Mój labrador: Bazylek [*]
Pies urodził się:
25.01.2008-26.08.2021
Dołączyła: 28 Sty 2008 Posty: 2476 Skąd: Toruń
Wysłany: 21-05-2008, 17:40
Ja jestem zwolenniczką 'olewania' psa. Kiedyś klapnęłam Bazyla laczkiem, on się tak tym przejął, że zrobił rzecz za którą go skarciłam ponownie... Kiedy go olewam, on czuje, że zrobił źle. Jest grzeczny i stara się odzyskać moją uwage.
Że nie należy wchodzić do ogrodzenia królika. Zresztą on czuje jakiś respekt i jest na prawdę ułożony jeśli chodzi o przychodzenie na zawołanie i nie tylko. I gdy do mnie przychodzi jest szczęśliwy,a co by było gdyby nagle jechał samochód a on by wyszedł akurat na ulice (bo różnie to bywa) i by do mnie nie przyszedł? A tak tylko usłyszy swoje imię już zawraca bo wie że go za to niesamowicie pochwale.
Mój labrador: Bazylek [*]
Pies urodził się:
25.01.2008-26.08.2021
Dołączyła: 28 Sty 2008 Posty: 2476 Skąd: Toruń
Wysłany: 21-05-2008, 18:03
Taaa ale jak pies zwieje i dopiero po jakimś czasie wróci nie można go w żaden sposób za to karcić bo on odbiera to tak: ''wróciłem i dostałem ochrzan''. Ciężkie są takie sytuacje ale kiedy pies wraca nalezy go za to pochwalić. Ja tak robiłam z Rinem i zawsze do mnie wraca nawet kiedyś coś zbroi, tak samo postepuje z Bazylem.
Ostatnio zmieniony przez Salerno 21-05-2008, 18:05, w całości zmieniany 1 raz
Tylko że jak mój psiak zwieje to jak powiem "Pucini" dosyc głośno i zdecydowanie to on się zatrzymuje i kładzie się i czeka na mnie albo podchodzi do mnie.
Jagnes093, nauczyłaś psa, że ma sie Ciebie bać. Od co! Pies to nie jest człowiek, to zwierze. Nie rozumie " że źle zrobił", nie myśli retrospekcyjne, nie kojarzy faktów... nie łączy w całość kilku sytuacji. Co pies rozumie przez klapsa w zad? No że pańcia oszalała i go bije, że za co przecież on wąchał króliczka, wąchał trawkę i jeszcze coś tam lizał... to za co ta kara? Pies zacznie Cie kojarzyć z bólem, pomyśli, że jestem nieprzewidywalna, a on nie potrzebuje przewodnika, na którym nie może polegać, któremu można ufać i być pewnym co zrobi w danej sytuacji.
Pies to pies.Nie można go traktować jak człowieka... Dlaczego pies kuli sie jak człowiek go uderzy? dlaczego idzie potem grzecznie? nie dlatego że "zrozumiał że źle zrobił" tylko wysyła sygnały uspokajające żeby Ciebie udobruchać, żeby Cie uspokoić, żeby Ci emocje opadły, a nie dlatego że czegoś sie nauczył...
Jacol świetnie mówił na swoim seminarium o odpowiednim traktowaniu psa, oto link:
http://pl.youtube.com/watch?v=3in-13mRFdY
Ja sie opamiętałam bo też traktowałam Bore na początku jak dziecko
a dlaczego sie kładzie? zamiast przybiegać w podskokach?
On przybiega w podskokach jak go normalnie zawołam, a kładzie się jeśli podniosę głos. I nie wydaje mi się żeby on się mnie bał bo jeśli nawet to by mnie unikał,a tak nie jest chodzi za mną krok w krok nawet do łazinki musze go wpuszczać bo ujada pod drzwiami. Ale czasami tak trzeba są sytuacje, że musze podnieść głos dla jego dobra.
Jagnes093, ja też podniosę głos na Borę, zdarzyło mi się kilka kiedy musiałam ryknąć. Strasznie nie lubię tego robić. Jednak uważam że biciem nic sie nie zyska a wiele można stracić.
Ale ja go nie bije nie wiadomo jak mocno, wiem to nie jest usprawiedliwienie, ale jakoś do tej pory nie mam problemu z jego posłuszeństwem jest ułożony,a na spacerach o nic nie muszę się martwić że pobiegnie za jakimś psem czy na ulice. Kilka tyg. temu miałam pewną tragiczną sytuacje (ale już jej nie będę tutaj opisywać) że dzięki dobremu wychowaniu Puciniemu nic się nie stało, ale jego kumplowi owszem. I dodam że psiaka wychowuje sama bez niczyjej pomocy.
EDIT: I żeby nikt nie zrozumiał mnie źle ja nie używam tylko siły; ja się staram aby psiak był szczęśliwy poprzez uczenie różnych komend nagradzam go, chwale, bawie się z nim. Staram się, aby był ułożony i żeby nigdy nie stała mu się krzywda w domu jak i na spacerach.
Czasem mam ogromną ochotę, żeby psiaka trzasnąć, zwłaszcza gdy nie da nam leżeć bo nas gryzie. Czasem go przytrzymam przy podłodze aż się uspokoi ale to działanie na krótką metę. Próbujemy teraz odwracania się plecami.
Na spacerach nie ucieka. Zawsze mam przy sobie smakołyki i zabawkę. Jak tylko widzę, że coś go zainteresowało wołam go i dostaje garść smakołyków albo się bawimy. Jak mamy dobry dzień to nawet innego psa zostawi i przybiegnie w podskokach. Czasem jednak muszę mu się schować albo wrzeszczeć i zacząć biec w przeciwną stronę, wtedy goni mnie jak szaleniec .
Co do zjadania śmieci, to kiedyś złapał kość kurczaka, byłem taki zły, że dostał klapsa i od tamtej pory jak coś znajdzie to próbuje zwiewać. Teraz mądrzejszy, wyjmuję zabawkę i biegnę w swoją stronę i modlę się żeby nie zdążył zeżreć tego zanim do mnie przybiegnie.
BTW. Strasznie męczące są takie spacery .
Neska nic nie zjada na dworze, a nawet jeśli coś weźmie to powiem zostaw i wypluje(najczęściej jak zaczyna zjadać patyki). Przychodzi na komendę, słucha się bardzo nie mam co narzekać. A jeśli nawet coś nabroi na dworze to podchodzę bez słowa zapinam smycz i fochnieta zabieram ją do domu. Smakolyków na spacery nie biorę, ale za to nagrodą dla Neski jest to jeśli może wziąć na spacer ze sobą zabawkę(dlatego nie biorę zabawki na każdy spacer, żeby nie kojarzyła że to rutyna, a właśnie nagroda). Nagrodą za dobre zachowanie na dworze jest dla niej buziak od mnie, przytulanko, zabawa i wygłupy, gonitwy, zabawa w chowanego, zabawa dyskiem lub piłką, zabawa z innym psem bądź też wyjazd nad jeziorko oraz spacer po lesie. A smakołyk jest w domku od tak za nic dla urozmaicenia jadłospisu
Mój labrador: Gringo (Fido Red Pond)
Pies urodził się:
28.08.2006
Dołączyła: 24 Sty 2008 Posty: 737 Skąd: Gliwice
Wysłany: 22-05-2008, 19:08
Bora napisał/a:
ja też podniosę głos na Borę, zdarzyło mi się kilka kiedy musiałam ryknąć. Strasznie nie lubię tego robić. Jednak uważam że biciem nic sie nie zyska a wiele można stracić.
dokładnie...
co to w ogóle za metody wychowawcze? mnie się to w głowie nie mieści
co to w ogóle za metody wychowawcze? mnie się to w głowie nie mieści
Czy to było skierowane do mnie?
Mój psiak jest szczęśliwy i posłuszny. Bez przesady przecież nie bije go notorycznie nie jestem potworem. Jestem zadowolona, że Poochini zna komendy, ładnie chodzi na smyczy, przychodzi na zawołanie i nie sprawia problemu. I czy jest szczęśliwy? Bardzo ma świetne warunki, a ja poświęcam mu dużo czasu chodząc z nim na spacery i bawiąc się z nim. Więc nie rozumiem dlaczego takie oburzenie z waszej strony!
Mój labrador: Kaja
Suczka urodziła się:
04/09/2007
Wiek: 77 Dołączył: 28 Mar 2008 Posty: 351 Skąd: Lublin
Wysłany: 22-05-2008, 21:59
Nasze psy musimy "ułożyć" (czyli przystosować, nauczyć) do służenia człowiekowi. I każda "para" pies-właściciel może robić to w odmienny sposób, zależny od temperamentu i cech charakteru, zarówno właściciela jak i psa. W moim przekonaniu, zarówno układanie "pozytywne" (oparte jedynie na przyjemnych bodźcach), jak i "tresura" (wychowanie głównie na bodźcach awersyjnych), są przypadkami skrajnymi, nie prowadzącymi do pozytywnych, oczekiwanych przez właściciela rezultatów. Doskonale rozumieją to osoby szkolące psy pracujące, gdzie efektywność szkolenia liczy się najbardziej... Psa należy traktować jako stworzenie inteligentne i aby ułatwić mu zrozumienie, czego po nim oczekuje właściciel, trzeba dostarczać mu informacje dotyczące oceny jego zachowań. Informacje te mogą być albo pozytywne (akceptujące) albo negatywne (brak akceptacji) albo wreszcie skrajnie negatywne (sprzeciw właściciela - zachowanie niedopuszczalne). W jaki sposób przekazujemy te informacje - zależy od nas... Dla każdego psa może to być metoda inna... W skrócie: pies musi być (w różny sposób) zarówno nagradzany jak i karany, a czasem trzeba mu wręcz uniemożliwić jakieś działanie...
Najbardziej szkodliwym dla ułożenia psa jest niekonsekwencja w zachowaniu właściciela i przekazywanie sprzecznych informacji odnośnie takich samych zachowań..
uff, aż mnie palce bolą od tej pisaniny....
[ Dodano: Pią 23 Maj, 2008 ]
Czasem można sobie "spalić" efekt wielodniowej pracy z psem przez własne niedbalstwo..
Znajoma od Clifforda - ślicznego Goldena opowiadała mi, jak zamyśliła się w trakcie spaceru z psem i dopiero po pewnym czasie zorientowała się, że cały czas powtarzała głośno "dobry pies, dobry pies.., a pies w tym czasie zdążył skonsumować ludzkie odchody... Jest to dobra nauczka....
Mam mały problem z naszym Oskarem,gdy idziemy na spacer do lasu lub do parku,a chodzimy codziennie,gdy tylko zobaczy,że ktoś idzie,zaraz biegnie i skacze,oczywiście nie robi nikomu krzywdy tylko w ten sposób okazuje swoją radość.Ale wiadomo że ktoś może sobie tego nie życzyć.nie wiem jak go tego oduczyć.a jak już zobaczy jakiegoś innego psa to już w ogóle nie słucha jak się go woła.Bardzo proszę o pomoc,może ktoś miał podobny problem.Dodam,że Oskar ma już prawie rok,więc chyba czas najwyższy,żeby spoważniał.Czekam na porady co robić.
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Wiek: 39 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8526 Skąd: Wrocław
Wysłany: 11-11-2010, 19:26
Beata 1970, zanim założysz temat, użyj opcji szukaj!
Scaliłam Twój temat z wątkiem na temat nieposłuszeństwa.
Musisz nauczyć swojego psa kontaktu ze sobą, przywołania. To nie jest proste ale to jedyny sposob, aby pies nie robił tego co chce.
Udaj się na szkolenie lub poczytaj forum, a najlepiej jedno i drugie
Milego czytania
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum