Mój labrador: Tola (Kokietka Sodalis)
Suczka urodziła się:
27.02.2015
Mój labrador: Labi - za TM
Suczka urodziła się:
2000 - 12.08.2014
Dołączyła: 16 Sie 2014 Posty: 34 Skąd: Świeradów Zdr.
Wysłany: 23-06-2015, 07:30
Barbi bardzo, bardzo współczuję. Trzymaj się
W zeszłym roku musieliśmy pożegnać naszą Labuśkę, przegraliśmy z rakiem. Teraz jest z nami mała Tola, ale to nie jest tak że Tola zapełnia lukę w naszym życiu pozostawioną przez poprzednią sunię. Z upływem czasu jest lepiej, ale i tak wspominamy Labusię ze łzami w oczach, szczególnie że wiele zachowań Toli ciągle nam Ją przypomina. Najlepiej byłoby mieć je obie.
Minal trzeci z najgorszych tygodni w moim zyciu.
Pamietam kiedy Krzysiek przyprowadzil osmiotygodniowa kluske do domu nie bylo milosci od pierwszego wrazenia. Oczywiscie byl slodki , milusi ale szczerze mowiac ja zaczelam sie bac o wszelkie choroby o ktorych czytalam a moj Krzysiek nie zapytal bo Karmel tak sie na niego patrzyl, ze bal sie odpowiedzi. Pamietam , ze minelo kilka tygodni i Karmela o malo nie stracilismy przez jakies zatrucie . W tym momencie zaufalismy naszej wetce bezgranicznie bo przeciez go odratowala. Ja skoncentrowalam sie na zdrowiu Karmelka a moj maz na zabawie i dlatego Karmel pokochal Krzyska bezgranicznie. Co rano czekal az sie obudzi ze skarpetkami w pysku, potem wiernie towarzyszyl mu przy sniadaniu a jak Krzysiek wyszedla to szedl spac czekajac az ja sie obudze. Rano szlismy do parku na spotkanie z psia ferajna a potem ja wychodzilam do pracy. Weekendy spedzalismy nad woda i wtedy doslownie Karmel byl najszczesliwszy.
Kastracja to byl moj pomysl bo Karmel uciekal za psami . Nie bylo wazne czy suczka czy pies on chcial sie bawic i ja balam sie, ze kiedys mi zniknie z oczu albo wpadnie pod auto. Moj maz byl przeciwny ale potem go przekonalam.
Wszyscy nam powtarali, ze to zwykly zabieg. Ja znalam. Wszelkie mozliwe konsekwencje i nawet dwa razy bylam na sprawdzeniu przed operacyjnym. Chcialam robic badania krwi mowili, ze nie trzeba bo jest zdrowy.
Pierwsze 72 godziny po zabiegu martwilam sie i w koncu odetchnelam z ulga , ze jest ok. Byl na sprawdzeniu po operacji, nie moglam doczekac sie pierwszych spacerow.
W ten dzien Karmel nie odtepowal mnie ani na krok. Jak prasowalam to trzymal glowe na moich nogach . Teraz sie zastanawial , ze pewnie juz zle sie czul a ja po prostu myslalam, ze ta operacja go tak wymeczyla. Nie ciagnal na dwor, nie przeszkadzal mu kolnierz. Gdyby nie kastracja to pewnie bym sie kapnela, ze cos jest nie tak.
W pewnym momencie zdrzala mu lapka i zaczal piszczec , pojawil sie atak jakby epilepsji, zawyl i konic. Probowalam go ratowac ale chyba panika odebrala mi zdolnosc myslenia . Zadzwonilam do weterynarza i do meza i wtedy zawalil mi sie swiat.
Teraz moj maz nawet nie zaczyna tematu bo ja zaraz placze wiec probujemy zyc normalnie. W parcy jakos funkcjonuje a i w domu sie trzymam. Najgorzej jest jak zostaje sama.
Kiedys przygarniemy psiaka co nie bedzie takie proste w Londynie bo ja mam w glowie tylko labradory a tutaj, zeby przygarnac psiaka nie mozna pracowac na pelen etat ale wiem, ze nam sie uda. Na razie nie mozemy bo nie chce zapelniac pustki nowym psem bo nie bedzie sprawiedliwe. W poniedzialek Karmel mialby drugie urodziny i taka mam cicha nadzieje, ze od tej pory bedzie juz lepiej.
Dziekuje wszystkim za przeczytanie tego do konca. Pozdrawiam Was i Waszych futrzanych przyjaciol.
bardzo MI PRZYKRO JESZCZE RAZ WIERZE ZE KARMEL jest tam na chmurkach szczęśliwy tak jak w weekendy z wami nad woda, jedyne co mogę powiedzieć to nie obwiniaj się bo to nie twoja wina , a pustka w domu to cos z czym każdy po stracie sie spotyka .Wierze ze odnajdziesz spokoj
Witam wszystkich.
Minely cztery miesiace i musze przyznac, ze jest lepuej. Nie ma dnia, zebym nie pomyslala i Karmelku, tesknie strasznie ale przyszedl czas, ze mysle o kolejnym psiaku. Moj maz tylko czeka na moje slowo i juz jedzie szukac psiaka.
Mam jednak wiele dylematow i musze je przemyslec zanim kolejny Labek zamieszka z nami.
Mieszkamy w Londynie i o pieska do adopcji nie jest tak latwo, co jest w sumie dobre tylko, ze my z mezem praujemy a schroniska nie sa chetne , zeby pracujacym powierzac psiaki.
Do tego przez to co sie stalo z Karmelem bardzo bym chciala psa przebadanego i zdrowego , to brzmi strasznie ale nie wiem czy poradze sobie z szybka strata psa kolejny raz.
Szczeniak bylby opcja ale musialby byc z dobrej hodowli, przebadany z papierami wiec zaczynam poszukiwania.
Jestem rozdarta bo chcialabym psa ze schroniska ale czy podolam a z kolei znalezienie dobrej hodowli tutaj tez mi nie idzie.
Karmel byl wyjatkowy ale nie mial papierow i przez to prwdopodobnie tak szybko odszedl, chce zrobic wszystko co w mojej mocy, zeby kolejny pies zostal z nami jak najdluzej.
Barbi, ciesze sie ze czujesz juz sie lepiej.
Moze byc Wam ciezko wziac psa ze schroniska jesli oboje pracujecie, choc czasem uda sie ich przekonac agrumentem o wynajeciu pet sittera.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum