Ja również przerabiałam to z babcią, gdy mały Moris pojawił się u nas w domu. Młody był niespodziewanym prezentem, dostałam go będąc u chłopaka, ale w końcu trzeba było pojechać z nim do domu A w domu co? Babcia, która całe życie spędziła na wsi, wg której jedyne słuszne miejsce dla psa to kojec lub łańcuch przy budzie... Jej pierwsza reakcja - oszaleliście, za mało miejsca mamy w domu, będzie śmierdzieć itd. Ja wzięłam babcię na przetrzymanie, pilnowałam tylko, żeby maluch nie wchodził do niej do pokoju i nie sikał na dywan, który sobie jak na złość upatrzył I co? Po kilku tygodniach zakumplowali się do tego stopnia, że muszę wiecznie pilnować, żeby babcia go nie dokarmiała, bo ,,on tak smutno patrzy...". Może nie jest to taka szczera miłość z jej strony, wiem, że gdyby coś mu się stało, to babcia by się tym specjalnie nie przejęła, ale chyba spodobało jej się to, że Moris tak się cieszy gdy ją zobaczy, że się kładzie przy jej nogach (co prawda tylko jak babcia je, ale to drobiazg ), a przede wszystkim zrozumiała, jaki on jest ważny dla mnie i jak bardzo się do niego przywiązałam. Może Twoja babcia też się przekona do psiaka? Może dajcie jej trochę czasu i dbajcie o to, żeby zrobił na niej jak najlepsze wrażenie? Pilnujcie, żeby się jej nie naprzykrzał, żeby na nią nie skakał itp.
W mojej rodzinie, w rodzinie mojego chłopaka, wśród naszych znajomych jest wiele osób, które może wprost nie powiedziały, że nienawidzą mojego psa, ale uważają, że w wielu kwestiach przesadzam, ciągle np. słyszę tekst ,,to tylko pies". Ja nie oczekuję, że wszyscy będą Morisa uwielbiać, mają go po prostu tolerować i akceptować to, że zawsze zabieram go ze sobą. Ja olewałam ich docinki i w końcu zrozumieli, że nie odpuszczę. Bardzo dobrze robisz, że im nie ulegasz, że wiedzą, że nie ma mowy o pozbywaniu się psa. Zobaczysz, że końcu odpuszczą, musisz tylko się uodpornić na różnego rodzaju docinki i uzbroić się w cierpliwość
[ Dodano: 04-04-2011, 12:59 ] Palinka, u nas tez znajomi wiem ze dziwnie nas z dwojka duzych psow w domu odbieraja zajmuja miejsce brudza lecz to mnie nie przeraza ja uwielbiam moje psiaki reszta sie nie liczy
aganica, podjelas najwspanialszä decyzje w zyciu!!!
U nas w rodzinie ,tez awantury o psa,historia troche inna ,ale rodziny z obu stron naciskajä,zeby pozbyc sie Blondi.Ale my sie nie poddajemy ,pies zostaje.koniec ,kropka.
marcinmarg, Wy tez sie nie poddawajcie terrorowi rodziny To Wasz dom i Wasz pies-Wy decydujecie i stawiacie warunki.
Mój labrador: Crazy
Suczka urodziła się:
21.01.2011
Wiek: 36 Dołączyła: 27 Mar 2011 Posty: 174 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: 04-04-2011, 12:45
Jak babci nie pasuje, to niech szuka domu gdzie indziej, a z tego co piszesz to babci nikt nie chce, więc raczej wyboru nie ma A żona stoi po Twojej stronie czy po stornie rodziny? Z tobą żyje pod jednym dachem czy z rodziną?
[ Dodano: 04-04-2011, 13:48 ]
A tak a propo's moja mam bardzo kocha psy, ale kiedyś uważała, że pies w bloku to dla niego męczarnia, teraz kiedy zobaczyła, że nas piesek jest wesoły wybiegany i szczęśliwy to zmieniła zdanie.
Żona niby po mojej, ale nie chce robić hałasu w rodzinie. Jak idziemy do jej mamy to pies musi być w korytarzu ,bo są dzieci itp. i mama sobie psa nie życzy w domu i jej rodzeństwo które ma dzieci. Po trawniku tez nie może za bardzo biegać jak jest ciepło bo zniszczy trawnik i drzewka.
Szczerze to ie zmiękną, jak ktoś cały zecie żył z przekonaniem że psa się nienawidzi to raczej mu się chyba nie zmieni. Najgorsze są święta, imieniny itp. Jest to duża rodzina odkoło 15 osób i wszyscy są na nie, pies absolutnie nie ma dla niego miejsca, albo zamknijcie go w garaży czy gdzieś tam niech siedzi cały dzień.
[ Dodano: 04-04-2011, 14:00 ]
nataliwg napisał/a:
Jak babci nie pasuje, to niech szuka domu gdzie indziej,
[ Dodano: 04-04-2011, 13:48 ]
A tak a propo's moja mam bardzo kocha psy, ale kiedyś uważała, że pies w bloku to dla niego męczarnia, teraz kiedy zobaczyła, że nas piesek jest wesoły wybiegany i szczęśliwy to zmieniła zdanie.
Łatwo powiedzieć zaraz masz cała rodzinę że chcesz babcię wyrzucić z domu, bo wolisz psa.
Mój labrador: Crazy
Suczka urodziła się:
21.01.2011
Wiek: 36 Dołączyła: 27 Mar 2011 Posty: 174 Skąd: Ruda Śląska
Wysłany: 04-04-2011, 13:05
Wiesz co mój ojciec nie lubi psów bo się ich po prostu boi, ale nie robi takich cyrków z trawnikiem, tylko jak pies się załatwi no to nie ma zmiłuj u "tatusia" trzeba sprzątać i już.
Jeżeli chodzi o Twoją żonę to może z nią porozmawiaj, ale tak na bardzo poważnie i niech ona się wypowie wprost jakie stanowisko zajmuje w tej sprawie.
Rodzina powinna sobie w sprawie Waszego domu nos do kawy włożyć, to nie jest ich sprawa.
A możecie nie iść na jakieś imieniny czy to w ogóle nie wchodzi w rachubę?
Bo jeśli możecie tak zrobić to nie idźcie i zobaczycie wtedy czy im zależy na Was żebyście byli a jeśli przyjmą to do wiadomości, że Was nie będzie bez większego problemu to znaczy że im nie tylko chodzi o miłość do psa, w takiej sytuacji wyjdzie jedynie to, że im na nikim nie zależy.
marcinmarg, a pies nie moze zostawac w domu jak idziecie do rodziny? A jak oni do Was przychodza to sie postaw - wiem, ze to trudne i np mojej mamie zajelo dlugo zanim to zrobila, ale w koncu powiedziala co ja boli.
marcinmarg napisał/a:
chcesz babcię wyrzucić z domu, bo wolisz psa.
a dlaczego inni nie chca babci? Czy Wy macie lepsze warunki niz reszta rodziny, zona jest jakos szczegolnie z babcia zwiazana czy moze sie poprostu "dajecie"?
Łatwo powiedzieć zaraz masz cała rodzinę że chcesz babcię wyrzucić z domu, bo wolisz psa.
u nas podobnie,tylko oskarzenia sä typu,ze bardziej kochamy psa niz cöreczke i ze pies jest dla nas wazniejszy niz ona
My postanowilismy zlewac to co möwiä,zeby nerwöw juz nie szarpac,bo zwariowac mozna od ich gadania
marcinmarg o ile dobrze zrozumialam to Wy zapraszacie babcie do swojego domu, czyli mozecie jakos babci ulatwic zycie np zostawiajac psa w osobnym pokoju podczas Waszej nieobecnosci, ale ona MUSI zaakceptowac fakt, ze przeprowadza sie do domu z psem. Jesli tego nie akceptuje niech ktos inny sie nia zaopiekuje.
marcinmarg napisał/a:
żona nie chce się przeciwstawić rodzinie
zona ma teraz meza, swoj dom, a w nim wlasne reguly zycia - czy w kazdej kwestii Waszego zycia rodzina zony ma cos do powiedzenia?
Chyba moj post pokazuje, ze niezla jedza ze mnie My mieszkamy daleko od wszelkiej rodziny i musze przyznac ze tylko na dobre nam to wyszlo. Mam nadzieje, ze uda Wam sie to w miare bezkonfliktowo rozwiazac.
mibec, zgadzam się w 100%
marcinmarg, ja bym zaczęła od szczerej rozmowy z żoną, bo to ona musi zająć konkretne stanowisko. Ona powinna powiedzieć swojej rodzinie że pies to część waszej rodziny i koniec kropka. Tylko nie daj go oddać bo sobie tego nigdy nie wybaczysz, wiem co mówię. Na te rodzinne spędy nie ciągnijcie psa, ale jak ktoś was odwiedza to juz bym psa nie chowała, mój dom moje warunki. A jak babcia jednak z Wami zamieszka to na czas nieobecności bym psa zostawiała zamkniętego na klucz, bo babcie i dziadki nielubiące psiaków lub kotów są bardzo pomysłowe. Życze powodzenia
chodzi o to że babcia ma zamieszkać z nami. ale nie toleruje psów, moja żona nie chce się przeciwstawić rodzinie i nie wie jak wyjść z sytuacji.
Ale to babcia wprowadza się do Was. A u Was pies już jest.
marcinmarg napisał/a:
Łatwo powiedzieć zaraz masz cała rodzinę że chcesz babcię wyrzucić z domu, bo wolisz psa.
Ale z tego co rozumiem to ta cała rodzina babci nie chce u siebie. Więc dlaczego mają mieć pretensje do Was?
_________________ "Mieszańce chroni więc sama natura, psy rasowe chroni mądry dobór hodowlany, "rasowych bez rodowodu" nie chroni nikt i nic. O tym naprawę nie wolno zapominać!"
bo mają dzieci, nie mają warunków, nie mają czasu itp. wiesz tłumaczenie zawsze się znajdzie jak sie chce.
No właśnie się tez o pomysłowość boje żeby pies nie skończył na ulicy.
Mój labrador: Nera
Suczka urodziła się:
08.05.2010
Wiek: 40 Dołączyła: 14 Gru 2010 Posty: 1653 Skąd: Kraków
Wysłany: 04-04-2011, 17:35
aganica, podziwiam za zaufanie do męża
marcinmarg, zgadzam się z pozostałymi głosami jak jedziecie do rodzinki zostawcie Bono w domu, przeżyje te kilka godzin bez Was
a co do babci to porozmawiaj z żoną i jeśli ona się zgodzi to postawcie mocno sprawę, że bardzo chętnie przyjmiecie babcię do siebie ale to ona musi zaakceptować że Wy macie psa i jak to mówią: to ona ma problem a nie wy pokażcie jej że Wasz Bono to nie jest diabeł w labiej skórze i że można go lubić
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9815 Skąd: Warszawa
Wysłany: 04-04-2011, 17:59
ktosia, Gdy będziesz ponad ćwierć wieku w związku, też będziesz wiedziała, na ile możesz sobie pozwolić, nie ryzykując rozpadu
marcinmarg, nie wiem, jak ważny jest dla Ciebie pies, jaką masz pozycję w rodzinie, jaki dar przekonywania.Jednak w każdym związku, potrzebne są kompromisy. Nie może być tak, że babcia, rozwala wasze życie, niszczy to co kochacie.Nawet jeśli ustąpisz, w skrajnej sytuacji znajdziesz psu nowy dom " dla świętego spokoju rodziny" nigdy im tego nie wybaczysz.To będzie w Tobie siedziało jak zadra której nie wyciągniesz, NIGDY, a co za tym idzie ??
Zaczniecie się z żoną oddalać, nawet nie zauważysz..........ciszy,milczenia,poddenerwowania.
Zaczniecie się zastanawiać co jest nie tak? i nie będzie odpowiedzi na to pytanie.
Żal......... przysłoni uczucia i zniszczy wasz związek .
Pomyśl, czy babcia jest tego warta?
marcinmarg, myślę, że można to załatwić polubownie. Kiedy jadę do rodziny, która co prawda lubi psy, ale widać, że nie jest zachwycona z odwiedzin futrzaków, zostawiam je w domu. Wtedy wszyscy wiedzą, że nie będę w gościnie długo, bo psy czekają. Początkowo były dziwne komentarze, ale teraz to jest oczywiste i nie ma dyskusji. Jeśłi jadę z psem, to on jest pod moja kontrolą - w okresie szczenięcym był na smyczy, teraz mogę to sobie odpuścić . Jeśli przyjeżdżają do mnie, pilnuję, żeby psy zachowywały się dobrze. Jeśli przegną (np. żebractwem przy stole albo nadnierna głupawką), lądują na swoich legowiskach w kuchni i po sprawie. W końcu godzinka w odosobnieniu to nie tragedia. Młody labrador to energiczny pies, osoby, które nie są miłośnikami psów moga się po prostu bać i stąd takie reakcje.
Co do mieszkania z babcią - nie zazdroszczę, ale cóż, takie bywa życie. I według mnie najlepiej dla psa będzie, jak w czasie waszej nieobecności będzie w oddzielnym pomieszczeniu. Bo może się np. okazać, że "sam otworzył sobie drzwi" i poszedł w świat.
Przez pierwszy rok po ślubie mieszkałam u teściów. Na 40m kwadratowych byli teściowie, babcia, my i nasza młodziutka bokserka. Babcia też była z tych, dla których pies to tylko przy budzie, ale daliśmy radę. Na czas wyjścia do pracy Tina zostawała w naszym pokoju. A teściowa do tej pory uważa, że Tina to był najmądrzejszy pies na świecie. Dacie radę, trzymam za was kciuki
A skoro rodzina taka wierząca, to może przypomnieć im św. Franciszka i jego stosunek do zwierząt?
Dzięki za słowa wsparcia, ustaliśmy ze jak będą jakieś imprezy i wyjazdy z rodziny zony, pies trafi do moich rodziców, dla których to nie problem.
Oddanie psa NIE WCHODZI W GRE, i nigdy nie wejdzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum