forum.labradory.org

O psach inaczej - Chamstwo innych psiarzy.

Rysia88 - 01-08-2012, 13:59
Temat postu: Chamstwo innych psiarzy.
Postanowiłam założyć ten wątek gdyż nie znalazłam podobnego, a spotykam się ostatnio z przykrymi dla mnie sytuacjami - może i Wy macie podobne doświadczenia (??)

Dzisiaj jak co rano poszłam z Atosem nad wodę. Było to w okolicach 8 rano - w ciepłe dni codziennie tak chodzę. Od paru dni spotykam starszego mężczyznę z ONkiem. Jego pies jest agresywny - sam mi powiedział, że pogryzłby Atosa... także kiedy tylko go widzę przerywam zabawę z A. , zapinam go na smycz i czekam aż przejdą.... Codziennie mijał nas bez słowa <tzn. raz coś mi opowiadał ale tak raczej sympatycznie> - od wczoraj spaceruje z innym starszym panem i jego malutką suczką <która mi się wczoraj rzuciła na A. :-o >. Dzisiaj słyszałam, że oni nadchodzą więc wcześniej zapięłam psa i usiadłam sobie na kamieniu... na co właściciel ONka jak mnie zobaczył powiedział : " o...już siedzi ta k***a" - to był dla mnie szok. Co zrobili Ci mili starsi panowie? specjalnie usiedli niedaleko tak żebym psa już nie spuściła...więc zabrałam się stamtąd w inną zatoczkę - jak przechodziłam to ONek prawie nas nie pożarł...tylko odeszłam od razu poszli w tą zatoczkę w której byłam... :-o

Nie rozumiem takich ludzi. Takich zatoczek jest tam pełno i każdy znalazłby miejsce dla siebie spokojnie bez takich scen. Jest mi przykro i nie wiem jak mam się zachować jak znowu ich spotkam...

belly - 01-08-2012, 14:21

Rysiu Jedyne co w tej sytuacji można napisać to słowa, że gdyby głupota ludzka miała skrzydła to samoloty nie miały by gdzie latać. Sama z chamstwem nie wygrasz, tylko Twoich nerwów szkoda.
Kiedyś miałam podobną sytuację z pewną małolatą i jej agresywnym mix-owczarkiem. Fakt, że na drugi dzień poszliśmy w to miejsce ze znajomym i jego dwoma dobermanami...nie zdążyłam powiedzieć ani słowa bo po paniusi tylko kurz został :D Dodam, że "nasze" dobermany to bardzo grzeczne i świetnie wyszkolone psiaki, ale "czerwony błysk" oczu na widok agresora u nich pozostał. Widok skutecznie działający na właścicieli "niewychowanych" psów :)

inkapek - 01-08-2012, 17:17

Bo kultury spacerów niestety u nas nie ma...
Ja nie raz muszę przechodzić na drugą stronę idąc z dwoma psami i dzieckiem bo ktoś nie ma ochoty tego zrobić a idzie tylko z jednym psem na smyczy albo i bez.
Jak idę sama to już taka grzeczna nie jestem, ale częściej wolę iść gdzie indziej niż się z de...mi mordować ehhh.

Borówka - 01-08-2012, 18:19

Ja niedawno usłyszałam, że mały pies rzucił się na mojego, ponieważ boi się mojego, bo mój jest duży i mógłby go zagryźć... Oczywiście wszystko zabrzmiało nieco inaczej, gorzej...
Di - 01-08-2012, 22:06

Rysia88, podziwiam za cierpliwość, bo po takim tekście przyłożyłabym dziadowi w pomarszczoną gębę. Myśli sobie, że szacunek należy się z urzędu, bo starszy, bo PAN, ale takie zachowanie to już skrajne chamstwo. Sugerowałabym chodzić w inną zatoczkę, żeby się z nim nie spotkać - szkoda, żebyście z Atosem psuli sobie dzień. ;)
Almathea83 - 01-08-2012, 22:30

jak dla mnie wiek nie ma takiego znaczeni, ponieważ uważam, że szacunek należy się każdemu, tak dziadkobabciom, jak i nieletnim :) niestety przypadki nieodpowiedzialnych zachowań można mnożyć- a to ciumkanie, a to puszczanie luzem agresora, a to dziwne komentarze- tego się raczej nie uniknie..
Di - 02-08-2012, 14:34

Almathea83, chodziło mi o to, że wspomniany dziadzio ma o sobie bardzo wysokie mniemanie; oczywiście, że szacunek należy się każdemu, jako że jesteśmy kulturalnymi ludźmi, ale na pewno nie z tzw. 'urzędu'. Szanuje się osoby, które nas szanują, a nazwanie kogokolwiek 'ku**ą' o kulturze nie świadczy. Więc na pewno wyzbywałabym się na te pięć minut 'bon tonu', żeby dziadowi nagadać. Starsi często wychodzą z założenia, że mogą nas, młodszych, zmieszać z błotem, bo przysługuje im prawo wieku. Nie offtopując za bardzo: karygodne zachowanie niektórych emerytów w autobusach czy kościele.
bina071 - 02-08-2012, 15:02

Niestety, chamstwo było, jest i będzie wśród ludzi w każdym wieku, tego można doświadczyć na każdym spacerze i w każdym miejscu. Przedwczoraj rano wyszłam z Lejlą, spuściłam ją jak zwykle z rańca, przechodził sobie starszy pan i zaczął do niej cmokać. Jaki efekt? No raczej, że młoda poleciała do niego jak poparzona skacząc dookoła, o matko, jakże on zaczął wyklinać, że pies nie wychowany, że on do urzędu ubrany a pies "upier****ny jakby z bagna wyszedł". Oczywiście na moje słowa, że mógł jej nie kusić cmokaniem, tymbardziej, że była spuszczona, zostałam ładnie wybluzgana :beated: Cóż poradzić, kultura w naszym kraju jest akurat na bardzo niskim poziomie :doubt: Cieszę się, że mnie laską nie zdzielił, przecież tak machał rękoma, że dużo nie brakowało :D
zanka - 02-08-2012, 15:02

o naszych przygodach pisałam już nie raz. dwa razy ten sam pies ugryzł Larga. właścicielka nie zareagowała, bo sie go boi. kiedy widzi nas na polanie, mam wrażenie, że celowo spuszcza swojego psa i ściąga mu kaganiec.
poza tym... starsze panie z yorkami i innymi podobnymi maleństwami - nie robią NIC kiedy ich psy podbiegają do mojego. a kiedy Largo sie stroszy i na nie szczeka (w odpowiedzi na ich zaczepke) mają do mnie wielką pretensje, że nie prowadzam psa w kagańcu.
i fakt faktem, kultury u nas nie ma żadnej

bina071 - 02-08-2012, 15:15

zanka napisał/a:
starsze panie z yorkami i innymi podobnymi maleństwami - nie robią NIC kiedy ich psy podbiegają do mojego
szału dostaję jak widzę spuszczone te biedne, ujadające na wszystko i wszystkich, agresywne kojoty :bad: Oczywiście taka baba z jej "małym kłębuszkiem" jest wielce dumna, jaki to on groźny i nie pozwoli żadnemu psu spokojnie przejść. Jednak gdyby nasze psiaki już do nich wyskoczyły, to byłoby, że to bestie nie psy, że groźne i kagańce powinny nosić a nie do małych startować. Lejla teraz po tym jak jedna jamniczka się na nią rzuciła zaczęła gonić takie wściekłe hieny, które do niej ujadają, i kto zgarnia za to? Pewnie, że ja! Bo przecież ona większa, czarna i najlepiej to żeby ją w ogóle w klatce zamknąć i nie wypuszczać na światło dzienne :bad:
Di - 02-08-2012, 15:25

Taaa, yorki. Sąsiadka do nas przyprowadzała swoją miniaturkę do momentu, jak wkurzona Bianka nie powycierała nim podłogi - pies dostał z jej ciężkiej łapy *w zabawie oczywiście* i przeleciał na drugi koniec pokoju. Nasze duże psy są na przegranej pozycji - zawsze będzie, że nad nimi nie panujemy, za to te upierdliwe krzykacze są przecież 'słodkie i kochane'.
bina071 - 02-08-2012, 15:34

Di napisał/a:
Nasze duże psy są na przegranej pozycji - zawsze będzie, że nad nimi nie panujemy, za to te upierdliwe krzykacze są przecież 'słodkie i kochane'.
Wprowadziłabym z chęcią zakaz posiadania psów ras małych ujadających przez starsze babcie :D
irosa - 03-08-2012, 06:58

Borówka napisał/a:
Ja niedawno usłyszałam, że mały pies rzucił się na mojego, ponieważ boi się mojego, bo mój jest duży i mógłby go zagryźć... Oczywiście wszystko zabrzmiało nieco inaczej, gorzej...

też dwa razy ostatnio miałam taką sytuację, że mały pies rzucił się na mojego ze strachu. Pierwszym razem właścieciele przepraszali, że nie upilnowali swojego.
Drugi raz był w restauracji, gdzie własciciel małego psa smycz połorzył pod nogę od stołu i sam jadł obiad, gdy jego pies pobiegł do mojego razem ze stolikiem, obiadu już nie mogli dokończyć :beated:

Weronika_S - 03-08-2012, 13:25

oj takich sytuacji z Olafem miałam mnóstwo i niestety skończyło się to wizytą u behawiorysty :( ale wczoraj przeżyłam chyba jeszcze gorszą przygodę,z tym że bez udziału mojego psa.Otóż jeżdzę sobie po uliczce osiedlowej na rolkach,minęła mnie grupka ludzi mniej więcej w moim wieku z trzema psami,dwa małe, jeden kundelek wielkości wyżła węgierskiego.Wszyscy z piwem,fajami,a psy latają i robią co chcą.W pewnym momencie ten największy wpada w krzaki i siedzi tam-oni nic.Za jakiś czas wybiega z maleńkim bobrem w pysku i trzepie nim.Bobrątko zabite,wrzucili je do wody i poszli.Jak zapytałam dlaczego psy biegają luzem bez kagańców(a tam mnóstwo małych dzieci i innych psów) to tylko wzruszyli ramionami,jak zaczęłam ich straszyć policją bo bobry są chronione to sobie poszli.Dla mnie jest to przykład największego chamstwa.
Teresa - 03-08-2012, 21:34

ehh na temat yorkow nie bede sie wypowiadac bo u mnie na osiedlu pelno takich i tylko chodza i szczekaja i sie zalatwiaja pod sama klatka bo po co te stare babcie maja sprzatac?? :bad: a ja zebralam opieprz ze moja niunia zrobila siku na trawnik i nie sprzatnelam ;] ale ze niby mialam wyciac skrawek ziemi?? :D :D :D i to jeszcze ta baba byla na tyle bezczelna ze na pol osiedla sie wydzierala ze nie sprzatam po psie... :-> a innym razem lezie babsko ze swoim pudlem i skrecili w moja strone a wiadomo jak Luna widzi innego psa to chce biec by sie bawic a ta baba sie wydziera: trzymaj pani tego psa pry sobie... az sie we mnie zagotowalo :bad: a jak ja ominelam to ona co zrobila?? zaczela isc za mna... skoro nie chce by jej pies mial kontakt z innymi psami to po jakie licho pcha mi sie pod nogi??!! :bad: :bad:
bina071 - 04-08-2012, 10:25

Teresa napisał/a:
jak Luna widzi innego psa to chce biec by sie bawic
Wczoraj wieczorem miałam podobną akcje :| Lejla jak widzi psa, to potrafi się położyć na ziemi i nie wstać dopóki on nie przejdzie. Szła sobie starsza babka z młodym mixem amstaffka, Lejla sru na ziemię i mi leży, jej pies się szarpie ze szczęścia bo bawić się chce, a ona do mnie z wrzaskiem, żebym odeszła bo ona sobie nie radzi! :-> Mówię do niej, ze chyba widać, że się położyła bo chce się przywitać i wstanie dopiero jak Pani z nim przejdzie, ona na to: to weź ją dziewczyno pociągnij albo szarpnij to pójdzie w końcu. Myślałam, że mi para z uszu pójdzie :bad: Sama ledwo nad tym swoim panowała, nie dość, że biedulek na kolczatce to ta nim jeszcze szarpie jak dzika, bo ten ciągnie do mojej. Jak starsza osoba może brać sobie takiego psa :beated: Pominę już to, że zostałam przez nią uświadomiona, że moja jest niewychowana a ja jestem bezczelna 8)
Almathea83 - 04-08-2012, 10:30

bina071, ludzi nie zmienisz :bad: ale fajnie masz, że młoda leży i czeka aż pies przejdzie- Moreno od razu leci się bawić echh.

A np. dzisiaj u weta musieliśmy wyjść z poczekalni na dwór bo było małżeństwo z ONkiem, który chciał Moreniaka zjeść żywcem, tak się rzucał i szczekał że aż pani doktor wyszła zobaczyć co się dzieje :beated:

iness8@o2.pl - 04-08-2012, 10:45

Oj ja to kiedyś o mało co pobita nie zostałam przez jednego ''psiarza'' jak broniłam moich suk przed jego dobermanem. Złapał mnie wtedy na ulicy i zaczął mną szarpać :confused: ale młodziutka byłam wtedy bo z 14 lat miałam to co ja mogłam zrobić ;] teraz na takie akcje bym sobie nie pozwoliła.

Jakieś miesiąc/dwa temu miałam sytuacje ,że ON rzucił mi się na psa ,a właściciel widząc to nie zareagował tylko szedł sobie spacerkiem. Doszło do tego ,że musiałam kopnąć tego psa bo moja zaczęła piszczeć :( naprawdę bezmyślność nie zna granic.

Rysia88 - 04-08-2012, 10:53

Weronika_S napisał/a:
Bobrątko zabite,wrzucili je do wody i poszli.


o matko kochana.... :-o :bad:

nie wiem jak zachowałabym się w takiej sytuacji...pewnie byłabym cała rozhisteryzowana i darłabym się jak szalona...

ja na temat małych, słodkich psiaczków w tym cudownych yorków się nie wypowiadam bo nerwy mnie szarpią.. tyle razy Atos został zaatakowany, że już nawet nie zliczę :beated: jeden yoreczek tak się Atkowi wżarł w fafle, że myślałam że utłukę...ale słownie oberwała pańcia... jeszcze mówie, żeby zabrała tego 'zajadłego szczura' <z nerwów tak powiedziałam...>a ona :"tylko nie szczura bo się obrazi..." zapytałam jej co zrobi jak mój się zdenerwuje i odda jej yorusiowi.... niemal natychmiast babsko zabrało agresora..

bina071 - 04-08-2012, 13:14

Almathea83, tak, ale to tylko na smyczy, jak jest spuszczona to biegnie, że mało nóg nie zgubi :brick:

Rysia88 napisał/a:
zapytałam jej co zrobi jak mój się zdenerwuje i odda jej yorusiowi.... niemal natychmiast babsko zabrało agresora..
Wtedy to by wielka afera była, że to jej maleństwo poszkodowane :| Ale zauważyłam, że takie postraszenie, że pies może się odgryźć działa najlepiej.
ppaula2 - 04-08-2012, 13:16

Kurcze,
czytam te Wasze opowieści i nie wierzę.
Może ja mieszkam na innej planecie?
Ja w ogóle nie mam takich akcji :)

Almathea83 - 04-08-2012, 13:19

ppaula2, a często wychodzisz z dziewczynami do innych psiaków? Bo jak większość czasu są na podwórku to mają potencjalnie mniej takich "atrakcji" :bad:

z drugiej strony jak pies jest nauczony chodzić tylko na smyczy (plus nie daj boże w kolczatce) i nie miał nigdy okazji pobawić się z innym psem to jak ma być zsocjalizowany? Winę ponoszą niestety ale właściciele takich agresorów..

ppaula2 - 04-08-2012, 13:23

Almathea83, Novi wychodzi codziennie (jak nie ja to ktoś z rodziny). Nie wychodziła z podwórka jak maluszki były młodsze i nie zaszczepione.
Funia odkąd ma młode to nie wychodzi, bo nie chcę aby kontaktowała się z obcymi psami.
Jak nie mam szczeniaków to raz-dwa w tygodniu chodzimy na kilkugodzinny spacer do lasu. A w pozostałe dni spacerujemy raz dziennie.
Spotykam wielu ludzi.
Z niektórymi psami moje dziewczyny się bawią.
Ale u nas nie ma takiego chamstwa.
Może to kwestia tego, że każdy każdego zna?

Almathea83 - 04-08-2012, 14:29

ppaula2, w takim razie masz wyjątkowe szczęście :)

przed chwilą wróciliśmy ze spaceru, po drodze mijam panią z psem (na kolcach, standard) i pytam ją czy pies groźny (oblizywał się cały czas a z tego co kojarzę to nie jest najlepszy sygnał, no i ogólnie jakoś źle mu z oczu patrzyło). Pani odpowiada, że nie, on taki łagodny, do rany przyłóż. Więc ostrożnie podchodzimy i siup, psiur od razu z zębami leci, ledwo go pani utrzymała na smyczy (i kolczatce!!!). T jak tragedia :doubt:

bina071 - 04-08-2012, 14:38

ppaula2 napisał/a:
Ale u nas nie ma takiego chamstwa.
Może to kwestia tego, że każdy każdego zna?
To masz baardzo wyjątkowe osiedle, bo np u mnie to jest koszmar.


Almathea83 napisał/a:
Więc ostrożnie podchodzimy i siup, psiur od razu z zębami leci
Zawsze trzeba mieć głowę na karku, nigdy nic nie wiadomo :beated: Ja ludziom nie ufam, więc wolę zawsze odchodzić jeżeli widzę, że pies daje jakieś dziwne znaki :-P
Karoola - 04-08-2012, 20:06

Ja zawsze gdy mijam kogoś z psem mówię dzień dobry, czy pieski mogą się przywitać? Potem pieski się niuchają, jak coś im nie pasi, to zawsze "dziękuję, do widzenia, miło było poznać". Z chamstwem raz się spotkałam, ale ja też nie byłam bez winy :shy:
bina071 - 04-08-2012, 21:13

Karoola, ważne to umieć przyznać się do błędu :) Jednak nie każdy widzi swoją winę i zazwyczaj zrzuca wszystko na drugą osobę :|
aganica - 05-08-2012, 07:31

Ponieważ, moje psy... bardzo często idą bez smyczy / moja wina/ ..bywa, że ludzie się stresują ale.. gdy widzę poddenerwowanie ludzi / rzadziej psów/ wtedy zapinam moje sierściuchy / po za Hercią bo ona.. nigdy nie chodzi przypięta/
Raz miałam starcie z kobietą ale.. ona ewidentnie jest nakręcona, ze wszystkimi się kłóci bo .. jej pies jest wyjątkowo nerwowy i na wszystkie psy reaguje jazgotem.
Raz się wydarła, że "mam spie....ć pod swój blok z tą bandą" ja jej na to,że " specjalnie dla niej, od jutra zaczynamy fruwać " kobietę zatkało i przestała się czepiać, zwłaszcza, że moje psy , totalnie ignorują inne a zwłaszcza " małe jazgoty" i nigdy do nich nie podchodzą... mogę stwierdzić, że traktują je z pogardą.

Pikuś - 05-08-2012, 16:40

Ja nie powiem, że nie miałam takich akcji, ale nie tylko ze strony psiarzy ;)
Tylko wg Was każdy ON i York to agresor i "Weź pani się z takim psem nie pokazuj bo to agresywne"? :P Często czytam takie rzeczy i przecież to wina tylko i wyłącznie właściciela.. Taki mały OT.

aganica - 05-08-2012, 16:48

Pikuś napisał/a:
przecież to wina tylko i wyłącznie właściciela.
Oczywiście, że tak.
Wśród psich przyjaciół moich futrzaków jest "zakochany" york i jego przeuroczy właściciel, który pędzi do nas z prędkością światła by jego pies mógł się przywitać.Są też, dwie /doskonale ułożone/ sunie ON ... one zawsze chodzą bez smyczy i kagańców i nikt się ich nie czepia, to wielka przyjemność patrzeć jak pięknie idą przy nodze, jak reagują na każdy gest swojego pana.Obserwuje te sunie od lat i podziwiam pracę z człowiekiem, one na prawdę są doskonałe bo... ich wierny człowiek poświęcił im dużo czasu i miłości.

Maleńka - 07-08-2012, 20:53

O matko yrki to zlo wcielona :bad: u mnie na osiedlu mieszkaja takie 2 wiezowiec obok mojego a ze moj Luki jest strasznie tchorzliwy i ulegly odrazu sie kuli za mna jak te dwie wsciekle wiewiorki zaczna ujadac na niego..
AnIeLa - 07-08-2012, 21:12

Cytat:

O matko yrki to zlo wcielona


Nie Yorki to psy, ich właściciele to zło wcielone.

Ostatnio wracamy z nad Odry Asior zauważył szczeniaka maltańczyka bodajże patrzę a szczenie rwie w jego stronę jak oszalały żeby się przywitać. Dopadł Asiora a Pani szczeniaka w krzyk, szybko psa na ręce. Ludzie patrzyli na mnie jakby mój pies coś złego zrobił małemu.

Mówię kobiecie że mój nic by nie zrobił, to powiedziała,że wielki potwór :P wytłumaczyłam że jeśli ona będzie tak reagować za każdym razem na widok psa większego niż jej to będzie później miała z Nim problem. :|

Maleńka - 07-08-2012, 21:15

yorki to zlo wcielone* :D
usia155 - 07-08-2012, 21:15

To ja chyba trafiam na miłe yorki i właścicieli bo zawsze psy się powąchają i się rozchodzą :)
Baszka - 07-08-2012, 21:36

Niedawno zdarzyło mi się umówione spotkanie labradora, goldenki, dwóch pekińczyków i dwóch yorków...maluchy z jednej rodziny to się znały...ale goldenka i labek byli gośćmi.

I co ;D wszyscy razem puszczeni "na żywioł" /bez smyczy ale pod naszą baczną obserwacją/ potrafili sie 'dogadać' po kilkuminutowej obserwacji i obwąchiwaniu :D

W pewnym momencie było nawet tak, że labek zauroczył się pekińczykiem do tego stopnia, że maluch musiał poskromić zapędy dużego warkoleniem :dribble:

superspoon - 09-08-2012, 13:42

czekałam na taki wątek, żeby się trochę wyżyć :P na tych wszystkich świrach osiedlowych.
Mam takiego sąsiada z bloku z małym pieskiem, rasa mi nieznana, prawdopodobnie kundelek. Ten psiak nie tolerował Nero nawet jak mój lab był 2 miesięcznym, kicającym szczeniakiem. Teraz, jak jest 10 razy większy, już z odległości 500 m pies sąsiada szczeka i wyrywa się do Nero. Wszystko byłoby ok, gdyż ja unikam tego małego agresora i idę w drugą stronę, jednak ten sąsiad nie rozumie, że jego pies nie lubi mojego i cały czas się w nim gotuje, woła Nero (a Nero jak to Nero przyjacielsko ciągnie mnie do sąsiada). Już nie raz krzyczałam do gościa, żeby nie wołał go, bo chyba widzi, że ważę niecałe 50 kg, a Nero tylko 12 mniej ode mnie i ciężko mi go utrzymać. Niestety sytuacja cały czas się powtarza, co więcej mam wrażenie, że ten gość (ma syndrom emeryta patrzącego przez okno 24h) wychodzi na spacery wtedy, kiedy my idziemy. Mam go totalnie dość, ale niestety jestem w całej sytuacji bezradna, przecież nie będę się chować przed gościem.

aganica - 09-08-2012, 20:40

AnIeLa napisał/a:
Nie Yorki to psy,
I to ,całkiem fajne psy.
Dzisiaj spotkałam faceta z Yorkiem .. idą sobie na przeciw mojego stada.Yorczek rwie do moich a facet .. "Opanuj się ... przecież jadłeś dzisiaj obiad" :D
Aż się zatrzymałam, ..facet zaczął gadać jak najęty, że jego pies uwielbia wieeelkie psiaki, nawet z amstafami chce się witać, a on mu nie zabrania bo, przecież jego pies to nie pluszowa maskotka tylko .....TERIER ! :D
:-P
Tak stoimy i gadamy..psy się obwąchują merdając ogonami.
Po przeciwnej stronie ulicy idzie pańcia z pekińczykiem.. pies ujada jak nakręcony, pańcie psa na ręce i się drze.. "Proszę zabrać te potwory bo mój pies się stresuje"

zaba - 10-08-2012, 12:49

Mnie denerwuje jak inni cmokają na mojego psa. Nosz idzie spokojnie, a tak się rozkojarza bo ktoś cmoka.
Wczoraj tż zaczął cmokać na innego psa, to od razu dostał opier... ode mnie ;)

effcyk - 10-08-2012, 19:28

zaba napisał/a:
Mnie denerwuje jak inni cmokają na mojego psa. Nosz idzie spokojnie, a tak się rozkojarza bo ktoś cmoka

to jest STRASZNE . Idę z Nestorem, jedzie jakaś nastolatka z chłopakiem na rowerach i cmokają do niego - wtedy ja do psa noga i idziemy dalej totalny ignor. Ostatnio wchodzimy na boisko, koło boiska szli jacyś ludzie i gwiżdżą do Nestora, Nest na szczęście tak na piłce skupiony że olał ich totalnie. W pale się nie mieści, ludzie zachowują się tak jakby psa nie widzieli. Ja jak widzę psa, nie ważne czy śliczny, duży , szczeniak, rasowy czy kundelek - nie wołam, nie gwiżdżę, nie podchodzę, nie głaszcze - mimo że może mi się bardzo podobać, mijam po prostu Pana i jego psa, czasem powiem do właściciela że ma bardzo ładnego/fajnego pieska i już . Niektórzy to normalnie za grosz kultury - tylko cmokają, gwiżdżą i ciumkają i mnie denerwują :-P .

mibec - 11-08-2012, 00:37

zaba napisał/a:
Mnie denerwuje jak inni cmokają na mojego psa.
tak, mnie to tez doprowadza do szalu... znowu :-o Z Barneyem wypracowalam ignorawanie cmokaczy, ale teraz znowu mam problem z Boosterem - on sie dopiero uczy skupiania na mnie, wiec bywa trudno, ciesze sie jak pies poprostu ladnie idzie przy nodze a tu trafia sie taki ciumkacz i wszystko utrudnia :beated:
donia457 - 11-08-2012, 00:45

aganica napisał/a:
Aż się zatrzymałam, ..facet zaczął gadać jak najęty, że jego pies uwielbia wieeelkie psiaki, nawet z amstafami chce się witać, a on mu nie zabrania bo, przecież jego pies to nie pluszowa maskotka tylko .....TERIER !

i prawidlowo!! yorki to psy,ktore rowniez uwielbiaja towarzsytwo innych psow
nie lubie wlascciieli ktorzy panikuja jak zobacza wiekszego psa

[ Dodano: 11-08-2012, 01:51 ]
ostanio jak bylam z dziecmi na placu zabaw przyszla pani z maltanczykiem,jest tam zakaz wprowadzania psow,pani stwierdzila z etylko na chwile i pies bedzie na rekach po 5 minutach piesek biegal po calym placu :confused: dzieci za nim,wlascicielka stwierdzila ze on nie gryzie i to taka maskotka ]:) wiec odpowiedzilam szanownej pani ;" ten pies to zywe zwierze, a jak chce maskotke dla dzieci to proponuje pluszaka"

Almathea83 - 11-08-2012, 22:01

Ja mam coś od antypsiarzy raczej niż od psiarzy i to 2 sytuacje w ciągu 1 dnia :bad:

1. Środa Śląska, bajorko takie czy to staw, puszczam Moreniaka a z drugiej strony "jeziorka" jakiś wędkarz mi grozi, wyzywa i mówi że tu ludzie pływają (bez wyznaczonej plaży, terenu do pływania i ratowników- ciekawe!), tak bluzgał że sobie poszliśmy w końcu a jeszcze na koniec stanął z telefonem i zaczął nagrywać nas i podjudzać, żebym puściła psa do wody jeszcze raz. Jedyne na co mnie było stać to zapytałam, czy ma książeczkę wędkarską i opłacone uprawnienia do łowienia ryb czy jak to się zwie, ale nie był w stanie tego skomentować :bad:

2. Powrót PKS- specjalnie sprawdziłam regulamin- możliwy jest przewóz psów na smyczy i w kagańcu. Wchodzimy do autobusu i od progu słyszę "Gdzie mi z tym psem tu włazi". Zagotowałam się, koleś coś zaczął mówić że mu pies "zafajdał" autobus, a ja na to "Zgodnie z regulaminem pies może jechać, poproszę jeden bilet normalny i jeden dla pieska" :-P Moren całą drogę grzecznie przespał, a że kierowca dodatkowo gadał przez telefon w czasie jazdy (nie na zestawie), rozważam złożenie reklamacji na niego ;]

uff, ale się rozpisałam :)

mibec - 11-08-2012, 22:07

Almathea83 napisał/a:
rozważam złożenie reklamacji na niego
zloz, byl w pracy, reprezentowal firme, a zachowal sie okropnie - jesli nie bedziemy reagowac, to takie sytuacje beda sie powtarzac.
zaba - 11-08-2012, 22:08

Almathea83, i bardzo dobrze!
Nie raz jeżdżę z kierowcami, co gadają przez telefon. Strach momentami mnie zjada ogromny jak potrafią wtedy prowadzić. A raz pani z psem też jechała, to kierowca grzecznie powiedział tylko, żeby nie siadała z przodu bo tylko barierka jest, a bezpieczniej będzie między siedzeniami z tyłu.
A do cmokania - jakby kiedyś "przycmokany" pies przybiegł i coś zrobił, to oczywiście nie będzie ich wina!

nigritta - 11-08-2012, 22:09

Almathea83, wyrazy współczucia :( niestety żyjemy w mało cywilizowanym świecie :(
donia457 - 11-08-2012, 22:21

Almathea83 napisał/a:
Jedyne na co mnie było stać to zapytałam, czy ma książeczkę wędkarską i opłacone uprawnienia do łowienia ryb czy jak to się zwie, ale nie był w stanie tego skomentować

dobrze to ujelas i wcale sie nie pomylilas,jest calkowity wedkowania bez oplacenia !! :)
ja bym zlozyla skarge ,tak jak podpowiada mibec, wkoncu placisz za to !!!

szalej - 12-08-2012, 07:04

U mnie problem z cmokającymi ludźmi jest OGROMNY :beated: Już mnie to strasznie denerwuje. Bliska jest teraz " takim słodkim szczeniaczkiem" wszyscy ją wołają, gwiżdżą głaszczą bez mojego pozwolenia... na początku to olałam, ale ostatnio jak szłam sobie z nią bez smyczy, ona cudnie pilnowała się moich nóg a woła ją jakaś babka z dwojgiem dzieci ( w tym jednym na rękach) to odwołałam Bliską i na szczęście się odwołała i zapiełam na smycz. Pani do mnie, że czemu ją złapałam, ona lubi takie szczeniaki a ja, że " teraz jest szczeniakiem, ale wszycy uczą ją, żeby do wszystkich podbiegała, a za chwile wyrośnie na 40 kilowego psa i nie będzie pani już sobie
życzyć, żeby znienacka podbiegła, a tego jej narazie przechodnie nauczyli".
Eh, ja wiem, że ciężko się oprzeć takiemu szczeniakowi i nie mam nic przeciwko jak ktoś mnie zaczepi i zapyta, czy może pogłaskać, no ale ja pie... niech się zwracają do mnie a nie do niej, bo moge jej wtedy wydać komende żeby się np. przywitała. Teraz efekt mam taki, że jak jest na smyczy to ciągnie do wszystkich ludzi, bez smyczy też potrafi podbiec, wołają ją właśnie mamy z dziećmi, a ona przecież nie wie, że po dzieciach się nie skacze i potem problem. Już to przechodziłam z Hakerem, więc teraz chce tego uniknąć...

nigritta - 12-08-2012, 07:13

szalej, niestety ludzie nie myślą szczególnie jak patrzą na szczeniaczka :( ale nie wiem co gorsze takie cmokanie na szczeniaczka ale i pogłaskanie czy tak jak w UK zawołanie i zanim piesek dojdzie włączanie wysokiego C :( podejrzewam że to jest przyczyną że moja potrafi zacząć obszczekiwać przechodniów :bad:
anuszka - 12-08-2012, 07:32

mój burek nie reaguje na innych dopóki go nie zaczepia...ostatnio idzie na luźnej smyczy cały brudny i jakaś Pani do niego zaczęła cmokać a on nie wiele myśląc chciał tez ja cmoknąć i oczywiście awanti... powiedziałam jej ze następnym razem nie będzie zaczepiała obcych psów :)
PeKa - 12-08-2012, 07:49

szalej, nigritta, dlatego ja juz przestalem byc mily, edukowac doroslych ludzi tez nie mam zamiaru i jestem dla nich zwyklym chamem, a ja mam to gdzies. jezdze po tych cmokajacych, a sa to u mnie zazwyczaj "stare baby".
rudaAgucha - 12-08-2012, 23:36

oj tak "cmokacze" to najgorsze czego nie lubię na spacerach .. rozpraszaja psa bo "on taki słodki" ale mniej słodki będzie jak owego cmokacza spotakmy w deszczową pogodę a psiak będzie chciał sie przywitać jak zawsze ... jak mowie , że prosze nie wólac to mowia ze wariatka aj na to _ czy chciałaby Pani Pan by każdy napotkany człowiek wyciągał ręce do Pani-Pana dziecka ? bo takie słodkie ? :D ... patrza jak na wariatkę ale mam to w nosie :D drugi raz nie zaczepiaja :D
haha a kolega ostatnio szedł ze swoim psiakiem i własnie ktoś tam zaczepiał jego psa a on ze pies ma chorobę skóry ale to nie zaraźliwe wiec mogą pogłaskac - hehe nie odważyli się :D

Weronika_S - 13-08-2012, 09:42

mój pies nauczył kiedyś jednych cmokaczy rozumu i myślę,że chyba dożywotnio :-P Otóż wracamy kiedyś na jesieni ze spaceru,Olaf oczywiście wyłajdaczył się w każdej kałuży,a na koniec jeszcze wlazł do rowu melioracyjnego,przepłynął się i wytarzał na brzegu. Jako że byłam już prawie pod domem to szedł bez smyczy,ale patrzę stoją dwaj faceci i gadają pod samochodem więc go łapię.Oni cmokają,wołają go,o jaki biedny piesek pańcia złapała.To pańcia puściła pieseczka,przywitał sie z panami,skoczył na nich a później prosto do auta :D Ależ mnie klęli :-P
ktosia - 13-08-2012, 13:42

ja za to mam problem z ludźmi w autobusie/tramwaju, dużo jeździmy komunikacją zbiorową bo ja nie mam prawka, więc gdzie nie chcemy dotrzeć tam autobus, tramwaj vel pociąg, Nera od szczeniaka nauczona jeżdżenia, więc wsiadamy, stajemy w dogodnym miejscu, Nera włazi między moje nogi i siedzi, lub jeśli jest miejsce to się kładzie, a ja uważam tylko na jej wszędobylski ogon ;) nam nie przeszkadza nawet największy scisk w autobusie, bo ona sobie bezpiecznie siada między mymi nóżkami. I tu zaczynają się problemy... po pierwsze, ludzie cmokający, chcący pogłaskać i przytulić, bo ona taka grzeczna :-> czasami mam ochotę ręce poucinać, i nic nie pomaga tłumaczenie, że jak jednej osobie pozwolę to ona zaraz się nauczy i będzie problem z grzecznym siedzeniem, bo Nera będzie chciała żeby wszyscy ją głaskali. Drugi problem to zero myślenia wśród ludzi, są tacy którym pies w zbiorowej przeszkadza i rozumiem to i szanuje, ale nie pomyślą i nie wpadną na to, że im komfortowiej i bezpieczniej i psu (dla mnie przede wszystkim bezpieczniej) będzie jeśli zrobią miejsce, nie na przejściu, czy w drzwiach a wpuszczą dalej... ale to za duża filozofia jest wpaść na to, że jeśli pies nie będzie musiał przestawiać się przy każdym przystanku to będzie mu wygodniej i będzie mniej nerwowy :doubt: sytuacja sprzed dwóch dni, wracamy bardzo późno, chyba przedostatni autobus, ponieważ wracam po zakupach i dniu u rodziców, mialam dużooo rzeczy po za psem, ze trzy takie porządne siatki, pies i duża miotła, Wsiadam do autobusu, wzglednie luzno, an tyle bym swobodnie mogla znalezc miesjce sobie, utorbieniu i psu, wchodzimy srodkowymi drzwiami (tam jest taka przewa w siedzeniach, miejsce na wozki, duzy bagaz) stoi trzech mezczyzn kolo 20-25 lat, grzecznie prosze zeby sie przesuneli, zebym mogla ulozyc torbby siebie i psa na kawalku pod oknem, bo bedzie mi wygodniej... i uwierzcie mi moje domodzieckowe dzieci tak nie bluzgają, jak to co usłyszałam od nich ]:) hitem było, sformułowanie "paniusia z pieskiem" na mnie ;) babę 80kg zywej wagi z labkiem :D a chodzilo o to,zeby przesuneli sie o dwa kroki zebym moglka oprzec sie o okno i wprowadzi psa miedzy nogi ;/

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group