Wysłany: 11-05-2011, 19:17 osiedlowy trawnik a spacery z psem
Witajcie, umieszczam ten temat tu bo nie wiem gdzie a muszę to z siebie wyrzucić. W ostatnim czasie spotkało mnie sporo sytuacji kiedy zostałam wręcz zbluzgana za chodzenie z psem po trawniku i nie mówię tu już o załatwianiu się bo sprzątamy po sobie ale o chodzeniu samym w sobie. Według ludzi z mojego osiedla pies nie ma prawa wejść na trawnik. Nie będę dokładnie opisywać tych sytuacji, powiem tylko, że po każdej takiej wracałam z płaczem do mieszkania. I kiedy wychodzę teraz z Amiczką na spacer boję się ludzi...Czy was też spotykają takie sytuacje?? Jak sobie wtedy radzicie z tymi ludźmi??
_________________ "Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
szczerze powiedziawszy to nie spotkałam się z taką sytuacją... ale gdyby spotykało mnie to tak nagminnie jak Ciebie, to po prostu bym odpyskowała mam nadzieję, że nie ma na trwanikach tabliczek z zakazem wprowadzania psów? bo wtedy to się nie dziwię, że się czepiają... no ale jak nie ma, to masz prawo na niego wprowadzić psa, to jest tak samo Twój trawnik jak i ich, więc niech zamilkną
tabliczki są ale na placach zabaw a na plac zabaw psa nie wprowadzam, wiem że nie można, pies chodzi zawsze po trawniku, dzisiaj np dostało mi się za chodzenie w pobliżu śmietnika, ręce mi opadają a przyznaję się że jestem osobą bardzo wrażliwą i nie umiejącą się kłócić chyba będę się musiała zmienić
_________________ "Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
powiem Ci, że ja też jestem wrażliwa, ale chamstwo ludzi po prostu nauczyło mnie reagowania, chociażby w takiej sytuacji jak ta, w twardszy sposób. nie rzucam w ludzi łaciną, nie robię jakiś dziwnych rzeczy - staram się postępować tak, by w przyszłości, gdy natknę się na tą osobę, nie mieć powodów do wstydu.
inteligentny wrzut czy odpyskowanie na poziomie sprawią, że to tym ludziom będzie głupio, nie Tobie
i nie przejmuj się idiotami, szkoda nerwów
Wiek: 44 Dołączyła: 17 Sie 2010 Posty: 108 Skąd: Nowy Sącz
Wysłany: 11-05-2011, 19:56
Znam takie sytuacje z własnego doświadczenia, też odreagowywałam płaczem, ale teraz nie przemuję się takimi ludźmi Nie wdawałam się w dyskusje, ale stwierdziłam, że dłużej nie będę pozwalać sobie na niemiłe komentarze i teraz staram się kulturalnie (choć nie zawsze się da) polemizować np. Czy jest tu tabliczka zakaz wyprowwadzania psów? NIE! Więc nie widzę problemu. Jeśli postara się pani i taka tabliczka tu się pokaże to zmienimy miejsce. Nie przejmuje się już aż tak jak dawniej takimi ludźmi, są to ludzie którzy chyba mają problem ze wszystkim. Niestety ani ja ani mój pies jeszcze latać nie potrafimy więc niestety póki co będziemy chodzić. Nie warto zawracać sobie głowy takimi ludźmi, to nie my mamy problem z nimi tylko oni sami ze sobą.
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3472 Skąd: Warszawa
Wysłany: 11-05-2011, 20:06
mi ostatnio jakiś pan zwrócił uwagę że mój pies zrobił SIKU na trawniku, na moje pytanie gdzie jego zdaniem w takim razie powinien zrobić nie potrafił już odpowiedzieć.
katerina, wiesz co? Olej to
Ludziom to wszystko przeszkadza, dzieci, psy, samochody, rowery, osoby starsze. Najlepiej jakbyś fruwała albo zdematerializowała się.
Na samym początku, jak Bora była mała, narwana, z ADHD, zwracałam szczególną uwagę, żeby nikomu nie przeszkadzała. Nie wsiadałam do windy kiedy ktoś już jechał - no bo wiadomo może nie życzyć sobie psa w windzie, jak miałam kogoś minąć w korytarzu zasłaniałam psa ciałem, kazałam czekać, przepuszczałam przez drzwi itd. Myślałam, że ludzie docenią moją kulturę i to, że staram się aby pies był jak najmniej "dokuczliwy" na klatce schodowej. Ale sąsiadom wiecznie mało, zaczęła przeszkadzać sierść na podłodze, to że nosem dotknęła szyby, kiedy sie mijaliśmy, to że niechcący się o kogoś otarła itd. W myśl powiedzenia "daj palec, weźmie rękę".
Stwierdziłam, że skończyło się!
Płacę za windę jak każdy mieszkaniec, płacę podatek za psa, sprzątam po psie, pies chadza na smyczy, nie wyje po nocach itd. Ma prawo żyć jak każdy inny mieszkaniec osiedla, czy to sie komu podoba czy nie. Nie mam zamiaru stawać na rzęsach bo komuś przeszkadza siedzący w kącie w windzie pies. Nauczyłam sąsiadów że to ja wiecznie sie wycofuje, schodzę z drogi, ustępuje, bo mam psa ? A gdzie to jest powiedziane, że nie mogę spokojnie iść trawnikiem ?
u nas póki co nikt się nie czepia. sprzątamy po psie - jako nieliczni zresztą na osiedlu, bo przecież "po małym nie trzeba" mamy duży trawnik przed domem, ale Bronek i tak się tam nie bawi, wolimy chodzić na pole, zawsze to więcej miejsca. coraz częściej jednak ludzie zwracają nam uwagę - Bono jest młody, za wszystkimi chce się witać, wąchać itp Duży czarny pies, nie ma się co dziwić że niektórzy się boją.
katerina, Bora dobrze napisała, olej to. Powodzenia życzę i ciut więcej odwagi
Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3472 Skąd: Warszawa
Wysłany: 04-06-2011, 12:41
kozung, haha do mojej mamy się raz babcia przyczepiła , moja mama mówi że sprząta po swoim psie za to nie widziała żeby owa pani kiedykolwiek sprzątała ( miała jamnika) na co pani " mój robi małe"
nam pewien Pan "sra" jamnikiem pod okna. to nic, niedaleko nas ludzie swoją labradorkę wyprowadzają tylko i wyłącznie wokół bloku na sikupę. bezsens. później dziwią się dlaczego siadają jej stawy - mało biega, ma wielką poopę, ale jest przeurocza
Bora napisał/a:
zwracałam szczególną uwagę, żeby nikomu nie przeszkadzała
robimy podobnie. Tyle że u nas 2/3 lokatorów nie ma nic przeciwko, tylko synek sąsiadów panicznie boi się psów dlatego mijamy się większym łukiem na klatce
Hahahaha u mnie w domu używa się identycznego określenia
Ale ludziom nie dogodzisz! Nie sprzątasz kupy - źle, sprzątasz też źle, bo wyrzucasz do kosza na śmieci, nie wyrzucasz - też źle bo obrzydzasz innych niosąc woreczek z kupką... to czego tak na prawdę ci ludzie chcą ?
Trzeba robić swoje, zgodnie ze swoim sumieniem i tyle.
Dołączyła: 11 Sie 2009 Posty: 1121 Skąd: środa wlkp
Wysłany: 05-06-2011, 10:03
u nas to juz jest pod tym wzgledem koszmar, z tego nie idzie sie juz smiac, tu mozna jedynie ryczec, naszemu sasiadowi tak przeszkadza nasz pies ze co chwile wymysla coraz to dziwniejsze preteksty zeby uprzykrzyc nam zycie, zmuszeni jestesmy do wyprowadzania Torque na inne osiedle, bo u nas przed blokiem to on nawet na trawe spojrzec nie moze, gdy tylko wychodzimy z mieszkania (sasiad mieszka viza vi) juz siedzi w oknie i drze ,,ryja" ze pies mu tuje zatruwa, ze wydeptuje trawe, bo idzie scieszka, ze to bestia ze sra jak kon, bo on za nami nawet lazi i patrzy na ktore trawniki sie zalatwia, wiec na naszym osiedlu panuje niemila atmosfera, a ostatnio jakas babcinka mnie opieprzyla ze kupe psa z trawnika to jakos sie posprzata a jak posprzatam siki??? ze jakim prawem te kundle, bydlaki maja chodzic po trawie i sikac, gdzie tam moga przejsc przeciez dzieci i wziasc to do buzi, no rece opadaja, wogole po ktoryms spacerze jak szlismy z dzieciakami i psem zaczepila nas babcinka ze jestesmy stuknieci i nie ogladamy tv bo takie bydle jak moze z dziecmi chodzic skoro sa takie wypadki na swiecie, wiec moj TZ too malo nie eksplodowal ze zlosci
_________________ Wiedza rodzi szacunek, a uszanowanie odmienności psa pozwoli człowiekowi w pełni cieszyć się z niezwykłych chwil spędzonych z ukochanym zwierzęciem!!!
Lepsze poznanie naszego psa to szcześliwsze ,,wspólne" życie !!!
http://www.suwaczek.pl/ca...png[/img][/url]
Mój labrador: Sabusia, Chilli, Krysia, Karol
Mój labrador: Lula, Matylda, Benio (CKCS)
Mój labrador: Nelusia (ESS)
Wiek: 41 Dołączyła: 02 Maj 2008 Posty: 2017 Skąd: Aleksandria
Wysłany: 05-06-2011, 11:14
Ja Wam powiem krótko... U mnie na wsi jest czasami większa kultura niż na mieście.
Nawet jeśli ktoś uważa, że to przegięcie trzymać takie duże psy to słowem się nie odezwał, a wręcz przeciwnie - zawsze są wychwalone jakie ładne, każdy zapyta o coś, pogada. Wszyscy tutaj mają psy. Większość z nich mieszka w domu i jest traktowana jak członek rodziny. Mało kto już trzyma gdzieś psa na łańcuchu - przynajmniej ja nie widziałam... Jeśli już to mają eleganckie kojce i są puszczane na noc na posesję.
Moje psy nigdy nikomu nie przeszkadzały ani tutaj gdzie teraz mieszkamy, ani wcześniej... Nie są rozdarte, nie łażą nikomu po podwórku i nikomu nie przeszkadzamy. Jak idziemy na spacer i sprzątamy kupy to jest wielkie "wooow".
Zdarzają się wyjątki, zdarzają się idioci z wiatrówkami czy innym ustrojstwem, ale sami się na tym przejechali nieraz... Jeden zastrzelił sobie własnego psa i skończyły się "polowania".
Za to na mieście wysłucham się głupich komentarzy zawsze. Od tego, że trzeba być idiotą by prowadzać dwa duże psy i trzymać "to" w domu, po wyzwiska, że kupy sprzątam Bo skoro nie można się przyczepić, że kupę zostawiam to wysłucham, że sprzątam... Darcie gęby o to, że pies otrze się o reklamówkę jakiejś babci pomimo, że to babcia idzie prosto na nas i sama się o to prosi itd. itp. Wszyscy to pewnie znają
Znajoma została ostatnio wyzwana od najgorszych idąc z psami na spacer, że powinni ją na leczenie oddać... Darł się facet dobre 20minut że takie bydle to na łańcuchu przy budzie a nie w mieście, szedł za nią, wrzeszczał, aż w końcu jakiś chłopak stanął w jej obronie, zaczął mu grozić i przesympatyczny pan sobie poszedł.
Ja rozumiem prawie wszystko... Wiem, że komuś może przeszkadzać kiedy psy sikają mu pod balkonem bo to potem śmierdzi... Trawa wypalona, w upały unosi się smrodek itd. Kupy na trawnikach mnie równie mocno przeszkadzają co innym, ale... ale czasami to jest to zwykłe przegięcie, chamstwo i chęć wyżycia się. Najgorzej się dać i pokazać, że kogoś to rusza. Wtedy już będą gnębić bez końca.
Staram się nie przeszkadzać innym na chodniku. Prowadzę psa z boku, nie plączemy się, nie podstawiamy nikomu nogi i szczerze powiem, że kiedy tylko napatoczy mi się jakiś upierdliwiec to potrafię być mocno niemiła. Mam czyste sumienie - sprzątam, nie przeszkadzam więc o co chodzi?
Tak samo mocno niemiła jestem kiedy ktoś nie sprząta po psie (bo potem siłą rzeczy mnie się obrywa i moim psom), kiedy prowadzi psa bez smyczy i ten pies przeszkadza mnie i innym...
Siki sprzątać mi kazał raz ochroniarz pod Manufakturą w Łodzi. Nelusia była wtedy mała i jej się wymsknęła kałużka na chodniku. Pan wyszedł, przez krótkofalówkę wzywał szefa ochrony, kogoś z wiadrem i co tylko... Wszyscy zbiegli, ryknęli śmiechem i kazali na iść.
Szkoda tylko, że ludzie, którym tak wszystko przeszkadza bez mniejszych oporów potrafią wejść w bramę na mieście i lać mi pod oknem w pracy... Wymieniać podpaski na klatce schodowej w blokach i zostawić wciśnięte w kąt, załatwić się na półpiętrze bez większych oporów...
Pies w wodzie też im przeszkadza, a sami leją jak najęci, a niejeden bardziej brudny od naszych zadbanych, czystych psów...
Pies w wodzie też im przeszkadza, a sami leją jak najęci, a niejeden bardziej brudny od naszych zadbanych, czystych psów...
o dokładnie to tez mnie wkurza albo nie rozumiem znaku zakaz wprowadzania psów do wody, kiedy sama woda, bo to staw czy rzeka jest tak syfska że ręce usychają, co by sie stało gdyby taki pies wszedł do wody? niejednokrotnie psy są czyściejsze niż ludzie, i własnie sami wchodzą do tej wody tylko po to aby się wysikać
Mój labrador: Nera
Suczka urodziła się:
08.05.2010
Wiek: 40 Dołączyła: 14 Gru 2010 Posty: 1653 Skąd: Kraków
Wysłany: 05-06-2011, 16:51
kozung napisał/a:
wyprowadzają tylko i wyłącznie wokół bloku na sikupę.
my tak miałyśmy przez ostatnie pół roku, ze względu na kontuzję Nery i skończyło się na wizycie mojego kochanego dzielnicowego, że ja ponoć nad psem się znęcam bo go na spacery nie zabieram. Ale to niestety był mały sąsiedzki rewanżyk, tylko jeszcze nie wiedzą że rozpętali tym gigantyczną wojnę
a dziś miałam małą scysję z paniusiami czterema co szły całą szerokością chodnika i nie podobało się im, że Nera na smyczy a kaganiec mam przy saszetce a nie na psim pysku:bad:
Moja kolejna sytuacja z babcią z bloku nieopodal, która myśli, że ma pod balkonem ogród botaniczny Ami powąchała jakiś badyl który rósł tuż przy chodniku a babka się drze z balkonu, że mam nie zatrzymywać tu psa bo jej ten kwiat obsika i znowu jej uschnie i nic tylko wszyscy tu chodzą z psami a psy sikają jej na ten kwiatek. Na co ja jej odpowiadam że to suczka i nie obsikuje kwiatków a ona, że i tak jej uschnie Normalnie mam już dość tych ludzi. A najgorsze są te stare babki czatujące przy oknach i na balkonach kiedy tylko można będzie kogoś ochrzanić Kiedy Ami robi kupę czuję się jak przestępca mimo że sprzątam, kiedy sika czekam aż ktoś zacznie się na mnie wydzierać a teraz zaczynam się bać kiedy coś obwąchuje Co za ludzie. ehhh
_________________ "Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
Mój labrador: Harry (Wilcze Ługi)
Pies urodził się:
11.11.2005
Wiek: 35 Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 245 Skąd: Wołomin
Wysłany: 30-09-2011, 10:34
katerina, ja bym panią poinformował że w Kodeksie Karnym jest artykuł 216 § 1 i przemyślisz, czy aby go nie wykorzystać.
Miałem niedawno podobny problem, ale chyba Pani zrozumiała że ja nie żartuję
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum