Aniu radze zmienić karmę może to jest powodem częstych biegunek ?
ania [Usunięty]
Wysłany: 01-01-2011, 12:02
Kotek26010 napisał/a:
Aniu radze zmienić karmę może to jest powodem częstych biegunek ?
obawiam sie ze nie - mloda zrobi ladna kupke rano ,popoludniu a jak sie zestresuje to w przeciagu polgodziny jest biegunka (szczegolnie kiedy zwiedzamy nowe miejsca), potem jak wraca na stare smieci - qpa normalna
moja jest po prostu emocjonalnym psiakiem
ma to po mnie
Witam. Miałam dzisiaj nie przyjemną sytuacje....nagle gdy mój Snapi wyszedł na podwórko po jedzonku zaczął strasznie piszczeć.....wogóle nie dał się dotknąć.....ale powoli powoli przechodziło....po jakiejś chwili nie mógł zrobić kupy i piszczał ale wkońcu się udało....
Myślę, że mogło być to spowodowane tym, że zjadł coś nietypowego(a on właśnie jeśli by mógł to zjadłby wszystko)......Bardzo proszę o pomoc i rady....:((
_________________ Snapi:***
Ostatnio zmieniony przez tenshii 04-10-2012, 09:19, w całości zmieniany 1 raz
Mój labrador: Walley (Fallend Franklin)
Pies urodził się:
09.02.2011
Mój labrador: Honey (Hiraethog Rose Honey)
Suczka urodziła się:
25.05.2011
Pies urodził się: Pomogła: 3 razy Wiek: 39 Dołączyła: 07 Kwi 2011 Posty: 2222 Skąd: UK/Kwidzyn
Wysłany: 28-07-2011, 18:20
moj ma twarda kupe i ciezko mu idzie ja wypchnac kiedy nazre sie ziemi z gorodka niestety takie zycie z labem hehe...
moze daj mu lyzke oleju i zobaczysz czy pomoze a jak nie to do weta bo to moze byc cos powazniejszego.
Trzeba obserwowac kupki, może zjadł kosc i ona jak wychodziła to raniła malucha. Jak wiesz, że zjada wszystko co papadnie to pilnuj malucha lepiej lib kup kaganiec bo to może sie źle skonczyc
Mój labrador: Bianka
Suczka urodziła się:
4.12.2011
Pomogła: 1 raz Wiek: 34 Dołączyła: 28 Sty 2012 Posty: 1116 Skąd: skąd się wyśpię...
Wysłany: 07-02-2013, 12:05
Bianka wczoraj miała takie zatwardzenie, że myślałam, że jej coś dosłownie tam pęknie Przez pół godziny biegała po ogrodzie znajomych z nabrzmiałym zwieraczem;/ Wyglądało to okropnie, a najgorsze, że strasznie ją bolało. Tarła tyłkiem po trawie, non stop kucała, ślina kapała z niej i łapy się trzęsły. Nie mogłam jej w niczym pomóc, bo trudno mi było z nieba wziąć olej parafinowy, więc po prostu czekałam, aż się tego dziadostwa pobyła. Udało się i jakby pies odżył, bawiła się i świrowała. W domu natychmiast napoiłam ją olejem (trzy łyżki oliwii z oliwek, innego nie było) i mam nadzieję, że kolejna kupa już będzie z poślizgiem. Nie wiem, co zjadła, ostatnią kość dostała na trzy dni przed tym zdarzeniem, więc na pewno to nie była wina kości. Może przez jakiś czas faktycznie podawać jej olej z karmą, czy kupić coś specjalnego?
Odświeżę temat.
Wczoraj rano Kora nie mogła się wypróżnić. Kilkanaście razy robiła typowego "kangurka" i parła, ale nic.
Po powrocie do domu nie chciała jeść i była osowiała.
Kora - nie chciała jeść? Toż to takie wydarzenie, jakby nagle Słońce wzeszło na zachodzie.
Więc szybki rachunek sumienia - co jadła dzień wcześniej?
Na deser dostała wielką wieprzową kość. Nic nadzwyczajnego, bo podobne kości dostaje co 2 - 3 dni. (Na zmianę wołowe z wieprzowymi). Tyle, że teraz ma prawie środek cieczki i opuchnięte narządy.
Tel do weta, niestety nie odbiera. Wiem, że do południa prowadzi planowane zabiegi i nie ma czasu na porady.
Przewertowałem kilkanaście stron - głównie poradni weterynaryjnych i w zasadzie wszędzie powtarzał się ten sam schemat przeciwdziałania.
Obmacałem brzuszek - trochę twardy, ale nie ostry, czego obawiałem się najbardziej. Nic nie wskazywało na to, żeby połknęła większy kawałek kości.
Zdecydowałem, że nie czekamy 5 godzin na weta i na początek robimy wlew doodbytniczy z Enemy.
Po wlewie 70 mll wytrzymaliśmy Korę 5 minut w pozycji leżącej i dopiero na dwór.
Wydaliła płyn zabarwiony na jasno szary i nic poza tym.
No to myślę sobie - nieciekawie. Korek kałowy musi tkwić głębiej.
Wyczytałem, że w takich przypadkach należy podać olej parafinowy. Bo ten nie jest wchłaniany przez układ pokarmowy psa.
Nawiązując do poprzedniego postu oleju parafinowego nie bierze się z nieba. O wiele prościej kupić go w aptece. Więc kupiłem, ale wstrzymałem się z podawaniem, bo do otwarcia gabinetu naszego weta pozostały dwie godziny.
Wet zbadał sunię i stwierdził, że Enema faktycznie wypłukała końcowy odcinek odbytu, a problem musi być gdzieś głębiej. Ku mojej radości stwierdził, że nie wyczuwa niczego ostrego w brzuchu i że całość wygląda na korek kałowy.
Podał suni 10 mll oleju parafinowego - doustnie i kazał podać kolejne 10 mll za dwie godziny.
Wieczorem sunia zrobiła trzy małe bobki wielkości suszonej śliwki.
Niestety noc nie należała do spokojnych i o 4 była pobudka i kolejne dwa bobki.
Rano o 8 kolejna działka oleju parafinowego i o 12 kolejny kawałek stolca.
Sunia już jest żywsza, przyjmuje pokarm, na razie w ograniczonych do połowy dawkach, ale widać, że idzie w dobrą stronę. Za chwilę podamy kolejne 10 mll oleju parafinowego i pewnie czeka nas kolejna niespokojna noc.
Ale najważniejsze, że suni jest lepiej.
Może komuś się przyda.
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Pomogła: 17 razy Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9815 Skąd: Warszawa
Wysłany: 10-12-2018, 18:01
adresprzema, Jak Kora ? Napisz co z sunią bo dopiero teraz przeczytałam i się niepokoję. Nic nie piszesz czy był zrobiony RTG z kontrastem bo ja bym od tego zaczęła.
_________________
adresprzema [Usunięty]
Wysłany: 10-12-2018, 19:09
Wszystko wróciło do normy.
Godzinę po napisaniu poprzedniego wpisu już załatwiła się prawie normalnie. Piszę prawie bo objętość kału w normie, tylko jeszcze kilka razy robiła kangurka, jak by jej coś przeszkadzało.
Noc z soboty na niedzielę minęła spokojnie, na porannym spacerze zrobiła niewielką kupkę. Do jedzenia dostała mieloną wołowinkę z warzywami i jeszcze profilaktycznie 10 mll oleju parafinowego, ale już chyba niepotrzebnie. Fizycznie też norma, bo zwyczajne szaleństwa z zabawkami itp.
aganica napisał/a:
Nic nie piszesz czy był zrobiony RTG z kontrastem bo ja bym od tego zaczęła.
Nie było RTG. Wet powiedział w piątek, żeby nie panikować i obserwować psa, a jeśli nie będzie zmian to w sobotę podejmiemy kolejne kroki, ale ponieważ już w piątek zrobiła kilka bobków, to nie panikowałem.
Wet nam mówił, że dzień dwa bez kupki to jeszcze nie tragedia, tylko ważne, żeby pies pił, a Kora piła.
W każdym razie na kilka dni odstawimy kości, myślę że do końca cieczki, a później chyba poważnie ograniczymy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum