Zakładam ten temat, ponieważ chciałabym się dowiedzieć jak mieszka wam się w blokach? Czy może jesteście szczęśliwi czy dusicie się i czuje cie jak w klatce?
Ja mieszkam w bloku od kilku lat, od 3 we własnym i powiem szczerze tęsknię za domem, domem w sensie fizycznym jako budynkiem. Tutaj co chwilę ktoś remontuje, wierci, stuka, puka, nad głową mieszkają zabawowi studenci. Czasem brakuje mi cierpliwości. Uciekam wtedy na długie spacery z Ami i tak chodząc po mieście oglądam domki i myślę "jak ja wam ludzie zazdroszczę". A teraz jesteśmy jeszcze w 3 ja Ami i Marek ale za pół roku przyjdzie na świat dziecko i nie wiem jak będziemy znosić te wieczne hałasy.
A jak to wygląda u was?
_________________ "Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 12-09-2013, 19:06
katerina, ja od zawsze mieszkam w bloku i wiele razy myślałam nad tym czy lepszy domek czy mieszkanie i serce mówi domek - bo ogród, bo więcej pomieszczeń, taras, psy mają większą swobodę, wychodzisz i robisz grilla itp.
Ale rozum mówi jednak blok, mieszkanie. Wiadomo - bywa głośno, i są niefajni sąsiedzi, ale są też fajni, którzy pomogą, usłyszą ewentualne wołanie o pomoc. Zainterweniują gdy coś będzie się działo.
I koszty utrzymania mniejsze.
A może to tylko przyzwyczajenie? W sumie nigdy w domku nie mieszkałam
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
ja mieszkam w bloku od urodzenia, czyli już przeszło 19 lat. i tak jak kiedyś mi to nie przeszkadzało, tak 4 lata temu rodzice kupili działkę rod i coraz bardziej podoba się jednak perspektywa domu własnego. jak byłam młodsza to mi tak blok nie przeszkadzał, bo wiadomo, w mieście, szkoła pod nosem, wszędzie blisko. ale od ponad roku mamy nad sobą nowych sąsiadów, którym w lipcu ubiegłego roku urodziły się bliźniaki, a do tego mają 3 letnią córkę. i już mnie coś strzela, bo bliźniaki kładzione są spać o 19 (takie zasady domowe) i o 24 zaczyna się koncert płaczu, tak mniej więcej do 3 nad ranem. a rodzice w tym czasie się kłócą które ma się ruszyć do dzieci. a dzieci wyją i wyją. ale na szczęście rodzice przymierzają się do budowania na przyszły rok, co mi bardzo odpowiada. wiadomo, mieszkanie w bloku ma swoje plusy, o których pisała Ania, ale jak się trafi na kiepskich sąsiadów, to szkoda gadać..
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 12-09-2013, 19:19
Cziko, u nas z sąsiadami też nie najlepiej
Generalnie cała moja brama to zbiór różnych osobowości od alkoholików, przez dealerów po jeszcze ciekawszych ludzi. Ale mamy też fajnych sąsiadów. Czasami jest wyjątkowo głośno ale i wesoło bywa
Kiedyś jedni sąsiedzi średnio 2-3 razy w tygodniu, dokładnie między 23.30 a 1.00 nie powiem co robili, sąsiadka się darła jak orangutan, ze ściany to im się chyba tynk sypał od tego czegoś co tak o nią stukało i nie powiem - to było irytujące. Odkąd się wyprowadzili bywają tylko awantury Ale czasami to się człowiek pośmieje jak się matka z synem kłócą kto dopił ostatnie piwo
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4943 Skąd: Wrocław
Wysłany: 12-09-2013, 19:26
Ja również całe swoje życie mieszkam w bloku i w sumie nie jest mi źle. Wiadomo sąsiedzi są różni, akurat obecnie mam trudnego sąsiada, ale nie daje mu sobie uprzykrzać życia.
Teściowie parę lat temu się wybudowali, często ich odwiedzamy więc już od dłuższego czasu przyglądam się temu wszystkiemu, owszem domek z ogrodem to cudowna swoboda, możliwość wyjścia do ogrodu, zrobienia grilla czy po prostu wyłożyć się na leżaku. Gdybym miała domek to miałabym też więcej niż 1 dużego psa i 1 małego - i bardziej o tym marzę, niż o tym domku Bo posiadanie domu to też duże koszta i dużo pracy w około (szczególnie z tytułu posiadania pięknego ogrodu). Obecnie mieszkam w mieszkaniu dwupoziomowym i przestrzeni mi nie brakuje (130m2). Wcześniej mieszkałam w 60m2 i kiedy tam wracam to rzeczywiście wydaje mi się takie maciupeńkie.
Patrząc na swoje potrzeby i upodobania bardzo chciałabym mieszkać w starej kamienicy, w mieszkanku 3-4 pokojowym. Mam słabość do kamienic
A domek, cóż - poczeka, albo na dobrą okazję albo na emeryturę
Ja mieszkam w bloku z lat 70, takim długi "jamniku" jak ja to nazywam, 4-piętrowy, 6-klatkowy, na każdym piętrze są 3 mieszkania a ściany z wielkiej płyty i ktokolwiek robi remont na którymkolwiek piętrze czy w mojej klatce czy obok słyszę wszystko jakby było za ścianą, mało tego kiedy zabawowi studenci chodzą po swoim mieszkaniu u mnie w meblach drżą naczynia. Więc myślę że mieszkanie w bloku jest dobre dla studenta lub człowieka w takim wieku kiedy chce się bawić, bo wszystko ma rzeczywiście pod nosem, zawsze jest jakaś pizzeria, bar czy kino, jak się upije to taksówka do domu takiego przywiezie. Na wsi jak się upije to może wpaść do rowu, przespać się do rana i być tematem do plotek starszych pań przez jakiś czas
Ale wracając do tematu, zauważyłam, ze z wiekiem coraz bardziej cenię własną przestrzeń i spokój a tego mi tu w bloku brakuje.
A i dodam jeszcze że moja przesrzeń życiowa to około 46m2
_________________ "Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
Ja też całe życie w bloku ... najpierw u mamy teraz z Tż.
Co by tu mówić nie jest to szczyt marzeń, bo sąsiedzi różni, typowe blokowisko więc i od rana do wieczora ekipa nawalona stoi pod blokiem i imprezuje ale co zrobić
Nie stać nas na coś lepszego,może na stare lata się dorobimy domku pod miastem chociaż szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie siebie tam
hmm ja przez 19 lat mieszkałam w domu, od 11- w przeróżnych mieszkaniach we Wrocławiu. Dopiero od niedawna zaczęłam doceniać spokój i ciszę na wsi, ale na razie nie chciałabym tam wrócić. Na weekendy jest fajnie, ale wolę jednak mieszkać w mieście. A że w bloku- trudno, wszystkiego mieć nie można
dom mogę mieć, ale jak się "samo" wykosi, "samo" napali w piecu i "samo" ogarnie ogród itp, strasznie dużo przy tym pracy jest, jak ktoś nie mieszkał w domu to może nawet sobie nie zdaje sprawy, jak dużo
Wiek: 29 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 12-09-2013, 19:37
A ja z kolei od zawsze mieszkam w domu, na obrzeżach najbardziej wieśniackiej dzielnicy miasta, między dwoma cmentarzami, wielkim parkiem i lasem. Cisza i spokój... A czeka mnie przeprowadzka do akademika, czyli trochę hardkor. Trzymajcie za mnie kciuki!
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
Wiele osób ucieka na wieś. Tam można często kupić starsze ale tanie domki. Ja do bloku już bym nie wrócił nigdy.
tenshii napisał/a:
ale są też fajni, którzy pomogą, usłyszą ewentualne wołanie o pomoc. Zainterweniują gdy coś będzie się działo.
Na pewno w tych starszych blokach, gdzie ludzie są rzeczywiście zżyci. W nowych to jak w Internecie, każdy jest anonimowy i nic go nie obchodzi.
Ja mieszkam od niedawna w domku, gdzie wszyscy sąsiedzi mówią sobie dzień dobry. Pomagają sobie w razie potrzeby, tacy fajni normalni ludzie.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 12-09-2013, 19:46
Ryniu napisał/a:
Na pewno w tych starszych blokach, gdzie ludzie są rzeczywiście zżyci. W nowych to jak w Internecie, każdy jest anonimowy i nic go nie obchodzi.
To raczej kwestia tego jacy to ludzie. Ja tutaj mieszkam 10 lat, niektórzy sąsiedzi są od niedawna i jestem pewna, że by pomogli. A w bloku, w którym mieszkałam lat 18 a moja mama całe życie były osoby, które by palcem nie kiwnęły gdyby się coś działo.
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Na pewno w tych starszych blokach, gdzie ludzie są rzeczywiście zżyci. W nowych to jak w Internecie, każdy jest anonimowy i nic go nie obchodzi.
Ja mieszkam od niedawna w domku, gdzie wszyscy sąsiedzi mówią sobie dzień dobry. Pomagają sobie w razie potrzeby, tacy fajni normalni ludzie.
a ja tutaj się nie zgodzę, są jeszcze młode osiedla gdzie każdy zna każdego i nie pozostaje tylko na etapie "dzień dobry", u mnie na osiedle wiele osób sobie pomaga, szczególnie psiarze - często wychodzi się nie tylko ze swoim psem ale ze sforą psów
i jak trzeba pomocy to zawsze znajdzie się kilka osób chętnych
Ja od zawsze mieszkam w bloku. Blok ma 10 pięter i na każdym z nich jest 9 mieszkań.
Sąsiedzi rzeczywiście bardzo różni ja swoich nie lubię bo to straszni zazdrośnicy i plotkarze.
Przed blokiem mamy takie podwórko z ławeczkami gdzie przeważnie siedzą starsi ludzie (duo starszych ludzi!) i jak tylko ktoś wychodzi z klatki to od razu wzrok na niego i zaczyna się obgadywanie
Oprócz tego wkurza mnie ,że muszę z psami zjeżdżać windą z 6 piętra i czasem ktoś wpakuje mi się do windy no ale wiadomo winda jest dla każdego. Wolałabym po prostu otworzyć drzwi i wypuścić psy albo wziąć je na spacer do lasu ale dom to naprawdę duże koszta więc trzeba się przemęczyć w bloku
oprócz tego mam okna na stronę zachodnią gdzie w lato przy upale nie da się wyrobić
Przez 7 lat mojego życia mieszkałam w jednym wielkim pokoju, w hotelu pracowniczym, ale na uboczu od miasta, w budynku otoczonym pięknym parkiem. Niestety z dala od koleżanek i kolegów. Potem, przez 14 lat mieszkałam w bloku. W miejscu gdzie miałam raz koleżanki i kolegów, potem wrogów. To było miejsce pełne zawistnych ludzi, ale póki miałam swój pokój było ok. Do szkoły blisko, wszędzie blisko - tramwaj, poczta, sklepy, rynek. Do centrum 5 minut tramwajem. Teraz mieszkam kilka ulic dalej - w kamienicy. Mieszkanie niby ogromne (72m2), ale wystarczające dla 3 osób, gdyby miało pojawić się jeszcze jedno dziecko już byłby problem. Na razie tylko na tyle możemy sobie pozwolić. Często myślę o domku z ogródkiem, ale w mieście takowego nie dostaniemy, a poza miastem juz jest problem z dojazdami. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić jak wcześnie musielibyśmy wstawać, żeby odwieźć młodego do przedszkola a nas samych do pracy. Oboje chodzimy na 7, z czego moja praca jest w centrum a męża na obrzeżach.
Tu gdzie teraz mieszkamy, przechodzę na druga stronę ulicy i synek jest juz w przedszkolu. Wychodze za róg kamienicy i mam rynek, obok rynku poczta i masa sklepów. Do pracy - 6 minut rowerem Wszystko pod ręką. Niedaleko park do którego moge z Luną wyjść. Nie mogę sobie wyobrazić, że mieszkając poza granicami miasta nie mogłabym niemal w laczkach wyjść po brakujące mleko czy cukier. Pomijając kwestię finansową, to mojego wygodnictwo bierze górą
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4943 Skąd: Wrocław
Wysłany: 12-09-2013, 20:07
Jeśli chodzi o lokalizację to mieszkam w idealnym miejscu - do centrum nie daleko (10km), a miejsce między lasami, 10 minut piechotką na plażę To też jakaś odskocznia od krzyków i tłumów turystów mimo, że blok
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9794 Skąd: Warszawa
Wysłany: 12-09-2013, 20:52
Ja mieszkam w bloku .. w betonach ..nienawidzę tego .. smogu wielkiego miasta.Nigdy nie lubiłam ale życie się tak ułożyło.
Chociaż mam fajnych sąsiadów, nie przeszkadzają im psy ..właściwie to nic im nie przeszkadza. Na pola nie daleko /psy mogą się wybiegać/ ale.. tęsknie za przestrzenią, lasem, ciszą i swobodą. Od wiosny zaczynam budowę, małego domku całorocznego na działce by na emeryturze/ jeśli dożyję/ przenieść się tam na stałe.
Mam pełno wątpliwości bo ..zimą jak śnieg napada to kto odśnieży bym mogła się dostać do sklepu?, czy nie zamarznę jak w kominku wygaśnie , czy ktoś mi pomoże jak poczuję się gorzej.. nie wiem ale ... jak nie spróbuję to się nie dowiem
i to jest właściwe podejście
Ja całe życie mieszkałam w bloku ,dopiero jak osiedliliśmy się w NL prawie 3 lata temu mieszkam w domu takim z kawałkiem ogródka. I chociaż mieszkanie w bloku nigdy mi jakoś nie przeszkadzało to teraz nie wyobrażam sobie powrotu do blokowiska.
Przedtem jakoś specjalnie nie tęskniłam do domku z ogródkiem ( być może dlatego ,że nie wiedziałam co tracę ) a teraz zero tęsknoty za blokiem
Moim marzeniem jest domek z własną działką, zieloną przestrzenią dookoła ale musiałoby to być w miarę blisko miasta, mieszkanie na wsi jest super ale w zimę już nie koniecznie.. a nie każdy z domowników ma własne auto, żeby dojechać na czas do pracy czy szkoły, a jak np PKP funkcjonuje chyba nie trzeba mówić W bloku też bywa fajnie, jeśli ma się super sąsiadów, którzy zawsze jak coś pomogą, no i zazwyczaj nie ma problemu z ogrzewaniem czy z bardziej poważnymi remontami. tak czy inaczej marzy mi się dzień, w którym o poranku w szlafroku popijając kawkę na tarasie będę obserwować jak mój pies hasa (znaczy wtedy już psy )
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum