Witam,
opowiem po krótce historię Bona. Psa odebraliśmy z fundacji http://psiagwiazda.pl/ dwa tygodnie temu. Bez problemu zniósł 70 km podróży autem do domu - lubi jeździć samochodem. Wizyta u weta zakończyła się odpchleniem psa i podaniem antybiotyku na stan alergiczny, który miał u nasady ogona. Teraz jest wszystko ok, pies zdrowy, oceniony przez weta z fundacji na 10 - 14 miesięcy, przez weta u którego my z nim byliśmy na 1,5 roku. Piękny, zdrowy pies. W domu zachowuje się spokojnie, chętny do zabawy. Bez problemu wytrzymuje z potrzebami fizjologicznymi przez 10 godzin nawet nie domagając się zbytnio spaceru. Na smyczy nie ciągnie (na początku chodził w kolczatce, teraz w normalnej obroży). Spuszczony nie ucieka, bardzo się pilnuje. Stosunek do psów obojętny, wykazuje chwilowe zainteresowanie bez najmniejszych oznak agresji. Do kotów tak samo. Obcych wita z ogromnym szczęściem! Przy misce bez agresji, można bez obawy mu ja zabrać czy dorzucić trochę więcej karmy. Oczywiście jak dorwie swoja ulubiona kość to nie jest chętny do jej oddania, warczy ale absolutnie nie próbuje gryźć. Do naszego 7 letniego syna bez agresji, lubi dzieci (z informacji, które uzyskałem w fundacji, wychowywał się od małego w rodzinie z dużą ilością dzieci).
Niestety pojawił się problem, którego biorąc psa się nie spodziewaliśmy - kompletnie nie jest przyzwyczajony do zostawania samemu w domu. Niestety oboje z żona pracujemy a dziecko jest w szkole. Pies zostaje w domu na 8 godzin, nic nie niszczy ale niestety non stop szczeka. Weterynarz przepisał leki uspokajające, które niestety oprócz zwiększonej senności nie dały rezultatu. Teraz leki zostały zmienione na anty lękowe bez najmniejszej poprawy. My niestety nie mamy żadnej możliwości zmiany stylu życia (choć braliśmy urlopy żeby pies krócej był sam) ale na tą chwilę nie mamy już takiej możliwości. Bono jest strasznie przerażony zostawaniem samemu w domu, nie interesuje go nic - ani zabawki, ani smakołyki, pełna miska jedzenia zostaje nienaruszona. Nawet wody nie pije gdy jest sam w domu, choć po naszym przyjściu jest kompletnie wykończony szczekaniem i sapaniem. Jest tym naprawdę strasznie wymęczony, a nie chcemy aby dalej się męczył. Weterynarz określiła, że ten stan może trwać bardzo długo... Nic nie niszczy zostając sam, nawet za bardzo nie interesują go zostawiane mu gadżety.
Fundacja niestety nie ma możliwości by przyjąć psa z powrotem a ja nie chcę, żeby trafił do schroniska. Dlatego szukam dla niego domu, gdzie nie będzie miał takich traumatycznych przeżyć jak u nas
Pies nie jest wykastrowany, weterynarz poleciła jednak żeby to zrobić co ułatwi mu adaptację w nowym środowisku.
Pies jest w Wałbrzychu.
Chętnie odpowiem na wszelkie pytania.
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3474 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 20:50
boże jakie kolce Jaki czas pies jest u was? Może za szybko się poddajecie, szkoda że nie pomyśleliście, że taki problem może się pojawić przed wzięciem psa..Może pies się jeszcze nie zadomowił stąd lęk separacyjny. Trzeba na to czasu..a podejrzewam, że ciężko będzie znaleźć dom, gdzie ktoś będzie z nim 24 h na dobę, bo jednak każdy musi chodzić do pracy.
[ Dodano: 28-12-2011, 20:51 ]
a , doczytałam, że 2 tyg..to bardzo mało.
Z tymi kolcami wzięliśmy go z fundacji, zdjęcie zrobione w dniu jak go odebraliśmy.
Proszę o nie komentowanie decyzji, niestety nie ma możliwości aby z nami został.
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3474 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 20:57
Pisząc na forum publicznym musisz liczyć się z komentarzami. Wkurza mnie takie branie psa i po chwili oddawanie, pies to nie zabawka. Trzeba o takich rzeczach myśleć wcześniej, albo zrobić wszystko co w mocy człowieka, by nie musieć podejmować takiej decyzji, dwa tygodnie to za mało, by pozbyć się lęku u psa, by zadomowił się on w nowym domu. Faszerowanie psa lekami to głupota, one tylko otumaniają psa a i tak się boi..Lepiej zainwestować w behawiorystę.
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3474 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 21:08
Salerno, może pomoże w tym, żeby na przyszłość ktoś nie wziął psa,jeśli zaraz ma oddać. Miałam nadzieję, że obecny dom spróbuje powalczyć o psiaka, no ale cóż, niestety.
Mój labrador: PRAWIE labrador :P ...Gucio...
Pies urodził się:
05/2011
Mój labrador: Mila
Suczka urodziła się:
czerwiec (?) 2010
Pomogła: 3 razy Wiek: 40 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 188 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 21:26
A myśleliście może o kennel-klatce? To taki domowy azyl dla psa, tylko trzeba bardzo stopniowo przyzwyczjać psa do przebywania w niej, później psisko po prostu w niej śpi. Również uwaźam, że 2 tygodnie to bardzo krótko i zwierz ma prawo mieć teraz lęk separacyjny, wiele psów tak przeżywa zmianę.
Mój labrador: Pola
Suczka urodziła się:
27.03.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 36 Dołączyła: 17 Maj 2010 Posty: 5230 Skąd: Pabianice
Wysłany: 28-12-2011, 21:27
No cóż.. jak widać, prawda w oczy kole.
Salerno, forum nie jest tylko od pisania ohów i ahów.
Szkoda psiaka, szczególnie, że w innych aspektach życia jest bezproblemowy. A próbowaliście jeszcze jakiejś pracy z nim, oprócz leków? A w poprzednim domu też się tak zachowywał? Są jakieś informacje o tym ,czemu w ogóle trafił do adopcji?
Niektórzy pamiętają przykład Tajgi, która z podobnym problemem bardzo,bardzo długo szukała domu Piszę o tym dlatego, iż mam szczekacza w domu (co prawda nie wtedy gdy zostaje sama - u nas jest odwrotnie) a tutaj jest widoczny lęk separacyjny który łatwy do zniwelowania nie jest a choć mu tego bardzo życzę, to nie sądzę aby od razu znalazł się dom w którym ktoś non stop będzie.
No cóż.. jak widać, prawda w oczy kole.
Salerno, forum nie jest tylko od pisania ohów i ahów.
Masz rację. Ale wolę oddać psa w cywilizowany sposób a nie wyrzucając go w innym mieście (tak jak poprzedni właściciele Bona).
Dlatego proszę o nie komentowanie a o pomoc w znalezieniu domu dla niego.
Mój labrador: Pola
Suczka urodziła się:
27.03.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 36 Dołączyła: 17 Maj 2010 Posty: 5230 Skąd: Pabianice
Wysłany: 28-12-2011, 21:37
wojm, a co z
Cytat:
A próbowaliście jeszcze jakiejś pracy z nim, oprócz leków? A w poprzednim domu też się tak zachowywał? Są jakieś informacje o tym ,czemu w ogóle trafił do adopcji?
Mój labrador: PRAWIE labrador :P ...Gucio...
Pies urodził się:
05/2011
Mój labrador: Mila
Suczka urodziła się:
czerwiec (?) 2010
Pomogła: 3 razy Wiek: 40 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 188 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 21:37
wojm, czy zdajesz sobie sprawę, że znalezienie psu nowego domu może potrwać? Co z psem do tego czasu? Może zainwestujcie w behawiorystę, w kennel - w oczekiwaniu na to, aź psiak znajdzie nowych właścicieli -to na pewno zwiększy jego szansę na adopcję, mało tego, może w międzyczasie okazać się, że jest poprawa w zachowaniu psa, a wtedy moglibyście ponownie rozwaźyć oddanie go do adopcji
A próbowaliście jeszcze jakiejś pracy z nim, oprócz leków? A w poprzednim domu też się tak zachowywał? Są jakieś informacje o tym ,czemu w ogóle trafił do adopcji?
Tak, zostawał sam na parę - paręnaście minut, niestety - nie wytrzymuje nawet 2 minut bez szczekania.
Nie znam przyczyn, dlaczego został porzucony.
[ Dodano: 28-12-2011, 21:48 ]
kasia.wska napisał/a:
wojm, czy zdajesz sobie sprawę, że znalezienie psu nowego domu może potrwać? Co z psem do tego czasu? Może zainwestujcie w behawiorystę, w kennel - w oczekiwaniu na to, aź psiak znajdzie nowych właścicieli -to na pewno zwiększy jego szansę na adopcję, mało tego, może w międzyczasie okazać się, że jest poprawa w zachowaniu psa, a wtedy moglibyście ponownie rozwaźyć oddanie go do adopcji
Mój labrador: Pola
Suczka urodziła się:
27.03.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 36 Dołączyła: 17 Maj 2010 Posty: 5230 Skąd: Pabianice
Wysłany: 28-12-2011, 21:53
wojm napisał/a:
Tak, zostawał sam na parę - paręnaście minut, niestety - nie wytrzymuje nawet 2 minut bez szczekania.
No dobrze, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytania Chyba, że można przez to rozumieć, że nie ćwiczyliście z nim nigdy niczego, nie zasięgaliście porady behawiorysty a pies szczekał od zawsze - zarówno u Was jak i w fundacji, czy też w poprzednim domu (jesli tak to można nawet domniemywać czemu został porzucony)
wojm napisał/a:
Jeśli nie znajdzie domu to wróci do fundacji.
?
wojm napisał/a:
Fundacja niestety nie ma możliwości by przyjąć psa z powrotem
Mój labrador: PRAWIE labrador :P ...Gucio...
Pies urodził się:
05/2011
Mój labrador: Mila
Suczka urodziła się:
czerwiec (?) 2010
Pomogła: 3 razy Wiek: 40 Dołączyła: 18 Lis 2011 Posty: 188 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 22:00
A skąd pies ma wiedzieć, czy wychodzicie na 10 minut, czy na 10 godzin? Oczywiste, że zacznie szczekać.
Nie chce mi się załadować strona fundacji - skąd psiak był brany? Schronisko, dom tymczasowy? Czy fundacja również szuka mu domu? Ile orientacyjnie przeznaczacie czasu na znalezienie domu?
Tak, zostawał sam na parę - paręnaście minut, niestety - nie wytrzymuje nawet 2 minut bez szczekania.
No dobrze, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytania Chyba, że można przez to rozumieć, że nie ćwiczyliście z nim nigdy niczego, nie zasięgaliście porady behawiorysty a pies szczekał od zawsze - zarówno u Was jak i w fundacji, czy też w poprzednim domu (jesli tak to można nawet domniemywać czemu został porzucony)
wojm napisał/a:
Jeśli nie znajdzie domu to wróci do fundacji.
?
wojm napisał/a:
Fundacja niestety nie ma możliwości by przyjąć psa z powrotem
Nie korzystaliśmy z porad behawiorysty.
Fundacja nie ma możliwości w tej chwili przyjęcia psa, ale może to się zmienić. Nie znam powodów dla których został porzucony, ale faktycznie po pierwszym dniu u nas mozna sie domyślać.
[ Dodano: 28-12-2011, 22:25 ]
kasia.wska napisał/a:
A skąd pies ma wiedzieć, czy wychodzicie na 10 minut, czy na 10 godzin? Oczywiste, że zacznie szczekać.
Nie chce mi się załadować strona fundacji - skąd psiak był brany? Schronisko, dom tymczasowy? Czy fundacja również szuka mu domu? Ile orientacyjnie przeznaczacie czasu na znalezienie domu?
Fundacja działająca na zasadach schroniska tzn. część psów jest u nich, część w DT. Bono był u nich w domu. Nie dostaliśmy niestety żadnych konkretnych informacji nt zachowania psa.
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3474 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-12-2011, 22:37
wojm, może warto napisać do fundacji dopytać się czy u nich w domu występował taki problem? jeśli nie to będzie wiadomo, że to prawdopodobnie problem z adaptacją, myślę, że to ważna informacja i dla was i dla ewentualnego nowego domu.
Mój labrador: Pola
Suczka urodziła się:
27.03.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 36 Dołączyła: 17 Maj 2010 Posty: 5230 Skąd: Pabianice
Wysłany: 28-12-2011, 22:43
Cytat:
Bono był u nich w domu. Nie dostaliśmy niestety żadnych konkretnych informacji nt zachowania psa.
Jak to możliwe? Z całym szacunkiem, ale aż wierzyć się nie chce, bo po to właśnie psy trafią do DT - aby określić ich zachowania i przekazać je odpowiednim co do tego właścicielom. Raczej nie do pomyślenia aby Fundacja zataiła tak ważne fakty przed wami
Może warto się z nimi jeszcze skontaktować?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum