|
forum.labradory.org
|
|
Poznajmy się... - Dlaczego mam psa/dlaczego akurat labrador... ?
Lorena - 06-11-2008, 13:10 Temat postu: Dlaczego mam psa/dlaczego akurat labrador... ? Może każdy z nas podzieli się swoją historią i powie dlaczego w jego życiu pojawił się pies.
Mnie pies towarzyszył od urodzenia, rosłam wśród nich i tak zostało już, że teraz Moją największą fascynacją , inspiracją i częścią mnie są psy, są nieodłącznym elementem mnie, towarzyszą mi od dziecka, w każdym momencie, nie ważne czy jestem szczęśliwa czy nie mogę podnieść się z łóżka, zawsze obok jest ten cudowny mory psi nos, który kocha bez względu na wszystko. Wiem, że w każdej sytuacji moje dziewczyny są przy mnie. Nie zamieniłabym psa na żadne inne stworzenie. Dom bez psa jest pusty, smutny i nijaki, ja takiego domu nie chcę mieć.
mala85 - 06-11-2008, 14:07
Moja historia z psem zaczęła się dopiero w roku 2007, Aksel jest moim pierwszym psem.
Moja siostra miała poważną operację dwa lata temu- miała guza mózgu.
Po tym wszystkim siedziała w domu, bez jakiegokolwiek zajęcia, chęci na co kolwiek....zamykała się w sobie
Wpadłam na pomysł żeby kupić jej kompana żeby nie czuła się "samotna", żeby zawsze ktoś przy niej był..... i tak zaproponowałam rodzicom psa.
Oczywiście trzeba było wszystko dokładnie przemysleć ale długo to nie trwało
Pewnego dnia znalazłam oferte na internecie, ofertę z małą kochaną kluseczką
Pojechałam z TŻ wieczorem odebrać psinkę i zrobiłam siostrze na dobranoc niespodziankę....moja siostra ze wzruszenia popłakała się i podziękowała.
To była dla mnie bardzo ważna chwila......że mogłam jej ofiarować to o czym zawsze marzyła
Dodam, że psiny brakowało u nas w domu Aksel sprawia że wszyscy na twarzach maja uśmiech, a to jest najważniejsze.
zuzia - 06-11-2008, 14:21
Pierwszy pies u nas w domu pojawił się jak miałam ok. 3 lat, za to jestem ogromnie wdzięczna rodzicom. Mam psa ponieważ pies jest jedyną istotą, która mnie nigdy nie zawiedzie. Całe życie kocham psy i nie potrafię inaczej, jestem od nich uzależniona To najzdrowsze z moich uzależnień
gusia1972 - 06-11-2008, 14:23
mala85, wzruszyłam się
i jak obecnie czuje się Twoja siostra ??
labradorciaaa - 06-11-2008, 14:24
Ja od urodzenia chciałam psa Jak byłam malutka to oglądałam książki o psach i jak podrosłam to zaczełam marzyć o kilku rasach. Wiedziałam jednak, że nigdy nikt z mojego domu nie chciałby doga czy owczarka. Więc chciałam labradora albo beagla. Jednak męczyłam się i nikt nie chciał się zgodzić więc miałam same koty. Nagle mojemu tacie zaczeło brakować psa, ponieważ się z psami wychowywał, a moja mama nie chciała się dalej zgodzić. Pewnie powodem były inne psy z rodziny typu Boxer mojego wujka, który raz przekopał mi cały ogródek i mały Ogar który był wzięty z jakiejś pseudochodowli i na początku zanim trafił do mojej babci był u nas. Pewnego dnia dowiedziałam się że będe miała kota perskiego, albo main coona ( nie wiem jak się to pisze ) i miałam już zamówione koty w 2 hodowlach. Czekałam na niego pół roku i okazało się, że nie moge mieć żadniego z tych kotów więc podziękowaliśmy i jedynie jakie mogłam mieć zwierze to zwykłego dachowca. Więc pojechałam po niego, lecz do żadnego z kotków nie poczułam nic więc wracałam do domu bez kota. Jednak zobaczyłam panią z labkami. Viki spała jej na rękach w kocyku a reszta razem. Zaczełam z nią rozmowę i później chciałam wziąść któregoś na ręce. Wziełam Viki i poczulam, że to jest to aż serducho mi zabiło. i odrazu się zakochałam od tego dnia Viki jest moją suńką
mala85 - 06-11-2008, 14:38
gusia1972, ojej nie chciałam żeby to tak zabrzmiało
Siostra czuję się dobrze ma lekki bezwład prawej strony ale ogólnie jest naprawdę suuuper
Najważniejsze że jest już po wszystkim
Lorena - 06-11-2008, 15:26
mala85, wspaniała historia psy potrafią zmienić życie człowieka i wyciągnąć z niejednego doła, nawet najpoważniejszego.
AnIeLa - 06-11-2008, 15:44
Za dzieciaka był u mnie w domu pies, (terier niemiecki myśliwski,który po śmierci dziadka trafił do nas), był psem mojej siostry ja za nim za bardzo nie przepadałam wiadomo teriery wredne trochę są a ten był niesamowicie wredny, no ale mama nie chciało go sprzedać myśliwym więc był u nas, raz mnie ugryzł (pamiątka na nodze do dziś), miałam wtedy z 9 lat. Mama uśpiła go 3 lata później, żeby się biedak nie męczył, miał raka odbytu. No i przez wiele lat nie miałam kontaktu z psami no nielicząc psów koleżanek, mama psa już mieć nie chciała. W liceum zakochałam się w labradorach urzekły mnie wyglądem i sposobem bycia (wieczne dziecko) i tak przez 3 lata marzyłam:dreaming: aż przed pójsciem na studia poznałam mojego TŻ który........... miał labradora, do dzisiaj się śmiejemy,, że niektóre kobiety lecą na kasę, samochód i takie tam a ja poleciałam na psa fakt Asior na pierwszym spotkaniu podleciał do mnie i polizał prosto w twarzyczke, ot taki całuśny
Się rozpisałam
andzia - 06-11-2008, 16:25
mala85, także mi przykro z powodu siostr
Mam takie nietypowe pytank ile siostra miał wtedy lat? Mówisz że ma bezwład prawej strony Jak ta choroba mogła się rozwinąć??
Przepraszm za moją ciekawość ale nie stety troszeke ciekawska jestem
Goha_lab - 06-11-2008, 16:27
mala85, współczuję. Wiem co to znaczy niepełnosprawna osoba w domu, moja mama od 8 lat choruje na SM. Przekaż siostrze moje pozdrowienia
andzia - 06-11-2008, 16:43
SM cio to??
Dżastin - 06-11-2008, 17:32
mala85, naprawde poruszająca historia
AnIeLa, tak jak mówisz jedne na kase drugie na samochód a trzecie na psa teraz jak ja mam Lajle nie wyobrażam sobie by moj wybranek nie lubil psiaków tak jak ja
a u mnie było inaczej, ogólnie mój tata bardzo lubi psy, kiedys miał owczarka niemieckiego (znaleziony w parku) byl bardzo mądry, niestety wpadł pod samochód jak ja mialam 2 latka, sama mialam wstręt do psów, moj strach przed psami był paralizujący niewiem czemu, zawsze uciekałam od psów, mój brat z kolei odwrotnie, do kazdego psa podchodził bez obawy i go głaskał, przyszedl taki dzień, w którym moja mama (również przeciwna psom chociaz nigdy nie odróciła sie od jakiegokolwiek zwierzęcia w potrzebie) spotkała w parku Goldena Retrivera, i przyprowadziła go do domu, komuś uciekł poprostu i błąkał się, był u nas 3 dni aż nie znaleźliśmy własciciela, ojciec sie w nim zakochał, i po oddaniu zaczął szukać psiaka dla nas a moze bardziej dla siebie, ja jeszcze bardziej zniechęcilam sie do psów, bo ten golden na mnie skakał a ja nie potrafiłam sobie z nim poradzic w koncu padło na to ze wybieralismy miedzy goldenem a labem znaleźliśmy przez przypadek na allegro piękną suczkę do odsprzedania 5 miesieczną i decyzja podjęta w 5h, mała była u nas juz tego samego dnia wieczorem, tyle ze ja byłam na nie moja mam równiez, kiedy tata ją przyprowadził uciekłam do pokoju bo sie jej bałam, potem jak otworzyłam drzwi ona wbiegła popatrzyła na mnie i usiadła, poprostu popatrzyłam w jej oczy i sie zakochałam od pierwszego wejrzenia wiedziałam juz ze nic mi nie zrobi, potem oczywiscie stała sie moim psem, moim i taty, bo brat przestał sie nia interesowac, a ja bez niej świata nie widze trudno mi bez niej gdziekolwiek jechac, poprostu miłosc
Dorotka - 06-11-2008, 17:47
Moja historia z posiadaniem Grado nie jest orginalna....
Jak byłam mała cały czas opiekowałam się małym kundelkiem cioci, która mieszkała bardzo blisko mnie, ( kora, do tej pory ma się świetnie, ciocia też) uwielbiałam wszystkie zwierzaczki, ale psa chciałam najbardziej A rodzice mówili kategorycznie nie ..... aż w końcu moja siostra szła na studia a tata wpadł na pomysł : na posiadanie psa (sam w dzieciństwie posiadał pudelka) Szukaliśmy odpowiedniej dla nas rasy .... jak już wiedzieliśmy, że będzie do labrador to były spory jakiej maści ma być..... ja z moją siostrą wygrałyśmy ten bój i mamy teraz czekoladkę
Hodowlę szybko znaleźlismy w naszej okolicy i zamówiliśmy szczeniaka około pół roku przed urodzeniem się tych małych kluseczek. No i gdy przyszedł ten moment wzięliśmy go do domu no i stało się - mamy nowego człona rodziny Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego... Teraz wiemy, że Grado jest dla nas stworzony- idealnie do siebie pasujemy pod kątem ruchu i sposobu życia
andzia - 06-11-2008, 18:50
Moja historia z Sarą była dość pokręcona.
Mi bardzo podobał się rasa Colli (Lessi ). Rodzinka nie była za bardzo za tą rasą ponieważ że ma strasznie długą sierśc że będzie sie strasznie lenic.
Kiedy przyszedł czas na obejrzenie piesków jak na złość nie było rudej Colli była tylko czarna powstrzymaliśmy się.
Natomiast barat wpadł na pomysł Labrador ja nie chciałam sluchać dlamnie tyylko Colii
Szukałam patrzyłam w gazetach a tu nie ma Colii.
Zaczełam się zastanawiać nad tą rasą Labrador.
Pewnego dnia przychodze ze szkoły a tu rodzice mówią że będziemy mieli gościa brat cos mówił że psa miał przyjechać o 19.00 ja już nie mogłam sie dpczekać.
Kiedy wybija godzina 19.00słysze dzwonek do drzwi prrruuuu na dół zobaczyć kto to patrze auta a w nim słodka malutka kluska mama wzieła ją na ręce a i padał deszcze wzieliśmy parasol.
Jak weszła do domu było jej wszędzie pełno.
I tak została moja słodkość
zaradna - 06-11-2008, 20:21
Moja też nie jest oryginalna
Od dziecka marzyłam o psie jednak rodzice nie chcieli się zgodzić. Kontakt z psami miałam od zawsze jak tylko mogłam jeździłam do babci, która ma 2 psy w tym jeden w jakiś sposób jest również troche mój bo znalazł sie u niej dzięki mnie.
W labradorach zakochałam się pare lat temu gdy obejrzałam film z udziałem laba.
Puźniej byłam w szpitalu i tam w odwiedziny przyszły psiaki z dogoterapi. Były to goldeny. Wiedziałam już wtedy, że goldeny i laby sa dość podobne. I tak jakoś zaczełam coraz to bardziej i bardziej marzyć o labku oczywiście rodzice sie nie zgadzali więc marzyłam sobie w duchu, że kiedys będe miała takiego labka Bardzo często bawiłam się z labradorka sasiadki (mama Elma) i coraz bardziej wariowałam na punkcie laba.
Całe zycie uczyłam się w domu ze względu na chorobe. Niemiałam kontaktu z rówiesnikami no i mam bardzo mało znajomych ponieważ praktycznie ciągl e siedze w domu ze względu na chorobe. Samotność mi strasznie dokuczała zaczynałam się dołować i wogule różne dziwne myśli na temat tego świata miałam. Mój tata zauważył, że jestem przygnebiona i gdy tylko się dowiedział, że sąsiadka będzie dopuszczała swoja sunie obiecał mi, że dostane labka Obietnica była zlożona w święta więc nie było juz odwrotu. Oczywiście mama była pewna, że tata sobie zartuje z tym psem ale gdy zaczynała się przekonywać że to nie są żarty i pies sie napewno pojawi rozpoczeła wojne aby tylko powstrzymac pojawienie się psa w domu. Czekałam prawie dwa lata w wielkiej niepewności czy tata dotrzyma obietnicy i mama nie postawi na swoim. No i stało się szczeniaki pojawiły sie na świecie, a ja szalałam ze szczescia. Gdy przyszedł dzien aby zabrac malucha do odmu od rana czyniłam przygotowania. Jak go zabierałam płakałam ze szczęścia ale też troche szkoda mi było maluszka, że rozstaje się z rodziną. Oczywiście gdy tylko moja mama zobaczyła Elma od razu zmieniła zdanie hehe.
Od tej pory jestem bardzo szczęśliwa Elmo wniusł szczęście i radość w moje zycie i serce Dzięki niemu zaczełam się usmiechać. Teraz wiem, że żyje dzieki niemu i dla niego
gwiazdka - 06-11-2008, 21:43
Moja historia... hymmm...w sumie odkąd pamiętam... zawsze chciałam mieć psiaka... i to labradora... miałam jopla na ich punkcie... PRosilam rodziców ale nie stety... ciagle bylo to samo... |
"niee pies jest nie do bloku..pomysl tylko jak bedzie sie meczyl... a kto bedzie z nim wychodzil?? na poczatku bedziesz chodzic a potem sie znudzi... ciagle ta sama spiewka..." tlumaczylam im , ze bede sie opiekowac... ale ..... eh..a wiec co roku jak przychodzilo do moich urodzin..to zadawali mi pytanie co bym chciala dostac..za kazdym razem odpowiadalam ,ze nic.... bo to o czym marze to i tak nie dostane... i znowu sie zaczynala stara spiewka............................. a wiec minelo troche czasu..doroslam... wyjechalam w swiat hehe i powiedzialam sobie jak tylko sie usamodzielnie... to kupie sobie psiaka... moj chlopak na poczatku byl przeciwny..nie dlatego ze nie lubi psiakow ale dlatego,ze bal sie tej odpowiedzialnosci..... pytal sie mnie tak samo pare razy co chce na urodziny..odpowiadalam to samo.... az ktoregos dnia... moje marzenie sie spelnilo i dostalam na urodzinki od chlopaka mala biszkoptowa kluske ............. spelnilo sie moje najwieksze marzenie zycia!!!!.... kocham tego psiaka najbardziej..czasami az facet zazdrosny:P hehehehe ... oboje nie wyobrazamy sobie zycia bez tego malego smrodka
gusia1972 - 06-11-2008, 23:23
ech piekne historie i większość chiała mieć a nie mogła mieć psa ja też tak miałam ale ja czekałam na swojego psa ... z 30 lat
ale o tym w wolnej chwili napiszę bo to długa historia
Lorena - 07-11-2008, 08:10
gusia1972 napisał/a: | ja czekałam na swojego psa ... z 30 lat | gusia1972, wspaniale, że Ci się udało.
A co do czekania to ja na Lorenę czekałam 14 lat... moja mama nigdy nie zgadzała się na dużego psa, teraz też nie chciała no ale udało się ją przekonać pod warunkiem "spisania umowy słownej". Decyzja była przemyślana i obgadana na milion sposobów. W końcu mama uznała, że jestem dorosła i odpowiadam za siebie i swoje decyzje tak też L w końcu jest w ze mną
labi - 07-11-2008, 08:30
Lorena, szacun dla Ciebie za poruszenie tego tematu. Właśnie takie coś na tym Forum cenię najbardziej W sprawach naprawdę poważnych (a, jak wiadomo, np. ze zdrowiem nie ma żartów) i tak będziemy szukać porady fachowców. Tutaj zaś możemy sobie "poględzić"
gusia1972 napisał/a: | czekałam na swojego psa ... z 30 lat |
Gusia, kiedy Labi do nas zawitał, ja miałem 43 lata, 2 miesiące i 6 dni Kto mnie przebije?
Wcześniej miałem mnóstwo kontaktów z psami. Sam od dziecka każdego napotkanego kundlika sprowadzałem do domu, nakarmiłem, wyczesałem... i, niestety, nie mogłem zatrzymać. Szkoda nawet czasu, by opisywać, dlaczego.
Wreszcie sytuacja dojrzała do tego, byśmy mogli wspólnie z Natką podjąć decyzję: TAK. Już kiedyś pisałem, że wybieraliśmy między labkiem a goldenem. Obecnie dokonanego wyboru nie żałujemy. Labi spełnia nasze wszystkie oczekiwania, a nawet je przewyższa.
A historię zawitania do nas Negrusia znacie.
AnIeLa napisał/a: | niektóre kobiety lecą na kasę, samochód i takie tam a ja poleciałam na psa |
Kiedy Labi był malutki (czarna kulka z czerwoną kokardką), nosiłem go na rękach wszędzie. W dużych skupiskach ludzi (markety, hale targowe itp.) całe mnóstwo kobiet zaczepiało nas. Niektóre pytały: O! Jakie cudo! Czy mogę pocałować? Ja odpowiadałem: proszę bardzo, ale ja taki nieogolony
Lorena - 07-11-2008, 08:36
labi napisał/a: | Lorena, szacun dla Ciebie za poruszenie tego tematu. | labi napisał/a: | Ja odpowiadałem: proszę bardzo, ale ja taki nieogolony |
mala85 - 07-11-2008, 08:40
andzia, moja siostra miała operacja w wieku 23 lat.
ale nie chciałabym się rozpisywać na ten temat
anna34 - 07-11-2008, 08:46
Ach ci kochani nasi panowie.Labi mój TŻ też zawsze się cieszył jak panienki go zaczepiały,gdy szedł z Chopperem(niestety tylko wtedy,bez psa już tak pięknie nie było)
Ja jak większośc marzyłam o psiaku jako dziecko,ale z róznych przyczyn(choroba mamy i niechęć ojca do psiaków w bloku)nie było mi dane mieć psa.A,że dość długo mieszkałam w domu rodzinnym,bo prawie do 30-tki,a potem jeszcze troszkę mieszkałam sama(12 godzinny tryb pracy powodował,ze nie mogłam sobie na to pozwolić)to miałam tylko papużke Nimfe.Przez prawie 2 lata rozmawialiśmy z TŻ o kupnie psa(wybór rasy to był jego pomysł)i wreszcie prawie 1,5 roku temu pojechaliśmy po naszego wymarzonego Choppera,który przewrócił nasze spokojne życie do góry nogami
A teraz to tylko myśle o tym kiedy kupić nowego szczeniaka i jak do tego pomysłu przekonać TŻ(wiem,wiem serce chce,ale mój rozum mówi,że 2 psiaki to już nie będzie tak łatwo)
gusia1972 - 07-11-2008, 09:15
labi napisał/a: | Kiedy Labi był malutki (czarna kulka z czerwoną kokardką), nosiłem go na rękach wszędzie. W dużych skupiskach ludzi (markety, hale targowe itp.) całe mnóstwo kobiet zaczepiało nas. Niektóre pytały: O! Jakie cudo! Czy mogę pocałować? Ja odpowiadałem: proszę bardzo, ale ja taki nieogolony |
taaa w tym okresie mój TŻ też chętnie chodził z Kalą na spacery
novati - 07-11-2008, 09:35
labi napisał/a: | Ja odpowiadałem: proszę bardzo, ale ja taki nieogolony |
co na to Natka??
zaradna - 07-11-2008, 10:53
Eh to jest straszne jak trza czekać na psa tyle tal.
Ja czekałam od ką zaczełam muwić od małego trułam tacie głowe noje najwieksze marzenie w zyciu nawet list do mikołaja napisałam ale dostałam tylko pieska pluszowego
Prawie 15 lat czekałam wkońcu gdy było jasne, że bede go miała i moje marzenie zycia sie spełni czekałam jeszcze prawie 2 lata
I marzenie sie spełniło warto było czekac i mysle, że każdy tutaj powie, że warto czekać
Teraz moje marzenie zycia śpi sobie tu obok mnie jest moim oczkiem w głowie moja najjasniejsza gwiazda i skarbem
andzia - 07-11-2008, 11:57
mala85, przepraszam wiem wiem jestem zdeczka ciekawska.
zaradna, to ty też jakąś chorobe masz??
Wow tu są same wyjątkowe osoby co do jednej !!!
Pozdrawiam wszystkich
zaradna - 07-11-2008, 12:55
andzia napisał/a: | zaradna, to ty też jakąś chorobe masz?? |
hehe tak mam towarzyszy mi od urodzenia.
Uprzedze Twoje kolejne pytanie i juz odpowiadam.
Jest to wrodzona wada serca, a właściwie kilka wad w jednym sercu plus nadcisnienie plucne hehe.
andzia - 07-11-2008, 13:23
Fajnie że czytasz mi w myślach
Ale jak masz tą wade serca to nie możesz wchodzić z domu??
zaradna - 07-11-2008, 13:29
Cytat: | Ale jak masz tą wade serca to nie możesz wchodzić z domu?? |
wychodzić moge, ale nie zawsze jak sa zimne dni i panuja chorubska to siedze w domu bo mam małą odporność i szybko łape chorubska i nawet najmiejsze przeziebienie może być dla mnie groźne. I jak wychodze to bez szaleństw nie moge się męczyć wiadomo wkońcu serce
[ Dodano: Pią 07 Lis, 2008 ]
No ale chyba to nie temat na takie rozmowy hehe
Lorena - 07-11-2008, 13:41
zaradna napisał/a: | I jak wychodze to bez szaleństw nie moge się męczyć wiadomo wkońcu serce | przykro mi bardzo ale wiem co to problem z sercem , więc doskonale Cię rozumiem
novati - 07-11-2008, 13:45
heh dlaczego mam Chrupka
zapewne po niektórych moich słowach będę zlinczowana no ale odpowiem na pytanie
gry się urodziłam mój brat miał już psa "swojego psa" takiego co biegał po dworze
pies od razu mnie nie zaakceptował, z czasem przestał mnie akceptować raz gdy chciałam go pogłaskać bardzo mocno mnie ugryzł
ja bardzo zazdrościłam swojemu bratu bo on mógł z Kubą robić wszystko targać go za uszy i bawić się z nim, mnie tez zaszczyt niestety omijał
Kuba po czasie umarł ze starości mój brat wyprowadził się a ja chciałam psa takiego swojego prawdziwego
hmm później czas zleciał szybko poznałam Marcina szybko się usamodzielniliśmy i zamieszkaliśmy razem
po roku wspólnego mieszkania w marcu tego roku przechodziliśmy obok małego pieska goldena gdy maluszek polizał mnie po ręce to jak by piorun we mnie trzasnął i wiedział Że pies to jest to czego teraz chce od życia czego mi jeszcze brakuje
teraz hodowcy i osoby słabo znoszące stres zamykają oczy...
wróciliśmy do domu i weszliśmy na internet szukając nie goldena a labradora
w ciągu godziny została podjęta decyzja że dziś o 19 jedziemy po pieska.. to był impuls
ale impuls który nie zniknął gdy Chrupek zaczął sikać w domu, który nie zniknął gdy tonami niszczył różne rzeczy, gdy chciał wychodzić na dwór w nocy o 3 czy w deszczu,
nic mnie nie zniechęciło, droga karma, opieka medyczna, szkolenie, nawet chodzący ciągnik na spacerach
nawet Marcin który w sumie nigdy nie marzył o psie zrobił to dla mnie, a po kilku miesiącach tak go pokochał że wracając w niedziele z wycieczki nie czekał do poniedziałku tylko styrany, zmęczony po 2500km chciał jeszcze tego samego dnia odebrać członka rodziny .. naszej rodziny
można otworzyć oczy...
Chrupek stał się drugą oprócz miłości jaką dał mi Marcin najwspanialszą "rzeczą" jaka mnie w życiu spotkała i wiem że jest to dzięki temu impulsowi temu dobremu spontanicznemu impulsowi który się pojawił
mam nadzieję że nie zostanę ukamienowana tylko proszę nie celować między oczy
zaradna - 07-11-2008, 14:01
novati, a czemu miałabys byc zlonczowana? No cos Ty bez przesady hehe
Lorena napisał/a: | przykro mi bardzo ale wiem co to problem z sercem , więc doskonale Cię rozumiem |
Też masz z tym problemy?
Ale ja jestem wścibska hhaa
Lorena - 07-11-2008, 14:06
Cytat: | Też masz z tym problemy? | teraz już jest ok, ale dzieciństwo miałam burzliwe, oj bardzo bardzo.... no ale uważać na siebie trzeba już zawsze.
andzia - 07-11-2008, 14:07
zaradna, nie martw sie ja tessz jestmm bardzooo wcipska
Ale dobrze że to nie jest jakaś straszna wada serca
Pozdrawiam
[ Dodano: Pią 07 Lis, 2008 ]
to dbrze Lorena, że już z tobą wszystko ok.
Hmm tak myśle ten post jest dlaczego mamy pas?
Może tak utwozyc jakiegoś posta jakiem mamy żcie???
zaradna - 07-11-2008, 14:14
haha to dobrze, że Ty tez wscibska zes haha.
Lorena, to bardzo sie ciesze, że u Ciebie już ok. No z dzieciństwem to ja się zgodze, ja go miałam bardzo mało bo większość czasu spędzałam w szpitalu no i nie mogłam robic tego co moi rówiesnicy biegać, bawić się z nimi gdy chodziło o jakiś wysiłek, jeździć na rowerze itp. zawsze siedziałam na ławce i patrzyłam jak się inni bawią.
Lorena - 07-11-2008, 14:16
zaradna napisał/a: | No z dzieciństwem to ja się zgodze, ja go miałam bardzo mało bo większość czasu spędzałam w szpitalu no i nie mogłam robic tego co moi rówiesnicy biegać, bawić się z nimi gdy chodziło o jakiś wysiłek, jeździć na rowerze itp. zawsze siedziałam na ławce i patrzyłam jak się inni bawią. | wyjęłaś mi to z ust. Ehh ileż to się człowiek nasiedział w domu i szpitalu, koszmar
zaradna - 07-11-2008, 14:17
Cytat: | Może tak utwozyc jakiegoś posta jakiem mamy żcie??? |
dobry pomysł hehe to zakłaqdaj
Cytat: | Ale dobrze że to nie jest jakaś straszna wada serca |
oj uwierz mi, że jest
andzia - 07-11-2008, 14:17
Ale współczuje wam dziewczyny
Ale jest lepiej
zaradna - 07-11-2008, 14:19
Lorena napisał/a: | Ehh ileż to się człowiek nasiedział w domu i szpitalu, koszmar |
No ale powiem Ci, że jakoś sie przyzwyczaiłam do szpitala i nawet z czasem zaczełam lubic tam przebywać hehe
No ale dobra dziewczynki bo temat zasmiecamy
andzia - 07-11-2008, 14:22
zaradna, masz racje
No ta kto sie wypowie jak to się stało że... mamy psinke??!!
Lorena - 07-11-2008, 14:25
Cytat: | No ale powiem Ci, że jakoś sie przyzwyczaiłam do szpitala i nawet z czasem zaczełam lubic tam przebywać hehe | ja nigdy tego nie lubiłam i zwsze zmuszałam kogoś z rodziny żeby spędzał ze mną większość czasu
zaradna - 07-11-2008, 16:06
Lorena napisał/a: | ja nigdy tego nie lubiłam i zwsze zmuszałam kogoś z rodziny żeby spędzał ze mną większość czasu |
ja akurat zawsze przebywałam w takim szpitalu dziecięcym, gdzie panuje miła atmosfera i jest troche inaczej niz w normalnych szpitalach.
Więc ja jak tam jestem czuje sie bardziej jak na obozie niż w szpitalu hehe. No oczywiście poza wszystkimi zabiegami, zastrzykami, badaniami itp.
iness8@o2.pl - 07-11-2008, 17:22
Odkąd pamiętam to zawsze chciałam mieć psa. Niestety moja mama sie nie zgadzała Tata był jak najbardziej za. Moj dziadek bardzo kochał psy i miał dwa mieszance owczarków niemieckich Mike i Norke ,niestety Norka szybko odeszła i została tylko Mika którą sie zajmowałam, ponieważ mój dziadek zachorował. Dziadek zmarł w grudniu 2004 r ja nadal zajmowałam sie Mika. O własnego psa męczyłam rodziców strasznie i nagle stal sie cud 7 maja (2005) w datę urodzin mojego dziadka trafiła do nas Ina, mama która na psa sie nie zgadzała sama dzwoniła do hodowców i wybierała hodowle. Myślę ze Inę mam dzięki mojemu dziadkowi który pomógł mi po swojej śmierci
andzia - 07-11-2008, 19:28
iness8@o2.pl, a cio z Pumą??
zaradna - 07-11-2008, 19:48
Cytat: | iness8@o2.pl, a cio z Pumą?? |
no właśnie ?
Goha_lab - 07-11-2008, 21:29
zaradna, Puma to córka Iny.
zaradna - 07-11-2008, 21:36
Goha_lab napisał/a: | zaradna, Puma to córka Iny. |
ta? o ja niewiedziałam.
Ale fajnie kurde hehe
iness8@o2.pl, a dlaczego postanowiliście zostawić Pume?
bietka1 - 07-11-2008, 22:20
Wychowałam się w domu, w którym były psy. Jeden z nich przybłęda (ofiara wprowadzenia podatku od psów), później sznauceropodobna sunia. Oba dożyły sędziwego wieku, obydwoma zajmowałam się głównie ja. Po ślubie - naszym pierwszym zakupem (ku zgorszeniu rodziny) był..... pies . Pokochałam wtedy na zabój boksery, i kiedy pierwszy zmarł na raka, nie mogło być innej decyzji. Po nim nastał kolejny. Niestety, kolejna straszna diagnoza - rak kości. Mąż wtedy stanowczo oświadczył, że nie chce już psa. Uszanowałam jego decyzję przez ..... dwa miesiące. Nie mogłam znieść pustki, ciągłego odruchu, że trzeba wyjść na spacer, nakarmić, pobawić się.... Po kryjomu zaczęłam szukać następcy. Nocami siedziałam przed komputerem, płakałam oglądając zdjęcia bokserków, szukałam rasy o podobnym charakterze..... Zdecydowałam się na labka (opisy ich wariactw, energii i niesamowitych pomysłów spotykane na różnych forach to było właśnie to , co przekonało mnie do tej rasy). Znalazłam hodowlę, wstępnie zamówiłam czarną dziewczynkę i zaczęłam urabiać męża (oczywiście ani słowem nie wspomniałam, że labki różnią jednym od bokserów - nie odstraszą nieproszonych gości, ale uznałam to za szczegół ). Po kilku dniach usłyszałam - rób jak chcesz. No i mam moją Sarę, która z założenia miała być "tylko moja", ale jest oczkiem w głowie wszystkich. Znajomym, którzy dziwią się kolejnym psem (bo to przecież obowiązek i wieczny brud w domu) wyjaśniam: czuję się za stara na dzieci, za młoda na wnuki, więc mam psa i przynajmniej nie zadręczam czułościami innych. Pukają się w czoło, ale to już ich sprawa...
bietka1 - 07-11-2008, 22:57
Natka napisał/a: | czuję dokładnie to samo | ja za kilka dni poczuję jeszcze dokładniej (jak mi się pewna liczba w awatarku zmieni )......
kasiula_86 - 08-11-2008, 10:12
u nas podobnie jak w wielu waszych opisach
przez całe dzieciństwo marzyłam o psie o ktorym nie było mowy w naszym domu rodzice sie nie zgadzali
mijał czas wyszłam za mąż urodziłam córcie i zaczelismy myslec o psiaku a moja córa zakochana w kazdym przechodzacym obok piesku mnie jeszcze bardziej motywowala do podjecia tej decyzji cieszę sie że ona bedzie sie wychowywała z psiakiem
andzia - 08-11-2008, 10:20
iness8@o2.pl, no właśnie czemu zatrzymaliście Pumę a co z resztą szczeniaków??
A ile było szczeniaków?
Kazik - 08-11-2008, 21:34
a ja mam psa, bo to moje lekarstwo na pracoholizm.
Goha_lab - 08-11-2008, 22:43
Boże jak ja bym chciała być pracoholiczką Ze mnie taki leń że tylko bym z przyjemności korzystała W szkole nauczyciele są już przyzwyczajeni do moich braków zadań domowych
Szyszunia - 09-11-2008, 12:22
A mnnie się od zawsze podobały dobermany, ale w domciu rodzinnym nie było mowy o psie (mama strasznie się boi), to co chwila przzynosiłyśmy z siorami do domu koty
Na labki zaraziłam się od narzeczonego (zawsze o nim marzył, ale miał w domu kundelkę morderczynię niezdolną do tolerowania innych zwierząt)
Będąc tutaj w Anglii nie raz myśleliśmy o kupieniu psiaka. Ale zawsze było coś, co nam nie pozwalało: za małe mieszanko, potem lokatorzy, praca i wreszcie, jak zamieszkaliśmy sami, nasza agencja mieszkaniowa, powiedziała, że według umowy o wynajem, nie możemy trzymać w domu zwierząt
Jakieś dwa miesiące temu zbuntowaliśmy się i postanowiliśmy zapytać właściciela domu, czy by się nie zgodził, żebyśmy mieli psiaka. A że skubany mieszka w Stanach, musieliśmy do niego wydzwaniać o 3 w nocy naszego czasu (budzik nastawiony, żebym wstała). Na szczęście facet się zgodził i mamy teraz Bonuska.
iness8@o2.pl - 09-11-2008, 19:30
zaradna napisał/a: | iness8@o2.pl, a dlaczego postanowiliście zostawić Pume? |
Kiedy maluchy sie urodziły mnie nie było w domu tylko byłam na wakacjach i od razu jak przyjechałam to rzuciła mi sie w oczy Puma bo była najjaśniejsza taki albinos ,a reszta szczeniaczków była bardziej ruda I tak mówiłam ze ja zostawimy, w miocie była jeszcze jedna wspaniała suczka Aksa - ona kochała mnie całym sercem wszędzie za mną chodziła,cały czas była przy mnie ale była już zarezerwowana. Jednak Puma miała w sobie to coś co mnie do niej ciągnęło Zawsze jak ludzie przyjeżdżali odwiedzać swoje zarezerwowane maluchy to zastanawiali sie czy tez Pumy nie zabrać ale ja na to nie pozawalam. Tata tez była za tym żeby to Pumka z nami została, ona była i jest nadal- taka wyjątkowa
Bylo 6 klusek
andzia - 09-11-2008, 19:52
Ale fajniutko!!!
A miot planowaliście?
kasiula_86 - 10-11-2008, 18:08
iness8@o2.pl napisał/a: | to rzuciła mi sie w oczy Puma |
cos w tym jest my tez jak tylko weszlismy wybierac szczeniaka od razu wpadł mi w oko Fado może dlatego że był najwiekszą kulką ze wszystkich
andzia - 10-11-2008, 18:23
kasiula_86, Sara też była najwieksza
papisia - 10-11-2008, 23:02
Ja nigdy psów nie wybierałam. Saba była jedyną biszkoptową dziewczynką w miocie... To samo Ciput - urodziła się jedna dziewczynka i Luli też była jedyna tricolor - specjalnie dla mnie
gusia1972 - 11-11-2008, 00:15
jak już wcześniej napisałam na psa naczekałam się trochę
moi rodzice pochodzą ze wsi, uważają a raczej uważali bo tato już nie żyje a mamie się gusta już zmieniły - że pies to tylko w domku z ogródkiem być powinien
w dodatku mój tato miał zakład krawiecki w domu więc tabuny ludzi do nas przychodziły i to też przemawiało przeciwko posiadaniu psa
tato nawet lubił psy - miał w młodości w domu zawsze psa ... na podwórku
a mama zawsze bała się psów
cała nasza 3 rodzeństwa (bo mam brata i siostrę) zawsze kochała psy i w ogóle zwierzęta
siostra doczekała się swojego pierwszego psa jak wyszła za mąż, wyprowadziła się ... noo ale była usprawiedliwiona bo mieszkała w domku z ogródkiem
a ja ... na większości zdjęć z dzieciństwa ściskam jakiegoś psa uwielbiałam je zawsze i to duże psy
moją pierwszą miłością był owczarek niemiecki znajomych z Sobótki pamiętam go ledwo bo mała byłam ale ... siedziałam z nim w jego budzie budę miał ale spał więcej w domu, chodził swobodnie po posesji, był piękny mądry i ... cierpliwy
ryczałam jak bóbr jak sę dowiedziałam że został uśpiony bo drugi pies tych znajomych taki mały kundelek uciekł i zaraził się wścieklizną a potem wrócił i pogryzł mojego kochanego ONka
potem najwięcej wspomnień mam z siostry drugim psem Bossem wyżłem niemieckim opiekowałam się nim jak siostra z rodziną wyjeżdżała na wczasy/ferie, mieszkałam sobie sama z nim i było nam super uczyłam go podawania łapy i siadania bo ... siostra go dostała od kolezanki jak miał już 2 lata i zabobon na tamte czasy głosił, że pies w tym wieku już nie przyswaja wiedzy więc go nie uczyli i byli w szoku jak wrócili a pies siada i łapę daje
ech cudny był ! a jaki sliczny ! ale umarł na raka miał już z 13 lat
w między czasie moja przyjaciółka dostała pieska mieszańca ONka z dobermanem, a to były moje najpiękniejsze czasy miałam 18 lat długie wakcje po maturze ... i pies z nami w górach wszędzie z nami jeździł Ponguś kochany niestety też już nie żyje
potem ... wyszlam za mąż i urodziłam dzieci z nawału zajęć uspokoiłam nieco na jakiś czas moją chęć posiadania psa - ale nie zaniechałam głaskania i ściskania psów wszystkich znajomych
moje dzieci urosły trochę też zaczeły ględzić o psie i jak im miałam omawiać jak sama całe życie chciałam mieć psa ? ale na przeszkodzie dalej stali moi rodzice a raczej mama (mieszkamy wielopokoleniowo) urabialiśmy babcię przez rok w końcu zaczeła kapitulować i ... wymyśliła kota - ja jestem niespotykanie spokojny czlowiek ... do czasu bo ja koty toleruję ale mieć to nigdy ich nie chciałam i mama wiedziała o tym, więc postanowiłam ja, że dziećmi tak kręcić nie można i psa na kota wymieniać i że kupujemy psa i koniec
noo i już za 2-ce przyszliśmy do domu z Kalą mama z 2 tygodnie się do nas nie odzywała, tato (jeszcze żył) przychodził do Kali w odwiedziny
obecnie babcia/mama rozpuszcza Kalę i ciągle jej coś do jedzenia podrzuca - bo pies głodny przecież, często w dzień razem śpią Kala grzeje babci nogi
Kazik - 11-11-2008, 10:35
gusia1972, przepiękna opowieść... i chciało by się powiedzieć: uściskaj Babcię.
A zatem.... UśCISKAJ BARDZO MOCNO BABCIę.
mala85 - 12-11-2008, 09:12
Gusia śliczna historia, no i marzenia się spełniaja
Irefra - 12-11-2008, 10:02
Od maleńkości wychowywałam sie z psami i nie wyobrażałam sobie bez nich zycia.Już jako malutka dziewczynka pełzałam pod brzuchem swojego boksera psy były w moim domu zawsze: rasowe , z rodoweodem , ale i kundelki , które przygarnaiłam chore i biedna z ulicy.. i nie tylko psy koty , żółwie , rybki , króliki... i pasja do koni...po prostu rodzice wpoili mi miłośc do zwierząt , że w naszym domu staja sie one domownikami , że nalezy dbac o nie jak o drugiego człowieka...
Żaba - 29-01-2009, 18:04
Czytałam opowieść gusi i troche jakbym o sobie czytała. Po wyrwaniu się z domu weszłam w posiadanie owczarki niemieckiej Hery, która była z nami 15 lat. Nauczyła chodzić moje Potworki , sztuk dwie, była uosobieniem wierności, cierpliwości i WIELKIEJ PSIEJ MIŁOŚCI. Odeszła w kwietniu dwa lata temu, umierając na nowotwór wątroby z przerzutami. Została po niej wielka dziura, pusty dom, a po roku żałoby zatęskniliśmy za mokrym nosem i ogonem, bijącym nas po nogach i jest.
Bezia.
Czarna Klówcia moja.
iwonsia - 01-02-2009, 21:15
Dlaczego? hmmmm
długo "dorastaliśmy" ja i moje dziecię + Tatuś i mąż w jednej osobie .... Młody chciał bardzo, potem nie chciał, następnie ja chciałam a reszta nie chciała aż w końcu przez lekki przypadek ( choć podobno takowe nie istnieją) zamieszkał z nami przesłodki czarniutki labek, maleństwo 7 tygodniowe, które pozbawiło nas wszelkich wątpliwości. Kochamy go i szalejemy na Jego punkcie. Najbardziej ja i Młody bo Pan mąż mieszka baaaardzo daleko.
Diana S - 01-02-2009, 21:20
A, dlaczego labrador?
i kto to jest "młody"?
Skad macie psiaka?
Pozdrawiam.
iwonsia - 01-02-2009, 21:24
Dlaczego labrador?
Krążyło wiele legend dotyczących tej rasy, (krążyło i krąży) ... łatwość nawiązania kontaktu, jego łagodność i przyjazny stosunek do otoczenia a przede wszystkim do dzieci, poza tym to nie mały piesek pokojowy, ale zwierzak z którym można pobiegać i wyszaleć się. Mamy spory ogród także latem będziemy mieli wszyscy doskonałą zabawę.
Młody to moje 13sto letnie szczęście
Psiaka mamy od znajomego znajomych, nie jest rodowodowy niestety, ale i tak jest najwspanialszy na świecie
Szyszunia - 01-02-2009, 21:32
iwonsia, najważniejsze, że członkiem Waszej rodziny i go kochacie.
A Pan daleko? Podejrzewam więc, że za granicą...
iwonsia - 01-02-2009, 21:34
dobrze podejrzewasz ale monitoruje telefonicznie postępy psa bardziej niż własnego syna
aganica - 01-02-2009, 21:40
Dlaczego mam psa???
Bo zawsze chciałam mieć , prawdziwego ,przyjaciela.Kochającego , wiernego ,ufnego.Przyjmującego mnie taką jaka jestem , nie patrzącego na status majątkowy czy wygląd.
iwonsia - 01-02-2009, 21:41
hmmm aganica, ja nie chce nic mówić, ale moje psisko patrzy czasami na mnie przez pryzmat jakości smakołyków jakie dostaje
aganica - 01-02-2009, 21:48
iwonsia napisał/a: | pryzmat jakości smakołyków jakie dostaje | i wcale mu się nie dziwię ..w jego wieku to normalne .Poczekaj jak dorośnie , zrozumie , zmodrzeje .Wtedy zobaczymy co napiszesz .
iwonsia - 01-02-2009, 22:01
ja oczywiście napisałam to z lekką dozą uśmiechu i mam nadzieję, że zmądrzeje ... choć z drugiej strony słyszałam (plotki, prawda?), że labki nigdy nie dorastają
Diana S - 01-02-2009, 23:10
iwonsia napisał/a: | ja oczywiście napisałam to z lekką dozą uśmiechu i mam nadzieję, że zmądrzeje ... choć z drugiej strony słyszałam (plotki, prawda?), że labki nigdy nie dorastają :( |
Jak, kazda inna rasa?
iwonsia - 01-02-2009, 23:11
Ja się nie znam
aganica - 02-02-2009, 08:59
iwonsia napisał/a: | labki nigdy nie dorastają | Dorastają ...tylko że one są mądre ...inaczej ..
iwonsia - 02-02-2009, 09:05
a czy właścicielom też się to udziela?
aganica - 02-02-2009, 09:09
iwonsia, labradowiroza ..to bardzo zaraźliwa choroba , a co najwspanialsze ..nikt się nie chce leczyć..
Głupawka to podstawa dobrego związku ...pies-pan
iwonsia - 02-02-2009, 09:16
bo w sumie zaczynałam się martwić o siebie ale widzę, że to norma
AnnaK_84 - 08-02-2009, 16:55
A ja mam psiaka bo zawsze je kochalam, bedac jeszcze mala dziewczynka tata ktory byl rozwiedzony z mama dal mi i bratu takiego maluszka byla to krzyzowka labradora z jakims mieszancem , zakochalam sie w jego czarnej mordce , pamietam jak bawil sie ze mna i z bratem i naszymi kolegami na podworku w policjanta i zlodzieja, pamietam ze jedna osoba bedaca policjantem trzymala Dzekiego a reszta bedaca zlodziejami uciekala za mna bo Dzeki ganial tylko mnie , byly to czasy ktorych nigdy nie zapomne , nauczylam go siadac , podawac lapke , bylam z niego bardzo dumna , ale niestety dzeki zachorowal i moja mama zebysmy nie widzieli jak umieraz zawiozla go do mojego taty , Dzeki zdechl a ja przez dlugi czas nie moglam jej tego wybaczyc , bo powiedziala mi ze oddala go innym ludzia bo my nie mamy na niego miejsca , po jakims czasie tata powiedzial mi co sie tak naprawde stalo i pomimo ze bylo mi bardz przykro rozumialam dlaczego moja mama tak postapila , pamietam ze czasmi jak szlismy ulica i mama widziala czarnego pieska z bialym krawacikiem pod mordka mowila patrz moze to dzeki , widzisz jest szczesliwy , ale ja wiedzialam ze to nie on bo go juz na tym swiecie nie bylo ale do dzis dnia mamie nie powiedzialam o tym ze wiem jaka jest prawda , na drugiego psa moja mama nie chciala juz sie zgodzic za duzo ja to kosztowalo , smierc dzekiego , ale ja sobie obiecalam ze kiedys jeszcze psiaka bede miala , i tak tez sie stalo wyjechalam do angli i na poczatku bylo ciezko z kupnem psa bo w wynajmowanych mieszkaniach nie mozna bylo go miec ale urodzil sie moj syneki zycie poukladalo sie tak nie inaczej ze w kacu moglam sobie na takiego pozwolic, moj Krzysztof nie byl z tego powodu napoczatku zadowolony , nigdy nie mial psa i nie wiedzial jak to jest fajnie miec takiego towarzysza , ktoregos dnia bylismy w banku i tam spotkalismy takiego pana na wozku inwalidzkim wlasnie z labkiem i krzys sie zainteresowal , ten pan mu pokazal jaki jest posluszny co potrafi , a ja mu jeszcze pozniej naopowiadalam swojego i powiedzialam ze ja cale zycie psa chcialam miec i bede miala czy mu sie to podoba czy nie hehe , no i w kacu sam sie tak nakrecil ze zaczelismu szukac tego wymarzonego no i znalezlismy , moj synek Alanek psy tez od urodzenia kochal chyba to po mnie odziedziczyl, pamietam jak pojechalismy do hodowli w ktorej byl otis alanek az piszczal z zachwytu glaskal wszystkie ale najwiecej sympati wzbudzil w nim otis zaczeli sie razem bawic otis ciagle za nim lazil i juz wszyscy wiedzielismy ze to bedzie nasz psiak .
Jagusia - 08-02-2009, 18:09
Cudowna historia!!! Życzę Wam wiele szczęścia. A ile lat ma Alanek?
Mój Staś ma 2 latka i od początku wychowuje się wśród zwierzaków. Ja takiego dzieciństwa nie mialam o pierwszego psa stoczylam nie male boje z moją mamą aż w końcu się zgodziła mialam wtedy 14 lat. Łata była przy mnie przez 12 lat. Po tem był okres burz w moim życiu i psa nie mialam aż do czasu gdy wyszłam za mąż za drugiedo takiego samego wariata jak ja. I teraz mamy nasze psy, kota, dwa akwaria z rybkami i jest super.
AnnaK_84 - 08-02-2009, 18:22
Alanek w kwietniu skaczu 3 latka, ja rowniez przedtem mialam kilka innych zwierzakow rybki , i chyba z 5 chomikow ale one niczym nie dorownuja psu
[ Dodano: Nie 08 Lut, 2009 ]
Jagusia, tutaj chyba sami tacy wariaci do psiakow ja bym mogla miec jeszcze jednego jucka rusella zeby otis mial kumpla ale krzysia juz nie namowie choc poczekam jeszcze az otis bedzie mial rok i napomkne o drugim psiaku hehe
Jagusia - 08-02-2009, 19:00
Szkoda, ze nie mieszkasz bliżej, mialabym dla Ciebie fajnego pieska
a co do innych zwierzaków, to choć moja mama nie chciala pozwolić na psa to nie ograniczala mnie pod kątem innych zwierząt. Cały mój pokój zastawiony byl klatkami z chomikami, bialymi myszkami, papugami i inną drobnica. Warunek byl jeden musiałam o wszystko sama dbać, potrafila mnie zawrucić z pod drzwi przed wyjściem na najfajniejszą imprezke jesli w moim pokoju nie ladnie pachnialo. A w każdej okolicznej stolarni mnie znali bo biegalam po darmowe trociny.
Swoja droga to byly czasy a jak to bylo dawno
iwonsia - 08-02-2009, 19:01
Annak takie historie są bardzo wzruszające. Pozdrowienia dla Alanka
labi - 08-02-2009, 22:29
AnnaK, Ty bys niormalnie, romansidła mogła pisać. Jam ponoć z uczuć wyższych wyzbyty, a - tak jakby - mnie w kąciku oczodołu posmyrało
AnnaK_84 - 08-02-2009, 22:53
Jagusia, ze mna bylo podobnie pamietam co tygodniowe mycie akwarium bo ja dla swoich chomikow mialam akwarium to bylo cos strasznego klatki sie szybciej myje a te akrarium dosc ze ciezkie i trzeba bylo umyc to jeszcze na sucho wytrzec taki maly zwierzak a roboty przy nim tyle hehe a jeszcze jednego mialam takiego malo towarzyskiego zero wdziecznosci no mowie wam hehe, ja rowniez tak jak ty Jagusia trocin nie kupowalam ja mieszkalam kolo samego teatru i tam tez mieli stolarnie i byl tam pamietam taki ogromny zbiornik z tymi trocinami , tez mnie tam znali i jak tylko przechodzilam kolo portierni to juz mi tylko pani z okienka kiwala zebym szla bo na poczatku sie zawsze pytalam hehe
iwonsia, dziekuje Alanek pozdrowiony zostal i poszedl z misiem spac
labi, gdzie ja romansidla , choc nie powiem na swoim kacie mam jedna ksiazke , pisalismy ja w podstawowce i ja napisalam bajke o czarodziejskim kwiatku , teraz jak to po latach czytam to az wstyd hehe ale trzymam na pamiatke bo cos mi po tych wszystkich chomikach zostalo i rzeczy ktore uwazam za cenne chomikuje
zaradna - 08-02-2009, 22:57
Ja chciałam zawsze szczura albo weza al rodzice nie pozwalali
AnnaK_84 - 08-02-2009, 23:41
Zaradna , ja twoich rodzicow rozumiem , bo co by bylo jak by sie taki waz ze szczurem z terarium wydostali , ja to miala bym zawal na miejscu
harm - 25-02-2009, 19:51
mój pies ma dopiero pół roku
od zawsze chciałam mieć psa
Ania-Ceres - 27-02-2009, 02:10
hmmm dlaczego mam psa?
po pierwsze, kiedy miałam 3 latka,a moja siostra 11, rodzice przyjęli kundelka, szczeniaczka. To był psiak młody, ale już zniszczony - zastraszony, jadł niesamowicie zachłannie, zbierał wszystko ze stołu... musiał przejść straszną socjalizację - ale dopiero teraz to rozumiem - po latach. Wychowywaniem zajęli się rodzice - metody, które stosowali były straszne - ale to też dopiero teraz rozumiem. W każdym razie do pozytywnych metod nie możnaby tego zaliczyć... Cóż, rodzice pełni zabobonów, oszczędni, piesek nieraz chorował, ale - przecież sam dojdzie do siebie. Ja nie miałam na nic większego wpływu.
Pieska już nie ma od kilku lat, bo został uśpiony po kilkunastu latach życia - Nuka była na skraju śmierci, zupełnie przestała chodzić, siusiała pod siebie, przestała jeść... Wszyscy płakaliśmy, bo każdy był przywiązany do suni.
Ryczałam jak bóbr, pomimo tego że Nuka mnie nie lubiła. W ogóle nie lubiła dzieci, żadnych. Nie chciała leżeć na moim łóżku, kiedy siedziała u mamy na kolanach to nie mogłam podejść, bo warczała i szczerzyła zęby... Za to moją siostrę uwielbiała, zawsze spała jej w nogach, zawsze jej słuchała...
i stąd też, zapragnęłam mieć psa, który by mnie lubiał, ba! pokochał, który będzie spał obok mnie, który będzie cieszył się na mój widok i skakał z radości, bo przecież da się mnie pokochać?
potem upłynęło kilka lat...
studia, praca... W grudniu 2008r. okazało się, że firma lada moment upadnie... Była to czarna chmura nad moim błogim życiem, zwłąszcza, ze w połowie grudnia w ciągu jednej nagłej godziny wyprowadziłam się do TŻ z jedną torbą swoich rzeczy (w tym główinie notatek ze studiów )... Było coraz ciemniej...
W pracy, poznałam jedną szczególną osobę, najbliższą przełożoną, która nauczyła mnie, że życie jest krótkie i trzeba spełniać swoje marzenia, bo można nie zdąrzyć. Ta osoba nauczyła mnie wielu ważnych rzeczy: odpowiedzialności, dojrzałości i że nic nie dzieje się bez powodu...
Końcem stycznia projekt upadł, wszyscy z odprawami mogą iść do domu.
Postanowiłam, że posiedzę w domu aż napiszę pracę licencjacką, odprawa spokojnie wystarczyłaby do zakończenia licencjatu... Aż zaświtała mi myśl, chęć, pragnienie posiadania psa. Świadoma posiadania dużej ilości czasu, który mogłabym poświęcić na wychowanie szczeniaczka szperałam po allegro... Różne ceny tych samych psów... Skąd te różnice? I wtedy się zaczęło...
czytałam, czytałam, czytałam... i w końcu wiedziałam jakiego psa chcę, skąd, że z rodowodem, i że będzie to labrador. Kiedy przeczytałam, że kocha chlapać się w kałużach, to się tylko uśmiechnęłam - ja też uwielbiam do dziś wskakiwać w kałuże i chlapać wszystkich dookoła, a poza tym rozbawi mnie takim wybrykiem i deprecha odejdzie w niepamięć. Labek to niewyczerpująca się bateria? Super - pomyślałam - przynajmniej zmusi mnie do ruchu i zgubię parę tych zbędnych kilogramów...
Na allegro okazało się, że jest słodki labek z rodowodem, "w przystępnej cenie", bo już 3-miesięczny... Hodowczyni próbowała delikatnie oszukiwać, że niby młodszy, bo obawiała się naszej rezygnacji, bo przecież każdy "poluje" na szczeniaczki, ale dla mnie 3miesięczny pies był w sam raz. Wiedziałam że uniknę skomlenia po nocach, siusiania co 5 minut, choć najbardziej przemówiło zdjęcie - na którym była tak słodka, że jak tylko ją zobaczyłam - to powiedziałam, że ona jest nasza... Dwa dni później odebraliśmy ją z hodowli...
Ceres sprawiła, że świat wydaje się piękniejszy. I potrafi czynić cuda... Pogodziła mnie i tatę - o tak, to dzięki niej znowu zaczęliśmy rozmawiać po dwóch miesiącach milczenia Co prawda nasze życie wywróciło się do góry nogami, ale jest dobrze...
i wierzę, że nic nie dzieje się bez powodu...
(sorrry że się tak rozpisałam... )
Diana S - 27-02-2009, 10:09
Aniu, opisałas swoja historie krotko i rzeczowo
Ciesze sie, ze spełniłaś swoje marzenie, masz swojego upragnionego psa, ktory ponad zycie Cie bedzie kochał'a, masz to jak w banku...Cerest juz o to zadba
Pozdrawiam serdecznie
gwiazdka - 27-02-2009, 10:13
super historia.. niech się sunia dobrze chowa
troskliwa - 27-02-2009, 13:17
Bardzo ciekawe te wasze historie .Widze ze prawie wszyscy wychowywalismy sie z jakims zwierzakiem .Od zawsze w domu moich rodz byly zwierzaki . Byłam tz zwana psiara ktora ciagle pomagala dokarmiala i tak zostalo.Od kiedy ma swoj dom rodzine bylo wiadomo ze bedzie pies ale oboje z meżem zakochani bylismy jetsesmy w sznaucerach wiec pierwszy był piekny dostojny czarny olbrzym był z nami prawie 12 lat niestety odszedł ból byl straszny i zdalam sobie sprawe ze moja corka wiekszosc swojego zycia z nim spedzila napomkne ze urodzila sie z powazna wada i to chyba pies sparwil ze tak dobrze nam sie rozwija dzis to panna 17 letnia .Gdy odszedl olbrzym po roku pojawila sie snzaucerka ale miniaturowa( oba psy z dobrych hodowli z papierami).Niestety nasza Tosia nie cieszylismy sie dlugo w niespelna drugim roku zycia odeszla serduszko .Nie musze wam pisac co przezylismy umarla mi na rekach . Po niespelna tygodniu pojawiła sie Abunia nasza kochana sunia Labinka i jest z nami i chce i zycze sobie aby dotrwała z nami w szczesciu i zdrowiu godnych lat i waszym pieskom tez tego zycze
judi20 - 19-04-2009, 19:16
Dlaczego mam psa?
Po pierwsze zawsze chciałam mieć psa ale w moim domu zawsze były koty.Kiedy miałam 5 lat moja siostra która była już dorosła przyniosła do domu psa ale niestety szybko go oddała z powodu zamążpójścia a mnie nie wolno było się nim zajmować:(
Sara mnie nie lubiła. Nie lubiła dzieci. Nie lubiła nikogo poza moją siostrą a ona nie miała czasu aby sie zajmować psem
Odtąd zapragnęłam mieć psa, który by mnie pokochał i którego ja bym kochała.Moi rodzice nie chcieli się na to zgodzić.Potem wyszłam za mąż, studiowałam,pracowałam i urodziłam dziecko a w wynajmowanym mieszkaniu nie mogliśmy trzymać zwierząt
Po studiach wyjechałam do Angli i spędziłam tam trochę czasu.Teraz wróciłam i zdecydowałam,że zmienię swoje życie.Zacznę od remontu pokoju a potem zaczne realizować swoje marzenia.Postanowiłam, że będę inna niż moi rodzice i że kupię córeczce psa, o którym marzyłam odkąd pamietam.Zdecydowałam się na labradora. ponieważ jest to pies rodzinny, który nadaję się dla dzieci oraz to że potrzebuje dużo ruchu tak jak ja.Miałabym z kim chodzić na spacery.
Zaczęłam szukać ogłoszeń na allegro i innych portalach.W końcu znalazłam ogłoszenie na moim miastowym portalu ogłoszenie, że ktoś sprzeda maleńką czarną suczkę rasy labrador z powodu allergi.Zadzwoniłam i umówiłam się na spotkanie zobaczyłam Roxi i zakochałam się.Na dodatek dowiedziałam się, ze jest ona ze schroniska.Ktos nie dopilnował swoich psów i... według niektórych najlepiej i najprosciej jest ,,pozbyć się kłopotu"..Jak na labka jest bardzo mała i szczuplutka ale jest moja.Tak więc Roxi stała sie częścią mojej rodzinki.Chociaż nie było łatwo na początku.Mama gderała a tata się do mnie nie odzywał.Za to moja córcia była zachwycona.Z upływem czasu rodzice przekonali się do Roxi tylko czasem jeszcze jak zdarzy jej sie zrobić siusiu w domu coś tam sobie ,,burkną".Na razie nie mam pracy i mam czas aby zajmować się szczeniakiem.Rodzice stwierdzili, że jak pójdę do pracy to bęą się nią zajmować.A od Świąt moja mama czasem wychodzi z Roxi na dwór Co prawda moje życie wywróciło się do góry nogami, ale jest dobrze... tylko czasem nie chce mi sie rano wstawać żeby wyjść na dwor i wtedy pozwalam Roxi wejść do łóżka i pospać ze mną Mój mąż, który przyjechał na Święta zakochał się w niej bez pamięci przez te kilka dni ciągle ją rozpieszczał i kupował smakołyki a i ona przywiązała się do niego.Dziś piszczała w nocy za nim ale jak wziełam ją do łóżka i zasnełyśmy
iness8@o2.pl - 22-04-2009, 13:53
No właśnie ,a co sprawiło że wybraliście właśnie labka?
qAulinkA - 22-04-2009, 13:56
iness8@o2.pl napisał/a: | No właśnie ,a co sprawiło że wybraliście właśnie labka? |
Dlaczego decyduje się na labka ?? to proste
bo KOCHAM ich charakter i mordki zawsze zadowolone
alicja230480 - 23-04-2009, 09:55 Temat postu: Witam wszystkim miłośników psich pływaków:))) Widzę tu kilka podobnych historii do mojej. POdobnie jak wielu z Was - miłośników psów - zawsze chciałam mieć psa, rodzice sądzili, a może raczej obawiali się, że to dziecięca fanaberia i nie jestem w stanie teraz okreśłić czy nie mieli racji. 3 lata temu zdecydowaliśmy się przygarnąć pod swój dach ślicznego Boryska.
Na zdjęciu jest bardzo smutny , to z tęsknoty. Jest do nas bardzo przywiązany, najlepiej się czuje i jest najszczęśliwszy wówczas, gdy wszyscy są w domu.
Można z czystym sumieniem potwierdzić powiedzenie żę psy są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. Ile raz by się nie wychodziło i powracało tyle razy, za każdym razem równie szczerze, pies się z nami wita a ogonem kręci jakby miał zaraz odlecieć.
Tylko serce mi się kraje , jak coraz częściej słyszy się o przypadkach znęcania się nad psami. Ostatnio czytałam artykuł jak jakaś kobieta zamknęła swojego psa w komórce i wyjechała, pies wył i szczekał i w końcu zdechł bo nikt go nei nakarmił. A to jest link:
http://www.gp24.pl/apps/p...MORZE/737591076
http://www.gp24.pl/apps/p...GAZYN/191904566
pozdrawiam wszystkich
Huberto - 24-04-2009, 15:45
Ja od małego chciałem mieć psa, bo bardzo lubie te zwierzaki. Na samym początku miałem papuszki, świnkę morską i chomika, aż przyszedł czas na pieska. Jako pierwszego pieska to miałem o rasie jamnik był z nami przez 14 lat, ale niestety przyszedł czas, że musiał nas opuścić, bo miał raka:(. Wszyscy u mnie w domu mówili że już koniec z psami jednak się nie dało jednak to się mówi ale z pieskiem jak i innym zwierzakiem idzie się zżyć. Po tygodniu zaczeliśmy rozglądać się za nowym przyjacielem do naszego domku.
Padło, że ma być to piesek rasowy, duży, przyjacielski i rodzinny, a więc nie mogło być inaczej jak tylko zawitał do naszego domu Labrador. I teraz jak on już jest od dłużeszego czasu z nami nie żałujemy decyzji o zakupie Labradora. Pozdrawiam
Elcia - 25-04-2009, 15:05
Jak u większości z Was i ja miałam mały zwierzyniec w domu
Kiedy miałam z lat 3 w domu była Żaba-kundelek babci... żyła chyba z 13 lat po czym w sędziwym wieku odeszła za TM, następnie był u nas Dzimbo-śmieszny kudłaty kundelek, w domku u babci gdzie mieszkaliśmy mieliśmy także rybki, które lubiły wyskakiwać z akwarium, chomiki, kotki na podwórku, kanarka..
Kiedy się przeprowadziliśmy przez około 2lata w domu nie było żadnego zwierzaka.. Było nam za cicho i rodzice wzięli od znajomych mieszankę rottweilera z bokserem, ale niestety psina okazała się zbyt agresywna i pojechała do wujka na rancho tam miała więcej pola do popisów i biegania kiedy miałam lat naście dostałam na urodziny rasowego rottweilera.. niestety wpadła pod samochód Od tamtej pory rodzice powiedzieli że nie będzie więcej żadnych zwierząt w domu...
Życie toczyło się dalej...
Wyszłam za mąż, urodziłam 2 dzieci i tak zaczęłam myśleć o psiaku... mąż był przeciwny bo mieszkamy w bloku... ale po moim marudzeniu i moich zapewnieniach że to ja będę z nim wychodzić nad ranem i wieczorem zmienił zdanie... Psina miała mieć cierpliwość do dzieci , być towarzyska itp. dużo czytaliśmy , i wyczytaliśmy o Labradorach... Mąż widział zdjęcia labków i stwierdził ze jak ma być Labrador to tylko czarny... Zaczęło się szukanie.. szukaliśmy szukaliśmy aż w końcu znaleźliśmy.. Czarnego po rodowodowych ale bez rodowodu... (matka szczeniąt nie uzyskała jeszcze licencji hodowlanej- a właściciele nie dopilnowali) I tak od 8 lutego br jest z nami czarna kochana zadziorka Holly
orlosia - 15-06-2009, 10:56
Elcia, widze nie tylko ja kocham zwierzątka piękna historia
U mnie to było troszke inaczej...
Kiedy miałam 4 latka, dostalismy szczeniaka przybłęde kundelka (REX) niestety nie nadawał sie do mieszkania do bloku był za bardzo żywiołowy tak przynajmniej tłumaczyli mi to moi rodzice bo ja tego nie pamietam ii oddaliśmy go mojej babci która mieszka na wsi i ma bardzo duze podwórko więc tam mu było znacznie lepiej niestety po 13 latach odszedł za TM ..często sobie mówiłam ze gdybym była starsza nie pozwoliłabym na oddanie pieska..
Mój brat miał dwa żółwie stepowe, Kiedy miałam 8 lat dostałam dwa żółwie wodne (PIMPEK I DZOKER) jeden po 4 latach odszedł drugi do dziś szczęsliwie żyje, w dniu 9 urodzin dostałam świnke morską (SKRABEK) lecz i ona zmarła po czterech latach w miedzy czasie kupiłam tez drugą (ODYSEK) była ona za mała i zdechła po 4 dniach
wtedy było pusto w domu i pomyślałam o króliczku dostałam dwu letniego (KUBA) od kolerzanki lecz po roku musiałam go uspić i od weterynarza dostałam piękną czarną kluseczke (ELZA) tez króliczka na otarcie łez ma juz 5 lat
do towarzystwa dla króliczka dokupiłam znowu świnke morską (FRYGA) swietnie sie ze sobą dogadywałay lecz królik był troche o nią zazdrosny ...świnka odeszła po trzech latach zatruła się trawą
po roku przyszły myśli o kolejnym zwierzątku od zawsze chciałam psa lecz mój tata sie nie zgadzał mieszkanie w bloku duza odpowiedzialnośc itp. a ze ja baardzo kocham zwierzenta jestrem im gotowa wszystko poswięcić ... tak wiec przycisneliśmy rodziców i sie zgodzili ale na małego...troche argumentów powiedziałam im ze ludzie tez trzymają w blokach duze psy moja mama myśli ze duzy pies sie w bloku męczy tak ale jak sie mu nie zapewni odpowiedniej dawki ruchu...zgoda na labradora...wybrałysmy z siostrą chodowle domową i mała kluseczka zawitała u nas 30 marca 2009 r.
mam jeszcze Zółwia i Królika Zółwia się boi a Krolika chce zaczepiać do zabaw ale ten go odstrasza
antarkowa - 15-06-2009, 12:25
Dlaczego mam psa?
Otóż psa chciałam mieć zawsze, a właściwie od przedszkola. Pamiętam, że nękałam mamę dniami i nocami (kiedy mi się przypomniało). Wtedy nie znałam się na psach i nie wiedziałam co to labrador retriever Przeglądałam różne gazety i kiedy natknęłam się na jakiegoś psiaka to wycinałam go i wklejałam do specjalnego zeszytu. Jednak zawsze zamiast pieska miałam... chomika (tak dokładnie były dwa Wiki i Majka). Kiedy rodzice założyli internet zaczęłam się "szkolić" w kierunku kynologii i kupywać książki na ten temat (ogólnie mam ich 22). Natknęłam się na gratkę.pl i tam szukałam przyjaciela. Tak szczerze Antar planowany nie był... miał być rasowy i tyle. Po kilku latach czyli w pod koniec 2007 roku zapadła decyzja (bez wiedzy taty), że kupujemy pieska. Znalazłam ogłoszenie i w kwietniu 2008 roku przybył do nas pseudolabrador i od tej chwili nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, tato też.
[ Dodano: Pon 15 Cze, 2009 ]
a zapomniałam dodać, że nawet nie wiedziałam, że rasowce tyle kosztują
Agu. - 22-06-2009, 15:14
dlaczego ma psa?
odpowiedź jest bardzo prosta - marzyłam o tym przez całe życie. ^^ kiedy inne dzieciaki marzyły o jakichś nowych zabawkach z reklam, o wyjazdach na wakacje z granicę, ja chciałam mieć tylko psa. uważam, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. tym czworonożnym zwierzątkom można poświęcić całe swoje życie. rodzice nigdy nie chcieli się zgodzić na psa, uważali, że mieszkając w bloku nie mamy na to warunków. po wieloletnich prośbach postanowiłam odpuścić. stwierdziłam, że nie ma sensu dłużej z nimi rozmawiać na ten temat. jednak niedawno postanowiłam spróbować po raz ostatni... i udało się! namówiłam rodziców na kupno czworonoga. chyba dopiero teraz zrozumieli, jakie to dla mnie było ważne i że naprawdę potrafię zająć się psem. początkowo zgodzili się na kupno jakiegoś małego psa [york, west..] później planowane było kupno beagla. jednak na sam koniec przekonałam ich na labradora. wszyscy w domu wiedzą, że to moja ulubiona rasa. i tym sposobem dwa tygodnie temu spełniło się moje największe marzenie. pojechaliśmy po Libby do hodowli w pierwszym tygodniu czerwca. baardzo się cieszę, że najbliższe 10-15 lat życia spędzę z moim psem. <3
Anaid - 30-06-2009, 12:01
Czesc jesten nowa, i pomyślałam że zacznę od tego dlaczego postanowiłam wziąć do domu psa.
Ja nigdy nie lubiałam psów, byłam wielką fanką kotów bo one takie czyste i spokojne, ułożone a pies żre wszystko, ciągle brzydko pachnie i lata za wszystkimi.
I tak po ślubie postnowiliśmy z mężem wziąc kotkę, Zosia była i nadal jest cudowna szalona, nawet nauczyłam ją aportować:)
Niedawno stwierdziłam że potrzebujemy więcej życia w naszej rodzinie, poza tym przeprowadziliśmy się z bloku (4 piętro) do dużego domu z ogrodem,
nie mozemy mieć dzieci więc postanowiliśmy wziąć pieska,
i już nie uważam że psy śmierdzą (moj napewno nie:)) i choć jest z nami dopiero 10 dni kocham ją nad życie
qAulinkA - 30-06-2009, 12:29
Anaid napisał/a: | Czesc jesten nowa, i pomyślałam że zacznę od tego dlaczego postanowiłam wziąć do domu psa.
Ja nigdy nie lubiałam psów, byłam wielką fanką kotów bo one takie czyste i spokojne, ułożone a pies żre wszystko, ciągle brzydko pachnie i lata za wszystkimi.
I tak po ślubie postnowiliśmy z mężem wziąc kotkę, Zosia była i nadal jest cudowna szalona, nawet nauczyłam ją aportować:)
Niedawno stwierdziłam że potrzebujemy więcej życia w naszej rodzinie, poza tym przeprowadziliśmy się z bloku (4 piętro) do dużego domu z ogrodem,
nie mozemy mieć dzieci więc postanowiliśmy wziąć pieska,
i już nie uważam że psy śmierdzą (moj napewno nie:)) i choć jest z nami dopiero 10 dni kocham ją nad życie |
to świetnie że się przekonałaś, zobaczysz ile radości wniesie psiak w Twoje życie
Paulinna - 03-07-2009, 10:35
Moja przygoda z psem zaczęła się gdy miałam 6 lat. Byłam wtedy u koleżanki która miała bernardyna. Bardzo podobał mi się ten pies i poprosiłam rodziców o takiego. Mieszkałam wtedy w bloku i wielki pies nie wchodził w grę... 3 lata temu wprowadziłam się do domu z podwórkiem i dostałam psa - kundelka- od babci. Ucieszyłam się ale marzyłam o bernardynie... W tamtym tygodniu mamy koleżanka zaprosiła nas do siebie. Zachodzimy a na jej podwórku przepiękny biszkoptowy labrador o imieniu Frik. Jego wygląd, zywiołowość i przyjazne usposobienie sprawiło że pokochałam labradory. Dwa dni temy poprosiłam rodziców o psa tej ray. Zgodzili się i powiedzieli że najpóżniej za rok bo najpierw musimy wymienić ogrodzenie, zrobić większą budę i oczywiście poszukać dobrej hodowli
fieldfare - 03-07-2009, 11:00
Paulinna napisał/a: | zrobić większą budę |
Labrador absolutnie NIE NADAJE się do budy. Nie ze względów pogodowych, bo futro ma jak na misiu, ale z emocjonalnych. Pies tej rasy potrzebuje ciągłego kontaktu z człowiekiem - przewodnikiem. W budzie zmarnieje, zdziczeje i będzie bardzo nieszczęśliwy
Paulinna - 03-07-2009, 12:05
fieldfare napisał/a: | Paulinna napisał/a: | zrobić większą budę |
Labrador absolutnie NIE NADAJE się do budy. Nie ze względów pogodowych, bo futro ma jak na misiu, ale z emocjonalnych. Pies tej rasy potrzebuje ciągłego kontaktu z człowiekiem - przewodnikiem. W budzie zmarnieje, zdziczeje i będzie bardzo nieszczęśliwy | Chodzi o to że w budzie będzie spał ale i tak tylko czasem bo u nas zwierzęta mają wstęp do domu. Sama buda- bez kojca, łańcucha itp. I będziemy z nim spędzać mnóóstwo czasu- w tym nad wodą bo wiem że labki kochają pływać.
A Wasze psy gdzie śpią? Bo jak nie mogą w budzie to muszę z niej zrezygnować i kupić legowisko bo chcę żeby mój labrador miał u mnie jak najlepiej...
anna34 - 03-07-2009, 12:08
Nie mają,a śpią z nami w łóżkach
No brak słów czasem na głupote
Paulinna - 03-07-2009, 12:17
anna34 napisał/a: |
No brak słów czasem na głupote | O jaką głupotę chodzi? Ludzi którzy robią budę labkom czy labki coś rozrabiają???
fieldfare - 03-07-2009, 12:19
Paulinna napisał/a: | A Wasze psy gdzie śpią? |
Moja sunia (chwilowo sunie) śpią w domu na swoich legowiskach. Nie śpią w łóżkach, ani na sofie, ale NIGDY nie zostają same w ogródku - w dzień, czy w nocy. Łatwowiernego i łakomego laba zbyt łatwo ukraść, czy otruć.
Labrador kocha człowieka i przebywanie z nim. Choć czasem to może być uciążliwe, gdy 'fanklub' ciągnie za Tobą do toalety
[ Dodano: Pią 03 Lip, 2009 ]
Cytat: | czy labki coś rozrabiają? |
Czasami się im zdarza
Paulinna - 03-07-2009, 13:33
Ooo ale narozrabiała
DarekB - 04-07-2009, 19:00
Hej,
Ja od dzieciństwa wychowywałem się z psem. Już gdy miałem 4 lata mój brat dostał cockera spaniela. Beti była z nami przez 13lat później miała raka płuc i inne świnstwa, ogólnie nie wyglądało to ciekawie. Następnie mieliśmy owczarka niemieckiego później brat zamieszkał gdzie indziej i kupił również owczarka.. To było jakieś 2 miesiące temu. Ja swojego labradorka zarezerwowałem i jadę po niego we WTOREK ! A tak na marginesie rodzice nigdy nie pozwolili mi mieć psa bo bali się, że nie podołam ale jednak jakoś mi zaufali no i zobaczymy co z tego wyrośnie.. Wydaje mi się, że poradzę sobie zawsze marzyłem o własnym psie i wierzę, że nie zawiodę mojej pociechy Pozdrawiam serdecznie
FIOLINA - 05-07-2009, 18:04
OJ ROZRABIAJA...
Huberto - 05-07-2009, 21:27
OOOOO Kurde ale bałagan zrobił. Na pewno nie miło to się sprząta.
A co do tej budy to ja już się wypowiadałem, ale nie szkodzi troszkę się powtórzę zastanów się nad tym dobrze w ten sposób skazujesz swojego Labka na nieszczęście.
LABRADORY TO NIE PSY DO BUDY!!
Jagusia - 05-07-2009, 21:34
My okres rozrabiania mamy już za sobą, a moje laby śpią tak:
Huberto - 05-07-2009, 21:50
No jak ładnie i grzecznie sobie śpią
Ryniu - 05-07-2009, 22:12
fieldfare napisał/a: | Labrador absolutnie NIE NADAJE się do budy |
Myślę, że weterynarze i inni specjaliści nie poparli by tego stwierdzenia. Żaden pies w budynku ogrzewanym kaloryferami nie ma za dobrze.
Chyba jednak wszystko zależy od właścicieli. Znam takie małżeństwo, które mając domek z maleńkim ogródkiem trzyma psa na dworze, gdzie ma on swoją budę. Otóż pies przebywa tam bo chce, bo mu jest przyjemnie i chłodno. Kiedy jest b. zimno śpi w domu. Do domu ma też wstęp kiedy tylko zechce przez specjalny otwór z klapką. Na spacery i to długie wychodzi kilka razy dziennie i co może niektórych zdziwić bez żadnej smyczy. Jego buda to po prostu to samo co legowisko w domu, tylko bardziej przyjazne jego naturze. Sierść ma przepiękną i z linieniem dużo mniej kłopotu z uwagi na niską temperaturę w której przebywa. Niestety nasze ogrzewane domy nie są najlepszym rozwiązaniem. Ideałem byłby osobny nieogrzewany pokój dla psa, tylko mało kto może na to sobie pozwolić.
Nasze przekonanie co do tego że labrador nie nadaje się do budy wynika z naszego stosunku do tej rasy, dlatego, że uczłowieczamy te psy. Traktujemy jak dzieci.
Niestety ja zaliczam się też do tej grupy osób i powiem że labrador niby nie nadaje się do budy. Pewnie też przez opinię, że budę kojarzy się z biednym psem przez całe życie przywiązanym do niej łańcuchem.
Przecież labki służące w niektórych służbach nie śpią w łóżkach celników, czy policjantów i są wspaniałymi psami uwielbianymi przez swoich właścicieli
effcyk - 05-07-2009, 22:17
Ryniu napisał/a: | Otóż pies przebywa tam bo chce, bo mu jest przyjemnie i chłodno. Kiedy jest b. zimno śpi w domu. |
Ryniu napisał/a: | Jego buda to po prostu to samo co legowisko w domu, tylko bardziej przyjazne jego naturze |
to własnie taki układ jest u mnie
Ryniu napisał/a: | Nasze przekonanie co do tego że labrador nie nadaje się do budy wynika z naszego stosunku do tej rasy, dlatego, że uczłowieczamy te psy. Traktujemy jak dzieci. |
oj bardzo dobre słowa , sama chciałam to napisać na forum ale bałam sie że ktoś żle to zrozumie i dostane lekki ochrzan
Gosiacz_ek - 06-07-2009, 08:42
effcyk, ja jak najbardziej zgadzam się z tobą i z Ryniem pies to pies ma prawo wyboru, jeśli woli podwórko to po co go ciągnąć do domu na siłę... Ja trzymam pieska w domu tylko dlatego że jest tak nieodłączny ode mnie że nie chce zostawać na podwórku nawet 5 minut jak wie że jestem w domu
iwonadp - 07-07-2009, 13:57
Dlaczego mam psa... ?
Od kiedy pamiętam byłam psiarą ale w pewnym okresie życia moje zapędy zostały uśpione .Dopiero mój syn wymarudził psa ,ale .... zajęło mu to dwa lata .
Zastanawialiśmy się nad rasą ,w grę wchodził golden, labrador i owczarek niemiecki.
Ta ostania rasa została przez nas odrzucona szybko , to nie te psy co " za komuny ",
golden odpał ze wzgledu na długość włosa i został lab . Nasz pies miał być czekoladowy ,tak wymyślił Bartek ale ja skłaniałam się ku czarnuszkowi tzn Rajankowi
ramaya - 24-08-2009, 10:03
tez od zawsze kochalam psiaki, i bylam na podworku czesto wykorzystywana przez starsze kolezanki do wychodzenia z ich pociechami jak im sie nie chcialo, ale mi to nie przeszkadzalo...
w koncu namowilam rodzicow na psiaka, i dolaczyl do nas jamnik, niestety po ok 3 miesiacach moja siostra trafila do szpitala z powodu bardzo ciezkiej alergii i jamniczka trzeba bylo oddac - serce mi sie rozpadlo... no i wiedzialam juz ze pieska w domu rodzinnym miec nie bede mogla....
to sobie wybieralam facetow ktorzy psiaki mieli ale to nie to samo... kiedys moj TZ widzac mnie ze szczeniakami znajomych przysiagl ze kiedys my tez bedziemy mieli smyka... dlugo trzeba bylo czekac, bo warunki nie te, wlasciciel mieszkania sie nie zgadzal itp, ale w koncu moj TZ dotrzymal slowa i jest z nami Badyl
Ewelaa - 24-08-2009, 10:47
Pierwszy pies pojawił sie u mnie w domu już jakieś 9 lat temu. Pamiętam był to dzień matki, a ja wraz z mamą szłam to uczcić do szkoły (1 klasa pdst.) No i podbiegł. Mały, rudy, trochę jamnikowaty szczeniak, który od razu zaskarbił sobie miejsce w naszych sercach. Wyszłyśmy. Miałyśmy nadzieję, że będzie jeszcze pod budynkiem, niestety nie mogłyśmy go znaleźć. Szłyśmy w stronę bloków i nagle zza alejki wyskoczyła ta nieco koślawa kuleczka. No i stało się moje marzenie się spełniło, bo mama zgodziła się by został.
A mojego labcia, mam od niedawna do zaledwie od 3 miesięcy. Zbierałam na niego, odkładałam każdy grosik i namawiałam rodziców. W końcu się zgodzili. No i przywieźli mi mała biszkoptową kulkę, która stała się nieodłączna częścią mojego życia .
Zabieram ja gdzie tylko mogę, była już na mazurach, nad morzem i wielu innych miejscach. Jak tylko wyjeżdżam bez niej, to bardzo szybko zaczynam tęsknić
Huberto - 24-08-2009, 16:36
Widać twoje przywiązanie do pieska i o to właśnie chodzi, że trzeba mieć przywiązanie do psiaka i miłosć, a nie..
Ewelaa - 24-08-2009, 17:03
Chociaż potrafi być nieznośna mimo to nie ma momentu bym jej nie kochała, choćbym nie wiem jak była na nią zła, jak na mnie popatrzy tymi czarnymi węgielkami, wszystko mija .
Lily - 24-08-2009, 20:44
u mnie w domu od zawsze były psiaki.. na początku bałam się psów od pewnego nie przyjemnego incydentu w dzieciństwie. potem znów pokochałam psy i świat bez tych wspaniałych istot byłby nudny. labek mi się szaleńczo podobał, więc postanowiłam, że uzbieram pieniądze i kupię sobie mojego wymarzonego pupila. nie umiem sobie wyobrazić teraz, jak to by było, gdybym nie miała Neo.. psy są najlepszymi przyjaciółmi... najbardziej oddanymi i przywiązanymi do człowieka..
mawi27 - 24-08-2009, 22:50
u mnie bylo ciezko za dzieciaka gdyz ojciec nie wyrazal zgody na zadnego psa, tak wiec z moja siora bylysmy osiedlowymi psiarami ktore kochaly wszystkie psy jakie byly oddalone od swoich panow/pan o jakies 200 m az do czasu gdy naszego podworkowego kolegi sunia miala male i zostala im jedna psinka, a ze kolega potrzebowal pompki do roweru bez namyslu dokonalam 1 w swoim zyciu udanej tranzakcji i tak oto Śniezna pojawila sie u nas w domu i byly ryki, wycie zeby pies zostal no i udalo sie, Śniezka byla mala cos ala jamnik cala biala uszy miala jak prosiak ogon zreszta tez i oczka czarne jak wegielki a do tego biegala bokiem ale my ja kochalismy calym sercem i co sie okazalo byla naszym najwierniejszym przyjacielem jakiego znalam, po nie mialam chopla na punkcie amstaffow i bawilam sie w amatorska hodowle tych psinek (mega fajna rasa ) az do pojawienia sie Lary, ktora byla defakto prezentem dla mojego Love i dla dzieci, bo juz mnie namawialy od dawna na psa, no a ze nadarzyla sie okazja urodziny mojego Tomka, tak tez Lara pojawila sie w naszym domu i powiem ze ciesze sie ze sie na nia zgodzilam , tak jak poprzedniczka Lara z nami jezdzi doslownie wszedzie i bierze udzial w kazych naszych wiekszych lub mniejszych wyapadach, ostatnio miedzyzdroje , po prostu wszyscy sie w niej ZAKOCHALISMY
Katrinaxxl - 24-08-2009, 23:11
Ja ogólnie zawsze w domu miałam jakieś zwierzaki, był moment że w domu mieliśmy 2 koty, dwa kundelki, dwie świnki morskie, rybki i do tego latałam na stadnine opiekować się koniami. Ale wtedy psy mni nie interesowały za bardzo bo trzeba z nimi było wychodzić itp. wolałam świnki i konie z psiorami wychodził mój brat pod przymusem. Tak było jak miałam naście lat. Po przyjeździe do Irlandii wprowadziliśmy się do domku w fajnej dzielnicy lecz jak sie okazało z nie fajnymi sąsiadami. Było to pare babek mieszkających ze swoim dziećmi i psem. Cały czas działy sie tam jakieś burdy, przyjeżdzali jacyś faceci wybijali im szyby z samochdów. one chyba czymś handlowały- tak mi się wydaje. Często przywiązywały swojego psa do klamki drzwi wejściowych jak wyjeżdżały, w ogóle ten pies całe dnie na ogrodzie wył i wyglądał na nieszczęśliwego. Pewnego razu, po powrocie z wakacji zwnou pierwsze co mnie przywitało to skowyt mojego czworonożnego sąsiada, wzięłam od razu krzesło żeby zajrzeć co się dzieje za murem. Zastałam psa zamknietego w rogu ogródka o wymiarach jakoś 1,5 na 4m z budą, wystraszonego, bez wody jedzenia, nawet małej kupki nie było. Jakoś go podkarmiłam i zaczekałam na sąsiadów. Okazało sie że dostali nakaz wyprowadzki i nie mają co z psem zrobić więc zaproponowalam że zajmę sie Princem póki nie będą mogli go zabrać. Pies jak sie okazało czystej krwi czarny roczny labrador okazał się wspaniłym zwierzakiem. Nie znałam wcześniej tej rasy. Od razy wleciał do fontanny na moim ogródku, cieszył sie i skakał. :)Spędziliśmy razem cudowny tydzień, na spacerkach, mizianiu, zabawach. niestety zjawili sie właściciele i mi go zabrali... a ja cały czas miałam nadzieje ze moze jednak mi go zostawią.. nawet chciałam im to zaproponować. Jak go zabrali to nie odzywalam sie do współlokatorów przez 3 dni bo byłam wściekła że oddali mojego Princa pod moją nie obecnośc. Potem jednak zjawiła sie właścicielka po reszte rzeczy psa i mówiła że nie poznaje psa, że zrobił sie grzeczniejszy- widąc potrzebował tylko trochę uwagi. Zaproponowała mi że w zamian za to da mi szczeniaka bo w jej rodzinie ktoś hoduje psy. Oczywiście sie nie doczekała. Potem przeprowadziliśmy się do innego miasta a ja obiecalam sobie że będę miała mojego małego Princa spowrotem. Przez ten czas poczytałam dużo o labkach między innymi na tym forum no i znalazłam ogłosszenie że w domowej hodowli urodziły się szczeniorki, po chwili wahania zarezerowałam czarnego chłopczyka a po miesiącu odebrałam mojego Princa czyli obecnego Figusia :)diabła właśnie ukradl mi skarpete znowu:) taka jest nasza historia
Labidor - 04-11-2009, 17:45
Dlaczego mam psa ?
" BO JAK SIĘ CZŁOWIEK CZUĆ MA KIEDY NIEMA WŁASNEGO PSA ? "
dzionga - 04-11-2009, 20:11
Od kiedy pamiętam w moim życiu był jakiś pies najczęściej kundelek,gdyż dla moich rodziców był najwierniejszy....,lub inne zwierzątku. Od 1.5 miesiąca nie mam żadnego zwierzątka.. I postanowiłam że zakupię sobie w końcu jakiego rasowego psa. Wybierałam wśród ras które mi się podobają.. Gdy dokonałam wstępnej selekcji wykluczyłam z niej leniwych psów,i z innymi negatywnymi cechami.. Aż pozostał mi na liście labrador,który jak dla mnie jest idealną rasą,co prawda w ostatnim czasie bardzo powszechną rasą ,ale to mi nie przeszkadza.;] Potem pozostało spytanie się rodziców.. a oni się zgodzili,gdyż nasi znajomi mają Labradorkę i bardzo ją Lubia Dostane pieska w ramach świątecznego prezentu..
iness8@o2.pl - 04-11-2009, 20:28
dzionga, na pewno dobrze przemyślałaś wybór? Wiesz to nie jest taki pies jak z reklamy...
Labidor - 04-11-2009, 21:14
dzionga- Jeżeli jesteś pewna ze podołasz opieka i odpowiedzialnością za psiaka tej rasy to na prezent na pewno świetny pomysł ale radziła bym to sobie jeszcze dobrze przemyśleć
dzionga - 04-11-2009, 21:15
iness8@o2.pl napisał/a: | dzionga, na pewno dobrze przemyślałaś wybór? Wiesz to nie jest taki pies jak z reklamy... |
Oczywiście przemyślałam kilka razy.. I jestem pewna swojego wyboru.
bednarz80 - 02-12-2009, 20:07
Witam.U mnie też od zawsze był pies,nawet kiedyś jak mieszkaliśmy w domku jednorodzinnym to wchodziłem do psa do budy i znim spalem.Bardzo kocham zwierzeta,miałem kundelka 15 lat który byłtroche agresywny i nigdy nie mogłem go spuszczać ze smyczy dlatego zdecydowałem sie na najberdziej przyjazną rase na świecie a jest nią oczywiscie LABRADOR.Ten piesek ma tyle radości w sobie.on wiecznie się cieszy nawet gdy sie naniego czasami krzyknie.Do dzieci jest zajefajny a nie ukrywam że jeszcze ze 2 lata i zdecydujemy sie na potomka.W tej chwili przyjezdza do nas moja siostra ze swoją 2 letnią córką i nasz mały labek tak cudownie się z niąbawi (to jest takie fajne).Pozdrawiam
Ewelina - 02-12-2009, 22:59
Mam psa ponieważ, kocham zwierzęta i życie bez nich dla mnie nie ma sensu.Mam psa ponieważ jest dla mnie przyjacielek i oparciem którego nie mam wśród ludzi.Uwielbiam spacery i często nie miałam z kim spacerować.Mam psa, którego kocham
patunia1985 - 02-12-2009, 22:59
To teraz opowiem moją historie niezbyt barwna ale jaednak jest
Ja jako dziecko i nastolatka bałam sie psów , Zazdrosciłam ludziom którzy je mieli ale nie potrafiłam sie przełamać żeby nawet któregoś pogłaskać bo baam sie ze mi cos zrobi , ale wiem teraz ze takie przekonanie brało sie z tego ze wszyscy wokoło mi powtarzali ,że psu sie nie wierzy itd. Więc co miałam mysleć? Ale tak po 18-stce cos sie we mnie odmieniło i uparłam sie ze chce psa, ale wtedy była gadka ,że "do bloków nie" itd. Jak wprowadziliśmy sie do nowego domku to na poczatku też njie bo nie ma ogrodzenia, a jak juz było ogrodzenie to znów gadka ,że pies to obowiązek i tym podobne. Ale postanowiłam ze tym razem juz nie popuszcze i postawiłam rodzine przed faktem dokonanym " W sobote jedziemy po psa" , Nie mieli wyjścia i koniec. Mam mojego pierwszego psa , labusia i teraz wiem ze życie bez niego było jakies puste i bez sensu, Teraz jest inaczej i lepiej, bo pies to najlepsze co w życiu mi sie przytrafiło jak dotychczas
Od teraz codzienny spacer to rytuał , którego zawsze mi brakowało, przez to poznałam pół osiedla a wczesniej znalam tylko paru sąsiadów. Ludzie odnosza sie do mnie przyjaznie i tak jest dobrze.
anetka. - 29-12-2009, 17:57
hmmm a ja od zawsze miałam w domu psa, od małego tylko że zawsze były to owczarki niemieckie... niestety jedną trzeba było uśpić bo była bardzo chora drugą mi ukradli a trzecia jest z nami i jest super
teraz zdecydowałam się na labradora. czemu?
bo owczarki są bardzo chorowite, raz. dwa trzeba mi psa który kocha wodę i uwielbia dzieci... to na jaką inną rasę mogłam się zdecydować ??
orlosia - 29-12-2009, 20:39
Dlaczego?
bo podobno pies jest najlepszym przyjacielem człowieka!!
Ewelina - 29-12-2009, 20:49
orlosia12 napisał/a: | podobno |
To bym wykluczyła
anetka. - 29-12-2009, 20:53
orlosia12 napisał/a: | Dlaczego?
bo podobno pies jest najlepszym przyjacielem człowieka!! |
no właśnie o najważniejszym zapomniałam !!!
dzionga - 29-12-2009, 22:14
U mnie w domu pies był od zawsze:)
Od kiedy sie urodziłam miałam psa w domu.
Psy sa oczywiście najlepszym przyjacielem człowieka
Miałam różne psy od kundelka aż po labradora:)
konraad - 29-12-2009, 22:35
A u mnie to było tak. Bardzo chciałem kiedyś psa. Ale rodzice się nie zgadzali. Więc byłem w tym roku na Kursie Młodszego Ratownika Wodnego i zobaczyłem tam przeróżne psy i były Labradory. I od wtedy bardzo chciałem Labradora. Zacząłem szperać na w internecie czytać na forum, i dowiedziałem się, że są też czekoladowe. I się zakochałem. Chciałem żeby mój pies był razem ze na ratownikiem (może wypali ), przeciwny psu był mój Tato. ale jak odebraliśmy Lakiego to normalnie jak by się zmienił. I się z nim bawi i w ogóle jest zadowolony
Mistic - 31-12-2009, 14:17
W mojej rodzinie zawsze było pełno zwierzaków, u babci były psy, koty i zwierzęta gospodarcze. Zawsze też była jakaś kobyłka odratowana z rzeźni i zawsze miała na imię Baśka. Wujek weterynarz też miał miękkie serce i jak mu ktoś przynosił do lecznicy zdrowego młodego psa i kazał uśpić to brał go do domu
Inny mój wujek z kolei miał sklep z egzotycznymi zwierzętami, u niego jako dzieciak miałam pierwszy kontakt z boa tęczowym.
W domu zawsze były rybki i papugi taty. Miałam 2 lata jak w srodku zimy znaleźliśmy prawie zamarznietego szczeniaka, nie było siły trzeba go było uratować. Dostał na imię Bambo (rodzice pozwolili mi wybrać, był czarny a ja była na etepie murzynka bambo i tak zostało). Przeżył z nami 14 lat. Po jego śmierci pojechałam z mamą do schroniska i przytargałam następną ofiarę losu, zabiedzonego i zastraszonego rocznego kundelka o imieniu Doguś. szybko przyzwyczaił się do imienia Szeri bo mi ten Doguś w gardle stawał ile razy miałam go zawołać
Szeri ma już 12 latek, mieszka z moją mamą okrutnie ją terroryzując.
Gdy zamieszkaliśmy z moim TŻ we własnym mieszkaniu planowaliśmy pieska, ale najpierw chcieliśmy mieć jakie takie warunki domowe (obydwoje wtedy byliśmy bez pracy), gdy pewnego wieczoru dostałam od kumpeli tel z błaganiem zebym zaopiekowała się szczeniaczkiem przez jedną noc bo nie ma co z nim zrobić.
Zgodziłam się, przywiozła coś co ciężko było określić, wiadomo było jedynie że to suczka i matka była labradorką, tatuś się nie przedstawił
Nikt biedusi nie chciał bo nie wiadomo było co z niej wyrośnie, i była stanowczo za młoda na odłączenie od matki (ok 5 tygodni).Daliśmy jej na imię Hera. Wyrósł z niej śliczny miks ONka z labkiem, jedna noc się rozciągneła na prawie 6 lat, niestety rak ją zabrał.
I teraz mam Mistuchę, którą dostałam od mojego TŻ gdy nie mogłam się pozbierać po stracie Hery, jest moją najsłodszą pocieszycielką, bo trudno się nie śmiac kiedy odstawia swoje show
goldi845 - 31-12-2009, 15:15
he he to ładne zoo miałaś a Herunia była taka super w końcu jaka pani taki pies
[ Dodano: Czw 31 Gru, 2009 ]
A u mnie zaczęło się od tego że tata z mama kiedyś przynieśli kundelka którego znaleźli nazwali ja Sunia po 5 latach jak sunia była u nas zdechła bo zjadła jakaś trutkę na polu później przez długi okres czasu nie mieliśmy psa ale Ja zawsze coś wykombinuje wiec szukałam szczeniaka na telegazecie bo internetu jeszcze w tedy nie znałam i zmalałam małą biała kulkę Nukiego który jest do tej pory z nami od 10 lat później przewinęło sie wiele szczeniaków przez mój dom bo gdzie nie szłam tam jakiegoś szczeniaka znalazłam i oddawałam ludziom . Jeszcze w tym czasie miałam bernardyna Nero ale musiałam go oddać z powodu tego że był bardzo agresywny i rzucał się na starsze osoby no i po tych wszystkich moich wyczynach trafiła do mnie Goldinka no i teraz Niva
Martie - 31-12-2009, 18:34
U mnie było tak, że zawsze jakiś pies w domu był, potem okazało się, że siostra ma silną alergie na psią sierść I nie mogłam niestety mieć w domu psa , więc jak tylko siostra wyszła za mąż i się wyprowadziła ja zaczęłam namawiać rodziców było tylko pytanie... jakiego? Mama chciała yorka, a ja wole trochę większe psiaki, potem był golden ale stwierdziliśmy, że lepiej psa z krótszą sierścią i w końcu po długich rozmyślaniach i czytaniu padło na labradora (ja chciałam na samym początku psa obronnego, lecz stwierdziliśmy, że takiego psa trzeba umieć wychować i moglibyśmy mieć z tym problem).
Mama rozmawiała też ze swoim znajomym na ten temat (prowadzi on hodowle jamników szorstkowłosych), zdeklarował się, że znajdzie dla nas psa i znalazł . I tak trafił do nas Haker
anusia - 01-01-2010, 20:20
hmm. Mnie od zawsze pasjonowały psy . Od małego wychowywałam sie z psem , pies to przyjaciel w kazdym momencie . Tylko niestety gdy jakiegoś pokochałam zaraz go traciłam (nieszczesne wypadki) Jednak z jednym przezylam wspaniale chwile i po jego śmierci ciezko bylo . Rodzice nie chcieli zadnego juz psa nie chcieli przez to samo znow przechodzic , chociaz ja widzialam ze tak na prawde by pragneli psiaka noi w wakacje wkoncu wzielam sprawy w swoje rece ciezko pracowalam zarobilam dosc pieniedzy na psa po rozmowie z rodzicami wywnioskowalam ze mimo tego chcieli by psa noi kupiłam ślicznego labradorka;D Nie załuje Tego chociaz Draco potrafi mnie wyprowadzic z rownowagi ale i tak go kocham Ogolnie uwielbiam psy dużych ras ale zawsze najbradziej podobały mi sie labki
Majaa1028 - 03-01-2010, 10:01
U mnie w domku były tylko rybki Moi rodzice nie chcieli kupić psa, bo mówili że to zbyt duża odpowiedzialność (wcześniej oboje mieli psa.!) i jak pies urośnie to mi się znudzi i przestanę z nim wychodzić na spacery i wgl nie będę się nim opiekować... Ale na szczęście po roku dużych rozmyślań się zgodzili A co do rasy to jakoś kiedyś spotkałam taką miłą panią z labem i pogadałam z nią. Poszukałam w internecie, dużo się dowiedziałam i przedstawiłam rodzicom swoją propozycję. Zgodzili się ale problem był jeszcze z kolorem Tata chciał biszkopta, a moja mama czarnego, ja po prostu chciałam psiaka Ostatecznie wyszła czekoladka...
brahmadaitya - 09-01-2010, 18:28
zeszły rok był dla mnie i mojego męża ciężki. nasz kot zachorował na białaczke i w sierpniu musieliśmy się z nim rozstać a miesiąc później odszedł mój 14 letni owczarek niemiecki w domu zrobiło sie bardzo smutno i przeraźliwie cicho. pomyślałam wtedy że musze coś z tym zrobić bo oszaleje. strach przed białaczką sprawił ze już nie chcieliśmy kota więc wybór padł na psa. pracowałam z psami celniczymi i zakochałam się w labradorach. wiedziałam że są to energiczne psy, że potrzebują ciepła i uwagi. stało się oczywiste że musimy kupić labka a los chciał że tego dnia kiedy jechaliśmy do hodowli po Lesera, mój mąż znalazł zmarzmiętego i wygłodzonego kociaka tak więc teraz mamy i psa i kota i razem sie wychowują. mamy w domu niezły sajgon ale i wielką radość jak patrzymy na tych łobuzików
Bania_Lab - 14-01-2010, 07:48
Po pierwsze to chcmy szczegolnie serdecznie powitac uzytkownika brahmadaitya i lesera moja Bania tez sie urodzila 18.10.09 U nas zawsze pies byl w kojcu, z reguly jakis mieszaniec. teraz gdy poszedlismy na swoje i sami jestesmy sobie panami stwierdzilismy ze trzeba miec psa. oczywiscie rodzice pytali "a po Wam pies?" ale juz po kilku godzinach od przyjscia bani rodzice wydzwaniali i pytali sie "jak bania?"
brahmadaitya - 14-01-2010, 08:48
Dziękujemy za takie miłe powitanie!!!! mam nadzieje że będziemy mieli okazje wymienić się doświadczeniami wychowawczymi i porozmawiać o postępach i psotach naszych labkowych rówieśników Pozdrawiamy serdecznie i WITAMY NA FORUM!!!!!
becis - 26-01-2010, 09:48
U mnie w domu zawsze były psy
ostatniego psa musiał wywieść na wieś mój mąż i powiedział że nie chce mieć więcej psa
w domu zrobiło się strasznie cicho
siedziałam lub wychodziłam popołudniami sama
kiedy dzieci kupiły mi labusia mąż nie odzywał się do mnie (2 dni)
w trzecim dniu wsadziłam mu psa do łóżka i od tamtej pory są najlepszymi kumplami
Kiedy mój ślubny przychodzi do domu Kody łapie smycz w pysk i leci do niego i nie odpuści dopóki nie wyjdzie z nim na spacerek
Err - 04-02-2010, 01:21
Witam wszystkich, a u nas wyglądało to tak, wójostwo mojej koleżanki chciało oddać psa bo jedna z ich córek dostała alergi na sierść (akurat) i z ciężkim żalem ale muszą oddać labka, jak to usłyszałem odrazu postanowiłem przekonać żonę bo tylko ona była przeciw a to dlatego że mieliśmy już kiedyś labka przez pięć lat i doświadczenie że strasznie się leni no ale się udało więc pojechaliśmy po niego Normalnie był słodki cudowny ale po przyjeździe do domu coś mi zaczeło niepasować w zachowaniu tego cudnego psiaka poprostu był tak rozpuszczony że hej a miał już 6 miesięcy oto wymagania jakie miał; spać -tylko na łużku
załatwianie się bez problemu on to może robić w domu
posłuszeństwo - tak wy ludzie musicie się słuchać i byc posłuszni
smycz- to ja wam pokażę jaki jestem silny na smyczy(ciągnał gdzie chciał i nic go nie iteresowało).
ucieczka z domu- no przecież wiem jak otworzyć drzwi
obiad- jak zacznę skamlać i wyć to napewno mi coś dacie ze stolu.
normalnie była masakra ale po tygodniu nauki i szkoleniu zrobił się z niego najcudowniejszy pies na świecie, dzis niewyobrażam sobie domu bez cudnego Benka .
no i jak się potem okazało zadzwonili właściciele Rastiego(bo tak się kiedyś nazywał) i spytali się, jak dajemy sobie radę i tu szydło wyszło z worka, okazało się że benek to był prezent urodzinowy jednej z dwóch córek i dopóki był malutki to był słodki itp... ale jak podrósł to nikt niechciał lub nie miał czasu uczyć go podstaw dobrego wychowania a piesek to szybko zkumał i robił co chciał i niedawali już sobie rady. Dziś się ciesze że tak się stało bo mam cudownego mądrego psa który jest świetnym towarzyszyszem. tylko szkoda że znów ludzie potraktowali psa jako zabawkę a jak była fe to trzeba się jej pozbyć choć ja akurat jestem z tego konkretnego zdarzenia BARDZO zadowolony
Paulinna - 28-04-2010, 06:57
Ja nie mam labradora, ale to że wychodzę z Prezesem na spacery to było tak:
Spacerowałam z moim psem i spotkałam panią mieszkającą niedaleko mnie. Wiedziałam że ma labka, a że rozmawiałyśmy o psach to stwierdziłam że mam niepowtarzalną okazję zapytać czy mogę wyjść kiedyś z Prezesem na spacer i zapytałam
laurciusia22 - 15-05-2010, 22:01
Siemka !
Nasz piesio był prezentem dla naszej młodszej córki .
Jednakże czar minął .
Fascynacja ze strony dzieci minęła .
Jednak z czasem my zakochaliśmy się w nim i nigdy nie sądziliśmy że można tak bardzo pokochać psa i stał się naszym pupilkiem .
mibec - 16-05-2010, 00:09
Przez większość mojego życia w domu były pieski, ze schroniska, bo tak chcieli Rodzice. Po uśpieniu 16-stoletniego szpicopodobnego Lucky'ego (miałam 20 lat), Rodzice powiedzieli, że nie chcą już żadnego pieska, bo to niepotrzebna miłość, która sprawia wiele bólu. Ale ile można żyć bez piecha w domu? Po trzech miesiącach pojechaliśmy do schroniska i dostałam od mojego obecnego narzeczonego, Maksa- mieszankę labka z czymś . Po dwóch latach zdecydowaliśmy się na wyjazd do Anglii (niby na pół roku), Maks zastał z rodzicami. Pobyt w Anglii się przeciągał, w międzyczasie odszedł Tato, Mama przywiązała się do Maksa i powiedziała, że jak wrócę, to mi go nie odda. Po prawie trzech latach w Telford wahałam się nad powrotem do Polski, zaczęłam szukać pracy - miałam już pewną, ale mój narzeczony nie chciał wracać.... Zagwozdka, co robić... W końcu powiedziałam mu że zostanę, jak kupimy pieska. I co powiedział? "Ok, ale labradorka". A od zakupu Maksa zawsze mnie ciekawiła ta rasa, więc nie było już zbędnych dyskusji. Kilka minut i telefon do właścicieli wynajmowanego mieszkania, czy możemy mieć piecha - po dwóch dniach się zgodzili, więc zamiast pracować szukałam w internecie labków. M. proponował, żeby pojeździć po hodowlach i pooglądać psiaki, ale ja wiedziałam, że pierwszy, który trafi na moje ręce będzie mój . Dzwoniłam do hodowli z pracy, ale nie odbierali telefonu, więc jak co piątek pojechaliśmy na zakupy- w drodze zadzwonił telefon: hodowczyni powiedziała, że ma jeszcze jednego biszkoptowego mężczyznę. Pojechaliśmy, M. czuł się strasznie - bolała go głowa, marzył tylko o łóżku, ale..... po perypetiach z trafieniem na miejsce, Kruszynek jest naszym synkiem
dzionga - 16-05-2010, 08:47
mibec, świetna historia
Madziuja - 16-05-2010, 10:20
mibec, mmoże to głupie ale wzruszyłam sie
Jak jeszcze mieszkałam z rodzicami całe życie towarzyszyły mi pieski...znajdy.Były wspaniałe,zreszta do dzisiaj z rodzicami pozostał mój Axelek,któremu na starość nie chciałam mieszać w głowie i zabierać do innego domku.Chłopak też całe życie miał psiaki.Jak zamieszkaliśmy razem zaczeło nam brakować wiernego towarzysza,który cieszy jak przychodzisz do domu i kocha Cie bezwarunkowo.Dwa razy wybraliśmy psy ze schroniska ale jak pojechalismy po nie to pierw jeden wrócił do właścicieli a drugiego adoptowano przed nami.Padł wybór na labradora.Znajomi mają od 4 lat,czytaliśmy prócz tego o rasie więc wiedzieliśmy na co się piszemy.No i to był nasz najtrafniejszy wybór.Nie ważne te wszystkie zniszczenia,początkowo nieprzespane noce i inne perypetie w stosunku do tego co Kenzo nam daje
christines11 - 16-05-2010, 13:36
Sandy to mój 1-szy labrador ale no cóż 5-ty pies.
Mieliśmy po prostu pecha.
1-szy mój Piesek Daisy(kundel) niestety byla bardzo agresywna atakowała parę razy mnie i inne osoby i cóż nic jej nie pomagało a nie mogliśmy ryzykować zeby ktoś jeszcze został ranny
2-gi także nazywał sie Daisy ale był chłopakiem i meisznką jamnika. Miał się przez rok cudownie niesety pewnego dnia zdechł nie wiadomo z jakiej przyczyny ...
3-ci pies był Lessy (kundelek) mieliśmy ja przez niecaly tydzień bo właściciel u którego była nie wiedział że psa sie odrobacza
4-ty piesek to Jenny (kundelek) przetrwała z nami 6 lat i miala raz male pieski (jakie słodziaki) i naprawde była super chociaż gdy tylko poszlam np. do taolety raz dwa!! i już była za płotem pobiegać po świecie musiałam ja gonić (nie było to łatwo ).
Bylo bardzo dobrze gdyby nie zdechła
5-ta psinka to miala czarniutka Sandy i moja moja naj naj naj zdecydowałam sie na labradora bo bardzo lubi człowieka no i mnie lubi i nie umiem się z nią rozstać i uważam że jest naj naj naj- lepsza madrzejsza itp.
Proszę nie nadużywać emotikon! Patrz regulamin. Mod
dzionga - 16-05-2010, 13:47
Claire to tez jest mój pierwszy labrador.. I także nie miałam szczęścia do psów.
Pierwszy pies 'Saba' gdy miałam 4 latka jako szczeniak został dany moim dziadkom..
Później był Cockier - mieszaniec 'chyba labrador'. w sensie posturę miał labka,ale kolory beagla. Mieliśmy go od szczeniaka,urodził się 1 listopada 2000 roku,a odszedł w marcu 2008 [*]. Między czasie pojawił się u nas Tuptuś(kundelek),bo w 2001 roku do nas zawitał iz został do września 2009r. Z tym że Tuptuś był psem mojej ciotki,ale od niej uciekał do nas i pewnego dnia już został u nas na zawsze .
to był tuptusiek .
Po jego śmierci zapragnęłam mieć psa,takiego swojego,tylko dla mnie. i mam Claire
matipietrzak96 - 06-06-2010, 14:34
Pierwszy raz psa ujrzałem zaraz po przyjeździe do domu ze szpitala. Był to mieszaniec, rudy, postawa boksera, miłość do opiekuna Labradora. Miał na imię Dżekus. Niestety moi dziadkowie - to oni byli właścicielami - musieli go uśpić (bodajże w 2004 roku), bo moja kuzynka jest uczulona na sierść. Od tamtego czasu błagałem rodziców o Labradora, aż w końcu się zgodzili i 1.05.2010 (dokładnie w 5. rocznicę mojej Pierwszej Komunii Świętej) zostałem opiekunem Maksa.
Huberto - 10-06-2010, 15:38
mibec , bardzo, bardzo ciekawa historia z twoimi psiakami widać że je kochasz i tak trzymaj.
mibec - 11-06-2010, 16:42
Huberto napisał/a: | mibec , bardzo, bardzo ciekawa historia z twoimi psiakami widać że je kochasz i tak trzymaj. |
Dziekuje:)
Znalazlam mala foteczke Maxa:
agna_w - 25-08-2010, 08:05
Już od jakiegoś czasu chciałam mieć psa. Wahałam się nad Goldenem i Labladorem dość długi czas. Ponad to długo długo nie miałam niestety czasu na pieska, przez studia i pracę. Obiecała sobie że jak tylko skończę studia to w nagrodę kupuję Labladorka:) i tak właśnie mam u siebie Nugata:)
dzionga - 25-08-2010, 08:34
agna_w, To gratuluję labladorka xD Ja mam labradorkę ; DD
agna_w - 25-08-2010, 10:02
oj przepraszam za przejęzyczenie:) Labradora - Nugata. Pozdrawam.
Franula - 22-09-2010, 18:36
Od narodzin miałam psy. Pierwszą miała amstafkę, nie wiem jak się nazywała, ale była ze mną od urodzenia. Bujała mnie w wózku, gdy ktoś oprócz rodziców i dziadków podchodził do wózka mógł stracić wszystko co wyciągnął w moją stronę. Razem z rękami. Później przeprowadziłam się do Łodzi i psa miałam dopiero w 2005 roku, beagla Migiego. Oddaliśmy go dla znajomych, którzy mieszkają pod lasem, bo nie było w takim mieście dla niego warunków. Gdy teraz przeprowadziliśmy się w te tereny znalazłam na allegro czekoladowego labka. Okazało się, że już go nie ma, ktoś go kupił, ale są maluszki z drugiego miotu. Mój tata po "cichu" zażartował, żeby hodowca wybrał największego samca i od października 2009 towarzyszy mi moja czekoladka- Franuś.
Cedeemka - 26-09-2010, 19:56
dlaczego mam psa?
bo tak bardzo cenie tą bezinteresowną miłość!
Franula - 27-09-2010, 19:33
Cedeemka, to jest chyba główny powód. Pies to najlepszy przyjaciel, ktoś kto kocha Cię za nic. Takiej miłości w prawdziwym życiu nie ma, chyba, że przypadki 1/1000000...
Cedeemka - 27-09-2010, 20:07
Świtnie to ujełaś, przypadki 1/1000000
kozung - 27-09-2010, 20:23
witam jestem tu nowa i to mój pierwszy post...
mój psiak został dzisiaj wybrany, będzie Blacky - czarnuszek ma dopiero ok 1,5 miesiąca
a będzie mój dlatego że mam najlepszy rok w życiu i spełniam wszystkie swoje marzenia jednym z nich jest czarny labrador
pozdrawiam gorąco i do napisania
nika - 28-09-2010, 22:26
u mnie to było bardzo spontaniczne.
W pracy w wolnej chwili często oglądałam oferty sprzedaży psów różnych ras - ot tak, żeby poprzeglądać zdjęcia, bo zawsze uwielbiałam psy.
o labradorach nie miałam pojęcia - gdyby ktoś wcześniej zapytał mnie jak wygląda pies tej rasy - to chyba nawet nie wiedziałabym.
z ciekawości wpisałam labrador w wyszukiwarce - zakochałam się! wyszukałam oferty z mojej okolicy i znalazłam ogłoszenie z sąsiedniego miasta - właściciel chciał oddać swojego 10-miesięcznego labka (niby dziecko było uczulone).
w domu wspomniałam o tym mojemu chłopakowi i reakcja była natychmiastowa - dzwonimy, umawiamy się i jedziemy!
i tak też się stało, pojechaliśmy i wzięliśmy Logana do nas
Logan w domu jak zostawał sam (7h dziennie) wszystko niszczył - to był koszmar! dopiero po tym jak z nami zamieszkał zaczęliśmy poznawać zwyczaje tych psów, specyfikę rasy itd itp
Doszliśmy do wniosku, że nic dziwnego, że psiak tak się zachowuje gdy zostaje sam w domu - najzwyczajniej w świecie się nudzi! owszem, miał zabawki, ale ile można bawić się zabawkami, jak w głowie myśli: kiedy wrócą państwo? ile jeszcze? czy w ogóle wrócą? poza tym na spacerach nie zawsze miał okazję się wyszaleć, co też zapewne było przyczyną jego destrukcyjnych zdolności - zbyt dużo energii...
po 4 miesiącach doszliśmy do wniosku, że Loganowi przyda się towarzystwo - na początku chcieliśmy znaleźć mu kompana w jego wieku, ale poszukiwania nie przyniosły rezultatów. znaleźliśmy 3 miesięcznego labka, którego właściciele chcieli oddac - on musi być nasz!
pojechaliśmy, przygarnęliśmy i są razem - Logan i Shiro
Shiro jest u nas od tygodnia, przez pierwsze 2 dni żałowałam tej decyzji - Logan szczekał na małego, pokazywał zęby... bałam się, że się nie przyzwyczai, ale teraz? BAJKA! Logan się zmienił diametralnie - spokojny i opiekuńczy, psiaki bawią się razem, śpią razem - jak patrze na nich razem to aż serce się cieszy... spacery zdecydowanie dłuższe, psy wybiegane, czasami tak zmęczone, że po drodze protestują i kładą się na trawce - brakuje sił by dalej przebierać łapami
to była jedna z najlepszych decyzji w życiu! ahhh...
Maryhna - 28-09-2010, 23:14
Dlaczego?
Bo tak niewiele trzeba by dać im radość. Bo one dają mi jej jeszcze więcej. Bo choćby nie wiem co się działo, zawsze są ze mną.
kaha - 30-09-2010, 20:29
cale zycie chcialam miec psa a rodzice mi nie pozwolili kiedy sie wyprowadzilam moglam spełnic swoje marzenie
i3l4z0 - 05-10-2010, 10:02
Miałam podobnie jak kaha, Całe życie marzyłam by mieć psa ale rodzic mieli świadomość tego, że to oni będą za niego odpowiedzialni bo dziecko jak to dziecko jak mu się nudzi to chce a jak ma zajęcie to mamo idź z psem A więc jak nie pies to kot i tak pojawił się w naszym domu Tygrys. Tak upłynęło 9 lat. Potem zrobiłam się duża poszłam do pracy i poznałam moją drugą połówkę Gdy zamieszkaliśmy razem wiecznie przewijał się temat psa ale wynajmowaliśmy mieszkanie i szybko zostaliśmy sprowadzeni do pionu. Jak tylko zamieszkaliśmy w domu z ogródkiem (znów u moich rodziców ale już razem i na innym piętrze ) Błażej postanowił zrobić mi prezenciocha, wpakował w samochód i zawiózł mnie do domku w którym mieszkał Bako ... po 4 tygodniach był już u nas
agata01510 - 21-10-2010, 10:35
Ja wychowałam się z psami i kotami,ale zawsze psy były u mnie na pierwszym miejscu,od małego byliśmy ja i moje rodzeństwo uczeni,że psy i inne zwierzęta domowe muszą być szanowane,nie były to zwykłe psy,zawsze byli to przyjaciele ,kiedy odchodziły z przyczyn naturalnych czy też losowych,był płacz,smutek i nostalgia,zawsze były i są obecne w naszych wspomnieniach i myślach .Teraz mam małego ratlerka Oskara 4,5 letniego oraz labradora Ramzesa,który ma 21 miesięcy i 7 letniego kota Maćka,cieszymy się z każdej chwili z nimi spędzonej,labrador to zawsze było moje marzenie,to nie było tak,że impulsywnie podjęłam taką decyzję,wiedziałam jaki mają charakter,że czekają mnie rewolucje,ale pomimo to zdecydowaliśmy się z mężem na labka i jest z nami ,2 psy i kot świetnie się ze sobą dogadują,a my cieszymy się,że one są z nami,nasi przyjaciele
olawl93 - 29-10-2010, 13:43
Nasz labrador trafił do nas latem 99'. Piesek został prawdopodobnie przez kogoś porzucony-mieszkamy na obrzeżach miasta a piesek(było widać, że zagłodzony-miał widoczne żebra) błąkał się po osiedlu. Zobaczyli go zabiedzonego mój brat i kuzynka, głaskali go po czym pies poszedł za nimi i położył się przez wejściem do domu i chciał zostać-tak, jakby sobie nas wybrał Teraz nie wyobrażamy sobie bez niego życia, jest częścią rodziny, przekonała się do Niego nawet moja mama, która nie przepadała za psami a linienie Azora doprowadzało ją do szewskiej pasji-nawet przez nią jest teraz rozpieszczany i co chwilę ,,miziany" za uszkiem Teraz twierdzi, że bez Niego nasz dom byłby zupełnie inny, czegoś by w nim brakowało. Co do charakteru naszego psa, to jest cudowny i kochający, ale boi się wielu rzeczy-przypuszczamy, że zanim do nas trafił musiał czegoś przykrego doświadczyć. Bardzo boi się burzy, ognia, nawet wody. Teraz ma 11lat i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie z nami, bo nie wyobrażamy sobie domu bez Niego.
Kamil_Kinga - 30-10-2010, 17:30
olawl93 więcej takich ludzi Z przygarniętym psiakiem jest trudniej ale satysfakcja gwarantowana.
tenshii - 30-10-2010, 19:37
Dlaczego mam psa?
Bo w zyciu tylko to sie liczy, by iść na sześciu nogach i jednej smyczy !!!
Paulinna - 30-10-2010, 19:39
tenshii, dokładnie
karolinna15 - 30-10-2010, 19:39
tenshii napisał/a: | Dlaczego mam psa?
Bo w zyciu tylko to sie liczy, by iść na sześciu nogach i jednej smyczy !!! |
Tak jest
nata - 30-10-2010, 22:24
tenshii napisał/a: | Bo w zyciu tylko to sie liczy, by iść na sześciu nogach i jednej smyczy !!! |
Otóż to!
AnIeLa - 31-10-2010, 12:56
Już kiedyś pisałam, dostałam w pakiecie
mlena - 04-11-2010, 17:07
mnie pies towarzyszył odkąd pamiętam , pierwszego psa miałam w wieku 7 lat przybłęda bezdomna byłam dzieckiem i na placu inne dzieciaki biły starą sunię kijem aj ja wzięłam do domu nakarmiłam rodzicie się nie zgadzali na zabranie ale pies siedział pod domem a ja mu wynosiłam jedzenie w końcu serducha zmiękły i sunia została spędziła u nas jesień swego życia była cudna i mądra odprowadzała mnie do szkoły i nie wiem jak w swym psim umyśle wyliczyła czas ale jak zbliżał się czas zakończenia lekcji uciekała i przychodziła po mnie
kolejny piesek trafił do nas od księdza suczka się oszczeniła i zmarła a ksiądz nie miał co zrobić z maluchami wykarmiłam go butelką jak dziecko niestety nasz kundelek miał wyraźne zmiany w psychice może to brak matki w pierwszych dniach życia był agresywny wobec ludzi tylko domowników akceptował ale mimo problemów jakie sprawiał był prze kochany spędził życie w domu rodziców
potem trzeci psiak to już był mój wybór labek z hodowli piękny biszkopcik jak odszedł to brakowało czegoś bardzo więc teraz od kilku dni czwarty pies mojego życia
Czarna Perła - 23-01-2011, 01:06
Mi psy towarzyszyly od dziecka. Obecnego labradora kupil moj narzeczony. Razem po niego pojechalismy i wybralismy go spośród gromadki radosnych szczeniakow. Rodzicom nie powiedzielismy,zeby nie probowali sie nie zgodzic. Piesek od razu zamieszkal u mnie. Byl to styczen,a w sierpniu mielismy sie pobrac z narzeczonym i zamieszkac razem,wiec nie bylo sensu,zeby psiak co kilka miesiecy musial przyzwyczajac sie do nowego domu. Poza tym ja mam bezpiecznie ogrodzone podworko. Od tamtego dnia minely juz trzy lata,nasz pocieszny szczeniak wyrosl i szczesliwie sobie z nami zyje.
oliffka20 - 24-01-2011, 13:06
Ja bez pieska nie wyobrażam sobie życia. Pierwszego pieska miałam jako dziecko, kiedy mieszkałam w Katowicach. Mama absolutnie nie chciała się zgodzić na psa bo "nie będziemy z nim wychodzić". Aż pewnego dnia siostra przyniosła do domu pieska którego ktoś wrzucił do autobusu, żeby pojechał w siną dal. Pamiętam to jakby było wczoraj, siostra trzymała na rękach czarnego kundelka i powiedziała "mamo wiem że się nie zgodzisz ale musisz" I Asterka została z nami. Jak odeszła, przez 5 lat nie chciałam mieć innego pieska, ale wiedziałam że jak już to będzie to labrador. No i mamy, zapewne z jakiejś pseudohodowli bo piesek kosztował 400 zł ale kupił go sobie kolega mojego narzeczonego, który po 2 tygodniach stwierdził że jednak nie ma warunków na psa. No i tak Diana jest z nami I choć nie jest rasowa i nie ma rodowodu to bym jej nigdy za nic nie zamieniła:)
fleuriste - 24-01-2011, 18:49
Ja długo czekałam na moją kluseczkę...w moim rodzinnym domu nie mogłam mieć psa, bo rodzice się nie zgadzali, jak wyjechałam na studia to też nie za bardzo to było możliwe, bo wynajmowałam pokój, a właściciel mieszkania był przeciwko jakimkolwiek zwierzętom.
Dopiero teraz, kiedy mamy swoje mieszkanie zdecydowaliśmy się na pieska.
Zastanawialiśmy się nad jakimś małym np. buldogiem francuskim, bo mieszkamy w bloku, ale zawsze podobały mi się labki, tylko myślałam, że "nie nadają się" do mieszkania. Planowaliśmy na razie wstępnie zakup pieska. Ogromne było moje zaskoczenie, jak pewnego dnia mąż przyniósł do domu takiego małego biszkopcika Okazało się, że jakiś kolega kolegi kupił sobie labradorkę i po kilku dniach mu się odwidziało i postanowił ją oddać... jak bardzo się cieszę, że niunia jest nami
oliffka20 - 24-01-2011, 19:46
fleuriste napisał/a: | kolega kolegi kupił sobie labradorkę i po kilku dniach mu się odwidziało |
to podobnie jak u mnie. Ludzie bez zastanowienia biorą psa a potem im się odwidzi
fleuriste - 25-01-2011, 07:42
No właśnie, dobrze, że trafiła do nas aż mi się łezka kręci jak pomyśle,że mogła wylądować w schronisku, albo na ulicy...
Lilitu - 06-02-2011, 17:52
Ja z racji dzieciństwa spędzonego u dziadków na wsi zawsze miałam psa. Moi rodzice mieszkający w Krakowie też. Zawsze braliśmy jakiegoś psiaka w "potrzebie", zazwyczaj były u nas krótko, ale wszystkie były kochane (naliczyłam, ze przez 20 lat miałam z 10 psów).
A z Odzikiem, to oboje mieliśmy problem. On został oddany przez właścicieli, którzy wyprowadzili się z kraju do ich znajomych, którzy nie mogli go trzymać (w pokoju zaadaptowanym na biuro). Mnie kilka tygodni wcześniej ktoś ukradł psa, do którego byłam bardzo przywiązana. W związku z moimi wcześniejszymi problemami pojawiła się depresja. Mój tata, zabrał mnie żebym go zobaczyła i spodobał mi się, ale nie chciałam kolejnego psa. Koniec końców zadecydowała moja mama, a ja z Odiem "docieraliśmy" się kilka tygodni.
Teraz nie oddałabym go nikomu, mimo, że dalej liczę, że ten poprzedni jakimś cudem się znajdzie...
Piotrek.R - 16-03-2011, 16:13
Pewnego razu przez cudowny przypadek poznałem w sieci fantastyczną kobietę jak się później okazało nasza znajomość przerodziła się w wirtualną przyjaźń. Tysiące rozmów, wiadomości, smsów - poznawaliśmy się, swoje pragnienia ,marzenia a jednym z moich największych był czarniutki labrador i co ? Ta Szalona Kobieta postanowiła spełnić moje marzenie i pomimo moich sprzeciwów zrobiła to a ja niewiele już miałem do powiedzenia w tej sprawie . Zadzwoniła do mnie z wiadomością że piesio do odebrania za dwa tygodnie ten wyśniony wymarzony którego sam wcześniej nieświadomy pokazałem jej na Allegro i że musimy się umówić najlepiej w Bydgoszczy (pierwsze spotkanie w realu i to jeszcze w takich okolicznościach - szok !! ) Jadę chociaż sam nie wierzę w to co się dzieje !! Bydgoszcz piękne miasto wcześniej mi nie znane i dworzec PKS i rzeczka miejsce naszego spotkania, już z daleka poznałem ją a serce waliło jak oszalałe , witam się nieśmiałym pocałunkiem - ona zjawiskowa kobieta !!! trzymała na rękach pięknego czarnego labradora z ogromną czerwoną kokardą na szyi , prezent dla mnie !!!!! To najwspanialszy prezent jaki w życiu dostałem od najwspanialszej kobiety jaką poznałem Nigdy jej nie zapomnę, jej pięknych oczu, delikatnego uśmiechu i tego pocałunku na pożegnanie ...
Cziko - 17-03-2011, 17:47
Piotrek.R, Twoja historia to się nadaje na komedię romantyczną
Ja zawsze marzyłam o psie, do 5 roku życia miałam kundelka, później od 12-13 tak jakby miałam Amstaffa, ale z powodu pojawienia się dziecka w domu, trzeba było uśpić. I z tęsknoty, długo męczyłam rodziców o psa, i wspólną decyzją postanowiliśmy wziąć do domu naszego Czikusia Bardzo mnie to cieszy, bo pies strasznie jednoczy rodzinę, więcej się przebywa na dworze, same korzyści
Piotrek.R - 17-03-2011, 18:28
Ech Cziko uwierz mi że to była niesamowita historia a i tak pominąłem wiele wątków
[ Dodano: 17-03-2011, 18:31 ]
Ado oczywiście ale cziko też jest super sympatyczny
Cziko - 17-03-2011, 18:59
niesamowita to mało powiedziane
i nalegam założyć Fido galerię tutaj, bo pyszczek na awatarze ma przesłodki
Piotrek.R - 18-03-2011, 12:57
To właśnie ten przesłodki pyszczek tak mnie zauroczył chociaż teraz już chłopak troszkę wydoroślał ale słodkość jego pyszczka jest wciąż taka sama
A jeśli chodzi o galerię to postaram się w najbliższym czasie takową założyć
donia457 - 27-03-2011, 00:38
Psy w moim domu byly od zawsze,pamietam ze tydzien po mojej komunii przyprowadzialm czarnego kundelka, ktory wloczyl sie po okolicy.i tak zaczely sie przygody z psami na dobre,pozniej maz mnie zarazil psami ,krore posiadaja rodowod,bieganie po ringu-wystawy,to bylo cos cudownego:)jakbym miala domek i warunki pewnie bym miala "male stado"chociaz w tej chwili nie moge narzekac trojka dzieci i 3 psy w 3 pokojowym mieszkaniu
Nataeelll - 27-03-2011, 08:27
No to Cię podziwiam ja nie mam dzieci ale za to ta mała szogunica przewraca całe życie do góry nogami, ale nie żałuje bo jest wspaniałym psem
dominika92 - 27-03-2011, 08:40
cudowne te wasze historie
ja do tej pory nie moge uwierzyć że tak łatwo poszło z Demi, moim pierwszym psem..zawsze marzyłam, żeby mieć psa, jako że uwielbiałam długie spacery, miałam wtedy 13 lat, koleżaneczki udawały wielkie gwiazdy a na spacer czy rolki to już żadna nie chciała iść pojechałam raz do koleżanki która miała labradora..zakochałam sie w tym psie..kilka tygodni później byliśmy z tatą na rowerach, odpoczywaliśmy w parku na ławce i przed nami przebiegł labrador który w szaleńczym tempie wpadł do sadzawki i wtedy zaczęłam błagać o psa. zawarliśmy z tatą układ, jeśli będę przez pół roku odpowiedzialna, grzeczna, będę sprzątać , wynosić śmieci..to kupimy psa oczywiście jak to często bywa nic z tego nie wyszło..byłam tak spragniona psa że po kilku dniach siedziałam i płakałam całe dnie..w końcu moja mama nie wytrzymała, powiedziała że zrobi wszystko bylebym tylko przestała płakać..a musicie wiedzieć że moja mama nie lubiła psów, nie chciała się zgodzić..dlatego do tej pory jestem w szoku że zgodziła się w sekundę!! dalej było już tylko wybieranie i czekanie...potem niesamowita przyjaźń,..chodziłyśmy z Demi wszędzie, na działce nie odstępowała mnie na krok, wystarczyło że wstałam z krzesła ona już była koło mnie..bardzo za nią tęsknię...Demi wciąż żyje żeby nie było..ale..została z rodzicami więc rzadko ją widuję.. teraz jak zacznie się sezon działkowy to na szczęście co tydzień będziemy razem i z Helą
te historie są ze sobą powiązane bo gdy wyprowadziłam się z domu bardzo ciężko było mi bez psa..i smutno i tęskno..jednak mój chłopak uparcie twierdził że to jeszcze nie czas, że za wcześnie..najpierw kupiłam dwa szczury, potem królika..jakiś czas później padło na kota..no skoro nie mogłam mieć jeszcze psa a tak strasznie tęskniłam za Demi to musiałam sprowadzać zwierzęta do domu..i tu tż się zbuntował, ŻADNEGO KOTA, on nienawidzi kotów, to on już woli psa...i tak..pomimo że nie był przekonany padła decyzja że pojawi się u nas pies..żadne z nas teraz nie żałuje choć czasami z tym rozrabiakiem jest ciężko, ale bardzo ją kocham i nie umiem życ bez psa
donia457 - 28-03-2011, 19:42
zapomnialam jeszcze opowiedziec wam jaki kiedys mialam zwierzyniec bedac nastolatka wiec tak pies,rybki,5 papug falistych,2 chomiki, myszka japonska,zółw,i salamandra.2 lata temu mialam jeszcze krolika
Nataeelll napisał/a: | No to Cię podziwiam |
dziekuje ledwo ich wszystkich ogarniam
wonka0 - 28-03-2011, 20:11 Temat postu: Re: Dlaczego mam psa... ? Mnie pies też,od zawsze towarzyszył.
Najpierw brodacz monachijski olbrzym- Bandos,potem jego siostra Cita,krótko wilczur - Demi,obecnie mix colie i wilczura - Sari,no i pięcimiesięczny Bruno
Wcześniej rodzice posiadali pudla,koty,chomiki papużki
Dużo zwierzaków się przewinęło przez nasz dom Dom bez zwierząt jest pusty.
Narzeczony miał chomika Rodzice narzeczonego,kupili kilka lat temu psa.Wybrali niefortunnie,bo rodzice sobie nie radzą z psem,ale nie słuchali kiedy im się mówiło,na co patrzeć przy wyborze .
Teraz mamy z narzeczonym wspólnie Bruna
donia457 - 28-03-2011, 22:16
wonka0 napisał/a: | Dom bez zwierząt jest pusty. |
masz racje dom bez zwierzat jest pusty i smutny,
aganica - 29-03-2011, 06:30
donia457 napisał/a: | masz racje dom bez zwierzat jest pusty i smutny, | Na chwile obecną:
-trzy psy
-trzy koty
-skorpion
-pyton królewski
-myszki
-świerszcze
dominika92 - 29-03-2011, 06:31
aganica, tak trzymać
mibec - 29-03-2011, 09:24
aganica to masz prawdziwie "pelna chate"
kozung - 29-03-2011, 09:48
aganica, o mój świecie to masz wesoło
Madziuja - 29-03-2011, 09:55
aganica napisał/a: | Na chwile obecną:
-trzy psy
-trzy koty
-skorpion
-pyton królewski
-myszki
-świerszcze |
o mój Boże hehhehehe to ładne stadko ale skorpion i pyton mnie przeraża hehhehe
marta0801 - 29-03-2011, 10:40
no to mozna to nazwac mini zoo
donia457 - 29-03-2011, 14:59
aganica napisał/a: | Na chwile obecną:
-trzy psy
-trzy koty
-skorpion
-pyton królewski
-myszki
-świerszcze
|
ładne masz krolestwo w domku.ja mam na chwila obecna 3 psy i chomika
a czy dzieci tez mozna zaliczyc do zwierzatek??? jak tak to mam ich az trojke,szczerze mowiac ta cala moja trojca rozrabia bardziej niz te 3 psy
dkasprzak - 03-04-2011, 08:34
Ja miałam w domu zwierzaki od małego jak większość z was. Tyle że znosiłam bezdomne do domu, a na wsi ich nigdy nie brakowało Najwięcej psów w domu miałam 2, a kotów 6. Do tego pokaleczony gołąb którego znalazłam w zimie po drodze ze szkoły.
Pamiętam że jak byłam mała to w zasadzie szukałam po okolicy zwierzaków, które nie miały domu.
nataliwg - 03-04-2011, 08:53
My mamy Craz'ola jak na razie, ale ja nie odpuszczę chcę jeszcze namówić narzeczonego na jeszcze jedną siostrę dla niej najlepiej czekoladową A z innych zwierzątek to w sierpniu będziemy mieć Żako Kongijskie.
dkasprzak - 03-04-2011, 09:00
Też bym chciała drugiego psa, ale mam już trzecie dziecko w drodze. Więc Lucky poczeka na towarzystwo dopóki nie rozbudujemy domu. Ale bym chciała...
nataliwg - 03-04-2011, 09:07
My mieszkamy w bloku, zawsze marzyłam o 3 psach labradorach z każdego koloru po jednym, nie wiem czy to przejdzie, ale mam nadzieję, że tak.
honeybush - 14-04-2011, 17:56
Cytat: | aganica napisał/a:
Na chwile obecną:
-trzy psy
-trzy koty
-skorpion
-pyton królewski
-myszki
-świerszcze |
o... to my mamy tylko jedną sunię i dwa szczury
[ Dodano: 14-04-2011, 19:03 ]
Cytat: | ja mam na chwila obecna 3 psy |
donia 457,przepraszam,jeśli mogę Ciebie zapytać,jak sobie radzisz z wyprowadzaniem swoich psów i pilnowaniem żeby wszystkie się załatwiły i nie pouciekały albo coś...?
bo ja mieszkam w bloku i dobrze sobie radzę z wyprowadzaniem mojej jednej suczki,ale rozważamy z moim mężem wzięcie do domu drugiego pieska,jeszcze nie wiemy czy na stałe żeby był nasz,czy tylko stworzymy dla niego Dom Tymczasowy.
mogłabyś mi może napisać jak opiekujesz się twoimi pieskami?
pozdrawiam
donia457 - 14-04-2011, 20:16
honeybush napisał/a: | donia 457,przepraszam,jeśli mogę Ciebie zapytać,jak sobie radzisz z wyprowadzaniem swoich psów i pilnowaniem żeby wszystkie się załatwiły i nie pouciekały albo coś...?
bo ja mieszkam w bloku i dobrze sobie radzę z wyprowadzaniem mojej jednej suczki,ale rozważamy z moim mężem wzięcie do domu drugiego pieska,jeszcze nie wiemy czy na stałe żeby był nasz,czy tylko stworzymy dla niego Dom Tymczasowy.
mogłabyś mi może napisać jak opiekujesz się twoimi pieskami?
pozdrawiam |
naogol to wyprowadzam kazda z osobna poniewaz nie zalatwiaja sie tylko zabawa im w glowie.Shiba moze wychodzic z Pchla za to Reda rozrabia.jesli chodzi o karmienie to musze Shibe pilnowac bo chodzi i warczy na sunie i wyjada im z misek.moze jak podrosna i beda bardziej spokojne to na pewno bede wyprowadzala je razem,Razem wychodza jak ide z cala rodzina na spacer,ale wtedy jest wesolo 3 dzieci i 3 psy,dzieci sie ciesza bo kazdy prowadzi psa i wkoncu nie ma placzu i przepychanek
honeybush - 14-04-2011, 20:29
dzięki za odpowiedz donia457
pozdrawiam
donia457 - 14-04-2011, 20:36
nie ma za co u mnie Pchla jest najspokojniejsza z calej trojki, jest starsza od twojej suni o 2 miesiace.wydaje mi sie ze sobie poradzisz jak ja sobie daje rade sama z trojka dzieci i z trojka psow na spacerze jak maz jest w pracy.pozdrawiam
aneczka14 - 14-04-2011, 21:10
Ja w domu mam aż jednego psa jedno dziecko i jednego męża, a czasem mam wrzenie, że to jest całe stado psów.
Ale mimo wszystko zazdroszczę tym co sie decydują na większą ilość psiaków w domu.
kasiek - 15-04-2011, 08:50
w domku od malego zawsze byl jakis pies i kot sama jak bylam mala zabieralam koty i psy do domu wmawiajac rodzicom ze sa bezdomne kiedys wilczura przyprowadzilam zadbanego wielkiego moja mama sie go bala wypuscilam go a teraz mam dwa labki kota i koszatniczke poprostu kocham zwierzeta jest u nas calkiem wielka sforka
Aphis - 19-04-2011, 14:59
W czerwcu zeszłego roku stałam się właścicielką yoreczki, Lucy. Była moją psiąpsiółką, bardzo inteligentna rozrabiara. Niestety 3 stycznia tego roku zmarła na silny atak epilepsji Bardzo ciężko było mi pogodzić się z tą stratą.. Bardzo to przeżyłam. Lucy miała tylko niecałe 10 miesięcy. Tak czy siak wiedziałam, że prędzej czy później znów pojawi się jakaś psinka. Razem z chłopakiem zdecydowaliśmy się na labusia I tak oto tydzień temu pojawiła się RUNA.. Była ostatnia z miotu. Hodowca miał bardzo dużo chętnych,ale nam wyjątkowo bardzo na niej zależało, ponieważ urodziła się tego samego dnia, w którym zmarła Lucy. Czasami śmiejemy się z moim chłopakiem, że jest w Runce troche z Lusinki
honeybush - 19-04-2011, 15:37
Aphis,Twoja Runa urodziła się w rocznicę mojego ślubu ale fajnie
Labradore - 19-04-2011, 19:14
do 6 roku życia mieszkałam u babci (z rodzicami). Babcie kiedyś dziabną pies i strasznie się ich bała. Ja od małego chciałam "sceniacka" i nie mogłam pojąć czemu rodzice nie chcą mi kupic pieska . Gdy miałam 6 lat przenieśliśmy się do własnego domu. Kochani rodzice pamiętali i sprawili mi pieska. Był to mieszaniec terriera, nadzwyczaj inteligentny i kochany. Odszedł w zeszłym roku, miał 7 lat, chorował na padaczkę . Ale po miesiącu okazało się że wszyscy (prócz mojego brata, który miał dość "śmingusa-dyngusa" na pościeli ) nie potrafią wytrzymać w pustym domu... pozwolili mi wybrać psa, a że od 3 lat śniłam i myślałam o Labradorze to... po miesiacu pojawiła się ta wredna małpa nazwana Luną
donia457 - 19-04-2011, 20:06
APHIS moja sunia syberian husky(w tej chwili Ronka jest juz za teczowym mostkiem) urodzila sie 13 sycznia 1999r ,dlatego uzekla mnie Pchla (york),ktora urodzila sie rowniez 13 stycznia 2010r
Aphis - 20-04-2011, 08:19
ja sobie to tłumaczyłam, że to musi być jakiś znak
Jak tylko Runka się wtuliła między mnie i mojego chłopaka w ten sam sposób co nasza yoreczka śmialiśmy się, że to Lucy wróciła w ciele większego pieska, którym wydawało jej się, że jest
tenshii - 20-04-2011, 11:04
Aphis napisał/a: | ja sobie to tłumaczyłam, że to musi być jakiś znak |
to przeznaczenie
moja Teyla też była mi przeznaczona.
Po nieciekawych przejściach z poprzednią sunią bałam się kupić psa choćby z najlepszej hodowli. Miałam w sobie jakiś dziwny lęk. W końcu zdecydowałam się na mało znaną hodowlę, ale znaną mi osobiście najbardziej ze wszystkich. W miocie była jedna jedyna biszkoptowa suczka (a tylko taką chciałam, i tylko suczkę), którą ktoś już zarezerwował.
Potem z niej zrezygnował i stała się moja. Potem okazało się, że jest po tych samych rodzicach, po których jest najbardziej łągodny i mądry labrador jakiego znałam w swoim życiu - Bella. Ponadto Teyla jest mała, a ja do której hodowli bym wówczas nie dzwoniła mówiłam, że chciałabym małego labka. Poza tym moja sucz ma wspaniały charakter i póki co nie dokuczają jej poważniejsze choroby.
Uważam, że urodziła się specjalnie dla mnie
joanna - 20-04-2011, 15:03
miałam adoptować forumowego labka http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=3016 został ze swoją panią,z rozpaczy obdzwaniałam wszystkie hodowle,nic w końcu znalazłam ale był zarezerwowany ,hodowca jednak oddzwonił i okazało się że sytuacja potoczyła się korzystnie dla mnie na drugi dzień wracałam szczęsliwa ze swoim maleństwem ,w domu komitet powitalny i wogóle ludzie odwiedzali mnie z prezentami dla małego,to były najszczęśliwsze chwile mojego życia i trwaja do dziś
lullaby - 24-04-2011, 08:32
A ja odkąd pamiętam chciałam mieć psa rasy Labrador Retriever lub Golden Retriever. I marzyłam sobie tak o tych psiakach przez pare dobrych lat, ale moi rodzice nie chcieli się zgodzić Labradora biszkoptowego tak juz na serio planowałam przez rok. Między innymi to forum na którym czytałam po kolei wszystkie tematy , żeby jak najwięcej się dowiedzieć. Non stop na yt siedziałam i oglądałam labki, bo tak strasznie mnie fascynowały W końcu 2 lutego bodajże zamówiłam sobie moją kluche, a 25 już był z nami i codziennie odliczałam dni do jego odbioru, mało wtedy jaja nie zniosłam Teraz marzy mi się drugi labek, bądź husky, ale wiem , że nie ma szans na drugiego piesia A tak bym chciała żeby Aksuś miał towarzystwo, i siostrzyczke albo braciszka No ale jak już będę mieszkać sobie sama to na pewno będę miała drugiego psiaka
aganica - 24-04-2011, 10:17
A ja się zastanawiam, co by było gdybym psów nie miała...... Przyglądam się moim, starym , koleżankom i im współczuję.Ciuchy " odpowiednie do wieku " boszszs to okropne.Pewnie i ja nie chodziłabym w bojówkach i trampkach tylko w ........... fujjj.Tylko praca, zakupy, sprzątanie i utyskiwanie co mnie boli i jak mi źle na tym świecie.
Dzięki moim psom nie mam czasu na jojczenie, latam po polach z moimi psami i młodymi ludźmi i dzięki temu nie czuję swojego wieku.
Codziennie cieszę się swoimi psami i nie wyobrażam sobie życia bez nich.
jkasia - 25-04-2011, 08:33
aganica, bardzo fajnie to napisałaś
Co do strojów to ja również wszystkie podporządkowuje pod psa. Nawet w świeta jak jedziemy na obiad to ubieram cos lepszego na góre ale na nogach zawsze trampki No bo jak wyjść na spacer z labkiem i w szpilkach?
hubbikuss - 25-04-2011, 16:23
Gdy wszedłem do domu hodowcy Madox podbiegł do mnie pierwszy... i tak zostało. Za każdym razem jak przychodzę do domu to podbiega do mnie ten mały Madox. Tak samo się cieszy. Labrador miał być i był...pierwszy. To był początek rodziny. Teraz trzy letni syn biega po domu ale Madox zawsze pierwszy wie, że wracam do domu.
Madzialenka - 26-04-2011, 10:03
Nasza historia niektörym wyda sie byc moze smieszna...Wiec zdecydowalam sie na psa ,bo 2,5 roku nie moglismy zajsc z mezem w ciäze W wczesniejszym zwiäzku 4 lata sie staralismy i nic...Ja juz bylam mocno depresyjna,smutas sie ze mnie zrobil,gdzie zawsze usmiech byl mojä wizytöwkä.Pewnego dnia po kolejnym negatywnym tescie,poddalam sie i stwierdzilam ,ze dzieci miec nie bedziemy ,a skoro nie moge miec dziecka do kochania to chce chociaz psa Padlo na goldena ,mäz pojechal do PL, ale z goldena nic nie wyszlo,wiec na predce szukalismy innej rasy,padlo na labka i tak w styczniu 2010 zawitala u nas Blondi.Bez pamieci poswiecilam sie psu,zakochalam sie w niej strasznie,ona mi zastäpila w jakims stopniu brak dziecka ,znöw bylam radosna i usmiechnieta ,a w marcu zdarzyl sie cud i zaszlam w ciäze Lekarz powiedzial ,ze juz dawno powinnam tego psa miec,bo i dziecko juz dawno by bylo,on uwazal,ze przyczyna naszej nieplodnosc lezala w glowie,bo zdrowi 100%bylismy.Do dzis zastanawiamy sie czy gdyby nie pojawila sie Blondi to czy zaszlabym w tä ciäze,cöz tego sie nie dowiemy,ale my uwazamy ,ze nie.Teraz mam moje dwa sloneczka ,nazywamy je siostrzyczkami i kocham je obie ogomnie
Cziko - 26-04-2011, 11:25
Madzialenka, czyli widać, że siostrzyczki były Wam pisane a historia nie jest śmieszna, tylko piękna, jakby psy rozwiązywały wszystkie problemy, to by świetnie było, pozostaje mi tylko gratulować happy endu
aganica - 26-04-2011, 11:32
Madzialenka, To nie jest śmieszne, to natura...ona jest delikatna i wrażliwa.Wiele znam takich przypadków ...gdy ludzie się poddali i przestali " tak bardzo chcieć" wtedy siła hormonów sprawia że staje się cud.
Madzialenka - 26-04-2011, 13:09
Cytat: | gdy ludzie się poddali i przestali " tak bardzo chcieć" wtedy siła hormonów sprawia że staje się cud.
_________________ |
masz racje,tez znam 2 takie pary.
Cziko napisał/a: | pozostaje mi tylko gratulować happy endu |
dziekujemy
aneczka14 - 26-04-2011, 16:25
Już jako dziecko zawsze mówiłam rodzicom, że skoro nie chcą "dać mi siostry" to niech mi chociaż dadzą psa. Potem przyszła na świat moja siostra i na psa nie było miejsca. Potem po wielu przejściach pojawił się u nas "strażak" Topek, niestety w wieku 13 lat dostał paraliżu i byłam zmuszona go uśpić. Potem obiecałam sobie, że już nigdy więcej psiaka. Ale kilkanaście lat później moja córka strasznie chorowała na psa. Nie chcieliśmy się na niego zgodzić więc najpierw był królik (niestety zdechła na moich rękach u weta. Ania przeglądała dalej strony chodwców i za każdym razem gdy napotkała jakieś szczeniaczki woła mamo zobacz jakie śliczne (oczywiście zawsze oglądała labki). Jakiś czas potem dostałyśmy wiadomość że u znajomych są szczeniaczki do oddania. I tak 22 grudnia przywieliśmy do domu piękną czarną kulkę.
donia457 - 26-04-2011, 21:00
ja natomiast mam 3 psy i 3 dzieci i nie wyobrazam sobie ze moje dzieci moglyby byc chowane bez zwierzat,ja jako nastolatka mialam mini zoo w domu(pies,rybki,5 papug falistych,zołw,salamandra i 2 chomiki) czasami brakuje mi sil zeby wszystko utrzymac razem,ale maz mnie wspiera,zawsze przed praca wychodzi z psami,jak jestem w pracy tez karmi psy,pomagaja mi dzieci ,kuba ma 6 lat zawsze pilnuje zeby psy mialy wode do picia ,julka co ma 10 lat wychodzi z nimi na spacery ,a ola co ma niecale 4 lata zawsze dochodzi bierze pojemnik i wsypuje im sucha karme do misek,wiec na pomoc co do zwierzat nie moge narzekac
Madzialenka - 27-04-2011, 21:46
donia457, ale macie super z organizowanä rodzinke:)
[ Dodano: 27-04-2011, 22:48 ]
aneczka14, fajna historia:)Ach czegöz sie dla dzieci nie zrobi:)
donia457 - 27-04-2011, 22:14
dziekuje
ppaula2 - 28-04-2011, 08:52
Ja za to w wieku 3 lat dostałam śliczniutkiego malusiego ONka o imieniu Sheitan. Był moim bratem i kumplem na dobre i złe. Był bardzo opiekuńczy i delikatny w stosunku do mnie. Mogłam z nim robić wszystko - nawet ciągnąć za ogon Nigdy nawet nie warknął na mnie. Gdy ja miałam 11 lat a Sheitan 8 lat na świecie pojawił się mój brat. Początkowo było wszystko w porządku. Pies co prawda miał już swoje lata i nie dawał się męczyć małemu dziecku (czasami zawarczał) ale to nie było jakimś ogromnym problemem.
Jednak kiedy mój brat miał 2 latka rodzice go oddali Ja miałam już 13 lat a Sheitan 10 lat Do tej pory mam łzy w oczach jak to sobie przypominam. Na nic się zdał mój strajk głodowy.... Przepłakałam chyba ze dwa tygodnie. Mój brat miał alergię na sierść i dość ciężko to znosił....
Postanowiłam sobie wtedy, że jak będę dorosła to będę miała 10 psów w domu
No ale życie jak to życie. Dzieci pojawiły się na świecie, warunków na psa nie było.
Dopiero gdy przeprowadziliśmy się do teściów, mieszkając w domku z ogródkiem postanowiliśmy o psie. Ja chciałam oczywiście ONka, ale mąż i teściowa uparli się na labka. Nim kupiłam Funię znalazłam forum i poczytałam o labkach. Przekonałam się, że wybór rodziny jest trafny i zakupiliśmy Funiastą. Był to strzał w dziesiątkę, bo Funia ma wspaniały charakter, jest idealna do dzieci. Jest z nami od ponad dwóch lat. Wesoło w domu mamy, bo mamy 3 własnych dzieci i 2 jako rodzina zastępcza. Śmieję się, że Funia to moje szóste dziecko
nataliwg - 28-04-2011, 10:05
a ja marzę już o drugim labku, chciałabym żeby wychowały się razem, ale mój narzeczony narazie nawet nie podejmuje tego tematu, ale ja znajdę na niego sposób.
On bardzo kocha Crazy, ale chyba nie umie sobie wyobrazić dwóch psów w domu.
Madzialenka - 28-04-2011, 10:55
ppaula2 napisał/a: | Postanowiłam sobie wtedy, że jak będę dorosła to będę miała 10 psów w domu |
czytalam na Waszej stronce,ze planujecie krycie na wiosne zycze zrealizowania dzieciecego postanowienia
ppaula2 - 28-04-2011, 11:32
Madzialenka, no czekamy na cieczkę
Masz rację wtedy możliwe, ze będę miała i dziesięć psów w domu
Hodowla to moje marzenie - kocham psy i od zawsze kochałam.
Na reszcie spełnią się marzenia z dzieciństwa.
Ekhem.... A ja pracuję nad mężem aby córeczkę Funi sobie zostawić Najlepiej jak wyjdzie czekoladka, bo mamy szansę na tricolor
Madzialenka - 28-04-2011, 17:21
ppaula2 napisał/a: | A ja pracuję nad mężem aby córeczkę Funi sobie zostawić |
zastanawialam sie rano czy zostawicie sobie jakiegos szczeniaczka,mialam Cie pytac
Sukcesu w urabianiu mezulka zycze
Kaasiulka1 - 26-05-2011, 23:41
Witam,
Mój pierwszy piesek był najwierniejszym kundelkiem na ziemi. Był uratowany przed śmiercią (jakiś pijak go włóczył po ziemi ciągnąc smycz, na szczęście mój brat zareagował i zabrał psiaka). Z racji tego,że zawsze pragnęłam mieć psiego przyjaciela, po kilku dniach negocjacji w domu piesek został. Niestety miał 9 lat gdy dowiedzieliśmy się, że ma chłoniaka, niestety nie przeżył..
Historia z labradorem zaczęła się w listopadzie 2010, gdy zdecydowałam się na labka. Amir to zupełne przeciwieństwo mojego poprzedniego psiaka. Jest bardzo kochany a zarazem tak rozbrykany, że czasem przyznaję- nie daję sobie z nim rady.
Amir ma teraz 8 miesięcy i mam nadzieję, że kiedyś nabierze powagi i zacznie mnie wkońcu słuchać. Póki co na spacerze z nim przypominam latawiec
Gorące pozdrowionka
Kasia i Amir
donia457 - 07-06-2011, 15:44
witam kochani przybyl mi nowy domownik do domu,jest to papuzka falista ,a 3 czerwca Reda skonczyla 6 miesiecy
Ace_ - 10-06-2011, 18:47
Ja nigdy nie miałam psa.Moje poprzednie zwierzątko to królik,przeżył 11 lat,pół mojego życia i strasznym szokiem dla mnie było,że odszedł.
O kupnie psa rozmawialiśmy pół roku zanim się zdecydowaliśmy.Marzeniem mojego taty był labrador,dlatego jakoś bardziej zagłębiliśmy się w temat,bo chcieliśmy wiedzieć czy taki pies to odpowiedni zwierzak dla nas.Chcieliśmy mieć przyjaciele,a nie stróża czy psa obronnego.Z resztą ostatnio coraz więcej ludzi kupuje psy tej rasy,więc robiliśmy "wywiad środowiskowy " No a gdy już decyzja zapadła,wyszukaliśmy hodowlę,wypytaliśmy się pani co i jak.Jeszcze wspomnę,że początkowy miał to być labek biszkoptowy o imieniu Borys Zawsze bardzo podobało mi się to imię Ale gdy już pojechaliśmy stanęło na biszkoptowej suczce.Zastanawialiśmy się dłuuugo i długo z hodowcą rozmawialiśmy,aby wybrać jedną z pośród całej tej gromadki No i tak mamy Tośkę,już półtora miesiąca
petrelli - 10-06-2011, 21:46
Wracając do meritum sprawy - dlaczego mam psa? Bo to najcudowniejsze zwierze pod słońcem! Najlepszy przyjaciel człowieka, najmądrzejszy, najwierniejszy towarzysz i w ogóle same naj...
aganica - 10-06-2011, 23:04
petrelli napisał/a: | Najlepszy przyjaciel człowieka, najmądrzejszy, najwierniejszy towarzysz i w ogóle same naj... | To zdanie, skłoniło mnie do refleksji.Dlaczego nie wszyscy tak myślą?, dlaczego nie szanują tych pięknych stworzeń?
Dlaczego mam trzeciego psa?Właśnie .....dlaczego?
Na początku gdy Lovelas stanął na drodze mojego życia, miał być kolejnym "tymczasem", jednym z wielu psów którym chciałam pomóc.
Jednak nie potrafiłam go oddać, pokochałam całym sercem tą biedę .
Bo powiedzcie sami, jak bym mogła go oddać bo przecież to..
petrelli napisał/a: | najcudowniejsze zwierze pod słońcem! |
Lipiec 2010r
Maj 2011r
donia457 - 11-06-2011, 08:39
biedak ,na tym pierwszym zdjeciu to dlugie lapy widac i same zebra
aa na drugim to nie ten sam pies ,wyglada wspaniale
luidezerter - 11-06-2011, 10:22
dlaczego psa... przy psie zawsze czuję się sobą. jakby to była moja bratnia dusza. wiem, że jak się cieszy z mojego powrotu do domu, to cieszy się szczerze, na 100%. pies nic nie udaje. nie mówi 'oo jak fajnie ,że wróciłaś' a po chwili myśli ' jezu, tak szyyybko?' potrafi pocieszyć. zlizując łzy i kładąc łepek na kolanach, chce powiedzieć 'jestem tu kochana, nie załamuj się, chodźmy się odstresować na boisko' zawsze jest z nami. psy może nawet za bardzo są wierne, bo nawet ci którzy je źle traktują, znęcają się psychicznie czy fizycznie, w większości przypadków mają psie oddanie w kieszeni. dobroć zawsze jest wykorzystywana.. tak czy siak ja sobie życia bez psa u boku nie wyobrażam, wręcz przeciwnie, będę dążyła aby zawsze to był więcej niż jeden pies. kocham wszystkie.
KT - 30-06-2011, 14:23
Wow aganica , ujela mnie historia Lovelasa. Ogromny szacunek dla Ciebie. Od razu przypomnial mi się piesek którego Dziadek uratowal na wiosne od śmierci glodowej.
W albumie Vegasa możecie zobaczyć zdjęcie Vegasa z Brysiem(owczarek niemiecki). Pewnego razu będac u dziadka na wsi, pojawil się strasznie wychudzony, bezpański pies. Normalnie skóra i kości, a nogi aż mu drżały ze strachu i glodu. Żebra jak na Twoim zdjęciu - na wierzchu. Od razu zabraliśmy Vegasa na ręce, bo nie wiadomo czy nie wściekly i w ogóle. Okazalo się że byl tak glodny że przyszedl w poszukiwaniu jedzenia. Dziadek przygarnąl go na troche na podwórko,żeby podkarmić (ma 5 psów, więc jedna miska nie robi róźnicy) i tak już zostal. W tej chwili ma już wszystkie szczepienia i prosze jaki piękny okaz wyrósl.
P.S. Czy Love nie mial problemów ze stawami jak wrócil do normalnej wagi ? U Brysia niestety tylne stawy siadly
P.S.2 jak będzie chwilka to opisze swoją historie i dlaczego mamy Labka.
P.S.3. Wlasnie się zorientowalem że nie wkleilem do albumu zdjęcia z Brysiem, wiec wrzucam tutaj:
aganica - 30-06-2011, 17:01
KT napisał/a: | Czy Love nie mial problemów ze stawami jak wrócil do normalnej wagi |
Love, podczas "tuczenia" był obstawiony chondroityną , glukozaminą i kolagenem.
Dieta była odpowiednio ustawiona /etapami/.Wysiłek też stopniowany by nie przedobrzyć.
Teraz pora na RTG stawów i przyznam się, że zwlekam ze strachu / narkoza/, ale w końcu będę musiała to zrobić.Nie do końca mi się podoba jego chód, ale mam nadzieję że to tylko mój wymysł.
ppaula2 - 30-06-2011, 17:26
aganica, nie wiedziałam tego zdjęcia Loviego z zeszłego roku
Lepiej wolę nie pisać co bym z jego poprzednimi właścicielami zrobiła
Na szczęście trafił na Ciebie i jest mu jak w bajce z dwoma koleżankami u boku.
wojtasowa - 01-07-2011, 09:56
Dlaczego ja mam psa. Nawet nie wiem od czego zacząć. Odkąd pamiętam zawsze domu był jakiś pies i się z nimi wychowałam. Uważam, że lepiej mieć psiego przyjaciela niż milion fałszywych przyjaciół w ludziach. Teraz jak patrze na moją kruszynkę jak śpi po prostu ciągle mam ochotę do niej podejść przytulić, wycałować i mówić jej jak ją kocham mimo tego, że jest ze mną miesiąc strasznie ją kocham. Uwielbiam kiedy przybiega mnie witać kiedy wracam do domu i w tym momencie aż sika ze szczęścia, uwielbiam też kiedy leżę sobie na narożniku a ona do mnie przypełza zaspana tylko po to, żeby mnie polizać po buzi, uwielbiam też jak schodzę na dół a ona czeka na mnie na dole schodów a potem wielka radość, że pańcia przyszła się z nią pobawić, a nawet taka drobnostka kiedy daję jej jeść a ona tak się na mnie patrzy uśmiechnięta i wcina nie spuszczając ze mnie wzroku. Ostatnio jak się bawiłyśmy na działce przechodził mój sąsiad a ona go obszczekała a jak skończyła odwróciła się do mnie ze szczęśliwym uśmiechniętym pyszczkiem jakby chciała powiedzieć "Zobacz pańcia jak Cię bronie! Jesteś ze mnie dumna?". Nie wyobrażam sobie życia bez psów i jak już będę miała włąsny dom i warunki na to na pewno będę miała więcej psów niż jednego.
monikamizgala - 10-07-2011, 21:49
W moim życiu pojawił się "idealny moment" na powiększenie rodzinki o psiaka:) Mam niespełna 2 letniego synka, obecnie nie pracuję, przeniosłam się z miasta na wieś, więc uznałam, że lepszego czasu już nie znajdę na "wychowanie" szczeniaczka, poświęcenie mu dostatecznej ilości uwagi, a przy tym nauczę dziecko jak kochać zwierzęta i jak się nimi opiekować... Przy okazji udało mi się "przemycić" w tutejsze środowisko odmienne podejście do psiaka niż tylko traktowanie go jako podwórkowego alarmu. Także mój mąż zmienił nastawienie do czworonoga i bierze czynny udział w jego wychowywaniu Także same plusy i wiele radości jaką daje widok przytulającego się synka do Nera. POLECAM!!!
agusia1974 - 11-07-2011, 14:37
Witam. Ja mam już od trzech lat jamniczke a na labradora zdecydowałam się na początku tego roku. Dużo o nich czytałam (widziałam je wszędzie).kiedy poprosiłam męża o psa zamówił go już na drugi dzień. Czekałam do kwietnia aż wkońcu pani zadzwoniła że się urodziły. potem znowu niemogłam się doczekac aż go zobaczę. I nadszedł ten najlepszy dzień gdy wróciłam z pracy a on czekał na mnie w domu. To nic że pobudkę robi codziennie o czwartej, rozrabia, i oczy naprawdę muszę miec dookoła głowy on i tak jest kochany. Jakbym mogła uwierzcie rzuciłabym dla moich psów prace żeby byc z nimi cały czas.
tyska9191 - 12-07-2011, 15:06
mialam kiedys chow- chowa no i niestety odszedl ze starosci;( potem rok czasu psa ie mialam, a bardzo chcialam miec szczegolnie jakiegos zywego bo wczesniejszy pies to calymi dniami lezal jadl i wychodzil na spacer i tak w kolko... w pazdzierniku poznalam mojego obecnego chlopaka (przez internet) byl on w tym czasie w Niemczech i obiecal ze jak bedzie wracal to przywiezie mi duzego misia .... niestety w grudniu zmarla moja mama i zostalam w sumie sama moj chlopak przyjechal 3 dni po pogrzebie i dal mi prezent w postaci mojej psinki abym miala odskoczie od tego co sie wydarzylo... i tak juz mam ja pol roku i kocham jak wlasne dziecko
katerina - 22-07-2011, 21:35
Ja zawsze chciałam mieć psa, mieszkałam na wsi, tam zawsze były zwierzęta. Później los rzucił mnie do miasta, wynajmowanego mieszkania i hodowałam szczury bo uznałam, że są jak psy tylko takie małe. Niestety szczury mają tę wadę, że krótko żyją. Więc był szczur, przyjaciel, przywiązanie i śmierć przyjaciela, która za każdym razem wprawiała mnie w rozpacz. Zadecydowałam, że jak tylko znajdę własny kąt kupię psa. Bo życie bez zwierzaka jest puste. A o tym, że to ma być labrador zadecydowałam po obejrzeniu filmu "Marley i ja". W październiku kupiliśmy mieszkanie, w lutym pojawiła się u nas Ami. Przewróciła nasze życie do góry nogami i kochamy ją najmocniej na świecie. Po wielu nieudanych próbach szukania przyjaciół wśród ludzi zrozumiałam, że tylko pies może być moim prawdziwym przyjacielem, takim milczącym aniołem (któremu czasem wyrastają różki )
wojtecki - 24-07-2011, 21:30
Moja przygoda z psami zaczęła się jakieś 30 lat temu -rodzice kupili bernardyna,pózniej 2 wilczury, teraz mama ma jamnika, jako że dorobiłem się własnej rodziny i domku a dzieciaki trochę podrosły postanowiłem zaszczepić im miłość do psów,padło na labradora ze względu na charakter i podejście do dzieci(młodsza córka ma 1,7 roku)
Jako że mieszkamy na wsi psisko będzie miało dużą przestrzeń do spacerów-blisko las, jeziora, góry przy minimalnym ryzyku złapania jakiegoś świństwa od jakichś zaniedbanych piesków które w okolicy nie występują- to nie taka typowa wieś a raczej sypialnia dla sąsiedniego sporego miasta bez gospodarstw czy rolnictwa więc biedne pieski na łańcuchach nie występują
donia457 - 24-07-2011, 23:07
wojtecki, to milo ze chcesz dzieci uczyc milosci do zwierzat ,jestem tego samego zdania jak ty
wojtecki napisał/a: | biedne pieski na łańcuchach nie występują |
to mile jest czytajac takie rzeczy,ze sa ludzie gdzie nie traktuja psow jak przedmiotow
dominiquepe - 25-07-2011, 22:13
Od dziecka wychowywałam się z psem. Był to kundelek ale bardzo wierny.Mama mi opowiadała jak całe noce leżała koło mnie, gdy byłam chora albo jak mnie broniła. żyła około 20 lat, bo to jeszcze piesek babci był. Przez rok rozmawiałam z rodzicami na temat nowego psa, ale oni nie chcieli. myśleli, że się z nim nie zajmę. długo zastanawialiśmy się nad rasą. I właśnie lablador. Jest to najukochańszy pies na świecie. Czas trochę rozrabia ale i tak go kocham;D
scul2 - 26-07-2011, 15:27
Dlaczego mam psa? dla mnie ta odpowiedz jest bardzo prosta... po prostu nie wyobrażam sobie domu bez psa czy jakiegokolwiek zwierzaka... to nie jest dla mnie wtedy dom... a poza tym jestem osoba ktora na tylku za dlugo usiedziec nie potrafi wiec taki pies to wspanialy kompan moich eskapad )
rafalkudlaty - 11-08-2011, 21:58
u mnie w domu zawsze był pies pilnujący, na ogól wilczur. gdy zdechł bruno (po kilkunastu latach wiernej slużby) ja przebywałem w uk, do momentu gdy byłem ze swoją eks nie myślałem intensywnie o czworonogu, jednak gdy się rozeszliśmy zaczęło mi czegoś brakować. niestety o psie mogłem zapomnieć z racji wynajmnowanego pokoju. zainteresowałem się akwarystyką, postawiłem 54l akwarium i znów do mojego życia wróciły zwierzęta w końcu nadszedl dzień powrotu do Ojczyzny... a miesiąc wcześniej kupiłem psa na allegro, wszystkie formalności załatwiając przez siostrę. muszę zaznaczyć, że tata zawsze gdy braliśmy nowego psiaka był strasznie gderliwy (bo pełno siersci, po gó... trzeba po ogrodzie zbierać, bo utrzymanie kosztuje itp. należy jednak zwrócić mu słuszność, że wszystkie te obowiązki spadały na niego. koniec końców jednak to stary psiarz ) w przypadku bigiego (obecnego labka) chodziło o coś więcej... pies miał być w domu i nie nadawać się na psa pilnującego. byłem pełen obaw ale liczyłem na radość rodziców z powodu mojego powrotu do domu. no i stało się w wigilię. nie zapomnę miny rodziców, gdy wniosłem 10tyg. bigosa. mama przekonała się od razu, ojciec popatrzył się na mnie dziwnie i nic nie powiedział później było postawienie (też z partyzanta) 112l akwarium. dzisiaj mam 240l baniak, powoli przygotowuję się do zalania 112stki, bigi z tatą żyją w najlepszej zgodzie, nie licząc narzekania ojca "co to za pies, co każdy może wejść za bramkę" a ja wykorzystując jego ględzenie kilka dni temu zacząłem przebąkiwać, że przecież cały czas możemy mieć wilczura, który będzie pilnował posesji
chyba rzeczywiście ojciec ma rację w jednej kwestii... powinienem znaleść sobie kobitę hahahaha
donia457 - 11-08-2011, 22:04
rafalkudlaty, no to nie zle,ja zawsze tez do domu przyprowadzalam zwierzeta,tata to tata zawsze sie zgadzal najgorzej bylo z moja mama ,ale po 5 minutach mojego placzu nawet mama nie wytrzymywala i w ten oto sposob mialam male zoo w domu
dzisiaj moge smialo powiedziec ze moje dzieci maja to po mnie
mibec - 12-08-2011, 13:02
rafalkudlaty napisał/a: | powinienem znaleść sobie kobitę | pamietaj ze tez psiara musi byc
nata - 12-08-2011, 13:23
mibec napisał/a: | rafalkudlaty napisał/a:
powinienem znaleść sobie kobitę
pamietaj ze tez psiara musi byc |
dokładnie, musi podzielać to uwielbienie do zwierząt, bo w innym przypadku moze być ciężko
P.S. Witamy na forum
tenshii - 12-08-2011, 13:35
nata napisał/a: | dokładnie, musi podzielać to uwielbienie do zwierząt |
potwierdzam
donia457 - 12-08-2011, 13:36
tenshii napisał/a: | dokładnie, musi podzielać to uwielbienie do zwierząt
potwierdzam |
popieram
rafalkudlaty - 15-08-2011, 21:33
dziękuję Wszystkim za powitanie powiem tak, że ostatnia kobita twierdziła, że poświęcam za dużo czasu akwarium... no to już jej nie ma a psy są chyba jeszcze większą pasją niż akwarystyka chociaż staram się dzielić czas po równo...
ktosia - 16-08-2011, 10:26
mibec napisał/a: | rafalkudlaty napisał/a:
powinienem znaleść sobie kobitę
pamietaj ze tez psiara musi byc |
mądrze gada, dać jej piwo
donia457 - 16-08-2011, 10:38
ktosia napisał/a: | mądrze gada, dać jej piwo |
powiedzialabym nawet 2 piwa
mibec - 16-08-2011, 10:53
ktosia napisał/a: | dać jej piwo |
donia457 napisał/a: | nawet 2 piwa | w weekend chętnie tylko polskie ma być !
ktosia - 16-08-2011, 11:12
mibec napisał/a: | tylko polskie ma być ! |
jakieś szczególne wymagania??
a tak na serio, to sobie osobiście nie wyobrażam związania się z nie psiarzem
mibec - 16-08-2011, 11:16
ktosia napisał/a: | szczególne wymagania? | Tyskie albo Piast
ktosia napisał/a: | nie wyobrażam związania się z nie psiarzem | ja tez nie
donia457 - 16-08-2011, 11:18
ktosia napisał/a: | a tak na serio, to sobie osobiście nie wyobrażam związania się z nie psiarzem |
naszczescie my oboje mamy hopla na punkcie zwierzat,
Kruża - 28-08-2011, 10:12
od dawna planowalam kupno labradora, tak czekalam az bedzie dobry moment. jakis czas temu zmarl moj bardzo bliski wujek , cala rodzina to bardzo przezyla.. w sumie to dobrze ze mamy teraz Dolara bo moi rodzice "odzyli" i zakochali sie w nim w koncu nie siedza tylko w domu zasmuceni
luczyn - 28-08-2011, 18:32
Od kiedy pamiętam w domu było pełno zwierzaków jak miałem 5 lat mieliśmy 8 psów 3 labradory 4 owczarki niemieckie i jednego jamnika kleksa. Ja osobiście nie wyobrażam sobie siedzenia w domu bez jakiegokolwiek zwierzaka mam kotkę czarną fajna kocica zachowuje się jak pies z tego względy że przed nimi nie ucieka a na odwrót. Dwa lata temu zmarł mój owczarek czekałem i szukałem chciałem kupić berniańskiego psa pasterskiego. 4 miesiące temu sąsiadce urodziło się 7 labradorków no i po wizycie jeden mnie urzekł czekoladowy tajfun i od 2 miesięcy jest u mnie w domu i jest na prawdę fajna atmosfera na spacerze każdy sie za nim ogląda. Jak idzie to kręci tyłkiem jak zawodowa modelka
Borówka - 06-09-2011, 13:13
U nas w domu były zawsze zwierzęta - rybki, koty, chomiki a jak miałam 10 lat zamieszkała z nami piękna dalmatynka. Żyła 12 lat, a gdy odeszła bardzo za nią płakaliśmy (ja i ojciec - mieszkaliśmy we 2). Kiedy Kajusia odeszła rozwijała się moja znajomość z obecnym narzeczonym, nawet mnie pocieszał w tamtej sytuacji. Jakiś czas potem marzyliśmy sobie, że kiedyś będziemy mieli dom, 2 dzieci i labradora - koniecznie labradora byłam zakochana w tej rasie. Po roku znajomości przeprowadziłam się do narzeczonego ponad 100km od rodzinnego domu. Czułam się bardzo samotna i myśl o psie ciągle wracała. Postanowiliśmy że przeprowadzamy się do większego mieszkania (z kawalerki), a że mieszkanie zaraz obok lasu to stwierdziliśmy że teraz albo nigdy - bierzemy laba. Aron od razu się przytulił do mojego narzeczonego wyglądali razem tak pięknie, że mi się łza w oku zakręciła - powiedziałąm że bez Aronka nie wracam do domu
safeĆ - 08-09-2011, 10:12
Dlaczego mam psa?
Bo nie wyobrażam sobie domu bez psa. Dom bez zwierząt w ogóle jest dla mnie martwy.
Do marca tego roku wraz z moim przyszłym/potencjalnym mieszkaliśmy u mojej mamy z trzema psami i sześcioma (tak, sześcioma ) kotami.
Po przeprowadzce do wynajętej kawalerki wraz z dwiema najmłodszymi kotkami postanowiliśmy, że absolutnie psa nie weźmiemy. Przygarnęliśmy za to dodatkowe dwie kotki.
Cieszyliśmy się wolnymi wieczorami i spaniem do oporu. Ale ile można?
U człowieka, który wychowywał się z psami potrzeba posiadania choć jednego szczekacza jest silniejsza. Zakorzeniona bardzo, bardzo głęboko. Okazało się, że jednak brakuje nam spacerów, turlania piłek i przeciągania gumowego kółka.
Początkowo miał być to jamnik. Mały jazgotek, który zakopie się pod kołdrą i spacer ograniczy do szybkiego siku. Jednak doszliśmy do wniosku, że nie po to mamy w okolicy kilka sporych parków żeby z nich nie korzystać.
Dlatego Dżozef. Czarny klusek, który całą środę spał zestresowany a po naszym powrocie z pracy zaczął piekiełko. Oswaja się, pyskuje i stawia rodzicom Krzyczy na koty, zjada gazety, usiłował też rzuć meble (chwała lakierowi przeciw obgryzaniu paznokci).
Kocham go
(nie znam umiaru jesli chodzi o mówienie o zwierzętach, stąd ten słowotok)
Maleńka - 08-09-2011, 10:41
Ja dlaczego mam psa?
Ladne parenascie lat temu gdy byłam w Holandi moj znajomy mial labradora (tez wabil sie Luki i ku czci tego moj sie tez tak wabi ) ten pies byl tak niesamowicie madry, posluszny, kochany ze glowa mala. Uwielbialam tego psa codziennie wychodzilam z nim i wtedy obiecalam sobie ze jak tylko bede mogla i miala warunki wezme sobie labka no i jest wkoncu 1 moje malenstwo i szalenie sie ciesze niestety moj Guru 3 miesiace temu musial zostac uspiony
neravia - 10-09-2011, 08:30
Witam Was serdecznie
Znalazłam temat "dlaczego mam psa" i tutaj chciałam Was poprosić o pomoc bo nigdzie indziej nie znalazłam podobnego tematu. To, że jestem absolutnym Labomaniakiem nie będę podkreślać bo to chyba jasne na tym forum
Więc zastanawiamy się razem z narzeczonym nad kupnem szczeniaczka bo życie bez takiego przyjaciela wydaje się nam ubogie..Problem jest w tym, że żyjemy i pracujemy w Irlandii.. pracujemy około 40 godz tygodniowo, weekendy wolne, 2 razy do roku bywamy na dłużej w Polsce (1-2tygodnie), jakieś wypady w weekend też się zdarzają kilka razy w roku. Jednak każdego dnia po pracy i w tą resztę wolnych weekendów mogę absolutnie poświęcić czas psiakowi, co zawsze uwielbiałam robić..mieszkamy w domku z ogródkiem, dookoła również sporo zieleni a na czas naszych wyjazdów piesek będzie w hotelu..i tu moje pytanie czy z takim trybem życia możemy sobie pozwolić na labradorka??Czy nie będzie to samolubne, jeżeli weźmiemy go? Być może na czas naszych wyjazdów będzie czuł się porzucany? Byliśmy już zdecydowani od kilku tygodni ale nasze rodziny w Polsce bardzo odradzają nam tego.. dodam jeszcze, że w razie jakiegoś powrotu do Polski na stałe piesek oczywiście jedzie z nami - trochę sporo formalności ale a się to zrobić. Dziewczyny błagam doradźcie..
Maleńka - 10-09-2011, 08:42
Hmm labki to bardzo towarzyskie zwierzeta i pozostawienie go codziennie na pare godzin samego bylo by dla niego baaardz ciezkie szczegolnie jak chcecie szczeniaka z ktorym trzeba lekko co 1,5 h wychodzic ... dorosly pies potrzebuje tez sporo ruchu i stymulacji psychicznej bo inaczej w domu szaleje.
dominika92 - 10-09-2011, 09:37
Maleńka, ale bez przesady też, nie oszukujmy się ale ludzie pracują, takie jest życie, każdy wychodzi do pracy i wraca po południu, więc bez przesady że pies będzie cierpiał..jeśli po pracy i weekendy poświęci mu się odpowiednią ilość czasu na zabawę, spacery szkolenie to nie widzę problemu..nie dajmy się zwariować, taka jest kolej rzeczy że ludzie pracują..pies nie jest tylko dla osób którzy są bezrobotni najważniejsze to dobrze wszystko zorganizować i mieć świadomość że jednak dużo tego czasu wolnego trzeba psu poświęcić.
Maleńka - 10-09-2011, 09:43
Nie dajmy sie zwariowac...taa..jednak jakby nie patrzec po te 8-9 h labek jest samotny ;p trzeba sie zastanowic tez jak moze zorganizowac mu czas podczas tej samotnosci ;p bo na dluzsza metede to wkoncu moze zaczac wyc czy cos w tym rodzaju z nudow moze niszczyc dom etc ;p trzeba pod uwage wziasc wszystko
dominika92 - 10-09-2011, 09:48
Maleńka, "wziąć" sorry ale nienawidzę tego błędu. tak siedzi sam, ale niestety takie jest życie że człowiek chodzi do pracy, do szkoły. nikt nie siedzi murem w domu całe dnie, a jak siedzi to nie jest to normalne. więc przesadzasz..oczywiście trzeba być świadomym że labki to niszczyciele i może z nudów niszczyć, może mieć lęk separacyjny jeśli nie będzie się go uczyć zostawania samego w domu. i trzeba mieć tego świadomość, ale to że ktoś pracuje 8 h dziennie nie wyklucza go z możliwości posiadania psa, bo w ten sposób podejrzewam że 3/4 forum nie powinno go mieć, bo jednak ludzie muszą pracować żeby chociażby za coś tego psa wyżywić.
jeśli będziecie świadomi na co się decydujecie, że musicie psu zapewnić po pracy odpowiednią ilość ruchu, przygotować się na ew. zniszczenia w domu, zaopatrzycie go np. w konga żeby miał się czym zająć to nie widzę problemu.
natomiast jeśli wracacie po pracy nie macie siły na to by zająć się z psem, pobawić w ogrodzie, zabrać na dłuższy spacer, wtedy to nie ma sensu.
Labradore - 10-09-2011, 13:35
dominika92 napisał/a: | nienawidzę tego błędu |
tak jak ja
Luna od szczeniaka zostawała sama w domu po 6, 7 godzin, potem spacer na wyładowanie energii i odpoczynek (głównie mój )
mibec - 10-09-2011, 22:30
neravia my mieszkamy w UK, prowadzimy bardzo podobny tryb życia do Waszego i też się troszkę zastanawialiśmy, ale nie dajmy się zwariować, jeśli dbasz o psa to te kilka godzin dziennie poczeka w domu. My na lunch ok 12 wpadamy do domu i zabieramy go na krótki spacerek, więc zostaje w domu na 2x4 godzinki. Barney nigdy jeszcze nie trafił do hotelu, choć były takie plany, ale zostawał już 2 razy u koleżanki i świetnie sobie poradził, a od przyszłego roku będziemy jeździć do Polski samochodem z nim. Ja nie żałuje decyzji i uważam, że mam szczęśliwego, zadbanego psa.
aganica - 11-09-2011, 06:04
dominika92 napisał/a: | ludzie muszą pracować żeby chociażby za coś tego psa wyżywić. | O tym, głownie pomyślałam, czytając wasze posty.
Labrador to "drogi" przyjaciel i ten kto nie zarabia, nie powinien go mieć.
Życie można tak zorganizować by wszyscy byli szczęśliwi. Długimi spacerami się wynagrodzi czas oczekiwania na człowieka.
Ja mając trzy psy, pracuję i jakoś sobie radzimy.Nie ukrywam że każdą wolna chwilę poświęcam psom....są codzienne wypady na pola i częste spacery ale to mój wybór bo tak chcę, tak lubię.
Każdą decyzję trzeba przemyśleć, a gdy ją podejmiemy to musimy sobie zdać sprawę, że to decyzja na dłuuugie lata.
nata - 12-09-2011, 10:18
Maleńka napisał/a: | trzeba pod uwage wziasc wszystko |
Otóż to, więc trzeba wziąć też pod uwagę, że 99% osób musi pracować, po to by zarobić m.in. na swoje labki
Nie uważam, żeby pies który zostaje w domu na czas pracy swojego właściciela był bardziej pokrzywdzony od innych Każdy odpowiedzialny właściciel zapewni mu odpowiednie warunki do pozostawania w samotności przez te kilka godzin, a później wynagrodzi mu ten czas, poprzez np. spacer i zabawę
Szczerze Ci powiem także,że moja suka pozostawiona do południa sama jest o niebo grzeczniejsza i spokojniejsza, niż gdy wszyscy są w domu cały dzień i ona dostaje świra i zachowuje się katastrofalnie...
Nie dajmy się zwariować...
Maleńka - 12-09-2011, 14:04
Ale ja nie twierdze ze wlasciciel ktory pracuje nie moze miec psa bo jest zly bo zostawia samego go, rozumiem bo my tez pracujemy, ja mam to szczescie ze nie pelne 8 h. Poprostu chce zaznaczyc ze warto by bylo jakos pieskowi zorganizowac czas, albo zeby np ktos do niego przychodzil czy cos ;p zle mnie rozumiecie.
nataliwg - 12-09-2011, 17:42
Witam wszystkich nowych forumowiczów i jednocześnie dementuję plotki o moim rzekomym oddaniu Crazy. Pozdrawiam
dominika92 - 12-09-2011, 18:44
nataliwg, o, a gdzież to takie brzydkie plotki były?
Labradore - 13-09-2011, 21:54
dominika92, w galerii Crazy o ile sie nie myle...
Maleńka - 14-09-2011, 09:47
Toz kto jest taki plotkarz?
Labradore - 14-09-2011, 14:06
z nicku nie wymienie bo nie lubie wytykać palcami, ale o ile pamiętam ta część z galerii Crazy jest w koszu
Lelejka - 15-09-2011, 09:50 Temat postu: Re: Dlaczego mam psa... ?
Lorena napisał/a: | Może każdy z nas podzieli się swoją historią i powie dlaczego w jego życiu pojawił się pies.
Mnie pies towarzyszył od urodzenia, rosłam wśród nich i tak zostało już, że teraz Moją największą fascynacją , inspiracją i częścią mnie są psy, są nieodłącznym elementem mnie, towarzyszą mi od dziecka, w każdym momencie, nie ważne czy jestem szczęśliwa czy nie mogę podnieść się z łóżka, zawsze obok jest ten cudowny mory psi nos, który kocha bez względu na wszystko. Wiem, że w każdej sytuacji moje dziewczyny są przy mnie. Nie zamieniłabym psa na żadne inne stworzenie. Dom bez psa jest pusty, smutny i nijaki, ja takiego domu nie chcę mieć. |
Ja mam tak samo ale głównym powode zakupienia labka była moja córa
Maleńka - 15-09-2011, 10:24
Labradore, az lukne
Karolina Krol - 20-09-2011, 21:07
U mnie w domu zawsze byly zwierzeta psy jasz czurki chomiki .....teraz mieszkamy z Labradorem ,gekonem orzesionym ,gekonem lamparcim i pytonem krolewskim.....kochamy zwierzeta a pies to najlepszy przyjaciel kocha miloscia bezwarunkowa .Nasze dzieci ucza sie milosci przyjazni i szacunku do zwierzat....tzn juz sie nauczyly .....
Jjolka - 30-09-2011, 11:10
Z całkowitą brutalnością:
Mam psa bo mój brat pewnego dnia wspomniał o jakimś psie (nikt go nie słuchał) a na następny dzień pojawił się z tą małą, czarną, piszczącą i gryzącą kulką.
Brat jest nieodpowiedzialny, bezmyślny i nie liczy się z innymi. Dlatego nie chce mu się tresować psa tylko woli używać ręki. !
Próbowałam mówić i krzyczałam nawet i do brata i matki ale mnie nikt nigdy nie słucha. Brat woli sobie wyjść do kumpli, zostawić psa żeby się kisił w domu, nie uczy go nic, rozpuścił suczę. Wziął psa bo chciał poderwać dziewczynę? Tak myślę. Wziął psa bo jest śliczny, tak! Podryw na psa jest w modzie. A może chciał mieć żywą istotkę do której czasem chce się przytulić? A może chce mieć pluszową zabawkę? Eh.
Inni też to tak widzą, wziął psa a zajmuje się nim kiedy tylko chce.
Obecnie pana nie ma to Saba jak tylko może spędza czas nad łąkami i stawami a rodzice trenują za nią biegi
Więc owszem chciałam psa wcześniej tylko, że rodzice byli przeciwko. Chociaż nie myślałam o takiej rasie.
Po tym czasie zaczęłam bać się psów. Stało się to za sprawą starszego beagla. Jeden raz mnie zaatakował, drugi raz próbował. Zaczęłam nie o tyle bać się psów co nienawidzić. Nadal choć już mam kilka miesięcy Sabę boję się psów, ale chodząc z nią mogę kryć swój strach i chęć ucieczki przed psem odciąganiem Saby co jest trudne jak wiecie z labkami
...
czuję się okropnie
ppaula2 - 30-09-2011, 20:18
Jjolka - 30-09-2011, 22:08
Och! Czy coś nie tak ppaula2 ?
Jestem wściekła po prostu na brata, że olewa jej wychowanie!
Póki co próbuję sama tresować. Tylko, że nie jest łatwo gdy piesek jest rozpieszczony. )
donia457 - 30-09-2011, 22:24
Jjolka, musisz byc twarda i tresowac psa nadal ,probowalas na smaczki ?
nie mozesz sie poddawac,
z jednej strony cie rozumiem ,bo brat zachowuje sie nieodpowiedzialnie,ale to na Ciebie wypadlo wychowanie psa,jak nic z tym nie zrobisz bedziesz miala w domu 30-40 kg psa,z ktorym bedzie ciazko wytrzymac
ola_i_radek - 01-10-2011, 00:08
Witam
Nasza historia z Labem zaczęła się od Państwowej Straży Pożarnej w gdańsku funkcjonuje tzw. GPR - Grupa Poszukiwawczo ratownicza w którym specjalnie wyszkolone psy pracują z funkcjonariuszami straży pożarnej - są to pieski pracujące - poszukujące ludzi pod np. gruzowiskami, zaginionymi w lesie. ja i mój Mąż zawsze kochaliśmy zwierzęta - szczególnie labradory, kiedy trafiła się możliwość połączenia pasji i pracy razem, postanowiliśmy że weźmiemy labradora - praca męża jako oficera PSP oraz fakt że w gdańskiej straży funkcjonuje GPR pozwala na praktycznie 24 h kontakt z psem. Możliwość zabierania go do pracy i fakt że nie zostaje on sam przez 10-12 h dziennie, zadecydowały że zamieszka z nami pies tej rasy w innym wypadku nie zdecydowalibyśmy się na Laba. nie miałabym serca trzymać go w zamknięciu przez tyle godzin chociaż wiem że jest w stanie 2-3 h pobyć sam w domu gdy np. jedziemy na zakupy, do kościoła. Gdy zdarza się, że mąż wyjeżdża np. na szkolenia czy poligony, oczywiście ja idę na 8 h do pracy to ściągamy szwagierkę studentkę pociągiem 300km robi z warszawy i opiekuje się nim kiedy ja jestem w pracy.
pozdrawiam
ppaula2 - 01-10-2011, 06:34
ola_i_radek, super
Jjolka, nie obraź się, ale przeraziła mnie historia Twojego laba.
Brat ni z gruszki ni z pietruszki przyprowadził niechciane szczenie jako "zdobycz na dziewczyny". Problem w tym, że jak jej nie nauczy dobrych manier będzie działa ona jako odstraszać na dziewczyny. Zero zainteresowania psem z jego strony. Nie skomentuje już sprawy podnoszenia ręki na Sabę
Ty za to bardzo się starasz, ale masz lęk przed psami co wcale nie jest dobre.
Musisz to przezwyciężyć. I zapewnić psu szkolenie i duuuuużo miłości, bez przemocy oczywiście.
A zapytam z ciekawości - ile masz lat?
nika - 01-10-2011, 08:56
czyli Nero będzie psem pracującym? super i witam ludzi z Tczewa
Jjolka - 03-10-2011, 09:20
donia457 gdy ktoś ma chorobę/zaburzenie psychiczne to uwierz nie jest łatwo. Chciałabym ale nie jest. Ponadto sam ojciec ma nerwice, więc myślę, że rodzina zaraziła się, że tak powiem. Brata nie ma, wyjechał, psa zostawił a i tak go nie ćwiczył. Nie zostawił nawet pieniędzy na ewentualny kurs z którym jednak byłby problem około 50km, nie mając prawka.
Będę musiała pomyśleć. Już się boję o psa. Ojciec w nerwach powiedział: trzeba go uśpić, ja nie dam sobie z nim rady. Ale to tylko nerwica za niego mówiła w tej chwili. Będzie dobrze, wierze w to choć teraz wylewam morze łez. Tak muszę skonsultować z bardziej odpowiedzialnym rodzeństwem. Musi być dobrze.
nata - 03-10-2011, 09:58
Jjolka, a może pomyślcie nad znalezieniem psu nowego odpowiedniego domu?
Szkoda psiaka w takiej sytuacji
Nikt się nią nie interesuje, sytuacja rodzinna nieciekawa, ty masz lęk... naprawdę szkoda suni, bo trzeba poświęcić jej jeszcze wiele czasu i uwagi
donia457 - 06-10-2011, 22:09
Jjolka, wierze,ale szkoda usypiac psa jezeli jest mlody i nie wychowany z reszta nikt wam zdrowego psa nie uspi,jezeli juz niedajesz sobie znim rady to moze oddajcie go do adopcji ?
moze warto nad tym pomyslec,szkoda psa i Ciebie jezeli sie z tym meczysz
moge sie zalozyc ,ze w takim przypadku nikt Tobie nic zlego nie powie ,mozesz dac,ogloszenia na naszym forum i na labradory.info
warto tez sie z kims skontaktowac tu na forum z osoba ,ktora zajmuje sie adopcja psiakow
mam nadzieje ze przemyslicie to w spokoju i na powaznie,bo szkoda psiaka i was,a moze znajdzie sie ktos chetny na niego tu na forum i moze bedzie mieszkal niedaleko was,bedziecie mogli obserwowac go jak sie uczy i jak sie rozwija
to naprawde nic zlego oddac psa do adopcji,tym bardziej ze Twoj brat wziol psa i sie nim nie interesuje,a sytuacja w domu robi sie bardziej nerwowa i jest wam wszystkim nieprzyjemnie
pozdrawiam
irosa - 07-10-2011, 06:12
Ja jako dziecko dostałam od taty psiaka - to był przekochany kundelek, żyła z nami 16 lat. Później jak się wyprowadziłam do własnego domu też postanowiłam, że będę miała psa. Czytałam o rasach, ich charakterach i zakochałam się w labkach. Postanowiłam, że kupię labradorka - chciałam tylko poczekać, aż córeczka troszeczkę będzie większa (ma teraz rok i 8 m-cy). Któregoś dnia zadzwonił mój brat, że jego kolega chce oddać 2,5 letnią sunię labradora. Adoptowaliśmy ją - jest z nami od 5 miesięcy.
Szybko się zaklimatyzowała, a cała rodzina ją uwielbia. Córeczka uczy się miłości do zwierząt, troskliwości, labek zapewnia nam dużo ruchu, w domu ciągle coś się dzieje - same plusy posiadania labka
Gaba i Paweł - 07-10-2011, 12:50
Dlaczego? Bo kocham zwierzaki. Mój mąż też. Jak mieszkałam na wsi to w domu zawsze był zwierzaczek - pies, koty. Najpierw były dwa kundelki, potem suczka Lisa - owczarek niemiecki (jaka ona była kochana). Po jej śmierci został nam po niej jeden psiak, Brutus. Przytulanka mojej mamy (tak, był duży). Brutuska niestety trzeba było uśpić bo ciężko zachorował Przygarnęliśmy więc psiaka ze schroniska. Kasia była z nami bardzo długo. Szczęśliwa była gdy cała rodzinka była w domu. Zdechła ze starości . W międzyczasie wyprowadziłam się do miasta. W małym mieszkanku trzymaliśmy tylko papużki. Ale jak przeprowadziliśmy się do większego zaczęliśmy myśleć o psiaku. Miał być maly a jest Gaja. Kochana z niej psinka
neravia - 10-10-2011, 23:00
Psy to moje zamiłowanie..moja pasja..od zawsze i - na zawsze..
Rysia88 - 11-10-2011, 13:09
Witam
Moja przygoda z psami rozpoczęła się bardzo dawno temu- i w zasadzie znam ją tylko z opowieści rodzinnych, ponieważ miłość psom okazywałam już raczkując. Mama mi mówi, że już wtedy wiedziała, że ja ostatnia z czworga dzieci będę miłośniczką psów. Pamiętam, że w naszym domu zawsze był pies, ale kiedy odeszła suczka którą pamiętam dość słabo długo nie było u nas psa- strasznie mamę prosiłam o psa... Kiedy miałam 6 lat mama w końcu się zgodziła <tak naprawdę sama się w nim zakochała bo mi sama o nim opowiadała...>. Pewnego majowego dnia poszłyśmy po niego Okazało się, że facet miał zamiar uśpić pieski- dosłowniej-miał zamiar je utopić Pamiętam jak klęczałam przed pudełkiem z 4 kluskami i wybrał mnie sam, do dzisiaj czuje jak ssał mi paluszka i tak zamieszkał z nami Portos... i towarzyszył mi wiernie przez ponad 16 lat- nauczył mnie miłości bezwarunkowej, dał mi wiele radości, pokazał jak cieszyć się z życia. Dał mi lekcję wierności, lojalności- nie raz doprowadził mnie do łez przez swoje nieposłuszeństwo Odszedł rok temu po ciężkiej chorobie- razem z nim umarła część mnie samej. Cierpiałam strasznie.
Po dwóch no prawie trzech miesiącach wprowadził się do mojego serca czarny labrador- Falko. Oszalałam, zwariowałam...poczułam na nowo, że żyję. Tyle miłości, radości... Kiedy na niego patrzyłam wzruszałam się- bo nie znałam nigdy nikogo kto miałby w sobie tyle dobroci co ten zawsze uśmiechnięty psiak. Towarzyszył mi zawsze i wszędzie- wszystko chciał robić ze mną... Spał ze mną z mordką na sercu. Odszedł w wieku 10-ciu msc
Myślałam sobie- koniec, koniec z psami. Więcej już tego nie przeżyje. Nie nie, nie....
Ale to właśnie obcowanie z psem sprawia, że jestem szczęśliwa, to one sprawiają, że chce mi się żyć, dają napęd i siłę by stawiać czoła nowym wyzwaniom.... Jestem wtedy silna, szczęśliwa, pewna siebie i...spełniona dlatego z taką niecierpliwością czekam na czekolaba Labradory są wspaniałe
Matko przepraszam, że tak się rozpisałam....
gio850327 - 11-10-2011, 13:19
Rysia 88 a kiedy będziesz szczęśliwą posiadaczką? no i mam nadzieję na zdjęcia
mibec - 11-10-2011, 13:21
Rysia88 wzruszajaca historia, ciesze sie ze zdecydowalas sie na kolejnego pieska.
A z jakiej hodowli i kiedy bierzesz labusia?
Rysia88 - 11-10-2011, 13:48
Jadę po niego 29. 10 Jest to labuś z hodowli Sunschine Life - obecnej tu na forum będą zdjęcia będą- od razu stworze mu galerie:)
mibec - 11-10-2011, 14:09
Rysia88 napisał/a: | z hodowli Sunschine Life | super - zazdroszcze, ze bedziesz miala psiaka od Pauli
donia457 - 12-10-2011, 23:17
Rysia88 napisał/a: | Jest to labuś z hodowli Sunschine Life - obecnej tu na forum |
gratuluje
tomeczq - 18-10-2011, 23:17
a u nas było tak... chyba kazde dziecko chce miec psa. najpierw dostalam od rodzicow cocker spaniela, wabił się Kaprys ale niestety rodzice byli zajeci praca, a ja bylam za mala zeby wychowac psa i zrobil sie strasznie agresywny, do tego stopnia ze musielismy go uspic pozniej marzylam o duzym, madrym, poslusznym labradorze ale nie udalo sie przekonac rodzicow odczekalam kilka lat, poznalam Tomka i zamieszkalismy razem a ze on tez chcial miec psa, kupilismy Bibke i spelnilo sie moje marzenie teraz tylko musimy ja dobrze wychowac
nata - 19-10-2011, 08:25
tomeczq napisał/a: | eraz tylko musimy ja dobrze wychowac |
to nie takie "tylko" jak się okazuje
Powodzenia!
Małgosia35 - 23-10-2011, 23:43
Dlaczego mam psa? Bo kocham je wszystkie,bezgranicznie,nie wyobrazam sobie życia bez psa,domu bez psa,bo jest to dom pusty i nijaki,czegoś w nim brakuje..
Jako dziecko zawsze chcialam pieska,jak to chyba wszystkie dzieci ..niestety mama sie nie zgadzała,wtedy byłam zrozpaczona,dzisiaj rozumiem.Pies wymaga czasu,spacerów,opieki...
Swoją pierwszą sunię miałam dopiero w wieku ok 20 lat.Chowalismy ją od szczeniaczka,była z nami prawie 14 lat.Przecudowna goldenka. Bardzo wczesnie zaczęła chorować,problemy z alergią,uszami,w starszym wieku doszły chore stawy..ciągle coś.
Kiedy trzeba było już ją uśpić,wszyscy bardzo mocno to przeżyliśmy.Moje dzieci wychowywały się z Nią od początku.Wtedy byłam przekonana ,że nie zdecyduję sie chyba już na następnego psiaka..
Minęły 3 lata i coś brakowało...pusto było w domu..nijako..nudno..
Jakoś tak bezwiednie oglądaliśmy ogłoszenia o sprzedaży piesków...o adopcjach..
Wiedzielismy,że prędzej czy później pojawi się nowy domownik.
Wybór padł na labradora,który już od dawna bardzo mnie intrygował,podobał się i w ogóle
No i w koncu znalazłam.Tego wymarzonego,ślicznego biszkopta..I jest z nami,jest kochany,rozpieszczany do granic nieprzyzwoitości,jest po prostu najważniejszy
Patty - 24-10-2011, 20:53
Dlaczego ja posiadam pieska? U nas w domu psy były niemal od zawsze..Miałam wiele rasowców, ale i kundelków.. Po odejściu ukochanej Leny(kundelka, było to dwa miesiące przed pojawieniem się w domu Lotosa) przeglądałam z rodzicami ogłoszenia. Wiele osób oferowało "oddam pieska w dobre ręce" było mi naprawdę szkoda wszystkich.. gdybym mogła, wzięłabym je do siebie, co do jednego Jednak trzeba było zdecydować się na jednego.. Zaleźliśmy ciekawą ofertę.. "z powodu nagłego wyjazdu oddam labradora, 3 msc. , książeczka szczepień, metryka" Właściciel nie chciał nawet gorsza.. Postanowiliśmy zaadoptować malca . I tak oto mam kochanego Lotosika
Mam też ciekawą wiadomość.. otóż znajomy taty ma do oddania pięcioletniego pieska. jest to kundelek. Myślę, że zdołam namówić rodziców by Rubin(takie nosi imię:D) zamieszał z nami.
Ashanti88 - 26-10-2011, 12:13
Ja posiadam psa ponieważ są całym moim życiem. Nie wyobrażam sobie życia bez nich... Gdy jest mi źle to moja sunia przychodzi do mnie i się tuli Wg mnie najlepsza przyjaźć to przyjaźć pomiędzy psem a człowiekiem. Pies nigdy nie zdradzi .. Gdybym mogła to wzięłabym wszystkie psy ze schronisk, bo bardzo mi ich szkoda No ale niestety nie każdego psa można mieć .. Od małego mam bzika na punkcie piesków I zawszew domu był pies. Nawet od męża na urodziny dostałam pieska - Moją suczkę Frycię Gdy mąż jeździ w delegację to zawsze jest ze mną moja sunia i jestem wtedy szczęśliwa
I nie znoszę ludzi, którzy się znęcają nad psami, jakimi kolwiek zwierzętami !!
junior - 18-12-2011, 23:24
U nas zawsze w rodzinie był psiak.Niestyty w zeszłym roku pewnego dnia poprostu zniknoł(podejrzewamy ze ktos go przygarnoł).Do rzeczy skad wzioł sie Goldi bo tak ma naaimię mój lab Przyjaciel zadzwonił do mnie z pytaniem czy nie chcę pieska,pomyslał o mnie z racji tego iż mieszkam w lesie gdzie psinka moze sobie spokojnie chadzac po podwórku,i wie ze kocham zwierzęta.Ciężka choroba jego poprzedniej włascicielki sprawiła ze nie mogła juz sie nim opiekowac(lezy w krytycznym stanie w szpitalu:( ),rodzina nie ma warunków na trzymanie Goldiego,praktycznie siedzial całe dnie sam w mieszkaniu,gdzie 2 razy dziennie przychodził syn włascicielki żeby go na karmic,wyjść na siusiu itp...Pojechałem na spotkanie,gdy facet otworzył drzwi zobaczyłem Goldiego kupił mnie na samym wejsciu jego oczy mówily proszę weż mnie już stąd ;DPies jest bardzo mądry,ułożony,usłuchany,bardzo lubi dzieci Jest już członkiem rodzinki
Pozdrawiam
lulamae - 23-12-2011, 17:59
Ja mam psa, bo chcę być szczęśliwa.
Małgosia35 - 24-12-2011, 01:02
lulamae napisał/a: | Ja mam psa, bo chcę być szczęśliwa. |
Takie proste zdanie,a jakie ładne
I napewno będziesz,bo mając psiaka nie mozna nie być szczęśliwym..
joanna - 25-12-2011, 01:43
szczególnie w tą wigilijną noc,siedze juz zupełnie sama,nawet mój syn pojechał na druga wigilię do nowej rodzinki,ale mam jego i wcale mi nie smutno!
anna34 - 25-12-2011, 15:32
joanna napisał/a: | szczególnie w tą wigilijną noc,siedze juz zupełnie sama,nawet mój syn pojechał na druga wigilię do nowej rodzinki,ale mam jego i wcale mi nie smutno! |
to tak jak ja święta tylko z psem,inaczej byłabym samiusieńka
Agnieszka Majer - 29-12-2011, 22:13
zawsze chciałam miec psa, pierwszą suczkę Kamę moi rodzice wydali kiedy byłam na koloniach następna suczka Kika była z nami długo, została z moimi rodzicami kiedy mnie już nie było w domu. Z pierwszym mężem mieliśmy kilka psów, ale nasze psy chorowały i ich życie nie trwało długo, jednego ktos wypuścił otwierając furtke i niestety trafił na samochód. Potem już nie chciałam żadnego zwierzaka, za dużo mnie to kosztowało poza tym były inne problemy. Wróciłam do domu rodziców, gdzie zawsze były koty, jak tylko z moim obecnym mężem kupiliśmy upragniony dom i po wielu dniach tzw wykończeniówki, sami wykończeni wprowadziliśmy się do własciwie jeszcze mocno niewykończonego domu, zmęczeni codzienną pracą: mąż, kładł płytki a ja na okrągło sprzątałam dom z unoszącego się pyłu betonowego, postanowiłam, że czas na psiaka. W tajemnicy przed dziećmi unkuliśmy spisek i pojechałam po zwierzynę. Wierzcie lub nie ale energia jaką wniosła Beza ożywiła nas na nowo, było "coś" poza tą monotonią i ciężką pracą, "coś" nieogarniętego, siejącego wszechobecne zniszczenie i nieprzewidywanego. " Coś" co naładowało Nasze akumulatory- nasza córeczka-Beza, ale jeden piesek to niewiele, a MY jesteśmy rodziną, która nawet jak spotka kozę na hali to zaraz wzdycha: "jaki słodziak" i próbuję ją głaskać, były u nas też myszki, koszatniczki, jest króliczka i teraz mamy drugiego kotka. Pierwszego zabrała białaczka Kadett pojawił się z potrzeby uratowania jakiego zwierzaka przed tym światem i udowadnia każdego dnia, że było warto.
Banditos - 09-01-2012, 09:30
a ja...całe życie chciałem mieć psa, przyjaciela, niestety moi rodzice byli i są psom w mieszkaniu przeciwni, jeszcze jako dziecko przysiągłem sobie, że jak będę miał swój dom, i moje dziecko będzie chciało mieć psa to stanę na głowie, żeby spełnić to marzenie... no i stało się, mam dwoje dzieci, córcia ma 2 latka, syn teraz 7 - od ponad roku syn prosił o psa, po zweryfikowaniu słomianego dziecięcego zapału, obgadaniu problemu z drugą połówką pojawiła się w naszym domu Luna ... dziś już nie wiem, kto pragnął jej bardziej
Renia - 09-01-2012, 09:38
3 miesiące temu przeprowadziliśmy z bloku do domku. Wcześniej mieliśmy małe mieszkanko wiec nie mieliśmy warunków na dużego pupil. Teraz mamy dużą chatkę to musi być duży psiak. Poza tym mąż zawsze marzył o labradorze wiec jest z nami Shirka. Oczywiście dla dzieciaków też ogromna radość mam 7 letnią córkę i 3 letniego syna
Kibol - 10-01-2012, 01:33
Bo całe życie marzyłem o takim małym biszkopcie, w końcu jest!!!
tosia125 - 19-01-2012, 12:26
Psiak biegający przy domu, dreptający za nami na górskim szlaku i dumnie stojący na deku podczas żeglowania marzył mi się od dawna... a do tego jeszcze żebył kochał ludzi.. tak jak my pokochamy go...
ostatnio marzenie nabrało realnych kształtów, bo nastały odpowiednie warunki ku temu...
co prawda miał być wiosenniak, ale szczęście znaleźliśmy prawie pod choinką...
i cieszę się z tego ogromnie!
Ramira - 22-01-2012, 18:36
Moja gistoria zaczeła się od tego że koleżanka z pracy napomkeła tamat biednego psa labradora który został zakupiony za duże pieniądze z wszytskimi papierami po przedszkolu lecz niestety własciciela córeczka była uczulona na siersc wiec oddał za darmo do ludzi którzy maja rolnictwo i nie za bardzo maja szacunek dla niego został zawiązany w szopie łancuchem. Wiec natychmiast chciałam ratowac psa i zabrałam do siebie. Jest cudowny ma kolor czekoladowy i nazywa się Ramzes ale najważniejsze że jest bardzo łagodny dla mej 3-letniej córki
tusia993 - 15-02-2012, 20:44
Psinka w domu to było zawsze moje marzenie. Jak tylko w okolicy pojawiła się jakaś niechciana psina to zawsze znalazło się u nas dla niej miejsce. Mama żartowała, że minęłam się z powołaniem i powinnam wetem zostać. . No a jak tu zostawić na mrozie, zimnie czy deszczu taką "sierotkę z Przymusu" .
Od około roku zaczęłam interesować się labami. Dużo nich czytałam, sprawdzałąm fora i strony hodowców. Mieliśmy kupić psiaka na wiosnnę. Wybraliśmy hodowlę. A tu niespodzianka i w styczniu wzięliśmy Maura. Pani która go kupiła ma małego synka, który jak się okazało, ma alergie na sierść i niestety zmuszona była go oddać. Pojechaliśmy z mężem "tylko o zobaczyć". To była miłość od pierwszeo wejrzenia Zapytaliśy czy Pani go nam odda, czy chce żebyśy zostali jego nową rodzinką. I do domu wróciliśmy z psem . Młody jest cudny. Wypełnia nasz czas bez reszty. Bystrzak nauczył się, że to my jesteśmy jego człowiekami i teraz nie odstępuje nas na krok.
Nigdy bym nie pomyślała, że psinka może dać tyle radości i miłości
Takie małe a cieszy
Nadine - 18-02-2012, 14:43
Całe życie pragnęłam mieć psa, lecz nigdy wcześniej nie było mnie na niego stać, teraz kiedy pracuję troszkę odłożyłam i wiem, że jestem zabezpieczona na kilka najbliższych lat pieska
Kany - 08-03-2012, 20:19
Wychowywałam się z psami, tak więc kiedy wyjechałam na studia brakowało mi czworonoga, czułam że naprawdę czegoś brakuje w moim życiu, wiedziałam też, że pies mnie zmotywuje do wielu rzeczy, teraz już nie śpię prawie codziennie do 11 Marzyłam o buldogu angielskim, ale postanowiłam że najpierw wybiorę się do schroniska w poszukiwaniu idealnego dla mnie psa. I tam w klatce siedziała, cała umazana kupą moja Zonda
Nikaaa - 08-03-2012, 20:22
Kany, Ale super, ze wziełaś pieska ze schroniska Załóż suni galerie, chętnie ją poznamy
Kany - 09-03-2012, 12:50
Nikaaa, bardzo chętnie,ale jak narazie jest tak żywa że nie ma szans żeby ją uchwycić na zdjęciu
Nikaaa - 09-03-2012, 13:21
Kany napisał/a: | Nikaaa, bardzo chętnie,ale jak narazie jest tak żywa że nie ma szans żeby ją uchwycić na zdjęciu | Coś o tym wiem Mało mam fotek z okresu kiedy Jesse do nas przyszła Ale jak tylko uda sie coś cyknąć to mamy nadzieję, ze się podzielisz
mibec - 09-03-2012, 13:39
Kany napisał/a: | narazie jest tak żywa że nie ma szans żeby ją uchwycić na zdjęciu | cykaj jak spi
malawika - 19-05-2012, 20:07 Temat postu: Dlaczego akurat rasa labrador? Piszcie dlaczego wybraliście akurat labka? Co Was skłoniło do tego, że akurat taki pies i np. taka maść?
Pozdrawiam
[ Dodano: 19-05-2012, 22:15 ]
Miałam nadzieję, że nie będę musiała jako pierwsza się wypowiadać, ale zacznę
U mnie w domu rodzinnym jedyną słuszną rasą był owczarek niemiecki. Po wyprowadzeniu się nie miałam możliwości posiadania psa, za to pojawiały się po kolei koty.
W miarę jak się oddalałam od realiów jakie panowały w domu w którym się wychowałam, zaczęłam zastanawiać się nad inną, mniej nastawioną na pilnowanie terenu rasą, która nie będzie terytorialna i pokojowo nastawiona - przede wszystkim ze względu na koty. Nie podjęłam żadnej konkretnej decyzji do czasu, kiedy zobaczyłam małego, kluskowatego labradora...
neravia - 19-05-2012, 23:12
To i ja chętnie napiszę :)
kilka lat temu przygarnęłam niechcianą czarną suńkę w typie labradora (bardzo w typie, jej uszy opadały na boki :haha: ), miałam wcześniej malutkiego kundelka , oba kochałam najmocniej jak mogłam ale to ta czarnulka zachwyciła mnie swoim charakterem..pokochałam ją za niesamowitą łagodność.. wcześniej, zanim ją miałam zabieranie kości, którą chrupie psinka było dla mnie czymś nierealnym :) fascynacja do aportu i do wszystkiego czym można rzucić..kamyki, patyki, piłeczki itp ciągła chęć zabawy..co prawda nie był to labrador ale zaczęłam czytać coś o tej rasie i wiedziałam, że takie cechy są normalne dla labów :) Psinka odeszła prawie rok temu w wyniku choroby nowotworowej, a wraz z nią część mnie..
Jednakże bez psa nie potrafię żyć, i mimo że zamieszkałam za granicą to zapadła decyzja o psie..szukałam..czytałam o rasach..ale podświadomie wiedziałam już, że lab dla mnie jest stworzony. No i mam swojego wymarzonego psiaka - łagodnego aportera, kochającego wodę i posiadającą wieczną chęć do zabawy :)
A kolor czarny labradora...cóż - sentyment do końca życia.
Scaliłam ze sobą oba tematy aby zachować porządek na forum :) Pozdrawiam! Moderator
malawika - 20-05-2012, 13:46
Pochodzę z domu w którym zawsze były zwierzęta. W końcu przeprowadziłam się na upragnioną wieś i mogłam pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa
fadziochowa - 12-07-2012, 21:10
U mnie w domu zawsze były zwierzęta...psy, koty, chomiki, świnki morskie... psiaki to były zazwyczaj kundelki przygarnięte z ulicy... a ja zawsze marzyłam o Nowofunlandzie...
Nigdy nie myślałam o labradorze... Miesiąc temu obudziła mnie mama słowami "Malwina! ktoś wyrzucił psa! siedzi u nas na podwórku i nie chce wyjść...wyganiam go a on wraz przychodzi. " No to wyszłam na podwórko i wtedy zobaczyłam śliczną, czarną, bardzo smutną ,kudłatą mordkę... od razu pomyślałam " labrador! o matko! " zawołałam go, nakarmiłam i siedziałam z nim na schodach chyba z godzinę bo nie miałam pojęcia co z nim zrobić... ale od pierwszej chwili gody go zobaczyłam pokochałam go. No co miałam zrobić? Powiedziałam mamie, a raczej "oznajmiłam" że psiak zostaje ze mną Oczywiście wzięłam pod uwagę, że mógł się zgubić dlatego odczekałam tydzień, ale nikt się nie zgłaszał... więc po tygodniu razem z siostrą ( która również go pokochała) zabrałam Fado do weterynarza, założyłyśmy mu książeczkę zdrowia, zaszczepiłyśmy, odrobaczyłyśmy... no i tak Fadzioch jest z nami już prawie miesiąc. Nikt się nie zgłosił...więc chyba go ktoś wyrzucił
Jest on teraz moim pieszczochem, uwielbiam go i już nie marze o nowofunlandzie... Jest moim darem od Boga, moim przeznaczeniem, losem.
neravia - 12-07-2012, 21:33
fadziochowa, piękna historia, to chyba przeznaczenie
Labradorek - 18-07-2012, 18:40
Od kąd się urodziłam 'pilnował' mnie pies babci i byłam z nim bardzo zżyta tym bardziej, że mieszkaliśmy razem. Później gdy miałam 5 lat zachorował i musiał zostać uspany
Gdy miałam 8 lat mama przyniosła do domu yorka, ale mieliśmy go niestety tylko rok po czym musiał nas opuścić z powodu braku czasu, bo ja byłam za mała by się nim zajmować, a urodziła się siostra i mama też kompletnie nie miała czasu, przy czym taty nie było, bo pracował.
Od paru lat marzyłam o psie (koniecznie dużym - większym od yorka). Namawiałam rodziców, ale oni "nie" i "nie" , aż w końcu rok temu mama zaczęła się interesować kupnem i szukać w internecie odpowiedniej rasy. Na początku chciałam beagla! z racji, że nie interesowałam się wyborem większych ras - rodzice twierdzili, że duży do nas nie pasuje. Później mama zaproponowała labradora, golden retrivera lub rhodesiana i trochce czasu myśleliśmy z racji, że labradory i goldeny są tymi z najłagodniejszych ras psów i dobrze nastawione do dzieci pozostał wybór pomiędzy nimi, ale stanęło na labradorze, bo krótszą sierść mają. Następnie było namawianie taty i uzgadnianie maści, ale po mojemu stanęło na biszkopciku Jak wracaliśmy z zeszłorocznych wakacji (z Zakopanego) po drodze zajechaliśmy po psiaka. Aron od razu jako pierwszy mi się spodobał i pojechał z nami! Teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia
fadziochowa - 18-07-2012, 20:11
Labradorek witaj "Teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia " ...doskonale Cię rozumiem chyba wszyscy mamy podobnie
Karoola - 18-07-2012, 21:12
fadziochowa, piękna historia!
Di - 18-07-2012, 22:03
Mam psa dzięki mojemu cudownemu kuzynowi, który nigdy nie dowie się, że go tutaj tak reklamuję
To on odnalazł ogłoszenie i zaszczepił we mnie myśl: 'Jeśli nie teraz, to kiedy?'
Więc w moim życiu pojawiła się Bianka. Przewróciła mi świat do góry nogami... dosłownie
Nieustannie dostarcza wrażeń i nauczyła cieszyć się każdą chwilą.
Przed nią nie zdawałam sobie sprawy, jaka właściwie byłam samotna...
ulciaaa89 - 19-07-2012, 22:46
W moim rodzinnym domu zawsze były jakieś zwierzęta- psy, koty, króliki... Pół roku temu przeprowadziliśmy się z Narzeczonym "na swoje". Rozmowy o posiadaniu psa toczyły się zanim jeszcze wiedzieliśmy, że razem zamieszkamy.
Dlaczego labrador? Zakochałam się w tej rasie pare lat temu, w ich łagodności, pełni energii i miłości do wszystkiego co się rusza. Bardzo podobał mi się też ich wygląd. Swoją miłością zaraziłam Narzeczonego i tak zaczęły się poszukiwania naszej towarzyszki (bo chcieliśmy suczkę).
Dlaczego czarna? Wymarzyłam sobie czekoladową, ale jak zobaczyłam naszą Coco to się zakochałam i w ten sposób 2 dni później była już u nas w domu. Mamy też króliczkę- dogadują się bez problemu
belly - 31-07-2012, 12:28
Jako 9 latka przyprowadziłam do domu szczeniaka, mix owczarka nizinnego. Ponieważ mój brat był dużo starszy ode mnie a mama, jak większość samotnych matek, nie miała dla mnie zbyt wiele czasu, Filuś przez 16 lat był moim najlepszym przyjacielem. Strasznie przeżyłam rozstanie z nim i obiecałam sobie, że już nigdy nie zwiążę się żadnym psem. Swojej obietnicy dotrzymałam do narodzin mojego drugiego syna. Starszy syn bardzo przeżywał pojawienie się "konkurencji" do maminych przytulanek, później przyszedł rzut mojej choroby. Nie miałam siły na szaleństwa z ruchliwym 5 latkiem a roczny maluch nie był kompanem do zabaw. Wtedy mąż nieśmiało wspomniał o psie spytał dlaczego nie chcę swoim dzieciom dać najwierniejszego przyjaciela, kompana zabaw i kudłatego ocieracza łez. Miesiąc później jechaliśmy po mix biszkopta. Ale na miejscu okazało się, że nie mamy szans nawet pogłaskać upatrzonego szczeniaka bo najmniejsza, czarna kulka za każdym razem pierwsza gramoliła się na nasze kolana. Po 4 próbach wyłapania biszkopcika zakochałam się w czarnym, namolnym kudłaczu. I tak oto mój Baster wybrał sobie właścicieli.
Teresa - 31-07-2012, 13:35
dlaczego labek? jak bylam mala tata kupil czarnego labka, byl z nami przez 12 lat po czym zachorowal i niestety zdechl ale nidgy nie mialam tak madrego psa jak on i obiecalam sobie ze jak zaloze wlasna rodzien to pierwsze co bede miala laba! i tak sie stalo wzielismy slub z mezem wprowadzilismy sie na swoje i zaczely sie rozmowy na temat psa maz chcial cos mniejszego w sumie to on za bardzo na psa sie nie znal i nie usmiechalo mu sie tez posiadanie kanapowca bo byl wychowywany w domu gdzie pies byl tylko jeden a na dodatek mial swoj kojec na podworku za to ja zawsze psiara pelno zwierzat w domu po dlugich tlumaczenich jakimi to laby sa cudownmi psami kupilismy nasza biszkopcikowa panienke i maz teraz nie wyobraza sobie zycia bez naszej luny a ja jestem szczesliwa ze spelnilo sie moje marzenie z dziecinstwa
baziaa1207 - 18-12-2012, 22:17
Kiedy miałam ok 15 lat bardzo marzyłam o Labie,prosiłam rodziców żebyśmy kupili,co jakiś czas przez ok 7 lat ponawiałam prośby,niestety byli nie ugięci bo niechcieli dużego psiaka w domu Mama cały czas powtarzała:"założysz swoją rodzine,bedziesz miała swój dom,to sobie kupisz"...i obiecałam to sobie,podobnie jak Teresa ...I 4 miesiące po ślubie,kiedy tylko skończyliśmy remont,doczekałam się swojej Słodkiej kruszynki
moniss - 27-12-2012, 20:20
od zawsze kochałam psy, w drugiej klasie podstawowej spełniło się moje marzenie - miałam sunię, mieszańca labradora z owczarkiem niemieckim. Chociaż wyglądała na labradora i zdecydowanie przejęła więcej cech tej rasy. Była ze mną 6 lat, chociaż wychowywała się na podwórku i byłam wtedy dzieckiem miałam z nią cudowną więź, co nie zmienia faktu, że zawsze zazdrościłam osobom, które miały psiaka w domu. Ja psa traktowałam jak najlepszego przyjaciela, mam to po tacie który również jest strasznie za psami. Nie mówię, że mama nie, ale ale nie zgadzała się na psa w domu, więc Sara była na podwórku. Po tych latach z nią, kiedy jej zabrakło, strasznie to przeżywałam. Nie mogłam się pozbierać.. Wiem, że o niej zawsze będę pamiętać, była moim pierwszym psem i strasznie ją kochałam. Cała moja rodzina to przeżywała, nawet mama strasznie za nią płakała. Po długim czasie kiedy już pogodziłam się ze stratą jednak ciągle marzylam o psie w domu (w sumie to całe życie chcialam psiaka w domu..) moja mama sama z siebie powiedziała, ze chce labradora w domu. Popłakałam się ze szczęścia i zaczęłam obsesyjnie przesiadywac m. in. na tym forum pochłaniając wszystkie informacje o labkach, a około dwóch miesięcy później w domu pojawił się Rocky:)
monika72 - 10-02-2013, 15:51
Długo zwlekałam z tym,żeby opowiedzieć historię moją i Harrego... Nie chcę Was zanudzić, bo...to dość długa i niezwykła historia... Bo chyba wspominać o tym nie muszę,że całe życie byłam psiarą i znosiłam rodzicom do domu wszystkie bidy z okolicy,żeby choć je nakarmić..., mając swojego wielorasowca -Puszka. W 2002 roku opanował moje serce Major - owczarek szkocki collie. Miałam go u siebie od 6 tygodnia jego życia. Towarzyszył mi zawsze i wszędzie. To był niesamowity pies...Pokażę GO Wam
To dzięki niemu zaczęłam działać na portalu collie, pomagać w adopcjach itd. Major przeraźliwie bał się dźwięków burzy i wszelkich wystrzałów. Lipiec-2011...I tu zaczyna się nasz dramat. Byłam z nim na działce (okolice Strykowa) pod Łodzią. Zagrzmiało, nie zdążyłam zareagować, był szybszy. Przeskoczył przez ogrodzenie i gnał co sił przed siebie, byle dalej od źródła dźwięku. Nie reagował na wołania. Zniknął mi z oczu. Natychmiast rozpoczęłam poszukiwania, wiedziałam,że adresatkę zgubił podczas jednego z poprzednich spacerów. Znał teren bardzo dobrze, ale...co stres może zrobić z psem... Nie będę opowiadała szczegółów, bo wyszedłby z tego niezły elaborat, ale...Szalałam, nie spałam, nie jadłam, wypaliłam wagon papierosów, wstawałam skoro świt i jeździłam po okolicy, zaczepiałam kierowców tirów,żeby nadawali przez CB. Tuż obok działki, kładli asfalt ...Robotnicy widzieli, jak pędził po tym świeżo położonym, gorącym asfalcie...Wołali go, chcieli złapać, ale nie dał się. Pędził , jak oszalały. Zupełnie przypadkiem o jego ucieczce dowiedzieli się ludzie z forum collie. W ciągu kilku godzin zorganizowali kilkaset plakatów z kolorowymi zdjęciami Majora i na działce pojawiły się dziewczyny z psem tropiącym. Szukałyśmy Majora i rozklejałyśmy plakaty w całej okolicy. Pies tropiący koło północy poddał się. Rano zadzwonił telefon z informacją,że Major jest! Znalazł się! Dwie doby poszukiwać nie poszły na marne. Byłam taka szcześliwa. Gnałam przez las z prędkością światła,żeby jak najszybciej przytulić mojego przyjaciela. Pan, który go znalazł już od wejścia mnie uprzedził,że pies nie chodzi. Domyślałam się,że powodem były poparzone łapki. Nie miało to dla mnie jednak znaczenia. Ważne,że znalazł się i żyje. Major, gdy tylko usłyszał mój głos, zerwał się na nogi, ale zaraz upadł. Facet zaniósł mi go do samochodu. Pojechałam z nim do weta, do Łodzi. Opowiedziałam, co się stało... Wetka nie podała mu nic dala mi tylko jakieś recepty i powiedziała,że gdyby stan się pogorszył, mam przyjechać ponownie. Z łapkami było z godziny na godzinę lepiej, smarowałam mu je maścią dla niemowląt, ale mimo to, widziałam,że coś jest nie tak... Pojechałam na drugi dzień ponownie. Tym razem był inny lekarz i pozwolę sobie podać jego nazwisko - Mateusz Michałkiewicz. Kiedy zobaczył Majora i zbadał go, był przerażony. Pies miał wodę w płucach. Natychmiast zrobił mu EKG, podłączył kroplówkę i podał Furosemid. W pewnym momencie ...Major przestał oddychać. Doktor Michałkiewicz reanimował go a ja siedziałam i łzy zalewały mi twarz. Niestety...nie udało się go uratować. Łzy szczęścia zamieniły się we zły wielkiej straty, straty przyjaciela... Dwa dni później miałam umówioną wizytę u mojej kuzynki- stomatologa. Pojechałam tam wraz z synem. Kiedy Ona zobaczyła, w jakim jestem stanie, porozumiewawczo spojrzała na mojego syna i zakomunikowała mi,że jeszcze dzisiaj będzie pies. Wykonała telefon do znajomego weta i tego samego dnia wieczorem w moim sercu psie miejsce zostało podzielone na pół... Jedną część zawsze będzie zajmował Major, ale...druga część należy do Harrego. I tak oto zostałam ,,mamą,, Harcia. Niby przypadek, ale...Tak miało być. Wdzięczna jestem i mojemu synowi i kuzynce, którzy nie słuchali moich protestów,że nigdy więcej żaden pies w moim życiu się nie pojawi...
Ostaś - 10-02-2013, 16:18
monika72, ciekawa historia, fajnie się czyta
PS. Chyba widzimy się we wrześniu na Święcie kwiatów owoców i warzyw w Skierniewicach?
monika72 - 10-02-2013, 16:36
Ciężko mi się o tym mówi, pisze, zawsze towarzyszą mi ogromne emocje i ...łzy. Har jest jakby plastrem na moje serce i to...baaardzo skutecznym. Na Święcie będę na bank:) a wraz ze mną mój ,,plaster,,
Ostaś - 10-02-2013, 17:06
monika72 napisał/a: | Na Święcie będę na bank:) a wraz ze mną mój ,,plaster,, |
Fajnie, będę mógł na żywo zobaczyć młodszego Harrego
domaa38 - 10-02-2013, 18:32
Od kiedy pamiętam od zawsze chciałam mieć psa. Niestety nasze miejsce zamieszkania nie pozwalało na trzymanie psa w domu (blok). Już jako malutka dziewczynka chciałam dostawać maskotki pieski, kolorowanki z psami, książeczki. Uwielbiałam jeździć do dziadków gdzie były tam dwa psy, kundel imieniem Dziuniek i owczarek długowłosy Cola Uwielbiałam te psy. Siedziały na podwórku w kojcu i zawsze czekałam tylko na pozwolenie dziadków, aby móc je wypuścić żeby z nimi pobiegać. Pomagałam babci przygotowywać im posiłki a potem patrzyłam jak sobie wcinają . Niestety jak to bywa i na nich przyszła pora. Pamiętam że któregoś dnia dziadkowie zadzwonili do nas że Cola uciekła. Już jej potem nie znaleźliśmy, a była już głucha więc słuch po niej zaginął . Po jakimś czasie Dziuniek zmarł w Wielkanoc , strasznie to przeżyłam, popłakałam się. Brakowało mi tych psiulków, bo one dawały mi dużo radości.
Od tamtej pory nic się nie zmieniło i nadal pragnęłam mieć swojego przyjaciela. Rodzice powtarzali że kiedy wybudujemy swój dom to będzie i piesek. Ja tylko czekałam na to hasło " bedzie piesek". . Tak zaczęłam wszystko planować. Kiedy było postanowione, że będziemy budowali dom, szperałam w internecie i kupowałam książki. Jak wychowywać, co robić, jaka RASA ? Możliwości ras było wiele, nad wszystkimi czytałam. Od beagli po shih-tzu, border coli, york, owczarek niemiecki, Jednak to nie było to. Aż wreszcie natknęłam się na najwspanialszą rasę psa i najpiękniejszą jaka może istnieć : Labrador Retriever Wiedziałam że to to. Im coraz więcej o nich wiedziałam tym byłam bardziej przekonana , że to pies dla mnie. Te wszystkie procesy zbierania informacji o labradorku i wyborze hodowli zajęły mi 2 lata. W tym samym czasie budowa domku trwała. Stało się. Nadszedł dzień przeprowadzki i bliski termin odbioru mojej podopiecznej z hodowli. Byłam bardzo szczęśliwa. Wcześniej obserwowaliśmy Tosię w internecie na stronie hodowli. Była najmniejsza z żółtą wstążeczką. Od chwili kiedy ją pierwszy raz zobaczyliśmy już było wiadome że "Żółta" to ta nasza Kiedy po nią pojechałam z tatą pani hodowczyni zaprosiła nas do pokoju gdzie były szczeniaczki. Tosia na prawdę musiała być naszym pieszczochem, bo kiedy tam weszliśmy, żaden szczeniak, tylko ona podbiegła szybko do końca kojca i machając ogonkiem oparła się o jego przód łapkami Wtedy powiedziałam do taty : Ona chyba wie że my po nią .
Tak właśnie wygląda nasza historia z czekoladową wariacją.
Jagienka30 - 17-02-2013, 18:13
Jestem "dzieckiem" lasu ...moi rodzice mieszkają do dziś w leśniczówce, położonej 4 km od najbliższych ludzi...od zawsze otaczałam się zwierzętami,w domku mieliśmy zawsze min 3 pieski,swego czasu przygarneliśmy nawet malutką sarenkę "Basię" ...miłość do zwierząt była mi wpajana od małego,dlatego jako dziecko postanowiłam,że gdy założę swoją rodzinę też będziemy mieli psiaka...mój mąż wychował się w rodzinie bez zwierząt,nigdy nie mieli psa, nawet świnki morskiej...także wyobraźcie sobie jaka była jego reakcja na wieść,że chcę mieć psa...:"po moim trupie"..."albo ja,albo pies"...walczyłam z nim na wszelkie sposoby ...na świat przyszły nasze dzieci...chciałam ich nauczyć miłości,szacunku i dbania o drugą istotę,zwierzątko-pieska i tu pojawiła się pierwsza myśl o labradorze,łagodny,idealny dla dzieci ...ale jak tu coś zdziałać jak brak pieseczka ...mąż nadal nieugięty...często rozmawiałam na ten temat z moimi przyjaciółkami,radziłam się jak przekonać mojego "Pana",jedna z nich smiejąc się stwierdziła,że należy go postawić przed faktem dokonanym ...29 lipca 2012 roku(moje urodzinki) zjawiły się u mnie moje psiapsiółki...dodam,iż mój mąż był w tym czasie w trasie,w Niemczech,nie uwierzycie jaki prezent dostałam od nich na 30-ste urodziny...próg mojego domu przekroczyła,dumnie niczym królowa suczka i w dodatku labrador ...ucieszyłam się strasznie,moje dzieci były przeszczęśliwe...hmmm tylko co na to mój mąż? ...bałam się jego powrotu do domu...wrócił dwa dni później, późnym wieczorem,dzieci już spały,Lea również ułożyła się wygodnie na swoim posłaniu...do domku wszedł "Pan"...wykąpał się i wlazł do łózka...to niewiarygodne ale Lea nie zareagowała na jego wejście do domu ,także nie zorientował się,że rodzina nam się powiększyła... ...za to rano wystartował z łóżka jak torpeda...Lea,delikatnie i cichutko wgramoliła się na łóżko a następnie na brzuch mojego męża(a miała się na co wdrapywać ) i polizała go po nosie... ...jeszcze tak wściekłego męża nie widziałam ....negocjacje były długie ale w końcu postawił nam warunek:pies zostanie jeśli w szybkim tempie oduczymy jej sikania itd w domu,dzieci mają uczestniczyć w tym całym cyklu a zwłaszcza mamy dopilnować by mu nie plątała się pod nogami a, już broń boże, nie próbowała się do niego łasić...długo mówił o Leosi:"Twój "pies...w tej chwili mówi :"Nasz"...na dzień dzisiejszy nie wyobraża sobie naszego domu bez Lei...uwielbia się z nią bawić,wychodzić na spacery,drapać po brzuszku i rozpieszczać kiełbaską po cichaczu...jednym słowem pokochał sunie tak mocno jak My
Ot i to cała historia
aguleczka2003 - 25-03-2013, 18:50
:0 zawsze chcieliśmy mieć psa;) teraz mamy do tego warunki - swój dom i ogród... gdzie może szaleć do woli... jak był malutki wszyscy gadali że labek,,,, teraz dopiero widac jak jest pomieszany... labek ze seterem :) ale my LOFAMY naszego psiaka, małowane jakiej rasy jest...
Olie - 11-04-2013, 21:08
A u nas to było tak.
Jeśli małżeństwo - to już na zawsze,
Jeśli dzieci - to dwoje, ( mamy parkę )
Jeśli dom - to z ogrodem,
Jeśli pies - to Labrador.
I oto jest PAKO. Aczkolwiek nie jest tym czworonogiem którym miał być, ale nie wyobrażam sobie by był to inny Labek niż ten co teraz wymęczony bieganiem po ogrodzie za gumową świnką.
Nasza historia zaczeła się od tego, że mieliśmy umówionego psa jednak człowiek jego się rozmyślił i postanowił zatrzymać owego dla siebie, no cóż zdarza się.
Znaleźliśmy ogłoszenie, że ktoś sprzeda Labradory. 5 miesięczne. Pojechaliśmy pod wskazany adres.
To co tam zastaliśmy to obraz nędzy i rozpaczy...
Matka szczeniaków zamknięta w klatce na dworze, a młode w schowku pod schodami! Na tyłach domu!
We własnych kupach.. w smrodzie, syfie... Nie zaszczepione i nie odrobaczone. 400 zł! Mąż kazał się facetowi bujać i powiedział, że to skandal by tak traktować psy i jeszcze chcieć za nie jakiekolwiek pieniądze! Mało tego KOSZTY UTRZYMANIA! Ja się pytam! JAKIE KOSZTY! kartony porozkładane, misek brak..
Śmierdziały i były brudne!
Mimo tego miałam ochotę zabrać wszystkie trzy do siebie. I pewnie bym to zrobiła, gdyby nie to, że mam dzieci które kocham i nie wiem co te psy przyniosły by ze sobą...
Zniesmaczeni odjechaliśmy.
W sklepie kupując gazety spojrzeliśmy na ANONSE.
I było. Pojechaliśmy.
I były. CZTERY. Była ich matka i był ojciec. Były wszystkie razem. Były takie radosne. Chociaż hodowla to nie była.
Książeczki miały i szczepienia też. Dwa skakały jak szalone. Jeden zupełnie nie podchodził do nas.. A TEN był taki nieśmiały ale wyglądał jakby chciał powiedzieć ( gdyby mógł ), że jest dla nas.
Zastanawiałam się chwilę, dzieciaki prosiły. " Mamo, wezmiemy... Mamooo."
Kurcze, miał być z rodowodem. Miał być maluchem jeszcze. Miał być biszkoptowy.
Nim się obejrzałam mieliśmy go w aucie. Nie ma rodowodu. Ma 5 miesięcy i jest czarny.
Witaj w rodzinie maluchu.!
Na dzień dobry, zwymiotował mi w aucie na buty.
Pierwszą dobę spędził na swoim posłaniu nie pochodząc do nas.
Z każdym dniem nabierał do nas zaufania, jednak nie pozwalał się dotykać.
W sobotę będzie tydzień jak jest z nami...
I nie odstępuje dzieci na krok ( chyba, że śpią )
Jest radosnym psiakiem, szybko załapał, że za załatwianie się na dworze ma smakołyk i jeśli się zsiusia w domu to tylko dlatego, że właśnie przed chwil się nażłopał wody.
Jest IDEALNY
usmiech82 - 14-04-2013, 11:19
moi rodzice i rodzice żony mieli psa wiec psy nie były nam obce jak się przeprowadziliśmy na swoje żona bardzo chciała psa a że ja lubię spore psy to miał być w pierwszej wersji Husky wtedy można było kupić jeszcze psa na giełdzie więc pojechaliśmy lecz nie było podeszliśmy do jednego z samochodów a tam właśnie był Feri i jego siostra on leżał w narożniki bagażnika i spał ona zaś latała po całym bagażniku i skakała po nim ale ja nie chciałem suczki więc wybór był prosty Feri był nietypowy i jedyny w swoim rodzaju przez samo to że był biszkoptowej maści z czarną łatką na boku bardzo wesoły przyjazny dla wszystkich każdy kto go znał zachwycał sie nim znajomi zawsze sie z nim bawili jak jechaliśmy do lasu lub nad jezioro bo zawsze był chętny do tych zabaw zawsze z podniesionym i machającym ogonem ale niestety przyszedł ten tragiczny dzień i choroba która zmusiła mnie do podjęcia najgorszej decyzji jaką można podjąć ponieważ musiałem go uśpić aby już nie cierpiał aby się nie męczył mogę wam tylko napisać że nawet jeśli wasz pupil zachowuje się normalnie i nie ma żadnych objawów choroby to róbcie profilaktycznie wszystkie wszystkie badania jakie się tylko da okres po starcie był bardzo ciężki żona chciała znów psa aby zapełnić pustkę i smutek w domu powiedziałem że nie może być inny jak labrador bo to sa najpiękniejsze i najlepsze psy i wtedy znajomi uznali że nie wyobrażając sobie nas i wyjazdów bez psa więc złożyli się i kupili Aksela w prezencie urodzinowym dziś nasz labradorek jest z nami już tydzień i tak o to wygląda nasza historia z labkami w skrócie
Margaret742 - 25-04-2013, 11:41
Od dziecka kochałam zwierzaki i miałam wcześniej pieski ale labradora postanowiłam kupić dla mojej córki która ma dwa latka i jest w średnim stopniu niesłysząca. Piesek zabiera jej trochę energii, której ma bardzo dużo. Mam nadzieję że Nina bardzo pokocha moją córeczkę i będzie jej kiedyś pomagał. Już na samym początku zobaczyłam efekty i daje mi to dużo radości oraz spokoju bo moja córeczka chce prowadzić na spacerku Ninę i idzie za nią, a nie jak do tej pory wybiegała na ulicę. Wiem że dzieci się dobrze rozwijają kiedy wychowują się że zwierzętami dlatego mam nadzieję że uda mi się pomagać innym dzieciom niepełnosprawnym i szczeniaczki Niny jak nadejdzie dla niej czas będą za darmo oddawane dzieciom potrzebującym labradora jeśli włączy się w to weterynarz i może trener. Pozdrawiam
pasiconik - 25-04-2013, 14:03
Margaret742, domyślam się, że suczka jest jeszcze mała, i nie wiem, czy jest z legalnej hodowli czy nie, nie wiemy też czy będzie w pełni zdrowa w przyszłości, dlatego wstrzymaj się na razie z planowaniem dla niej miotu To wspaniale, że widzisz pozytywny wpływ pieska na córeczkę, i też jestem zdania, że dzieci wychowywane ze zwierzętami wyrastają na dobrych ludzi. Radzę jednak w wolnej chwili poczytać wątki o rozmnażaniu - CZY rozmnażać, jeśli tak to kiedy, a jeśli nie to dlaczego. Niestety wiele ludzi ma bardzo laickie podejście do tej sprawy i nieświadomie działają na krzywdę psów.
Tu tematy, które powinnaś przeczytać
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=8847
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=3697
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=1032
Pozdrowienia i głaski dla Ninki
Margaret742 - 25-04-2013, 20:09
Nina jest z legalnej hodowli, obecnie współpracuję z weterynarzem, który wszystko mi wyjaśnia o chorobach i problemach jeśli moja sunia nie spełni warunków bo będzie miała choroby genetyczne choć jej rodzice są wolni od tych chorób nie będzie dopuszczana bo szkoda mi będzie szczeniaków i ich cierpienia. Dziękuję za linki zaraz zacznę je czytać. Pozdrawiam
pasiconik - 25-04-2013, 20:15
Margaret742, to świetnie, macie widać mądrego i odpowiedzialnego weta Na pewno zapozna Was też z procedurami jaki obowiązują przed rozmnożeniem.
A w wolnej chwili wrzuć zdjęcie psiaka z córcią, bo to na pewno słodki widok
LukaszByczyk - 26-04-2013, 20:07
Czysty przypadek. Od jakiegoś czasu przeglądałem strone internetowo poznańskiego schroniska. Bo wcześniej chciałem zaadoptować owczarka podchalańskiego ale się spóźniłem.Balbina była taka piękna jak zobaczyliśmy, jej ogłoszenie, że całą rodziną podjeliśmy decyzje, że ten pies musi być nasz
Aleksandra - 19-06-2013, 16:21
Dla mnie widok psa nie jest obcy, mieszkam na wsi i moi rodzice mieli i mają do dziś dnia dwa pieski i dwa kotki i miałam u rodziców swoich pupili, Murzyna, Kropkę. Po ślubie mąż przywiózł z pracy od jakiegoś "pijakczka" dobermana. Nasza Sara bidula myślę, że pochodziła z jakiejś pseudo-hodowli od pierwszych dni chorowała: problemy ze stawami, tasiemiec po dwóch latach zimą odeszła od nas . Taka kochana i mądra była.
Gdy Urodził się Bartek mój syn moja druga połówka wyjechała za granice do pracy, wtedy przygarnęliśmy Blacka kundelka. Black ubóstwiał Bartka. Po przeprowadzce do nowego domu Black zamieszkał razem z nami w nowym domu, a raczej na nowym podwórku i jest z nami do dziś dnia. Po narodzinach Oli, nasz Black nie akceptował jej( po 5 latach jest trochę lepiej, ale nie mam do końca zaufani do niego, chociaż paróweczkę od Oli zje i nie warczy). Rok po narodzinach Oli poszłam na studia na pedagogikę-kierunek nauczanie wczesnoszkolne z oligofrenopedagogiką. W szkole bardzo dużo mówiliśmy o Dogoterapii i tam w sumie złapałam bakcyla labradorowego. Te psy dziećmi zajmują się lepiej jak dorośli a dzieciaki upośledzone, aż piszczą ze szczęścia jak widzą takie ślicznoty i mądrale. I co tu więcej mówić, kocham swoją Nelkę jak nie wiem co chociaż czasami mnie wnerwia ale co tam wyrośnie a dzieciaki aż piszczą za nią
Mazdeczka - 12-07-2013, 09:30
ciekawa sprawa... zawsze lubiłam koty, nawet tatuaż mam z kotem, psy lubiłam ale na odległość (trauma z dzieciństwa)... a tu w środku lutego 2013 r. przyjeżdżam rano do pracy na placu stoją samochody z pod jednego z nich wychodzi mała, czarna, puchata kuleczka i zaczyna bawić się pomponami w moich śniegowych butach... a co to a skąd to i w ogóle... ale jakie słodkie... ktoś porzucił a ja przygarnęłam... Rodzina była w szoku jak przywiozłam karton z Maleństwem pokochali Ją wszyscy w domu, dostarcza nam niesamowitych wrażeń jeszcze rok temu gdyby ktoś mi powiedział że będę miała psa to bym się roześmiała
klaudia1234 - 12-07-2013, 12:15
Ja po prostu kocham wszelkie zwierzęta a szczególnie psy, konie i szynszyluchy . Od kilku lat bacznie zaczełam przyglądać się ogólnemu zacofaniu na temat zwierząt w naszym kraju. Bardzo martwi mnie to że większość ludzi traktuje zwierzęta gorzej jak śmieci. A dlaczego labek. Kilka lat temu, m€j daleki krewny gdy dowiedział się że mam urodziny oddał mi psa swojego brata. Niestety wtedy już miałam spory zwierzyniec + labek = kłopoty, ciągłe walki itp. a pozatym alergia na jego sierść. Niestety po tygodniu nie było wyjścia musieliśmy go oddać. Trafił z powrotem do swoich właścicieli. Zperspektywy czasu dodam tylko że to była ogromnie nieprzemyślana decyzja i czysty egoizm, no ale polak zawsze mądry po szkodzie, Charakter niewidomego Fada tak mnie zauroczył że że zaczęłam szukać labka (dopiero po jakimś czasie bo oddanie tamtego pieska było dla mnie niesamowitą traumą) Niestety to że chorowałam nie pozwalało wziąść kolejnego zwierzaka do domu... Aż pewnego dnia gdy pojechałam do pani aegrolog usłyszałam że mogą mieć psa że uczólenie jest znikome! I tak po pół roku od tej códownej diaagnozy trafił do nas Nero 1,5 roczny Labrador Retriever
Fromena - 16-07-2013, 23:35
Od zawsze w moim życiu obecne były psy. Tylko psy, nigdy nie miałam innego zwierzaka bo żadnych nie kochałam właśnie tak jak psów. Pierwszym moim psem był kundelek długowłosy podobny do owczarka polskiego nizinnego o imieniu Amor. Mało go pamiętam bo zginął jak miałam chyba z 4-5 lat. Potem nastała era Karusia (oficjalnie Karysław P. ) nie wiem ile z nami był, ale potrącił go samochód i znaleźliśmy tylko zwłoki Po tym wszystkim i naszym rozpaczaniu za psem tata przyniósł nam w kieszeni małą Miczkę (taka była malutka bo to jakaś miniaturkowa rasa), niestety w bardzo krótkim czasie zachorowała na nosówkę i mimo naszych usilnych starań i dziesiątkach zastrzyków zdechła Po małej Mice przyszła duża Mika (nie pamiętam skąd się wzięła) i miała małe pieski kilkukrotnie po czym dalej mieliśmy kilku Karysławów i kolejne Miki, które niańczone były jak małe dzieci przeze mnie i moją kuzynkę. Po tej MMice, była Mika córka (były razem przez pewien czas) po czym jedna z nich została zabrana przez mojego wujka. Strasznie za nią pamiętam płakałam, ale była tam w dobrych rękach. Pewnego dnia o poranku Stara Mika nie wyszła z budy- zdechła, chyba została otruta:(
Przedostatnim moim psem był Toffi. Rudasek (oczywiście kundel), którego tylko ja rozumiałam, a on rozumiał mnie każda inna osoba była traktowana z dystansem. Toffi był u mnie 12 lat. To przy nim dorastałam i uczyłam się właściwej pielęgnacji psa. Czasami uciekał na jakieś wesele więc go szukałam. I znajdowałam, aż rok temu nie wracał bardzo długo. Zaczęłam go szukać w całej gminie, w powiecie i śladu nie było. Ogłoszenia nic nie dały, aż sąsiad powiedział że w zakładzie gdzie pracuje leżą zwłoki jakiegoś rudego psa. Sprawdziłam trop, to był Toffi żal jaki czułam był straszny wręcz nie mogło do mnie dotrzeć, że jego już nie ma. Pokonaliśmy jego choroby i niedyspozycje, był znów w dobrej kondycji a tu został bestialsko zagryziony przez mieszańca owczarka niemieckiego. 27 lipca minie rok od tej strasznej dla mnie tragedii. Pogrążona w strasznym bólu uświadomiłam sobie, że muszę mieć innego psa bo potrzebujemy siebie wzajemnie
Nie stać mnie było na psa rodowodowego. Miałam wziąć ze schroniska. Wertowałam internet z chusteczką w ręku i natrafiłam na ogłoszenie, że ktoś chce oddać suczkę labradora (w typie gwoli ścisłości:P). Miała 4 miesiące i była ostatnią z miotu. Pojechałam kilkadziesiąt km od domu i zobaczyłam czarne cudo leżące na podwórku. Okazało się, że rano rozwaliła sobie łapę na kutym ogrodzeniu. Ale wiedziałam, że nie mogę jej tam zostawić. I od tamtego czasu zostałam szczęśliwą posiadaczką Sarenki
Także dlaczego labrador? Zupełny przypadek i miłość od pierwszego wejrzenia
Agila34 - 17-07-2013, 09:45
Fromena napisał/a: | ktoś chce oddać suczkę labradora (w typie gwoli ścisłości:P). Miała 4 miesiące i była ostatnią z miotu. Pojechałam kilkadziesiąt km od domu i zobaczyłam czarne cudo leżące na podwórku. Okazało się, że rano rozwaliła sobie łapę na kutym ogrodzeniu. Ale wiedziałam, że nie mogę jej tam zostawić. I od tamtego czasu zostałam szczęśliwą posiadaczką Sarenki |
moja SARA zwana przeze mnie SARENKĄ (też nie całkiem labek) dostana też zupełnie przypadkowo i nieoczekiwanie znalazła się w naszym domku. Pozdrawiam właścicielkę kolejnej SARY
Silver69 - 07-08-2013, 08:03
Życie bez psa było by męką nie tylko dla mnie ale i rodziny. Po śmierci naszej 10letniej suni chcieliśmy wziąć sukę owczarka niemieckiego długowłosego, baaa psina była już zarezerwowana. Niespodziewanie przyjechał brat z Danii i po drodze kupił psiaka. Byliśmy wściekli bo zrobił to bez naszej wiedzy i kupił psa z pseudohodowli. ONek to było moje odwieczne marzenie, pracowałam z nimi i miałam wiele wspólnego tylko nigdy nie miałam swojego własnego, takiego mojego komisarza Rexa. Teraz jest Carra, która absolutnie skradła mi serce i wszystko się ułożyło. Liczę, że za rok zyska koleżankę w postaci DONki ale jest to sprawa wątpliwa.
ketrab - 25-12-2013, 10:49
Dla czego Labrador - bo jest to świetny towarzysz dla dzieci
mibec - 25-12-2013, 12:38
ketrab napisał/a: | bo jest to świetny towarzysz dla dzieci | jak go na takiego wychowasz nie wiem skad ta obiegowa opinia - mlody labrador to male tornado i wymaga mnostwa pracy, zeby byc owym dobrym towarzyszem.
Milena - 25-12-2013, 12:41
ketrab, będzie świetnym towarzyszem jak go nauczysz tego! Labrador sam z siebie do dzieci się nie nadaje i nie wiem, kto taką bzdurę wymyślił. Często jest nadpobudliwy, niedelikatny, nieuważa na dziecko, jest silny a przy tym często sam zachowuje się jak dziecko, któremu wpadają różne dziwne pomysły do głowy
Quaddo - 25-12-2013, 14:46
mibec napisał/a: | nie wiem skad ta obiegowa opinia |
ja wiem. Labradory są często używane w dogoterapji ze wzgledu na charakter. NIESTETY, ludzie kupują te rasy nie myśląć o tym, że pies jest od małego szkolony, czy do terapji, czy do innych zadań. i tak się narodziła miejska legenda, że to rasa stworzona dla małych dzieci. A potem wykopuja psinki z domu, bo nie spełniaja ich oczekiwań
jak napisałaś, owszem jak go wychowasz.
Dlaczego my mamy Labka? ja od małego chciałam mieć psa, maż też, od lat kiedy zamieszkaliśmy razem chcieliśmy mieć zwierzaka, ale na wyjnajmowanych lokalach nie mogliśmy, ale zawsze ccieliśmy mieć dużego i spokojnego, cichego psa, na spacery dla mnie, do kanapowania z meżem wszelkiego rodzaju szczekawki, czy jamniki odpadały od razu.
a tak serjo jak byłam w liceum koleżanka z bloku obok dostała Goldena (ktoś z rodziny miał chodowlę, ona go dostała, ale musiała go wystawiać, żeby potem go można było rozmnażać). Uwielbiałam go, jeździłam z nimi na wystawy, wyprowadzałam, był taki inteligentny i przyjacielski. Od tamtej pory zawsze chciałam mieć albo Goldena, albo Huskiego, męzowi się z koleji podobały zawsze Labki i Goldeny. Ja chaiałam biszkopta, maż czarnula, ale jak zobaczyliśmy te małe czekoladki...przepadliśmy.
ketrab - 25-12-2013, 22:59
Milena napisał/a: | ketrab, będzie świetnym towarzyszem jak go nauczysz tego! Labrador sam z siebie do dzieci się nie nadaje i nie wiem, kto taką bzdurę wymyślił. Często jest nadpobudliwy, niedelikatny, nieuważa na dziecko, jest silny a przy tym często sam zachowuje się jak dziecko, któremu wpadają różne dziwne pomysły do głowy |
Oczywiście że się z tym zgadzam... jak wychowasz tak masz....
Mała BiBi wychowuję się teraz z 4 letnią córką... jedna jak i druga wykazuje śladowe ilości ADHD w swoim organizmie...
Jedna jak i druga wariują razem cały dzień...
A co do mojej opinie że labrador jest idealnym psem dla dziecka...... może stąd że te psy są wychowywane na przewodników, psy do dogoterapii, do polowań itp. Są to psy inteligętne, które można ułożyć/wyszkolić.....
anna34 - 26-12-2013, 09:26
ketrab napisał/a: | A co do mojej opinie że labrador jest idealnym psem dla dziecka...... może stąd że te psy są wychowywane na przewodników, psy do dogoterapii, do polowań itp. Są to psy inteligętne, które można ułożyć/wyszkolić..... |
Czytałam różne fora o róznych rasach i wszyscy tak piszą zakochani w danej rasie,nawet na astach i pitbulach mozna przeczytać,że odpowiednio wychowane są najlepszymi przyjacielami dla dzieci
aganica - 26-12-2013, 11:54
Ja nie wiem.. jak to jest z tym .. idealne do dzieci .
Dwa na trzy moje psy ... tak ..są idealne, wręcz bym powiedziałam.. jakby były szkolone.
Nigdy nie wychowywały się z dziećmi, nie miały z nimi kontaktu.. jednak ...tak Fio jak i Hera są.. cierpliwe, opiekuńcze, nie odejdą od dziecka na krok.
Natomiast Love ..chociaż do drugiego roku życia..wychowywany z małym dzieckiem..- nie nadaje się, po prostu się dzieci boi.
Dlaczego mam Labradory?...zrządzenie losu? przypadek? Przy pierwszym psie, nawet nie wiedziałam że to labrador ottt.. małą czarną kulkę, wyciągnęłam z rak handlarzy /za złotówkę/ bo wywalić chcieli.
Potem już za ciosem poooszło - adopcje
Nie wyobrażam sobie, życia bez psów ale..trzeba mierzyć zamiary na siły i nie wiem czy w przyszłości będę miała labradory czy dam radę...kiedyś, za parę lat, dać dom nowemu oszołomowi
anna34 - 26-12-2013, 12:00
aganica napisał/a: | Nie wyobrażam sobie, życia bez psów ale..trzeba mierzyć zamiary na siły i nie wiem czy w przyszłości będę miała labradory czy dam radę...kiedyś, za parę lat, dać dom nowemu oszołomowi |
Mam takie same przemyślenia i już wymyśliłam,że na starość kupie buldoga angielskiego,wolno chodzi,nie biega,większośc dnia lezy i śpi ,no ponoc i też kocha dzieci
pasiconik - 26-12-2013, 12:08
anna34 napisał/a: | nawet na astach i pitbulach mozna przeczytać,że odpowiednio wychowane są najlepszymi przyjacielami dla dzieci | Bo kiedyś pitbule służyły za dziecięce niańki, wykorzystano w ten sposób instynkt obrończy Proszę, o: http://www.examiner.com/s...-dogs-1#slide=1
Przepraszam za OT, ale to dobry przykład na to, jak mało ludzie wiedzą nt historii danych ras (Ania to nie personalnie do ciebie tylko ogólnie )
Ewelina - 26-12-2013, 12:13
ja się zastanawiam co mnie podkusiło na labiszona, przecież to są najgorsze psy świata
mibec - 26-12-2013, 12:16
Ewelina napisał/a: | przecież to są najgorsze psy świata | no wiesz co
najlepsze, najkochansze i watpie zebym kiedykolwiek miala psa innej rasy
anna34 - 26-12-2013, 12:18
pasiconik napisał/a: | (Ania to nie personalnie do ciebie tylko ogólnie ) |
Ok.spoko,nie znam się tak bardzo na rasach,napisałam tylko to co przeczytałąm na forach .
Myśle,że jakbyśmy się postarali to pewnie z każdej rasy można zrobić niańke dla dzieci.Kiedyś rodziła u mnie pacjentka co to chwaliła rotwailery,że ma jej od dziecka i przy swoich dzieciach i że to najlepsze psy pod słońcem do dzieci.
Każda sroka swoje dzieci chwali
Ewelina - 26-12-2013, 12:23
mibec napisał/a: | najlepsze, najkochansze i watpie zebym kiedykolwiek miala psa innej rasy | tak jak dasz kiełbaskę czy jakieś ciacho to są najkochańsze ale też wiecznie nakręcone, pobudzone, wszystko jedzące, obrażalskie
Quaddo - 26-12-2013, 12:27
Ewelina napisał/a: | podkusiło na labiszona, przecież to są najgorsze psy świata |
Zgroza! Labki są wspaniałe, kochane, przytulaśne i grzeczne, głupkowate - przez co bawią do łez, czasmi doprowadzają do łez rozpaczy, owszem.
Ewelina - 26-12-2013, 12:30
Quaddo, po 6 latach mieszkania z labem zaczniesz widzieć nie tylko zalety ale też wady
Quaddo - 26-12-2013, 12:42
Ewelina napisał/a: | po 6 latach mieszkania z labem zaczniesz widzieć nie tylko zalety ale też wady |
wady dopiero co zaszpachlowaiśmy i naprawiliśmy
deadend - 26-12-2013, 14:56
Ewelina napisał/a: | po 6 latach mieszkania z labem zaczniesz widzieć nie tylko zalety ale też wady | po 6 latach wady? toż to w takim wieku już same zalety pozostają, wady wykruszają się po drodze .
iwonadp - 26-12-2013, 17:59
Ewelina, dobry tekst
[ Dodano: 26-12-2013, 18:05 ]
A jesli chodzi o wady to rasa ma jedną ,jedyną ........ łakomstwo . I tu nie ma sie z czego smiac .
Ewelina - 26-12-2013, 18:18
haha tak, tak dlaczego ludzie po latach są bardziej zgryźliwi, fakt psy w takim wieku są kochane i takie mądre, ale uważam że nie ma co pisać o samych zaletach bo tak nie jest. Tyle się przeszliśmy z tymi naszymi labiszonami a dalej je kochamy i tak mi ktoś kiedyś powiedział że mój labek ma mnie w jednym pazurze ciekwe....
MOCCA - 07-03-2014, 18:25
Historia prawie jak każda od dzieciaka były w domu psy pierwszego(suczka) przyprowadził tata kundelek wpadła pod samochód gdy miała 5 lat próbowaliśmy uratować ale bez powodzenia po miesiącu w moje imieniny ja przyprowadziłam kolejną suczkę do domu bo facet się chciał pozbyć wymówka bo małe dziecko (standard) była u nas 18 lat. Kiedy się wyprowadziłam z domu znalazłam szczeniaka też suczka mieszanka posokowca z labradorem Sonia żyła tylko 4.5 roku zmarła na 3 dni przed wigilią byłam wtedy w ciąży i strasznie przeżyłam jej śmieć moja 18 letnia suka jeszcze żyła a ona już nie. Rozpacz była tak duża że bałam się że wykopie ją z grobu nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Dzień przed wigilią spędzałam w pracy przed kompem i tak od nie chcenia siedziałam na allegro tam jakaś labradorka ogłaszała się że szuka domu zdjęć brak zadzwoniłam pani porozmawiała ze mną chwilę i obiecała wysłać zdjęcia na telefon bo u mnie w domu internetu było brak bo dopiero zmieniłam miejsce zamieszkania. Zdjęcia dostałam wieczorem to co zobaczyłam zaczarowało mnie i zadzwoniłam w rozmowie wyszło że daleko muszę jechać ale co tam zapytałam kiedy sunia się urodziła. Trochę to pytanie by mogło się wydawać dziwne ale chciałam wiedzieć i kiedy pani powiedziała 13.11 to była kropka nad i ja sama jestem urodzona 13 tylko maja więc pasujemy do siebie. Pojechałam po nią w wigilię o 4 rano do domu wróciłam o 17 więc na kolację zdążyłam i kiedy pojechałam z nią do mamy ona powiedziała że wiedziała że nie wytrzymam bez psa.
Dlaczego labek. Wracając kiedyś z gór z mamą spotkałyśmy w pociągu takiego psiaka z właścicielem był to pies ratowniczy całą drogę przegadałam z kolesiem. Zapisałam się do tej grupy i nie mając swojego psa opiekowałam się i szkoliłam czyjegoś labka wtedy sobie obiecałam że jak będę miała brać psa to będzie to labek i będzie ratownikiem. Tak się stało Mocca ma w tym roku 9 lat i nadal pracuje jest pod okiem weterynarza który chwali jej zdrowie a przede wszystkim wagę która jest ważna przy pracujących psach (oby jeszcze długo a nawet bardzo długo) . Śmieje się że jest moją osobistą dogoterapią i ratownikiem w jednym.
Trochę się rozpisałam ale jak patrzę na nią jak śpi to mogłabym jeszcze tak długo co ja poradzę że kocham te cztery łapy.
[ Dodano: 07-03-2014, 18:31 ]
ja bym do tych wad dała jeszcze jedną są zamaszyste ręka do góry komu ogon labradora coś zbił lub przewrócił.
iwonadp napisał/a: | Ewelina, dobry tekst
[ Dodano: 26-12-2013, 18:05 ]
A jesli chodzi o wady to rasa ma jedną ,jedyną ........ łakomstwo . I tu nie ma sie z czego smiac . |
Lui161 - 08-04-2014, 20:35
Ja kocham psy od urodzenia zawsze mnie ciagneło do przygarniania bezdomnych psiaków ,jak byłam mała odkąd pamiętam przynosiłam do domu wszystkie biedne psy jakie napotkałam na swej drodze .Co do mojej cudnej Labki zawsze marzyłam o takim spokojnym wielkim psiaczku ,ale też skłoniła mnie jedna poważna sprawa która wydarzyła się w mym życiu choroba mojej córeczki która ma uposledzenie lekkie ,wiem że terapia z takimi psami pomaga takim dzieciom i muszę przyznać że i w tym przypadku się sprawdziła ta teoria miłość jaka darzy nas sunia i my ją a zwłaszcza psiaka do córeczki i odwrotnie jest niesamowita i przecudowna .
MarekKarolina - 14-04-2014, 17:53
U nas historia jak 100 innych od małego miałem psy najpierw owczarek niemiecki potem pudel i nadszedł czas na Labka, a wybór był ciężki najpierw miał być buldog angielski potem West i wkóncu padło na laba
Nati8675 - 30-05-2014, 18:26
Ja od małego wychowywałam się pieskiem był to Polski Owczarek Nizinny zwany Bajer (*) <3 Bardzo go kochałam lecz odszedł od nas jak był w podeszłym wieku . I tak żył długo jak na tą rasę Po tym jak umarł przeprowadziłam się z mamą do Anglii gdzie ciągle namawiałam mam na kolejnego pieska. Lecz moja mama zgodziła się tylko na kotka i tak dostałam moją Tequile a rok później adoptowałam mojego kolejnego kota Ivana. W końcu usłyszałam od siostry to co chciałam od zawsze że na 18 dostanę pieska. Moja mama była negatywnie nastawiona lecz teraz nie może się doczekać tak jak ja. Mojego czekolaba odbiorę już za miesiąc. I już nieee mogę się doczekać !!! A labka ponieważ są one tolerancje dla dzieci a mam siostrzeńca co ma 5 lat w domu i na inne zwierzęta a mam koty. I uwielbiam duże psy.
perlosita - 02-06-2014, 12:46
Dlaczego labrador ? Ponieważ prowadzimy dość aktywny tryb życia, mamy trójkę małych dzieci, mieszkamy po za miastem, mamy warunki aby pies miał bardzo dużo ruchu, obok naszego domku mamy las niedaleko jezioro i tymi kryteriami się kierowaliśmy i padło na labradora Przez to też ostatnio powiększyła nam się rodzinka i mamy drugiego labka
Psy jak na razie dogadują się super jeden okupuje front a drugi śpi na tarasie taki podział sobie zrobili Jak jesteśmy w pracy to labki sobie buszują po ogrodzie, obserwują świat albo po prostu smacznie śpią i ładują akumulatorki na nasz powrót
magdalenka17-91 - 03-06-2014, 05:56
U Nas nim pojawił się labek przeszła rewolucja myśleniowa. Jako że wychowałam się na wsi, było dla mnie oczywiste że pies kiedyś bedzie, ale stróżujący na podwórku a nie w bloku w małym mieszkanku. Od dziecka wychowywałam się przy Owczarkach niemieckich i uważałam, że są to najmądrzejsze psy, można je wyszkolić w każdym wieku i jeśli przyjdzie potrzeba to obronią właściciela. Więc kiedy mój partner zapragnął psa w naszym mieszkanku przekonywał mnie przez ok pół roku, a kiedy oznajmił że marzy o Labku bo są najlepsze to pomyślałam że mu odbiło. Wiele razy widziałam ludzi spacerujacych lub raczej starających sie iść na spacer z labradorem... Za każdym razem jak widziałam gdzieś labradora to był on nie posłuszny i takie adhd chodzące. Więc myślałam że takie psy nadają sie tylko do domu z dużym ogrodem i że trzeba z nimi jeździć na szkolenia bo inaczej zniszczy wszystko... Ale widziałam jak bardzo mój partner pragnie psa i obiecałam mu, że sie zastanowię. Przez dwa miesiące przeczytałam wszystko co było możliwe na temat labradorów, rozmawiałam z właścicielami tej rasy i tak wszystkie moje wątpliwości oraz obawy minęły. Nie mamy ogrodu, ale mieszkamy obok lasów, rzeki Wisła i pól gdzie może się wyszaleć z innymi psiakami. Przy codziennych spacerach korzysta zarówno pies jak i My Tak więc od ponad roku jesteśmy szczęśliwymi właścicielami prze kochanego, upartego, alergicznego i pełnego lojalności łakomczucha,czarnego labradora Nero Nie żałuję ani chwili że wybraliśmy labka( chodź miłość do Owczarków nie minęła). Teraz widzę jak źle oceniałam tę rasę.
someonelse - 26-07-2014, 00:04
Witajcie ! Chyba źle trafiłam , ale nie mogłam znaleźć inaczej .
Psy w domu były od zawsze ... odkąd tylko pamiętam . Labradora mam od dzisiaj . Ma on 2,5 roku . Dlaczego go mam ? Mam go dlatego , że uwielbiam zwierzęta a od czasu uśpienia(przymusowego) mojego Huskiego w domu nie było już psa . Minęło od tamtej pory około 6 lat . Przedwczoraj dowiedziałam się , że pewien Pan ma do oddania za darmo psa . Labrador biszkoptowy z rodowodem . Dlaczego do oddania ? Bo urodziły mu się wnuki ... jak się okazało wnuki mają uczulenie na sierść ... krztusiły się i dusiły więc Pan postanowił szukać domu dla swojego Bońka . Ostatecznością było schronisko ... więc namówiłam mamę na pieska jednocześnie ratując go od pobytu w schronisku .
PROBLEM JEST TAKI , ŻE TO MÓJ PIERWSZY LABRADOR I NIE MAM POJĘCIA CO ROBIĆ ! POMOCY ... JAK MOŻECIE PISZCIE NA PRIV JAKIEŚ PRZYDATNE I KONIECZNE PORADY !
borys8810 - 15-08-2014, 17:53
po protu się w nim zakochałem
Célia - 22-08-2014, 11:33
Walley jest moim przyjacielem prawie od roku. Jest 3 psem w moim życiu, jednak pierwszym własnym. Kiedy na początku zeszłorocznych wakacji musieliśmy uśpić naszą kochaną suczkę owczarka niemieckiego- Psotę coś we mnie pękło. Była ze mną od zawsze (miała 15 lat!) i nie wyobrażałam sobie życia bez niej... Siedziałam w domu i nie wychodziłam, zamknięta w swoim pokoju pełnym zużytych chusteczek... Po jakimś tygodniu rodzice wyciągnęli mnie z pokoju i tak jako wrak człowieka, któremu został odebrany najważniejszy kawałek serca przeżyłam resztę wakacji. Bałam się mojego podwórka, bo przecież JEJ tam nie zobaczę, bo JEJ już nie ma. Już nie zamerda ogonem i kulawym krokiem nie pójdzie w moją stronę... Ojciec mi tłumaczył "znajdziemy nowego psa", a moja odpowiedź brzmiała zawsze tak samo "ja nie chce nowego, ja chcę Psotę!". I pewnego dnia, po kościele Ojciec zabrał mnie gdzieś. A dokładniej do domu mojej znajomej, z którą dawno nie utrzymywałam kontaktu. Okazało się, że jej labladorka urodziła szczeniaki. Uklękliśmy przy budzie i pierwszy wyszedł mój mały Walley. Od razu wiedziałam, że jak już to chce jego. I tak zaczęła się nasza przyjaźń. Walley pomógł mi bardziej niż ktokolwiek i nigdy mu tego nie zapomnę!
Psota miała dysplazję stawu biodrowego, nic nie dało się zrobić...
kkama - 23-10-2014, 13:41
A moja Lucky jest z nami od miesiąca Uwielbiam psy - zawsze szczere, przyjazne, mimo, że czasem kapryśne, to najlepsze U mnie w rodzinie zawsze był pies, może nie jakieś rasowe, ale pies, to pies. Gdy byłam w przedszkolu siostra przyniosła do nas małego szczeniaczka kundelka i oczywiście urok małych córeczek przekonał rodziców, więc od małego byłam z psiakiem. Bardzo się przywiązałam, parę lat temu jak byłam mniejsza, ciągle były kłótnie kto ma iść z psem, itd.. Ale z biegiem czasu to się zmieniło. Niestety na początku czerwca byliśmy zmuszeni z tatą oddać pieska w wieczny sen, ponieważ była strasznie chora.. Ryczałam strasznie i nigdzie go nie chciałam oddawać, ale stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Moja mama nigdy za nią nie przepadała. Ale po jakimś czasie nieobecności pieska nawet jej serce się skruszyło i opowiadała, że w pracy o niej myślała, że brakuje jej tych tupiących łapek, nawet tego szczekania.. Było tak strasznie pusto w domu.
Zawsze chciałam mieć dużego, fajnego pieska, z którym można iść pobiegać, pobawić się, nauczyć czegoś nowego.. Zawsze podobały mi się labradory I tak oto, nadszedł czas, kiedy serca rodziców zmiękły, i uległy ZNÓW. Chciałam mieć swojego psa, o którego będę się troszczyć, dbać, nikogo za nic nie będę obwiniać. Mamy duże mieszkanie i pola zaraz za blokiem, które w czasie deszczu są mocno w błocie i wodzie- także wszystko dla niej Znalazłam pieska na internecie, piękny, czarny, 2 miesięczny labek, ze smutnymi oczkami.. I od pierwszego wejrzenia się zakochałam Lucky jest z nami dopiero od miesiąca, szaleje, gryzie, skacze, ale stopniowo ją oduczam tego. Jestem bardzo szczęśliwa i zakochana! Tak jak i moi rodzice, a nawet mama ! Nie ma nic wspanialszego od takiego małego przyjaciela
krecisie - 12-02-2016, 18:32
Witam wszystkich forumowiczów, to mój pierwszy post. Mam na imię Damian. Nigdy nie lubiłem psów......mam syna - 10 latka który panicznie bał się psów..stąd zaszła potrzeba aby dostał pieska i obcował z nim. 4tygodniowe szczęnię pojawiło się w naszym domu w styczniu 2015. Dziś to szczenię bardziej przypomina wilka niż małą kuleczkę którą od samego początku pokochała cała rodzina. Syn szybko oswoił się z psem i razem z nim rośnie. Dziś jednak pies jest od niego silniejszy ale na szczęście Percy i Patryk lubią ze sobą przebywać...no może poza sytuacjami kiedy labciu skacze na niego ze szczęścia albo ciągnie go za rękaw. Ja osobiście przekonałem się do niego i bardzo go polubiłem( chyba najbardziej z całej rodziny) mimo, że nigdy psów nie wychowywałem ani za nimi nie przepadałem..
AnIeLa - 13-02-2016, 15:50
krecisie, szczenię miało 4 tygodnie jak do Was trafiło ?
krecisie - 13-02-2016, 17:25
AnIeLa napisał/a: | krecisie, szczenię miało 4 tygodnie jak do Was trafiło ? |
niech będzie że 6,5 tygodnia, źle policzyłem, trafiło z hodowli z Podkarpacia
AnIeLa - 13-02-2016, 17:32
Bardzo szybko, o wiele za szybko... no ale wszędzie są pseudo. Oby dobrze i zdrowo rósł.
woldox - 18-06-2017, 14:13
U nas historia posiadania psów była skrajnie różna, moja żona w domu rodzinnym zawsze miała psa ja za to nigdy. Jakiś czas po ślubie postanowiłem zrobić jej niespodziankę taką jak zawsze chciała, znaczy labka i tak staliśmy się właścicielami Wegi, to był rok 2005 , po odejściu Weguni za tęczowy most, rok temu znów postanowiłem kupić nam psa i tak sie ułożyło że od miesiąca znowu mamy czarną labradorkę Zoyę
Karla - 06-12-2017, 10:22
Dlaczego pies? Bo psy były w domu od zawsze. I nie wyobrażam sobie własnych czterech ścian bez psa.
Dlaczego labrador? Bo musiał być duży. Bo podobają mi się psy krótkowłose. Bo potrzebowałam wytrzymałego, lubiącego ruch psa, który dotrzyma mi kroku w górach. Bo odpowiada mi przypisywany rasie charakter.
aronsion - 11-11-2019, 20:01
hejka
zuzkazaro - 18-12-2019, 11:04
hejka
daggaz - 07-01-2020, 12:19
szczesliwego nowego roku
|
|