Od dziecka kochałam zwierzaki i miałam wcześniej pieski ale labradora postanowiłam kupić dla mojej córki która ma dwa latka i jest w średnim stopniu niesłysząca. Piesek zabiera jej trochę energii, której ma bardzo dużo. Mam nadzieję że Nina bardzo pokocha moją córeczkę i będzie jej kiedyś pomagał. Już na samym początku zobaczyłam efekty i daje mi to dużo radości oraz spokoju bo moja córeczka chce prowadzić na spacerku Ninę i idzie za nią, a nie jak do tej pory wybiegała na ulicę. Wiem że dzieci się dobrze rozwijają kiedy wychowują się że zwierzętami dlatego mam nadzieję że uda mi się pomagać innym dzieciom niepełnosprawnym i szczeniaczki Niny jak nadejdzie dla niej czas będą za darmo oddawane dzieciom potrzebującym labradora jeśli włączy się w to weterynarz i może trener. Pozdrawiam
Margaret742, domyślam się, że suczka jest jeszcze mała, i nie wiem, czy jest z legalnej hodowli czy nie, nie wiemy też czy będzie w pełni zdrowa w przyszłości, dlatego wstrzymaj się na razie z planowaniem dla niej miotu To wspaniale, że widzisz pozytywny wpływ pieska na córeczkę, i też jestem zdania, że dzieci wychowywane ze zwierzętami wyrastają na dobrych ludzi. Radzę jednak w wolnej chwili poczytać wątki o rozmnażaniu - CZY rozmnażać, jeśli tak to kiedy, a jeśli nie to dlaczego. Niestety wiele ludzi ma bardzo laickie podejście do tej sprawy i nieświadomie działają na krzywdę psów.
Tu tematy, które powinnaś przeczytać
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=8847 http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=3697 http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=1032
Nina jest z legalnej hodowli, obecnie współpracuję z weterynarzem, który wszystko mi wyjaśnia o chorobach i problemach jeśli moja sunia nie spełni warunków bo będzie miała choroby genetyczne choć jej rodzice są wolni od tych chorób nie będzie dopuszczana bo szkoda mi będzie szczeniaków i ich cierpienia. Dziękuję za linki zaraz zacznę je czytać. Pozdrawiam
Margaret742, to świetnie, macie widać mądrego i odpowiedzialnego weta Na pewno zapozna Was też z procedurami jaki obowiązują przed rozmnożeniem.
A w wolnej chwili wrzuć zdjęcie psiaka z córcią, bo to na pewno słodki widok
Mój labrador: Balbina
Suczka urodziła się:
01-03-2012
Mój labrador: Basia
Suczka urodziła się:
12-09-2013
Wiek: 37 Dołączył: 25 Mar 2013 Posty: 68 Skąd: poznan
Wysłany: 26-04-2013, 20:07
Czysty przypadek. Od jakiegoś czasu przeglądałem strone internetowo poznańskiego schroniska. Bo wcześniej chciałem zaadoptować owczarka podchalańskiego ale się spóźniłem.Balbina była taka piękna jak zobaczyliśmy, jej ogłoszenie, że całą rodziną podjeliśmy decyzje, że ten pies musi być nasz
Dla mnie widok psa nie jest obcy, mieszkam na wsi i moi rodzice mieli i mają do dziś dnia dwa pieski i dwa kotki i miałam u rodziców swoich pupili, Murzyna, Kropkę. Po ślubie mąż przywiózł z pracy od jakiegoś "pijakczka" dobermana. Nasza Sara bidula myślę, że pochodziła z jakiejś pseudo-hodowli od pierwszych dni chorowała: problemy ze stawami, tasiemiec po dwóch latach zimą odeszła od nas . Taka kochana i mądra była.
Gdy Urodził się Bartek mój syn moja druga połówka wyjechała za granice do pracy, wtedy przygarnęliśmy Blacka kundelka. Black ubóstwiał Bartka. Po przeprowadzce do nowego domu Black zamieszkał razem z nami w nowym domu, a raczej na nowym podwórku i jest z nami do dziś dnia. Po narodzinach Oli, nasz Black nie akceptował jej( po 5 latach jest trochę lepiej, ale nie mam do końca zaufani do niego, chociaż paróweczkę od Oli zje i nie warczy). Rok po narodzinach Oli poszłam na studia na pedagogikę-kierunek nauczanie wczesnoszkolne z oligofrenopedagogiką. W szkole bardzo dużo mówiliśmy o Dogoterapii i tam w sumie złapałam bakcyla labradorowego. Te psy dziećmi zajmują się lepiej jak dorośli a dzieciaki upośledzone, aż piszczą ze szczęścia jak widzą takie ślicznoty i mądrale. I co tu więcej mówić, kocham swoją Nelkę jak nie wiem co chociaż czasami mnie wnerwia ale co tam wyrośnie a dzieciaki aż piszczą za nią
ciekawa sprawa... zawsze lubiłam koty, nawet tatuaż mam z kotem, psy lubiłam ale na odległość (trauma z dzieciństwa)... a tu w środku lutego 2013 r. przyjeżdżam rano do pracy na placu stoją samochody z pod jednego z nich wychodzi mała, czarna, puchata kuleczka i zaczyna bawić się pomponami w moich śniegowych butach... a co to a skąd to i w ogóle... ale jakie słodkie... ktoś porzucił a ja przygarnęłam... Rodzina była w szoku jak przywiozłam karton z Maleństwem pokochali Ją wszyscy w domu, dostarcza nam niesamowitych wrażeń jeszcze rok temu gdyby ktoś mi powiedział że będę miała psa to bym się roześmiała
_________________
Kociara która straciła serce i rozum dla Labka
klaudia1234 [Usunięty]
Wysłany: 12-07-2013, 12:15
Ja po prostu kocham wszelkie zwierzęta a szczególnie psy, konie i szynszyluchy . Od kilku lat bacznie zaczełam przyglądać się ogólnemu zacofaniu na temat zwierząt w naszym kraju. Bardzo martwi mnie to że większość ludzi traktuje zwierzęta gorzej jak śmieci. A dlaczego labek. Kilka lat temu, m€j daleki krewny gdy dowiedział się że mam urodziny oddał mi psa swojego brata. Niestety wtedy już miałam spory zwierzyniec + labek = kłopoty, ciągłe walki itp. a pozatym alergia na jego sierść. Niestety po tygodniu nie było wyjścia musieliśmy go oddać. Trafił z powrotem do swoich właścicieli. Zperspektywy czasu dodam tylko że to była ogromnie nieprzemyślana decyzja i czysty egoizm, no ale polak zawsze mądry po szkodzie, Charakter niewidomego Fada tak mnie zauroczył że że zaczęłam szukać labka (dopiero po jakimś czasie bo oddanie tamtego pieska było dla mnie niesamowitą traumą) Niestety to że chorowałam nie pozwalało wziąść kolejnego zwierzaka do domu... Aż pewnego dnia gdy pojechałam do pani aegrolog usłyszałam że mogą mieć psa że uczólenie jest znikome! I tak po pół roku od tej códownej diaagnozy trafił do nas Nero 1,5 roczny Labrador Retriever
Od zawsze w moim życiu obecne były psy. Tylko psy, nigdy nie miałam innego zwierzaka bo żadnych nie kochałam właśnie tak jak psów. Pierwszym moim psem był kundelek długowłosy podobny do owczarka polskiego nizinnego o imieniu Amor. Mało go pamiętam bo zginął jak miałam chyba z 4-5 lat. Potem nastała era Karusia (oficjalnie Karysław P. ) nie wiem ile z nami był, ale potrącił go samochód i znaleźliśmy tylko zwłoki Po tym wszystkim i naszym rozpaczaniu za psem tata przyniósł nam w kieszeni małą Miczkę (taka była malutka bo to jakaś miniaturkowa rasa), niestety w bardzo krótkim czasie zachorowała na nosówkę i mimo naszych usilnych starań i dziesiątkach zastrzyków zdechła Po małej Mice przyszła duża Mika (nie pamiętam skąd się wzięła) i miała małe pieski kilkukrotnie po czym dalej mieliśmy kilku Karysławów i kolejne Miki, które niańczone były jak małe dzieci przeze mnie i moją kuzynkę. Po tej MMice, była Mika córka (były razem przez pewien czas) po czym jedna z nich została zabrana przez mojego wujka. Strasznie za nią pamiętam płakałam, ale była tam w dobrych rękach. Pewnego dnia o poranku Stara Mika nie wyszła z budy- zdechła, chyba została otruta:(
Przedostatnim moim psem był Toffi. Rudasek (oczywiście kundel), którego tylko ja rozumiałam, a on rozumiał mnie każda inna osoba była traktowana z dystansem. Toffi był u mnie 12 lat. To przy nim dorastałam i uczyłam się właściwej pielęgnacji psa. Czasami uciekał na jakieś wesele więc go szukałam. I znajdowałam, aż rok temu nie wracał bardzo długo. Zaczęłam go szukać w całej gminie, w powiecie i śladu nie było. Ogłoszenia nic nie dały, aż sąsiad powiedział że w zakładzie gdzie pracuje leżą zwłoki jakiegoś rudego psa. Sprawdziłam trop, to był Toffi żal jaki czułam był straszny wręcz nie mogło do mnie dotrzeć, że jego już nie ma. Pokonaliśmy jego choroby i niedyspozycje, był znów w dobrej kondycji a tu został bestialsko zagryziony przez mieszańca owczarka niemieckiego. 27 lipca minie rok od tej strasznej dla mnie tragedii. Pogrążona w strasznym bólu uświadomiłam sobie, że muszę mieć innego psa bo potrzebujemy siebie wzajemnie
Nie stać mnie było na psa rodowodowego. Miałam wziąć ze schroniska. Wertowałam internet z chusteczką w ręku i natrafiłam na ogłoszenie, że ktoś chce oddać suczkę labradora (w typie gwoli ścisłości:P). Miała 4 miesiące i była ostatnią z miotu. Pojechałam kilkadziesiąt km od domu i zobaczyłam czarne cudo leżące na podwórku. Okazało się, że rano rozwaliła sobie łapę na kutym ogrodzeniu. Ale wiedziałam, że nie mogę jej tam zostawić. I od tamtego czasu zostałam szczęśliwą posiadaczką Sarenki
Także dlaczego labrador? Zupełny przypadek i miłość od pierwszego wejrzenia
ktoś chce oddać suczkę labradora (w typie gwoli ścisłości:P). Miała 4 miesiące i była ostatnią z miotu. Pojechałam kilkadziesiąt km od domu i zobaczyłam czarne cudo leżące na podwórku. Okazało się, że rano rozwaliła sobie łapę na kutym ogrodzeniu. Ale wiedziałam, że nie mogę jej tam zostawić. I od tamtego czasu zostałam szczęśliwą posiadaczką Sarenki
moja SARA zwana przeze mnie SARENKĄ (też nie całkiem labek) dostana też zupełnie przypadkowo i nieoczekiwanie znalazła się w naszym domku. Pozdrawiam właścicielkę kolejnej SARY
_________________ http://forum.labradory.or...p=538103#538103 "Psa nie obchodzi to czy jesteś bogaty czy biedny, mądry czy głupi. Zwyczajnie oddaj mu swoje serce a on odda ci swoje! "
Życie bez psa było by męką nie tylko dla mnie ale i rodziny. Po śmierci naszej 10letniej suni chcieliśmy wziąć sukę owczarka niemieckiego długowłosego, baaa psina była już zarezerwowana. Niespodziewanie przyjechał brat z Danii i po drodze kupił psiaka. Byliśmy wściekli bo zrobił to bez naszej wiedzy i kupił psa z pseudohodowli. ONek to było moje odwieczne marzenie, pracowałam z nimi i miałam wiele wspólnego tylko nigdy nie miałam swojego własnego, takiego mojego komisarza Rexa. Teraz jest Carra, która absolutnie skradła mi serce i wszystko się ułożyło. Liczę, że za rok zyska koleżankę w postaci DONki ale jest to sprawa wątpliwa.
jak go na takiego wychowasz nie wiem skad ta obiegowa opinia - mlody labrador to male tornado i wymaga mnostwa pracy, zeby byc owym dobrym towarzyszem.
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4943 Skąd: Wrocław
Wysłany: 25-12-2013, 12:41
ketrab, będzie świetnym towarzyszem jak go nauczysz tego! Labrador sam z siebie do dzieci się nie nadaje i nie wiem, kto taką bzdurę wymyślił. Często jest nadpobudliwy, niedelikatny, nieuważa na dziecko, jest silny a przy tym często sam zachowuje się jak dziecko, któremu wpadają różne dziwne pomysły do głowy
ja wiem. Labradory są często używane w dogoterapji ze wzgledu na charakter. NIESTETY, ludzie kupują te rasy nie myśląć o tym, że pies jest od małego szkolony, czy do terapji, czy do innych zadań. i tak się narodziła miejska legenda, że to rasa stworzona dla małych dzieci. A potem wykopuja psinki z domu, bo nie spełniaja ich oczekiwań
jak napisałaś, owszem jak go wychowasz.
Dlaczego my mamy Labka? ja od małego chciałam mieć psa, maż też, od lat kiedy zamieszkaliśmy razem chcieliśmy mieć zwierzaka, ale na wyjnajmowanych lokalach nie mogliśmy, ale zawsze ccieliśmy mieć dużego i spokojnego, cichego psa, na spacery dla mnie, do kanapowania z meżem wszelkiego rodzaju szczekawki, czy jamniki odpadały od razu.
a tak serjo jak byłam w liceum koleżanka z bloku obok dostała Goldena (ktoś z rodziny miał chodowlę, ona go dostała, ale musiała go wystawiać, żeby potem go można było rozmnażać). Uwielbiałam go, jeździłam z nimi na wystawy, wyprowadzałam, był taki inteligentny i przyjacielski. Od tamtej pory zawsze chciałam mieć albo Goldena, albo Huskiego, męzowi się z koleji podobały zawsze Labki i Goldeny. Ja chaiałam biszkopta, maż czarnula, ale jak zobaczyliśmy te małe czekoladki...przepadliśmy.
ketrab, będzie świetnym towarzyszem jak go nauczysz tego! Labrador sam z siebie do dzieci się nie nadaje i nie wiem, kto taką bzdurę wymyślił. Często jest nadpobudliwy, niedelikatny, nieuważa na dziecko, jest silny a przy tym często sam zachowuje się jak dziecko, któremu wpadają różne dziwne pomysły do głowy
Oczywiście że się z tym zgadzam... jak wychowasz tak masz....
Mała BiBi wychowuję się teraz z 4 letnią córką... jedna jak i druga wykazuje śladowe ilości ADHD w swoim organizmie...
Jedna jak i druga wariują razem cały dzień...
A co do mojej opinie że labrador jest idealnym psem dla dziecka...... może stąd że te psy są wychowywane na przewodników, psy do dogoterapii, do polowań itp. Są to psy inteligętne, które można ułożyć/wyszkolić.....
A co do mojej opinie że labrador jest idealnym psem dla dziecka...... może stąd że te psy są wychowywane na przewodników, psy do dogoterapii, do polowań itp. Są to psy inteligętne, które można ułożyć/wyszkolić.....
Czytałam różne fora o róznych rasach i wszyscy tak piszą zakochani w danej rasie,nawet na astach i pitbulach mozna przeczytać,że odpowiednio wychowane są najlepszymi przyjacielami dla dzieci
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9790 Skąd: Warszawa
Wysłany: 26-12-2013, 11:54
Ja nie wiem.. jak to jest z tym .. idealne do dzieci .
Dwa na trzy moje psy ... tak ..są idealne, wręcz bym powiedziałam.. jakby były szkolone.
Nigdy nie wychowywały się z dziećmi, nie miały z nimi kontaktu.. jednak ...tak Fio jak i Hera są.. cierpliwe, opiekuńcze, nie odejdą od dziecka na krok.
Natomiast Love ..chociaż do drugiego roku życia..wychowywany z małym dzieckiem..- nie nadaje się, po prostu się dzieci boi.
Dlaczego mam Labradory?...zrządzenie losu? przypadek? Przy pierwszym psie, nawet nie wiedziałam że to labrador ottt.. małą czarną kulkę, wyciągnęłam z rak handlarzy /za złotówkę/ bo wywalić chcieli.
Potem już za ciosem poooszło - adopcje
Nie wyobrażam sobie, życia bez psów ale..trzeba mierzyć zamiary na siły i nie wiem czy w przyszłości będę miała labradory czy dam radę...kiedyś, za parę lat, dać dom nowemu oszołomowi
Nie wyobrażam sobie, życia bez psów ale..trzeba mierzyć zamiary na siły i nie wiem czy w przyszłości będę miała labradory czy dam radę...kiedyś, za parę lat, dać dom nowemu oszołomowi
Mam takie same przemyślenia i już wymyśliłam,że na starość kupie buldoga angielskiego,wolno chodzi,nie biega,większośc dnia lezy i śpi ,no ponoc i też kocha dzieci
nawet na astach i pitbulach mozna przeczytać,że odpowiednio wychowane są najlepszymi przyjacielami dla dzieci
Bo kiedyś pitbule służyły za dziecięce niańki, wykorzystano w ten sposób instynkt obrończy Proszę, o: http://www.examiner.com/s...-dogs-1#slide=1
Przepraszam za OT, ale to dobry przykład na to, jak mało ludzie wiedzą nt historii danych ras (Ania to nie personalnie do ciebie tylko ogólnie )
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum