forum.labradory.org

Inne zakończenia - Ofiara pseudohodowli - Happy - odeszła za tęczowy most :(

Ewelina - 30-12-2010, 13:46
Temat postu: Ofiara pseudohodowli - Happy - odeszła za tęczowy most :(
kopiuję z info!
http://labradory.info/vie...c92cd660#852002

Cytat:
Chciałam przedstawić Wam Happy - prawdopodobnie ofiarę pseudohodowli... Przestała być użyteczna i została wyrzucona jak śmieć na ulicę

Happy prawdopodobnie wyłysiała w powodu wyniszczenia organizmu w skutek nadmiernego rozmnażania i bardzo ubogiej diety. Prawdopodobnie właścicielowi nie chciało się jej leczyć.

Postaram się zrobić małej lepsze zdjęcia, ale nie wygląda najlepiej...




Cytat:
Mała jest w schronisku w Głogowie, pod opieką naszego stowarzyszenia. Ze strony człowieka nic jej już nie grozi, jest pod stałą opieką weterynaryjną, dochodzi do siebie. Leczenie będzie pewnie bardzo długie, ale Happy nie traci woli życia. Jest bardzo radosna, lgnie do człowieka. Oczywiście w takim stanie nie zostanie wydana do adopcji, musi najpierw dojść w pełni do siebie. Przed adopcją zostanie też na pewno wysterylizowana.

Paulinna - 30-12-2010, 15:10

O Boże, jakie biedactwo :cring: Oby wszystko się ułożyło
anna3678 - 30-12-2010, 15:43

O Matko.......... :cring: :cring: :cring: :cring: :cring:
mlena - 30-12-2010, 15:51

tragedia po prostu brak słów :confused:
maksiu - 30-12-2010, 16:17

boże... :cring: sama nie wiem co powiedzieć, po prostu całkowicie brak mi słów :cring: ile cierpienia ją w życiu spotkało, skąd się biorą tak podli ludzie :cring:
joanna - 30-12-2010, 18:28

ważne że już skończy się jej cierpienie,zajęli się nią dobrzy ludzie,pamiętacie naszą forumowa labunię teraz jest Żabą,wyglądała tak samo i też wycierpiała,ale jaki to dziś szczęśliwy lab,trzymaj się malutka zaczęłaś nowe życie,będziesz znowu piękna i zdrowa i znajdziesz swoich
Ewelina - 30-12-2010, 18:31

joanna napisał/a:
ważne że już skończy się jej cierpienie,zajęli się nią dobrzy ludzie,pamiętacie naszą forumowa labunię teraz jest Żabą,wyglądała tak samo i też wycierpiała,ale jaki to dziś szczęśliwy lab,trzymaj się malutka zaczęłaś nowe życie,będziesz znowu piękna i zdrowa i znajdziesz swoich
I tego trzeba się trzymać :)
mibec - 30-12-2010, 18:57

Straszne :cring:
jkasia - 30-12-2010, 21:08

Jejciu! Od razu mi sie przypomniała nasza forumowa Żaba- tez miała takie problemy. :(
joanna - 07-02-2011, 21:43

czytałam dziś na info,Happy biedulka za TM
AnIeLa - 08-02-2011, 10:41

joanna, zagadza się :(

Kopiuję z info:

Drzagodha napisał/a:
Wybaczcie, nie wiem ile jestem w stanie dziś napisać... Szkoda tylko, że moje łzy nie przywrócą małej życia...

Specjalnie zajechałam wczoraj do Warszawy, chciałam zobaczyć Happy. Ola wiedziała, że się do nich wybieram, miałyśmy jechać razem do innego weta. Niestety, Oli nie było w domu, nie odbierała również telefonu. Dziś rano napisała mi sms, że była u siostry na spotkaniu komunijnym. Kilka godzin po tym sms Ola próbowała się do mnie dodzwonić, niestety, siedziałam w szkole, nie mogłam odebrać. Dostałam smsa treści "Zgadzacie się na uśpienie psa? Mówią, że nic nie da się zrobić, za dużo chorób i jej organizm już się poddał." Mimo tego, że rozmawiając przedwczoraj wieczorem z Olą zaznaczyłam, że ma małą w niedzielę stamtąd zabrać (została zostawiona w szpitalu) i pojedziemy razem do innego weta, to Happy trafiła dziś ponownie do tej samej kliniki. Jako, że nie mogłam odebrać (w moim liceum nie wychodzi się na lekcji nawet do toalety) wysłałam sms do kierownika naszego schroniska, z prośbą o kontakt z Olą. Okazało się, że Happy od dwóch dni była w agonii, była sztucznie podtrzymywana przy życiu. Aneta podjęła decyzje o uśpieniu małej, moim zdaniem w tym wypadku słuszną, nie było sensu przedłużać jej cierpień... Nakazaliśmy wykonanie sekcji Happy, ma być zrobiona na warszawskiej uczelni, nie wiem, czy coś wyjaśni...

To co mogę powiedzieć - strzeżcie się jak ognia tej kliniki. Tamtejsza pani weterynarz stwierdziła dzisiaj, że Happy trafiła do nich pod opiekę w takim stanie, że już nic nie mogli zrobić, że jej organizm był strasznie osłabiony itp. Totalna bzdura - Happy w tygodniu poprzedzającym wyjazd miała robione wszelkie badania, morfologia i biochemia wyszły książkowo, nic nie wychodziło ponad normy. Miała powtarzaną zeskrobinę, wyszedł psi nużeniec. W Warszawie zrobiono jej podobno zeskrobinę, weterynarze stwierdzili, że mała nie ma nużeńca tylko grzybicę. Po faxie, który od nas dostali (była tam między innymi informacja o tym, że z zeskrobiny robionej 2 tygodnie wcześniej wyszedł nużeniec) doszli do wniosku, że ona jednak grzybicy nie ma, za to ma problemy z przełykiem. Po drodze stwierdzili jeszcze, że ma alergię pokarmową, bo mała ma biegunkę (szkoda, że u nas jej nie miała, biegunki to chyba przez cały pobyt u nas nie miała) i zamienili jej acanę na jakąs weterynaryjną karmę. Pal licho karmę. Na samym początku ogolili też małą na łyso, a że podejrzewam, że wychodziła na dwór bez jakiegokolwiek ubranka (co przy ostatnich warunkach atmosferycznych raczej nie było wskazane, ale tutaj mój błąd, bo nie pomyślałam, że Ola może na to nie wpaść), więc nie dziwi mnie, że nabawiła się zapalenia płuc. Kolejna sprawa - u nas Happy już biegała (może to nie był jeszcze sprint, ale jednak), bawiła się itp. A tam? Przestała chodzić! A weterynarze stwierdzili zapalenie mięśni.

Happy zawiozłam w pełni zdiagnozowaną, z wynikami, z wpisem w książeczce odnośnie przyjmowanych leków. Leczenie wdrożone przez naszych wetów przynosiło rezultaty, które było widać gołym okiem. Tamtejsi weterynarze w faxie otrzymali również prywatne numery telefonów do weterynarzy, którzy w Głogowie prowadzili Happy. Żaden nawet nie zadzwonił. Co lepsze - wprowadzili swoje leczenie, po którym z Happy było niestety coraz gorzej... W ciągu dwóch tygodni doprowadzili Happy do śmierci...

Przykro mi to mówić, ale Ola, choć starsza ode mnie o kilka lat, nie jest jeszcze gotowa do opieki nad chorym psem. Bo uważam, że Happy nie miała właściwej opieki, szkoda, że okazało się to tak późno... Moim zdaniem, Ola jest zbytnio wpatrzona w tamtejszych weterynarzy, ufa wszystkiemu co mówią. Nie daje sobie wytłumaczyć nic, co jest odmienne ze zdaniem weterynarzy z tej kliniki. Smutne, ale prawdziwe. Szczerze mówiąc nie wiem też, czy Happy miała robione kąpiele, dla których był szukany DT. Bo jeśli weterynarz stwierdził, że ma ich nie robić (a mam wrażenie, że podważali każdą decyzję naszych wetów, dla durnego udowodnienia czegoś), to zapewne nie były one robione.

Ale i tak najbardziej to zła jestem chyba na samą siebie. Niepotrzebnie zaczęliśmy chyba poszukiwania DT dla małej, może teraz biegałaby sobie wśród nas... Wiem jedno - nigdy więcej nie oddam nikomu niedoświadczonemu (bo nie ma się co oszukiwać, Ola doświadczenia z chorymi zwierzakami nie ma) chorego zwierzęcia. Wszyscy myśleliśmy, że będzie dobrze, weterynarze mieli tylko pociągnąć nasze leczenie, niestety stało się inaczej i Happy przypłaciła to życiem... Mam tylko nadzieję, że jej ofiara nie pójdzie na marne i wszyscy nauczymy się czegoś na popełnionych już błędach...

Jak dostaniemy historię choroby i wyniki sekcji to będę mogła napisać coś więcej.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group