Wiek: 53 Dołączyła: 28 Sty 2009 Posty: 131 Skąd: Warszawa
Wysłany: 14-06-2011, 13:46 Ptysia
Jak na prawie roczne zwierzę to ogryzek nie kot.
Chociaż waży 3x tyle, co pół roku temu. Ho ho... Całe 2 i pół kilo...
Małe, rozmruczane, czasem wirtualne ( czy ktoś dzisiaj widział kota?!...). Nie wiadomo było, jak toto nazwać? Mrusia? Kruszynka?- propozycje Potworków... Dyzia? Zuzia? Z pomocą przyszła Bezia (białe ciasteczko , jak sobie można zobaczyć w galerii ). Kicia jest tego samego koloru, nawet plamkę na tej samej łapce ma też białą ( Bezia ma białą sierść na bliźnie po szkle 2 lata temu)- no to bądźmy konsekwentni....Ptyś to chłopczyk, więc zostaje Ptysia.
Jesienią przyniosłam małą, puchatą, trzęsącą się kulkę do domu.
Na widok wielkiego potwora ( Bezy) zmieniła się w zjeżoną i syczącą kulkę. Długo trwało, zanim przestała to robić...
A sunia, ten wielki potwór zaczął matkować małej zołzie- wylizywała futerko, brzuszek, pupsko, sprzątała kuwetę , z niebiańską cierpliwością pozwalała na polowania na swoje uszy i ogon (jak się dał upolować, to trzeba było go zagryźć..). Drętwiałam, gdy widziałam Ptysiulca wgryzającego się z rozkoszą w nos suni- bo jej głowę Wiedźma trzymała pazurami za oczy...Raz Beza straciła cierpliwość i za łebek zaniosła Kosmitkę na leże i przydeptała przednimi łapami. Ale się mała bździągwa zdziwiła...Nie przeszkodziło jej to jednakowoż niedługo potem rozrabiać znowu.
Minęło pół roku. Dziś mam skociałego psa (jak wołam "kici-kici" no kto przybiega?- Bezia...) i spsiałego kota ( aportuje zabawki...)
[ Dodano: 14-06-2011, 14:54 ]
Chyba nie za bardzo mi się wkleiły zdjęcia . Ale popracuję nad tym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum