madziuja - 06-03-2010, 16:39

Wspaniale :) Ale czytajac tę historię nie sposób powstrzymac łez.Bardzo się cieszę,że tak dobrze to się skończyło.
brahmadaitya - 06-03-2010, 20:35

wyłam jak bóbr czytając historie tego psa ;( dobrze że teraz jest szczęśliwy :*
troskliwa - 06-03-2010, 22:15

czy czlowiek jest w stanie tyle wycierpiec bez uszczerbku na psychice pies musi :cring:
Ewelina - 06-03-2010, 23:16

Peluniu nareszcie ci się udało.Dużo zdróweczka ci zyczę ;*
olusia23 - 07-03-2010, 13:39

takie przykre ale wazne ze dobrze sie skonczylo

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group