Dzisiaj byłam na spacerze z Hexą i Maxem (DODO), spotkałyśmy też Panią X z labkiem Axą. Axa wyciągnęła gdzieś z krzaków zdechłego i już rozłożonego kreta... Pani jakoś ją złapała i odebrała jej zdobycz. Stanęłam więc przy tej padlinie na straży, żeby już żaden pies jej nie wziął. Hexa oczywiście wyczuła, że coś ciekawego leży nieopodal moich stóp... Tak więc postanowiliśmy opuścic to miejsce. DODO poszedł pierwszy, by zawołać psy, a ja zostałam w tyle by żaden nie wrócił po upragnioną zdobycz. Jak już oddali się na 'bezpieczną' odległość to poszłam do nich. Ledwo zdążyłam dojść, a Hexa już w te pędy! 50/h na liczniku i już ma w pysku to ohydztwo !!! Biegnę za nią, krzyczę a ona nic, wołam "puść" "zostaw" "do mnie", a ona tylko ucieka i zjada to COŚ... No i zjadła. Po chwili mówię do niej 'do mnie' i podeszła od razu. I niby miałam ja pochwalić że przyszła na komendę, ale jak tu psa chwalić jak przed chwilą zrobił coś tak okropnego? I tu mam do Was pytanie, co robić w takich sytuacjach? Czy Wy macie podobne problemy? Jak karcić psa i w jakiej chwili?
Powiem Wam, że teraz żałuję, że wychowywałam Hexę od szczeniaka bezstresowo, bez żadnego klapnięcia, chociażby laczkiem w pupę. On teraz nie jest karna. Robi co chce i co jej się podoba. Zawsze nagradzałam ją jak robiła dobrze, a jak było źle, to nie robiłam nic, tylko słowa. Teraz wyrósł duży pies i nie jestem jej w stanie złapać gdy mi ucieka, nie mam jak jej skarcić. DODO od początku układał Maxa. Jak tylko robił coś źle i nie pomagały słowa, to sprowadzał go do parteru i teraz wystarczy jedno słowo i Max się słucha.
Historia zakończyła się tak, że po złapaniu Hexy zapięłam ja na smycz i szłyśmy w stronę auta. Po drodze zwymiotowała szczątki kreta i karmę ze śniadania (chociaz była godzina 20 a dostała o 10tej...)
kurcze - ja nie bede zbytnio radzila, bo sa tu duzo madrzejsi w kwestiach ukladania psa niz ja. Ale powiem szczerze, ze osobiscie nie do konca jestem za takim calkowicie bezstresowym wychowaniem. Nie jestem absolutnie za biciem psa, ale czasem trzeba krzyknac lub psa pacnac - tak, ze go nie boli, ale niech wie ze zle zrobil.
Dobrze, ze Hexa szybko zwymiotowala tego kreciuch - moglby jej porzadnie zaszkodzic
Mój labrador: Gringo (Fido Red Pond)
Pies urodził się:
28.08.2006
Dołączyła: 24 Sty 2008 Posty: 737 Skąd: Gliwice
Wysłany: 21-05-2008, 07:30
AnTrOpKa, Hexa jest teraz w trudnym wieku... Gringo też początkowo był posłuszny, potem był ciężki dla nas okres, w którym nie raz brakowało mi już sił i byłam zniechęcona... ale trzeba to przetrwać i w tym czasie robić swoje...
jak Gringo skończył 19 miesięcy to jakoś znowu się naprawił, więc cierpliwości to zaprocentuje...
ja nie mówię, że nie można krzyknąć na psa (chociaż jestem zwolenniczką unikania takich zachowań), jak robi coś źle (bo czasem każdemu puszczają nerwy), ale w takiej sytuacji już chyba faktycznie lepiej zapiąć psa na smycz i zaprowadzić do domu niż się wywnętrzać jak przyjdzie... bo doskonale wiesz, że one myślą innymi kategoriami...
jak Gringo miał okres ucieczek do psów to ja podchodziłam zapinałam go i szliśmy bez słowa do domu...
AnTrOpKa, Dewuska napisała już "całą prawdę". Prawda, to nieciekawy okres - coś na zasadzie buntu nastolatków . CO do klapsów to nie ma sensu, ja nawet czasami kacnąłem Enzika i jedynie zły objaw się pojawił - chowanie pupy przed klapsem. Nie ma to najmniejszego sensu. Jeśli byś dała jej klapsa, to następnym razem tym bardziej nie przyjdzie w obawie przed nim. Myślę, że najskuteczniejsza metoda, to zapięcie na smycz, prowadzenie psa na krótkiej smyczy aby nie mógł wąchać i obsikiwać niczego, a przede wszystkim olanie go, nie wolno zwracać na jego uwagi, po prostu po ludzku - gniewamy sie totalnie. Mnie się już zdarza, że Enzik wyczuwa to moje zachowanie i idzie grzecznie przy samej nodze bez smyczy - smutny. Ale coż pokusa zawsze będzie silniejsza i na to nic nie poradzimy. Kilka dni temu zwiał mi dosyć daleko (chociaż był w zasięgu wzroku) do suni
Wiecie co ?? tak się zastanawiam nad tym wychowaniem bezstresowym... tak mi się zastanawiam czy nagradzanie tylko dobrych zachowań a ignorowanie złych nie sprawi, że pies nie będzie nas słuchał?? Ok ja rozumiem, że bicie jest złe i sama jestem temu bardzo przeciwna. Ale uważam, że złe zachowanie powinno się akcentować , pokazać psu że tak jest źle i tak nie wolno, nie mówie że biciem ale wydaje mi się , że krzyknąć można. Kiedy nagradzamy tylko dobre zachowanie potem się okazuje, że pies na np na spacerze kiedy coś wyniucha i złapie to nie chce do nas podejść bo się nas nie boi, nie czuje respektu bo wie, że i tak nie zrobimy nic po za np zapięciem na smycz. Co o tym myślicie?? ja nie jestem jakimś specem od wychowania czy układania psa , uczę się dopiero wielu rzeczy, ale to są takie moje małe wątpliwośći , chętnie wysłucham innego stanowiska.
Mój pies był i jest szkolony pozytywnie - metodą klikerową. Ale zdaje jednak sobie sprawę, że są sytuacje, w których brak nagrody po prostu nie wystarczy, aby szybko stłumic niepożądane zachowanie. nie jestem zatem fanatycznym wyznawcą metod pozytywnych (pewnie część sie oburzy z tego powodu), co nie znaczy, ze tłukę mojego psa lub stosuję jakieś drastyczne kary. Absolutnie nie biję mojego psa, nie zamykam nigdzie za karę itd.
Przyznaje, ze w dwóch przypadkach niepożądane zachowanie wyeliminowałam nie bardzo pozytywnie.
Po pierwsze uciażliwe skakanie na mnie przy powitaniu - złapałam psa jeden raz za przednie łapy i ścisnęłam dosyc mocno (chociaż to podpada pod P+ w szkoleniu pozytywnym). Devila pewnie trochę zabolało i na tym skoki sie skończyły. Teraz podskakuje, ale łapki podwija pod siebie i nie skacze na mnie.
Po drugie - gwałcenie koca, którym próbowałam sie przykryć - zastosoałam psikniecie dezodorantem i odstapil od tego "niecnego procederu". Owszem ciagoty takie dalej ma, ale wystarczy wówczas ten dezodorant mu pokazać i schodzi bez słowa.
To o czym piszecie: o nagradzaniu pozytywnych zachowań a ignorowaniu złych... nie wiem czy można nazwać to wychowaniem bezstresowym... może bardziej pozytywnym.
Złe zachowanie można psu zaakcentować normalnie - bez krzyku np. powiedzieć "nie", "żle" pies zrozumie że nagrody nie dostanie, a nagroda może być wszystko, nie tylko smakołyk, ale np. zabawa z innym psem, nasza uwaga itd.
zastanawiam sie np. dlaczego powszechnie uważa sie, że jesli np. pies znajdzie coś na spacerze, coś niedobrego, to ma nam to oddać bo sie nas boi, ma przyjśc bo czuje respekt... a nie dlatego że chce?ja darzę własnie do tego że pies ma do mnie przyjść bo chce, a nie dlatego że sie mnie boi. Na razie to działa.
Zgadzam sie też z Ewą i Ryniem, Bora również jest w tym dziwnym okresie buntu i daje ostro popalić. Teraz trzeba robić tak zeby jej nie zniechęcić do siebie, nie popsuć naszych relacji, przeczekać.
Hexa jest teraz w trudnym wieku... Gringo też początkowo był posłuszny, potem był ciężki dla nas okres, w którym nie raz brakowało mi już sił i byłam zniechęcona... ale trzeba to przetrwać i w tym czasie robić swoje...
W takim razie jej trudno wiec trwa już odkąd skończyła 3 mies Ona od zawsze się tak zachowywała
Ryniu napisał/a:
Myślę, że najskuteczniejsza metoda, to zapięcie na smycz, prowadzenie psa na krótkiej smyczy aby nie mógł wąchać i obsikiwać niczego, a przede wszystkim olanie go, nie wolno zwracać na jego uwagi, po prostu po ludzku - gniewamy sie totalnie. Mnie się już zdarza, że Enzik wyczuwa to moje zachowanie i idzie grzecznie przy samej nodze bez smyczy - smutny.
Na Hexie to nie robi wrażenia, że się na nią obrażam, jak zapinam ją na smycz i prowadzę krótko to tak ciągnie, że mało mi ręki nie wyrwie. Interesuje ją wszystko dookoła, a nie ja i mój foch.
Interesuje ją wszystko dookoła, a nie ja i mój foch.
ale ważne abyś nie pozwalała jej wtedy na to to co ją interesuje. Ciągnie więc siad i waruj, jak poleży i się uspokoi to idziemy dalej Jest wiele sposobów i zapewne większość trzeba stosować indywidualnie. Enzik żeby nie wiem jak był zachwycony spotkaną sunią, na komendę do nogi i siad przyjdzie. Może ten siad trwa kilka sekund, ale zawsze można powtórzyć
Mój labrador: Gringo (Fido Red Pond)
Pies urodził się:
28.08.2006
Dołączyła: 24 Sty 2008 Posty: 737 Skąd: Gliwice
Wysłany: 21-05-2008, 14:00
AnTrOpKa, w takim razie popracuj nad Waszymi wzajemnymi relacjami, ale w sensie pozytywnym, czyli budowaniem więzi... krzykiem czy klapsami może sprawisz, że Hexa będzie Cię słuchać, ale czy naprawdę chcesz, żeby Wasze relacje opierały się na strachu? na pewno nie jestem pewna, że możecie się dogadać bez stosowania przemocy (werbalnej i fizycznej)
o budowaniu więzi jest wątek tu na forum... możesz też zerknąć TUTAJ
nie ma co załamywać rąk, będzie ok
Poochini, kiedy się nie słuchał i nie chciał przyjść (szczerze powiem, że rzadko się to zdarzało) próbowałam go złapać, a jeśli to nic nie dawało "rykłam" na niego,a on od razu przywoływał siebie do porządku i że tak powiem podszedł do mnie kulając się po czym dostawał taką kare jaką powinien dostać. I od dłuższego czasu nie mam żadnych problemów jeśli chodzi o posłuszeństwo przychodzenia na komendę itp.
jestem pewna, że możecie się dogadać bez stosowania przemocy (werbalnej i fizycznej)
A ja już straciłam na to nadzieję i niestety muszę zacząć karcić ją za przewinienia. Przez 11 miesięcy próbowałam pozytywnie, a teraz będzie trzeba siłą Już wolę, żeby się mnie bała (a raczej miała przede mną respekt) i się słuchała. Niż ma tak dalej robić co jej się podoba, bo to moze się dla niej źle skończyć (gdy zje np jakąś truciznę, albo pobiegnie gdzieś pod samochód).
Moim zdaniem lepiej skarcić porządnie psa (ale ja tu nie mówie o nie wiadomo jakiej karze ) nie może robić co tylko mu się podoba, musi wiedzieć także że jak go właściciel woła to ma przyjść bez względu na wszystko i koniec. Ja nigdy nie "przymykam oka" jak Poochini zrobi coś złego. Ostatnio nawet miałam taki przypadek, że:
Królik był w ogrodzeniu i sobie tam biegał i skubał trawkę no i Pucini się im zainteresował i przeskoczyl ogrodzenie ja to zauważyłam i krzykłam głośno "nie wolno tam wchodzić, wyjdź stamtąd " i on wyszedł następnie ja poszłam do domu,a on dalej latał po dworze kiedy spojrzałam przez okno zauważyłam, że on siedzi w tym ogrodzeniu i maltretuje kiółika to ja szybko wybiegłam wzięłam go za sierść dałam mu pożądnie z laczka i go wyzwałam i już nigdy więcej tam nie wskoczył. Czy coś by to dało gdybym go tylko skrzyczała? Nie. On musi wiedzieć że jak ja mówie "nie to nie".
Mój labrador: Gringo (Fido Red Pond)
Pies urodził się:
28.08.2006
Dołączyła: 24 Sty 2008 Posty: 737 Skąd: Gliwice
Wysłany: 21-05-2008, 16:26
AnTrOpKa napisał/a:
Ale co tam na szkoleniu... Równaj, siad, waruj, zostań i tak na okrągło...
to porozmawiaj z osobą prowadzącą o swoich problemach z Hexą... niech Ci coś doradzi stosownie do sytaucji...
my oprócz zajęć praktycznych mieliśmy 2 spotkania teoretyczne bez psów, na których omawialiśmy problemy, jakie sprawiają nam psy i szukaliśmy sposobu na ich rozwiązanie...
poza tym był spacer w plenerze, gdzie uczyliśmy się m. in. przywołania właśnie w warunkach rozpraszających...
wydaje mi się, że nie po to chodzisz na szkolenie, żeby nauczyć psa waruj itp. możesz wymagać od szkoleniowca więcej...
]wydaje mi się, że nie po to chodzisz na szkolenie, żeby nauczyć psa waruj itp. możesz wymagać od szkoleniowca więcej...
Dokładnie! Jednak wydaje mi się, że lada dzień zaczniemy prowadzać jakieś nowe elementy. Ostatnio np. psy biegały za fresbee i miały je później przynosić i oddawać. Z lekcji na lekcje mam nadzieję, że zajmiemy się czymś wiecej niż tymi podstawowymi komendami.
A jeśli chodzi o ten problem z zabieraniem jakiegos przedmiotu i uciekaniem to kazała mi na podwórku puścić ją na lince, a wcześniej podłożyć jakąś 'świnię' czyli przynętę. I jak ją złapie i zacznie uciekać to żeby ją złapać mam przydepnąć linkę, podejsc i kazać jej puścic. Ciekawe czy to coś da..... Nie chce nic mówić, ale ostatnio na zajęciach jak przydepnęłam smycz to Hexa zrobiła fikołka... zrobiło mi się tak strasznie przykro, że już tego nie powtórzyłam.
Mój labrador: Gringo (Fido Red Pond)
Pies urodził się:
28.08.2006
Dołączyła: 24 Sty 2008 Posty: 737 Skąd: Gliwice
Wysłany: 21-05-2008, 16:41
AnTrOpKa napisał/a:
jeśli chodzi o ten problem z zabieraniem jakiegos przedmiotu i uciekaniem to kazała mi na podwórku puścić ją na lince, a wcześniej podłożyć jakąś 'świnię' czyli przynętę. I jak ją złapie i zacznie uciekać to żeby ją złapać mam przydepnąć linkę, podejsc i kazać jej puścic
może nie od razu, ale powinno przynieść to porządany efekt... po pierwsze Hexa nauczy się, że nie da się uciec ze zdobyczą...
AnTrOpKa napisał/a:
Hexa zrobiła fikołka... zrobiło mi się tak strasznie przykro, że już tego nie powtórzyłam.
czy w takim razie jak jej dasz klapsa i na nią nakrzyczysz będzie Ci mniej przykro?
AnTrOpKa, linka działa serio!
Bora biega tylko na lince. Ja czuje sie z nią pewniej, bo wiem że w razie czego mogę przydepnąć, a Bora wie że jak wołam to sie nie zwiewa.
Czy warto narażać waszą rewelacyjną więź karceniem? Może przez ten trudny okres spacerujcie na lince, uczcie sie przywołania, a Hexa wyrośnie z tych szczenięcych głupotek?
Jagnes093, bicia psa laczkiem nie popieram. Czego nauczyłaś psa karcąc go laczkiem? Ja byłam 100% pewna że psiak wróci do królika. To było do przewidzenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum