Wysłany: 08-02-2009, 23:37 Labki mieszkające poza granicami Polski
Nie spotkalam sie z takim watkiem wiec zakladam. Pomyslalam sobie ze milo by bylo abysmy i my ktozy w Polsce nie mieszkamy a psiaki posiadamy mogli sobie tu pogadac. W kacu juz coraz czesciej mozna spotkac Polaka w moim wypadku w Anglii z psiakiem ktozy sie tu zaklimatyzowali i sprawili czworonoga. Czyz nie bylo by milo abysmy i my robili sobie zloty Labkomaniakow ??
Ostatnio zmieniony przez tenshii 08-11-2013, 15:19, w całości zmieniany 1 raz
_________________ Jeśli w niebie nie ma psów, to chcę pójść tam gdzie po śmierci idą one...
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 10:02
gwiazdka, to bardzo dobrze, a ja w coventry bywam co jakis czas bo my tam rodzinke mamy , moze jak bedzie nas tu troszke wiecej wybierzemy sobie jakies miasto do ktorego wszyscu beda mieli podobna droge i bedzie duzo fajnego miejsca dla psiakow i zrobimy sobie super spotkanko
Ja do Coventry tez nie mam daleko. Juz kiedys wspominalysmy o spotkaniu, ale wiadomo, ze teraz pogoda nie zachwyca...
Z tego co wiem, to jest jeszcze tylko AniaCz. Ona mieszka w Londynie. Cos mozna pózniej pokombinowac. W koncu Anglia taka duza nie jest
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 11:16
teraz to rzeczywiscie pogoda kiepska , ale lato juz niebawem , ja juz coraz czesciej czuje promienie slonca na twarzy , i juz sie nie moge doczekac wedrowek na plaze z Otisem i rodzinka hehe
Slonce?! Kurcze u nas zima w pelnym tego slowa znaczeniu Na dzis wieczór zapowiadaja burze sniezna Moze nie pójdziemy jutro do pracy...
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 12:58
Szyszunia, gdzies na ktoryms watku wyczytalam ze ty masz paszport dla Bonusa , czy mozesz mi powiedziec jak go wyrabialas i jak razem podrozujecie samolotem , samochodem i czy przy takiej podrozy trzeba miec jeszcze jakies dodatkowe papiery
[ Dodano: Pon 09 Lut, 2009 ] Szyszunia, a z ta praca to chyba nawet dobrze tak raz kiedys sobie wolne zrobic
my mamy też paszport i byliśmy już raz samochodem z zarą.. wszystko odbyło się ok... najważniejsze aby mineło pół roku kwarantanny i psiak może jechać do polski.. potem przed powrotem do Anglii trzeba iść do weterynarza i podać psu tabletke na odrobaczenie.. plyn na pchly i takie tam..i zbadac psa.. wet wpisuje to do paszportu psiaka i mozna jechac.. anna spytaj weta to ci dokladnie wytlumaczy.. i da ksiazeczke zwiazana co i jak z paszportem hehehe a na spotkanie jestem chetna
_________________ Jeśli w niebie nie ma psów, to chcę pójść tam gdzie po śmierci idą one...
AnnaK_84, najpierw trzeba bylo delikwenta zachipowac (ok 20 funtów), po dwóch tygodniach (my musielismy czekac, az mu sie szczenieca kwarantanna skonczy, ale Wy pewnie nie bedziecie musieli, bo Otis zapewne ma juz wszystkie potrzebne szczepienia ) dostal szczepionke na wscieklizne (ok 50 funtow). I znów trzeba bylo czekac 3 tygodnie, zeby zrobic badanie krwi (ok 90 funtów, chociaz wczesniej nam mówili, ze bedzie 60 ). Jesli piesek przejdzie badanie pozytywnie, to do Twojej kliniki przychodzi paszport, a jesli nie to trzeba powtórzyc szczepionke i badanie krwi (ale wet powiedzial, ze to bardzo rzadko sie zdarza)
Teraz jeszcze tylko 6 miesiecy czekania i mozemy z pieskiem podrózowac.
Samolotem nie polecam, bo musialabys kupic specjalna klatke, poza tym tanie linie lotnicze nie przewoza zwierzat.
Zanim wrócisz do UK, piesek musi byc odrobaczony i odpchlony góra 48h przed wjazdem i musisz miec na to wpis do paszportu.
Po wiecej informacji musialabys zwrócic sie do Gwiazdki albo AniCz. One maja wieksze doswiadczenie w tych sprawach
Sie rozpisalam, sorki
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 13:44
gwiazdka, ja dla Otisa mam taki specjalny plyn na na pchly i czy pomimo tego ze mu go daje to weterynarz bedzie musial dac jeszcze jakis , a jak ci sie jechalo z Zara bo moj Otis to ma straszna chorobe lokomocyjna , poprostu straszne zeczy sie z nim dzieja , raz moj Krzys chcial z nim jechac do Cambridge , to sie az przerazil co sie z nim dzialo i zawruci przejechal moze razem z 10 mil wiemy ze sa tabletki lokomocyjne dla psa ale czy przez tyle godzin dzialac beda ??
Szyszunia, ja ten chip juz mam zalozylam jak pierwszy raz u weterynarza bylam , a co do tych szczepien to wiem ze Otis mial jakies 3 ale za nie wiem dokladnie na co bym musiala sprawdzic , czy one czasem nie byly wlasnie na wscieklizne , pamietam ze dopuki otis nie dostal tej 3 to nie moglismy z domu wychodzic tz, do ogrody tak ale ontaktu z innymi psami nie mogl miec , a na czym polega ta kwarantanna bo mi sie ona kojazy odrazu z tym ze mi psa zabiora i przez iles tygodni go w klatce beda trzymac pod nadzorem
Ta kwarantanna oznacza, ze pies nie moze wrócic do UK dopuki nie minie 6 miesiecy. Mozesz z nim wyjechac, ale nie bedzie mógl wrócic. Ale zostaje w domku, nie zabiora Ci go (tez mi sie tak skojarzylo )
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 14:11
a gdzie on ma miec ta kwarantanne w uk czy w polsce bo jaki jest sens jechac z psem do polski jesli nie bede go mogla z powrotem ze soba zabrac tylko bedzie musial zostac tam na pol roku , sory albo ja tak glupia albo nie wiem bo nie rozumiem
AnnaK_84, bo to takie glupie jest... teoretycznie mozesz z nim pojechac do Polski, ale bedzie musial tam zostac. Ale lepiej poczekac te 6 mies. w UK i wtedy to juz mozna podrózowac ile sie chce.
Sorki, to moze ja tak zamotalam
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
no dokladnie.. musi minac 6 miechow.. wyjechac z uk wyjedziesz ale nie wrocisz jak nie minie ten czas... moj kolega kiedys nie wiedzial i pojechal a zostalo mu 3 miechy kwarantanny.. i koles we francjii mu powiedzial albo pan zostawia nam psa na 3 miechy albo pan spowrotem wraca do pl..oczywiscie wrocil i zostawil psa u rodzicow... moja zara akurat znosi jazde autem super... cala droge do pl spala i spowrotem tak samo a wiec nie milam zbytnich klopotow... co do tych kropli.. te krople powinno sie psu co 3 miesiace podawac.. a przy wjezdzie psa do uk wymagana jest wizyta u weta i te tabletki i krople... i co najsmieszniejsze... wjazd psa nie powinien byc wczesniej niz 24h od podania tabletki... ale nie powinno byc problemu aby wet w polsce wpisal odpowiednia date ... nam wpisal odp date.. do godziny promu.. a bylismy u niego 2 dni wczesniej..
[ Dodano: Pon 09 Lut, 2009 ]
A tak pozatym to jak Wam się mieszka w Uk i pracuję ?.. Wracacie do Pl?? czy nie... Ja ostatnio miewam ciężkie chwile tutaj.. i powoli mamy dość razem z chłopakiem.. i chyba nie zabawimy tutaj już dłużej.. 4 lata Mi starczą.. a chłopakowi 5.. chyba już nie wytrzymam dłużej..
_________________ Jeśli w niebie nie ma psów, to chcę pójść tam gdzie po śmierci idą one...
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 19:36
gwiazdka, mi9 sie wydaje ze wszystko przez ta recesje, my tutaj tez juz 5 lat siedzimy , tyle ze my tu juz raczej zostaniemy, urodzil nam sie tu synek zycie sobie ulozylismy , a do Polski do czego mieli bysmy tam wracac od nowa by trzeba bylo zaczyna , mysle ze za duzo czasu juz minelo abysmy my tam wrocili , tutaj sie odnalezlismy i jestesmy zadowoleni a w Polsce juz ciezko , co tam mam zalatwic to wiecznie mnie krew zalewa bo to wszystko pod gorke, ostatnio chcialam synka zameldowac u mojej mamy w mieszkaniu bo potrzebne mi to bylo zeby pesel do paszportu dostac to sie nie dalo babka za okienkiem sie strasznie wymadzac zaczela , a mnie jak smiecia traktowac probowala wiec jej powiedzialam co ja o niej i o tym bajzlu mysle i wyszlam , a tytaj wszystjko na spokojnie ludzie na ulicy sie do obcych usmiechaja , sa zyczliwi i mili , na pytanie jak leci nie odpowiadaja " stara bida " tylko "w porzadku a co u ciebie" , Kraj i kultura zupelnie inna ale mi chyba bardziej odpowiada
[ Dodano: Pon 09 Lut, 2009 ] Szyszunia, a te trzy pierwsze zastrzyki co pies dostal to nie byly na wscieklizne ??
AnnaK_84, my obowiązkowe mieliśmy tylko dwa. Na wściekliznę był dodatkowo, ale możliwe, że Otis był już szczepiony i na to. Sprawdź w książeczce, my dostaliśmy Nobivac.
A co do życia UK, to mam podobne zdanie co Ty, z tym wyjątkiem, że zostać tu nie chcę. Mimo, że w Polsce też musiałabym zaczynać od początku, to tęsknię bardzo. Do ludzi, do mojego miasta. Nie mogłabym tu zostać...
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
AnnaK_84 [Usunięty]
Wysłany: 09-02-2009, 20:25
Szyszunia, Nobivac. to na wscieklizne ??
ja to nie mam co wracac do mojego miasta bo u mnie wiekszosc znajomych wyjechalo , a rodzinka mnie czesto odwiedza a ja ich
AnnaK_84, po pierwsze witam na forum.
Jesli chodzi o te 3 szczepienie o ktorych piszesz to sa szczepienia ochronne na choroby zakazne, ostatnie trzecie powinno byc na wscieklizne. Jezeli czipowanie bylo robione po szczepieniu na wscieklizne to niestety trzeba je powtorzyc, jesli natomiast twoj psiak zostal najpierw zaczipowany a pozniej zaszczepiony powtorki nie trzeba robic. Kolejny etap to pobranie krwi. Pozniej czek sie na wynik, jesli wynik ok. 6 miesiecy pies zostaje w UK i pozniej mozesz z nim podrozowac do woli w ta i spowrotem. Warunek jest taki, ze nie mozna przekroczyc terminu szczepienia na wscieklizne nawet o 1 dzien, poniewaz bedziesz musiala powtarzac cala kwarantanne od nowa.
Na 24-48h przed przekroczeniem granicy UK pies musi zostac odrobaczony i odkleszczony i musi to zaostac wpisane do paszportu.
Szyszunia Ja właśnie przechodzę ten okres... ,że tęsknie do Mojego kochanego Wrocławia i do znajomych a Tej Anglii ma dość ..Ania co do życzliwości to się zgodzę.. ale widzisz zależy kto Jak trafił.. Ja jak tu przyjechałam..to zaczełam pracę na warehousie.. jak większość.. pracuje tam do dziś... 3 lata... to jest warehous coopa.. pewnie kumacie te sklepy.. tam jest strasznie ciężka praca.. pikowanie win...teleizorow i wszystkiego co ze spożywką zwiazane.. do tej pory na poczatku pikowalam.. i mialam wypadek w pracy... jak dla nich zapie******** za przeproszeniem.. to bylam fajna... a jak mi sie zdarzyl wypadek to zaczeli mnie traktowac jak smiecia.. jak poprosilam o lzejsza prace to nagle nic nie ma... a pelno takiej u nas... wkoncu wywalczylam lettkie obowiazki robilam 7 miechow w biurze.. ale ludzia zaczelo to sie nie podobac dlaczego ja siedze tam a oni charuja.. chodzi o angoli.. ale nie tylko... a wiec.. teraz mnie wywalili znowu na ta ciezka prace.. przenioslam sie na part tima.. szukam czegos innego ale jak wiecie ciezko teraz znalezc prace w uk przynajmniej w coventry.. chociaz jezyk mam nie najgorszy... eh.. pozatym u nas w firmie zwalniaja ludzi.. a wiec... troszke mnie juz to wszystko przytlacza.. i mam dosc.. przez ta prace mam teraz niezle peoblemy z plecami.. i lekarz mi zabronil sie przemeczac.. ale przeciez z czegos trzeba zyc..
[ Dodano: Pon 09 Lut, 2009 ]
w tej pracy mecza mnie nie tylko fizycznie ale bardziej psychicznie... przetocze wam jedna sytuacje... jak polak zlamal reke i poszedl do szefa naszego i powiedzial , aby mu dal na kilka dni cos innego bo ma reke zlamana... a on ze nic dla niego nie ma i jak sie nie podoba to niech idzie do domu na sicka... to on poszedl zdjal gips wrocil do roboty i powiedzial..ze bedzie pikowac ale niech nie oczekuje procentow.. bo u nas to sie robi na czas... a wiec wyobrazcie sobie jak nie raz musialam przezucic 60 kartonow win..z czego jeden karton wazy 20 kilo i mialam to zrobic w 20 minut... no ale wracajac do tamtej sytuacjii.. zaczal prace i po 4 godzinach szef zawolal go do biura i mowi aby poprafil procent..to on tlumaczy..ale widzisz ze mam reke zlamana wiecej nie jestem w stanie zrobic.. a ten na to wlaczyl cos w kompie i mowi..zobacz na ta babcie ma 60 lat i robi wiecej od ciebie.. a on ..no tak ale przez ta moze jej sie cos stac... a szef.. a mnie to juz nie obchodzi..wazne ze dobrze pracuje..a jak zdechnie to zdechnie... ................................................... a wiec.. ja nie mam zbyt dobrego zdania o anglii.. nie powiem bo mialam tu kilka fajnych chwil.. ale nie wiem.. moze jak zmienie prace.. tylko tej pracy nie ma..........eh ale sie wyzalilam sory.. mam dzis taki dzien.. ze caly przeryczalam
_________________ Jeśli w niebie nie ma psów, to chcę pójść tam gdzie po śmierci idą one...
gwiazdka, ja też pracuję na warehousie i wiem doskonale o czym mówisz. Kiedyś było fajnie. Wszyscy byli traktowani równo, ale od dłuższego czasu nie da się wytrzymać. Wszyscy patrzą sobie na ręce, bo każdy chce mieć coś na kogoś, żeby można było managerowi podkablować.
Ja też od roku pracuje w biurze i denerwuje mnie podejście niektórych (ona sobie siedzi przed komputerkiem i dupsko płaszczy, a my tu zapierniczamy). Ja mam ich wszystkich gdzieś. Też zapierniczałam 3,5 roku z paletami i ciężkimi kartonami i na to zasłużyłam. A najgorsze jest to , że to nasi rodacy najczęściej kopią pode mną dołki...
Oczywiście nie będę wszystkich wkładać do jednej szufladki, bo poznałam tu wielu wspaniałych ludzi, ale rzeczywistość czasem bywa ciężka...
_________________ Bonus zaprasza do swojej galerii!!! There is no psychiatrist in the world like a puppy licking your face… - Ben Williams
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum