Jestem Kicia - dzielna mamusia.
Kiedyś miałam swojego człowieka i pełną miseczkę. Ale potem ten człowiek sprzedał dom a mnie zostawił.
Może dlatego, że spodziewałam się dzieci? Nie wiem, ale zupełnie sobie na tej "wolności" nie radziłam...
Mimo strasznego głodu urodziłam cztery piękne maluszki. Ale potem nie miałam już na nic sił - i wtedy, wychudzona i bez sił, trafiłam na kogoś, kto mi pomógł. Miałam już ciągle pełną miseczkę ugotowanego jedzonka. Mogłam nabierać sił i karmić moje maleństwa. Po 4 tygodniach odważyłam się wynieść je z kryjówki i pokazać tym, którzy mnie uratowali. Teraz moje dzieci uczą się jeść inne rzeczy poza moim mleczkiem. A jak już się nauczą - będą szukały wspaniałych domków u dobrych ludzi.
A ja... ja też marzę o swoim domku i o swoim nowym człowieku, który mnie pokocha, który już nigdy mnie nie porzuci, który będzie mnie głaskał i przytulał, bo to lubię najbardziej...
Jestem zielonooką, śliczną, białą, młodą kotką z kilkoma ciemniejszymi, pręgowanymi łatkami - mam też ciemny ogonek. Nie jestem wymagająca: jem suchy i mokry pokarm, choć oczywiście najbardziej lubię ugotowanego kurczaczka z ryżem i marchewką. Po jedzeniu uwielbiam się łasić. Choć ludzie kiedyś zgotowali mi smutny los - wciąż ich lubię. I bardzo bardzo chciałabym znaleźć domek na zawsze.
Nigdy nie okazałam żadnej agresji czy lęku wobec karmiących mnie ludzi - pozwalam im nawet spokojnie socjalizować moje kocięta, od razu po wyniesieniu ich z ukrycia pozwoliłam im bez problemu wyjmowac je z gniazda, tulić i karmić. Jednak pilnuję, by żaden obcy kot czy żaden pies nie zbliżał się do moich dzieci. Bo wtedy potrafię ich pogonić, wszak jestem dobrą mamusią .
Czy znajdę kogoś kto da mi domek jak juz wypuszczę swoje dzieci w swiat? Czy uda mi się spędzić jesień i zimę w cieple?
Istnieje możliwość obejrzenia kotki (okolice Warki) jak również transportu do Warszawy.
Warunkiem adopcji będzie kontakt i rozmowa przedadopcyjna z lekarzem weterynarii, który zdalnie pokierował odratowaniem zagłodzonej kotki i opieką nad maleństwami (lecznica w Warszawie)
Przed adopcją kotka będzie odrobaczona i zaszczepiona (po odstwieniu kociąt)
Zainteresowanych adopcją tej dzielnej kotki - proszę o kontakt na priv. (Anna_Maja)
lub tel: 537 455 934
Mój labrador: MAJA
Suczka urodziła się:
??.04.2004 - 28.08.2012 (*)
Mój labrador: FIFI
Suczka urodziła się:
2011 (umownie: 30.09)
Pomogła: 5 razy Dołączyła: 18 Cze 2012 Posty: 2121 Skąd: warszawa
Wysłany: 22-09-2014, 16:32
Kicia jest już po odstawieniu kociąt.
Od momentu odstawienia kociaków (czyli od trzech dni) mieszka w domu - ma do dyspozycji "swój" pokój.
Jest niezwykle czysta, załatwia się wyłącznie na zwirek do kuwety, nie ma najmniejszych "ciągot" do wolności - widać, że jest szcześliwa z powodu dachu nad głową i ciepła. Zostawiona w pokoju nie płacze, nie woła, nie drapie... Śpi spokojniutko czekając na człowieka. A jak się doczeka - łasi się, przytula, wskakuje na kolana. Dziś na kolanach... zasnęła błogo. Zegar biologiczny ma dostosowany do potrzeb człowieka: zasypia jak się robi ciemno i śpi cichutko aż do porannej wizyty człowieka w pokoju - mimo, ze za drzwiami wieczorem do późnych godzin nocnych toczy się normalne życie ...
Od razu zaakceptowała też otrzymane dziś posłanko.
Taka z niej domowa kotka... I dlatego szuka bardzo kochanego domku!!!
(to coś koło oczka - to drobne zadrapanie tylko. Na łózku położone są podkłady ale Kicia korzysta wyłącznie z kuwety. Podkłady położone były przed jej przyjściem do domu "na wszelki wypadek"... całkiem niepotrzebnie )
Mój labrador: MAJA
Suczka urodziła się:
??.04.2004 - 28.08.2012 (*)
Mój labrador: FIFI
Suczka urodziła się:
2011 (umownie: 30.09)
Pomogła: 5 razy Dołączyła: 18 Cze 2012 Posty: 2121 Skąd: warszawa
Wysłany: 25-09-2014, 23:05
Proszę, pytajcie wśród zaprzyjaźnionych osób, może ktoś dałby tej Kici dom ...
Ona jest naprawdę bardzo kochana, cichutka i bardzo przytulaśna.
Jest coraz chłodniej, zwłaszcza w nocy - domek letniskowy będzie trzeba niebawem opuścić - i co wówczas zrobić z Kicią???
Muszę znaleźć dla niej domek. Nie mam wyjścia. Plany wypuszczenia po sterylizacji spaliły na panewce, bo okazało się, że jest to kot jak najbardziej domowy.
Nie może znów być bezdomnym kotem, ona sobie kompletnie na wolności nie radziła dlatego niemal nie przeszła za TM z głodu i wyczerpania. Uratowaliśmy ją - a teraz musimy zadbać o to, by nigdy już nie cierpiała. Musimy znaleźć dla niej ciepły, przyjazny domek i kochanego człowieka.
Mój labrador: MAJA
Suczka urodziła się:
??.04.2004 - 28.08.2012 (*)
Mój labrador: FIFI
Suczka urodziła się:
2011 (umownie: 30.09)
Pomogła: 5 razy Dołączyła: 18 Cze 2012 Posty: 2121 Skąd: warszawa
Wysłany: 08-10-2014, 20:03
Jutro Kicia będzie miała sterylizację. Potem opieka pooperacyjna.
Ale potem KOMPLETNIE NIE MAM CO Z NIĄ ZROBIĆ. Szukam dla niej domu na wszelkie sposoby.
Proszę, pytajcie znajomych, przyjaciół, rodzinę... Kotka będzie gotowa do adopcji około 15 października, jak dojdzie do siebie po zabiegu.
Kicia szuka domku niewychodzącego, szuka człowieka, który ją pokocha...
Ja... kompletnie nie jestem "kocia". A przyszło mi nagle ratować, opiekować się i zmagać się z poszukiwaniem domu dla kota... Ależ ten los bywa przewrotny...
Mój labrador: MAJA
Suczka urodziła się:
??.04.2004 - 28.08.2012 (*)
Mój labrador: FIFI
Suczka urodziła się:
2011 (umownie: 30.09)
Pomogła: 5 razy Dołączyła: 18 Cze 2012 Posty: 2121 Skąd: warszawa
Wysłany: 15-10-2014, 15:49
Milena, wielkie dzięki...
Szczególnie za kciuki za domek dla Kici. Bo mimo ogłoszeń - telefon milczy
Kicia jest już po sterylizacji, zachwyca wszystkich lekarzy swoim spokojem, brakiem jakiejkolwiek agresji do ludzi i bardzo miłym usposobieniem wobec człowieka.
Niestety, psów nie darzy takim uczuciem jak dwunożnych...
Mój labrador: Dora - za Tęczowym Mostem [*]
Suczka urodziła się:
5.05.2001 - 27.09.2014
Mój labrador: Gloria
Suczka urodziła się:
23.09.2014
Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Paź 2014 Posty: 49 Skąd: Warszawa
Wysłany: 05-11-2014, 23:33
Kurczę, pech, przygarnąłbym ją, ale strasznie boję się wojny domowej. Po pierwsze - 11 listopada mam termin odbioru szczeniątka labradorki (mija jej wtedy siedem tygodni życia), a kicia z psami nie lubi się, mówiąc oględnie. Po drugie - mam parkę gołąbków diamentowych, w tym samiczkę dopiero co ledwo odratowaną po chorobie i potrzebującą spokoju, a kicia, jak to koty - ptaszek to jest coś, na co się raczej poluje, a nie daje temu spokój. Jak by mi wskoczyła na wolierę z gołąbkami to one zawału dostaną, bo gołąbki diamentowe to są nader wrażliwe i delikatne ptaszki, bardzo płochliwe. Straszna szkoda, bo zawsze chciałem mieć kota i psa, ale w tym wypadku jest zbyt duże ryzyko nerwicy dla wszystkich zwierzaków w moim domu. A niech to licho, taka fajna ta kicia i miałaby u mnie królewskie życie, ale za dużo widzę różnych zagrożeń...
Mój labrador: MAJA
Suczka urodziła się:
??.04.2004 - 28.08.2012 (*)
Mój labrador: FIFI
Suczka urodziła się:
2011 (umownie: 30.09)
Pomogła: 5 razy Dołączyła: 18 Cze 2012 Posty: 2121 Skąd: warszawa
Wysłany: 06-11-2014, 08:34
Alamo, Ojej, to by się dopiero działo ...
Kota z ptaszkami z pewnoscią nie da się oswoić ... Co do tego złudzeń nie ma.
Dorosły (choć młody)kociak i taki maleński szczeniaczek - to chyba tez byłaby mieszanka wybuchowa .
Domyślam się, ze juz dosłownie liczysz nawet nie tyle dni co godziny niemal do momentu, kiedy powitasz nowego członka rodziny. Taki maluszek to spore wyzwanie Gratuluję.
Widzisz, jaki los bywa przewrotny - Ty zawsze chciałeś mieć psa i kota, a ja w najgorszych snach nie przypuszczałam, że pod moim dachem mógłby przebywać kot... Widać pisane mi było "wyleczenie się" z dramatycznego lęku przed kotami ...
Kicia jest rzeczywiście bardzo urokliwa, taka z serii "kradnących serca".
I wciąz czeka na swojego człowieka ...
Mój labrador: Dora - za Tęczowym Mostem [*]
Suczka urodziła się:
5.05.2001 - 27.09.2014
Mój labrador: Gloria
Suczka urodziła się:
23.09.2014
Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Paź 2014 Posty: 49 Skąd: Warszawa
Wysłany: 07-11-2014, 17:23
ANNA_MAJA napisał/a:
Domyślam się, ze juz dosłownie liczysz nawet nie tyle dni co godziny niemal do momentu, kiedy powitasz nowego członka rodziny. Taki maluszek to spore wyzwanie Gratuluję.
W rzeczy samej. Liczę te dni, denerwuję się każdym szczegółem, czy aby wszystko przygotowane i czy wszystko mam, żeby miała psinka z miejsca żywot królewski itd.
Mimo że to kolejne w moim życiu szczeniątko wkraczające do mojego domu i życia to zauważam po sobie, że emocje z tym związane są niezmienne. Burza emocji na hasło „jak to wszystko będzie w tym przypadku” itp.
Ależ mi żal tej kici, ale to jest chyba nie do pożenienia u mnie z tym wszystkim. Byłaby u mnie księżniczką i strasznie mi smutno, że to się raczej nie da. Mam coś w rodzaju wolnego zawodu, pracuję w domu, mogłaby sobie spać przy moim biurku, albo na moim biurku i byłoby klawo. Wiem, jak to jest, bo kiedyś pięć lat pracowałem niedaleko domu Cory i jak jej kot szedł w tango, to przychodził do nas i siedział przy mnie albo na moim biurku zanim Cora go nie znalazła. Często przychodziłem do pracy z moją labradorką i jakoś to leciało - „koty nie były darte”, że tak powiem. No ale teraz pies, kot i ptaszki, a na dodatek nagle wszyscy wcześniej się nie znali, to tego już pożenić chyba się nie da.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum