Mój labrador: Luna
Suczka urodziła się:
30.03.2013
Wiek: 37 Dołączył: 30 Maj 2013 Posty: 10 Skąd: Poznań
Wysłany: 04-06-2013, 18:12 2 miesieczny szczeniak nie reaguje na wolanie
Witam
Od niedzieli jesteśmy właścicielami 2 miesięcznego szczeniaczka typu Labrador. Maluch nie reaguje na wołanie, klaskanie, smaczka w ogóle nie patrzy się w oczy tylko chce gryź daje mu komendę zostaw nie reaguje, próbuje go zainteresować jego gryzakiem bawi się ale po chwili znów gryzie w rączkę. Tak zachowuje się jakby w ogóle nic do niego niedocierało. Pocy
Mój labrador: Bianka
Suczka urodziła się:
4.12.2011
Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 28 Sty 2012 Posty: 1122 Skąd: skąd się wyśpię...
Wysłany: 04-06-2013, 20:35
mafiuu napisał/a:
Maluch nie reaguje na wołanie, klaskanie, smaczka w ogóle nie patrzy się w oczy tylko chce gryź
i nie będzie reagował jeszcze przez dobre kilka miesięcy, dopóki nie nauczycie go rozumienia wydawanych komend. Na razie ćwiczcie 'naturalne', czyli 'siad', 'waruj', 'łapka'.
tenshii napisał/a:
Na forum są tak podstawowe wątki
I to bardzo opasłe. Zachęcam do lektury i nie wymagajcie od maluszka cudów.
Ps. Moja 1,5 roczna suka ma dni, że mimo dobrze znanej komendy, ma mnie w głębokim poważaniu. Przed Wami miesiące, żeby nie powiedzieć lata, pracy nad posłuszeństwem maluszka.
Pies urodził się: Pomogła: 1 raz Wiek: 36 Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 2491 Skąd: z nikąd
Wysłany: 29-06-2013, 21:14
z tym przychodzeniem na komendę to i problem nie tylko u szczeniąt. Moje panisko w średnim wieku, czasem też się zapomina i wołać sobie mogę. Oczywiście to nie jest tak, że biegnie za zapachem suki, za suką w cieczce, bo jego takie sprawy niespecjalnie interesują. Ale jak podjada świeżą trawkę na polu to wołami nie zaciągnę do domu, dopóki się koza nie naje trawki . Czasem pomaga zabawka piszczałka, a czasem nie - już się przyzwyczaił i zaczyna ten dzwięk za przeproszeniem olewać. Wiem, że na bank nie dowołam się go jak w pobliżu jest woda, musi wejśc i koniec. Często mówię 'Nestor wracaj bo ja idę do domu', tak stanie, zastanowi się chwilę ale pojdzie jeszcze ciekawski ten metr czy dwa przed siebie, a moze coś ciekawego jest i dopiero wróci. Co zadziwiające od psów wraca na zawołanie. Przykładowo dzisiaj byl spuszczony ze smyczy, nie zauważyłam że za nami czai się seter irlandzki, Nestor jak go zobaczył i wypruł na niego z warkotem, to myślałam że seter łapy pogubi tak zwiewał. Bałam się ze Nestor pobiegnie daleko za nim, pomyślałam tylko, dobrze że ma adresówke ale zawołałam, po 20 metrach Nestor zahamował prawie z piskiem opon i wrócił ( seter już nie - ups ).
Z czego jestem naprawdę dumna to z tego że jak jedzie ściezką polną rower, to pies schodzi i czeka aż rower go ominie, lub jak jedzie samochód to schodzi na bok i na komende 'stój samochód' - nie ważne czy jest ode mnie 5 czy 10 metrów, czeka na poboczu aż samochód przejedzie i dopiero rusza.
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Pomogła: 17 razy Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9794 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29-06-2013, 21:30
Wszystko zależy od umiejętności właściciela i predyspozycji psa. Osobiście znam sunię. która w wieku 10 miesięcy wygrała Próby Pracy Retrieverów i Przybyszewie
Pies urodził się: Pomogła: 1 raz Wiek: 36 Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 2491 Skąd: z nikąd
Wysłany: 30-06-2013, 09:38
aganica, uważam że samiec ma ciężej z przychodzeniem na komendę. Tym bardziej samiec dojrzały, jajeczny, dominujący, baaaardzo odważny, lubiący chodzić własnymi ścieżkami. Pozatym na samca działa więcej rozproszeń takich właśnie jak chociażby zapach suki w cieczce ( chociaż mojego oprócz wąchanie tego co po sobie sunia zostawia, więcej nic nie interesuje na szczęście ). Ja i tak jestem ze swojego psa dumna, że mnie słucha tak - jak nikogo innego. Nie zawsze przybiega jak z automatu od razu po pierwszym zawołaniu, ale nigdy mi nie zwiał tak, żebym musiała gonić go pół miasta albo szukać. Zawsze trzyma się blisko. I zawsze musi mnie mieć na oku, bo jak znikne mu z oczu to wpada w panikę i natychmiast zaczyna mnie szukać ( sprawdzone ). Nigdy nie był na żadnym szkoleniu a mimo to zachowuje się bardzo poprawnie, miał swoje odchyły w rożnych okresach życia ale to daleka przeszłość i na dziś dzień mogę powiedzieć że to bardzo grzeczny pies. Wielu ludzi ale to bardzo wielu, pyta się mnie jak daje radę go poskromić i na smyczy utrzymać w końcu ważę od niego 10 kilo więcej, jestem osobą drobną i niską bo mam tylko 164 cm wzrostu przy wadze 50 kg, więc Nestor wygląda koło mnie jak gigant. Zwłaszcza że on sam te 64cm wzrostu ma, więc wysokością ja tylko metr wyższa od niego .
Mój labrador: Birma
Suczka urodziła się:
07.09.2012
Dołączył: 28 Sty 2013 Posty: 114 Skąd: Goleniów
Wysłany: 30-06-2013, 13:47
effcyk napisał/a:
Pablo, no widzisz jednak im się zdarza
Wiem, w sumie się śmieję po prostu z cwaniactwa mojej Birmy. Ona bez pudła wyczuwa, kiedy chcę ją zaprowadzić do domu albo przypiąć na smycz i wtedy za wszystkie psie bogi świata na wołanie nie reaguje. Ale jak w lesie straci mnie na moment z pola widzenia, to leci zaraz w moim kierunku, że mało nóg nie pogubi. Parę razy chowałem się za jakieś gęste krzaki i sprawdzałem reakcję
Mój labrador: Roxy
Suczka urodziła się:
24.12.2012
Dołączyła: 24 Lut 2013 Posty: 470 Skąd: Warszawa
Wysłany: 15-07-2013, 10:15
od 2 dni chodzę z Roxy na pobliską górkę, gdzie codziennie spotykają się okoliczne psy. przedwczoraj było nas 8 sztuk
problem jest taki, że Roxy kiedy widzi kogoś nowego - bez różnicy czy to człowiek czy pies - leci na łeb na szyję i nie reaguje kompletnie na nic! jakby straciła słuch. owszem, kiedy już się przywita i zauważy, że ja jestem daleko i ją wołam, nie mając zamiaru wcale do niej przyjść, wraca radośnie. boję się, że któregoś razu podbiegnie do niewłaściwej osoby czy psa i może być kiepsko.
od samego początku kiedy jest z nami uczymy ją chodzenia bez smyczy (oczywiście, kiedy mamy pewność, że teren jest bezpieczny) i o ile nic jej nie rozprasza, to jest bardzo grzeczna - trzyma się nogi, nie odbiega nigdzie - tak kiedy pojawia się więcej niż jeden właściciel z psem, to kompletnie traci głowę. może to normalne w jej młodzieńczym wieku i z czasem przestanie reagować tak energetycznie na każdego?
Ska Mam dokładnie ten sam problem z Nerem, jeśli go nic nie rozprasza to przychodzi ładnie na komendę, ale jak coś wyczóje, lub zobaczy to możesz ryczeć i pół dnia. Jest jeszcze ważna zasada: jeżeli pies podbiegnie do czegoś/kogoś, lub nie chce podejść to nigdy nie biegniemy do niego tylko odbiegamy jak najdalej od psa ( tak żeby widział że się oddalamy) a gdy podejdzie do nas ( nawet ociągając się) bardzo obficie go chwalimy i nagradzamy. Możemy także zachęcić go jakąś nową zabawką, lub smakołykiem. NIGDY NAWET GDY PIES PO DŁUGIM CZASIE PODEJDZIE DO NAS NIE MOŻEMY GO ZA TO SKARCIĆ, ZAWSZE OBFICIE NAGRADZAMY PIESKA SMAKOŁYKIEM I SŁOWNIE.
Mój labrador: Roxy
Suczka urodziła się:
24.12.2012
Dołączyła: 24 Lut 2013 Posty: 470 Skąd: Warszawa
Wysłany: 07-08-2013, 08:47
kurczę, mamy naprawdę duży problem z tym przychodzeniem na komendę..
kiedy spuszczam Roxy ze smyczy w jakimś nowym miejscu (oczywiście dbam o to, żeby było bezpiecznie) i nie daj Boże zobaczy jakiegoś psa albo ludzi, wybiega jak wystrzelona z procy. po prostu MUSI się przywitać nie ma siły, żeby ją wtedy utrzymać na komendę, udaje, że mnie nie słyszy i leci jak oszalała!
ostatnio pani z dzieckiem się jej przestraszyła i opieprzyła, że sobie nie życzy. i ja to rozumiem
problem jest też taki, że nie zawsze chce wrócić. jak zacznie się zabawa z innym psem to mogę sobie krzyczeć i krzyczeć, a ona ma mnie gdzieś
dodam, że od samego początku spuszczaliśmy ją ze smyczy - nie ma czegoś takiego, że brakuje jej wolności, jest strasznie łasa na kontakt z innymi psami. nie zna w tej kwestii umiaru.
zastanawiałam się nawet na psim przedszkolem czy coś w tym stylu.. załamałam się po ostatnim spacerze - ona kompletnie się mnie nie słucha w domu jest taka grzeczna, a na spacerze, kiedy coś lub ktoś się pojawia to wstępuję w nią jakiś szatan mam za nią ganiać, kiedy widzę, że oddala się do obcych? czy jak pojawiają się obcy to zapinać smycz i nie pozwolić uciec?
nie wiem czy to kwestia młodego wieku.. może jej to przejdzie.. nie wierzę, że nie mamy u niej żadnego autorytetu - to są naprawdę jedyne przypadki kiedy jest taka nieposłuszna
pomocy!!!
Pomogła: 12 razy Wiek: 46 Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 14690 Skąd: Telford UK
Wysłany: 07-08-2013, 09:45
Ska, kup linke treningowa - nie zdzieraj gardla, bo uczysz psa ze nie musi Cie od razu posluchac; podejdz na tyle blisko zebys mogla nadepnac na linke, zawolaj raz, jesli nie przychodzi zacznij lekko przyciagac go do siebie, oczywiscie jak juz bedziesz blisko to smaczek i kupa radochy; z czasem sie nauczy ze jak Pancia wola to sie wraca
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3474 Skąd: Warszawa
Wysłany: 07-08-2013, 12:38
mibec napisał/a:
jesli nie przychodzi zacznij lekko przyciagac go do siebie,
ja tam bym mimo wszystko z tego zrezygnowała
Nagradzaj najpierw nawet spojrzenia w Twoim kierunku. Linka ma być po to by kontrolować sytuację, a nie by jej używać- w końcu chcemy żeby pies przychodził z własnej woli. Moja np. by się zaczęła wtedy zapierać pewnie.:)
Lepiej zwrócić na siebie uwagę psa głosem, skakaniem, odejściem w innym kierunki i najpierw nagrodzić samo zainteresowanie się tym "co ta głupia baba robi".
Przynajmniej ja tak wolę.
problem jest taki, że Roxy kiedy widzi kogoś nowego - bez różnicy czy to człowiek czy pies - leci na łeb na szyję i nie reaguje kompletnie na nic! jakby straciła słuch. owszem, kiedy już się przywita i zauważy, że ja jestem daleko i ją wołam, nie mając zamiaru wcale do niej przyjść, wraca radośnie
wypisz , wymaluj -> Lexi myślałam że tylko my mamy ten problem
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-08-2013, 15:53
Ja robiłam tak: podpinałam psa pod linkę, na której co metr były zawiązane supełki (żeby linka nie wyślizgiwała się spod nogi po przydepnięciu). Pies chodził sobie sam na lince czując, że jest spuszczony. Jak tylko zaczął się oddalać ktoś stawał na lince i pies nie mógł biec dalej. Wołało się go i po zwróceniu uwagi dostawał nagrodę. Mieliśmy wolne ręce, więc wiedział, że nie my go trzymamy i potem nauczył się, że i tak nie da się oddalić więc nie próbował.
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum