Wysłany: 17-06-2013, 16:43 Biszkoptowa Lola do adopcji
Z powodów rodzinnych miała być oddana do schroniska. Zlitował się nad nią znajomy właścicieli. Wziął pod opiekę i powiadomił pasjonatów labradorów.
Trzy letnia labka, po sterylizacji, wychowana z dziećmi i kotami, wyrzucona z dnia na dzień.
W Płocku jest b. dobry DS, państwo czekają już długo na odpowiedniego psa. Adopcja w trakcie - proszę trzymać kciuki.
Jestem Lola, moja nowa pani znalazła Pana adres w internecie i powiedziała, ze Pan się na pewno nie obrazi na mnie jak napiszę i podziekuję, że znalazł mi Pan fajny nowy dom. Ale ja nie jestem pewna czy mam za co dziękować. Niby tacy mili, niby przywitalili mnie super, ale zaraz obrazili. Powiedzieli, że jestem gruba, jakaś taka zapasiona - a ja nie bardzo wiem co to znaczy. Jak tylko przyjechałam to poszliśmy na spacer. Niby fajnie, spotakliśmy jakiś znajomych - i oni też tacy dziwni. A w sobotę to już pół osiedla o mnie wiedziało. I to samo: ciu ciu ciu, ci ci ci - tu mnie głaszczą a tu gadają, że jestem gruba. Dziwolągi. Moja Pani mówi, że na razie nie będziemy długo chodzić, bo nie mam siły wracać ze spacerów. No ale dobre i to, że wychodzimy bardzo często. W sobotę wzięli mnie do lekarza - nie wiem po co, ale trudno. Nawet fajnie było- nie wiedziałam, że mam 5-6 lat. Szkoda tylko, że coś mówią o jakimś szczepieniu za tydzień, bo 2 lata nikt mnie kłuł. Dzisiaj kupili mi karmę odchudzającą - może być, ale odchudzić to powinien sie mój nowy pan. O nim też pani mówi, że jest gruby i co? Też lubi jeść i nie żre tej karmy, a ja podobno mam zgubić przynajmniej 7kg. W sobotę poprosili, żebym nie wchodziła do kuchni- to nie wchodzę. Kładę sie w samym przejściu i wszyscy mnie omijają - a niech tez się męczą. Ale mówią, że jestem bardzo grzeczna, że tak od razu posłuchałam. Może zmiękną, bo moje poprzedniczki w kuchni miały swoje miski. Za to jak wyszli na 1,5 godziny to sobie poleżałam na ich łóżku. Było fajnie. Jak otwierali drzwi to już ich witałam, niech sobie myślą, że jestem grzeczna i śpię tylko w swoim legowisku. A dzisiaj to zrobiłam taki Sajgon w łóżku, ale jakich nie było. Jak wrócili to ja przy drzwiach. Przecież nie jestem głupia.
Trochę kuleję i mówią, że nie wiedzą czy to już kłopot ze stawami czy tylko nadwaga. Niedługo sie okaże. Nie pamiętam jak to ze mną było, ale to jest mój trzeci dom. Mówią, żebym się nie martwiła, że to ostatni. No to się nie martwię, nie tęsknię.
Na wieczornym spacerze pogoniłam znajomą suczkę - nieprzypadłą mi do gustu czymwszystkich zaskoczyłam.
Jestem bardzo ładna, niezbyt duża i ważę .....powiem jak schudnę.
Dzisiaj mija miesiąc, gdy Lolka jest z nami. Wydaje się nam jakby zawsze tu była. Jest niesamowitą pieszczochą. Ze wszystkich naszych piesków, ona jest najbardziej lubiąca głaskanie.I jako jedyna lubi być czesana, chyba traktuje je jak głaskanie. Właściwie to jej dzień można opisać: 12 godzin pieszczot, 12 godzin spacerów. Bardzo je lubi. Możemy wrócić z długiego spaceru i wystarczy, że usłyszy przekładanie smyczy - już jest gotowa do drogi. Początki były trudne, bo szybko się męczyła, ale już ok. Dzisiaj jest też małe święto, bo pierwszy raz trochę pływała. Do tej pory wchodziła do wody tylko do stawu kolanowego, zero pływania, zero zainteresowania kijem. Jest dobrze.
Powoli też przestaje być "osiedlowym pośmiewiskiem". Częste spacery i dieta dają rezultaty. Przez ten miesiąc Lola schudła 1,3kg, mąż -2 kg, ja - najmniej. Jednak każdemu z nas jeszcze brakuje do ideału.
Można też powiedzieć, że nie kuleje - od czasu do czasu przez sekundę. Wygląda, że to tylko tusza, a nie coś poważniejszego.
Minęły 3 miesiące jak Lolka jest u nas, a wydaje się nam, że jest od zawsze. Jest kochanym psiakiem - chociaż muszę powiedzieć, że dosyć smutnym.{#sad} I nie ma to nic wspólnego z tęsknotą za poprzednimi właścicielami. Tak jak pisałam Panu poprzednio - na nasze oko w ogóle nie tęskniła. Nie piszczała, nie przesiadywała pod drzwiami, nie było strajku głodowego, na spacerach nie było żadnej paniki i poszukiwań właścicieli itd.
Uwielbia gości, a oni ją. Nawet jak na labradora lubi głaskanie ponad normę.
Lola schudła do tej pory 2,3kg. Jest jedynym naszym psem, którego nie dokarmiamy smakołykami - to też dla nas wyzwanie. Ona znosi to w miarę dzielnie, chociaż dwukrotnie zdarzyło jej się zeżreć przydziały 3 i 5 dniowe - przypadkowo nie zamknięty pojemnik zdziałal cuda. Odchudzanie pomogło na łapę - nie kuleje. W związku z tym spacery 3-4 dziennie po ok. 3km, a w niedziele dużo dłuższe nie są już dla niej problemem. Uwielbia je. Właściwie każde ruszenie smyczą powoduje uderzanie ogonem i gotowość do wyjścia. Uporaliśmy się też z jakąś chorobą uszu. Najwyraźniej ją nie bolały i nie swędziały to nikt nic nie zauważył i trochę trwało leczenie - ale już ok.
Nie udało nam się załatwić zmiany danych w chipie. Na razie odpuściliśmy- żaden problem, bo nie puszczamy jej samej na ulicy.
Jeżeli chodzi o reakcję na owczarki jest trochę lepiej, ale nie zadowalająco. Jak nie damy rady to poproszę o kontakt do osoby o której Pan mi wspominał. Ale jeszcze próbujemy sami opanować sytuację.
Witam serdecznie!
2 dni temu szczęśliwa (mam nadzieję) Lolka świętowała swoje czwarte urodziny. Data przyjazdu do Płocka od pierwszego roku jest przez nas 🍾🍾🍾🍾. Oby takich okazji było jak najwięcej. Jej chyba też na tym zależy bo z chęcią wychodziła na spacer. Chyba chciała się pochwalić, że nie wygląda na swój wiek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum