forum.labradory.org

Psychika i zachowanie - Zachowanie waszych pociech u weterynarza

kasiek - 26-09-2012, 12:33
Temat postu: Zachowanie waszych pociech u weterynarza
nie wiem czy istnieje taki temat ale szukalam i nic nie znalazlam
Almathea83 - 26-09-2012, 12:39

haha Moreno ładnie się zachowuje tylko u jednego weta, tego u którego byliśmy za pierwszym razem. 2 razy musieliśmy jechać na "już" do 2 innych miejsc i była boruta, szczeki i awantura, raz go trzeba było wnieś bo sam nie chciał łapą przestąpic progu :D wynika to chyba z faktu że te 2 miejscówki to były klitki maleńkie, zagracone i strasznie duża kumulacja zapachów. Tam gdzie jeździmy zwykle jest przestronnie i nie jest przestrzeń zagracona :)

[ Dodano: 26-09-2012, 13:41 ]
a ogólnie to Moren zwiedza, wącha, włazi na wagę bez oporów i objada weta ze smakołyków :D dzielnym pacjentem jest, nie piszczy, nie gryzie, znosi wszystko bo wie że nagrodą będzie chrupek albo inny smakołyk od pana doktora :-P

piotr0020 - 26-09-2012, 12:43

Nasz Fadzio się strasznie boi jak wchodzimy do weterynarza, zawsze chce wtedy na rączki (taki malusi piesio) :D wygląda to przekomicznie :D
Ale w gabinecie jest zawsze grzeczny, wszystko da sobie zrobić ;*

kasiek - 26-09-2012, 12:48

Semir tez jest grzeczniutki ,wszystko da sobie zrobic.
Ostatnio jak weterynarz juz go obsluzyl zaczal warowac ,udawal ze go tamnie ma . :)
Sonia zero reakcji ,na gabinet i wererynarz ,zachowywala sie tak jakna codzien.

effcyk - 26-09-2012, 12:50

Nest nie lubi lecznicy - nie tyle weta co samej lecznicy. W momencie jak wchodzi do lecznicy dostaje strasznego łupieżu , z Bogiem sprawa jak wcześniej został wymęczony np. na spacerze, to leży w gabinecie plackiem i można przy nim "grzebać" ale jak jest "niewybiegany" to takie cyrki odwala w gabinecie że włos na głowie się jeży :-P
nikolajewna - 26-09-2012, 13:00

Dragon jak jesteśmy na schodach do lecznicy to leci na złamanie karku- tak się nie może doczekać. Zazdrosny jest i niecierpliwi się jak musimy poczekać w kolejce, a potem nie chce wyjść-tak uwielbia swoje wetki. Podczas badań- zależy co się robi. np. przy badaniu łapki i stawów wiercił się okrutnie i chciał się bawić. Sprawdzenie oczka zniósł dobrze, a wszelkie zmiany opatrunku po kastracji jak były powikłania- sam się kładł i podnosił nogę, żebyśmy mieli dobry dostęp.
Zawsze wypija wodę z dwóch misek, które tam stoją (trochę z jednej, trochę z drugiej) no i oczywiście zawsze wyżebrze gratisy. Poza tym ciekawski jest bardzo. Siedzi i tylko oczami wodzi co tam pani dla niego szykuje.
Jutro idziemy tam na ostatni zastrzyk i już nasze wetki nie będą tam pracowały, co bardzo mnie smuci. Mam nadzieję, że znajdą pracę gdzieś w pobliżu.

ollinko - 26-09-2012, 13:13

Bezoslawa jest tak przyjacielska, ze przywitalaby sie z kazdym, bardzo emocjonalnie reaguje, takze u weta :D bylismy z miesiac temu na szczepieniu, to musielismy ja mitygowac lekko... z wetem tez milutko, dopoki ten ze strzykawa nie wystartowal. po dziabnieciu Bezka spojrzala na niego spod oka i przestala sie przyjaznie zadkoskrecac... ale dalej byla grzeczna ;]
Lilitu - 26-09-2012, 13:29

Odie uwielbia swoje wetki. Zawsze musimy uważać żeby nie walnąć głową w drzwi, bo dosłownie wciąga nas do gabinetu. Lubi prawie wszystkie zabiegi, szczególnie szczepienia (wiem mam fana S-M, który wariował ze szczęścia przy chipowaniu ;] ), wijątkiem jest mierzenie temperatury - ma wtedy taką komiczną minę. Czasem zarobi jakiegoś smakołyka, ale co wizytę jest problem z próbami wyciągnięcia ze stojaka worka karmy. Jak na razie największym popisem było włażenie pod biurko i próba miziania wetki po stopach, kiedy sprawdzała coś na komputerze.
Theli swoich 'krakowskich" weterynarzy nielubi. Do 2 roku życia, przed wejściem do gabinetu zaczynał wyć, piszczeć, ujadać, a raz zdarzyło mu się puścić pawia ;] ;] Podczas przycinania pazurów słychać go było "na całej dzielni". Teraz znosi wszystko w milczeniu. Wetki z Niepołomic nawet polubił (co jest dosyć dziwne, bo on mało kogo lubi) i nie było żadnych sensacji, dał sobie nawet pogmerać w paszczy.

Milena - 26-09-2012, 15:02

Zefirek to podobno idealny pacjent :)
Najpierw ma chwilkę na obwąchanie kątów, potem siada i cierpliwie znosi wszystkie zabiegi. Później staje na dwóch łapach i opiera się o stół zabiegowy zabierając smycz :-P
W międzyczasie oczywiście się przylepia o pieszczoty do naszej wetki, ostatnio skradł serce praktykantce ;D
Jedynie co to na wagę nie chce wchodzić.

Amorek za to trzesiawki dostaje na stole i robi wszystko aby tylko na rączki wskoczyć ;)

donia457 - 26-09-2012, 15:58

Reda wchodzi do weta zawsze zmerdajcym ogonem,nigdy nie mialam z nia problemu,wszystkie mozliwe zakatki zaglada,wywocha wszystko co jest mozliwe,wypije cala wode z miski :) i pozwoli przy sobie zrobic wszystko ;D
kolorowooka - 26-09-2012, 22:19

Lady jest strasznie podekscytowana kazda wizyta u weta, piszczy i chcialaby bawic sie z kazdym spotkanym tam zwierzeciem. Samego weterynarza tez lubi, a to wszystko za ciasteczka. Co prawda po ostatniej wizycie jak miala obcinane pazury (niecierpi tego i musieli zalozyc jej kaganiec) i oprozniane gruczoly - po powrocie do gabinetu chowala sie za mna co nie przeszkadzalo jej brac ciasteczek z jego reki :D
frania i franek - 28-09-2012, 10:07

Pedro panicznie boi się weterynarzy :cring: oczywiście przed wejsciem do gabinetu kładzie się i przeważnie trzeba go wciągać na siłę albo zanosić na rączkach (mała dzidzia). Jak jest już na stole to po prostu kamienieje i zamyka buzie z czego zawsze mamy ubaw z nasza wetka bo temu małemu wieśniakowi trzeba tą gębę otwierac żeby się nie przegrzał :| masakrycznie sypią sie z niego kudły i dostaje łupieżu. Ale da sobie zrobić dosłownie wszystko bez najmniejszego kwęknięcia (smaczków od pani wetki nie weźmie bo jest przecież na nią obrażony że musi tu być :beated: ) a jak ma już dość to wsadza swój łepek pod moją albo TZ pachę :shy: i udaje że go nie ma. A najśmieszniejsze jest to, że on generalnie nie przepada za innymi psami niestety :-> nerwus ale u weta zmienia sie o 180 stopni i tak jakby z każdym psem łączy się w bólu :) nie warczy na żadnego tylko podchodzi -> buzi buzi i idzie dalej a na spacerze jakby zobaczył takiego delikwenta z daleka juz warczy i szaleje. Nie kumam tego ćmoka mojego
Hanka - 28-09-2012, 11:52

U nas do roku czasu był spokój..Jak skończył rok i jechaliśmy np.fachowo wyjąć kleszczocha to przy trzecim razie znienawidził swojego weta... :( Raz się obraził jak miał kleszcza centralnie na środku głowy i za chiny nie szło go dotknąć,chował się w rogu gabinetu,albo właził mi pod pachę bo zazwyczaj siadam u weta na podłodze od razu,właził na kolana,łeb schowany i udaje niewidzialnego...nawet wet wymyślił że weźmiemy smaki i pójdziemy do ogrodu na trawkę...smaka nie wziął,strzelił focha i na siłę kleszcza wyjmowaliśmy...Minęło parę dni i znowu kleszcz-tym razem centralnie na jednym jajcu...Noooooo tego Rico już nie zdzierżył,że mu się jakiś facet do tyłka dobiera... :-P Trzymaliśmy go z Tż we dwoje a wet od strony zadka gmerał.. ;D na szczęście się udało wyjąć,ale niedługo mamy szczepienie i wet stwierdził,że teraz to już trzeba będzie do Rico z wiatrówki szczepionką strzelać bo dotknąć się nie da 8)
Pikuś - 28-09-2012, 12:52

Mazak hmm. Mazak nie może patrzeć na wetkę ;D
Mijamy bramę i od razu W TYŁ ZWROT i zaczyna się ciągnięcie do samochodu :D Potem daję mu obwąchać ogródek i wnoszę księcia na rączkach do poczekalni ;] Tam się wyrywa to drzwi i piszczy jakby go obierali ze skóry, do tego zaczyna okropnie się trząść, normalnie nim telepie :-o Go gabinetu czasem go zaciągam (śliska podłoga, żadnej przyczepności :D ) ale najczęściej zanoszę, stawian na blacie i Mazak traci czucie w nogach :D Dosłownie. Kładzie się na mnie, nie chce stać na 4 łapach tylko leci w moją stronę swoim cielskiem ;]
Ale wszystko daje sobie robić :)
A nieprzekupny jaki się staje :D Kiedyś wetka chciała mu dać chrupki, to najpierw nie wziął tylko łeb odwrócił, a później jak wetka mu dawała, to wziął, odwrócił łeb i wypluł :D

mibec - 28-09-2012, 13:00

Barney to ulubieniec calej naszej przychodni - jedyny pies, ktory od drzwi goni wprost na biurko Pan recepcjonistek :) Pozwoli zrobic ze soba wszystko pod jednym warunkiem: ja albo maz musimy go przytulac i do niego mowic :)
Co do Boostera to nie wiem jeszcze - jest przyjazny wobec ludzi, wiec i z wetami / pielegniarkami sie wital, ale nie zna ich jeszcze za dobrze; bez problemow pozwolil sobie zajrzec w zabki, sprawdzic gruczoly, obejrzec pazurki, wiec mysle ze tez nie bedzie problematycznym pacjentem :)

Ryniu - 28-09-2012, 13:26

Moje psy wprost piszczą z radości już kilka ulic od gabinetu :)
Uwielbiają w poczekalni zapachy i wszystko co się rusza. W gabinecie interesuje je tylko szafeczka... z przysmakami :) które to dostają za dobre zachowanie.
Enzo tylko strasznie przeżywa i cierpi jak ma być na stole zabiegowym, na podłodze OK.
Na wagę wchodzą same i grzecznie siadają.
Zastrzyki? nie wiedzą kiedy je otrzymują, ważniejsze ciasteczka :) które wprost wymuszają trykając noskiem w zaczarowaną szafeczkę :)
Pola jako jedyna przy oddawaniu krwi macha cały czas ogonkiem zadowolona, że tyle osób przy niej jest :)

tenshii - 28-09-2012, 15:01

Fido wchodzi bez większych emocji - nie boi się, ale też nie cieszy jakoś specjalnie - może dlatego, że nie spotkało go tam do tej pory nic przykrego, ale też nic superprzyjemnego :P
Teyla do poczekalni wchodzi chętnie, ale do samego gabinetu ma opory, po wyciskaniu gruczołów, ręcznym badaniu stawów i sterylce.

Ostatnio poszliśmy do weta obok nas po receptę i na ważenie - psy były tam pierwszy raz i cieszyły się jak głupie na widok pani doktor i pielęgniarek - wiadomo - nowe miejsce. Jeśli zdecydujemy się tu chodzić - pewnie zastosujemy poniższą radę i zobaczymy czy się sprawdza.


Kiedyś pewna behawiorystka tłumaczyła mi, że pies pamięta głównie samo zajście oraz to, co wydarzy się bezpośrednio po nieprzyjemnym wydarzeniu. Jeśli np po grzmotach w czasie burzy właściciel uspokaja psa pies wie, że coś jest nie tak i grzmotów należy się bać - szczególnie jeśli powtarza się to zawsze. Czyli normalna zasada ignorowania źródeł strachu.
Ta sama zasada ma zastosowanie u weta. Najczęściej kiedy idziemy z naszym psem do weta po badaniu staramy się zabrać psa stamtąd jak najprędzej aby zapomniał o traumie. I to jest właśnie nasz największy błąd. Pies zapamiętuje nieprzyjemne badania, kojarzy je z miejscem, potem dodatkowo my swoim pocieszaniem, i wręcz uciekaniem z gabinetu utwierdzamy go w przekonaniu, że to złe miejsce.
Dlatego - według tejże behawiorystki - po wyjściu z gabinetu do poczekalni należy z psem zostać na miejscu, i sprawić aby się rozluźnił - zabawą, ulubionymi kąskami itp.
Wtedy podobno będzie tam chętnie wracał :)

Paseczka - 28-09-2012, 19:08

Alma ostatnio wskoczyła na ręce weterynarzowi i wylizała mu twarz- tak była podjarana..
Anika stoi cierpliwie i znosi to co trzeba
A Baskil- brzuch do góry i głaszczcie. :)

ŁukaszB - 01-10-2012, 15:09

Ja dzisiaj pierwszy raz byłem u weta i szok, młody bezproblemowo dał się zbadać, wyczyścić uszka itd. Potem ja rozmawiałem z wetem a młody "podrywał" żeńską część personelu, która od razu się w nim zakochała, co gorsza młody nie miał zbytnio ochoty wychodzić od weta bo Panie zaczęły go głaskać i miziać :)

Także na razie wizyta na zupełnym loosie.

dominika92 - 01-10-2012, 15:27

Hela niestety po róznych nieprzyjemnych rzeczach jak np. wyjmowanie trzeciej powieki boi się wchodzić do gabinetu, trzeba jej pomóc..smaki nie istnieją..w gabinecie już lepiej, ale nie jest to pies zrelaksowany.
Nikaaa - 01-10-2012, 15:31

Jesse najbardziej cieszyła się na sterylizacje ;D
Jak TŻ wypełniał papiery to ona skakała na blat i zaglądała do Pań recepcjonistek :P Potem na kontroli posterylizacyjnej jak Pan wet ściagał jej igłą i strzykawką płyny z guli na brzuchu to stała głupia i merdała ogonem :P Zresztą za każdym razem jak wchodzimy na poczekalnie to cięzko mi ja utrzymać, taka jest radosna :P

myszkapatii - 03-11-2012, 17:03

Hades cieszy sie na widok weta naszego bardzo lubi do niego jeździć.Podczas spotkania z wetem zawsze jest krotka zabawa i dopiero potem leczenie Hades jest tak szczesliwy ze dostaje zastrzyk albo że obcinaja mu pazurka że trudno czasami go utrzymać ...:) Jest dzielny nigdy nie piszczy i nie wyrywa się ze strachu ....:)Jest ulubionym pacjentem który cieszy sie zawsze bez wzgledu naa dzien pogode i pore oraz na rodzaj leczenia :)
SandraiToffik - 03-11-2012, 18:10

Moja najukochańsza pociecha potrafi zaprowadzić mnie pod drzwi gabinetu pana weterynarza, gdy tylko usłyszy, iż idziemy do niego. :)
Podczas wykonywania czynności takich jak obcinanie pazurków czy szczepienie jest bardzo grzeczny. Wprawdzie czasem zdarza mu się zapiszczeć, jednak przeważnie jest dzielny. :)

Dokite - 03-11-2012, 19:33

No to dziewczyny, trochę Wam zazdroszczę. Zargo zawsze zachowywał się tak jak Wasze psiaki. Do momentu, gdy zafundowałam mu zdjęcie RTG stawów.
Od tej pory- kamień. Jak wyczuje gdzie idziemy to stoi jak osiołek i mnie ma zmiłuj. W czasie oględzin tylko zerka, kiedy może śmignąć do drzwi. Mam nadzieję, że mu przejdzie...

mibec - 03-11-2012, 19:38

Dokite, a co sie dzialo na tym rtg?
aganica - 03-11-2012, 21:40

Fiona.... po wielu przejściach weterynaryjnych, zabiegach, bólu.. zaczęła tak reagować na lecznicę, że musiałam ją zmienić.
Doszło do tego, że musiałam jej zakładać kaganiec, zanim ruszyliśmy samochodem bo... potem było po ptakach.Bez kagańca nikt nie skłonił jej do wyjścia z samochodu.Pies Baskervillów to baranek przy Fionie.Rozszarpie każdego / bez wyjątku/ kto spróbuje ją wyciągnąć z auta.
W kagańcu się poddaje i nie szarpie, wysiada pokornie ale... w gabinecie przy próbie zbliżenia się weta....drze jape tak, że wszyscy przylatują sprawdzić co się dzieje.
Po zmianie lecznicy... wchodzi bez entuzjazmu, tylko wtedy gdy jest z resztą swojego stada.Wciska się w kąt i udaje niewidzialną ale... pozwala się zbadać i jest spokojna /kagańca nie zakładamy/
Lovelas... wchodzi sam, bez smyczy.W poczekalni włazi na kolana pańci i przytula się jak szczeniak.Do gabinetu wchodzi grzecznie, pozwala się zbadać i natychmiast chce wyjść.
Hermiona.... wchodzi sama do lecznicy / bez smyczy/ i nie uznaje kolejki.Każde otworzenie drzwi do gabinetu jest dla niej sygnałem do wejścia.Uwielbia się badać i nie bardzo chce wyjść z gabinetu.

Dokite - 03-11-2012, 21:53

mibec napisał/a:
Dokite, a co sie dzialo na tym rtg?

Według mnie nic. Przyjechaliśmy, dostał Jaśka, zasnął. Poczekaliśmy, odebraliśmy zakręconego i niby ok. Ale od tej pory, jak poczuje znajomy zapach weterynarza- zapuszcza momentalnie korzenie.

Tola - 04-11-2012, 11:15

aganica napisał/a:
Uwielbia się badać i nie bardzo chce wyjść z gabinetu.


popłakałam się ze śmiechu :)
Tosia ma raczej stosunek obojętny do gabinetów lekarskich i lekarzy, zazwyczaj szuka czegoś do pogryzienia, ostatnio chciała wciąć metalową miedniczkę :haha:

Milena - 04-11-2012, 11:40

Amorek lubi sobie siknąć w gabinecie lekarskim, przecież tam tyle gości się kręci, że trzeba po sobie zostawić ślad :beated: :-P
AnaJune - 08-11-2012, 17:23

Maks ma już dużo takich swoich "wytyczonych tras". Ze spaceru np. od razu skręca do domu i to dosyc wcześnie już czuje ze się zbliżamy :D i podobnie jest z kliniką. Mieści się 50 metrów od naszego domku więc mamy blisko i często nawet bez powodu odwiedzamy naszą panią Basię :) Maks zawsze na spacerze się wyrywa, żeby skręcac do weta :D kocha to :D lubi się ważyc, wchodzi i sam na wagę wskakuje. Dodatkowo przy wejściu do kliniki stoi micha ze smakołykami :D zawsze jak Maks wejdzie musi ją wylizac do czysta:D boi się natomiast jak sadzamy go na stole, gdzie zawsze dostaje zastrzyki, wtedy lekko łapki się uginają, troche się trzesie i trzeba blisko stac, bo ma taką groze w oczach :D
kolorowooka - 08-11-2012, 19:37

Wczoraj bylismy na szczepieniu. Balam sie, ze po ostatnim razie, jak miala przycinane pazury (bardzo nie lubi tego zabiegu) nie bedzie chciala tam wejsc. Okazalo sie, ze moje obawy byly bezpodstawne. Jak tylko wysiedlismy z auta to malo mnie nie przewrocila tak szybko tam biegla :D
baziaa1207 - 08-11-2012, 19:43

My idziemy pierszy raz do weta w poniedziałek,bardzo mnie ciekawi jak Niunia bedzie reagowac

[ Dodano: 08-11-2012, 19:43 ]
My idziemy pierszy raz do weta w poniedziałek,bardzo mnie ciekawi jak Niunia bedzie reagowac :)

Rysia88 - 09-11-2012, 13:01

Atos uwielbia chodzić do swojego weta... aż skomli pod drzwiami jak musimy poczekać :-o kiedyś gabinet był jeszcze zamknięty a przechodzilismy obok to usiadł i nie chciał odejść :beated: pozwala zrobić sobie wszystko... ale jak idziemy do nieznanego mu gabinetu to już tak miło nie jest... wszystko jest ok dopóki obcy wet nie weźmie do ręki np strzykawki... wtedy przydaje się kaganiec i ze trzy osoby by go utrzymać :-o
Aniussia - 09-11-2012, 13:26

Blondi boi się weterynarza nie chętnie do niego chodzi... ale Nina to z samochodu nie chce wysiąść jak jesteśmy u weta... a w poczekalni trzęsie się jak galareta cała :)
Weronika_S - 09-11-2012, 13:41

Olaf kiedyś był przeszczęśliwy jak szliśmy do weta,zawsze były smaczki i głaskanie.Niestety po paru nieszczęśliwych wypadkach i chorobach,które go spotkały boi się już każdego weta.Niby merda ogonkiem,ale tak trochę pod sobą i widzę przerażenie w jego oczach :( A najbardziej boli mnie jak jeszcze muszę go czasem przytrzymać do jakiegoś zabiegu,czuję się wtedy jak zdrajca :(
baziaa1207 - 28-11-2012, 18:57

Wizyta była juz jakiś czas temu , ale jakoś teraz jest okazja zeby podzielic sie wrażeniami :haha:
Nesti weszła pewnie, kiedy wszyszła wet siusiała ze szczęscia,kiedy ja badała była niesamowicie spokojna :) ąż się dziwiłam,bo jakby nie ona :D
Mamy nadzieję ze nic sie nie zmieni :-P

domaa38 - 28-11-2012, 19:47

Nikaaa, Mam podobnie z Tośką i jej radością do weterynarza :D . Jeszcze dochodzi do tego, ze trochę posikuje ... Zawsze płytki w gabinecie są do zmycia :shy:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group