Mój labrador: Sara i Nero (nie lab)
Suczka urodziła się:
18.05.2006
Pomogła: 1 raz Wiek: 61 Dołączyła: 21 Cze 2008 Posty: 806 Skąd: prawie Gdańsk
Wysłany: 08-08-2013, 21:53
ja do tego co powyżej napisała tenshii, dodałabym jeszcze każdorazową nagrodę za to, ze pies z własnej woli, bez komendy podejdzie do ciebie. Ne zawsze to musi być smakołyk, równie dobrze pogłaskanie, pochwała słowna, zabawa czy rzucenie np. piłki, wspólne bieganie. Ważne, żeby pies załapał, że opłaca się być blisko. No i chowanie się psu, częste zmiany kierunku spaceru - to go nauczy, że to on ma pilnować was, a nie wy jego.
klaudia1234 [Usunięty]
Wysłany: 11-08-2013, 18:02
Wczoraj byłam z nerem jak codzień na spacerku. Trenujemy teraz bardzo intęsywnie przywoływanie. Jutro jadę do zoologa i zaopatrzę się w taki gwizdek ułatwiający naukę przychodzenia (podobno) i jakąś nową piszczącą zabawkę. Myślę że piszczałka pomoże ponieważ Nero na punkcie nowych zabawek ma fioła. Postaram się raz stosować zabawkę, raz gwizdek, i raz samą siebie i może coś ruszy.
Jak ja zazdroszczę właścicielom labków,, którzy mogą odpiąć smycz nad wodą, w parku i ze stoickim spokojem przechadzać się i nie denerwować, Ja niestety takiego komfortu mieć nie mogę.
Niestety nie rozumiem jednego: moje 3 psy przychodzenia na komędę nauczyły się od tak, no i są jakoś bardziej skupione na człowieku, no a mój labiszon jakiś taki niekompetętny
Wczoraj jak byliśmy na spacerku nagle zaczęły szczekać jakieś psy, a Nero biegał luzem (tj. na lince, której koniec był 10m dalej bo się poskręcała) żeby zwrócić uwagę Nera na mnie zaczełam tupać w ziemię, wydawać jakieś piski i strasznie skakać. Jeszcze do teraz w łydce mam naderwany mięsień i chodzić nie mogę. No ale najważniejsze że pomogło. Mam nadzieję że nikt mnie w tej sytuacji nie widział...
Jest linka, są smaczki, są ulubione zabawki, ale nic to z pierwszym lepszym kijem, liściem czy innym kamieniem...Drops przychodzi na zawołanie dopóki nie znajdzie czegoś co można złapać w pysk i zacząć z tym biegać bez celu po podwórku....a jak już coś upoluje to tonę żarcia bym mu na podwórko wysypała i nie przyjdzie, bo wie, że będzie musiał oddać swoje niezdrowe znalezisko
_________________
klaudia1234 [Usunięty]
Wysłany: 29-08-2013, 18:10
Nero też niestety gdy zobaczy coś extra, lub coś wywęszy to szukaj wiatru w polu
Teraz trenujemy z piłeczką, ale i ta powoli zaczyna się nudzić.
A z innymi psami to nawet nie mam co walczyć. Mogę sobie tupać skakaćvvcitać piłeczką,, a Nero i tak mnie nie widzi...
Ile czasu zajęła wam nauka nad przywoływaniem na perfecto?
[ Dodano: 29-08-2013, 19:12 ]
Nero też niestety gdy zobaczy coś extra, lub coś wywęszy to szukaj wiatru w polu
Teraz trenujemy z piłeczką, ale i ta powoli zaczyna się nudzić.
A z innymi psami to nawet nie mam co walczyć. Mogę sobie tupać skakaćvvcitać piłeczką,, a Nero i tak mnie nie widzi...
Luna, wprawdzie jeszcze nie reaguje perfecto, ale dzisiaj miałam okazję sprawdzić czy w ogóle da się ją przywołać, gdy dookoła jest cała masa innych psów. Fakt, że zdążyła się juz z nimi trochę pobawić, ale przybiegała do mnie.
Trener, który daje mi wskazówki co do nauki psa, wspominał, że pies musi nas kojarzyć ze smakołykiem. Na początku nauki, po każdym przywołaniu, kiedy do nas przyjdzie, trzeba dać smaczka. Ja zaczynałam w domu. Najpierw było różnie, teraz w domu Luna leci już na każde zawołanie do mnie - nawet jeśli nie mam przy sobie smaczka. Trochę to trwa, bo uczymy się już 2-3 tydzień (z tym, że ja nie jestem aż tak systematyczna i nie robimy tego codziennie), ale widzę efekty
Myślę, że jeśli też tak poćwiczycie, że pies będzie kojarzył wołanie z czymś przyjemnym i smacznym to z czasem i na dworze zacznie reagować.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 29-08-2013, 20:30
Mistycom napisał/a:
Trener, który daje mi wskazówki co do nauki psa, wspominał, że pies musi nas kojarzyć ze smakołykiem.
ja bym to rozwinęła do stwierdzenia, że pies musi kojarzyć nas z nagrodą, a nią może być wiele rzeczy - np zabawa czy potarmoszenie za ucho. Należy też moim zdaniem w dalszym etapie nauki zastępować nagrodę smaczkową nagrodą w postaci pochwały
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Dropsiak na chwilę obecną zajarzył,że jak pańcia znika z podwórka, ale musi to widzieć, to znaczy, że coś jest w misce Hehehehe więc biegamy, bawimy się ,czasem jemy śmieci, ale pańcia znika, znaczy że jest coś w misce...i wystarczy, że ma tam jednego małego smakołyczka W każdym razie: pańci nie ma= w misce smakołyk
i Dropsiak biegiem sam do domu biegnie A spróbuj go zatrzymać, to Cię stratuje
Nieważne jak - ważne, że działa
_________________
Ania8017 [Usunięty]
Wysłany: 04-02-2014, 17:29
Saba nie przychodzi na przywołanie. Ogólnie niezbyt się za mną ogląda. Chce chodzić własnymi ścieżkami i tyle. Z Korą tego nie było. Kora jako szczeniak raczej się mnie trzymała. Jak trochę odbiegła to czekała na mnie. Raczej też nie musiałam jej wołać nie wiem ile razy.Zresztą teraz też pomimo swego adhd;) nie ucieka i przychodzi jak ją zawołam. Muszę nad tym popracować,bo wkurza mnie jak wołam,a Saba mnie ignoruje. Któregoś dnia się wkurzyłam i weszłam do domu(chciałam zobaczyć co zrobi). Saba za kilka minut siedziała pod drzwiami,ale oczywiście najpierw musiała załatwić swoje sprawy-czyli wyniuchać coś tam gdzieś;)
Mój labrador: Rico (Wanaheim Sodalis)
Pies urodził się:
13/01/2013
Pomogła: 1 raz Wiek: 35 Dołączyła: 28 Kwi 2013 Posty: 1080 Skąd: Warszawa
Wysłany: 04-02-2014, 18:32
Ania8017, póki co dla Saby te wszystkie zapachy i otaczający świat za murami domu są dużo bardziej ciekawe i atrakcyjne niż Ty sama, czy inny członek rodziny. Najlepiej jak napisałaś zacząć ćwiczyć, najpierw w domu, potem na podwórku, a potem przenieść się w inne miejsca (wtedy jako, że trudniej będzie o kontrolę nad nią to dobrze byłby to robić na lince). I nagradzać zabawką, jedzeniem, dobrym słowem. Tak żeby mała poczuła, że Ty też jesteś fajna i warto przyjść kiedy wołasz. Aha i absolutnie nie krzycz na nią, że nie przychodzi, ani nie zapinaj jej od razu na smycz kiedy już przyjdzie. Bo nauczy się, że przyjście do Ciebie związane będzie z karą albo końcem spaceru czego piesek oczywiście nie chce. Wtedy mimo złości, nagródź ją, pozwól się jeszcze pobawić i znowu zawołaj i znowu nagródź jeśli przyjdzie i odeślij i znowu zawołaj i wtedy zapnij na smycz. Tak, żeby mały cwaniak nie wiedział, kiedy będzie ten moment, że zapinają na smycz i zabierają do domu.
_________________
Ania8017 [Usunięty]
Wysłany: 04-02-2014, 19:58
Właśnie wróciłyśmy z podwórka. Był mega problem z powrotem. Dla Saby Kora była tak ważna,że nie chciała wrócić. Jak to jest-Kora ma sporą przewagę nad Sabą(wiadomo jest większa)i potrafi położyć małą,a ta i tak do niej ciągnie. Kora nie jest w stosunku do Saby agresywna,ale też nie potrafi być delikatna. Kora zawołana od razu zostawia Sabę i jest przy mnie. Saba natomiast jest tak podniecona Korą,że ma mnie gdzieś;) Korze zależy bardziej na moim głaskaniu,niż zabawie z Sabą. Kora siedzi,ja ją głaszczę i wtedy ona w ogóle nie zwraca uwagi na młodą. Saba po wejściu do domu drapie w drzwi i piszczy do Kory. Kora z drugiej strony drzwi tego nie robi. Teraz młoda nie może sobie znaleźć miejsca,bo jeszcze by chciała na dwór do Kory.Coś mi się zdaje,że jak Saba podrośnie to będzie chciała siedzieć na dworze z Korą i będę sobie mogła wołać;)
Pomogła: 6 razy Wiek: 29 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 04-02-2014, 20:11
Ania8017, a uczyłaś Sabę przychodzenia na zawołanie? Czy liczyłaś na to, że będzie sama z siebie przyklejona do twojej nogawki?
Bierz linkę, smakołyki, zabawki i Sabę, Korę gdzieś "odstaw" i bierz się do roboty, to samo jej nie przejdzie
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 04-02-2014, 20:13
Wiek też robi swoje. Po pierwsze Kora jest już duża i bardziej poważna. Po drugie zna już swoje podwórko, a szczeniak widocznie nie absorbuje jej aż tak bardzo. Woli Ciebie.
Saba jest mała, w nowym otoczeniu, i ma jeszcze bardzo mały rozumek.
Pracuj nad nią bo będzie tak jak z Korą
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Ania8017 [Usunięty]
Wysłany: 05-02-2014, 09:43
tenshii napisał/a:
Wiek też robi swoje. Po pierwsze Kora jest już duża i bardziej poważna. Po drugie zna już swoje podwórko, a szczeniak widocznie nie absorbuje jej aż tak bardzo. Woli Ciebie.
Saba jest mała, w nowym otoczeniu, i ma jeszcze bardzo mały rozumek.
Pracuj nad nią bo będzie tak jak z Korą
No akurat z Korą to nie było i nie ma pod tym względem problemów;) Ona od początku trzymała się blisko mnie. Jak się oddalała to też w miarę się pilnowała. Nie wiem czy podwórko, na którym od ponad 2 tyg. jest bardzo często jest dla Saby nowością. Tak, ćwiczę z Sabą przywoływanie i Kora w tym nie uczestniczy. Saba jak sobie postanowi gdzieś iść, to idzie i możesz sobie wołać;) Zdaje sobie sprawę,że nic nie przyjdzie samo z siebie;) Choć uważam,że pewne cechy ma pies od samego początku. Tak jak Kora niszczyła wszystko, a Saba tego nie robi. Z kolei Kora od szczeniaka reagowała na przywołanie(praktycznie bez ćwiczeń), a Saba już nie. Oczywiście nie wiem czy Kora przyszłaby do mnie w jakimś totalnie nowym miejscu,bo tego akurat nie sprawdzałam. Z Korą w lesie to nawet robiłam tak,że się chowałam i ona zaraz zaniepokojona mnie szukała. Kora ma też bzika na puncie aportowania, a Saba już bez, aż takiego zaangażowania.No coż każdy pies ma pewne cechy wrodzone i już.Nad jednymi sprawami trzeba ćwiczyć długo, a inne przychodzą szybko i praktycznie same.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 05-02-2014, 09:46
Ania8017, bardziej chodziło mi o to, że musicie zająć się porządnym wychowaniem Saby już teraz, aby w przyszłości nie okazało się, że popełniliście te same błędy co przy Korze. Te, o których sama pisałaś - brak szkolenia itp.
Powodzenia
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Pomogła: 12 razy Wiek: 46 Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 14690 Skąd: Telford UK
Wysłany: 05-02-2014, 10:00
Ania8017 napisał/a:
Saba po wejściu do domu drapie w drzwi i piszczy do Kory
musisz ja przekonac ze dom jest atrakcyjny - jak wrocicie do domu to nie gon od razu do obowiazkow, pobaw sie z mloda np poprzeciagaj lina, pocwicz jakies komendy, daj super-smaka.
Musisz zbudowac z Saba wiez; my przez pewnien czas tez mielismy lekki problem, bo Shelby poza Barneyem swiata nie widziala - teraz jest dla niej wazny, ale jednak to my jestesmy wazniejsi. Nam bardzo pomogly osobne spacery tj jechalismy gdzies razem, ale na miejscu sie rozdzielalismy na pewien czas (zamienialismy sie psami, zeby sie nie okazalo, ze mala slucha tylko jednej osoby), zeby psy mialy 100% uwagi.
Jesli chcesz zeby ze szczeniaka wyrosl zrownowazony dorosly pies musisz na to zapracowac
Może sie nie znam, ale z przeciąganiem liny to bym raczej poczekał dopóki mała nie zacznie dobrze na smyczy chodzić. Ja się z Inką przeciągałem jak była malutka i teraz mam problem bo smycz na spaczerze tez w bużkie bierze i ciągnie.
_________________ </a>
Ania8017 [Usunięty]
Wysłany: 05-02-2014, 15:49
Saba nie ma problemu z powrotem,jeśli w pobliżu nie ma Kory. Normalnie jak np.ja pójdę posprzątać kupy,a jej już się nie chce chodzić po podwórku to sama siada pod drzwiami i czeka. Jak tylko jest Kora mała tak się podnieca,że szok. Dziwi mnie to,bo Kora nie jest dla niej jakoś specjalnie miła. Na ganku Kora raczej ignoruje Sabę-tzn.powącha ją,ale jakoś specjalnie do niej nie lgnie,ani też nie robi jej żadnej krzywdy. Gdy tylko młoda wejdzie z ganku na podwórko Kora rusza do niej. Nie warczy,nie szczeka,ale ją przewraca. Nie wiem może chce pokazać,kto rządzi. Na moje zostaw Kora na chwilę odchodzi od Saby,ale potem znów ją przewala. Saba niby się tego boi,bo się chowa,ale jednak cały czas do Kory ciągnie. Widać,że chce się bawić. Na ganku Kora nic absolutnie jej nie robi,więc młoda skacze na nią, zaczepia i zachęca do zabawy. Kora natomiast woli zdecydowanie mnie. No i oczywiście dla Kory ważniejsza jest pogoń za piłeczką(bardzo lubi aportować). Gdy Kora jest na ganku Saba nie chce wejść do domu. Jak ją wezmę to jęczy pod drzwiami. Zabieram ją więc do innej części domu i tam odwracam jej uwagę. Tylko Saba po spotkaniach z Korą jest bardzo nakręcona i robi się niegrzeczna. Oczywiście ten stan nie trwa długo-może z 15 minut. Potem Saba wykończona idzie spać;) Chcę żeby suki miały ze sobą kontakt,bo muszą się nauczyć wspólnie egzystować. Saba będzie większa od Kory i za jakiś czas nie będzie jej tak łatwo przewrócić. Kora do domu za Sabą nie wchodzi-nie wejdzie i już.
Ale ja zazdroszcze osoba które swoje psiaki moga puścic bez smyczy gdziekolwiek w parku. lesie itp. Mojego jedynie na polach mozna spuscic bo tak przynajmniej jak odleci daleko to go widze , w lesie pusciłam raz i jak poszedł w krzaki bo cos wyczuł to tylko był płacz ze juz po psie ale po jakims czasie go złapałam .Chodzimy na szkolenie , uczymy sie przywołania na dworzu tez ciagle ćwiczymy ale mimo to pies i tak ucieka. Ciagle cos węszy i leci przed siebie. Ciezko tak bo wychodzi na to ze psiak bedzie ciagle na smyczy , bo bardzo sie o niego boję ze kiedys naprawde go nie znajde. Nie skutkuja smaczki ,zabawki - on zawsze chodzi swoimi drogami.
Cwicze tak jak na szkoleniu smakołyk w reku i wołam psa jak przyjdzie to smakołyk ale szkoda ze nie zawsze działa, jak jest blisko to czasami przyjdzie ale jak juz cos wyczuje to nie ma psa
Aportowac za bardzo nie lubi,czasami przyniesie jakiego patyczka , jego tak naprawde zabawki na dworzu nie interesuja wiec nie mam co brac , próbowałam juz z piłkami , z piszczałkami. W domu to anioł słucha sei zawsze a na dworzu to normalnie inny pies , ciagle chodzi swoimi ścieżkami...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum