BlueDiego, czy korzystasz z jakis ksiazek lub czasopism? czy jedynie z własnej wiedzy? będę brała z Ciebie przykład moze sie czegos nauczę
twoja Kaja duzo umie, ale czy mogłabym wiedziec co to jest a raczej jak to pies wykonuje:
"3.Swobodne i długotrwałe posługiwanie się wiatrem górnym i dolnym podczas ruchu."
i jeszcze jedno moja Lajla ma juz 3 lata czy zdołam ja oduczyc gratulowania smaczkiem za wykonanie zadanie? poza tym ona jest bardzo energivcznym psem, i z tym mam najwiekszy problem by ja uspokoic, nie slucha sie mnie tak jak bym tego chciała, przedwszystkim, nie moge jej puszczac bylegdzie, sama najpierw musze przebadac teren czy jest czysty (nie ma ludzkich odchodów, pozostawionych smieci), dla mnie to jest straszne, nie chce sie juz bac ze pies mi cos zeżre jak cos poczuje, ma sie mnie posłuchac bezwarunkowo to dla jej dobra. Ale własnie zauważylam jedną istotną rzecz w jej zachowaniu, ona uwielbia sie ze mna bawic, uwielbia aportowac, robi to bezbłednie (niestety czesto sie zdarza ze na smaczek ale czasem nie mam go przy sobie i tez lubi przynosic). Mam nadzieje ze dalej bedziesz opisywał nauke Kaji, bo to bedzie równiez przydatne dla mnie
BlueDiego, szacun za to, co osiągnąłeś z Kają Ja swego trolla rozpieszczam ostatnio, to i analfabetyzm wtórny ma miejsce, ale On również to wszystko potrafił
Naprawdę miło mi się czyta Twoje posty (Natce również) Czekamy na kolejne odsłony
Mój labrador: Kaja
Suczka urodziła się:
04/09/2007
Wiek: 77 Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 351 Skąd: Lublin
Wysłany: 21-09-2008, 06:58 Komentarze i dyskusja do tematu "Szkolenie własne..&quo
Po to aby nie "rozwadniać" tematu właściwego, proszę o umieszczanie uwag, komentarzy i polemik w tym temacie...
[ Dodano: Nie 21 Wrz, 2008 ]
Dżastin napisał/a:
BlueDiego, czy korzystasz z jakis ksiazek lub czasopism? czy jedynie z własnej wiedzy?
........ ale czy mogłabym wiedziec co to jest a raczej jak to pies wykonuje:
"3.Swobodne i długotrwałe posługiwanie się wiatrem górnym i dolnym podczas ruchu."
i jeszcze jedno moja Lajla ma juz 3 lata czy zdołam ja oduczyc gratulowania smaczkiem za wykonanie zadanie? poza tym ona jest bardzo energivcznym psem, i z tym mam najwiekszy problem by ja uspokoic, nie slucha sie mnie tak jak bym tego chciała,
.................
Ale własnie zauważylam jedną istotną rzecz w jej zachowaniu, ona uwielbia sie ze mna bawic, uwielbia aportowac, robi to bezbłednie (niestety czesto sie zdarza ze na smaczek ale czasem nie mam go przy sobie i tez lubi przynosic). Mam nadzieje ze dalej bedziesz opisywał nauke Kaji, bo to bedzie równiez przydatne dla mnie
Oczywiście, że korzystam z książek, internetu i moich doświadczeń ze szkolenia Foksia, chociaż metody szkolenia labka trochę się różnią..
Co do posługiwania się wiatrem (górnym i dolnym) w ruchu: Pies biegając musi oddychać, a jednocześnie ma węszyć. Oddycha przez mordę, niucha nosem. Musi się nauczyć sprawnie (bez zmęczenia) pogodzić dwie czynności: bieg i węszenie.
Dżastin, z tego co wiem, psa można szkolić (uczyć) niezależnie od wieku. Szkolenie psa z nawykami jest trudniejsze i wolniejsze, przynajmniej do chwili "wyprostowania" relacji z pańcią... Wkrótce opiszę, jak ja to robiłem... Kaja jest też suczką "dominującą", bardzo energiczną i czasami nieznośną...
Gdybym nie myślał, że moje wypociny mogę choiaż niektórym osobom pomóc, wcale bym się nie trudził...
[ Dodano: Nie 21 Wrz, 2008 ]
labi napisał/a:
BlueDiego, szacun za to, co osiągnąłeś z Kają Ja swego trolla rozpieszczam ostatnio, to i analfabetyzm wtórny ma miejsce, ale On również to wszystko potrafił
Naprawdę miło mi się czyta Twoje posty (Natce również) Czekamy na kolejne odsłony
Już gdzieś pisałem, że z lekka się marnuje Twój piesek...
Ale nie ma nic straconego. Odnowić (odkurzyć) umiejętności jest znacznie łatwiej, niż szkolić od podstaw...
Cieszę się, że lubcie czytać moje posty (i wzajemnie), daje mi to "napęd" do pisania...
Też proszę o wyjaśnienie "Bezwarunkowy i natychmiastowy powrót do mnie"
Ja próbowałem najróżniejsze sposoby i albo mi brakowało wytrwałości albo Enzo był przebiegły. Stosując kolejną metodę, za każdym razem przybiegał jak błyskawica, później jednak już zaczynał ważyć co mu się lepiej opłaca np zabawa z ukochaną, czy najlepszy nawet smakołyk lub super gwizdek Może wina leży po mojej stronie, gdyż nie wiedziałem jak się zachować gdy on się zaczynał ociągać z wykonaniem komendy lub wręcz odstępował od jej wykonania. Więc co trzeba wtedy zrobić?
Pozostało mi to że czasami przychodzi wtedy kiedy chce
Mój labrador: Kaja
Suczka urodziła się:
04/09/2007
Wiek: 77 Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 351 Skąd: Lublin
Wysłany: 21-09-2008, 21:10
kagan napisał/a:
jak nauczyć psa tej bezwarunkowosci? Wiadomo że jak pies jest czymś zaabsorbowany to sa z tym problemy
Ryniu napisał/a:
Też proszę o wyjaśnienie "Bezwarunkowy i natychmiastowy powrót do mnie"
Mając przejścia i trudności z egzekwowaniem tej właśnie (moim zdaniem najważniejszej komendy), z moim wcześniejszym pieskiem Foksiem, Kaję rozpocząłem jej uczyć (tej komendy), gdy miała 5 miesięcy. Oczywiście w domu, gwiżdżąc wiele razy w ciągu dnia i wołając na Kaję, nagradzając tylko za natychmiastowe przyjście... 6-miesięczna Kaja przybiegała już "na polu" p.http://forum.labradory.or...ewprofile&u=184
Dwa razy zdarzyło jej się wtedy zignorowanie tej komendy... Za pierwszym razem, zabrałem ją szybko do domu i przez bite trzy dni, do znudzenia robiłem to ćwiczenie od początku... Potem wyszedłem znów "na pole" i zastosowałem metodę, którą stosowałem na Foksia.. Linka 20m i przez kilka dni cierpliwie puszczałem ją na lince i znienacka gwizdałem, ściągając linkę aż do końca (na siłę i energicznie).. W sumie kilkadziesiąt razy... Po takich ćwiczeniach Kaja zaczęła wracać instynktownie, nie czekając aż zacznę ściągać linkę.
Za każdym razem ją chwaliłem bardzo wylewnie...
Zdarzył się i drugi raz (Kaja w 9-miesiącu życia), przed cieczką, co mnie prawie załamało...
Byłem gotów Kaję oddać bratu. Ale na szczęście brat z żoną wyjechał gdzieś na komunię (czy inną uroczystość rodzinną) i zrobiłem Kaji ponowną sesję z linką. Trzy dni - kilkadziesiąt razy... Od tamtej pory (Kaja już miała cieczkę) z przywołaniem nie ma problemu..
Chciałem jeszcze nadmienić, że kilkakrotnie gwizdałem na Kaję, stwarzając "sytuacje krytyczne". Na ten pomysł wpadłem zupełnie przypadkowo... Kiedyś po prostu przewróciłem się na śliskiej ścieżce i trochę potłukłem plecy.. Straciłem na chwilę oddech, a gdy go odzyskałem zagwizdałem na Kaję, która gdzieś poleciała i węszyła za aportem. Ku mojemu zdumieniu Kaja nie tylko natychmiast wróciła, ona słysząc moje jęki przybiegła jak rakieta i niespokojnie kręciła się koło mnie. Potem, jakiś miesiąc później, zraniłem sobie nogę (stopę), przebijając ją jakimś kolcem... Miałem w bucie pełno krwi.. Postanowiłem to wykorzystać... Rzuciłem Kaji aport i gdy pobiegła, szybko zagwizdałem, głośno jęcząc.. Kaja była przy mnie natychmiast (w kilka sekund) i znów zaniepokojona wyraźnie, chciała lizać mi ranę...
Jej pańcio-przewodnik był ranny... Potem jeszcze kilka razy symulowałem jakąś boleść, kładłem się i jęczałem, uprzednio gwizdnąwszy. Za każdym razem Kaja była przy mnie błyskawicznie.. Teraz już przywołania jestem pewny na 99%.
Nie wiem, czy Wam sie te moje doświadczenia przydadzą, ale ja nie jestem specjalistą od szkolenia, mogę opisać jedynie jak ja sobie poradziłem...
Mój labrador: Kaja
Suczka urodziła się:
04/09/2007
Wiek: 77 Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 351 Skąd: Lublin
Wysłany: 22-09-2008, 12:10
Gerard napisał/a:
W artykule między innymi o warunkowaniu przywołania.
Gerard, mnie zastanawia, czy piesek uczony odruchu bezwarunkowego, dostając kilkaset + kilkaset (w domu) i kilkaset smaczków na dworze jako nagrodę za wykonanie ćwiczenia, nie uzależni się od tychże smaczków...
Po drugie, cytuję:
"Jeśli obawiamy się, że pies ucieknie lub nie zareaguje na komendę przywołującą, to zapnijmy psa na linkę lub smycz zanim zaczniemy z nim naukę przywołania z większej odległości. Nie przywołujmy psa w sytuacjach, w których nie jesteśmy pewni, czy pies nas posłucha. Zawsze musimy zadbać o to, żeby komenda była wyegzekwowana".
Co w tej sytuacji znaczy "wyegzekwowana", jeśli pies nie przyjdzie "na smaczka"?
kilkaset smaczków na dworze jako nagrodę za wykonanie ćwiczenia, nie uzależni się od tychże smaczków...
nie uzależni się jeżeli właściciel potrafi odpowiednio nimi operować. Ja używam bardzo wiele smaczków bo uważam, że małej się należy za dobre sprawowanie i nikt mojego zdania nie zmieni, ale także od małego uczyłam Lorenę że komendy działają bez smaczka , a nagrodą jest także pieszczota czy "dobry pies, mądra suka" i jest ok. Trzeba umieć zastosować umiar.
BlueDiego napisał/a:
Zawsze musimy zadbać o to, żeby komenda była wyegzekwowana".
trzeba zawsze robić wszystko żeby pies przyszedł, jeżeli nie reaguje na komendę a chcemy żeby podszedł wystarczy zniknąć z njego pola widzenia bądź zacząć mu po porstu uciekać, efekt murowany- w momencie kiedy pies do nas biegnie mówimi "do mnie" , a jak jest już przy nas nagradzamy.
Mój labrador: Kaja
Suczka urodziła się:
04/09/2007
Wiek: 77 Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 351 Skąd: Lublin
Wysłany: 22-09-2008, 12:57
Lorena napisał/a:
Trzeba umieć zastosować umiar.
....wystarczy zniknąć z njego pola widzenia bądź zacząć mu po porstu uciekać, efekt murowany...
O ten właśnie umiar chodzi.. Sam stosuję smaczki, na samym początku nauki, a potem je odstawiam (jak smoczki dzieciom..)
Dlaczego autor zaleca zapinać psa na lince lub smyczy? Bo pies może Cię nie widzieć, a głos na niego nie działa... A wyegzekwować trzeba, więc trzeba ściągnąć linkę... Nie ma innej, pewniejszej metody. To ma działać niezależnie od woli psa... (ma być odruch bezwarunkowy).
"Jeśli obawiamy się, że pies ucieknie lub nie zareaguje na komendę przywołującą, to zapnijmy psa na linkę lub smycz zanim zaczniemy z nim naukę przywołania z większej odległości. Nie przywołujmy psa w sytuacjach, w których nie jesteśmy pewni, czy pies nas posłucha. Zawsze musimy zadbać o to, żeby komenda była wyegzekwowana. "
Ten cytat rozumiem w ten sposób, że linka potrzeba jest po to, żeby w razie czego móc psa po prostu złapać lub uniemożliwić uciekanie np. nadepnąć na linkę i wtedy zawołać... pies nie może iść w przeciwną stronę bo linka go blokuje, wiec nie pozostaje mu nic innego jak przyjść do pana. Może chodzi też o to, że pies ma załapać, że komenda działa nawet w odległości 50 m od pańcia, a nie tylko obok niego.
Czy uważacie "przyciąganie" psa do siebie za coś niewłaściwego?
Goha_lab [Usunięty]
Wysłany: 22-09-2008, 14:34
Bora napisał/a:
Czy uważacie "przyciąganie" psa do siebie za coś niewłaściwego?
Zależy co przez to rozumieć. Jeśli szarpnięcie za linkę i natychmiastowe jej poluzowanie to dobra metoda. Jeśli wleczenie zapierającego się psa to już nie.
Mój labrador: Kaja
Suczka urodziła się:
04/09/2007
Wiek: 77 Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 351 Skąd: Lublin
Wysłany: 22-09-2008, 16:11
Bora, kto by tam ciągnął zapierającego się labka? Takiego "cielaka"? Ja ściągając linkę na początku pociągałem szybko i energicznie (można nazwać to zdecydowanym szarpnięciem, bo linka jest trochę rozciągliwa) a potem jednostajnie ciągnąłem, sam robiąc parę kroków w stronę psa, aby sprawę szybciej zakończyć.. Na końcu ją głaskałem (no, nie linkę a Kaję)...
Widzę, że mimo upływu czasu (ponad 10 lat), niektóre metody praktycznie się nie zmieniają.. Jedynie inaczej się o nich pisze...
Gerard, mnie zastanawia, czy piesek uczony odruchu bezwarunkowego
To nie jest odruch bezwarunkowy, to jest w 100% odruch warunkowy, dlatego mówi się o
warunkowaniu zachowania.
"Iwan Pawłow (ten od psów Pawłowa) badając fizjologię wydzielania śliny stwierdził, że psy wydzielają ślinę nie tylko w trakcie posiłku, ale także w reakcji na bodziec, który posiłek poprzedzał. Jedzenie, które powodowało ślinienie nazwano pierwotnym bodźcem kluczowym, a dzwonek bądź lampkę bodźcem obojętnym. W wyniku powtarzania tej samej czynności bodziec obojętny przekształcił się we wtórny bodziec kluczowy. Manipulując tymi bodźcami, Pawłow nazwał związek między takim bodźcem i reakcją odruchem warunkowym, w odróżnieniu od wrodzonego odruchu bezwarunkowego. Dalsze badania doprowadziły Pawłowa do odkrycia praw nabywania odruchów warunkowych."
BlueDiego napisał/a:
dostając kilkaset + kilkaset (w domu) i kilkaset smaczków na dworze jako nagrodę za wykonanie ćwiczenia, nie uzależni się od tychże smaczków...
Nie sądzę. Cytowany artykuł mówi o kształtowaniu zachowania u szczeniaka. Jeśli mamy już ukształtowane zachowanie, możemy zmieniać sposób nagradzania, bo u dorosłego psa nagrodą nie musi być koniecznie smaczek. To może być również socjal, czyli poklepanie psa.
Tym bardziej, że zachowanie wyuczone utrzyma się najdłużej, jeśli jest nagradzane nieregularnie, nie za każdym razem i w różny sposób.
BlueDiego napisał/a:
"Jeśli obawiamy się, że pies ucieknie lub nie zareaguje na komendę przywołującą, to zapnijmy psa na linkę lub smycz zanim zaczniemy z nim naukę przywołania z większej odległości. Nie przywołujmy psa w sytuacjach, w których nie jesteśmy pewni, czy pies nas posłucha. Zawsze musimy zadbać o to, żeby komenda była wyegzekwowana".
Zapięcie psa na linkę jest typowym przykładem uniemożliwienia. Linka w tym przypadku nie służy do ściągania do siebie psa. Wspominała chyba o tym Lorena.
BlueDiego napisał/a:
Co w tej sytuacji znaczy "wyegzekwowana", jeśli pies nie przyjdzie "na smaczka"?
BlueDiego, pies nie przychodzi "na smaczka". Nie można przywoływać psa trzymając w ręku smaczka i wabiąc go tym smaczkiem . Pies nie może widzieć nagrody. Nagroda musi być niespodzianką, dlatego między innymi nagrody należy zmieniać. A co jak nie weźmiesz smaczków na spacer ? Pies ma wykonywać komendę z radością, ale dla Ciebie a nie dla smaczka. Smaczki są tylko narzędziem do nauki warunkowania zachowania.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum