Kurcze od kilku dni zaczynam o 6 rano dzień i wychodze z nim poganiać za piłką , sprawdza się fajnie bo do 12 jest spokojny i nie szaleje za bardzo w domu a godzina też dobra bo nie ma jeszcze takich okropnych upałów . Zobaczymy zaczne obserwować i urozmaicać mu te wyjścia na dwór konkretniej może wtedy przestanie mi się tak wrednie kłaść
godzinę temu kolejny sąsiad przyznał się że nas obserwuje z balkonu czuje się z tym dziwnie...
_________________ Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.
Przyznam szczerze, że moja Luna kiedy zapinałam ja na smycz to też w swój swoisty sposób protestowała i siadała. Jest z nami 3 tygodnie i raz wychodzę z nią w szelkach a czasami bez, smycz jest rzadkością, chociaż nie ukrywam, że wolałabym ja na tej smyczy.
Niektórzy piszą, że jak pies im siada czy się kładzie to idą w inną stronę, albo się chowają. W moim wypadku jest to niemożliwe i niebezpieczne, bo mieszkamy tuż przy ulicy i młoda naprawdę lubi na nią wybiegać, albo chować się pod samochody. Jak się jej schowam, to w 90% poleci gdzieś lub za kimś za kim nie powinna.
Są jednak dni, gdzie przebiegnie za mną całą ulice w tą i z powrotem, ale muszę ją naprawdę zachęcić do zabawy (trochę poszczuć, pozaczepiać). W stosunku do Luny ciężko wyczuć jakąś regułę. Raz jest w miarę posłuszna, raz zupełnie mnie ignoruje. Wydaje mi się jednak, że jest to kwestia przyzwyczajenia psa do swojego pana i do akcesoriów, które towarzysza mu podczas spacerów.
Mieszkasz przy ulicy i wyprowadzasz psa bez smyczy? Nie boisz się, że pobiegnie do innego psa czy człowieka?
Mistycom, z tego co mówi data urodzenia psiaka spacery zaczęliście tyle co (kwarantanna kończy się najwcześniej po 12 tygodniu) więc młoda chyba nie jest jeszcze zbytnio przyzwyczajona do smyczy i spacerów. A chodzenie bez smyczy niedosyć, że jest nieodpowiedzialne to jeszcze nie załatwia problemu, bo pies nie uczy się chodzenia za smyczy. Proponuję wziąźć na spacer smaki i zabawki i zachęcać psa jak tylko sie da. I stosować metode małych kroczków - jeśli ma "buntowniczy dzień" i nie chce iść spróbuj przykucnąć i przywołać ja do siebie, nagradzając za reakcję, ale nie ciągaj jej niewiadomo ile i gdzie, bo znowu sie zniechęci
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Pomogła: 17 razy Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9794 Skąd: Warszawa
Wysłany: 20-06-2013, 19:23
Nikaaa napisał/a:
wziąźć na spacer smaki
Najlepsze rozwiązanie.
Jeżeli nie smaczki to przynajmniej połowę śniadania, zawsze w tą samą saszetkę na smaczki, kusisz cały czas trzymając jedną rękę w saszetce i obracając smaczkami, a za grzeczny marsz ...karmisz.Przy okazji nauczysz chodzenia przy nodze, na luźnej smyczy i skupienia na przewodniku W przerwie..łyk wody, siusiu i dalej maszerujecie.
Labrador to lakomczuch i dla jedzenia wszystko zrobi
Mieszkasz przy ulicy i wyprowadzasz psa bez smyczy? Nie boisz się, że pobiegnie do innego psa czy człowieka?
Ona leci do każdego, ale jest to dla mnie idealna okazja by nauczyć ją, że nie wolno, dlatego na tyle na ile to możliwe zatrzymuję ją przed oblatywaniem "obcych".
Nikaaa napisał/a:
Mistycom, z tego co mówi data urodzenia psiaka spacery zaczęliście tyle co (kwarantanna kończy się najwcześniej po 12 tygodniu) więc młoda chyba nie jest jeszcze zbytnio przyzwyczajona do smyczy i spacerów.
Nie skończyliśmy kwarantanny. Tzn. mamy za sobą dopiero jedno szczepienie. Kolejne 10 lipca. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, żeby moja Luna siedziała cały czas w domu pod kloszem. Gdy ją odbieraliśmy była czymś w rodzaju "psa podwórkowego" więc nie sadzę by wyjście przed dom i załatwienie się na chodniku było dla niej aż takim zagrożeniem życia.
Nikaaa napisał/a:
A chodzenie bez smyczy niedosyć, że jest nieodpowiedzialne to jeszcze nie załatwia problemu, bo pies nie uczy się chodzenia za smyczy. Proponuję wziąźć na spacer smaki i zabawki i zachęcać psa jak tylko sie da. I stosować metode małych kroczków - jeśli ma "buntowniczy dzień" i nie chce iść spróbuj przykucnąć i przywołać ja do siebie, nagradzając za reakcję, ale nie ciągaj jej niewiadomo ile i gdzie, bo znowu sie zniechęci
Ona żyje swoim życiem i na smaki nie przychodzi, no chyba że wlezie pod samochód. Nawet jak jej pokazuję, to patrzy się na mnie w stylu "uważasz mnie za głupka? Wole ponuplać kamień niż przyjść na smaka"
Tu czuje że będzie problem. Ja swojego zaczęłam odpinać i spuszczać gdzieś po 1,5 miesiąca gdy bardziej sie do siebie przywiązaliśmy, i to też gdyby nie namowa znajomego żeby nasze psiaki się razem pobawiły trwało by to chwile dłużej, już był nauczony chodzenia w miare dobrze ze smyczą, jak mu pokażesz tak wcześnie jak fajnie bez smyczy to później może być kłopot... do tego ta ulica ( przeraziło mnie to )załatwianie na chodniku ?? Tego też nie widze...
Na razie wygrywa malutka Luna...
_________________ Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.
Nie skończyliśmy kwarantanny. Tzn. mamy za sobą dopiero jedno szczepienie. Kolejne 10 lipca. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, żeby moja Luna siedziała cały czas w domu pod kloszem. Gdy ją odbieraliśmy była czymś w rodzaju "psa podwórkowego" więc nie sadzę by wyjście przed dom i załatwienie się na chodniku było dla niej aż takim zagrożeniem życia.
Jeśli biega bez smyczy to biega gdzie chce.. Ja bym się nie odważyła wychodzić ze szczeniakiem który ma kwarantanne, bez smyczy, przy ruchliwej ulicy, który biega do innych psów i innych ludzi, którzy mogą mieć chore psy (tak jak wiem, że to szansa jak jeden na tysiąc, ale ja uważam, że kilka tygodni kwarantanny dla zdrowia psa jest niczym. Miałam psa chorego na parwowirozę i nigdy w życiu nie chciałabym przechodzić przez to kolejny raz.. ) Jest masa sposobów, aby zmęczyć szczeniaka i nie trzeba z nim wychodzić na spacer, jesli ma kwarantannę..
Mistycom napisał/a:
Ona żyje swoim życiem i na smaki nie przychodzi, no chyba że wlezie pod samochód. Nawet jak jej pokazuję, to patrzy się na mnie w stylu "uważasz mnie za głupka? Wole ponuplać kamień niż przyjść na smaka"
Jakiś mało labowy charakter skoro na smaka nie chce przyjść A co jej dajesz? Może nagroda musi być bardziej kusząca i aromatyczna, parówka, kawałek kurczaka, ser żółty czy jakieś warzywo, musisz znaleźć rzecz która jej bardzo smakuje i wtedy próbować.
Chociaż ja uważam, że chodząc bez smyczy robisz największy błąd, bo uczysz ją nieposłuszeństwa od najmłodszych lat. Jeśli wejdzie pod samochód, Ty ją zawołasz, ona Cię oleje to uczy się tego, że może Cię olewać i że tak właśnie wyglądają spacery. Spacer powinien być na smyczy, szczególnie, że w mieście jest zakaz puszczania psów luzem, więc MUSICIE się nauczyć współpracować. A im wcześniej zaczniesz tym lepiej, bo łatwiej psa czegoś nauczyć niż oduczyć Do nauki przywołania dobra jest długa linka, wtedy masz kontrolę nad psem i jest dużo bezpieczniej
A kto powiedział, że ulica jest ruchliwa? U mnie wygląda to tak, że Luna jest posłuszniejsza bez smyczy niż z. Oczywiście zdarza się, że coś jej odbije, ale mam ją cały czas na widoku i nie odstępuję jej na krok. Od ostatniego postu ponownie zaczęliśmy ją zapinać na smycz, ale automatycznie ona tez mieniła swoje zachowanie. Problemy zaczynają się już w domu i jak tylko zobaczy szelki i smycz, to chowa się pod stół a na dworze, jak wcześniej... nie chce chodzić i praktycznie od razu ciągnie mnie z powrotem do domu.
kamisiaczek1991 napisał/a:
załatwianie na chodniku ?? Tego też nie widze...
Wolę chodnik niż podłogę czy dywan w domu Jeśli Cię to uspokoi, sprzątam każdą kupkę po moim piesku.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 38 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8525 Skąd: Wrocław
Wysłany: 22-06-2013, 10:12
Mistycom, igrasz z ogniem, któregoś dnia zdarzy się tragedia i będziesz pluła sobie w brodę...
Według mnie każdy pies powinien umieć chodzić na smyczy i bez.
Jeśli kiedyś wyjedziesz z nią na wakacje będzie musiała być na smyczy...
A nauka chodzenia bez smyczy nie powinna odbywać się przy ulicy tylko w bardziej bezpiecznym rejonie.
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Ona leci do każdego, ale jest to dla mnie idealna okazja by nauczyć ją, że nie wolno, dlatego na tyle na ile to możliwe zatrzymuję ją przed oblatywaniem "obcych".
Jak dla mnie to troszkę nieodpowiedzialne, nigdy do końca nie będziesz miała pewności,że zdążysz zareagować przed tym jak pies Ci ucieknie bo zobaczy coś ciekawego na horyzoncie... obok ruchliwej ulicy to bardzo niebezpieczne .
Mistycom napisał/a:
załatwienie się na chodniku było dla niej aż takim zagrożeniem życia.
To też wypadałoby zmienić. Załatwianie się na trawce nagradzałabym aby skojarzyło się jej z czymś dobrym u nas tak właśnie Taj zaczął się załatwiać na dworze a nie w domu, bo kojarzył sobie z czymś dobrym .
Mistycom napisał/a:
Ona żyje swoim życiem i na smaki nie przychodzi, no chyba że wlezie pod samochód. Nawet jak jej pokazuję, to patrzy się na mnie w stylu "uważasz mnie za głupka? Wole ponuplać kamień niż przyjść na smaka"
Takie maleństwo może uznać coś innego bardziej atrakcyjnym od smaka u nas dobrym sposobem też była piszcząca zabawka.
Tak naprawdę jeśli teraz nie zaczniesz jej przyzwyczajać do smyczy i obroży to później będziesz miała większy problem. Może masz za masywne rzeczy dla niej dlatego nie chce na nich chodzić ?
Nikaaa napisał/a:
MUSICIE się nauczyć współpracować.
Nic dodać nic ująć
Tu teraz chodzi głównie o bezpieczeństwo psa aby nie wpakował się prosto pod jadące auto .
_________________
Tajuś <3
Ostatnio zmieniony przez tenshii 22-06-2013, 10:27, w całości zmieniany 1 raz
Mistycom, a może spróbuj przypiąć jej szelki i smycz w domu i niech w tym chodzi, niech przyzwyczaja się do ich obecności i że to "nic wielkiego". Ona musi się tego naczyć a im dļużej będziecie zwlekać tym potem będzie trudniej.
Pattina mam wrażenie, ze nie czytasz dokładnie tego co ja pisze i co inni piszą. Podkreśliłam, że moja ulica nie jest ruchliwa. Druga sprawa, do trawniczka mam nieco daleko i zważając na to,że jednak Luna jest w tym okresie kwarantanny to nie chcę się z nią zapuszczać AŻ tak daleko. Tym bardziej, że najbliższy "trawnik" jest bardzo zapuszczony i zasyfiały.
W kwestii smyczy i szelek, macie oczywiście rację. Małymi kroczkami staramy się ją nauczyć chodzenia na smyczy, ale nie zawsze jest to możliwe i łatwe. Luna niestety wybitnie nie lubi szelek, bo jak tylko je widzi to się chowa, myślimy nawet, żeby kupić jej po prostu obróżkę, bo z szelek niestety potrafi się wyswobodzić.
A są dobrze dopasowane ? Może gdzieś ją uwierają ?
Żeby skojarzyć szelki/obrożę/smycz z rzeczą przyjemną u nas działały jak zwykle nagrody jak ładnie dał się ubrać, nie wyrywając się itp zostawał nagradzany w naszym przypadku były to smaki, później stopniowo wyprowadzane na pochwały i nie było problemu
Labki to niezwykle przekupne istoty
Mistycom, zakładaj obróżkę/ szelki w domu na chwilę, za każdym razem nagradzaj smaksem no a wracając do drogi- nawet najmniej ruchliwa, może się czasami okazać pechowa.. Lepiej dmuchać na zimne, przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia.
Mój pięciomiesięczny Rico robi to samo. Gdy nie chcę na spacerze iść tam gdzie on siada i patrzy mi głęboko w oczy. Wówczas odwracam się do niego plecami i czekam ok. minuty. Po czym lekko ciągnę za smycz, aby wstał i idziemy dalej. Po tygodniu takiej praktyki obniżyliśmy siadanie ze średnio czterech na spacerze 45 minutowym do jednego Powodzenia!
Parę dni sukcesywnego wyprowadzania w szelkach i Luna już całkiem ładnie chodzi Fakt, że jak widzi je w domu w naszych rękach to chowa się w najgłębsze dziury, ale jak już je założymy to jest ok i idzie przy nas jak normalny pies.
Idąc za poradą i przykładem innych, jeśli zdarzy się jej usiąść lub ciągnąć w inną stronę, ja się obracam w przeciwną, robię kilka kroków tak żeby lekko naciągnąć smycz i wołam "chodź", po kilku sekundach najczęściej rezygnuje i idzie za mną. Jeśli nadal nie chce to lekko ją pociągam, jakby dając znać że w moją a nie jej stronę idziemy i rusza.
Mistycom, super, gratuluję postępów Jeśli chodzi o reakcję na szelki w domu to proponuję abyście brali szelki do ręki nie tylko kiedy idziecie na spacer. Weźcie i odłóżcie totalnie ignorując psa, nawet na niego nie spoglądając i tak nawet kilka razy dziennie, może wtedy reakcja na nie nie będzie aż tak gwałtowna. Ewentualnie załóżcie szelki w domu i niech sobie w nich chodzi, z czasem zapomni, że je ma
U nas jest mały problem ze spacerami. Nazwaliśmy to "wszystkie drogi prowadzą do domu" Na początku, pierwszy spacer było ok, ale teraz kompletna klapa. Tośka nie chce wychodzić. Nie boi się samochodów, ludzi, psów. Wynoszę ją z podwórka na rękach, idę kilkaset metrów od domu, dalej nie dam rady, bo jednak 11,5kg daje się we znaki Mała nie pójdzie dalej, tylko odwraca się, bierze smycz w zęby i prowadzi mnie do domu...Zastanawiam się co zrobić, macie jakiś pomysł?
Pozwalasz jej decydować, to decyduje i robi z Tobą to, co chce - a chce :
- być w centrum uwagi, bo pewnie takie prowadzenie człowieka przez psa jest zabawne i zauważalne , do tego zapewne jakoś nieświadomie wzmacniasz/ nagradzasz te zachowania. skoro ona je powtarza,
- dojść do domu i być w domu - bo tu i TY czujesz ulgę i mała
Wiem na czym to polega i dlaczego tak robi nie chcę ciągać jej na smyczy, na smaki/zabawkę idzie normalnie, ale bez tego ani rusz- do domu. Zastanawiam się jak zrobić żebym to ja ją na tej smyczy prowadziła, a nie ona mnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum