forum.labradory.org

Psychika i zachowanie - Psi instynkt? Więź z właścicielem?

Lelejka - 07-11-2011, 13:51
Temat postu: Psi instynkt? Więź z właścicielem?
Nie znalazłam takiego tematu a niedalej jak wczoraj przekonałam sie jak Lejla potrafiła przeczuć co sie stało.... Może i wy spotkaliście sie z różnym zachowaniami nie tylko Labów wszystkich psów które wskazywało na ich instynkt i oddanie człowiekowi.

Miałam wczoraj wypadek spadłam z konia na Hubertusie. Straciłam przytomność i helikopterem zostałam przewieziona do szpitala. Lejla została w domu ,bo ma fioła na punkcie koni.Goni je jak szalona. Jak odzyskałam przytomność dowiedziałam sie od rodziny jak psina oddalona od wypadku kilkanaście kilometrów przeżywała mój wypadek . W czasie gdy wydarzenie miało miejsce Lejla przejmująco wyła rodzina zastanawiała sie co jej jest , bo jeszcze nie wiedzieli o wypadku. Jednak gdy sie dowiedzieli od razu powiązali ze sobą fakty. Bardzo mnie wzruszyło ,że Lejla jest tak ze mną związana .Raczej nie wierze tutaj w zbieg okoliczności Lejla przecież nigdy nie wyła.

KOCHAM TEGO PSA I Z KAŻDYM DNIEM TA MIŁOŚĆ SIE UMACNIA A WCZORAJ LEJLA POKAZAŁA ŻE TĄ MIŁOŚĆ ODWZAJEMNIA.
Może to nic dla kogoś kto to czyta ale dla mnie to bardzo dużo. ;* ;*

Maleńka - 07-11-2011, 16:40

No no ladna historia :haha:
pado - 07-11-2011, 16:57

Lelejka, gratuluję cudownego psiaka i więzi jaka Was łączy ;* A jak Ty sie czujesz?
Małgosia35 - 07-11-2011, 18:44
Temat postu: Re: Psi instynkt i ich oddanie
Lelejka napisał/a:


Może to nic dla kogoś kto to czyta ale dla mnie to bardzo dużo.

To nie jest nic dla kogos kto to czyta :)
To bardzo duzo,to wzruszająca historia,która świadczy o tym jak pies potrafi kochać,bo bez miłości i silnej więzi ze strony czworonoga nie miałoby to miejsca.

Powrotu do zdrowia życzymy :)

agusia1974 - 07-11-2011, 20:04

Lelejka, naprawdę coś w tym jest. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
Lelejka - 08-11-2011, 08:41

Dziękuje wam bardzo czuje sie już o wiele lepiej ..... ;* ;*
Dowiedziałam sie wczoraj że Lelejka nie tkła w tym dniu jedzenia za to jak przyjechałam ze szpitala to zaczeła jeść....a przecież co jak co ale jesć to ona uwielbia..

Natomiast jakiś czasa temu w wiadomościach słyszałam o psie którego właściciel wyjechał za granice i chociaż powierzył opieke nad psem swojej rodzinie to pies całymi dniami siedzi w miejscu w którym ostatni raz widział swego pana i tak od kilku lat może znacie jakieś podobne historie??

Chelsea - 08-11-2011, 09:24

Lelejka, masz wspaniałego psa ;* ;* ;* dla Ciebie dużo zdrówka życzę ;* ;* ;*
Lelejka - 08-11-2011, 14:00

Chelsea .Dziękuje ;*
zanka - 08-11-2011, 14:45

Lelejka, też słyszałam tą historie. to jest naprawde niesamowite. A Ty masz zdecydowanie najukochańszego psa pod słońcem:)
ja z własnego doświadczenia moge powiedzieć, że kiedy moja mama wyjeżdża gdzieś np. na urlop albo jak ostatnio do szpitala nasza Sabka też nie chce jeść. większość dnia siedzi w oknie i patrzy czekając kiedy mama do niej wróci. a gdy już wraca radość jest nie do opisania.

Lelejka - 08-11-2011, 15:56

zanka, i to są właśnie dowody dla niedowiarków że pies najlepszym przyjacielem człowieka
Borówka - 11-11-2011, 11:45

U mnie też było podobnie. Mieliśmy suczkę dalmatyńczyka. Wtedy jeszcze mieszkałam z ojcem i ona wybrała sobie jego na swojego pana. Oczywiście innych też lubiła, ale w ojca była wpatrzona jak w obrazek. Zawsze wiedziała czy ojciec idzie do pracy czy nie. Jak szedł do pracy to zawsze spokojnie leżała (a pracował na 3 zmiany więc chyba jakoś czuła kiedy idzie do pracy), ale jak wychodził gdzieś indziej i nie brał jej ze sobą to był pisk. Pewnego dnia ojciec miał operację, leżał kilka dni w szpitalu. W tym czasie nic nie jadła, chodziła przybita, piszczała. Może przeczuwała że może być kiepsko, bo operacja się nie udała i musiał mieć kolejną.
Poza tym nasza sunia miała brata w pobliżu. Ojciec często umawiał się z jego właścicielami na wspólne spacery. Któregoś dnia zaczęła strasznie piszczeć, wręcz przeraźliwie około godz. 13. Przyszła sobota ojciec poszedł po jej brata, a jego właściciele mówią, że pies został potrącony tego dnia i o tej godz. co nasza sunia piszczała. Niestety nasza kochana dalmatynka też już od 3 lat nie żyje.

Olusia1 - 11-11-2011, 14:06

już opisywałam tą historię na info ale ponieważ dla mnie jest niesamowite wydarzenie opiszę je też tu , oprócz DT dla Tinki jestem tez pancią adoptusia Frida labi 6 lat chodząca łagodność zero agresji do kogokolwiek taki lab ciapek ; latem byliśmy nad wodą nad Świdrem z córkami Frido buszuje w krzakach przyjeżdza ktoś na skuterze, wyłania się zza drzew facet wygląda dziwnie ale ja jestem wyluzowana nad wodą dziewczyny się kapią Frido w krzakach szuka skarbów , facet wychodzi pali papierosa i się w nas wpatruje trochę dziwne , ale może przesadzam niedziela lato gorąco pusto z krzaków wypada ciapek Frido widzi faceta cały się jeży i warczy tak jakby się miał mu rzucić do gardła ,kły obnażone, slina cieknie, nigdy go takim nie widziłam, złapałam go za obrożę i przytrzymałam z krzaków wyszedł drugi facet kierowca skutera Frido wygląda jak pies do wallki wściekły sierść stoi ujada na nich, faceci się rozglądają patrzą na mnie ne dziewczynki i psa i odjeżdzają , ja jestem mokra na plecach numer 112 wybity już w telefonie , pojawia się kolejny facet z wędką Frido macha ogonem już go kocha potem przychodzi jego syn i córeczki bawią się z Fridem i jest super.
lullaby - 11-11-2011, 14:36

Lelejka, piękna historia, naprawdę się wzruszyłam :cring:

Ja nigdy nie zapomnę, jednej sytuacji która spotkała mnie na cmentarzu.
Wracałam właśnie z niego, szłam koło ogrodzenia i w oczy rzucił mi się grób, do ktorego ktoś niedawno został pochowany, wiadomo jak to wygląda, cała sterta wieńców, róznych wiazanek, kwiatów i zniczy.. a pośród tej sterty mały , smutny kundelek.. :cring: Jak to zobaczyłam nie mogłam uwierzyć w to co widzę, prawie że się wtedy rozpłakałam, bo jestem strasznie wrażliwa na cos takiego :cring: Probowalam go przywołać do siebie, zachecić jakos, ale on ani myślał zeby się stamtąd ruszyc.. :cring: Jak się okazalo, oczywiscie, w tym grobie pare dni temu został pochowany właściciel tego psiaka... :cring: :cring:

ktosia - 11-11-2011, 15:13

w krakowie mamy pomnik psa (na bulwarach wiślanych zaraz przy wawelu) z podobną historią:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_psa_D%C5%BCoka

katerina - 11-11-2011, 18:14

Zawsze kiedy czytam takie historie łzy stają mi w oczach ze wzruszenia. Dla mnie miłość jaką pies potrafi obdarzyć człowieka to coś czego rozum nie potrafi ogarnąć. I coś czego nigdy nie powinno się lekceważyć. Moja Ami też wie kiedy wychodzimy do pracy i siedzi wtedy spokojnie, odprowadza wzrokiem ale nie podchodzi pod drzwi, lecz jeśli wychodzimy gdzieś bez niej ona wie. Nie chce nas wtedy wypuścić z mieszkania, piszczy pod drzwiami. Psy są niesamowite.
Lelejka - 12-11-2011, 08:54

ktosia, uwielbiam pomnik psa Dżoka(lubie tam przesiadywać) jego historia jest niesamowita i to że go upamiętnili też jest cudowne ale ludzie nie zdają sobie sprawy ile jeszcze psów trzeba by upamiętnić żadne zwierze nie daży człowieka taką więzią jak psy ciesze sie że od dzieciństwa były one obecne w moim życiu obecnie są ze mną 4 i żadnego bym nikomu nie oddała. Dla tych którzy chcą posłuchać o takich historiach polecam program dokumentalny na animal planet pt:Niezwykłe zdolności naszych zwierzaków!!!! jest tam wiele zdumiewających histori szczególnie psów
aganica - 12-11-2011, 09:02

Czytam wasze opowieści i postanowiłam dodać swoją.
Byłam na herbatce u forumowej koleżanki.Lovelas wylegiwał się na kanapie.Nagle zeskoczył i zaczął nerwowo biegać po pokoju.Widać było że chce wracać do domu, był bardzo niespokojny. Okazało się że w tym czasie, mój syn miał wypadek na motorze.
Jestem przekonana że Lovi czuł strach, ból mojego syna.Psy mają dodatkowy zmysł i nikt mi nie powie że to był przypadek.

Karoola - 12-11-2011, 17:20

Ostatnio w MP był podobny temat ;)
Na święta w zeszłym roku dostałam jakąś książkę o psach, w której jest rozdział pt. "umiejętności paranormalne psów" czy coś w tym stylu, i tam właśnie znajduje się genialny test :D który brzmi mniej więcej tak:
Usiądź w fotelu, kiedy twój pies jest w innym pokoju. Zacznij przywoływać go myślami, nie wypowiadaj żadnych słów! Jeśli pies przyjdzie, macie kontakt telepatyczny. UWAGA!!! Test należy przeprowadzić kilkanaście razy, aby mieć pewność, że to nie jest przypadek ;]

Monisiaczek - 12-11-2011, 20:48

Mój Zulus zawsze wiedzial, ktorym autobusem wracam z pracy. Rodzice się smiali, że chyba slyszal jak do tego autobusu wsiadam, bo siadal w oknie z nosem przyklejonym do szyby i czekal... Wiedzial, kiedy wracalam z dluzszej delegacji. Rozpoznawal silnik naszego auta, nawet gdy jeszcze nie było go widac na horyzoncie. Gdy byl już umierajacy i wynosilismy go na spacery, to z kolei ja wiedzialam, kiedy pomoc mu wstawac. Rozumielismy się bez slow... Wierze, że laczyla nas wiez bezwarunkowej przyjazni. Mam nadzieje, że zasluze też na przyjazn Samby i też polaczy nas taka wiez :)
A jeszcze przypomniala mi się historia z dziecinstwa:
Kiedys mój wujek mial isc do szpitala i oddal swoja onke Dore pod opieke koledze, ktory mieszkal w odleglosci ok. 50 km. Kilka dni pozniej Dora pojawila się pod domem wujka. Na szczescie niedlugo potem wujek wrocil że szpitala. Podobno Dora już nastepnego dnia uciekla temu znajomemu i wrocila do domu :)

Dokite - 12-11-2011, 21:47

Zawsze byłam pełna podziwu dla umiejętności zwierząt.
Mój psiak nie wykazuje (NA RAZIE ;] ) takich zdolności, ale kiedyś wzruszył mnie dokument, który mówił o suni, bodajże dalmatyńczyku, która wyszła ze swoim opiekunem na spacer, na oddalone od domu pola. W pewnym momencie ów pan się przewrócił i stracił przytomność. Sunia przypięta był smyczą do pasa właściciela i wyobraźcie sobie, że ciągnęła tego człowieka do domu. Uratowała mu tym samym życie, bo okazało się, że miał zawał serca.
Dla mnie takie historie są niesamowite.

Lelejka - 13-11-2011, 12:07

Dokite napisał/a:
Mój psiak nie wykazuje (NA RAZIE ) takich zdolności
nie daj mu powodów takich jak ja dałam swojej suni
Dokite - 13-11-2011, 17:45

Lelejka napisał/a:
nie daj mu powodów takich jak ja dałam swojej suni

nie mam takiego planu....

Elizkaa - 14-01-2013, 21:16

Eeee i się popłakałam ze wzruszenia;p piękne są te miłości psiaków do właścicieli;)

Ja, aż tak fajnych przykładów nie mam. Któregoś dnia byłam naprawdę przybita, snułam się po mieszkaniu jak cień po powrocie z miasta. Niko od razu zauważył to, przyszedł, zaczął się wtulać, lizać, przynosił zabawki, aż w końcu wyciągnął mnie na spacer. Samopoczucie od razu mi się polepszyło, wieczorem już tak mnie nie napadał, chociaż trzymał się bardzo blisko mnie:)

Dobrze, że Go mam:)

AnaJune - 14-01-2013, 21:40

Ja mam ostatnio wrażenie, że mój Maks zaczyna się do mnie tak jakby zbliżać. Od małego był taką przylepą co to lata z góry na dół, od rodziców do mnie. Gdzie była zabawa tam był i on. Spał ze mną od niemowlaka, jednak jakiś czas temu zaczęło mu brakować miejsca na łóżku i wybrał sobie inne legowisko :D Kilka dni temu zauważyłam, że cały czas chce być blisko mnie. Garnie sie do mnie, cały czas przesiaduje w moim pokoju. Nie zniechęcają go nawet resztki jedzenia w kuchni czy przychodzący goście. Czuję, że potrzebuje mojej bliskości. To miłe uczucie. Dotychczas był raczej rozrabiaką, kiedy chwile się z nim bawiłam w moim pokoju zaczynał dośc mocno gryźć co powodowało, że był wydalany z pokoju, chyba to wreszcie zaczeło działac, bo zrozumial kiedy niepodoba mi się jego zachowanie i teraz potrafi pokornie leżeć przy nogach nawet kilka godzin. Znów razem śpimy :) zaczynam widzieć w nim nie słodkiego szczeniaka, tylko mojego kompana, który jest przy mnie niezależnie od tego co się dzieje. To mój pierwszy pies który wyraźnie buduje taką więź, teraz już wiem, że to coś cudownego :) ;*
alija - 14-01-2013, 21:51

Piękne historie. Psy to najwspanialsze stworzonka na świecie.
Mój kundelek Puszek ma straszną obsesję na punkcie mojej mamy. Nawet jak wychodzi do sklepu Puszek po 15 minutach jej nie obecności potrafi narobić strasznego wrzasku... a jak pójdzie do jakichś znajomych o innej porze niż rano to już jest masakra, siedzi przy mnie i wyje, marudzi. Staram się wtedy brać na spacer jego i Vikę żeby dzięki niej się trochę rozweselił ale on potrafi siąść i wyglądać czy mama nie wraca:) Znów Viki podobno przesiaduje cały dzień w moim pokoju jak mnie nie ma, a jak wychodzę żeby się nie rzucała na drzwi i nie piszczała, że idę bez niej, musi dostać kanapkę z pasztecikiem ;) jak widzi, że szykuję się np. na uczelnie potrafi gwizdnąć moją torebkę, a ostatnio przy wyjściu złapała mnie za rękaw czego raczej nie robi :)

anka02210 - 21-01-2013, 21:11

cudne są te historie o więzi psa z właścicielem :cring: ja ze swoim mam jakąś więź, bo tylko przy mnie potrafi się położyć spokojnie, przytulić, zasnąć a z innymi nie ma szans .. jak idę do sklepu, to siedzi pod bramką i czeka aż wrócę :D a jak wychodzę wieczorem i wracam dość późno, ok. 1-2 w nocy, to leży zawsze w przedpokoju i czeka na mnie, to taki nasz rytuał, bo wtedy zawsze go jeszcze wypuszczę na nocne siku :D później wraca, siada na podłodze i czeka aż sobie wyrko pościelę :D :D i później oczywiście zajmuje poduszkę, ja swoją i tak sobie śpimy :P
GIZELKA14 - 21-01-2013, 21:33

anka02210 napisał/a:
cudne są te historie o więzi psa z właścicielem
Jak ja bym tak chciała... Niestety mój psiak chyba nie ma ochoty na takie zbliżenia. :(
Paseczka - 21-01-2013, 22:42

U nas była sunia Luna- adopcyjniak. Moja mama jej nie znosiła, bo był to malamut, a ona kochała małe kundelki i samoyedy jedynie. W domu mieliśmy kręcone schody, takie po których psy nie były wstanie wchodzić- wąskie i spiralne. Rodzice spali w swoim pokoju na parterze, a Ja z rodzeństwem na górze w naszych pokojach.
Druga w nocy, a Luna chodzi od łózka rodziców do schodów, piszczy, próbuje się na nie wdrapać. mama wstaje uspokaja ją, a ta nic tylko dalej do schodów. Mama weszła na górę i w krzyk, bo okazało się, że moja siostra lat wtedy może 6-8 przewróciła stojącą na stoliku nocnym lampkę i jej śpiworek, który wtedy kochała bardziej niż wszystkie kołdry świata zaczął się topić.
W pokoju u niej prawie czarno, duszno strasznie. Pies wyczuł, obudził rodziców i uratował Miśkę. Nie muszę chyba mówić, że od tamtej pory Mama zakochala się w Lunie :)

Znowu Anika ma tak, że jak gdziekolwiek wyjadę, to przestaje jeść. Pierwsze moje wakacje, kiedy była u nas wyjechałam na dwa tygodnie. Pies z 18kg zszedł na niecałe 12, jak wróciłam to miałam zamiast psa kościotrupka. A pierwsza rzecz jaką Anika zrobiła jak mnie przywitała to rzuciła się do michy. I tak jest do dziś.

Di - 22-01-2013, 00:25

Paseczka napisał/a:
przewróciła stojącą na stoliku nocnym lampkę i jej śpiworek, który wtedy kochała bardziej niż wszystkie kołdry świata zaczął się topić.


przepraszam Cie, ale kompletnie nie rozumiem. topić ? to to była lampa naftowa? czy jednak palić?

siedzę i rozkminiam. czy to późna pora, czy po prostu jakiś błąd się tu wkradł?

pasiconik - 22-01-2013, 09:53

Di napisał/a:
kompletnie nie rozumiem. topić ? to to była lampa naftowa? czy jednak palić?
Nie musiał się palić, pod wpływem wysokiej temperatury materiały syntetyczne zaczynają się topić/topnieć i dymić przy tym :)
Dexterka - 22-01-2013, 10:37

To ja dodam jeszcze moją rodzinną historię - choć dotyczy ona mojego poprzedniego psa z dzieciństwa i młodych lat, kundelkowego boksera o imieniu Jogi, który nie żyje już ładnych parę lat.

Jogi bardzo kochał, szanował mojego tatę, był do niego naprawdę przywiązany. To tata często zabierał go w teren i wyprowadzał na długie spacery. Mój tata miał do psów generalnie twarde podejście, Jogi był od początku uczony posłuszeństwa, żadnego miziania bez powodu, tzw. "zimny chów", ruch fizyczny, nagrody za dobre zachowanie, itd. Taki po prostu mój tata miał stosunek do psa - uważał, że pies to pies, a nie człowiek i robi mu się krzywdę, traktując go jak człowieka. Jogi pokochał go całym sercem. Codziennie na minimum 15 minut przed powrotem taty z pracy pies zaczynał się kręcić, wiercić, wystawać w oknie. Reagował też przede wszystkim na dźwięk silnika samochodu taty, słyszanego z dalekiej odległości, biegł wtedy pod drzwi, siadał i czekał na tatę - nigdy się nie pomylił, nawet jak ktoś jechał TAKIM SAMYM samochodem, nigdy... Czy możecie mi to wyjaśnić? :) Ja nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć.

Życie tak się potoczyło, że mój tata praktycznie z dnia na dzień zmarł. Nie śmiejcie się, ale moja mama powiedziała wtedy psu: "Widzisz, Jogusiu, nie ma już pana". Od tamtej pory pies ani razu nie zareagował na silnik naszego samochodu - tego samochodu, którym wcześniej jeździł tata, a wiadomo - korzystaliśmy z niego regularnie. Pies nigdy się nie cieszył i na nic nie wyczekiwał. Minęło kilka lat, pies był już stary - miał 12 lat. Mama któregoś wieczora wyszła z nim na spacer, a przypadkiem obok przejechał identyczny Ford Escort Diesel, jakim jeździł miał mój tata. To był jeden jedyny raz, kiedy pies się ożywił i wyrwał w stronę samochodu, ale szybko zobaczył, że jednak to nie jego pan. Wrócili z mamą do domu, pies położył się spać. Po 3 dniach Jogi dostał wylewu i zmarł we śnie.

pasiconik - 22-01-2013, 10:58

Dexterka, ło matko :cring: :cring: :cring:
Paseczka - 22-01-2013, 12:27

pasiconik napisał/a:
Di napisał/a:
kompletnie nie rozumiem. topić ? to to była lampa naftowa? czy jednak palić?
Nie musiał się palić, pod wpływem wysokiej temperatury materiały syntetyczne zaczynają się topić/topnieć i dymić przy tym :)


Di dokładnie

donia457 - 22-01-2013, 15:35

ostatnio zauwazyłam,ze jak ja spie i Pati w nocy sie przebudzi,Reda traca mnie nosem,wierci sie i popiskuje,ostatnio jak bylismy na wycieczce to Olga i Patiś zostali w samochodzie i Pati zaczał plakac,Reda co chwile podbiegała do auta,
ogólnie rzecz biorąc jak cos robie w kuchni ,Reda jest razem za mna :) lezy mi pod nogami i spi,to nic ze ja nie mam jak sie ruszyć ;] :-P

Di - 22-01-2013, 19:29

pasiconik, dzięki za wyjaśnienie, nie zachowałam otwartego umysłu, nie umiałam sobie wyobrazić, że śpiwór się topi, myślałam, że Paseczka się zwyczajnie przejęzyczyła ;)

tak czy siak - hardcorowa historia. Pies ratujący życie, oby nigdy nie musieć przekonywać się, czy naprawdę są w stanie je ratować...

Dexterka, rozwaliłaś mnie.

agata01510 - 23-01-2013, 01:16

Ja jak to ja popłakałam się czytając te posty :cring: , ja również ze swoimi psami mam silną więź zarówno pod względem emocjonalnym, jak i komunikatywnym. Jesteśmy z sobą bardzo zżyci, to moi najwspanialsi przyjaciele, są lekiem na wszystkie rozterki ;*
Dexterka - 23-01-2013, 10:56

Di napisał/a:

Dexterka, rozwaliłaś mnie.


Tak, to był bardzo oddany pies, nie był najmądrzejszy, ale oddany w 200% :)

Madzialenka - 23-01-2013, 12:24

Ja mialam 3 takie zdarzenia w ktorych Blondi wyraznie chciala mi cos przekazac.Jedno opisywalam juz w kaciku mam bo dotyczylo dziecka.

Dziewczyny ,dzis przezylam taka chwile grozy w nocy ,ze wrogowi nie zycze
Blondi jak chce sie polozyc w nogach lozka pod koldra to szturcha mnie nosem tak dlugo,az mnie obudzi i podniose nogi z koldra do gory.Dzis po 3 rano tez mnie obudzila szturchaniem,podnioslam nogi ,ale pies nie wszedl do lozka tylko patrzy na mnie i nagle slysze jakies dziwne odglosy,charczenie jakby ciche.Zerwalam sie i lece do Jessi pokoju,a mala lezy na plecach w lozeczku cala w wymiocinach i krztusi sie wlasnymi wymiocinami,i to jak ! Ona tak wymiotowala ,ze nie mogla ani oddechu zlapac,ani nas zawolac,nos miala tez zatkany. Dopiero jak ja obrucilam na brzuch to normalnie zaczela wymiotowac ,a potem histerysznie plakac.Do rana wymiotowala jeszcze 4 razy .Jezus jak to nie wiele do tragedii potrzeba,przeciez jakby mnie pies nie obudzil to moze ja bym jej w ogole nie uslyszala,Piotrek tez nie slyszal,przeciez ona mogla sie udusic.Moj znajomy tak stracil zycie.Nie moge poprostu,rycze caly dzien

Drugie zdarzenie bylo w tamtym roku we wrzesniu,wracalam z psem i dzieckiem z wieczornego spaceru przez park ,poniewaz robilo sie juz ciemno to wybralam droge na skroty sciezka wsrod zarosli,bez oswietlenia i spacerujacych ludzi.W pewnym momencie pies zatrzymal sie gwaltownie i warczy,wzielam ja na smycz ,a suka dostala szalu,w zyciu jej takiej nie widzialam, zeby na wierzchu piana z pyska ,cala zjezona,deba mi zaczela stawac tak sie wyrywala ze ja nie moglam jej utrzymac,w koncu udalo mi sie ja zawrocic i wycofujac sie z owej sciezki slysza za soba trzask galezi,obracam sie a tam wychodzi z krzakow 2 facetow z 10 metrow za nami.Wyszli na sciezke i patrza na nas.Uderzylo mnie to ,ze oboje mieli zalozone rekawiczki.Nie wiem co tam robili i czy mieli zle zamiary,ale jak teraz to opisuje to mam gesia skore na calym ciele.
Ostatnie zdarzenie mialo miejsce z miesiac temu .W niedziele maz poszedl z dzieckiem na podworko ,a ja podgrzalam sobie bigos ,zjadlam i poszlam do wanny.Pluskam sie pluskam ,a pies przyszedl po drzwi i popiskuje-zignorowalam.Pies zaczyna piszczec coraz glosniej i glosniej wiec w koncu w nerwach wyszlam z wanny zeby jej drzwi otworzyc,otwieram ,a w mieszkaniu siwo :-o Zamiast zgasic bigos to przekrecilam palnik na najwyzszy stopien i garnek z koncowka bigosu sie zjaral na amen.
Te 3 zdarzenia nakazuja mi bezgranicznie ufac psiemu instynktowi :heart:

Daisy0311 - 23-01-2013, 12:39

Pies no własnie tylko czy az pies ;* mi moj pies tez życie uratował miałam wilka mieszanca owczarka niemieckiego jak miałam 12 lat a ze mieszkałam nad jeziorem to zimą czesto po szkole szłam z sabą na łyżwy i pewnego dnia wpadłam w przerębel ktory był duzy no i jak wpładłam to woda sie wylała i nie mogłam wyjść tak ślisko było i to przed moim domem nikt tego nie widział gdyby nie saba to nadzwyczajnie bym utoneła ale ona podeszła chwyciłam jej smycz i tak mnie wyciągneła nie zostawiła mnie nie uciekła tylko ratowała swoją pania. już nie zyje 6 lat mam teraz Daisy tez ją bardzo kocham ale jak pomyśle sobie o sabie :cring: to uwierzcie mi nigdy takiego psa juz nie bede miała taka kochana była ;*
Weronika_S - 23-01-2013, 12:51

Ja nigdy nie miałam na szczęście takich sytuacji,ale kocham mojego psa za to,że tak idealnie potrafi wyczuć nastroje.Mimo,że lubi być blisko,nie lubi szczególnie fizycznego kontaktu,ale jak jestem smutna,zmęczona to sam przychodzi,daje buziaki,domaga się głaskania ;* Mam bardzo silne bóle głowy,zostaję wtedy w domu,zasłaniam żaluzje,biorę tabletki i kładę się do łóżka-Olaf wtedy kładzie się obok mnie i potrafi tak cały dzień mnie pilnować,a jak zwlekę się z łóżka by wyjść z nim na chwilę bo szkoda mi go żeby czekał aż mąż wróci z pracy,to szybciutko się załatwia i wraca.Skąd wie,że ja się źle czuję?Normalnie to go nie można do domu zaciągnąć,każdy się ze mnie śmieje bo jak zauważy że wraca do domu to się kładzie i pie..... nie idzie :-P Podobno pies upodobnia się do właściciela-coś w tym jest,ja lubię chodzić swoimi ścieżkami,mój pies też,czasem bardziej przypomina kota niż psa :beated: ale gdzieś te nasze ścieżki się przecinają a nawet łączą :)
Daisy0311 - 23-01-2013, 12:57

Weronika_S napisał/a:
Ja nigdy nie miałam na szczęście takich sytuacji,ale kocham mojego psa za to,że tak idealnie potrafi wyczuć nastroje.Mimo,że lubi być blisko,nie lubi szczególnie fizycznego kontaktu,ale jak jestem smutna,zmęczona to sam przychodzi,daje buziaki,domaga się głaskania ;* Mam bardzo silne bóle głowy,zostaję wtedy w domu,zasłaniam żaluzje,biorę tabletki i kładę się do łóżka-Olaf wtedy kładzie się obok mnie i potrafi tak cały dzień mnie pilnować,a jak zwlekę się z łóżka by wyjść z nim na chwilę bo szkoda mi go żeby czekał aż mąż wróci z pracy,to szybciutko się załatwia i wraca.Skąd wie,że ja się źle czuję?Normalnie to go nie można do domu zaciągnąć,każdy się ze mnie śmieje bo jak zauważy że wraca do domu to się kładzie i pie..... nie idzie :-P Podobno pies upodobnia się do właściciela-coś w tym jest,ja lubię chodzić swoimi ścieżkami,mój pies też,czasem bardziej przypomina kota niż psa :beated: ale gdzieś te nasze ścieżki się przecinają a nawet łączą :)
Ja od 2 tygodni choruje na zatoki i wiesz co ci powiem ze za nim zachorowałam to ona juz pare dni wczesniej ciągle mnie lizała po czole juz wiedziała ze mam chore zatoki a ma dopiero 3,5 miesiace zwierzeta potrafia sie tak wczuć w boł swojego pana ze czasami przechodzą go tak samo bolesnie jak my
kasiek - 23-01-2013, 14:07

Madzialenka, wzruszajace Twoje wypowiedzi ,zwlaszcza ta pierwsza :)
Psy wyczuwaja ,zle sytuacje ,choroby itp ,kochane poprostu sa ;*

Pablo - 03-02-2013, 23:31

Dexterka napisał/a:
na dźwięk silnika samochodu taty, słyszanego z dalekiej odległości, biegł wtedy pod drzwi, siadał i czekał na tatę - nigdy się nie pomylił, nawet jak ktoś jechał TAKIM SAMYM samochodem, nigdy... Czy możecie mi to wyjaśnić? :) Ja nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć.

Gość, którego co jakiś czas spotykam podczas spacerów z Birmą mówił mi, że jego labek rozpoznaje dźwięk kroków wszystkich domowników i na każdego czeka przy drzwiach z odpowiednimi kapciami w pysku ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group