|
forum.labradory.org
|
|
Żywienie - Dokarmianie
luidezerter - 19-08-2010, 12:58 Temat postu: Dokarmianie mam problem z moimi rodzicami. ciągle mówią że Wena jest głodna. dokarmiają ja za moimi plecami. ja karmię ją 2 razy dziennie dobrą karmą. czasem raz w tyg dostaje 2posiłki + mały jogurt naturalny. rodzice dokarmiają ja swoimi niedojedzonymi kanapkami, resztkami z obiadu. wkurza mnie to niesamowicie, nie raz ich przyłapałam. Wena ciągle tyje. a oni się zapierają że jej nie karmią, albo że dali tylko trochę. przez nich nauczyła się żebrać, nie mogę zjeść w spokoju kanapki, bo szczeka, domaga się. naprawdę ciągle się o to kłócę, czasem może aż za ostro...ale spokojna rozmowa nie pomaga. oni twierdzą ze pies powinien jeść domowe jedzenie... takie błędne koło... tym bardziej że to ja utrzymuję psa, o nic ich nie proszę żeby się dokładali, a mi się wtrącają.. to mój pies a oni mi ją roztyją i w ogóle.. a póki co jestem skazana na mieszkanie z nimi. jak mam im wbić do głów, że źle robią, że krzywdzą tylko moją kochaną psinkę
tenshii - 19-08-2010, 13:03
luidezerter, przynieś im rachunek na karmę light.
Na moich pomogło przy poprzednim psie.
No ale czasami trzeba przestać prosić a zacząć żądać, choć to przykre
luidezerter - 19-08-2010, 13:09
właśnie im mówiłam, że będę jej musiała kupywać karmę light, która sporo kosztuje. bez kitu chyba tak zrobię.zamówię, a jak przyjdzie paczka, to zapłacą. może im się odechce dokarmiania.
strach pomyśleć, co będzie jak będę miała dziecko. utuczą mi malusiego pączusia.
tenshii - 19-08-2010, 13:12
luidezerter, powodzenia!
gingers - 15-07-2011, 09:07
Czuję że będę miała ten sam problem. Gdyż już dwa razy matka chłopaka dała naszej suni michę makaronu po tym jak zjadła swoją porcję suchego. Wiem, że jeśli teraz nic nie powiem to będzie tego więcej i więcej. Najbardziej chyba zdenerwował mnie tekst po przyjechaniu z suczką.."w końcu będzie kto miał jeść resztki z obiadu i kości"
Palinka - 15-07-2011, 14:30
Ja od początku walczę z dokarmianiem Morisa niestety... On robi te swoje smutne minki i wzbudza we wszystkich litość... A tym samym cała moja praca i trud włożony w jego szkolenie idzie na marne Bo po co ma pracować za kulkę karmy, skoro babcia da mu całego kotleta za nic Ogólnie już się z wszystkimi o to pokłóciłam (z rodzicami, siostrą, babcią, rodzicami chłopaka), według nich to ja jestem dziwna i mi już odbija na jego punkcie... Tylko jak Moris wymiotuje czy ma biegunkę to ja pędzę z nim do weterynarza, a nie oni... Wkurza mnie to, bo po pierwsze Moris uczy się żebrania, a po drugie nauczyli go tego, że dałby się sprzedać za kawałek parówki Nie mówiąc już o tym, że musiałam zrezygnować z suchej karmy, bo Moris nie chciał jej tknąć przez to dokarmianie. Teraz jestem w domu i go pilnuję, ale jak pójdę do pracy i nie będzie mnie przez 10 godzin, to już widzę co będzie z jego wagą (której naprawdę trzeba pilnować, bo jest kastratem) i jak całe jego szkolenie pójdzie na marne... A wiecie co jest najgorsze? Oni odczuwają niesamowitą satysfakcję jak uda im się coś mu dać, a ja ich nie przyłapię!!! Kiedyś np. mama chłopaka obierała Morisowi parówkę, a jego ojciec stał przy schodach i pilnował czy nie schodzimy na dół! Jak się zorientowałam o co chodzi i wyszłam z pokoju to wpadli w taką panikę, że szok... Mam tylko nadzieje, że nie dadzą mu nigdy nic niebezpiecznego, gotowanej kości z kurczaka itp...
Bora - 15-07-2011, 15:22
Miałam takie same przeboje z moim dziadkiem. No nie docierało nic, prośby, groźby, krzyki, błaganie, tłumaczenie. Aż pewnego dnia Bora, kiedy była małym szczeniaczkiem pochorowała się po jego dokarmianiu. Był z nią sam w domu, bo my wszyscy w pracy, a suczka biegunkę i wymioty dziadkowi fundowała. Zapaskudziła cały dywan. Wpadł w taką panikę, że już nigdy więcej Borze nic nie dał. A jak chciał coś dać, pytał czy może.
Oczywiście skończyło sie to wszystko na wizycie u weta i lekach... szkoda że nauczył się czegoś kosztem psa.
jkasia - 15-07-2011, 15:47
U nas było podobny przypadek jak opisuje Bora. My nigdy Kasty nie dokarmiamy i ona nie prosi. Ale na świeta przyjechali teściowie. Tesciowa od razu chciała Kaste podkarmic. Ja ja nastraszyłam, że nie moze jesc ludzkiego jedzenia z powodu choroby i operacji na jelita, które przeszła w okresie szczeniecym. Bardzo chciała jej jednak cos dac.Powiedziałam, że moze jej dac psie ciasteczka w nagrode. Nie widziałam ile jej dała ale rano Kasta wymiotowała jak nie wiem na oczach tesciowej (chyba jej z pół pudełka na raz dała) no i tesciowa sie przestraszyła i skonczyło sie dokarmianie.
Palinka, moze małe kłamstwo pomoze? Powiedz, że byłas u weta i zabronił go dokarmiac bo ......cos tam trzeba wymyslec... i że grozi to tym i tym Może podziała
gingers - 15-07-2011, 16:10
Kłamstewko nie jest złe. Chyba też jakieś wymyślę póki Holly jest jeszcze mała. Myślałam też by wydrukować każdemu jakąś literaturę gdzie sami przeczytają że nie można dokarmiać itp.
ktosia - 16-07-2011, 00:02
gingers, komu się będzie chciało czytać?
U nas na dokarmianie pozwolenie ma tylko mój tata, który rozpieszcza Młodą jakby była jego wnuczką więc mu wybaczam, bo to większy psiaż ode mnie ( z dużo większym doświadczeniem także) więc wiem, że nie da nic co by mogło psu zaszkodzić. A efekt tego jest taki, że przy stole widać kto psa dokarmia i komu pies asytsuje tak samo jest w kuchni, ze mną czy moim bratem pies siedzi w drzwiach i nawet nie próbuje przestąpić progu, a wystarczy że to moja mama coś pichci...
oleska2803 - 16-07-2011, 06:31
u nas pomogła alergia Snickersa. W Święta Bożego Narodzenia oczywiście mimo moich protestów dostawał od wszystkich jakieś przysmaki ( na szczęście co do kości wszyscy u mnie świadomi) Dostał biedak wysypki i tak z niego leciała sierść że trzeba było sprzątać co 5 min. Więc po wizycie u weta dokarmianie znacznie zmalało. Nadal muszę uważać na babcie i mamę. Na szczęście na co dzień mieszkam z nim sama, a jak jadę do domu to automatycznie bez wiedzy reszty zmniejszam mu porcję karmy Nawet udało mi się wyprosić żeby kazali mu przynajmniej zrobić małą sztuczkę jeśli już bardzo chcą dać mu coś.
gingers - 16-07-2011, 14:46
dziś weszła do Nas teściowa i do mojej małej: "no naucz się prosić" i pokazywała jak ma piszczeć jak ktoś je...myślałam, że mnie zaraz rozniesie czemu ona zawsze tak robi jak nie ma w pokoju mojego Ł. jeszcze na dwór w misce wystawiła kości z kurczaka jakby na złość, bo zwykle dla psów sąsiadów wystawiała za bramkę
po-prostu brak mi słów
aganica - 16-07-2011, 15:51
gingers napisał/a: | jeszcze na dwór w misce wystawiła kości z kurczaka jakby na złość | Tylko współczuć głupoty.
Ja to wredna małpa jestem i bym zrobiła ostrą jazdę.
Ale mnie na układach rodzinnych nie zależy i wszyscy wiedzą że psy są u mnie najważniejsze, więc nie zrobią nic bez mojego pozwolenia.
Jolcia75 - 16-07-2011, 22:00
U mnie też był ten problem ,szczególnie z teściem on do kuchni Hakuś za nim .Prośby nie pomagały twierdził że pies tak na niego patrzy jakby głodny był i do mnie ciekawe czy tobie by takie dwie garsteczki jedzonka wystarczyły?!I ostatnia wizyta skończyła się sprzątaniem makaronu z posadzki.Sam zadeklarował że już mu więcej nic nie da.A tak to była bez przerwy wojna o kanapkę z pasztetówką kotleta i inne'' przysmaki''.
Palinka - 16-07-2011, 23:20
jkasia napisał/a: | Palinka, moze małe kłamstwo pomoze? Powiedz, że byłas u weta i zabronił go dokarmiac bo ......cos tam trzeba wymyslec... |
Oni wiedzą, że Moris nie może jeść wszystkiego, bo od razu wymiotuje, ale co tam...
oleska2803 napisał/a: | Dostał biedak wysypki i tak z niego leciała sierść że trzeba było sprzątać co 5 min. Więc po wizycie u weta dokarmianie znacznie zmalało. |
Ja się kiedyś dowiedziałam po fakcie, że babcia dała mu skóry od golonki. Oczywiście wymiotował i to na babci dywan. Nie przyznała się do niczego, bo wiedziała jak się się wścieknę. Trochę się przestraszyła, ale nie na długo... Innym razem wymiotował flak od kiełbasy, więc wtedy było wiadomo co i kto mu dał... Na razie pozostaje mi więc pilnowanie go kiedy tylko się da
Labradore - 17-07-2011, 06:04
luidezerter napisał/a: | przez nich nauczyła się żebrać |
Palinka napisał/a: | Bo po co ma pracować za kulkę karmy, skoro babcia da mu całego kotleta za nic |
u nas dokładnie to samo! HA! Jeszcze lepiej bo nie tylko moja rodzina dokarmia Lunę, ale też goście! Ostatnio na grillu zaczęłam jęczeć do mojej cioci, że rodzice mi psa tuczą, jej się wstyd zrobiło i sama sie nawet przyznała że ją dokarmiała
Przez to całe dokarmianie Luna podczas obiadu swoją porcje pochłania zanim my siądziemy do stołu a potem krąży między tatą a mamą, mnie też nie potrafi ominąć. Żeby chociaż poczekali aż wszyscy skończą jedzenie i coś na miske jej dołożyć, to nie.. przy stole i z ręki.. ehh
aganica - 17-07-2011, 06:13
Labradore napisał/a: | przy stole i z ręki.. ehh | Ja bym przystawiła dodatkowe krzesło do stołu.Talerz i psie chrupki na nim i bym powiedziała " skoro ma jeść przy stole to niech zajada jak wszyscy."
jkasia - 17-07-2011, 07:03
gingers napisał/a: | jeszcze na dwór w misce wystawiła kości z kurczaka jakby na złość, bo zwykle dla psów sąsiadów wystawiała za bramkę | masakra. Może zaszkodzic Twojemu i innym psom.Kosci z kurczaka sa bardzo niebezpieczne.
Labradore - 17-07-2011, 07:07
aganica napisał/a: | Ja bym przystawiła dodatkowe krzesło do stołu.Talerz i psie chrupki na nim i bym powiedziała " skoro ma jeść przy stole to niech zajada jak wszyscy." |
no i chyba kiedyś tak zrobie
donia457 - 17-07-2011, 22:00
moja Reda na szczescie nie nauczyla sie zebrac przy stole,ona nawet nie zna smakow jakie my jemy,nienauczona i mamy swiety spokoj
jkasia - 18-07-2011, 09:51
donia457 napisał/a: | moja Reda na szczescie nie nauczyla sie zebrac przy stole,ona nawet nie zna smakow jakie my jemy,nienauczona i mamy swiety spokoj | u nas jest tak samo. nauczyłam sie po moich 2 poprzednich psach, które dostawały sakołyki z naszych talerzy i non stop okupowały stół i sie śliniły. Tak samo ze spaniem w łóżku.Kasta śpi w swoim kojo a my mamy czysciutka posciel
donia457 - 18-07-2011, 10:03
jkasia, dokladnie,nauczylam sie po poprzednich psach,np;Ami
Ami jak zobaczyl ze ja jem to przylazil ,przelykal glosno sline w tym samym momencie co ja polykalam jedzenie,do tego najpierw podawal lapy a jak zobaczyl ze to nie dziala to nam wbijal pazury az do krwi
fiolka - 27-07-2011, 13:10
Ja miałam podobny problem ze swoim pieskiem. Niestety nauczył się domagać jedzenia i nawet podczas dużych spotkań rodzinnych cały czas stał przy stole i czekał jak jakiś mały kąsek spadnie i on będzie mógł go zjeść. Mimo wszytko nie miał problemów z tyciem.
Kruża - 14-09-2011, 11:00
u mnie tez rodzice dokarmiali. przyprowadzilam psa znajomych - goldena, ktory mial spora nadwage. powiedzialam ze to od dokarmiania pod stolem taka baryla ze niego;) od tej pory cisza, spokoj, Dolar je tylko psie jedzonko
bina071 - 30-07-2012, 18:59
aganica napisał/a: | Ja bym przystawiła dodatkowe krzesło do stołu.Talerz i psie chrupki na nim i bym powiedziała " skoro ma jeść przy stole to niech zajada jak wszyscy." |
Skorzystam w 100% z tej opcji dokarmianie przez rodzinę to dla mnie chyba największy koszmar w całym wychowaniu psa . Nic na dziadków nie pomaga, prośby, awantury, wrzaski, to, że pies zwraca, nic! Dosłownie nie ma rady. Ile ja już nerwów straciłam to głowa mała, ale co z tego, że nerwy już mam na granicach wytrzymałości, jak mi przez to Lejla zaczęła wybrzydzać i rano dopóki wszyscy nie zjedzą to ona swojego nawet wąsem nie ruszy. Czasami to już na prawdę nie wiem co robić, to strasznie uciążliwe jest. Mam nadzieję, że ta metoda zadziała, bo jak nie to zacznie się w domu mega uprzykrzanie i to się raz na zawsze skończy
scul2 - 01-08-2012, 20:29
ojj mialam ten problem z pekinczykiem tatus rzycił mu kieplbase z talerza i zaczely sie jazdy... spokojnie zjesc sie juz nie dalo ... przy izie odrazu zrobilam im wyklad ze zero dokarmiania przy stole... raz mama probowała jej cos dac ot zapomniala sie jak przy malym to zrobilam jej tak ostr a borute jak jeszcze nigdy podnioslam na nia glos.. przy spotkaniach rodzinnych pilnowalam.. zdarzylo mi sie uderzyc solidnie po rece osobe ktora probowala podkarmic i w sumie sie nauczyli...
agusia1974 - 01-08-2012, 21:07
ja mam taki sam problem bo teściowa uczy psy jeść przy stole Odkąd się wyprowadziłam obok to znowu woła psy do siebie do domu i dożywia je jak my jesteśmy w pracy.
Teresa - 03-08-2012, 13:11
ehhh nie dlugo i ja bede miala ten problem.. jedziemy do rodzinki a tam sie karmi psiaka kosciami juz widze jak Luna bedzie sluchala komendy " nie wolno"
mibec - 03-08-2012, 13:25
Teresa napisał/a: | juz widze jak Luna bedzie sluchala komendy " nie wolno" | a ludzie nie wiedza co znaczy "nie wolno"? Mam tylko nadzieje, ze nie sa to kosci drobiowe.... a jak tak to zagroz ze zaplaca za ratowanie psa.
Teresa - 03-08-2012, 14:11
ehh wytlumacz to komus dla kogo pies jest od etego by siedzial przy budzie i szczekal wtedy kiedy mu wolno... juz mialam jedna jazde jedynie pociesza mnie mysl taka ze nikt tam psa mojego karmil nie bedzie oproc mnie i meza, jedynie boje sie zeby luna nie podwinela prypadkiem z miski tamtemu psu kosci
Karoola - 03-08-2012, 20:10
Teresa, współczuję... Ja jakoś zdołałam nauczyć rodzinę, że pies to nie śmietnik trzymam kciuki
Teresa - 03-08-2012, 21:00
nie wiem czy pojedziemy bo skoro moj pies jest nie mile widziany tam to ja nie jade
mibec - 03-08-2012, 22:41
Teresa ja chyba bym nie pojechala, przynajmniej nie z psem, jesli masz gdzie Lunke zostawic.
Teresa - 04-08-2012, 08:02
no wlasnie mam gdzie i wiem ze bedzie jej tam dobrze, ale nie wyobrazam sobie jej zostawic na 3 dni, najdluzej ile sie nia nie widzialam to 12h, jestesmy jak paczki nierozlaczki ale tak na powaznie to najwyzej ja tez nie pojade
milka4 - 08-08-2012, 14:21
mibec napisał/a: | a ludzie nie wiedza co znaczy "nie wolno"? Mam tylko nadzieje, ze nie sa to kosci drobiowe.... a jak tak to zagroz ze zaplaca za ratowanie psa. |
nie przesadzajcie, psom wolno podawać kości również drobiowe, pod jednym warunkiem - bez obróbki termicznej
cała dieta BARF opiera się na mięsie i kościach (dzięki temu nie musi być szukania karm bezzbożowych) a spożywanie surowych chrząstek wspomaga stawy psa
tenshii - 08-08-2012, 14:22
milka4 napisał/a: | psom wolno podawać kości również drobiowe, pod jednym warunkiem - bez obróbki termicznej |
tylko, że to temat o dokarmianiu, czyli najczęściej o wciskaniu psu np resztek albo dzieleniu się własnym posiłkiem, więc ciężko tu mówić o podawaniu surowych kości kurczaka
Brioche - 28-08-2012, 13:49
ja już nie wiem co mam robić żadne z powyższych metod tu opisywanych nie działą na moją rodzinę na porządku dziennym jest u Megan oprócz karmy jakiś kotlecik, surowe mięsko, CIASTO, szyneczka, serek, kiełbaska, parówka no po prostu już nie mam sił mała był nauczona nie żebrać przy stole a teraz przez moją rodzinę cała nauka poszła w las żadne kłótnie nic nie dają, oni wiedzą lepiej, że Megan taka chudziutka i ciągle głodna..
Baszka - 29-08-2012, 18:35
Brioche, a może tak terapia szokowa dla rodziny....znajdż w sieci zdjęcie jakiegoś labradora super grubasa, poszukaj opisów na co taki grubaśnik jest narażony uświadom rodzinę że żle odżywiane psy i w dodatku grubasy nie żyją długo ze względu na choroby; dysplazje, otłuszczenie serca ....itp.
A przede wszystkim uświadom ich, że labradory to żebradory z natury a nie z głodu i żeby zachować je w zdrowiu trzeba przestrzegać dziennej dawki pokarmu.
Brioche - 30-08-2012, 13:17
Baszka masz rację , dzięki za rady
Daisy0311 - 06-02-2013, 09:07
moja rodzina jak przyjeżdza do mnie to odrazu psu dawają CZEKOLADE ciastka wszystko co słodkie masakra kończy sie to zawsze fochami przy stole i moim milczeniem po porzedniej awanturze twierdzą ze pies jest chudy no jest a dlaczego bo przez dokarmianie nie chce jesc karmy i taki finał jest i teraz ja sie męcze i pies
tenshii - 06-02-2013, 09:26
Pies nie może jeść czekolady - jest dla niego trująca
Di - 06-02-2013, 09:56
Daisy0311, powiedz rodzinie, że są na najlepszej drodze do wykończenia Daisy. Czekolada, ciastka, wszystko co słodkie? Bardzo łatwo uszkodzić trzustkę takiemu maleństwu, a jestem pewna, że wtedy z problemami zdrowotnymi pieska i opłaceniem leczenia u weta będziesz musiała sobie radzić sama.
Jest jeszcze drugi aspekt dokarmiania przy stole:
Też mi się wydawało, że jak raz na jakiś czas rzucę psu coś ze stołu, to się nic nie stanie. A jednak - stało się. Pies wypracował sobie mechanizm złodzieja; jeżeli czegoś nie dostał od ludzi siedzących przy stole, była w stanie skoczyć i sama sobie wziąć, nie mówiąc już o wyrywaniu z ręki jedzącego czy prosto z ust. Potrzebowałam rady szkoleniowca, żeby móc zacząć oduczać tego Biankę. Ile łez i wstydu to wiem tylko ja.
Daisy0311 - 06-02-2013, 10:44
To wszysto co tu piszecie to ja dobrze o tym wiem i oni tez tylko to jest ta dziadowska mentalnośc nie raz potrafiłam przez kilka dni do nich nie dzwonić nie oddzywać sie a oni mi mowią że mam fioła na punkcie psa i jeszcze zaden pies nie zdechł od kawałka czekolady potrafiłam zawdzonić do weta przy nich i włączyć na głosno mówiacy zeby słyszeli co mowi a oni i tak pozniej swoje ze weterynarz tylko tak gada zeby pies jadł tylko ich karme także jak oni teraz przyjeżdzaja pies jest zamkniety w pokoju dla jego dobra tą godz wytrzyma a ja wiem ze od tego mu nic nie bedzie i nic nie zje
Di - 06-02-2013, 10:57
Daisy0311, więc dobrze, jeśli nie da się załatwić tego rozsądnie, niech Daisy siedzi w pokoju. Nic jej się nie stanie, a z drugiej strony ciężko się skłócić z całą rodziną. Wiem, że do pewnych rzeczy nikogo nie da się przekonać 'po dobroci' i nie zazdroszczę Ci - to trudna sytuacja.
Daisy0311 napisał/a: | oni mi mowią że mam fioła na punkcie psa |
Fioł fiołem, ale jakby zachorowała od tego zżerania słodkiego, to byś się na leczenie nie wypłaciła. Trzymaj się ciepło
bina071 - 30-03-2013, 17:40
Znam ten ból dalej i nic nie mogę zrobić. Do tej pory próbowałam wszystkiego, na prawdę wszystkiego. Nawet posadzenie psa przy stole nie poskutkowało. Podczas obiadu sadzałam ją nawet w kagańcu, żeby sobie to jakoś niemiło kojarzyła. NIC! do 5 miesięcy pies nie siedział przy stole i nie żebrał, ale oczywiście ktoś musi to zepsuć I tak jak Bianka, Lejla też umie sobie wskoczyć, wyrwać jedzącemu i dać mega popis. Znalazł ktoś może jakąś nową skuteczną i drastycną metodę?
Di - 30-03-2013, 18:14
bina071 napisał/a: | Znalazł ktoś może jakąś nową skuteczną i drastycną metodę? |
Oprócz swojego miejsca w jadalni (odsyłam na nie Biankę, gdy zaczynamy jeść), robię jeszcze tak:
- kiedy Bianka swobodnie chodzi sobie między ludźmi, jest spokój. Jeżeli próbuje przełożyć głowę pod ramieniem lub spojrzeć na talerz: pada komenda "Odejdź", ale nie patrzę na nią, tylko jakby odsuwam ją ruchem ciała (każdy domownik robi tak samo);
- jeżeli zaczyna szczekać, ma 3 minuty na uspokojenie - jeżeli nie przestaje, wylatuje za drzwi, do przedpokoju, gdzie zostaje już do końca naszego posiłku i wycie, szczekanie, charczenie, drapanie nie przynosi jej skutku - wyleciała, że tak powiem, 'na amen', a kolejną szansę otrzyma przy kolejnym posiłku (Ania poradziła mi to, żeby Bianka nauczyła się, że bardziej jej się opłaca siedzenie cicho niż jemy, niż szczekanie i żebranie, które i tak nie przynosi efektu);
- jeżeli zdarzy się jej coś jeszcze ukraść, należy ją złapać i zabrać jej zdobycz; i to bezwzględnie. Od kiedy doskonale wie, że to, co cudem znalazło się w jej łapach i tak zostanie zabrane - ilość prób zmniejszyła się drastycznie;
- no i jeszcze jedno: kiedy po skończonym posiłku pies jest grzeczny i nie dopuścił się żadnej akcji 'KRADNĘ', otrzymuje swój smaczek ze swojego słoiczka
Solo - 16-04-2013, 20:07
Ja mam o tyle szczęście, że mieszkam ze współlokatorem i oboje się zgadzamy co do metod karmienia, także nie będę się musiał użerać z nikim
Tekst Palinki z samego początku wątku po prostu mnie rozwalił
"że dałby się sprzedać za kawałek parówki "
Ska - 19-04-2013, 09:07
my na szczęście nie mamy problemu z żebraniem. od samego początku kiedy tylko Roxy pojawiała się w momencie naszego posiłku - jedzenia lub przygotowywania - był komentarz "nie, to nie jest dla ciebie". widząc, że nic nie wskóra, odpuszczała. zdarza jej się czasami próbować coś chapnąć, ale szybko reagujemy komendą "zostaw" i o dziwo, działa
teraz jak jemy przy stole to nawet nie podchodzi, bo wie, że i tak nie dostanie
Di - 19-04-2013, 10:25
Ska napisał/a: | teraz jak jemy przy stole to nawet nie podchodzi, bo wie, że i tak nie dostanie |
No, ja powoli też dochodzę do takiego efektu Szkoda, że w rok później
fadziochowa - 19-04-2013, 12:22
Di my też za późno wzięliśmy się za oduczania żebrania
U nas w domu to jest tak że ja mu nie pozwalam...ale bratowa i mama mu dają i to jeszcze żebym ja nie widziała tego To jest frustrujące!
Ja mam dość psa złodzieja- nic nie można zostawić na stole/blacie bo zaraz znika. Ostatnio nawet zdarzyło mu się ukraść moją kanapkę z blatu kiedy odwróciłam się dosłownie na sekundę. Zabrałam mu "zdobycz" z pyska i odesłałam na miejsce.
Dzisiaj przyjeżdża siostra- i ona też zaangażuje się w szkolenia Fadziocha
Di - 19-04-2013, 12:51
fadziochowa, widzę, że rozumiesz moją frustrację, dodatkowo potęgowaną zachowaniem innych domowników Ale jeśli masz w siostrze sprzymierzeńca, to dacie radę;)
A takie akcje, że magia; obracasz się i czegoś nie ma, to znam, jak własną kieszeń Teraz co prawda sytuacja jest wprost diametralnie lepsza od chwili, kiedy zaczynałyśmy walkę z Biankowym instynktem złodzieja, ale... dużo cierpliwości trzeba. Dlatego ściskam za Was kciuki:*
Ska - 20-04-2013, 16:40
no i stało się - Roxy w końcu została dokarmiona przez teściów. po powrocie od weta i jego komentarzu, że mała jest troszkę za szczupła, wczoraj zostawiliśmy ją na wieczór pod opieką rodziców mojego TŻ. teściowa tak się przejęła, że pomimo wielokrotnych próśb, żeby psa nie dokarmiać, Roxy została uraczona wołowinką.
walczymy dzisiaj z niemałą biegunką
cóż powiedzieć.. ehh..
Di - 20-04-2013, 17:23
Ska napisał/a: | teściowa tak się przejęła, że pomimo wielokrotnych próśb, żeby psa nie dokarmiać, Roxy została uraczona wołowinką. |
No i człowiek powinien być świnia i zrobić awanturę. Prosi się, błaga, tłumaczy, a jakby do głuchego. Jezu, czy naprawdę labradory muszą wyglądać jak utyte balerony?!
Z całym szacunkiem do teściów, ale dzisiejszy dzień, kiedy Roxy ma biegunkę, oni też powinni się nią zająć: jakby ze dwadzieścia razy musieli iść z psem na dwór, czy raz po raz sprzątać zabrudzoną podłogę, to może by się na drugi raz zastanowili..
tenshii - 21-04-2013, 08:53
Ska napisał/a: | mała jest troszkę za szczupła |
w jej wieku lepsza lekka niedowaga niż nadwaga
aangela1 - 21-04-2013, 16:12
No niestety, ale tutaj trzeba ostro.
Ja wychodzę z założenia, że mój pies, moja sprawa jak go wychowuje i układam.
Kilka ostrych awantur i podziałało, nikt nie może się wtrącać w sposób naszego funkcjonowania z psem.
Ewelina - 21-04-2013, 17:57
aangela1, Święte słowa
Ska - 21-04-2013, 19:54
jako że teściowie wcześniej mieli psa, myśleli, że wiedzą co robią
ale powiem Wam, że się nawet cieszę z zaistniałej sytuacji, bo teściowa mocno się faktem biegunki przejęła i może na przyszłość posłucha naszych zaleceń. szkoda mi tylko wczoraj było Roxy, bo trochę męczyła się przy załatwianiu.
na szczęście dzisiaj już jest super
nathaliena - 21-04-2013, 20:12
Moi rodzice też dokarmiają, ale na szczęście same zdrowe dla Barusia rzeczy. Choć nie powiem, na początku trzeba było im wytłumaczyć, co może, a czego nie. Bari jest alergikiem, wiec nie kombinują z przysmakami, bo wiedzą, że może się to źle skonczyć.
|
|