forum.labradory.org

Tęczowy mostek - Maja za tęczowym mostem

ANNA_MAJA - 18-08-2012, 10:56
Temat postu: Maja za tęczowym mostem
Potrzebny pilnie lek o nazwie EPREX (lub ERYTROPOETYNA). Ośmio-letnia labradorka o imieniu Maja z Warszawy jest bardzo chora. diagnoza: mastocytoma I stopnia złośliwości.
Pilne - dla ratowania życia !!!!

Ryniu - 18-08-2012, 11:40

Chciałbym prosić o numer telefonu do ogłoszeń. Być może ktoś w Warszawy ma to lekarstwo
Ryniu - 18-08-2012, 12:13

ANNA_MAJA,
tutaj ktoś ma http://www.dogomania.pl/f...432-Eprex-oddam

Cytat:
Eprex jest to lek stosowany w anemii pochodzenia nerkowego. Pobudza wytwarzanie czerwonych krwinek w szpiku.
Lek został zakupiony dla mojego pieska, który odszedł za Tęczowy Most.
Zostało 6 ampułko-strzykawek w tym jedna zużyta w 1/4, Data ważności 06.2013.
Lek powinien być transportowany w lodówce w temp. 2 do 8 stopni C. Odbiór osobisty we Wrocławiu.

Lek oddam za darmo, być może innej psinie uratuje życie

tel: 516 129 448 - Kasia


Skontaktuj się jak chcesz z lecznicą w Warszawie Bemowo Powstańców Śląskich 101 - z Tamarą

ANNA_MAJA - 18-08-2012, 13:33

RYNIU, w jaki sposób podać numer telefonu? Warszawa byłaby najlepsza (ze względu na odbiór)!

Poszukuję Pilnie EPREX i NEUKOGEN (ale ten dopiero za 2-3 dni). To jedyny, ostatni ratunek dla Majeczki, o którą walczymy.

Ryniu - 18-08-2012, 13:36

Dzwon tu http://www.bemowo-wet.com.pl/kontakt.html i proś z Tamarą.
Twój numer telefonu do ogłoszenia na FB możesz podać tu na forum lub na PW

Ryniu - 18-08-2012, 13:38

Jeśli chodzi o przesyłki kurierem (Wrocław) to są specjalne pojemniki które bez problemu utrzymują niską temperaturę na czas przesyłki.
ANNA_MAJA - 18-08-2012, 13:44

RYNIU, wysłałąm nr telefonu na pw. Daj znać czy doszło

Info o pojemniku w przesyłce kurierskiej BARDZO ważne, dziękuję.

Będę też dzwonić do P. Tamary. Walka jest heroiczna...

Ryniu - 18-08-2012, 13:50

nie doszedł, możesz tu adopcje@labradory.org. Dla przykładu - Arleta od Vivien zamawia mięso mrożone - kurierem i też się nie rozmraża. Weterynarze przesyłają leki, krew do badania i musi być dobrze
ANNA_MAJA - 18-08-2012, 13:57

RYNIU,

Wysłałam na wskazany adres mailowy

Ryniu - 18-08-2012, 14:00

dziękuję

ogłosiłem tu: http://labradory.info/viewtopic.php?t=18723
i tu: http://labradorretriever....p?p=65353#65353
i u nas na górze forum na czerwono

ANNA_MAJA - 18-08-2012, 14:14

RYNIU,

Dzwoniłam na Powstańców wg wskazówki. Powiedzieli w recepcji, że u nich nikt taki jak P. Tamara, nie pracuje.... Zatem nie mogłam nawiązać kontaktu....

ANNA_MAJA - 18-08-2012, 14:17

RYNIU,

Dziękuję za ogłoszenia. Bardzo dziękuję.

Ryniu - 18-08-2012, 14:20

A pytałaś o lek? bo tam miał być.
ANNA_MAJA - 18-08-2012, 14:22

RYNIU,

W ogłoszeniu jest nieścisłość, która może kogoś zmylić. To nie jest problem tylko mastocytomy I stopnia

Maja ma dramatyczną niedokrwistość, ANEMIA nieregeratywna. Transfuzja krwi - dwa dni temu, wyniki - takie jak przed transfuzją. Jej krew ulega zniszczeniu, otrzymana - także!!!

Problem autoagresji, szpiku itd.

Prosze, dodaj to. Bo mastocytoma jako taka, nie potrzebowałaby takiego ratunku!!!!

Ryniu - 18-08-2012, 14:28

poprawiłem. Trzymamy kciuki
ANNA_MAJA - 18-08-2012, 14:37

RYNIU

Dziękuję... Toczymy heroiczną walkę...

Ryniu - 18-08-2012, 14:52

Proszę o udostępnianie: http://www.facebook.com/labradory
ANNA_MAJA - 18-08-2012, 16:52

Najpilniejsze jest jutrzejsze podanie, na które mamy tylko 2/3 dawki. A to nie wystarczy.

Czyli nawet jedna ampułko-strzykawka 1000 j.m/ml do zdobycia na jutro (niedziela) byłaby wielką pomocą. Każda większa też (2000 j.m/ml czy 4000 j.m/ml)

Potem mamy kolejny dzień na poszukiwania (lek podawany co drugi dzień)....

[/b]

mibec - 18-08-2012, 17:28

Udostepnilam na fb.

ANNA_MAJA trzymam kciuki ;*

ANNA_MAJA - 18-08-2012, 17:40

MIBEC,

Dziękuję!

gosiaEL1 - 18-08-2012, 20:22

kilka podpowiedzi z FB

"mogę podawać nr tel do tego weterynarza- PAWEŁ RABIEGA. On wszystko ratuje co ma 4 łapy. On pomoże albo podpowie myślę... 501-794-132 "
HURTOWNIA FARMACEUTYCZNA- 24h Heroldów 13a, 01-991 WARSZAWA
Telefon: 22-8343583, 22-8343584

gosiaEL1 - 18-08-2012, 20:24

laboklin na bemowie - 24h i na prawde dobrzy specjaliści

mieszkam daleko o w-wy, wklejam to co piszą na FB wszyscy przejęci losem Psinki :cring: , daj znać proszę jak się sprawy mają?

zanka - 18-08-2012, 21:06

o rety. koniecznie dawaj znać co z Mają. oby było lepiej. malutka :(
Almathea83 - 18-08-2012, 22:22

ANNA_MAJA, daj znać co z Mają, ludzie na FB deklarują pomoc w poszukiwaniu leków na terenie Warszawy (kliniki 24h plus hurtownie)
Dokite - 18-08-2012, 22:33

Udostępnione i trzymam kciuki ;*
ANNA_MAJA - 18-08-2012, 22:55

Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim Osobom, które poświęciły swój czas by nieść pomoc dla Majusi. Z forum i z FB.

Dziękuję za ogłoszenia i udostępnienia, za poszukiwania - dziękuję za każdy moment poświęcony ratowaniu mojej suni - w wyniku tej akcji mam lek na jutrzejsze podanie !!!

Wszystko wskazuje też na to, że w poniedziałek będę miała lek na 4 kolejne podania - czyli na kolejne 8 dni (lek podawany jest co 48h)...

W chwili obecnej nie jestem w stanie powiedzieć, czy będzie potrzeba więcej - krytyczny stan Majusi nie pozwala na snucie aż tak "dalekosiężnych" planów... Każda doba jest - przy jej obecnych parametrach krwi - darem, wynikiem jej ogromnej walki o pozostanie po tej stronie TM....

Jeśli nam się uda, jeśli Majeczka będzie miała odpowiednią ilość siły do walki i jeśli zastosowane leczenie (ostatnie z możliwych...) w jej przypadku "zaskoczy" - za tydzień będę poszukiwała leku na dalszy etap leczenia. Ale dla nas w tej chwili tydzień wydaje się baaardzo długim czasem....

Jestem do głębi, do łez wzruszona gotowością pomocy z jaką się spotkałam po moim desperackim apelu zamieszczonym tutaj ze strony wszystkich LUDZI WIELKIEGO SERCA.
DZIĘKUJĘ !!!!

Dziękuję za namiary na specjalistów - ale Majeczka jest w doskonałych, najlepszych rękach, tego jestem pewna. Gdyby nie te ręce - nie byłoby jej z nami już od 3 sierpnia....

Ryniu
Czy możemy utrzymać akcję do poniedziałku, czyli do momentu, gdy będę miała na 100% w ręku lek na 4 kolejne podania? Czy lepiej zatrzymać ją i wrócić do niej w razie potrzeby? Boję się, że jeśli lek umówiony na poniedziałek "nie wypali" - znów znajdę się "pod ścianą". Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem jak być powinno...

Chelsea - 19-08-2012, 09:19

ANNA_MAJA, trzymaj się wierze że będzie dobrze a ja życzę Wam dużo sił ;* ściskam Ciebie i Majeczkę ;*
Tola - 19-08-2012, 11:02

Chelsea napisał/a:
ANNA_MAJA, trzymaj się wierze że będzie dobrze a ja życzę Wam dużo sił ;* ściskam Ciebie i Majeczkę ;*


my tak samo, głęboko wierzymy, że Maja wyzdrowieje ! ;* ;* ;*

ANNA_MAJA - 19-08-2012, 13:23

Dziękuję ...

Jest bardzo trudno, bardzo... Majusia walczy, my też...

Ryniu - 19-08-2012, 14:53

ANNA_MAJA napisał/a:
Czy możemy utrzymać akcję do poniedziałku, czyli do momentu, gdy będę miała na 100% w ręku lek na 4 kolejne podania?

Jasne, zresztą od nadmiaru głowa nie boli

Chelsea - 19-08-2012, 17:50

ANNA_MAJA, jak Majeczka się czuje??
ANNA_MAJA - 19-08-2012, 19:57

CHELSEA,

Maja stacza niesamowitą walkę. Serce pęka gdy widzi się, jak bardzo ta psina chce pozostać po tej stronie... Czasami myślę, że ona chce oswoić nas z myślą o TM, że daje nam czas...

Jest strasznie słaba, ma kłopoty oddechowe. Wszystko z powodu dramatycznej anemii nieregeneratywnej a ściślej - pancytopenii (we krwi wszystkiego jest strasznie mało: erytrocytów, leukocytów, płytek, - wszystkiego). Ona praktycznie nie ma krwi, przy takich parametrach jakie ma - organizm teoretycznie nie ma prawa funkcjonować... A jednak...

Sunia miała we wtorek ratunkową transfuzję krwi. Bo i tak niskie parametry poleciały w dół. Niestety - w ciągu dwóch dni zniszczyła krew dawcy tak samo jak swoją (bez ŻADNEGO odrzutu, reakcji przetoczeniowej, nic! )Przyjęła ją - i zniszczyła na równi ze swoją...

Ostatni ratunek w Erytropoetynie (ten poszukiwany przeze mnie lek EPREX). Jeśli po 3 podaniach nic nie drgnie (jeśli nie wzrośnie hematokryt) - nie będzie dla niej ratunku...

Potem pozostanie jedynie opieka paliatywna, czyli terminalna...

Jedno tylko zmieniło się na lepsze w ostatnich dniach - Majeczka zaczęła sama jeść i pić. I lekko przybrała na wadze. To takie nasze maleńkie zwycięstwo w nierównej walce z chorobą.

Tola - 19-08-2012, 20:39

ANNA_MAJA, trzymam mocno kciuki za Maję, głęboko wierzę, że będzie dobrze i Maja wyjdzie z tego :*
dobrze, że je i pije sama, to bardzo ważne ..

zanka - 19-08-2012, 21:23

Majeczko walcz słonko :(
ANNA_MAJA - 20-08-2012, 01:10

Ona walczy w sposób nieziemski.

To jest naprawdę niezwykła Sunia.

Jedną walkę o życie musiała stoczyć w dzieciństwie - Majeczka była przez nas przygarnięta w wieku ok. 7 -8 miesięcy - po co najmniej dwumiesięcznym błąkaniu się po wsi i spaniu w lesie (zaprowadziła nas do swojego rozgrzebanego w śniegu "legowiska" z liści), była w strasznym stanie (skóra i kości, zagłodzona dramatycznie)...

Teraz toczy drugą walkę o życie zadziwiając swoją siłą, której mieć nie powinna ze względu na wyniki badań...

A w międzyczasie było 8 wspaniałych lat, w czasie których dostaliśmy najpiękniejszy dar jej miłości, wierności, zaufania i bezgranicznego oddania.

Majeczka - to Najwierniejszy, Wymarzony Przyjaciel. Prawdziwy, Niezawodny Pies - Towarzysz. To nawet trudno opisać...

Tworzymy razem taki niezwykły TEAM: Ona wpatrzona we mnie - a ja w Nią...

Tyle badań, tyle trudnych i bolesnych chwil ostatnio przeszła... Ona tyko potrzebuje mojego dotyku, mojego ukojenia - i daje z sobą robić wszystko. Przed każdym zabiegiem, każdym badaniem patrzy mi w oczy jakby pytała " mam im pozwolić? Jestem bezpieczna?" - a w momencie kiedy powiem "jest OK, wszystko w porządku" i ją przytulę - daje ze sobą robić naprawdę wszystko... Z anielską cierpliwością......

Teraz balansujemy na krawędzi... Toczymy walkę o każdy dzień....

A mnie serce pęka...

Dziękuję za każdą myśl o Majusi. Naprawdę wierzę, że dobra energia, dobre myśli - mogą sprawić, że stanie się cud....

orlosia - 20-08-2012, 10:36

czytam to i mam łzy w oczach.... naprawde wiele dla niej zrobiłaś... nic tylko marzyć aby każdy pies na kuli ziemskiej miał takiego "anioła stróża" jakim jesteś ty dla Mai

Tobie życze wiele odwagi, wytrwałości w tej walce a Majusi wiele siły aby mogła jeszcze nastepne pare lat u boku pańci trwac tworząc wspaniały team

Tola - 20-08-2012, 13:16

ja też mam łzy w oczach, jak to czytam, całym sercem jestem Psinko z Tobą, Twoim zdrówkiem i z Tobą Aniu ;* ;* ;*
nie tak dawno przeżywałam bardzo podobną sytuację z moim Jamniczkiem, przyjacielem od zawsze, przesyłam mnóstwo pozytywnych uczuć, walcz Majeczko, życzę Wam obu dużo siły ! ;*

madikons - 20-08-2012, 13:56

Ja również śledzę wątek i mocno trzymam kciuki za WAS ;*
ANNA_MAJA - 20-08-2012, 15:59

Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia.
One nam obu są bardzo potrzebne...

Upał niestety nie ułatwia nam walki. Robimy kompresy z mokrego, chłodnego ręczniczka na czoło, by choć troszkę Majeczce ulżyć. To sugestia Pani Doktor - i to naprawdę działa...


Jesteśmy z Nią 24h na dobę, już od 18 dni...

Ewelina - 20-08-2012, 16:05

Trzymam cały czas kciuki za Maję. Niech wraca do zdrowia.
ANNA_MAJA - 20-08-2012, 17:17

EPREX (Erytropoetyna) na kolejne 4 podania - czyli na najbliższe 8 dni - jest już w naszych rękach !!!!

Teraz pozostaje wierzyć, że układ krwiotwórczy Majeczki uruchomi produkcję czerwonych ciałek i że uda się jakimś cudem zatrzymać ich błyskawiczne niszczenie...

Wtedy będzie szansa na dalsze działania...

Dziękuję raz jeszcze wszystkim ludziom o Wielkich Sercach

mibec - 20-08-2012, 18:31

ANNA_MAJA, ciesze sie ze masz leki - trzymam kciuki za Majeczke ;*
ANNA_MAJA - 20-08-2012, 21:46

Może ktoś wie gdzie można zdobyć probówki do pobrań krwi z HEPARYNĄ
(jako "utrwalaczem") ???

Musimy koniecznie porównawczo zrobić Majeczce badania krwi z innym antykoagulantem niż tradycyjny używany w standardowych probówkach (tam jest EDTA). W naszej lecznicy nie ma takich. A badania muszą być zrobione w środę.

Tylko gdzie tego szukać???

Karoola - 20-08-2012, 21:50

ANNA_MAJA, a obdzwoniłaś wszystkie większe lecznice w okolicy? Może tam ci coś doradzą... Ja bym dzwoniła do każdego weta w mieście...
ANNA_MAJA - 20-08-2012, 22:02

Będę dzwonić jutro - decyzja zapadła dziś wieczorem, Mamy zatem tylko 1 dzień na jej znalezienie.

To nie będzie chyba takie proste - w laboratorium wykonującym badania powiedzieli, że "trzeba zdobyć" bo lekarze głównie pracują na probówkach z EDTA (to jest standard).

Nasza Pani Doktor to potwierdza. Stąd moje obawy, że łatwo nie będzie.

mibec - 20-08-2012, 22:12

ANNA_MAJA a nie mieli by tego w ludzkim laboratorium?
ANNA_MAJA - 20-08-2012, 22:16

Dzięki za podpowiedź.

Jutro też sprawdzę. Bo nie mam pojęcia. ..

Tola - 21-08-2012, 10:14

ANNA_MAJA, a może laboklin to ma? Oni wykonują analizy i badania .. może mają
tylko to mi przychodzi do głowy w tej chwili ..

http://www.laboklin.pl/pages/php/news.php?lang=pl

bunia69 - 21-08-2012, 11:52

ANNA-MAJA spróbuj zadzwonić do kliniki
dr.Czerwieckiego on zawsze pomaga nigdy nie odmawia.

aneczka77 - 21-08-2012, 12:36

Aniu dostałam namiary do 2 lecznic, które mogą miec te probówki to jest klinika na Książęcej i ELVET na Niepodległości ewntualnie mam jeszcze numer telefonu do gabinetu gdzie są w stanie prawdopodobnie zamówic je jeśli nie mają ten numer to 225499238

powodzenia i trzymajcie się

ANNA_MAJA - 21-08-2012, 12:51

Dzięki życzliwości Pań z laboratorium Vet Lab, dotarłam do producenta takowych probówek, firmy SARSTEDT.

Oni mają magazyn w Warszawie. I na szczęście mają probówki z heparyną!!!

To nic, że muszę kupić 100 sztuk, jak to w hurtowni... Ale będzie można wykonać badania z innym "konserwantem" - a to bardzo, bardzo istotne w dniu jutrzejszym.

Wyniki są tak tragiczne, że w obu laboratoriach (badania robione są specjalnie równolegle w dwóch różnych laboratoriach wet.) nie wierzą, że Majeczka może - mając takie parametry - jakkolwiek funkcjonować. Tego nie może pojąć NIKT... Lekarze też nie....

A ONA wciąż - mimo wszystko, mimo tego co na papierze - JEST Z NAMI !!!!

Jej ogromna walka o życie, walka z chorobą to jedno. To widać gołym okiem.

Ale zdarza się i tak, że u danego badanego (niezależnie czy pies czy człowiek) zajść mogą niespodziewane reakcje krwi na dany antykoagulant. Może w tym przypadku stosowany standardowo "konserwant" (EDTA) coś w transporcie z krwią dziwnego wyczynia i drastyczne obniża wszystkie parametry (nawet po transfuzji) do parametrów tzw "zejściowych" ...

Jeśli byłoby choć troszeńkę, odrobinkę, choć maleńko "więcej" wszystkiego w tej Majusiowej krwi - nasze szanse jakoś by drgnęły...

Szukamy nadziei - w erytropoetynie, w zmianie antykoagulanta do badań, we wszystkim.

Bo nie da się żyć bez krwi, nie da się żyć "na wodę" .... A u nas tak to wygląda....

ANNA_MAJA - 21-08-2012, 13:04

Dziękuję WSZYSTKIM za podpowiedzi, za poświęcony czas, za każde życzliwe słowo.

To niezwykłe i wzruszające, że nasza kochana, biedna Majeczka może liczyć na wsparcie i pomoc tylu NIESAMOWITYCH Osób.

Dziękujemy obie!!!!

asiek72 - 21-08-2012, 13:39

ANNA_MAJA, trzymam i ściskam za Twoja Majeczkę mocno mocno kciuki!!!! Oby jej się udało!!! Majeczko- walcz!!!! Aniu, a Tobie z całego serca życzę, abyś dzielnie znosiła tę walkę, abyś nie zwątpiła nawet na chwilę. Powodzenia.
bunia69 - 21-08-2012, 14:14

Anna-Maja mają taki lek w lecznicy na Białobrzeskiej,to lecznica gdzie leczą
nowotwór,spróbuj tam.

belly - 21-08-2012, 15:38

W szpitalach "ludzkich" w takiej samej sytuacji poprostu pobiera się krew do strzykawki wcześniej przepłukanej heparyną. Przynajmniej my tak robiłyśmy na intensywnej.
Trzymam za Was kciuki.

ANNA_MAJA - 21-08-2012, 16:09

Bunia69,

dziękuję za namiar. Na najbliższe 4 podania co drugi dzień lekarstwo już mamy.

Nie wiem co będzie dalej... Wszystko zależy od Majeczki...

Ale będę o Białobrzeskiej pamiętać. Dzięki!

bunia69 - 21-08-2012, 16:13

nie ma za co niech wraca do zdrówka :heart:
bunia69 - 21-08-2012, 16:14

i żeby tam był ten lek ;*
Tola - 21-08-2012, 16:24

Anna_Maja uściskaj i ucałuj Majeczkę od nas, cały czas tutaj zaglądam, żeby zobaczyć jak Ona się czuje,
życzymy Ci Psinko kochana dużo, dużo siły, jesteś bardzo dzielna ! :*

ANNA_MAJA - 21-08-2012, 16:30

Belly,

tyle że w laboratoriach weterynaryjnych czegoś takiego by mi nie przyjęli... Musiała być probówka z heparyną - gotowiec :)

zatem wiesz o czym mówię z tymi antykoagulantami. To nikłe szanse, ale...

Mam w rodzinie dziecko, które w trybie nagłym wysyłane było na hematologię z powodu trombocytopenii... Tylko jakoś pediatra nie zwrócił uwagi na doskonały stan kliniczny...
Finalnie okazało się, ze Jej krew nigdy nie może być brana na cytrynian... Dziecko miało baaardzo dobrą ilość płytek, tylko trzeba było robić badania tuż po pobraniu i bez cytrynianu

Ja muszę w coś wierzyć w przypadku Majeczki. Muszę wierzyć, ze zobaczymy światełko w tunelu...

ANNA_MAJA - 21-08-2012, 16:37

Majeczce przekazałam wszystkie pozdrowienia i głaski

Słabiutko pomerdała ogonkiem by podziękować.

Ona bardzo źle znosi te upały. Krążenie ledwo sobie radzi.

Ale jesteśmy przy niej, dyżurujemy, schładzamy ręczniczkiem czoło i czekamy na ochłodzenie.

bunia69 - 22-08-2012, 11:53

ANNA-MAJA jak dziś Maja się czuje.
ANNA_MAJA - 22-08-2012, 14:30

Bunia69 , Majeczka jest bardzo słaba, każdego dnia słąbsza. Mimo że regularnie, po troszeńku przybiera na wadze.

Dziś będzie miała kolejne badania by sprawdzić, czy jest jakakolwiek reakcja na erytropoetynę, czy coś w tym jej kompletnie zniszczonym układzie krwiotwórczym drgnie...
Będą też badania porównawcze - będzie pobranie krwi na inny antykoagulant (heparyna).

Szanse na cokolwiek są jednak bardzo nikłe...

Patrzę w te jej wpatrzone we mnie oczy. Zapewniam ją o naszej miłości, o tym że będziemy z nią zawsze. Dogadzam jej gotując różne smaczki (ma zdjęte wszelkie reżimy pokarmowe przez Panią Doktor). Jestem przy niej bez przerwy. Miziam, przytulam, rozpieszczam.

To mogę zrobić. Ale niestety nie mogę jej niczego obiecać... I to jest bardzo, bardzo smutne.

Ewelina - 22-08-2012, 15:32

ANNA_MAJA, Trzymam mocno kciuki cały czas ;*
Chelsea - 22-08-2012, 15:34

Ewelina napisał/a:
Trzymam mocno kciuki cały czas ;*

my również trzymamy ;* Majeczko zdrowiej Nam ;*

agusia1974 - 22-08-2012, 15:47

ja cały czas śledzę losy Majeczki i mam łzy w oczach :( Trzymam mocno kciuki aby wszystko dobrze się skończyło ;*
Chelsea - 22-08-2012, 15:54

ANNA_MAJA napisał/a:
Patrzę w te jej wpatrzone we mnie oczy. Zapewniam ją o naszej miłości, o tym że będziemy z nią zawsze.

pięknie to napisałaś ;* mieć taką pańcię to skarb ;*

Tola - 22-08-2012, 21:16

ANNA_MAJA, jak minął Wam dzień, jak się czuje Majeczka?
jak badania, wyniki? przepraszam, że tyle pytań, ale martwię się o Twoją suńkę ...

bunia69 - 23-08-2012, 08:43

ANNA_MAJA jak się czuje dziś Maja.
ANNA_MAJA - 23-08-2012, 11:27

Ja nawet nie wiem jak ująć to w słowa...

Próbowałam coś wczoraj napisać, ale po ludzku nie mogłam...

Wczoraj wkroczyłyśmy z Majeczką na nową drogę. Już niestety wiemy dokąd zmierzamy...

Za nami 8 cudownych lat, kiedy miałam u boku najwspanialszą Psią Towarzyszkę, mądrą, silną, cierpliwą i wierną.

Teraz czas zamienić się rolami.

Przed nami droga. po której to pies kroczy i z którą musi się zmierzyć a człowiek jest jego Towarzyszem. Obym umiała być tak samo mądra, silna, cierpliwa i wierna jak Ona przez cały dany nam przez los czas.

Nikt nie wie jak długa droga nas czeka. Ile na niej zakrętów, trudu, wzniesień i upadków.
Wiemy tylko, że ona kończy się Tęczowym Mostkiem. I tam trzeba będzie się rozstać...

Pomalutku, Majeczko, pomalutku... Nie spiesz się...
Powspominajmy jeszcze troszkę.
Pobądźmy. Ty i Twój Człowiek - Towarzysz.

mibec - 23-08-2012, 11:28

ANNA_MAJA, przykro mi :cring:
Ewelina - 23-08-2012, 11:30

ANNA_MAJA, Tak bardzo mi przykro. Trzymajcie się :cring:
Chelsea - 23-08-2012, 11:32

ANNA_MAJA, trzymaj się :cring: Majeczka miała najwspanialszą Panią ;*
bunia69 - 23-08-2012, 11:51

ANNA_MAJA :cring:
Almathea83 - 23-08-2012, 11:55

przykro mi :cring:
kasiek - 23-08-2012, 12:09

ANNA_MAJA, bardzo mi przykro :cring:
Tola - 23-08-2012, 12:22

ANNA_MAJA, strasznie, strasznie mi przykro ... :cring: :cring: :cring:
przytul ode mnie Maję, proszę ;*

pasiconik - 23-08-2012, 12:22

ANNA_MAJA, bardzo mocno Cię ściskam i wspólczuję... :cring:
Milena - 23-08-2012, 12:25

ANNA_MAJA, przykro mi...
Iwinka - 23-08-2012, 12:34

ANNA_MAJA bardzo, bardzo mi przykro :cring:
Monisiaczek - 23-08-2012, 12:40

ANNA_MAJA, współczuję Ci z całego serca :cring: Badź dzielna i silna - dla Majeczki.
agusia1974 - 23-08-2012, 12:52

ANNA_MAJA, przykro mi :cring:
Ryniu - 23-08-2012, 13:09

ANNA_MAJA, trzymaj się. Na pewno robiłaś wszystko co w Twojej mocy i o tego Ci Maja nie zapomni
kolorowooka - 23-08-2012, 13:17

ANNA_MAJA tak mi przykro :cring: Jedyne co wam pozostalo to postarac sie aby Majeczka jak najlagodniej odeszla za TM.
madikons - 23-08-2012, 14:25

Strasznie, ale to strasznie mi przykro... :cring:
Kesja - 23-08-2012, 14:44

ANNA_MAJA, bardzo, bardzo mocno mi przykro :cring: Trzymajcie się
Di - 23-08-2012, 15:47

jesteśmy z Wami ;*
ANNA_MAJA - 23-08-2012, 17:26

Majeczka to najdzielniejsze stworzonko na świecie.

Ona bardzo, bardzo chce zostać - wbrew temu co na papierze, co w wynikach.

A może... czuje jak bardzo my tego chcemy i znów coś robi dla nas?

Jest mi bardzo, bardzo smutno....

pado - 23-08-2012, 17:41

ANNA_MAJA, trzymajcie się Kochane :cring:
ANNA_MAJA - 23-08-2012, 23:22

Bardzo dziękuję, za wszystkie słowa otuchy. Za to, że o Majeczce myśli tyle wspaniałych, życzliwych OSÓB.

Ona z pewnością tego potrzebuje. Te myśli są jak mięciutki dywan, po którym będzie sobie pomalutku szła przed siebie. Na spotkanie kolejnego dnia. I na spotkanie z innymi psiakami. Już TAM...

Biedna, dzielna, wspaniała Majusia....

Nie myślę o pożegnaniu.

Myślę tylko o Majeczce - jak się czuje, jak minie noc, czy nic ją nie boli.

Czy ma do mnie żal, kiedy robię Jej zastrzyk.

Czy się nie boi tego, dokąd zmierza.

Czy wie, że Ją kocham i że jest bezpieczna,

Czy ufa mi i wie, że nie pozwolę na żadne cierpienie

Czy zje jutro tak ładnie jak dziś.

I CZY BĘDZIE JUTRO ?????

Tola - 24-08-2012, 06:17

ANNA_MAJA, Majusia na pewno wie, że Ją kochasz i czuje się przy Tobie bezpiecznie, pieski to wiedzą i czują. Maja wie że chcesz dla Niej jak najlepiej, ufa Ci i nie ma do Ciebie żalu, Ona wie, że chcesz Jej pomóc ;*
pogłaszcz proszę Maję po główce ode mnie i przytul mocno ;*
jak Ona się dzisiaj czuje? Jak minęła Wam noc?

Milena - 24-08-2012, 09:13

ANNA_MAJA, co dziś u Majeczki ?
zanka - 24-08-2012, 10:27

uściski dla Ciebie i Majeczki. Bądź przy niej. ona tego najbardziej potrzebuje. ;* ;* ;* ;*
kasiek - 24-08-2012, 13:11

ANNA_MAJA, jestem z Wami calym sercem ;* ;*
ANNA_MAJA - 24-08-2012, 13:28

Noc minęła spokojnie. Nie było załamań takich, jakie zdarzały się wcześniej.

Na szczęście zrobiło się troszkę chłodniej. Upał dla Niej jest zabójczy.

Majeczka wczoraj po raz pierwszy podreptała dalej niż tylko na najbliższy trawnik.Udało nam się pomaleńku okrążyć blok - a to już mega wyczyn (do tej pory był tylko najbliższy trawnik i natychmiastowy odwrót do domu). Pomaleńku, z wieloma odpoczynkami - trwało to wieki - ale chciała iść...

Dziś udało nam się to powtórzyć.

Może zapragnęła "czegoś jeszcze" na tej swojej drodze?
Ona zawsze kochała spacery, łaziłyśmy godzinami...

Ona jest taka słabiutka.. Słabiutkie krążenie, kłopoty oddechowe z tym związane...
I parametry krwi, przy których nie da się żyć...

A jednak wciąż ma chęć bycia TUTAJ.

Jakby na przekór wszystkiemu zaczęła pięknie sama jeść, pić, wychodzi by się załatwić...
A teraz jeszcze te mikro-"spacerki" ...

Moja mała, dzielna, wspaniała BOHATERKA...

Milena - 24-08-2012, 13:31

Może jest jeszcze jakaś szansa wbrew temu wszystkiemu... ?
Majeczka jest bardzo, bardzo dzielnym psem !

Ewelina - 24-08-2012, 13:35

ANNA_MAJA, Dzielna z niej psinka ;*
Tola - 24-08-2012, 17:04

to cudnie, cieszę się, że sama je i spaceruje, Maja jest bardzo silna ;*
pozdrawiamy Was mocno !

pasiconik - 24-08-2012, 17:32

Dzielna dziewczyna... Trzymam kciuki za Majeczkę - ona widocznie wie, że ma jeszcze coś do zrobienia po tej stronie TM, odwdzięczyć się Tobie za całą miłość, jaką jej dajesz ;*
Chelsea - 24-08-2012, 17:54

Maja po prostu chce żyć ma taką silną wolę walki ;* Aniu trzymaj się życzę Ci dużo siły a Ty Majeczko walcz ;*
Madzialenka - 24-08-2012, 23:38

ANNA_MAJA, ciezko mi czytac Twoje posty....tyle w nich bolu , zalu i nadziei...jakbym slyszala siebie przed paroma laty...Calym sercem jestem z Wami dziewczyny ;* Sciskam mocno i przesylam same zdrowotne fluidy dla Mai.Trzymaj sie mocno dzielna dziewczynko ;* ;* ;*
mibec - 25-08-2012, 01:30

ANNA_MAJA, zycze jak najdluzszego czasu razem - tylko prosze, pozwol jej odejsc gdy poczujesz ze to juz ten moment, ze cierpi tylko dla Ciebie, choc wiem jak trudna to decyzja.... ;*
ANNA_MAJA - 25-08-2012, 02:44

mibec, bądź spokojna.


Majeczka NIGDY nie zazna cierpienia.

Ewelina - 25-08-2012, 11:11

ANNA_MAJA, Jak tam dzisiaj Majeczka?
ANNA_MAJA - 26-08-2012, 00:20

Dziś nie było najlepiej. Majeczka mniej zjadła, więcej spała i wychodziła tylko na trawnik tuż przy domku

To jeden z takich trudniejszych dni, gdy trzeba czuwać by nic nie przeoczyć, by pomóc gdy nadejdzie potrzeba.

Muszę być silna. Dlatego wspominam nasze fajne chwile, naszą niezwykłą historię. Uśmiecham się do tych chwil.

A w załączniku - coś od Majeczki

Kesja - 26-08-2012, 00:27

ANNA_MAJA, ;* caly czas trzymamy kciuki! ;* ;* ;*
ANNA_MAJA - 26-08-2012, 00:36

Niestety, załącznika nie widać.

Może teraz?

ANNA_MAJA - 26-08-2012, 00:42

Kesja, dziękuję!

Majeczka lekko merda ogonkiem i pozdrawiam Ajrę





Jakoś mi wstawianie załącznika nie wychodzi

mibec - 26-08-2012, 00:46

ANNA_MAJA, nie dodawaj zalacznika, wstaw przez fotosik :)
ANNA_MAJA - 26-08-2012, 10:22

Ale to o tekst chodzi...

Chyba nie przez fotosik... A jak zamieniłam doc w PDF a potem w jpg, to wyszła kosmiczna objętość pliku i też nie przeszło...

Nie wiem czy jest jakiś sposób...

Mamy chłodniejszy dzień... I znacznie lepszy oddech :)

Tola - 26-08-2012, 10:33

to świetnie ! ;)
cieszę się, że się Majeczka lepiej dziś czuje ;*

pasiconik - 26-08-2012, 11:19

ANNA_MAJA, dobrze widzieć uśmiechniętą minkę w Twoim poście - napełnia nadzieją i dobrą myślą.
Wymiziaj delikatnie Majeczkę od nas, myślimy o niej codziennie i trzymamy kciuki.

ANNA_MAJA napisał/a:
doc w PDF
A może po prostu skopiuj tekst i wklej tutaj w okienko?
ANNA_MAJA - 26-08-2012, 16:54

Majeczka zagorączkowała...

Już po lekach - ale bardzo się boję.

Pół godziny wcześniej widziałam się z Panią Doktor - mówiłam Jej, że od wczoraj jest lżej...

A chwilę później Majusi się pogorszyło...

Nie gorączkowała do tej pory. To nie jest dobry znak. Tym bardziej, że ogarnia mnie nieznany mi dotąd lęk, taki "wewnętrzny"...


Co do tekstu - mogłabym wkleić, ale on jest dość długi, nie wiem co na to moderatorzy powiedzieliby...

To taki "list od Majeczki". Powstał po jednej z trudniejszych nocy ostatnio.

Ryniu - 26-08-2012, 17:25

ANNA_MAJA napisał/a:
Co do tekstu - mogłabym wkleić, ale on jest dość długi, nie wiem co na to moderatorzy powiedzieliby...

To taki "list od Majeczki". Powstał po jednej z trudniejszych nocy ostatnio.

Czekamy na tekst

ANNA_MAJA - 26-08-2012, 17:49

Ten tekst, który za moment spróbuję wkleić jest od Majeczki.

Dla Was - wszystkich Ludzi o WIELKICH SERCACH.

Troszkę ją lepiej poznacie. Póki JEST....

ANNA_MAJA - 26-08-2012, 17:57

TROSZKĘ MAJECZKOWYCH WSPOMNIEŃ

DZIECIŃSTWO

Kiedy byłam bardzo malutka, przydarzyło mi się coś bardzo złego. Nie pamiętam co się stało ale nagle zostałam bez swojego człowieka i bez domku.

Tęskniłam i bałam się bardzo. Była późna jesień, moje różowe poduszeczki i różowy nieowłosiony brzuszek marzły bardzo.

Ucieszyłam się, gdy dotarłam do jakichś domostw – byłam pewna, że znajdę tam swojego człowieka, bo miałam nadzieję że i on mnie szuka. To trwało ponad 2 miesiące. Kiedy spadł śnieg musiałam przygotować sobie legowisko – coś mi podpowiedziało, że trzeba to zrobić w lesie, że pod śniegiem są liście, że tam będzie mi troszkę cieplej.

Czasami pogryzł mnie jakiś pies. Czasami ktoś rzucił mi jakieś kości kurczaka, znalazłam śmietnik, gdzie czasem mogłam wylizać jakiś kubeczek po jogurcie czy zjeść skórkę od kiełbaski. Ludzie nie byli dla mnie źli – moje słodkie oczy ujmowały ich zawsze. Na moment… Wciąż słyszałam „taki zagłodzony labradorek, sam szkielet” . I szli dalej, bo przecież mieli swoje sprawy i swoje kłopoty. A ja czułam, że już nie mam siły…

Wtedy dotarłam do miejsca, w którym żywiej zabiło moje słabe, szczenięce serduszko. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że tu muszę zostać, że tu muszę poczekać, że tu coś się zdarzy. Od tamtego czasu nie odstępowałam tego miejsca na krok. Ten dom dawał mi jakąś dziwną nadzieję… Ludzie ze wsi zaczęli się dziwić czemu tam tkwię.

Doczekałam się… Pewnego dnia przyjechała ONA. Była przerażona widokiem tak zabiedzonego stworzenia. Nie bała się mnie – mimo moich pcheł i strasznego brudu dała mi przytulić się do siebie, dała jeść… Od tego dnia mój brzuszek zawsze był pełen, choć jeszcze byłam samotna.

ONA intensywnie rozpytywała o mnie we wsi. Bo nie mieszkała tam na stałe, nic o mnie nie wiedziała. Szukała domu dla mnie. I ciągle słyszała, że jest ktoś kto chce mnie wziąć, tylko, że za kilka dni… Że już od dawna chciał itd. itp. Na tym się kończyło.

Pewnego dnia przyszła po mnie jakaś miła Pani, z nowiutką smyczą i obróżką. Mówiła miłe słowa. Ale to nie była ONA ! Jedyne co mogłam zrobić to przywrzeć brzuchem do ziemi i nie dać się ruszyć z terenu tej posesji. Nie pomogły żadne namowy, smaczne kąski, nic.

Bo ja już wybrałam. Chciałam zostać z „ONĄ” – chciałam być JEJ !!!

ONA natychmiast zakończyła poszukiwania.

Zrozumiała, że ja już dokonałam wyboru. Że wybrałam TYLKO JĄ.

I dała mi MÓJ PRAWDZIWY DOM NA ZAWSZE.

Już nie była ONĄ . Stała się MOJĄ PANIĄ, moim CZŁOWIEKIEM, któremu mogłam towarzyszyć
-----------------------------------------------

OSIEM WSPÓLNYCH, WSPANIAŁYCH LAT

Dzięki Mojej Pani szybko zapomniałam o wszystkim co przeszłam.

Pokochałam ją bezgranicznie, świata poza nią nie widząc. Kochałam całą rodzinę, kolejne pojawiające się w niej dzieci i dorosłych. Ale przede wszystkim chciałam, żeby to Moja Pani wiedziała, jak bardzo jestem jej wdzięczna za jej miłość, troskę, odzyskane bezpieczeństwo.

Kochałam ją zawsze całym swoim psim serduszkiem, najbardziej, najpiękniej, najwierniej jak potrafiłam.

Moja Pani zawsze była dumna ze mnie. Mówiła, że jestem najwspanialszym, najukochańszym, najcudowniejszym psem na świecie. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Choć przecież wiedziałam, że nie jestem tak piękna jak inne labradory i że troszkę czasem na początku rozrabiałam…

Pozjadałam trochę podłóg (niezależnie od ich rodzaju, najłatwiej szło z wykładziną pomimo listew – też zjedzonych, ale na działce nawet w drewniane deski potrafiłam się wgryźć), zjadłam kiedyś wiszącą zasłonę (no tylko mniej więcej połowę, dokąd mogłam dosięgnąć – i tylko jedną! Drugiej nie tknęłam…) , potrafiłam dzień za dniem wyjmować z regału wszystkie książki (ale ich nie niszczyłam, tylko wyjmowałam…).

Moja Pani zawsze z anielską cierpliwością uczyła mnie, że tak nie wolno – ale zawsze wybaczała i dbała o to, by Mój Pan nie gniewał się na mnie za bardzo…

Zrobiłam też jedną bardzo niebezpieczną rzecz, która przez długich 6 lat pozostawała naszą wielką tajemnicą – moją i Mojej Pani. Nikt poza nami nie znał prawdy. Kiedyś, w zimowy dzień, w szaleńczej zabawie, rozpędzona wracałam po przywołaniu do nogi. Dostałam chyba „głupawki” bo nie wyhamowałam i nie ominęłam Mojej Pani jak zawsze - tylko z całym impetem, całym swoim 35 kilowym cielskiem uderzyłam ją z przodu, w kolana a ona upadła twarzą prosto na zamarzniętą ziemię… Miała przeze mnie złamany nos. Bardzo cierpiała. Ale nadal bezgranicznie mnie kochała i wszystko potrafiła wybaczyć… Mój Pan i reszta rodziny poznali prawdę całkiem niedawno…

Potem dorosłam i już nigdy nie sprawiałam kłopotów.

Uwielbiałam wycieczki rowerowe po lesie przy rowerze Mojej Pani. Cieszyłam się też , gdy zakładała specjalną uprząż przed wspólnym wymarszem „z kijkami”. Ogon nie przestawał mi merdać w czasie naszych wielogodzinnych spacerów...

Byłam zawsze bardzo grzeczna – choć nie miałam specjalnych szkoleń. Wszystkiego uczyła mnie Moja Pani a ja bardzo chciałam być dobrym uczniem. Z miłości do niej.

Dużą radość sprawiało nam obu bycie razem. I mimo, ze bardzo grzecznie zawsze zostawałam w domu sama – nawet na wiele godzin – Moja Pani starała się mnie jak najczęściej ze sobą zabierać . Dla wspólnej przyjemności. Jeździłam więc metrem, autobusem i tramwajem, czekałam pod sklepem (ale tylko tam, gdzie byłam w zasięgu wzroku) , chodziłam do restauracji i „w gości”.

Nie było problemu z zabraniem mnie do 4* hotelu. Wiedziałam jak się zachować „na salonach”…

Moja Pani wciąż mi powtarza, że przeżyła ze mną cudowne chwile, że moja miłość, wierność i oddanie były dla niej prawdziwym darem. Mówi, że jest wdzięczna losowi za nasze spotkanie.

Ja wtedy tylko się przytulam. Zawsze chciałam, żeby Moja Pani wiedziała jak bardzo jestem jej wdzięczna za to, że dała mi prawdziwy dom na zawsze. Bardzo chciałam być dla niej najlepszym psem na świecie – bo tylko tak mogłam po swojemu podziękować…

Kładę swój biszkoptowy łebek na jej kolanach i wspominam nasze osiem cudownych lat, w czasie których zawsze kochałam Moją Panią a ona kochała mnie.

Teraz częściej niż kiedykolwiek patrzymy sobie głęboko w oczy - to więcej niż jakiekolwiek słowa. Obie już wiemy, że nasz czas się zbliża się ku końcowi. A mamy sobie jeszcze tyle do powiedzenia…

Moje serduszko bije wtedy szybciej, bo ja nie chcę opuszczać Mojej Pani.
-------------------------------------------------

MOJA CHOROBA

Trudno określić, kiedy to wszystko się zaczęło.

Jeszcze dwa miesiące temu, na początku czerwca, byłam bardzo silnym psem ze znakomitymi wynikami krwi. Wiem to, bo musiałam zrobić badania przed operacją – miałam dwa guzki na skórze i Moja Pani powiedziała mi, że trzeba je wyciąć.

Szybko doszłam do siebie po operacji, choć jeden guzek był niebezpieczny. Okazało się, że to mastocytoma I stopnia złośliwości. Ale w takim wypadku leczeniem jest wycięcie, a to miałam już za sobą. Moja Pani powiedziała, że będziemy musiały często kontrolować skórę czy nic nowego nie powstaje.

Zdążyłam zapomnieć o operacji, biegałam szczęśliwa, że wreszcie jestem bez kołnierza, bez szwów. Pojechałam na działkę, żeby troszkę poszaleć.

Prawdziwy problem z moim zdrowiem zaczął się 28 czerwca, 23 dni po operacji.. Trafiłyśmy z wielkim obrzękiem do lecznicy. Tego dnia moje wyniki były jeszcze bardzo dobre, wszystko było w normie. Coś zaczęło się dziać z częścią moich węzłów chłonnych. Ale krew była OK.

Było leczenie, objawy ogólne i miejscowe zniknęły – by po 2 tygodniach pojawić się ze zdwojoną siłą.

Od tego momentu jestem chora. Straciłam błyskawicznie siły, w zastraszającym tempie straciłam mięśnie. Niknęłam w oczach. Nie mogłam nic jeść, Moja Pani mówiła, że jadłam tyle, co jamnik, czasem mniej. W lecznicy kontynuowano podawanie jedynego leku, który dawał czasową poprawę – ale mimo mojego pogarszającego się w ciągu 3 tygodni stanu, braku chęci do jedzenia i picia – nikt mi w tym czasie badań nie robił.

Nie wiemy zatem jak przebiegał proces pogarszania się moich wyników w ciągu tych trzech dramatycznych tygodni.

Na ostatniej wizycie w tej lecznicy byłam dzień przed strasznym kryzysem. Miałam już wtedy ogromne trudności oddechowe, słaniałam się na łapkach ( ale dzielnie sama się na nich trzymałam – tak jest do tej pory!). Praktycznie odmawiałam już jedzenia. Zwrócono uwagę na moją postępująca słabość, wychudzenie, zanik mięśni. Zalecono badania krwi za 3 dni – kiedy ustąpić miało działanie jakiegoś leku . Nie podano mi jednak niczego, co mogłoby mnie wzmocnić.

Następnego dnia rano już nie miałam siły wstać, wymiotowałam. Moja Pani zauważyła dramatycznie blade, niemal porcelanowe śluzówki. Podjęła błyskawiczną decyzję o zawiezieniu mnie do innej sprawdzonej (choć nie osobiście) lecznicy.

I tam, 3 sierpnia, rozpoczęto heroiczną walkę o moje życie – byłam w stanie wstrząsu hipowolemicznego.

Niewiele pamiętam z tego dnia – ale pamiętam dotyk Mojej Pani i niezwykłą pracę dwóch Pań Lekarek, które z całych sił, całą swoją wiedzą i umiejętnościami, zawracały mnie z przyspieszonej drogi za Tęczowy Most. Natychmiast podłączono mnie do kroplówek,

Wyniki krwi były dramatyczne. Widziałam jak Moja Pani płakała.

Kolejne 10 długich dni spędzałam z nią w części szpitalnej lecznicy – tam podawano mi kroplówki , jednocześnie diagnozując coś, co od początku nazywano trudnym przypadkiem. Bardzo chciałam pokazać, że nie jestem trudna - leżałam sobie więc cichutko z łapką wyciągniętą, by płyny dobrze leciały. Potrzebowałam tylko jednego – żeby obok, na podłodze siedziała Moja Pani i żebym czuła jej dotyk. To mi wystarczało.

Była przy mnie przez cały czas.

Byłam kłuta wiele razy, pobierano mi krew codziennie, miałam zastrzyki, prześwietlenia, robiono mi biopsję i USG. Wszystko, co było potrzebne, by znaleźć pomoc dla mnie. Kiedy się bałam tych wszystkich rzeczy (no pewnie, że się bałam…) patrzyłam tylko w oczy Mojej Pani… To było moje pytanie, czy jestem bezpieczna, czy mogę pozwolić się dotknąć, ukłuć itd. Bo ja jej bardzo ufam i kiedy mówi, że jest w porządku – to niech się dzieje co chce – wytrzymam wszystko.

Byłam strasznie słaba i trochę uparta – nie chciałam jeść ani pić sama. Moja Pani szykowała najlepsze rzeczy, prosiła, błagała, chciała karmić, tłumaczyła… Na nic. Nie mogłam – choć znów widziałam jak ociera łzy.

Ale na szczęście udało się. Chyba usłyszałam ostrzeżenia Pani Doktor – usłyszałam jak rozmawiała z Moją Panią o tym, że bez jedzenia nie mogę żyć, że to jeden z parametrów, który musi istnieć, żeby zwierzę (znaczy ja w tym przypadku) można było ratować. Moja Pani była bardzo smutna a ja nie chciałam, żeby znów płakała.

Zaczęłam jeść i pić. Dobrze zrobiłam, bo Pani Doktor kazała zdjąć wszelkie reżimy pokarmowe (byłam kiedyś alergikiem i nie mogłam wielu rzeczy jeść). Czyli mogę jeść co chcę. A Moja Pani dogadza mi bardzo, bo muszę trochę „ciała” złapać. Ciężko mi ustać przy misce, muszę odpoczywać w trakcie jedzonka – ale idzie mi coraz lepiej. A ją to bardzo cieszy i bardzo, bardzo mnie całuje za to. Więc dobrze - pomyślałam, że będę jadła i piła. Choćby dla niej..

Zaczęły się odrobinkę lepsze dni; lepsze bo bez kroplówek, więcej czasu mogłam być w swoim domku. Tu czuję się spokojna i bezpieczna. Jeździłam jednak na badania. Jedna diagnoza została postawiona. Prowadząca Pani Doktor pracowała dzień i noc nad moim przypadkiem. Druga Pani Doktor też. Stało się jasne, że oprócz jednej choroby (z powodu której szykowano mnie do zabiegu chirurgicznego) istnieje jeszcze jeden, podstępny wróg; potwór który mnie niszczy. A dokładnie niszczy moją krew… W piorunującym i zatrważającym tempie.

Wiem, że wszyscy walczyli z czasem. Wiem, że Moja Pani robiła wszystko by mnie ratować.

Szykowano mnie do operacji. Tuż przed nią miałam mieć zrobioną transfuzję krwi, żebym była silniejsza – dlatego wcześniej zbadano grupę mojej krwi. Na szczęście….

Bo na kilka dni przed planowaną transfuzją poczułam się bardzo, bardzo źle. Kolejny kryzys. Dramatyczny spadek i tak niskich parametrów krwi. Zapadła decyzja : przetaczać trzeba natychmiast, ratunkowo. Sprowadzono dla mnie krew innego pieska (wiem, że miała na imię PELASIA, szkoda, ze jej nie znam i nie mogę podziękować koleżance), Dostałam całą jednostkę krwi. To nie było miłe – byłam w obcym miejscu, którego nie znałam. Ale przez całą noc Moja Pani była przy mnie. Był też Mój Pan i prowadząca mnie Pani Doktor, która natychmiast przyjechała. Spałam więc spokojniutko przez cały czas transfuzji.

Moja Pani znów zaczęła się uśmiechać z wiarą, że transfuzja da nam trochę czasu – na zabieg, na dalszą diagnostykę, na odszukanie i zniszczenie grasującego we mnie potwora.

To były 2 dni nadziei, jedyne dwa dni kiedy zaświeciło nam troszkę słonko.

Ale ja czułam się nadal bardzo, bardzo słaba. Choć Moja Pani mówiła, że po transfuzji odzyskam trochę sił – nic takiego nie następowało. Na dzień przed planowanym zabiegiem i dwa dni po transfuzji – musiałam pojechać na badania kontrolne.

A potem był ten wieczorny telefon od Pani Doktor: nie operujemy. Wyniki gorsze niż przed transfuzją. Przetoczona krew na równi z moją własną została zniszczona. Mamy związane ręce.

Moja Pani bardzo mnie przytuliła. Ale ja widziałam, że kiedy myślała, że śpię nie mogła powstrzymać łez.

Pojawiła się ostatnia szansa – do tego potrzebny był jakiś lek, o który jest bardzo, bardzo trudno. Moja Pani napisała taką informację gdzieś, gdzie przeczytało ją mnóstwo ludzi kochających wszystko, co przypomina labka – Ludzi o WIELKICH SERCACH. A ci Ludzie pokazali to innym Wielkim Ludziom. Cały dzień dzwoniły telefony. Tyle osób zaangażowało się w to, by mi pomóc. Niesamowite, przecież ja jestem tylko Majeczką Mojej Pani. Nikt mnie nie zna, nikt mnie nie widział… A tyle OSÓB ratowało moje życie . Moja Pani opowiadała mi o tym, nie kryjąc łez wzruszenia. Do dziś w domu moja rodzina wciąż o tym rozmawia.

Dzięki tej akcji i dzięki niesamowitemu zaangażowaniu prowadzącej mnie Pani Doktor lek potrzebny na pierwszą część leczenia został zdobyty.

Podjęto ostatnią szansę na uratowanie mi życia.

Minęły kolejne dni. Byłam słaba, trudno było mi oddychać, ale nie było pogorszenia. Jedzenie zaczęło sprawiać mi prawdziwą przyjemność. Moja Pani powiedziała, że po długich kłopotach mój brzuszek już się unormował. Widziałam uśmiech na jej twarzy, widziałam jej nadzieję.

Ale ja chyba czułam, że mój czas dobiega końca…Bo my psy to czujemy…
---------------------------------------------------

W DRODZE KU TĘCZY

Moja Pani pojechała ze mną na badania kontrolne. Musieliśmy sprawdzić, czy zastosowany lek przynosi jakiekolwiek efekty. Nie bardzo chciało mi się wychodzić z domu, ale to chyba przez ten upał.

Pobrano mi krew do różnych laboratoriów, do różnych probówek z różnymi odczynnikami.
Moja Pani chciała mieć pewność, że w wynikach nie będzie błędu laboratoryjnego, że nic, żaden antykoagulant nie zafałszuje wyników. Zresztą od dłuższego już czasu, od kiedy wyniki były bardzo złe – moja krew wędrowała w dwa miejsca.

Wróciłyśmy do domu. Zjadłam ładnie, odpoczywałam – teraz ciągle odpoczywam

Wieczorem – telefon z lecznicy.

Moja Pani wyszła na balkon beze mnie. Bardzo długo rozmawiała z Panią Doktor.
A potem długo, długo płakała. Nie widziałam, ale czułam to swoim psim, kochającym ją serduszkiem.

Potem wyszłyśmy na balkon razem. We dwie. Było przyjemnie i chłodno.

Moja Pani powiedziała mi, że zrobiła wszystko, co mogła. Że więcej zrobić już nie można – nie tylko dlatego, że lek nie dał żadnej odpowiedzi z mojej strony. Ale też ( a może przede wszystkim) dlatego, że zepsuło się we mnie coś, co do tej pory świetnie funkcjonowało. Że pojawił się problem, którego nie było do tej pory. I z którym już nikt – przy moich jeszcze bardziej pogorszonych wynikach krwi – niczego zrobić nie może.

Opowiedziała mi o tym , co nas czeka. O drodze, którą właśnie rozpoczęłyśmy.

Już wiem, że podążam w stronę Tęczowego Mostu, za którym jest wielki Psi Raj . Wiem, że po drugiej stronie znów będę biegać i hasać – że spotkam mnóstwo labków i innych piesków – także Pumę i Gabi, które były w sercu Mojej Pani przede mną i które ona kiedyś tam odprowadziła. Wiem, że po drugiej stronie nie będę taka słaba jak teraz. Będę mogła biegać…

Moja Pani powiedziała mi, że odprowadzi mnie tam, dokąd idę i że jest to droga, na początku której jest napisane „DROGA UMILANIA PSU ŻYCIA”. W czasie tej drogi będę mogła robić tylko to co lubię, chodzić tylko tyle ile lubię i tam gdzie chcę. Będę mogła jeść ile chcę i co chcę. Będę miała gości lub ich nie będę miała w zależności od mojego nastroju lub samopoczucia . Będę spać ile chcę. I nie zostanę sama nawet na 5 minut – Moja Pani lub czasami Mój Pan będą nade mną czuwać przez 24h/dobę.

Moja Pani powiedziała też, że nie wie jak daleko mamy do Tęczowego Mostu. Może bardzo daleko. A może jest tuż tuż, za zakrętem…

Ale ja nie muszę martwić się tym, gdzie jest ten Tęczowy Most. Umówiłyśmy się z Moją Panią, ze jeśli uda mi się do niego dojść – przejdę przez niego sama na Drugą Stronę Tęczy. Jeśli jednak zabraknie mi sił, jeśli nie dam rady iść sama dalej na własnych łapkach, jeśli coś po drodze zacznie boleć lub będę miała dość tej drogi – Moja Pani weźmie mnie na ręce i przeniesie przytuloną przez Tęczowy Most na własnych rękach. Pomoże mi.

Płakałam kiedy Moja Pani mówiła o tym, że za Tęczowym Mostem nie będziemy już razem. Ona też płakała. Nie wstydzimy się tych łez, bo pożegnania są smutne i trudne. Zwłaszcza kiedy dotyczą rozstania Przyjaciół takich jak my.

Wierzę że kiedyś znowu się spotkamy. Odnajdziemy się tak, jak odnalazłyśmy się osiem cudownych lat temu.

Będę czekała na Moją Panią po drugiej stronie Tęczowego Mostu. Obiecałam jej to.

Ale to jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz…..
----------------------------------------------

WSPOMNIENIA MAJECZKI spisała ANNA_MAJA, 25.08.2012
[/b]

bunia69 - 26-08-2012, 18:41

jakim jesteś wspaniałym człowiekiem Aniu ;*
Chelsea - 26-08-2012, 18:43

ANNA_MAJA, pięknie napisane, łzy same płyną po policzku :cring: trzymamy kciuki za Majeczkę ;*
Ryniu - 26-08-2012, 19:18

pięknie opisane ;*
Monisiaczek - 26-08-2012, 19:36

Rozstania zawsze są bardzo smutne i trudne i zawsze nadchodzą za wcześnie :cring:
Jesteście bardzo dzielne - Ty i Maja ;*

ANNA_MAJA - 26-08-2012, 20:11

bunia68, nie, to Maja jest wspaniałym psem. Zasługującym na wszystko...


Ryniu, dzięki za zgodę na długi tekst. Dziękuję, że Majeczka mogła coś tutaj, w temacie jej poświęconym, o sobie powiedzieć... Bo Jej historia jest niezwykła.
Miałam Ci już wcześniej podziękować także za takie naprawdę subtelne zdjęcie ogłoszenia - nie byłam w stanie o tym napisać i poprosić o to.

Naprawdę - dodajecie nam wszyscy mnóstwo siły, która coraz bardziej jest i mi i Majeczce potrzebna. Dziękuję!

Kesja - 26-08-2012, 21:04

ANNA_MAJA, czytałam, a łzy same ciekły mi po policzkach... :cring: :cring:
Trzymajcie się i bądźcie dzielne ;* ;*

mibec - 26-08-2012, 23:49

ANNA_MAJA, cudowny, wzruszajacy tekst :cring: Zycze zby wspolne chwile trwaly jak najdluzej ;*
orlosia - 27-08-2012, 00:02

popłakałam się czytając to... ja mam trochę "nierealne życzenie" nie do was a do losu, aby coś się jednak stało że znajdzie się dla niej ratunek... że parametry życiowe same wzrosną w niewytłumaczalny sposób, wiem że to jest i wasze marzenie... ale jeżeli Majusia będzie bardzo cierpiała pozwólcie jej odejśc... :cring:

Super ze trafiła na was... jesteście WSPANIALI!!! ;*

ANNA_MAJA - 27-08-2012, 01:32

Orlosia,
czuwamy przy Majeczce przez cały czas, 24h właśnie po to, by wiedzieć, mieć pewność że nie zaczyna cierpieć. Żeby nie przeoczyć momentu, w którym konieczna będzie nasza pomoc. Momentu, w którym pies zaczyna tracić komfort życia....

Rysia88 - 27-08-2012, 08:24

Wchodzę tu zawsze 'po cichutku' - nigdy nic nie napisałam bo nie ma takich słów... zawsze po przeczytaniu Twoich postów - wyłączam komputer i płaczę. Bardzo dobrze wiem co przeżywasz.. :cring: Trzymajcie się ;* ;*
Pikuś - 27-08-2012, 09:22

Kurcze, przeczytałam tekst i dopiero pod koniec zaczęły mi płynąć łzy, reszta była wesołą opowiastką, o Waszym spotkaniu i życiu :)

Aniu, mam nadzieję, że zostało Wam tyle czasu, żebyście mogły się chociaż pożegnać...
Może zdarzy się cud i mała wyzdrowieje? Życzę Wam tego z całego serca ;*

ANNA_MAJA - 27-08-2012, 10:37

Majeczka bardzo prosi, żeby nikomu łzy nie ciekły, tylko żeby wszyscy o Niej po prostu
czasem pomyśleli... To bardzo pomaga, dodaje sił.- suni i Jej Pani.


Niestety walczymy z gorączką, która wczoraj nagle się pojawiła. I która bardzo osłabia i tak słabą psinkę.

Noc była ciężka. Na szczęście dziś wstała, zjadła, wyszła na dworek. A teraz śpi spokojniutko.

zanka - 27-08-2012, 10:48

Ciężko jest nie płakać czytając taką piękną, w późniejszej części smutną historie.
trzymajcie sie dziewczyny.

ANNA_MAJA - 27-08-2012, 11:08

Pikus,

Bo nasze wspólne lata były pełne radości. Były naprawdę wesołe i wspaniałe. Pełne psiego szaleństwa, psiego uśmiechu, wspólnych zabaw i podróży. Dwustronnej miłości.

I nieustannego naszego zachwytu nad TAKIM psem (ale to nie było subiektywne - Majeczką, jej charakterem, jej pyszczkiem a przede wszystkim jej spojrzeniem zachwycali się wszyscy, niezależnie od tego, gdzie się znalazła).

Naprawdę nie miałyśmy żadnych "wzajemnych" kłopotów, psich chorób, problemów (poza moim wypadkiem po zderzeniu z Majeczki młodocianym temperamentem).

To było osiem znakomitych lat, których nigdy nie zapomnę.

Trudny i smutny czas zaczął się dopiero niedawno. Dobrze, że mamy w nim szansę na to, by się pożegnać, by wspólnie go przejść - dotąd, dokąd da radę. Do miejsca, w którym to pies ma na to ochotę i dokąd psu jest dobrze - fizycznie i psychicznie.

Pewnie, jest trudno. Ale wspominamy wszystko, co za nami - i wtedy nawet uśmiechnąć się czasem można

Pikuś - 27-08-2012, 11:40

Aniu, wstaw jakieś zdjęcie Majeczki :)
Tola - 27-08-2012, 11:53

ANNA_MAJA napisał/a:
Majeczka bardzo prosi, żeby nikomu łzy nie ciekły, tylko żeby wszyscy o Niej po prostu
czasem pomyśleli... To bardzo pomaga, dodaje sił.- suni i Jej Pani.

myślę o Twojej suni codziennie :*
o Was obu :* :*:*

aneczka77 - 27-08-2012, 12:45

Wiesz co Aniu...... tak czytam sobie te wspomnienia Majeczki i czuję się jakbym czytała wspomnienia mojego Tofiego - goldena :) z tą tylko różnicą, że jemu dane było przeżyc nie osiem a jedynie pięc i pół roku z czego ostatnie pół wypełnione było klinikami kroplówkami i badaniami :( ale dostał w prezencie te pół roku i myślę, że bardzo był za to wdzięczny...... właściwie to do ostatniego dnia miałam nadzieję, że będzie dobrze ale w końcu on sam zdecydował, że to już koniec.... chciał tylko się jeszcze pożegnac i czekał aż wrócę ze spaceru z drugim psem {bo on już siły nie miał} wtedy polizał mnie po ręce zamerdał ogonem i poprostu zasnął nie kazał mi decydowac kiedy zrobił to sam i tego Ci Aniu życzę żebyś nie musiała decydowac za Maję bo to nigdy nie wiadomo czy już czy może jeszcze :(
Trzymajcie się dziewczyny życzę Wam wiele siły i mimo wszystko uśmiechu na tej Waszej wspólnej ciężkiej drodze

ppaula2 - 27-08-2012, 13:02

Śledzę ten temat od samego początku.
Nie odzywałam się, bo jedyne co mogłam zrobić to udostępnić informację na FB.
Ale ten tekst o życiu Majeczki złapał mnie za serducho :cring:
Tak bardzo mi przykro i tak bardzo Wam współczuję.
Trzymajcie się ;*

Ewelina - 27-08-2012, 17:13

Trzymam mocno kciuki za Majkę. Myślę o was bardzo często ;*
Milena - 27-08-2012, 19:10

Wspaniały list od Majeczki... tak jak i Ty Aniu jesteś wspaniała... tak jak wspaniała jest Majeczka... :)
Dokite - 27-08-2012, 19:34

ANNA_MAJA napisał/a:
Majeczka bardzo prosi, żeby nikomu łzy nie ciekły,

To się nie da. Naprawdę.
Przytulam Was bardzo mocno.

Weronika_S - 27-08-2012, 21:31

ANNA_MAJA, jest mi ogromnie przykro i bardzo Ci współczuję :cring: śledzę Waszą walkę i trzymam mocno kciuki by się udało wygrać..przepraszam,nie jestem w stanie napisać czegokolwiek więcej bo siedzę i wyję :cring:
ANNA_MAJA - 27-08-2012, 22:20

Dziękuję Wam wszystkim.

Wzruszacie mnie każdym słowem.

U nas bardzo, bardzo kryzysowo....

ANNA_MAJA - 27-08-2012, 22:23

Postaram się dołączyć jakieś zdjęcie.

Większość dysków pozostała w naszym domu pod W-wą skąd w trybie ekspresowym ewakuowaliśmy się z Majusią w stanie wstrząsu 3 sierpnia i gdzie do tej pory nie wróciliśmy ze względu na stan Sunieczki.

Spośród tych, które mam w W-wie muszę znaleźć jakieś wcześniejsze, kiedy była zdrowa.

I wybrać jakieś "bez osób towarzyszących" a u nas o to trudno, bo ciągle ktoś się do Majeczki "przyklejał"i tulił.

Zdjęcia z "teraz" są zbyt smutne...

Ale chciałabym, żeby wszyscy Ludzie Wielkiego Serca, którzy towarzyszą Majeczce w tej trudnej drodze i którzy poznali Jej historię - mogli poznać także Ją.

Choć czasu mam chyba niewiele... Coraz mniej...

Nie wiem też, czy dam radę od strony technicznej wkleić coś. Spróbuję.

ANNA_MAJA - 27-08-2012, 23:05

Spróbuję wkleić to co mam.

Kochana Majeczka...



ANNA_MAJA - 27-08-2012, 23:35

Niestety - przeszło ale po drodze coś się popsuło z jakością .

Przesłałam też mailem na "adopcje" (zgodnie z wiadomością otrzymaną na priv), ale nie wiem, czy Administratorowi uda się wstawić to podmienić jakoś w "normalnej" jakości


Majeczka wszystkim podaje łapkę - to Ona w czasie najlepszego zdrówka...

bunia69 - 28-08-2012, 06:31

Śliczna jest Majeczka ;*
Anna-Maja jak noc wam mineła.

Aphis - 28-08-2012, 08:20

Dawno mnie nie było na forum, przeczytałam dziś cały wątek i bardzo ścisnął mi serducho.
Wierzę w cuda, moja Runia miała na początku czerwca wypadek - samochód, co najgorsze, celowo w nią wjechał. Lekarze byli przerażeni jej stanem, nie dawali szans na to, że wróci do zdrowia, że będzie chodzić, biegać.. Minął bardzo ciężki i długi miesiąc, a Runa powoli dochodziła do siebie. Teraz już doszła do siebie biega tak jak dawniej, ciut mniej ale biega ;- )
Dlatego mam wielką nadzieję, że Majusi się polepszy, że będzie mnie cierpiała, tego życzę z całego serca!
Psiaki tak bardzo czasem cierpią, i piękne jest to, że im wystarczy ciepłe, kochające serce człowieka i od razu im lepiej, mimo, że coś boli potrafią się cieszyć i chcą byśmy się cieszyli z nimi i nie zwracali uwagi na ich ból.

Milena - 28-08-2012, 09:24

Majeczko jesteś przepiękna, masz takie łagodne spojrzenie...
ANNA_MAJA - 28-08-2012, 09:45

Majeczka dziękuje miłym Administratorom za wklejenie zdjęcia w poprawnej jakości i umożliwienie pokazania się w "pełnej krasie". Tej z czasów zdrowia ...


Tak, Majeczka miała łagodne, pełne miłości spojrzenie i skwapliwie tego używała.

Serce się kraje, kiedy teraz patrzymy w te Jej cudne oczka. Tyle w nich smutku...

Pysiulkowi przybyło tyle lat w ciągu dwóch miesięcy...

ANNA_MAJA - 28-08-2012, 09:50

Kolejna, bezsenna noc za nami.

Walczymy cały czas z wysoką gorączką. Jeśli nie uda nam się jej zbić - dla Majeczki będzie to zabójcze...

Tola - 28-08-2012, 10:16

cudna, kochana Maja :* ma taki śliczny pyszczek
mocno wierzę, że gorączka spadnie, że uda się ją zbić .. mocno Cię ściskam Majeczko :*

Weronika_S - 28-08-2012, 10:34

ANNA_MAJA, cały czas o Was myślę ;* ja wierzę w cuda,mój pies zawrócił w ostatniej chwili z drogi za TM,po długiej reanimacji,wg medycyny nie powinien przeżyć,a żyje i ma się dobrze.Nasze psy mają ogromną siłę walki,kochają życie,nie poddają się.Twoja sunieczka też walczy....
Paulcia - 28-08-2012, 20:48

Bardzo smutny i wzruszający list :( :cring:
Majka cudowna psinka oby się jej polepszyło :)
Trzymajcie się :)

katerina - 29-08-2012, 12:31

Jak czuje się dziś Majeczka? Nie odzywałam się wcześniej bo nie wiedziałam co powiedzieć, serce mi pęka na samą myśl o tym co przeżywacie. Szczerze mówiąc modlę się aby Bóg sprawił cud dla was. Nie jestem w stanie pomóc w inny sposób :cring:
ANNA_MAJA - 29-08-2012, 20:01

Nasza droga ku tęczy okazała się bardzo, bardzo krótka….

Biedne serduszko Majeczki przestało bić we wtorek, 28 sierpnia o godz. 12:40 – dokładnie w dwa miesiące od pierwszego objawu choroby.

Zasnęła spokojniutka, przytulona do mnie i głaskana przez swojego Pana, sama decydując się na przekroczenie Tęczowego Mostu w tym właśnie momencie . Już nie miała siły na więcej…

--------------------------------------------------

Historię Psa, który sam znalazł sobie człowieka i chciał z nim zostać do końca świata, przerwała nagła, okrutna, podstępna choroba …

Historia człowieka, który pokochał tego Psa całym sercem i który otrzymał od losu osiem cudownych lat psiej przyjaźni, miłości i wierności – musi trwać dalej. Ten człowiek musi przebrnąć przez ocean łez i smutku, przez pustkę i ból - już bez swojego psiego Przyjaciela u boku… Tylko JAK?????

Majeczko, kochany, najdzielniejszy, najwspanialszy piesku – dziękuję ci za wszystko!

Pamiętajcie o niej, proszę……….

ppaula2 - 29-08-2012, 20:04

ANNA_MAJA, myślałam dziś o Was.
Tak bardzo mi przykro :cring:
Trzymaj się.
Maja już nie cierpi......

zanka - 29-08-2012, 20:07

Aniu, z całego serca współczuje. Trzymajcie sie ;* ;* wiem, że nie ma słów, które dodałyby Wam otuchy.
eh... teraz Majeczke nic nie boli, a to, że przeszła za TM przy Was musiało dla niej wiele znaczyć.
tak jak ja na początku tej historii tak i teraz - jestem z Wami całym sercem.

Monisiaczek - 29-08-2012, 20:10

ANNA_MAJA, doskonale wiem, co czujesz i wiem, że żadne słowa nie ukoją żalu, bólu i smutku :cring: Maja zawsze będzie żyć w Waszych wspomnieniach, Waszych myślach i sercach. Kochacie ją i jestem pewna, że Ona o tym wie. Ona też Was kocha. Nawet tam, za Tęczowym Mostem. Myślcie o Niej i nadal ją kochajcie, a będzie przy Was ;*
bunia69 - 29-08-2012, 20:14

Aniu współczuję :cring:
Ryniu - 29-08-2012, 20:21



Maju, biegaj szczęśliwa za Tęczowym Mostem



Aniussia - 29-08-2012, 20:26

bardzo mi przykro :( :cring: :cring:
Monisiaczek - 29-08-2012, 20:29


neravia - 29-08-2012, 20:32

ANNA_MAJA, strasznie mi przykro :cring: Maja pozostanie na zawsze w sercu i w pamięci.
Ja sama dokładnie rok temu - 29 sierpnia o godz 16.30 straciłam takiego przyjaciela, dużo cierpiała na koniec życia, a wraz z nią i ja. Wiem, że bardzo Ci ciężko, czas będzie goić rany......

ANNA_MAJA - 29-08-2012, 20:33

Dziękuję

Dziękuję za to, że cały czas byliście i że jesteście ze mną...

Na razie niewiele mogę mówić...

To jest strasznie, strasznie trudne...

pasiconik - 29-08-2012, 20:34

Tak strasznie mi przykro... Nie znajduję słów :cring: :cring: :cring:
usia155 - 29-08-2012, 20:39

[*] :cring:
nikolajewna - 29-08-2012, 20:40

Bardzo mi przykro :cring:
bietka1 - 29-08-2012, 20:40

Bardzo współczuję....
[*][*][*]

mibec - 29-08-2012, 20:42

ANNA_MAJA, wspolczuje - tak bardzo mi przykro :cring:
katerina - 29-08-2012, 20:44

Dla Majeczki [*] :cring:
agusia1974 - 29-08-2012, 20:48

Dla Majeczki [*] :cring: :cring: :cring:
Tola - 29-08-2012, 20:49

ANNA_MAJA ... strasznie, strasznie mi przykro :cring:
ja też pożegnałam w listopadzie w zeszłym roku mojego największego przyjaciela .. jestem z Tobą całym sercem ;*

AgaD - 29-08-2012, 21:15

ANNA_MAJA, współczuje z całego serca :cring:

Majeczko [*]

Madzialenka - 29-08-2012, 21:15

Aniu,zrobilas dla Majeczki wszystko co bylo mozliwe i strasznie mi przykro,ze choroba byla jednak silniejsza :cring: Sciskam Cie z calych sil.Trzymaj sie dzielnie-jestesmy z Toba ;*
nigritta - 29-08-2012, 21:19

:cring: :cring: :cring:
Kesja - 29-08-2012, 22:12

Aniu tak strasznie mi przykro... :cring: ;*
Trzymaj się kochana ;* Wiem, że żadne słowa tutaj nic nie dadzą, ale bądź dzielna - dla Majuni ;*

anna34 - 29-08-2012, 22:43

:cring:
orlosia - 29-08-2012, 23:49

nie cierpi juz, biega radośnie po tej drugiej stronie, a wy byliście z nia do końca i to jest PIęKNE, mam nadzieje że Maja z góry na was patrzy i jest wam za to niezmiernie wdzieczna.
Trzymajcie sie :*

donia457 - 30-08-2012, 00:02

dla Majeczki [*] :cring: :cring: :cring:
Madzialenka - 30-08-2012, 00:04

"To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...
A ja ci powiem,
ze pies to czasem więcej jest niż człowiek.
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz-
psia dusza większa jest od psa.
My mamy dusze kieszonkowe-
maleńka dusza, wielki człowiek.
Psia dusza się nie mieści w psie.
I kiedy się uśmiechasz do niej
ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba
i psu czas iść do psiego nieba,
to niedaleko pies wyrusza.
Przecież przy tobie jest psie niebo
z tobą zostaje jego dusza."
(Barbara Borzymowska)

ANNA_MAJA - 30-08-2012, 04:06

[/b]Madzialenka

Ja... Ojej.... Dziękuję... To piękne... Tylko nie sposób przestać płakać....







Chelsea - 30-08-2012, 07:36

Śpij piesku, śpij...
już odpocząć trzeba
Może będziesz miał
swój kawałek nieba
Może będzie tam
piękniej niż tu teraz
Może spotkasz tych, których tu już nie ma...

Śnij, piesku śnij...
w snach jest zawsze pięknie
Ciepły dom, miejsca dość
na twe wierne serce
Przyjdzie czas spotkać się
potarmosić uszy
lub razem na spacer znowu gdzieś wyruszyć
Lecz dziś sobie śnij
a czas łzy osuszy

katerina - 30-08-2012, 07:54

To i ja dołączę się do tych poezji. Dla mnie to najpiękniejszy wiersz jaki kiedykolwiek słyszałam.
Modlitwa za...
Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.

Panie Boże, powiedziałeś "Proście",
rzekłeś "Proście, a będzie wam dane".
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
szedł do Ciebie mój pies ukochany?

Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.


Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.


Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...

Milena - 30-08-2012, 08:29

Majeczko, biegaj szczęśliwa.... [*]
Pikuś - 30-08-2012, 10:21

Maja była piękną sunią z łagodnym spojrzeniem, teraz biega szczęśliwa.
<*> dla Majeczki.

ANNA_MAJA - 30-08-2012, 11:42

Ja niewiele jeszcze mogę mówić...

Siedzę sobie tylko cichutko...

Muszę oswoić przerażającą ciszę, jaka nagle zapanowała wokół mnie.

Dziękuję za każde słowo - wypowiedziane i nie, za każde wsparcie, za każdą myśl o Majeczce.

Jesteście NIEZWYKLI....

[ Dodano: 30-08-2012, 12:51 ]
Chelsea napisał/a:

.....Przyjdzie czas spotkać się
potarmosić uszy
lub razem na spacer znowu gdzieś wyruszyć
Lecz dziś sobie śnij
a czas łzy osuszy



Chelsea, piękny wiersz, dziękuję...

[ Dodano: 30-08-2012, 12:57 ]
katerina napisał/a:
To i ja dołączę się do tych poezji. Dla mnie to najpiękniejszy wiersz jaki kiedykolwiek słyszałam.
Modlitwa za...



Katerina, to przeczytać można tylko sercem, bo łzy nie pozwalają inaczej.

Dziękuję...

asiek72 - 30-08-2012, 12:05

Aniu...tulę Cię mocno...cóż tu więcej pisać...
[*]

ryba1 - 30-08-2012, 14:47

:cring:
Ewelina - 30-08-2012, 19:02

Majeczko... ['] płomyczek dla Ciebie malutka.
troskliwa - 30-08-2012, 20:20

Aniu cóz żadne słowa chyba nie pociesza ani to pospolite trzymaj sie . :cring:
Di - 30-08-2012, 20:29

Sąd Ostateczny

Święty Piotr u nieba wrót
Stoi, trzymając listę cnót.
A wszystkie dusze w milczeniu
Przypatrują się jego skinieniu.
"Ten wejdzie pierwszy, kto
Był lekiem na całe zło,
Kto do końca wierny był,
Kochał i służył ze wszystkich sił,
Brzydził się złością,
Dzielił radością,
Na dobre i na złe.
Kto jednego tylko chce:
Kochać wiecznie jak szalony".
Piotrowa dłoń otwiera drzwi-
Lśnią oczy, merdają ogony-
Pierwsze do raju wchodzą psy.

Millicent Bobleter

Nic więcej nie jestem w stanie z siebie wykrztusić. Aniu, bądź dzielna, Maja - trzymaj się z Tęczowym Mostkiem ;*

ANNA_MAJA - 31-08-2012, 09:12

Nie sposób oswoić tej ciszy...

Nie sposób osuszyć płynących łez.

Ja wiem, że Majeczka znów jest szczęśliwa za Tęczowym Mostem.

Tylko wokół jest tak pusto....

**************************
Śpij i śnij, Sunieczko....... Kochamy Cię i tęsknimy bardzo...

donia457 - 31-08-2012, 09:50

ANNA_MAJA, bardzo wam wspolczuje :( wiem co to znaczy stracic przyjaciela :cring: trzymaj sie cieplutko ;* jestesmy z wami
Rysia88 - 31-08-2012, 10:27

Bardzo mi przykro :cring: Ja niestety dobrze wiem jak to jest pożegnać najwierniejszego przyjaciela - czas nie ukoił bólu i tęsknoty...ale mi pomogła legenda o TM - i wierzę, naprawdę ogromnie w to wierzę, że my wszyscy którzy jesteśmy TU i tęsknimy za naszymi zwierzakami - spotkamy się z nimi TAM... i znowu będzie pięknie i szczęśliwie... ;*
ANNA_MAJA - 31-08-2012, 10:29

Majusia miała swoje ukochane miejsce na Ziemi do leniuchowania.

Na działce, przy sośnie i brzozie, zawsze znajdowała ogromną plamę słońca i wygrzewała swój brzuszek leżąc na cieplutkim piasku. Ona tak kochała słońce, że w największe upały musieliśmy Ją przeganiać do cienia, bojąc się o przegrzanie.

To wciąż jest – i zawsze będzie – JEJ miejsce.

Wróciła tam po przejściu za Tęczowy Most…

Biegnij ku słońcu, malutka. Ogrzej się ...

Teraz my będziemy pilnować Ciebie....

Ryniu - 31-08-2012, 11:14


ANNA_MAJA - 31-08-2012, 18:16

Ryniu,

Dziękuję za pomoc we wklejeniu zdjęcia.

Po długiej chorobie Maja wróciła tam, gdzie lubiła być najbardziej....

Majeczko, piesku, smutno nam....

Dokite - 31-08-2012, 20:19

ANNA_MAJA, nie wiem, co napisać. Nie przeżyłam tego co Ty, nie straciłam nigdy PRZYJACIELA, PSA. Ale jak czytam te wszystkie posty, piękne wiersze, to oczy zachodzą mi łzami. Mnie, osobie, która jest szczęśliwa ze swoim PRZYJACIELEM.
Współczuję Ci z całego serca... :cring: :cring: :cring:
Jesteś Wielkim Człowiekiem o Wielkim Sercu.

katerina - 01-09-2012, 08:21

...Życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu... "Mały Książę" - mój ulubiony rozdział o spotkaniu z lisem.

Wiem, że teraz czujesz tylko ból i pustkę, ja sama mam Ami dopiero 1,5 roku i myśl o tym że kiedykolwiek mam się z nią rozstać powoduje u mnie atak paniki a moje oczy zalewają się łzami. Ale chciałabym żebyś wiedziała, że z każdej takiej historii człowiek wynosi coś cennego. Myślę, że Maja sprawiła, że stałaś się lepszym człowiekiem a Twoje oczy widzą teraz więcej i więcej widzi serce. Bo zwierzęta dają nam to czego nie jest w stanie dać żaden człowiek. Trzymaj się i pamiętaj, że jesteśmy tu wszyscy z Tobą całymi swoimi sercami.

ANNA_MAJA - 01-09-2012, 13:04

Bardzo, bardzo czuję wsparcie wszystkich Osób, które są ze mną od początku, tych które dodawały mi sił i odwagi w czasie walki z chorobą i tych, które teraz tak pięknie żegnają Majeczkę i towarzyszą mi w tej wszechobecnej pustce.

Nie ma słów, którymi mogłabym odpowiednio podziękować...

To dzięki Majusi mogłam poznać tylu Ludzi o Wielkich Sercach. I za to też jestem Jej wdzięczna.

Mija właśnie 4-ty dzień bez naszej Suni ..... Tęsknię za Nią bardzo....

kolorowooka - 02-09-2012, 14:15

Maju mam nadzieje, ze jest Ci dobrze za TM [*]

ANNA_MAJA tulaski, i nie smuc sie tak bardzo. Maja na pewno nie chcialaby abys plakala...

ANNA_MAJA - 03-09-2012, 02:12

Rysia88 napisał/a:
Bardzo mi przykro :cring: Ja niestety dobrze wiem jak to jest pożegnać najwierniejszego przyjaciela - czas nie ukoił bólu i tęsknoty...ale mi pomogła legenda o TM - i wierzę, naprawdę ogromnie w to wierzę, że my wszyscy którzy jesteśmy TU i tęsknimy za naszymi zwierzakami - spotkamy się z nimi TAM... i znowu będzie pięknie i szczęśliwie... ;*


Tak, ja też w to głęboko wierzę.

I wiem, że czas nie zmniejsza bólu - tylko my krok po kroku uczymy się z tym bólem i tęsknotą żyć... Z czasem starannie je "składamy" i chowamy głęboko w kolejnej kieszonce naszej duszy - żeby móc podnieść się i iść dalej, żeby móc funkcjonować, żeby nasz ból nie przesłaniał nam tych, którzy nas potrzebują wciąż...

Ale kiedy zaglądamy do tych kieszonek - to cierpimy nie mniej, nie mniej tęsknimy i wciąż pamiętamy... Niezależnie od upływającego czasu.



Majeczko, piesku, śniłaś mi się dziś tak pięknie....

Chelsea - 03-09-2012, 06:39

[*]
ANNA_MAJA - 04-09-2012, 08:12

Dziś mija tydzień od chwili, kiedy Majeczka przeszła przez Tęczowy Most.

Nie sposób oswoić pustki w domu.

Nie sposób przywyknąć do braku naszych rytualnych przywitań... do braku pożegnań na dobranoc...

Do ciszy jaka zapanowała wokół nas.

Tęsknimy... Strasznie tęsknimy...

kasiek - 04-09-2012, 09:29

bardzo ,bardzo mi przykro :cring:
maja32.80 - 05-09-2012, 13:45

:cring: :cring: :cring: :cring: :cring: :cring: jestesmy z toba; dedykuje piosenke dzem -list do kolyski.....................wyrazy wspulczucia...............
ANNA_MAJA - 05-09-2012, 21:02

Dziękuję...

za każdą myśl, za każde słowa otuchy...

pado - 08-09-2012, 15:42

ANNA_MAJA, trzymajcie się ;*
ANNA_MAJA - 11-09-2012, 09:59

To już dwa tygodnie bez Majeczki....

Nie sposób przywyknąć do tej pustki...

Majeczko, strasznie mi Ciebie brakuje...

:cring: :cring: :cring: :cring: :cring: :cring: :cring: :cring: :cring: :cring:

ppaula2 - 11-09-2012, 10:03

ANNA_MAJA, trzymaj się kochana ;*
AnIeLa - 11-09-2012, 10:05

ANNA_MAJA, Tulę Cię mocno :heart:
ANNA_MAJA - 11-09-2012, 15:00

Dziękuję za wsparcie.

Bez Majusi nic nie jest takie same...

Milena - 11-09-2012, 15:03

ANNA_MAJA, mi na smutek po stracie przyjaciela pomógł nowy domownik, który poniekąd wypełnił tę pustkę...
Myślałaś o tym ? czy jeszcze za wcześnie ?

ANNA_MAJA - 12-09-2012, 12:50

Milena napisał/a:
Myślałaś o tym ? czy jeszcze za wcześnie ?


Rozumiem Cię. Wiem, że dla wielu Osób to jedyny sposób i wcale mnie to nie dziwi - pustka jest dramatyczna i nowy domownik może być dla wielu najlepszą drogą ku poradzeniu sobie ze stratą Przyjaciela.

W moim przypadku jednak to nie byłoby takie proste... Ja oczywiście nigdy nie traktuję takiego rozwiązania jako "zastąpienia jednego psiaka drugim" - absolutnie moje myślenie dalekie jest od takiego podejścia...

W moim mniemaniu za każdym razem zaczyna się po prostu inna, NOWA historia, otwieramy NOWE miejsce w sercu, otwieramy się na NOWĄ psią miłość.... Serca mamy elastyczne, ogromne i dużo w nich miejsca, więc są to NOWE doznania, nowy związek itd...

Ale.... Ale jestem przekonana, że decydując się na taką nową historię i nową psią przyjaźń musimy być na 100% PEWNI, że jesteśmy gotowi... Że jesteśmy gotowi - pamiętając i trzymając w sercu poprzedniego przyjaciela - na zaoferowanie bezwarunkowej, pełnej, nowej miłości nowemu stworzeniu... Że robimy to nie dla siebie tylko (mniejsza pustka, pełna miska, zajęte posłanie), że będziemy chcieli i mogli skupić się na tym stworzeniu i dać tym razem jemu siebie bez reszty, że tuląc go będziemy tulić właśnie jego a nie (gdzieś w myślach czy sercu) - TAMTĄ psinę, która odeszła.... Bo nowy psiak zasługuje na to by być właśnie nową, czystą historią - bez porównań, oczekiwań, bez konieczności bycia "takim jak..."

To wbrew pozorom wcale nie jest takie proste...

Tęsknię za Mają, brakuje mi Jej obecności, Jej zapachu, jej spojrzenia, tęsknię za dotykaniem Jej sierści... Za zabawą z Nią, za spacerami właśnie z Nią...

Nie, nie byłabym gotowa... Kompletnie nie....

Rysia88 - 12-09-2012, 14:02

ANNA_Maja rozumiem Cię doskonale - uważałam dokładnie tak samo jak Ty kiedy najpierw odszedł mój 16-letni pies...absolutnie nie myślałam o innym psiaku bo ja kochałam i tęskniłam za tym konkretnym... Jednak po 3 miesiącach moje serce zabiło do małego czarnego kłębuszka - nawał myśli, silne emocje...zdecydowałam się choć ogromnie się bałam, że bd porównywała, że będę oczekiwała by był taki jak P. Otworzyła się zupełnie nowa historia - nowa miłość...sama się zdziwiłam jak to się potoczyło. Moje serce kochało to maleństwo zupełnie inną odrębną miłością...nigdy nie zapominając o tej pierwszej miłości.. los sobie ze mnie zakpił i utraciłam bardzo szybko tą moją czarną kulkę - myślałam, że już nigdy więcej, że to za bardzo boli.... jednak stanęło na mojej drodze szczęście - urodził się dla mnie i ukoił ten ogromny ból. To jest kolejna historia w moim życiu - i zdarzyło się tak, ze znowu wszystkie uczucia przyszły naturalnie- kocham go bo jest Okruszkiem i nigdy nawet przez sekundę nie oczekiwałam od niego by ył taki jak P. czy F. raz tylko miałam sen że byli ze mną wszyscy trzej....

Do niczego Cię oczywiście nie namawiam i nie przekonuję - chciałam tylko dodać coś od siebie...

Magda - 17-09-2012, 07:35

Ja również wiem jak to boli.
Rodi to było moje szczęście najukochańsze na świecie.
On zawsze zostanie w moim sercu i jego zdjęcie na ścianie w moim pokoju .
Łzy często spływają na samą myśl o nim.
Teraz jest Kaiper i go strasznie kocham.
To jak z dziećmi. Rodzice mają kilkoro i wszystkie kochają , może jakoś inaczej ale zawsze najbardziej na Swiecie.

ANNA_MAJA - 18-09-2012, 15:29

Tak, oczywiście, macie rację. Wystarczy że nowy KTOŚ W POTRZEBIE wkradnie się w serce i zaczyna się nowa historia. To czasami jest impuls, chwila, spojrzenie... I cichutkie: chodź, przytul się.....

Z Majusią też tak było. Byłam po odprowadzeniu poprzedniej Suni za TM i zarzekałam się, że więcej przez to nie przebrnę, nie dam rady.... Pojawiła się Majeczka, Pies, który wybrał sobie człowieka znalazł kolejne, NOWE miejsce w moim sercu. Przecież nie zapomniałam o Gabi, Dingusiu, potem o Pumie. Majeczka miała osobne miejsce w moim sercu, była NOWĄ historią przyjaźni, wierności i wielkiej miłości...

BYŁA..........

Dziś minęły trzy tygodnie ... Strasznie długie i puste....

Biegaj sobie tęczowej łące, Sunieczko.
I wracaj do nas w snach...

myszkapatii - 18-09-2012, 15:32

ANNA_MAJA,jesteśmy z Toba trzymaj się ...
ANNA_MAJA - 28-09-2012, 23:35

TESTAMENT KOCHANEGO PSA

Ludzie, nim odejdą, zapisują w Testamencie swój dom i wszystko co mają, tym, co zostają.
Gdybym mógł swoimi łapkami zrobić to samo, moja Ostatnia Wola wyglądałaby tak:
- Mój szczęśliwy Dom
- Miseczkę i posłanie
- Kolana na których kładę głowę
- Ręce, które głaszczą
- Głos, który mnie woła
- Serce, które mnie kocha
zapisuję w Ostatniej Woli głodnemu, chudemu, smutnemu, przerażonemu Psu w Potrzebie

Kochany Człowieku, Twoja miłość to wszystko co mam. Więc gdy odejdę, nie mów „Już nigdy nie pokocham innego psa”, lecz wypełnij mój Testament i daj wszystko, co miałem, komuś, kto tego bardzo potrzebuje.
Twój Pies


(Cytat ze strony Zamojskiej Fundacji dla Zwierząt i Środowiska ZEA)


Już miesiąc minął, Majeczko, odkąd biegasz po Tęczowych Łąkach.
Tęsknimy za Tobą bardzo. I bardzo Cię kochamy.

Twoja obecność w naszych sercach, Twoja miłość jaką nam dałaś przez te osiem wspólnych lat stają się naszą siłą , która pozwala wyjrzeć - mimo wciąż kapiących łez - poza własne emocje, poza skupienie na własnym smutku. Siłą, która każe działać i wyklucza obojętność...

Bądź przy nas, Majeczko. Wiele Ci zawdzięczamy. Nie zmarnujemy tego.
Przyrzekam Ci.

mibec - 28-09-2012, 23:38

ANNA_MAJA ;*
ANNA_MAJA - 28-09-2012, 23:45

Mibec, ;*
pasiconik - 29-09-2012, 10:01

ANNA_MAJA, piękne, i jak mądre słowa... ;* ;*
Milena - 29-09-2012, 11:02

ANNA_MAJA napisał/a:
Kochany Człowieku, Twoja miłość to wszystko co mam. Więc gdy odejdę, nie mów „Już nigdy nie pokocham innego psa”, lecz wypełnij mój Testament i daj wszystko, co miałem, komuś, kto tego bardzo potrzebuje.
Twój Pies


Cudowne...

Di - 29-09-2012, 14:31

ANNA_MAJA, każdy Twój post rozwala mnie na łopatki. Dziękuję za Twoją otwartość, wrażliwość, którymi dzielisz się tutaj. Jesteś człowiekiem o wielkim sercu. Maja miała prawdziwe szczęście.
ANNA_MAJA - 01-10-2012, 01:01

Di, dziękuję za Twoje słowa !!!
kolorowooka - 01-10-2012, 14:50

ANNA_MAJA przepiekne jest to, co napisalas....
ANNA_MAJA - 01-10-2012, 23:18

Trafiłam na tekst "Testamentu Kochanego Psa" w niezwykle ważnym dla nas momencie, kiedy zaczęliśmy zadawać sobie mnóstwo pytań...

Nie mogłam tego przeczytać do końca - łzy ciekły po policzkach...

Wszystko to, co zamknięte głęboko w moim sercu - nagle odkryte zostało na ekranie...

Jak głos Majeczki... Jak przesłanie ...

Pragniemy za nim podążać...

kolorowooka - 02-10-2012, 12:35

ANNA_MAJA mam nadzieje, ze tak bedzie i niedlugo zamieszka z wami kolejny psiak z wielkim sercem.
dorka7 - 09-10-2012, 15:24

ANNA_MAJA, czy Wasza Kochana Majeczka zesłała Wam właśnie nowego Psiego Aniołeczka Fifi?
ANNA_MAJA - 10-10-2012, 00:34

Z TESTAMENTU (MOJEGO) KOCHANEGO PSA

" (...)- Serce, które mnie kocha
zapisuję w Ostatniej Woli głodnemu, chudemu, smutnemu, przerażonemu Psu w Potrzebie(...)


(...) wypełnij mój Testament i daj wszystko, co miałem, komuś, kto tego bardzo potrzebuje."



dorka 7, pozwól, ze te słowa będą w tym miejscu odpowiedzią...

Chelsea - 10-10-2012, 07:42

ANNA_MAJA, wspaniale ;*
mibec - 10-10-2012, 08:59

ANNA_MAJA, jestes wspaniala osoba ;*
Pokazesz nam Fifi?

pasiconik - 10-10-2012, 09:22

ANNA_MAJA, Majeczka na pewno merda ogonkiem na tą wiadomość :)
Dobrze zrobiłaś ;*

Milena - 10-10-2012, 09:25

ANNA_MAJA, wspaniale :)
kolorowooka - 10-10-2012, 10:35

ANNA_MAJA cudownie :) Czekamy na zdjecia Fifi
Kesja - 10-10-2012, 12:09

ANNA_MAJA, wspaniała wiadomość ;* Chętnie zobaczymy Fifi ;* :)
kasiek - 10-10-2012, 13:11

ANNA_MAJA, cudnie ;*
dorka7 - 10-10-2012, 15:05

MAJECZKA nad Wami czuwa.
To Jej dzieło.
To za Jej sprawą los postawił na Waszej drodze Psie Serce, Psią Wierność, Psią Miłość.
Nieskończoną Psią Miłość.

FIFI masz cudowny Dom w którym niczego nigdy Ci nie braknie.

MAJECZKO bądź szczęśliwa. ;*
To dzięki Tobie kolejne Psie Serce już nie będzie tęsknić w nieskończoność.

ANNA_MAJA - 10-10-2012, 16:57

Kiedy Człowiek traci swojego Ukochanego Psiego Przyjaciela - pozostaje Mu ból, tęsknota, pustka... Dokąd nie pokona morza łez - nie dostrzeże nic ...

Kiedy Człowiek otrze łzy - może zajrzeć w swoje Serce, w którym wciąż płoną nieskończone pokłady tej niepowtarzalnej ludzko-psiej miłości, tak brutalnie przerwanej przez los.

Można próbować ugasić ten ogień, zamykając Serce bardzo szczelnie. Wtedy ból staje się nie do zniesienia - a jego i tak nie da się zgasić.

Można także otworzyć to Serce szeroko i wsłuchać się w głos płonących płomieni.
Tam, w Sercu, jest głos naszego Psiego Przyjaciela.
Tam jest podpowiedź jak wykorzystać ten ogień.
Tam znaleźć można najważniejsze drogowskazy.

A kiedy ten Człowiek spotka na swojej drodze Psa w Potrzebie, na widok którego nagle to otwarte, obolałe Serce zadrży i utworzy nową kieszonkę - to zdarzyć się może, że nie zawaha się powiedzieć cichutko: chodź biedna Psinko, ogrzeję Cię swoim ogniem, dam Ci swoją miłość i pójdziemy dalej razem tworząc NOWĄ HISTORIĘ...

---------------------------------------------------


mibec, pokażę. Pewnie że pokażę. Ale nie tutaj...

To miejsce pozostanie zawsze miejscem Majeczki.
Fifunia będzie miał swój osobny, nowy post.

One OBIE bardzo na to zasługują...

Chelsea - 11-10-2012, 08:15

ANNA_MAJA, jesteś wspaniała ;*
ANNA_MAJA - 11-10-2012, 15:07

Bycie CZŁOWIEKIEM to raczej norma...
Madzialenka - 11-10-2012, 20:58

ANNA_MAJA, ciesze sie ,ze jednak potrafiliscie otworzyc swoje serca na nowego przyjaciela i na nowa niepowtarzalna psia milosc.Mam nadzieje ,ze zostaniecie z nami na forum i przedstawisz nam w galerii nowego ,szczesliwego czlonka rodziny :)
ANNA_MAJA - 11-10-2012, 22:13

Madzialenka, jestem i zostanę. Bez wątpienia. Dla mnie jest to miejsce szczególne...

Nie wiem skąd czerpałabym siłę na towarzyszenie Majeczce w drodze za TM - gdyby nie Wy wszyscy... Tak wiele tutaj dostałam...

Nowy Członek naszej rodziny zaistnieje na forum także - tylko nijak nie mogę sobie poradzić z wstawianiem zdjęć mimo prób na polu ćwiczebnym...

kolorowooka - 11-10-2012, 22:46

ANNA_MAJA gdzie masz wrzucone do sieci zdjecia? Jest polsko jezyczny http://www.fotosik.pl/ lub http://photobucket.com/ http://imageshack.us/
albo podeslij mi na maila zdjecia.

jamagda - 12-10-2012, 11:49

[quote="ANNA_MAJA"]Kiedy Człowiek traci swojego Ukochanego Psiego Przyjaciela - pozostaje Mu ból, tęsknota, pustka... Dokąd nie pokona morza łez - nie dostrzeże nic ...

Kiedy Człowiek otrze łzy - może zajrzeć w swoje Serce, w którym wciąż płoną nieskończone pokłady tej niepowtarzalnej ludzko-psiej miłości, tak brutalnie przerwanej przez los.

Można próbować ugasić ten ogień, zamykając Serce bardzo szczelnie. Wtedy ból staje się nie do zniesienia - a jego i tak nie da się zgasić.

Można także otworzyć to Serce szeroko i wsłuchać się w głos płonących płomieni.
Tam, w Sercu, jest głos naszego Psiego Przyjaciela.
Tam jest podpowiedź jak wykorzystać ten ogień.
Tam znaleźć można najważniejsze drogowskazy.

A kiedy ten Człowiek spotka na swojej drodze Psa w Potrzebie, na widok którego nagle to otwarte, obolałe Serce zadrży i utworzy nową kieszonkę - to zdarzyć się może, że nie zawaha się powiedzieć cichutko: chodź biedna Psinko, ogrzeję Cię swoim ogniem, dam Ci swoją miłość i pójdziemy dalej razem tworząc NOWĄ HISTORIĘ...
quote]

Przepiękny wiersz i taki prawdziwy...

Bardzo, bardzo Ci wspólczuję straty ukochanej Majeczki :cring: :cring: :cring: ale jednocześnie cieszę się że zdecydowałaś się na przyjęcie kolejnego psiaczka. Rozumiem Cię bardzo dobrze. Trzy lata temu odeszła moja ukochana Muszeczka - znajdka, którą ktoś wyrzucił w zimę na przystanku tramw. Była ze mną 8 lat, gdy odeszła zarzekałam się że już nigdy psa, że nie chce znów przez to przechodzić i ...po tygodniu byłam w schronie po moją Majkę.
Wiem że razem z Fifi stworzycie nową, wspaniałą historię. Życzę Wam tego z całego serca.

ANNA_MAJA - 14-10-2012, 00:40

MAJECZKO, tak wiele zmieniłaś w naszym życiu...

Fifunia to też "Twoje dzieło", bez wątpienia.


Czuwaj zatem nad swoją Młodszą Siostrzyczką zza Tęczowego Mostu.

I biegaj szczęśliwa !

mibec - 14-10-2012, 00:43

ANNA_MAJA, nie moge czytac Twoich wpisow .. :cring:
ANNA_MAJA - 14-10-2012, 11:06

mibec, :shy: :shy: :shy:
Chelsea - 28-10-2012, 08:46

Majeczko dziś mija 2 miesiące [*]
ANNA_MAJA - 28-10-2012, 09:50

Chelsea, jesteś niesamowita...
Dziękuję za pamięć o naszej Niezwykłej Dziewczynce....

Tak, dziś mijają dwa niezwykle trudne miesiące od chwili, kiedy utrudzone chorobą serduszko Majeczki przestało bić...

Dwa miesiące od chwili, kiedy los zabrał nam kogoś, kogo tak bardzo kochaliśmy i kogo wciąż kochamy, o kogo walczyliśmy ze wszystkich sił.

I o kim NIGDY nie zapomnimy.

Ewelina - 28-10-2012, 11:37

ANNA_MAJA, tule Was bardzo mocno ;*
ANNA_MAJA - 29-10-2012, 03:57

Każdy z nas ma swoje niebo, na którym błyszczą gwiazdki tych istot, które kochamy. Gdy Ich tracimy, gwiazdy znikają. Nie gasną jednak. Spadają z nieba, by znaleźć się w naszych sercach i tam w nich pozostać na zawsze.

Majeczko, minęły już dwa miesiące od chwili, gdy przeszłaś za Tęczowy Mostek i gdy nasze niebo nagle pociemniało. Ono nigdy nie będzie już takie samo. Patrzymy w miejsce, gdzie świeciła Twoja gwiazdka i bardzo, bardzo tęsknimy…

Ale bądź pewna: czujemy, że ona spadła i zaistniała w naszych sercach z jeszcze większym blaskiem, by oświetlać nam drogę , jaką powinniśmy podążać…

Jesteś z nami każdego dnia. W moich spotkaniach z Tobą na granicy jawy i snu (wciąż pytam siebie – to Ty przychodzisz do mnie czy ja wędruję do Ciebie?), we wspomnieniach, rozmowach, także w łzach, które czasem same płyną.

Jesteś z nami w radości, jaką daje nam Twoja Młodsza Siostrzyczka. Dzięki Niej – znów potrafimy się uśmiechać… I kochać nową miłością. Czuwaj nad Nią, proszę…. I nad naszą Nową Historią

Kochamy Cię. Bardzo.

Biegaj szczęśliwa tam, gdzie nie ma już bólu i cierpienia.

I czekaj na nas. Kiedyś znowu będziemy razem.

Kiedyś nasze niebo odzyska wszystkie gwiazdy. Na zawsze.

dorka7 - 29-10-2012, 15:41

Majeczko, bądź Szczęśliwa
Di - 29-10-2012, 16:28

Maja, pamiętamy!
katerina - 29-10-2012, 19:39

ANNA_MAJA napisał/a:
Bycie CZŁOWIEKIEM to raczej norma...


Niestety w dzisiejszym świecie jest inaczej. Czasem aż wstydzę się słowa "człowiek" kiedy patrzę na ten świat. Dlatego jesteś wyjątkową dobrą duszą, których jest deficyt.
Minęły 2 miesiące a ja nadal nie mogę powstrzymać łez kiedy czytam w jaki sposób piszesz o Majeczce, ile ciepła i tęsknoty jest w Twoich słowach. Zawsze kiedy odchodzę od komputera idę do mojej Amulki i ściskam ją z całych sił, bo te słowa uświadamiają mi jak mało mamy tak naprawdę czasu i że trzeba korzystać z każdej chwili i cieszyć się każdą chwilą.

ANNA_MAJA - 19-11-2012, 00:42

Majeczko, Psinko Kochana,

Dziś po raz pierwszy od odejścia za Tęczowy Most śniłaś mi się. Tak pięknie, tak prawdziwie…

Byłyście razem z Fifunią – takie realistyczne, dokładnie takie, jak w rzeczywistości. I takie zaprzyjaźnione ze sobą… To tak, jakbyś dała mi znak, że akceptujesz obecność swojej młodszej Siostrzyczki w naszym domu.

To był cudowny widok, który zatrzymam na zawsze…

Majusiu, dziękuję Ci za wszystko, co dostałam od Ciebie w ciągu tych naszych wspólnych lat. Idę dalej z otrzymanym od Ciebie bogactwem, niosąc Cię w sercu i otulając Cię swoją miłością by i tam, za TM, było Ci dobrze.

Odwiedzaj mnie w snach, najczęściej jak możesz. Będę na Ciebie zawsze czekała. Bo w snach wszystko zdarzyć się może i tam wciąż możemy być razem.

Kocham Cię, Sunieczko.

Chelsea - 19-11-2012, 09:58

[*]
SandraiToffik - 19-11-2012, 15:50

ANNA_MAJA, brak mi słów po przeczytaniu Twoich wpisów... Jesteś niesamowita... Trudno w dzisiejszym świecie znaleźć taką osobę.

Doskonale rozumiem Cię, mimo iż nie przeszłam tego, co Ty, aczkolwiek wiem, że miłość to najpiękniejszy dar i jej utrata ogromnie boli. Trzymaj się cieplutko i wiedz, że Majeczka biega szczęśliwa za TM, że już nic ją nie boli, a na jej pyszczku maluje się radość.

Wszyscy pamiętamy o Majusi. Ja także będę pamiętać.

orlosia - 19-11-2012, 20:25

:cring: nawet nie chce wyobrażać sobie to co czujesz... może myslałaś o założeniu Mai bloga lub coś w tym rodzaju, bo mam wrażenie że pisanie tych postów tutaj to dla ciebie pewnego rodzaju ulga, masz w podświadomości że ona to "czyta" .... pamiętaj jesteśmy z Tobą, nie udzielam się na tym forum już tak często ale ciągle sledze wpisy jakie dodajesz o niej przepełnione miłoscią i bezgranicznym oddaniem, ktoś by powiedział to tylko pies... a może to był AŻ pies, który rozumiał, nie opuszczał nigdy, ufał, i szybko wszystkie złości przebaczał. One nie potrafią byc na nas złe, one mają tylko nas kochajmy je i oddawajmy im całe ciepło... dobrze byłoby dodać zdanie trochę bez realnej logiki "bierzmy z nich przykład"
trzymajcie się ciepluto!! nasi bliscy odchodzą szybko ale pamięć i wspomnienia są bezcenne i nic ich nie zniszczy jeżeli pielęgnujemy je w sobie

Chelsea - 26-11-2012, 12:53

[*]
kasiek - 26-11-2012, 13:06

ANNA_MAJA, ;*
Chelsea - 28-11-2012, 11:54

[*]
ANNA_MAJA - 30-11-2012, 16:01

Chelsea, SandraiToffik, Orlosia, kasiek,

dziękuję - za to, że jesteście tu, za dobre słowa, za pamięć o Majeczce.

To już 3 miesiące i 2 dni od momentu gdy Majeczka przeszła za Tęczowy Most.

Tęsknota i ból się nie zmniejszają - czas nie leczy a jedynie daje szanse na to, by uczyć się żyć dalej: "pomimo..." i "bez...".

Wciąż nieustająco dostrzegam i odkrywam jak wiele dobrego wniosła ta niezwykła Sunia w nasze życie, jak wiele zmieniła - pozostając w ten sposób w nas i z nami na zawsze...

Biegaj szczęśliwa, Majeczko!

donia457 - 01-12-2012, 00:17

ANNA_MAJA napisał/a:
To już 3 miesiące i 2 dni od momentu gdy Majeczka przeszła za Tęczowy Most.

ale ten czas szybkko mija :(
ANNA_MAJA, trzymaj sie cieplutko ;*

Chelsea - 04-12-2012, 14:10

[*]
SandraiToffik - 17-12-2012, 17:59

ANNA_MAJA,
jak się czujesz? co u Ciebie?

Chelsea - 25-12-2012, 18:46

[*]
ANNA_MAJA - 28-12-2012, 02:55

Majeczko,

Dziś mijają 4 miesiące od chwili, gdy przeszłaś za Tęczowy Most.

To już tyle czasu… Cała jesień minęła bez Ciebie… W nas jednak wszystko jest takie żywe jakbyś jeszcze wczoraj była z nami…

Może czuwając nad nami z góry słyszałaś, jak wszyscy wspominali Cię przy świątecznym stole. Może widziałaś te łzy – nie tylko moje… Wszyscy tak bardzo Cię kochali…

Tęsknimy za Tobą, nasza Wspaniała Sunieczko…

Kiedyś znów się spotkamy i będziemy razem już na zawsze. Kiedyś…

Ale zanim to nastąpi, biegaj sobie, nasz Psi Aniołku, szczęśliwy po Tęczowych Łąkach. I czuwaj nieustająco nad swoją młodszą siostrzyczką, która bez wątpienia jest największym Skarbem jaki mogliśmy dostać od losu po stracie Ciebie.

Kochamy Cię nieustająco…

scoobydoo - 30-12-2012, 22:47

ANNA_MAJA, ojej przykro mi, łzy mi się krecą w oczach :cring:
Chelsea - 21-01-2013, 08:13

[*]
-kamisiek- - 01-02-2013, 14:25

[*]
ANNA_MAJA - 02-02-2013, 19:47

Minęło 5 miesięcy i 5 dni...

Majeczko, bardzo Cię kochamy. I tęsknimy... I wciąż wspominamy....

Chelsea - 02-02-2013, 19:48

[*]
iness8@o2.pl - 02-02-2013, 21:53

Niestety ale wiem to po sobie ,że nie zależnie od tego ile czasu minie to ten ból i tak nie zniknie :cring:
[*]

mibec - 02-02-2013, 22:00

ANNA_MAJA napisał/a:
Minęło 5 miesięcy i 5 dni...
:cring:
kasiek - 04-02-2013, 10:14

ANNA_MAJA, :cring:
SandraiToffik - 04-02-2013, 20:06

ANNA_MAJA,
KOCHANA, jesteśmy z Tobą.

ANNA_MAJA - 28-02-2013, 11:14

Zapłacz,
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.

Zapłacz,
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.

Zapłacz,
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.

Potem
rozglądnij się w koło,
ale nie w górę;
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...

A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on wróci...
Choć może w innym futerku

F.J Klimek


Dziś mija pół roku od chwili, gdy Majeczka przeszła za Tęczowy Most.

:cring: :cring:


Majusiu, Suniu kochana, nasza miłość do Ciebie trwa niezmiennie. Jesteś z nami, w naszych sercach, każdego dnia.

Wierzę, że tam, na Tęczowych Łąkach, jesteś radosna i spokojna, że świeci Ci słonko, które tak kochałaś. Biegaj sobie, szczęśliwa i wolna. I bądź pewna, że niczego, co dostaliśmy od Ciebie, nie zmarnujemy.

Czuwaj wciąż nad nami. I nad młodszą siostrzyczką też.
Ona tak bardzo nas pokochała... A my Ją...

Kiedyś się spotkamy. Wszyscy. I pobiegniemy po bezkresie Tęczowych Łąk razem, przed siebie. Tylko poczekaj cierpliwie - my tu jeszcze musimy coś zdziałać...

Kochamy Cię, Majeczko!!!!

iness8@o2.pl - 28-02-2013, 11:36

ANNA_MAJA, przepiękny wiersz...codziennie go czytamy.
Majusia biegaj za Tęczowym Mostem razem z moją Pumcią (dziś mijają dwa miesiące jak nas opuściła :( ). Mam nadzieję ,że jesteście szczęśliwe.
[*]

Ewelina - 28-02-2013, 12:01

ANNA_MAJA, ;* Pięknie napisane.
Di - 28-02-2013, 19:54

ANNA_MAJA, znów ryczę. Trzymajcie się ;*

Maja [*]

Chelsea - 28-02-2013, 20:00

[*]
ANNA_MAJA - 03-04-2013, 18:20

W czwartek, 28 marca, minęło 7 miesięcy....

A w piątek...serce mocniej załkało...
Całkowicie przypadkiem trafiliśmy do tego samego pokoju hotelowego, w którym rok wcześniej, też na Wielkanoc, byliśmy z Majusią...

Sunieczko, jesteś wciąż z nami. W naszych sercach, myślach, rozmowach...

Widziałaś, ze Fifi wybrała sobie do spania dokładnie to samo miejsce, w którym Ty spałaś?

Kochamy Cię!

Ryniu - 03-04-2013, 18:55

Bo jak się kocha to nigdy się nie zapomina.
ANNA_MAJA - 05-04-2013, 01:24

Ryniu, tak właśnie jest.

Tracimy w życiu to, co kochamy. Tego niestety nie da się uniknąć. Tracimy Bliskich, tracimy czworonożnych Przyjaciół. Los bywa okrutny (choć i szczodry też umie być)

Ale to właśnie pamięć, wspomnienia, obrazy wracające pod zamknięte przed snem powieki, sprawiają, że możemy się podnieść i iść dalej, mimo wszystko.
Bo choć tracimy fizycznie - psychicznie wciąż jesteśmy blisko...

Nie zapominamy - bo kochaliśmy ze wszech sił.
Kochamy - i wciąż pamiętamy...

[ Dodano: 03-05-2013, 02:07 ]
Czas biegnie nieubłaganie.

Minęło już 8 miesięcy i 4 dni od naszego rozstania.

Tęsknimy za Tobą i nieustająco bardzo, bardzo Cię kochamy.
Wracasz do nas tak często w naszych myślach, rozmowach, wspomnieniach - w ten sposób jesteś wciąż z nami. Czujemy Twoją obecność w naszym życiu - bo przecież tak wiele do niego wniosłaś, tak wiele Ci zawdzięczamy. Pamiętamy o tym każdego dnia.

Majusiu, Suniu kochana, biegaj spokojna i wolna po Tęczowych Łąkach. Wygrzej się na wiosennym słonku - tak jak zawsze lubiłaś to robić.

I czuwaj nad nami. Nad swoją młodszą, cudowną siostrzyczką też.
Jesteś przecież patronką tej naszej nowej, pięknej historii... Historii, która zaczęła się tlić z nieugaszonego żaru miłości do Ciebie - a która wybuchła już niezależnym, własnym płomieniem.

Kochamy Cię!

[ Dodano: 28-05-2013, 03:18 ]
Majeczko, pamiętamy...

Dziś mija 9 miesięcy...

Kochamy Cię Psinko...

[ Dodano: 28-06-2013, 22:56 ]
Dziś minęło 10 miesięcy ...

Pamiętamy o Tobie, Sunieczko.
Żyjesz w naszych najpiękniejszych wspomnieniach. I w naszych sercach.

Biegaj szczęśliwa, kochamy Cię

iness8@o2.pl - 27-08-2013, 23:04

To już rok...Majeczko [*]
klaudia1234 - 27-08-2013, 23:55

Bardzo smutna i tragiczna rocznica [*]
Chelsea - 28-08-2013, 08:25

[*]
Tola - 28-08-2013, 08:43

[*]
ANNA_MAJA - 28-08-2013, 11:40

To już dokładnie rok… A wszystko w nas jak żywe…
Pamiętam zapach, dotyk, spojrzenie… Każdą chwilę z tamtego dnia …
Pamiętam tę miłość w oczach i to bezgraniczne zaufanie do samego końca...
Pamiętam ciepło naszej wtulonej we mnie, gasnącej Sunieczki…
I ból rozstania…
Łzy płyną… Nie wstydzę się ich…
:cring: :cring: :cring:

Kochamy Cię, Majeczko. Ty wiesz, że jesteś z nami cały czas – w naszych sercach, w naszych wspomnieniach… W naszym życiu, w którym tak wiele zmieniłaś, w które tak wiele wniosłaś, w którym tak wiele Ci zawdzięczamy. I Ty wiesz, że nic tego nie zmieni…

Dziękujemy losowi, że mogliśmy być z Tobą przez te 8 wspaniałych lat.

I dziękujemy losowi za to, że postawił na naszej drodze Twoją Młodszą Siostrzyczkę. Ona bardzo nas potrzebowała – ale i my bardzo potrzebowaliśmy Jej. Z miłości, jak pozostała w nas po Tobie, nie uroniliśmy ani jednej kropelki…

Ty wiesz jak bardzo Ją dziś kochamy. I jak bardzo kochać zawsze będziemy Ciebie.

Patrz na nas z góry, pilnuj nas z Tęczowych Łąk, biegaj spokojna i bądź pewna: kiedyś się spotkamy…

„Dokąd idą psy gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba
To przepraszam Cię Panie Boże
Mnie tam także iść nie potrzeba.

Ja proszę na inny przystanek
Tam gdzie merda stado ogonów
Zrezygnuję z anielskich chorów
Tudzież innych nagród nieboskłonu.

W moim niebie będą miękkie sierści
Nosy, lapy, ogony i kły
W moim niebie będę znowu głaskać
Moje wszystkie pożegnane psy."


Dziś, na Twoim ulubionym kawałku działki, na „Twoim” piasku – świeci słonko które tak kochałaś. Patrzymy tam i widzimy Ciebie… oczami naszych serc… W nich jesteś – i zawsze będziesz.

tenshii - 28-08-2013, 12:12

Czy dotarłaś bezpiecznie, kochana,
po drabinie z bielutkich obłoków
do tęczowej, świetlistej bramy?
Uchylona, choć nie słychać Twych kroków.

Wsuń łapeczkę w szparę - w tę niebieską,
teraz główkę; widzisz most? – piękny pewnie!
Nie bój się, podążaj jak ścieżką,
drugi brzeg to Twój dom, choć beze mnie.

No a ja, chociaż serce mi pęka,
myślę tutaj o Tobie z uśmiechem,
przecież wiem, kto na Ciebie tam czeka.
Znam ich, wiedzą że idziesz.
Już lepiej?

Bądź szczęśliwa w tęczowej krainie,
ja swą miłość Ci czasem podeślę,
- zbieraj ją, gdy do Ciebie dopłynie,
ale czasem odwiedź, choć we śnie.

orlosia - 28-08-2013, 14:00

ANNA_MAJA, lepiej ując tego nie mogłaś, pięknie napisane. Pamięc nie umiera nigdy kiedy ją pielęgnujemy.... Majeczko mam nadzieje że jest Ci tam dobrze i patrzysz z nieba radosnymi oczkami na Twoich bliskich którzy tęsknią i są w każdej sytuacji ciągle myslami z Tobą.... śpij spokojnie psino [*]
ANNA_MAJA - 28-08-2014, 09:47

" Psia wierność psu nie daje odejść,
bo cóż bez psa ma robić człowiek?
Więc kiedy się samotnie błąkam,
ona mnie mokrym nosem trąca.

Pod ręką czuję łeb kudłaty,
ze schodów wciąż zbiegają łapy,
a gdy się kładę na kanapie
przy mnie psa cień leciutko chrapie.

( źródło: Internet)

Majeczko, dziś mijają dwa lata ...

Jestes wciąż z nami. Jesteś w naszych sercach.
Wiem, że czuwasz...
Wiem ile rzeczy przez te dwa lata wymalowałaś nam Ty - swoim ogonkiem...

Biegaj szcześliwa po bezkresnych łąkach. I cierpliwie czekaj na nas.

Kochamy Cię ;* ;* ;*

pado - 29-08-2014, 21:27

;*

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group