|
forum.labradory.org
|
|
O psach inaczej - Mój pies został pogryziony
rafalkudlaty - 09-08-2011, 22:04 Temat postu: Mój pies został pogryziony dobry wieczór, to mój pierwszy post i nie wiem czy piszę w dobrym dziale (jeśli nie prosze admina o przeniesienie). chciałbym poznać jakieś podstawy prawne, co robić w zaistniałej sytuacji... mianowicie dzisiaj w czasie powrotu ze spaceru mój labek został zaatakowany przez kundla sąsiada na drodze gminnej. niestety bigi nie był na smyczy (nie używam nawet obroży gdyż nie widzę takiej konieczności - pies wychodzi poza teren ogrodzonej posesji tylko ze mna, ZAWSZE idzie przy nodze, no i wiadomo rasa - wczesniej zaliże, niż zagryzie). na szczęście nic poważnego się psu nie stało (najadł się strachu, a ja nerwów). od razu poszedłem do sąsiada, by zwrócić mu uwagę, a z racji że on był pijany, a ja zdenerwowany nie obyło się bez ostrych słów... problem leży w tym, iż większość sąsiadów nie wiąże swoich pupilów wychodząc z założenia, że do momentu kiedy ktoś nie zostanie pogryziony, to problem nie istnieje. przez zachowanie własciciela kundla nie zamierzam zostawić tej sprawy. Jak Waszym zdaniem sprawa może wyglądać w sądzie??
tenshii - 09-08-2011, 22:07
rafalkudlaty napisał/a: | większość sąsiadów nie wiąże swoich pupilów |
Ty również
rafalkudlaty napisał/a: | no i wiadomo rasa - wczesniej zaliże, niż zagryzie |
są agresywne labradory i zalizujące z miłości kundelki
rafalkudlaty napisał/a: | Jak Waszym zdaniem sprawa może wyglądać w sądzie?? |
wina leży po obu stronach, jednakowa
rafalkudlaty - 09-08-2011, 22:15
- mój pies przebywa na terenie ogrodzonej posesji, po prostu w czasie spacerów nie używam smyczy (wiem mój błąd, to się zmieni), nigdy nie miałem z nim najmniejszych problemów, jeśli będzie trzeba sąsiedzi potwierdzą, iż pies był zawsze prowadzony przy nodze.
- nigdy nie zaobserwowałem najmniejszych oznak agresywności, to jeden z wyznaczników wzorca rasy labrador
- tutaj się nie zgodzę, gdyż miejscem zdarzenia była droga gminna, posesja sąsiada jest nieogrodzona, jego pies był bez opiekuna i to on był agresorem, myślę, iż gdybym miał psa na smyczy zostałbym pogryziony przy próbie obrony swojego psa.
nika - 09-08-2011, 22:20
zgadzam się z tenshii.
ja ostatnio też miałam przykrą sytuację, Shiro również został pogryziony. nie byłam bez winy, bo pies nie był na smyczy i poleciał do 'kolegi', również bez smyczy (było to na totalnym odludziu, na ogromnej łące, gdzie chodzę specjalnie, by pies się wybiegał). całe szczęście nic poważnego się nie stało, ma dwie dziury po zębach na samym środku grzbietu, ropiało to niemiłosiernie, ale wet wygolił mu sierść w tym miejscu, dostał antybiotyki no i teraz goi się ładnie.
nigdy niewiadomo co innemu psu strzeli do głowy, ja zawsze biorę swojego na smycz jak na horyzoncie pojawi sie inna psina, ten jeden jedyny raz nie przypięłam go i mam nauczkę
[ Dodano: 09-08-2011, 23:23 ]
rafalkudlaty napisał/a: | myślę, iż gdybym miał psa na smyczy zostałbym pogryziony przy próbie obrony swojego psa. |
ale w dochodzeniu nie możesz gdybać. stało się co się stało i wina leży po obu stronach. nie wiem jak u Ciebie, ale u nas w mieście jest obowiązek prowadzenia psa na smyczy i w kagańcu (całe szczęście na ten kaganiec SM przymyka oko, ale co do smyczy to czepiają się, i dobrze, bo tak jak pisałam, nigdy niewiadomo co psu strzeli do głowy i co może się wydarzyć).
rafalkudlaty - 09-08-2011, 22:35
rozumiem, czyli prawnie rzecz biorąc - nie masz smyczy, jesteś winny. czyli zostało tylko sprawę zostawić tak jak jest, bo chociażbym pogodził się z mandatem ok 200zl, a przy okazji zapłaciłoby również kilku sąsiadów, to oni w odwecie mi psa otrują. zostało tylko czekać kiedy wydarzy się coś poważniejszego, co przy tej ilości dzieciaków biegających calymi dniami, a z drugiej strony kilkunastoma kundlami również puszczonymi samopas - prawdopodobieństwo jest naprawdę duże.
problemem jest to, że do kilku sąsiadów żadne argumenty nie docierają, a ci z którymi można coś załatwić, to trzymają psy za ogrodzeniem.
nika - 09-08-2011, 23:14
widzisz, u nas mimo zakazu, mimo tego, że Tczew nie jest takim małym miastem, to na osiedlach często biegają psy bez żadnego nadzoru i nie raz chcą się rzucać... niestety, ludziom cięzko cokolwiek przetłumaczyć ...
donia457 - 09-08-2011, 23:27
ja na Twoim miejscu zaczelabym prowadzac psa na smyczy i nastepnym razem gdy bedzie taka sytuacja mozesz cos zaczac dzialac bo jak narazie to wina lezy po dwoch stronach,
ludziom niektorym nie da sie nic przetlumaczyc ,niestety,to tak jaby sasiad na Ciebie wezwal policje bo przechadziles ze swoim psem ,ktory np.rzucil sie na jego kundelka,a kundelek sie bronil, Twoje slowo przeciwko jego slowom,
Silatan-Lira - 10-08-2011, 06:30
Niestety, sąd nic nie zdziała w przypadku, kiedy oba psy były bez smyczy. Natomiast nie wiem, czy działka na której stoi budynek, nie powinna być ogrodzona. Można chyba zgłosić do sądu, że działka na której przebywa agresywny pies, nie jest ogrodzona, a pies stwarza zagrożenie dla przechodniów, w tym dzieci bawiących się w okolicy, Tym samym można zmusić właściciela do podjęcia środków zaradczych, wybudowania kojca etc.
kozung - 10-08-2011, 06:55
u nas jakiś czas temu młody sznaucer pogonił na łące dziewczynkę - chciał się pobawić, a ona zaczęła piszczeć i uciekać. co się okazało mała to córka policjanta. zdenerwowany ojciec oczywiście interweniował i mimo że nie doszło do pogryzienia, a pies ma aktualne szczepienia - został zabrany do schroniska na obserwację koszt pobytu - 300zł plus kiepski stan psychiczny psa.
mamy regularne wizyty albo SM albo policji na osiedlu. pies ma być na smyczy, niekoniecznie kaganiec. Bona puszczam tylko wtedy kiedy w okolicy nie ma dzieci, nie ma nikogo na boisku i kiedy nie ma psa, którego nie zna. z kumplami latają zawsze bez smyczy. uważać trzeba, bo władza mojej mieściny nie jest przychylna dla posiadaczy czworonogów
podpiszę się również pod czym co napisała Silatan-Lira,
rafalkudlaty - 10-08-2011, 08:32
dziękuję Wszystkim za szybką odpowiedź. zrobię jak pisze donia i następnym razem wezwę policję. niestety mieszkam na wsi, przy kilku tysięcznym małym miasteczku, gdzie wszyscy łącznie z gliniarzami nie traktują tego typu zdarzeń za problem. może miesiąc temu włóczący się wilczur zagryzł sąsiadowi jedenaście baranów, gdy ten dowiedział się czyj to pies i odwiedził ludzi z policją, winowajca został już wywieziony do rodziny, właściciele wyparli się w ogóle posiadania psa, a poszkodowany dowiedział się od policji, by "nie zawracał im du...". jak więc sami widzicie jest to walka z wiatrakami...
[ Dodano: 10-08-2011, 15:19 ]
dzisiaj dałem sąsiedztwu trochę do myślenia... jak obiecałem wczoraj, bigi był już prowadzony na smyczy, a ja "uzbroiłem" się w gruby kij i znowu dopadły nas dwa kundle (nawet nie wiem czyje) wiec tą lagą zza głowy "próbowałem" jednego z nich uderzyć (oczywiście nie chciałem trafić - wiadomo pies, jak pies ma swoje zachowania, odpowiedzialny jest właściciel). całą sytuację widział teść sąsiada, z którym miałem wczoraj starcie wiec myślę, iż teraz co niektórzy zaczną zwracać większą uwagę na swoich ulubieńców...
luLulu - 17-08-2011, 17:06
Cytat: | całą sytuację widział teść sąsiada, z którym miałem wczoraj starcie wiec myślę, iż teraz co niektórzy zaczną zwracać większą uwagę na swoich ulubieńców... |
Taką miejmy nadzieję!
Nulcia1 - 17-08-2011, 17:32
nom a u nas też biegają 2 niby małe psy sąsiadów ale jednak agresywne i za kazdym razem sie rzucają więc przewaznie moj spacer z Didi na siusiu wygląda , że musze ją nosić bo się boi pozatym psy są całymi dniami na dworze nie wiem po co komu pies skoro trzyma go przed blokiem
joanna - 17-08-2011, 18:18
sobotni spacer do sklepu,ulica pusta,miły wieczór,patrzę w naszą strone leci brązowy pit,jego pan jedzie sobie motorem,a psisko po chodniku,no i zaczęła się jatka,piciu pana miał w d..,a że Brando do agresorów nalezy to po chwili szarpał pitem,jak chciał(tu dodamy że tamten był w kagańcu hehe)rozdzieliliśmy je jakoś,ale sytuacja niefajna
Nulcia1 - 17-08-2011, 18:23
joanna, ale to dobrze , że np Twój umie się obronić bo np. mój Dekster to tylko ucieka
effcyk - 18-08-2011, 19:18
joanna napisał/a: | ..,a że Brando do agresorów nalezy to po chwili szarpał pitem,jak chciał |
Nulcia1 napisał/a: | joanna, ale to dobrze , że np Twój umie się obronić |
z jednej strony dobrze , ale Brando miał przewagę bo
joanna napisał/a: | (tu dodamy że tamten był w kagańcu hehe) |
nie chciałabym widzieć co z Branda zostałoby, gdyby pitek był bez kagańca ... . Mój znajomy miał huskyego, który pitowi odgryzł ucho, ale zaznaczam, że pit też był wtedy w kagańcu - husky nie, ale jakby dać im równe szanse , bez kagańców, to chyba każdy wie, że to zapewne haszczak wtedy latałby bez uszu.... ja się bullowatych wystrzegam jak ognia, nie przepadam za nimi za specjalnie, duża większosć tych psów z wiekiem staje sie agresywna do innych zwierząt, pozatym są strasznie zaciekłe i uparte. Nestor będąc szczylem miał kolegę amstaffa, ale z czasem amstaff sobie tak zaczął pogrywać, że łapał Nestora za gardło i ni myślał puścić go, a Nestor wył nie mogąc wydostać się z uścisku - w tym momencie nasze spotkania labowo astowate skończyły się. Ja wiem, że jest wiele przyjaznych astów i innych bulli, ale osobiście nie za bardzo mogę się do nich przekonać jeśli chodzi o ich zabawy z moim psem. Nest też jest wyrywny i dominujący - więc spotkanie dominującego laba i dominującego bula bez smyczy, kagańców itp, wprawia mnie wręcz o dreszcze.
|
|