Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 11-10-2016, 16:33
tenshii napisał/a:
Dlatego używam swoich metod, i nie muszę ani warczeć, ani gryźć, ani obracać szczeniaka na plecy żeby czegoś go nauczyć.
Oczywiście masz wolny wybór. Tyle tylko, że zachowania, które opisałeś to naturalna część psiego języka. I nie sądzę, żeby pies się na Ciebie gniewał kiedy przemawiasz do niego w jego naturalnym języku. Przecież do dla niego jak najbardziej normalne i ma to w genach od milionów lat.
tenshii napisał/a:
A przy okazji mogę wytworzyć z nim więź i prawdziwą relację przewodnik-pies, a nie samiec alfa-członek stada
Mieszasz dwie różne rzeczy, mianowicie sposoby komunikacji z rodzajem relacji.
Przecież nie ma żadnych podstaw, żeby twierdzić, iż porozumiewając się psim językiem nie można zbudować więzi opartej na zaufaniu i przyjaźni. Gdyby tak było to w psim świecie nie było by przyjaźni, tylko dominacja i uległość. A przecież doskonale wiemy, że przyjaźnie w psim świecie są. I bynajmniej nie są oparte na strachu.
Zatem nie potrzebnie cytujesz różnice między szefem a liderem. Bo i tak bez względu na język jakiego używamy możemy zbudować dowolny model relacji.
I ośmielam się twierdzić, że używają psiego zrobimy to szybciej i skuteczniej.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 11-10-2016, 16:48
Naucz zatem swojego psa, w psim języku, trzymania się stada bez OE i kolczatki....
Po co Ci one?
Tu nie chodzi o psi język, Tobie chodzi o to żeby nad psem panować niczym samiec alfa, szybko, skutecznie, bez względu na to jakie emocje to w psie wywoła, i jak wplynie na Wasze relacje.
Uczenie psa turlania czy podawania łapy też nie ma żadnego związku z psim językiem, ale pozwala rozwinąć psią inteligencję i stworzyć tę więź, o której mówię
Nie można używać Twoich metod, jeśli się chce żeby obie strony czerpały ze wspólnego życia satysfakcję i radość opartą na wzajemnym szacunku i zaufaniu, żeby ta relacja była partnerska nie trzeba niczego robić ani szybko albo dominująco.
To wszystko da się zrobić metodami pozytywnymi, bez bólu, przymusu i sprowadzania do parteru.
Ale Ty tego nie zrozumiesz bo nie widzisz możliwości bycia przewodnikiem, Ty chcesz być szefem, co jest bardzo przykre, bo oboje nigdy nie doświadczycie tej cudownej relacji opartej na partnerstwie, a o to powinno chodzić, szczególnie przy tak łagodnej i wspaniałej rasie jaką są labradory.
Dominuj sobie, gryź, warcz, zakładaj OE i kolczatki i przechodź pierwszy przez drzwi, ale najlepiej zachowaj to dla siebie bo to nie są żadne metody...
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 11-10-2016, 18:56
To takie typowe. Kiedy kończą się merytoryczne argumenty zaczynają się personalne ataki.
tenshii napisał/a:
Naucz zatem swojego psa, w psim języku, trzymania się stada bez OE i kolczatki....
Tak właśnie robię od kilku dni w oczekiwaniu aż przyjdą szelki easy walk. Choć OE okazuje się przydatna do przywoła psa sygnałem akustycznym z większej odległości.
tenshii napisał/a:
Tu nie chodzi o psi język, Tobie chodzi o to żeby nad psem panować niczym samiec alfa, szybko, skutecznie, bez względu na to jakie emocje to w psie wywoła, i jak wplynie na Wasze relacje.
Darujmy sobie o co mnie chodzi, bo nikt poza mną tego nie wie. Spróbuj proszę pisać merytorycznie bez napaści słownych.
tenshii napisał/a:
Nie można używać Twoich metod, jeśli się chce żeby obie strony czerpały ze wspólnego życia satysfakcję i radość opartą na wzajemnym szacunku i zaufaniu, żeby ta relacja była partnerska nie trzeba niczego robić ani szybko albo dominująco.
Albo nie rozumiesz, albo udajesz, że nie rozumiesz.
Nie rozmawiamy o moich metodach tylko o psim sposobie komunikacji. Ja po prostu piszę, że coś takiego jak "psi język" istniało na długo przed tym, zanim powstały ludzkie języki. Zauważyłem też, że w tym języku suka potrafi bardzo szybko nauczyć szczeniaki gdzie są granice ich zachowań. Twierdzę również, że relacje pies - pies, czyli dogadywane w psim języku mogą i bardzo często są przyjazne.
Przecież wszyscy to widzimy co dnia na spacerach.
Oczywiście mogą też zachodzić wrogie czy dominujące interakcje między psami dalej wyrażane w tym samym psim języku.
Czy jak do tej pory kwestionujesz któryś z tych faktów?
Ale to nie sam psi język jest problemem w negatywnych stosunkach psio - psich, tylko nastawienie,charakter, być może wychowanie.
Po prostu faktem jest, że w psim języku można wyrazić wiele emocji. Pozytywnych i negatywnych. I nie ulega wątpliwości, że psy ten język doskonale znają. To przecież ich język "ojczysty".
Natomiast relacje możesz budować z psem jakie chcesz.
Przecież relacje mogą być wyrażane, ale też ustalane w dowolnym języku, czy jak wolisz dowolnym sposobem ekspresji.
Dlatego twierdzę, że pies, a zwłaszcza szczenię, o wiele szybciej zrozumie czego od niego chcemy jeśli postaramy się z nim komunikować w jego własnym języku.
Jeżeli staniesz przed psem i zaczniesz wykonywać ruchy imitujące merdanie ogonem gwarantuję Ci, że że pies natychmiast prawidłowo odczyta Twoje zachowanie i odpowie tym samym. Sprawdziłem to na różnych psach.
tenshii napisał/a:
Dominuj sobie, gryź, warcz, zakładaj OE i kolczatki i przechodź pierwszy przez drzwi, ale najlepiej zachowaj to dla siebie bo to nie są żadne metody...
Rozumiem, że chciałaś przekazać treść: Zamilcz, bo już brakło mi argumentów, żeby dalej rozmawiać.
Odpowiem Ci tak jak mnie odpowiedział administrator tego forum, kiedy prosiłem o zaprowadzenie porządku i wydzielenie tematu o kolczatce.
Miła Panii to jest forum dyskusyjne i każdy ma prawo pisać swoje opinie i poglądy.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 11-10-2016, 19:05
Ja tu nie piszę po to żeby Ciebie do czegokolwiek przekonywać bo na to szkoda mi czasu i sił.
Robię to tylko dlatego żeby ktoś kto tu kiedyś trafi broń Boże nie wziął Cię za wzór. Na szczęście póki co każdy ze stałych bywalców się ze mną zgadza bo takie metody tu polecamy na podstawie własnych doświadczeń, i to też o czymś świadczy
Niczego Ci nie muszę udowadniać, dlatego piszę abyś robił co chcesz
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
a tu nie piszę po to żeby Ciebie do czegokolwiek przekonywać bo na to szkoda mi czasu i sił.
Robię to tylko dlatego żeby ktoś kto tu kiedyś trafi broń Boże nie wziął Cię za wzór. N
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 11-10-2016, 19:38
tenshii napisał/a:
Ja tu nie piszę po to żeby Ciebie do czegokolwiek przekonywać bo na to szkoda mi czasu i sił.
Robię to tylko dlatego żeby ktoś kto tu kiedyś trafi broń Boże nie wziął Cię za wzór.
Prawie mi to pochlebia. Bo oznacza, że jednak mogę mieć sporo racji. I wiem, że mam. W kilku ostatnich postach pisałem tylko o faktach.
Rozumiem Twoje intencje. Jednak sądzę, że lepsze od ataków personalnych były by logiczne argumenty przedstawione w dyskusji. Osoby, które nie są użytkownikami, a takich jest zdecydowana większość odwiedzających to forum, zwykle ignorują posty pełne ataków i jadu.
W tym momencie jest :Na Forum jest 38 użytkowników :: 1 Zarejestrowany, 0 Ukrytych i 37 Gości
tenshii napisał/a:
Na szczęście póki co każdy ze stałych bywalców się ze mną zgadza bo takie metody tu polecamy na podstawie własnych doświadczeń, i to też o czymś świadczy
Tak wiem to. Każdy kto ma odmienną opinię szybko z tego forum znika. Najczęściej dobrowolnie, choć nie zawsze. Wiele osób o odmiennej opinii woli siedzieć cicho, bo po co narażać się na atak.
Kiedy naskoczy na Ciebie dziesięć osób na raz, za odmienne zdanie to na prawdę nie jest przyjemne.
Możemy na tym zakończyć OT, albo prowadzić go na PW.
Jako "element niepożądany" raczej spodziewam się szybkiego bana, za dowolne "przewinienie".
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 12-10-2016, 08:28
Tak, wiesz wszystko najlepiej, jesteś najmądrzejszy, i masz zawsze rację.
I dobrze, że my chociaż wiemy gdzie pies ma tył a gdzie przód bo byśmy głowę z tyłkiem mylili
I tej wersji się trzymajmy będzie Ci lżej
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 12-10-2016, 10:19
Kilka wpisów a aroo dalej nie wie co ma robić.
aroo napisał/a:
ale kiedy cos zagraza jej zdrowiu to stanowcze NIE wyrwanie z paszczy i odciagniecie jej na smyczy. A ona sie na mnie wtedy denerwuje ...
Zamiast wyrywać cokolwiek psu z paszczy lepiej nauczyć go komendy puść. Kiedy zabierasz mu jego zabawkę, (patyk czy inny śmieć), pies może to traktować jako dalszą szczęść zabawy, teraz już bardziej brutalną, bo odebrałeś mu jego zabawkę siłą, więc pies w odpowiedzi również zaczyna stosować rozwiązania siłowe.
Pomyśl jak Ty byś się czuł na miejscu suni. Znalazłeś sobie fajną często "aromatyczną" zabawkę, (a wszyscy wiemy jakie to mogą być "aromaty" ), a ten wielki dwunożny pies odciąga Cię od niej, a w końcu siłą wyrywa. Jakie budziło by to w Tobie emocje?
W zależności od Twojego charakteru pewnie czuł byś frustrację, rezygnację, albo agresję i kto wie jak daleko posuniętą.
Czy takie uczucia chcesz wywołać u suni?
Komendy puść możesz nauczyć suni na wiele sposobów.
Najprościej kiedy trzyma w zębach swoją zabawkę powiedzieć puść i podsunąć pod nos smakołyk. Żeby zjeść smakołyk sunia musi puścić swoją zabawkę. Później już tylko setki powtórzeń w różnych odmianach i okolicznościach. Zacznij w domu, kiedy sunia jest zrelaksowana. Zmieniaj przedmioty/zabawki, które ma puścić. Zmieniaj też nagrody. Pamiętaj, że nagrodą również jest Twoja pochwała i np pomizianie suni.
Powodzenia.
Wysłany: 15-10-2016, 20:52 Czy pies mnie nie lubi?
Ostatnio odnoszę wrażenie, że mój pies mnie nie lubi. Na 2.5 miesiąca dopiero ale często gryzie mnie po rękach zdarza się że skubie zębami za twarz. Mniej się cieszy na mój widok i nie przychodzi jak ją wołam.
Problem w tym że w domu robię za tego złego bo bawi się każdy Ale jak coś rozrabia to ja muszę ze środka zabawy zabierać psa, na spacerach nie pozwalam jej daleko ode mnie chodzić bo ciągle zjada wszystko, jak siada bo nie chce iść to nie niose jej tylko próbuje wołać albo lekko szarpe za smycz.
Jeśli faktycznie mnie nie lubi da się odzyskać jej miłość?
Mój labrador: Mila
Suczka urodziła się:
03.06.2016
Dołączył: 14 Sie 2016 Posty: 30 Skąd: Opole
Wysłany: 15-10-2016, 21:12
Moze jestem tępy, ale nie ogarniam mojego psa. Na serio. Mamy juz z zona dosyc, przebywanie w domu z psem to w wiekszosci przypadkow jest koszmar. Chodzimy z nia na psie przedszkole, bylismy dzisiaj na piatym juz spotkaniu (raz w tygodniu) poradzilismy sie Pani co powinnismy robic jak sie na nas rzuca. Polecila przywiazac psu maly krotki sznurek do obrozy i w momentach "agresji?" korygowac ja szarpiac energicznie za niego zeby sie uspokoila. Nie pomaga to wcale, oboje juz mamy rece pokrwawione, sa momenty ze przychodzi i lize przytula sie a jak jej cos odwali to nie ma sposobu. Na prawde kocham mojego psa, to bylo moje marzenie cale zycie zeby miec psa. Poswiecam jej mase czasu, zabawy, treningi, spacery... a ta sie na mnie rzuca i gryzie mnie do krwi. Jestem juz tak poirytowany ze nie wiem co mam robic. Nie dziala nic, spokojne podejscie nie dziala, krzyk nie dziala, stanowczosc nie dziala, wpychanie do ryja zabawek, korygowanie, ignorowanie. Jedynie co nam przynosi "spokoj" to time out na 2-3 minuty. Wychodzi spokojna, ale za godzine sytuacja znowu sie powtarza. Nie rozumiem mojego psa, staram sie ale nie rozumiem. Nie wiem co mam robic, obawiam sie ze za pare miesiecy bedzie toto mialo ponad 20kg i po prostu mnie zje. Zeby wymienila juz prawie wszystkie, zostały kły. Wiec to nie o to chodzi, po prostu NIE ROZUMIEM
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 15-10-2016, 22:47
aroo napisał/a:
Nie wiem co mam robic, obawiam sie ze za pare miesiecy bedzie toto mialo ponad 20kg i po prostu mnie zje.
20 kilo będzie toto ważyło za ok miesiąc. Więc nie pocieszaj się, że masz kilka miesięcy.
I nie przesadzaj, zjeść, to Cię raczej nie zje, co najwyżej pogryzie trochę bardziej dotkliwie niż w tej chwili.
aroo napisał/a:
Polecila przywiazac psu maly krotki sznurek do obrozy i w momentach "agresji?" korygowac ja szarpiac energicznie za niego zeby sie uspokoila. Nie pomaga to wcale,
Jakoś mnie to nie dziwi, że nie pomaga. Sznurek przy obroży jest przydatny jeżeli chcesz korygować zachowania u spokojnego psa. Owszem stosowałem sznurek i przydeptywałem go kiedy uczyłem komendy "zostań" lub nie chciałem, żeby sunia do czegoś biegła.
Ale moim zdaniem szarpanie za sznurek, kiedy zachowuje się agresywnie, tylko pobudza jej agresję. Twoja sunia może to traktować jako próbę konfrontacji, zresztą, nie obraź się, ale nieudolną z Twojej strony. Ty ją szarpiesz, a ona Cię gryzie do krwi. 1 - 0 dla suni.
Oczywiście zdaniem niektórych użytkowników jestem reprezentantem wiedzy przedpotopowej, (choć co ciekawe, wiedza ta jest obecna w publikacjach mających max kilka lat).
Ale zostawmy wiedzę podręcznikową i na moment przyjmijmy, że wszyscy autorzy mogą się mylić.
Gdzieś wcześniej wspominałem, że wychowywałem dwie Dalmatynki. Matkę i córkę. Z obserwacji ich interakcji nauczyłem się całkiem sporo. Zdarzało się, że córka przekraczała w zabawach granice, których matka nie tolerowała. Jeżeli nie wystarczało ostrzegawcze ugryzienie, to przygniatała córkę do gleby trzymając za kark od góry lub za szyję od dołu. Wiem, może wyglądać brutalnie, ale nigdy nie zrobiła jej krzywdy. Po takim pokazie dominacji zwykle przez kilka tygodni był spokój. I wystarczyło tylko warknięcie, nawet samo zmarszczenie nosa, żeby matka przywołał córkę do pionu.
Nie gryzłem Kory za kark, czy za szyję, wiem rozczarowałem niektóre panie, ale zdarzało mi się w zabawie, kiedy Kora pozwalała sobie na zbyt brutalne podgryzanie, że unieruchomiałem ją na 20 - 30 sekund. Delikatnie przygniatałem do podłoża, ale tak, żeby nie mogła się uwolnić. I tak do momentu aż się uspokoiła. Taki time out na 30 sekund, tyle, że robiony przeze mnie.
Tak wiem, to konfrontacyjne zachowanie. Ale Twoja sunia, kiedy Cię gryzie, też wykazuje konfrontacyjne zachowanie. I szczerze pisząc nie sądzę, żeby kiedyś tak sama z siebie przestała. Bo niby dlaczego, skoro uchodzi jej to bezkarnie?
Nauczony przykrymi doświadczeniami dodam. Prawo polskie nie zabrania unieruchomiania psa czy szczeniaka na kilkadziesiąt sekund. Więc darujcie sobie drogie panie nienawistne komentarze. Wszak jestem samcem alfa, który terroryzuje swoją sunię.
aroo, do niczego Cię nie namawiam. Tylko bardzo przykro się czyta posty, w których właściciele piszą, że mają już dość zachowań swoich psów. Albo Ty będziesz przewodnikiem dla swojego psa, albo on Twoim.
Twój wybór.
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 15-10-2016, 23:37
czarnysc napisał/a:
Ostatnio odnoszę wrażenie, że mój pies mnie nie lubi
To jeszcze nie pies, to zaledwie niemowlę. I generalnie sunie labków zwykle kochają facetów.
czarnysc napisał/a:
Na 2.5 miesiąca dopiero ale często gryzie mnie po rękach zdarza się że skubie zębami za twarz.
A Ty byś chciał, żeby co robiła? W długie zimowe wieczory prowadziła interesującą konwersację przy filiżance kawy?
Ma dopiero 2,5 miesiąca. Na razie gryzie Ciebie i jeśli jej dalej pozwolisz to będzie tylko gorzej.
Poczytaj tu http://forum.labradory.or...=asc&start=1400
czarnysc napisał/a:
Mniej się cieszy na mój widok i nie przychodzi jak ją wołam.
Ma dopiero 2,5 miesiąca. Musisz być dla niej atrakcyjny, żeby do Ciebie przychodziła. Wołając ją zachowuj się jak zwariowany szczeniak. Tiutaj, niuniaj wygłupiaj się z nią.
czarnysc napisał/a:
Problem w tym że w domu robię za tego złego bo bawi się każdy Ale jak coś rozrabia to ja muszę ze środka zabawy zabierać psa,
To faktycznie może być problem, ale to powinieneś ustalić z bliskimi.
czarnysc napisał/a:
na spacerach nie pozwalam jej daleko ode mnie chodzić bo ciągle zjada wszystko,
Ucz ją komend "puść" i "nie". To bardzo proste i powiedział bym konieczne.
czarnysc napisał/a:
jak siada bo nie chce iść to nie niose jej tylko próbuje wołać albo lekko szarpe za smycz.
Pozwól jej posiedzieć/ poleżeć kilkadziesiąt sekund i przywołaj smakołykiem w ręce. Znaczy smakołyk w ręce i komenda "do mnie" czy jak tam chcesz. Jak przyjdzie dostaje smakołyk.
Cytat:
Jeśli faktycznie mnie nie lubi da się odzyskać jej miłość?
Nie jestem pewny, czy psy odczuwają miłość. Skłaniam się w kierunku, że tak. Ale to temat do głębszych rozważań.
W każdym razie 2,5 miesięczna sunia nie wie czym jest miłość, podobnie jak nie wie tego roczne dziecko.
Na razie skup się na tym jak być atrakcyjnym dla swojej suni.
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Pomogła: 17 razy Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9790 Skąd: Warszawa
Wysłany: 16-10-2016, 10:23
czarnysc napisał/a:
Ostatnio odnoszę wrażenie, że mój pies mnie nie lubi
Ojj tam.. zaraz nie lubi Lubi, lubi tylko ... sprawdza na ile może sobie pozwolić, co mu przejdzie płazem i jak osiągnąć "kolejny szczebelek" w samodzielności
Pamiętam gdy moja Fiońcia była szczeniorem, maże nie tak małym jak Leia, ale też smarkaczem /adoptowana gdy miała 5,5 miesiąca/
Mnie, generalnie wszystkie psy "szanują" nigdy nie miałam problemów z braćmi mniejszymi, nigdy nie byłam /celowo/ ugryziona. Mój mąż inaczej... zawsze się bał psów, co one wyczuwały i ....różnie to bywało.
Ale do czego zmierzam.... Fionka zachowywała się tak jak Twoja sunia /w stosunku do mojego męża/ Było ciężko bo sucz już nie mała a zachowanie niepoprawne. Różne metody ...nie pomagały .
Siedzę w kuchni i słyszę, jak to często bywało...gulgot,warczenie, poszczekiwanie i ciągłe ała..mojego męża ..nagle ...pisk psa.
Lecę do pokoju /gotowa walić patelnią..oczywiście męża/ Wpadam a tu.... sucz leży na środku pokoju, łepek na łapkach i strzela białkami dookoła. Mąż na fotelu udaje że ogląd telewizję... pytam ..CO SIĘ STAŁO !!!??. aaaaaaaaaaaaaaaa nic , pytam grzecznie..gadaj bo nie wiem czy mam z psem do weta jechać.?
Co się okazało..
Mąż w końcu nie wytrzymał i ... po prostu ..ugryzł sucz w ucho
Nie komentowałam chociaż śmiać mi się chciało...człowiek ugryzł psa
Efekt był taki, że ...już nigdy moja sunia nie złapała zębami ..nikogo.. owszem czasami burczy, ale na tym się jej agresja kończy.
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 16-10-2016, 16:33
aganica napisał/a:
Mąż w końcu nie wytrzymał i ... po prostu ..ugryzł sucz w ucho
aganica napisał/a:
Efekt był taki, że ...już nigdy moja sunia nie złapała zębami ..nikogo.. owszem czasami burczy, ale na tym się jej agresja kończy.
Dawno temu też ugryzłem w ucho Dalmatynkę. Miała coś koło 3 lat i zdominowała już matkę i testowała na ile ze mną może sobie pozwolić. A, muszę dodać, że była prawie całkiem głucha od urodzenia. Niestety u psów białych ras to się często zdarza. Więc komunikacja z nią była dość trudna i ograniczała się do gestów i dotknięć, żeby zwrócić jej uwagę. Więc w trakcie zabaw można było krzyczeć nie do głuchego psa i tak robiła swoje. Przerywanie zabawy też nie zawsze pomagało, więc kiedyś w akcie desperacji ugryzłem ją w ucho. Zadziałało.
Wielu właścicieli szczeniaków narzeka, że piesek nie bardzo chce do nich przychodzić. Więc pomyślałem, że napiszę jak może to wyglądać z punktu widzenia szczeniaka i jak wiele od niego oczekujemy.
Kiedy wyjdziemy ze szczeniaczkiem na dwór pomyślcie Państwo jak wiele nowych bodźców na niego oddziałuje. Nowe dźwięki, nowe "zabawki", a przede wszystkim masa ogłoszeń do "przeczytania" pozostawiona przez psy z okolicy w śladach moczu. Trzeba chociaż część z nich "przeczytać" i na niektóre "odpowiedzieć". Poruszony przez wiatr liść intryguje, więc trzeba obwąchać i sprawdzić, czy nie nadaje się do zjedzenia. Wszystko jest nowe, wszystko takie ciekawe i wszystko ekscytuje. A my wołając szczeniaka oczekujemy od niego, że wszystko to zostawi, przerwie zabawę i do nas przybiegnie. To dla niego na prawdę duże wyzwanie. To tak jakby nas ktoś wołał w środku najlepszej zabawy, czy jakiegoś wciągającego zajęcia. Naprawdę musimy być atrakcyjni z psiego puntu widzenia, żeby zechciał do nas przyjść. A kiedy szczeniak już do nas przyjdzie to doceńmy jego poświęcenie. Smakołykiem, pochwałą, chwilą zabawy...
czarnysc napisał/a:
jak siada bo nie chce iść to nie niose jej tylko próbuje wołać albo lekko szarpe za smycz.
Przypomniał mi się taki prosty trik, który z Korą przerabiałem, kiedy się kładła i nie chciała iść. Schylałem się i udawałem, że coś intensywnie obwąchuję, czasami jeszcze grzebałem w tym miejscu ręką, tak jak psy mają w zwyczaju kiedy coś znajdą. Zawsze działało.
Nasz chłopiec ma 3 miesiące i strasznie nas gryzie od samego początku. Jest z nami miesiąc i póki co nie działają na jego podgryzanie żadne komendy typu nie wolno, nie, itp.
W zasadzie nie ma szansy na pomizianie go dłuższa chwile bo od razu łapie za dłonie. Nie pomaga odwracanie się od niego, czy odchodzenie bo po chwili znowu jest to samo.
Próbowałem tez przycisnąć go za fafle żeby trochę sie podgryzł i poczuł,ze to nie jest fajna zabawa ale również nie zadziałało. Nawet próbowałem go podgryźć w ucho ale efektów żadnych.Druga ulubioną zabawa jest chwytanie za nogawki i gryzienie kapci
Zastanawiam sie czy przejdzie mu to z wiekiem?Pracujemy z nim cały czas, a zabawek do gryzienia ma całe mnóstwo.
_________________ Nie ma "głupich" psów.
Za to jest całkiem sporo właścicieli, którzy swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem powodują niewłaściwe zachowania u swoich pupili.
Po dwóch miesiącach od napisania posta o naszym małym gryzaku czas na update: Ori podgryza nas coraz mniej Myśle,ze po prostu trochę z tego wyrósł plus napewno pomógł nasz upór i cierpliwość. Za każdym razem gdy łapał za dłonie mówiliśmy e-e i przerywaliśmy zabawę, natomiast bardzo chwaliliśmy gdy nas lizał Teraz jest na etapie zmiany zębów.Upodobal sobie gryzienie drewnianego krzesła w kuchni, oraz innych drewnianych elementów z czym mocno walczymy:)
Mój labrador: Kora
Suczka urodziła się:
02.01.2016
Pomógł: 5 razy Wiek: 58 Dołączył: 27 Maj 2016 Posty: 578 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 01-07-2017, 15:36
Prześwit napisał/a:
Upodobal sobie gryzienie drewnianego krzesła w kuchni, oraz innych drewnianych elementów z czym mocno walczymy:)
Zamiast z tym walczyć zapewnij psu drewniane zabawki, które będzie mógł do woli rozgryzać. A nogi stołu, krzeseł, itp spryskaj gorzkim płynem. Jest tego trochę w sprzedaży. Wydasz kilkanaście złotych na płyn, ale uratujesz meble.
_________________ Nie ma "głupich" psów.
Za to jest całkiem sporo właścicieli, którzy swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem powodują niewłaściwe zachowania u swoich pupili.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum