Zachowanie waszych pociech u weterynarza |
Autor |
Wiadomość |
kasiek
labki
Mój labrador: semir
Pies urodził się:
8 luty 2010
Mój labrador: sonia
Suczka urodziła się:
20.04.2009
Pomogła: 15 razy Wiek: 52 Dołączyła: 15 Lut 2011 Posty: 10602 Skąd: gubin
|
Wysłany: 26-09-2012, 12:33 Zachowanie waszych pociech u weterynarza
|
|
|
nie wiem czy istnieje taki temat ale szukalam i nic nie znalazlam |
_________________ wiernosci i przebaczenia ucz sie od psa ZAPRASZAM do galerii nasze pociechy semir i sonia http://forum.labradory.or...=5131&start=600
|
|
|
|
|
Almathea83
Mój labrador: Moreno (Amor Sin Limite)
Pies urodził się:
08.09.2011
Pomogła: 5 razy Wiek: 41 Dołączyła: 05 Gru 2011 Posty: 6298 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 26-09-2012, 12:39
|
|
|
haha Moreno ładnie się zachowuje tylko u jednego weta, tego u którego byliśmy za pierwszym razem. 2 razy musieliśmy jechać na "już" do 2 innych miejsc i była boruta, szczeki i awantura, raz go trzeba było wnieś bo sam nie chciał łapą przestąpic progu wynika to chyba z faktu że te 2 miejscówki to były klitki maleńkie, zagracone i strasznie duża kumulacja zapachów. Tam gdzie jeździmy zwykle jest przestronnie i nie jest przestrzeń zagracona
[ Dodano: 26-09-2012, 13:41 ]
a ogólnie to Moren zwiedza, wącha, włazi na wagę bez oporów i objada weta ze smakołyków dzielnym pacjentem jest, nie piszczy, nie gryzie, znosi wszystko bo wie że nagrodą będzie chrupek albo inny smakołyk od pana doktora |
_________________
Galeria Moreno: http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=6773
|
|
|
|
|
piotr0020
Sylwia & Piotrek
Mój labrador: FADO
Pies urodził się:
02-07-2010
Wiek: 48 Dołączyła: 27 Sie 2010 Posty: 3554 Skąd: Strzelin
|
Wysłany: 26-09-2012, 12:43
|
|
|
Nasz Fadzio się strasznie boi jak wchodzimy do weterynarza, zawsze chce wtedy na rączki (taki malusi piesio) wygląda to przekomicznie
Ale w gabinecie jest zawsze grzeczny, wszystko da sobie zrobić |
_________________ GALERIA FADUSIA
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=3948
|
|
|
|
|
kasiek
labki
Mój labrador: semir
Pies urodził się:
8 luty 2010
Mój labrador: sonia
Suczka urodziła się:
20.04.2009
Pomogła: 15 razy Wiek: 52 Dołączyła: 15 Lut 2011 Posty: 10602 Skąd: gubin
|
Wysłany: 26-09-2012, 12:48
|
|
|
Semir tez jest grzeczniutki ,wszystko da sobie zrobic.
Ostatnio jak weterynarz juz go obsluzyl zaczal warowac ,udawal ze go tamnie ma .
Sonia zero reakcji ,na gabinet i wererynarz ,zachowywala sie tak jakna codzien. |
_________________ wiernosci i przebaczenia ucz sie od psa ZAPRASZAM do galerii nasze pociechy semir i sonia http://forum.labradory.or...=5131&start=600
|
|
|
|
|
effcyk
Pies urodził się:
Pomogła: 1 raz Wiek: 36 Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 2487 Skąd: z nikąd
|
Wysłany: 26-09-2012, 12:50
|
|
|
Nest nie lubi lecznicy - nie tyle weta co samej lecznicy. W momencie jak wchodzi do lecznicy dostaje strasznego łupieżu , z Bogiem sprawa jak wcześniej został wymęczony np. na spacerze, to leży w gabinecie plackiem i można przy nim "grzebać" ale jak jest "niewybiegany" to takie cyrki odwala w gabinecie że włos na głowie się jeży |
_________________
|
|
|
|
|
nikolajewna
Mój labrador: Dragon
Pies urodził się:
14.10.2008
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Sie 2012 Posty: 1550 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: 26-09-2012, 13:00
|
|
|
Dragon jak jesteśmy na schodach do lecznicy to leci na złamanie karku- tak się nie może doczekać. Zazdrosny jest i niecierpliwi się jak musimy poczekać w kolejce, a potem nie chce wyjść-tak uwielbia swoje wetki. Podczas badań- zależy co się robi. np. przy badaniu łapki i stawów wiercił się okrutnie i chciał się bawić. Sprawdzenie oczka zniósł dobrze, a wszelkie zmiany opatrunku po kastracji jak były powikłania- sam się kładł i podnosił nogę, żebyśmy mieli dobry dostęp.
Zawsze wypija wodę z dwóch misek, które tam stoją (trochę z jednej, trochę z drugiej) no i oczywiście zawsze wyżebrze gratisy. Poza tym ciekawski jest bardzo. Siedzi i tylko oczami wodzi co tam pani dla niego szykuje.
Jutro idziemy tam na ostatni zastrzyk i już nasze wetki nie będą tam pracowały, co bardzo mnie smuci. Mam nadzieję, że znajdą pracę gdzieś w pobliżu. |
_________________ Galeria Dragona- zapraszam http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=8164 |
|
|
|
|
ollinko
Mój labrador: Beza
Suczka urodziła się:
04.06.2011
Pomogła: 1 raz Wiek: 45 Dołączyła: 30 Sie 2011 Posty: 1714 Skąd: z domu.
|
Wysłany: 26-09-2012, 13:13
|
|
|
Bezoslawa jest tak przyjacielska, ze przywitalaby sie z kazdym, bardzo emocjonalnie reaguje, takze u weta bylismy z miesiac temu na szczepieniu, to musielismy ja mitygowac lekko... z wetem tez milutko, dopoki ten ze strzykawa nie wystartowal. po dziabnieciu Bezka spojrzala na niego spod oka i przestala sie przyjaznie zadkoskrecac... ale dalej byla grzeczna |
_________________ klik klik w Bezosławki świat! ---->> https://www.facebook.com/...299910956701332 |
|
|
|
|
Lilitu
Spacerowicz nałogowy
Mój labrador: Odie
Pies urodził się:
23.01.2010
Mój labrador: w małym ciele ;) Theli
Pies urodził się:
08.9.2006-17.08.2018
Wiek: 34 Dołączyła: 06 Lut 2011 Posty: 634 Skąd: Kraków/Stanisławice
|
Wysłany: 26-09-2012, 13:29
|
|
|
Odie uwielbia swoje wetki. Zawsze musimy uważać żeby nie walnąć głową w drzwi, bo dosłownie wciąga nas do gabinetu. Lubi prawie wszystkie zabiegi, szczególnie szczepienia (wiem mam fana S-M, który wariował ze szczęścia przy chipowaniu ), wijątkiem jest mierzenie temperatury - ma wtedy taką komiczną minę. Czasem zarobi jakiegoś smakołyka, ale co wizytę jest problem z próbami wyciągnięcia ze stojaka worka karmy. Jak na razie największym popisem było włażenie pod biurko i próba miziania wetki po stopach, kiedy sprawdzała coś na komputerze.
Theli swoich 'krakowskich" weterynarzy nielubi. Do 2 roku życia, przed wejściem do gabinetu zaczynał wyć, piszczeć, ujadać, a raz zdarzyło mu się puścić pawia Podczas przycinania pazurów słychać go było "na całej dzielni". Teraz znosi wszystko w milczeniu. Wetki z Niepołomic nawet polubił (co jest dosyć dziwne, bo on mało kogo lubi) i nie było żadnych sensacji, dał sobie nawet pogmerać w paszczy. |
_________________
|
|
|
|
|
Milena
Mój labrador: ZEFIR
Pies urodził się:
01.05.2007
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4947 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 26-09-2012, 15:02
|
|
|
Zefirek to podobno idealny pacjent
Najpierw ma chwilkę na obwąchanie kątów, potem siada i cierpliwie znosi wszystkie zabiegi. Później staje na dwóch łapach i opiera się o stół zabiegowy zabierając smycz
W międzyczasie oczywiście się przylepia o pieszczoty do naszej wetki, ostatnio skradł serce praktykantce
Jedynie co to na wagę nie chce wchodzić.
Amorek za to trzesiawki dostaje na stole i robi wszystko aby tylko na rączki wskoczyć |
|
|
|
|
donia457
Mój labrador: (husky)RONA
13.01.1999-28.11.2008[*]
Mój labrador: Reda
Suczka urodziła się:
03,12,2010
Mój labrador: Bonnie
Suczka urodziła się:
10.04.2014
Pomogła: 3 razy Wiek: 45 Dołączyła: 12 Mar 2011 Posty: 5261 Skąd: warszawa
|
Wysłany: 26-09-2012, 15:58
|
|
|
Reda wchodzi do weta zawsze zmerdajcym ogonem,nigdy nie mialam z nia problemu,wszystkie mozliwe zakatki zaglada,wywocha wszystko co jest mozliwe,wypije cala wode z miski i pozwoli przy sobie zrobic wszystko |
_________________ zapraszamy do galerii Redy:)
http://forum.labradory.or...p=412938#412938
|
|
|
|
|
kolorowooka
Mój labrador: Lady
Suczka urodziła się:
17.09.2011
Dołączyła: 02 Gru 2011 Posty: 1087 Skąd: Edynburg
|
Wysłany: 26-09-2012, 22:19
|
|
|
Lady jest strasznie podekscytowana kazda wizyta u weta, piszczy i chcialaby bawic sie z kazdym spotkanym tam zwierzeciem. Samego weterynarza tez lubi, a to wszystko za ciasteczka. Co prawda po ostatniej wizycie jak miala obcinane pazury (niecierpi tego i musieli zalozyc jej kaganiec) i oprozniane gruczoly - po powrocie do gabinetu chowala sie za mna co nie przeszkadzalo jej brac ciasteczek z jego reki |
_________________
|
|
|
|
|
frania i franek
paula i michał
Mój labrador: Pedro
Pies urodził się:
24.09.2010
Pies urodził się:
Pomogła: 1 raz Wiek: 39 Dołączyła: 30 Gru 2010 Posty: 206 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 28-09-2012, 10:07
|
|
|
Pedro panicznie boi się weterynarzy oczywiście przed wejsciem do gabinetu kładzie się i przeważnie trzeba go wciągać na siłę albo zanosić na rączkach (mała dzidzia). Jak jest już na stole to po prostu kamienieje i zamyka buzie z czego zawsze mamy ubaw z nasza wetka bo temu małemu wieśniakowi trzeba tą gębę otwierac żeby się nie przegrzał masakrycznie sypią sie z niego kudły i dostaje łupieżu. Ale da sobie zrobić dosłownie wszystko bez najmniejszego kwęknięcia (smaczków od pani wetki nie weźmie bo jest przecież na nią obrażony że musi tu być ) a jak ma już dość to wsadza swój łepek pod moją albo TZ pachę i udaje że go nie ma. A najśmieszniejsze jest to, że on generalnie nie przepada za innymi psami niestety nerwus ale u weta zmienia sie o 180 stopni i tak jakby z każdym psem łączy się w bólu nie warczy na żadnego tylko podchodzi -> buzi buzi i idzie dalej a na spacerze jakby zobaczył takiego delikwenta z daleka juz warczy i szaleje. Nie kumam tego ćmoka mojego |
_________________
Galeria Pedruńcia - Wariatuńcia
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=4981 |
|
|
|
|
Hanka
Mój labrador: Rico-Rikosław vel Gryzak
Pies urodził się:
26.07.2011
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 20 Gru 2011 Posty: 85 Skąd: Ustka
|
Wysłany: 28-09-2012, 11:52
|
|
|
U nas do roku czasu był spokój..Jak skończył rok i jechaliśmy np.fachowo wyjąć kleszczocha to przy trzecim razie znienawidził swojego weta... Raz się obraził jak miał kleszcza centralnie na środku głowy i za chiny nie szło go dotknąć,chował się w rogu gabinetu,albo właził mi pod pachę bo zazwyczaj siadam u weta na podłodze od razu,właził na kolana,łeb schowany i udaje niewidzialnego...nawet wet wymyślił że weźmiemy smaki i pójdziemy do ogrodu na trawkę...smaka nie wziął,strzelił focha i na siłę kleszcza wyjmowaliśmy...Minęło parę dni i znowu kleszcz-tym razem centralnie na jednym jajcu...Noooooo tego Rico już nie zdzierżył,że mu się jakiś facet do tyłka dobiera... Trzymaliśmy go z Tż we dwoje a wet od strony zadka gmerał.. na szczęście się udało wyjąć,ale niedługo mamy szczepienie i wet stwierdził,że teraz to już trzeba będzie do Rico z wiatrówki szczepionką strzelać bo dotknąć się nie da |
_________________
|
|
|
|
|
Pikuś
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 16 Kwi 2010 Posty: 2502 Skąd: polska
|
Wysłany: 28-09-2012, 12:52
|
|
|
Mazak hmm. Mazak nie może patrzeć na wetkę
Mijamy bramę i od razu W TYŁ ZWROT i zaczyna się ciągnięcie do samochodu Potem daję mu obwąchać ogródek i wnoszę księcia na rączkach do poczekalni Tam się wyrywa to drzwi i piszczy jakby go obierali ze skóry, do tego zaczyna okropnie się trząść, normalnie nim telepie Go gabinetu czasem go zaciągam (śliska podłoga, żadnej przyczepności ) ale najczęściej zanoszę, stawian na blacie i Mazak traci czucie w nogach Dosłownie. Kładzie się na mnie, nie chce stać na 4 łapach tylko leci w moją stronę swoim cielskiem
Ale wszystko daje sobie robić
A nieprzekupny jaki się staje Kiedyś wetka chciała mu dać chrupki, to najpierw nie wziął tylko łeb odwrócił, a później jak wetka mu dawała, to wziął, odwrócił łeb i wypluł |
|
|
|
|
mibec
Mój labrador: Prezes Barney (Miners Master)
Pies urodził się:
19.01.2010 - 26.11.2019
Mój labrador: Princess Shelby (Eromdop Maria to Amegilla)
Suczka urodziła się:
01.01.2013
Mój labrador: Princess Ellie (Amegilla Eleanor Alfacute)
Suczka urodziła się:
14.01.2015
Pomogła: 12 razy Wiek: 46 Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 14690 Skąd: Telford UK
|
Wysłany: 28-09-2012, 13:00
|
|
|
Barney to ulubieniec calej naszej przychodni - jedyny pies, ktory od drzwi goni wprost na biurko Pan recepcjonistek Pozwoli zrobic ze soba wszystko pod jednym warunkiem: ja albo maz musimy go przytulac i do niego mowic
Co do Boostera to nie wiem jeszcze - jest przyjazny wobec ludzi, wiec i z wetami / pielegniarkami sie wital, ale nie zna ich jeszcze za dobrze; bez problemow pozwolil sobie zajrzec w zabki, sprawdzic gruczoly, obejrzec pazurki, wiec mysle ze tez nie bedzie problematycznym pacjentem |
_________________ Waniliowo-hebanowa Galeria
|
|
|
|
|
Ryniu
Mój labrador: Enzo [*]
Pies urodził się:
9.08.2005 - zm.11.01.2019
Mój labrador: Pola [*]
Suczka urodziła się:
4.12.2008 - zm.21.07.2022
Pomógł: 27 razy Dołączył: 27 Lis 2007 Posty: 26844 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: 28-09-2012, 13:26
|
|
|
Moje psy wprost piszczą z radości już kilka ulic od gabinetu
Uwielbiają w poczekalni zapachy i wszystko co się rusza. W gabinecie interesuje je tylko szafeczka... z przysmakami które to dostają za dobre zachowanie.
Enzo tylko strasznie przeżywa i cierpi jak ma być na stole zabiegowym, na podłodze OK.
Na wagę wchodzą same i grzecznie siadają.
Zastrzyki? nie wiedzą kiedy je otrzymują, ważniejsze ciasteczka które wprost wymuszają trykając noskiem w zaczarowaną szafeczkę
Pola jako jedyna przy oddawaniu krwi macha cały czas ogonkiem zadowolona, że tyle osób przy niej jest |
_________________
|
|
|
|
|
tenshii
Ania & labradość
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 39 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8526 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 28-09-2012, 15:01
|
|
|
Fido wchodzi bez większych emocji - nie boi się, ale też nie cieszy jakoś specjalnie - może dlatego, że nie spotkało go tam do tej pory nic przykrego, ale też nic superprzyjemnego
Teyla do poczekalni wchodzi chętnie, ale do samego gabinetu ma opory, po wyciskaniu gruczołów, ręcznym badaniu stawów i sterylce.
Ostatnio poszliśmy do weta obok nas po receptę i na ważenie - psy były tam pierwszy raz i cieszyły się jak głupie na widok pani doktor i pielęgniarek - wiadomo - nowe miejsce. Jeśli zdecydujemy się tu chodzić - pewnie zastosujemy poniższą radę i zobaczymy czy się sprawdza.
Kiedyś pewna behawiorystka tłumaczyła mi, że pies pamięta głównie samo zajście oraz to, co wydarzy się bezpośrednio po nieprzyjemnym wydarzeniu. Jeśli np po grzmotach w czasie burzy właściciel uspokaja psa pies wie, że coś jest nie tak i grzmotów należy się bać - szczególnie jeśli powtarza się to zawsze. Czyli normalna zasada ignorowania źródeł strachu.
Ta sama zasada ma zastosowanie u weta. Najczęściej kiedy idziemy z naszym psem do weta po badaniu staramy się zabrać psa stamtąd jak najprędzej aby zapomniał o traumie. I to jest właśnie nasz największy błąd. Pies zapamiętuje nieprzyjemne badania, kojarzy je z miejscem, potem dodatkowo my swoim pocieszaniem, i wręcz uciekaniem z gabinetu utwierdzamy go w przekonaniu, że to złe miejsce.
Dlatego - według tejże behawiorystki - po wyjściu z gabinetu do poczekalni należy z psem zostać na miejscu, i sprawić aby się rozluźnił - zabawą, ulubionymi kąskami itp.
Wtedy podobno będzie tam chętnie wracał |
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy
Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador |
|
|
|
|
Paseczka
Suczka urodziła się:
Suczka urodziła się:
Pomogła: 1 raz Wiek: 32 Dołączyła: 05 Sty 2012 Posty: 970 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: 28-09-2012, 19:08
|
|
|
Alma ostatnio wskoczyła na ręce weterynarzowi i wylizała mu twarz- tak była podjarana..
Anika stoi cierpliwie i znosi to co trzeba
A Baskil- brzuch do góry i głaszczcie. |
|
|
|
|
ŁukaszB
Mój labrador: Fin
Pies urodził się:
31.07.2012
Dołączył: 26 Wrz 2012 Posty: 10 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 01-10-2012, 15:09
|
|
|
Ja dzisiaj pierwszy raz byłem u weta i szok, młody bezproblemowo dał się zbadać, wyczyścić uszka itd. Potem ja rozmawiałem z wetem a młody "podrywał" żeńską część personelu, która od razu się w nim zakochała, co gorsza młody nie miał zbytnio ochoty wychodzić od weta bo Panie zaczęły go głaskać i miziać
Także na razie wizyta na zupełnym loosie. |
|
|
|
|
dominika92
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Pomogła: 2 razy Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3472 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 01-10-2012, 15:27
|
|
|
Hela niestety po róznych nieprzyjemnych rzeczach jak np. wyjmowanie trzeciej powieki boi się wchodzić do gabinetu, trzeba jej pomóc..smaki nie istnieją..w gabinecie już lepiej, ale nie jest to pies zrelaksowany. |
_________________ - FANPAGE ANIOŁKA I DIABŁA |
|
|
|
|
|