Mój labrador: Demi Z Grodu hrabiego Malmesbury
Suczka urodziła się:
04.2005
Mój labrador: Hela Błotna Sadzawka
Suczka urodziła się:
7.10.2010
Wiek: 32 Dołączyła: 19 Mar 2011 Posty: 3472 Skąd: Warszawa
Wysłany: 04-11-2012, 09:53 Zachowanie ludzi względem psów..
Jest temat zachowanie psów wobec innych psów, ale...to trochę co innego, a temat rzeka. Czasami szkoda mi tych biednych psów. Dziś niedziela, więc o dziwo trochę ludzi w parku się pojawiło ( większość z nich szybciutko przemknęła przez alejki i wyszła drugą stroną ).
Zachowanie niektórych ludzi to temat rzeka..np. dziś spotkałyśmy dwóch panów, który stali w parku namiętnie oddając się rozmowie. Jeden pies w typie yorka na smyczy-bo agresywny, ale pan przychodzi z nim do parku, żeby popatrzył sobie jak inne psy się bawią.
Z kolei pies drugiego pana bez smyczy, stoi parę metrów od niego z piłką w pysku, ale pan nie zwraca na niego uwagi. O przepraszam, zwrócił gdy pies się położył i ryknął na niego " Nergo!! Wstawaj!! Nie ma leżenia!!" I jak te owczarki mają nie dziczeć?! Potem pies cały czas chodził krok w krok za Helą cały czas ją wąchając, a panowie usiedli sobie na ławce parenaście metrów dalej...
Przyszła pani z psem na flexi, pies w typie owczarka, łaskawie pozwoliła mu popatrzeć jak inne psy się bawią, po czym nie daleko nas rzucała psu patyka na smyczy- po niecałych 5 min wyszła...
Przyszła jeszcze pani która swojego psa nie mogła utrzymać, bo chciał się bawić, ale ona go spuszczać nie może, bo choruje na serce. Ale nie chce go leczyć, bo to podobno nie zdrowe.
I wiele, wiele innych...wiele nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy swoje psy mają w nosie, a te psy rzucają się na inne..Można się pożalić, bo czasem niektórzy ludzie mnie zadziwiają, a czasem denerwują..
U mnie na osiedlu jest jeszcze pani, która zajmuje się adopcją, ma 3 adoptowane psy, które ledwo może utrzymać, a jak ciągną do innego psa to cóż..dostają w tyłek.
Jest pan, który karci swojego 8 letniego goldena, że jeszcze ma ochotę na zabawę, bo przecież ma być spokojny i nie odchodzić od nogi na milimetr...
Jeśli temat powinien znaleźć się w innym dziale, proszę o przeniesienie.
Przed chwila wróciłam ze spaceru z Jesską. I też miałysmy przygodę.. Szłyśmy sobie obrzeżami osiedla domków i nagle do Jesski podbiegła starsza goldenka z ogromną nadwagą. Przystanęłam na chwile, żeby sie obwąchały i czekałam na właścicieli, ale niestety nikt sie nie pojawił. Suczka nagle zawróciła i zaczeła biegać po ulicy między domami. Poszłam za nią, żeby zobaczyć czy pójdzie do domu albo do właściciela, ale niestety po 10 minutach pogoni suczka tylko coraz bardziej oddalała się od miejsca w któym ja znalazłam. W końcu zwabiłam ją do siebie, zeby sprawdzić czy ma adresówkę, no ale niestety.. Zapiełam ją za drugi koniec Jesskowej smyczy i podeszłam kawałek dalej gdzie akurat z auta wysiadał starszy pan i spytałam czy zna tego psa, ale odpowiedział, ze nie.
Zaoferował się jednak, że podjedzie do znajomej i spyta czy komuś nie zginęła goldenka. W międzyczasie spytałam jeszcze jedna osobę z psem, ale nikt psa nie rozpoznawał..
Na szczęście pocztą pantoflową znalazł się właściciel.. A raczej sąsiadka z naprzeciwka, która przyszła zabrac psa Tłumaczyła sie, że właściciel nie może chodzić bo czeka na operację bioder i suczka nie wychodzi wcale z domu i musiała jakoś czmychnąć.. Przeraziło mnie to Choroba chorobą, ale jesli ktoś nie jest w stanie zajmować sie psem, to zawsze mozna poprosić kogoś o pomoc.. Ale znaleźć nowy domek..
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4947 Skąd: Wrocław
Wysłany: 04-11-2012, 14:24
A mnie najbardziej irytuje kiedy ludzie szarpią swoje psy, ale na siłę ciągną po ulicy - zauważyłam, że szczególnie dotyczy to szczeniąt. Zwracam takim ludziom uwagę, co skutek przynosi różny, ale wole to niż obojętność.
to naprawdę temat rzeka.. na poprzednim osiedlu śmieszyła mnie jedna pani z bokserem, który kiedyś podszedł do Moreno i się na niego rzucił- później za każdym razem jak przechodziła koło nas mówiła "ooo, idę, one się nie lubią, rzuciły się na siebie", a ja za każdym razem odpowiadałam "no mój to się na nikogo nie rzuca"
na obecnym jest fajna goldenka, ale nie można podejść jak ma piłkę bo nie lubi się nią dzielić ani nie można jej wąchać bo nie lubi jak się ją zaczepia- to oczywiście zdanie jej pana- tylko nie wiem w jakich w takim razie sytuacjach pies może do niej podchodzić..
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4947 Skąd: Wrocław
Wysłany: 04-11-2012, 14:41
A mnie bawi zachowanie pewnej Pani, która spaceruje ze swoim spanielem. Kiedy widzi innego psa choćby z bardzo daleka i w dodatku takiego, który jest na smyczy i nawet się nimi nie interesuje to natychmiast bierze swojego spaniela na ręce i dosłownie ucieka
A tak tez to znam z osiedla jak idziemy na szybka sikupe. Wychodzi gosciu na osiedle z jakims malym kundelkiem by postac z kumplami pod blokiem a pies biega samopas po podworku a potem ten go gania po calym podworku bo lata do innych psow i az ujada.
[ Dodano: 04-11-2012, 14:57 ]
Widzialam tez niedaleko podworka pania z malym bokserkiem, gdzie wiadomo szczeniak, jak mniemam z widoku zachowania malucha nie umial chodzic na smyczy a ta go ciagnela jakby miala na smyczy worek z ziemniakami
Co do szarpania psów.. U mnie na osiedlu mieszkała kiedyś starsza pani która miała okropnie zajadłego ratlerka, którego trzymała na smyczy tak jakby był 100kg rottkiem... psa tego pamiętam z czasów mojego dzieciństwa - jest on od zawsze. Obstawiam, że ma 18lat... Pani zmarła i opiekę nad psiakiem przejął jej chyba upośledzony syn... Przeprowadził się on z tym psem z mojej ulicy ale często ich spotykam. Psiak ledwo już żyje - nie ma już praktycznie sierści, skórę ma czarną... łapki mu się trzęsą i rozjeżdżają - aż patrzeć nie można... a on tak tą kruszynkę szarpie na smyczy, że włącza się we mnie agresor... Zgłosiłam sprawę do inspektoriatu na rzecz zwierząt ale jak widzę interwencja nie została przeprowadzona..
_________________ Pamiętając o przeszłości, tworzę przyszłość...
Rysia88, twoja historia coś mi przypomniała. W zeszłą zimę wychodziłam bardzo późno z Hakerem na spacery, a że w zimę oczywiście szybko robi się ciemno, to koło 23 już było ciemno jak w du... no. W każdym razie idę któregoś dnia z Hakerem za moim blokiem, szybkie siku i chce wrcać, ale widzę, że po drugiej stronie drużki którą idziemy kręci się ratlerek. Popatrzyłam, czy nie ma nigdzie właściciela, ale nie było. Pokręciłam się chwile, ale musiałam iść, więc zaczeliśmy iść w stronę tego psiaka, a on kręcił się w kółko, szedł kawałek i nagle zawracał, ale robił to w taki spoób jakby nie miał świadomości co robi - jakby nie pamiętał, którędy przed chwilą szedł. Strasznie mi się go żal zrobiło, wystraszył się hakera i pobiegł przed siebie, na szczęście jakiś sąsiad go zobaczył i wpuścił do jego klatki. Następnego dnia ta sama sytuacja, pies się kręci bez świadomości, już nawet nie uciekał jak haker do niego podszedł, stałam przy nim ze 20 minut nie miałam serca takiego maleństwa zostawić samego w zime. W końcu podeszłam z nim pod klatke, zeszła jakaś sąsiadka znów, i powiedziała że pies ma 18 lat, jest ślepy i ma problemy z pamięcią i chodzeniem... Nie powiedziała tylko co w takim razie robi co noc pod blokiem sam w zimę
Mój labrador: Reda
Suczka urodziła się:
03,12,2010
Mój labrador: Bonnie
Suczka urodziła się:
10.04.2014
Wiek: 45 Dołączyła: 12 Mar 2011 Posty: 5261 Skąd: warszawa
Wysłany: 04-11-2012, 23:00
biedne psiaki
na przeciwko w bloku mieszka pan,ktory ma rotka,pies juz jest w starszym wieku,ma dysplazje i ledwo chodzi tzn prawie wogole nie chodzi a pan go ciagnie na smyczy i tylko slychac"no Igor pospiesz sie"pies na pysiu ma wymalowany bol i cierpienie,kazdy panu tlumaczy ze pies powinien odejsc za teczowy most ,ale pan wie lepiej wiem,ze jest sie ciezko rozstac z przyjacielem,sama usypialam w zyciu 2 psy
Suczka urodziła się:
Suczka urodziła się:
Wiek: 32 Dołączyła: 05 Sty 2012 Posty: 970 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 04-11-2012, 23:04
Dzis razem z Arkiem zadzwonilismy po chlopaków z policji, aby zajeli sie psem...
Arek szedł do pracy, dwa razy wychodził.
Raz- podszedł do furtki, a tam amstaf, razem z jakimś kundlem rzuciły się do naszego ogrodzenia- strasz przed psami u Arka nie występuje, ale to co zobaczył przeraziło i mnie. Pies, maszyna do zabijania ze szczękami, które mogą zmiażdżyć nogę mojego faceta (co dopiero dziecka!), który rzuca się do ogrodzenia!
nasze psy w domu, ani jednego na podwórku.
cofnął się po mnie, abym to zobaczyła, jak wyszłam to już nic nie widziałam, ani jednego nie było.
Arek wyszedł do pracy. Po dziesięciu minutach telefon "Ugryzł mnie, jak wystrzeliłem, to mnie zostawił". Odpowiedz ode mnie prosta- "Dzwoń do chłopaków".
Po chwili radiowóz był pod moim domem, ja ich nakierowałam na Arka i pojechali. Arek doszedł do sklepu, po czym wrócił. Co słyszę?
-Mała wyłaź i zobacz!
- Co jest?
- Znów są.
Wyszłam, zabezpieczona w pas z metalowym podbiciem i lonżę. Wyszłam przed furtkę, Arek był na podwórku i tylko krzyczał, żebym nie chciała ich sama łapać. Psy były juz koło 10 metrów dalej, jak mnie zobaczyły, to ruszyły na mnie z zębami.
I w tym miejscu muszę zaznaczyć, że ciesze się, że mam długie, śliskie buty z metalowym podbiciem..
najpierw stanęłam na środku ulicy, psy też stanęły, ale warczały i kłapały zębami. Arek zadzwonił po policje znów.
Psy znów się rzuciły, machnęłam liną kilka razy, arek oddala dwa strzały z ASG i uciekły... na podwórko sąsiada trzy domy dalej. NIGDY nie wiedziałam, że on ma psy, a już na pewno, że takie.
Podeszliśmy z Arkiem pod jego ogrodzenie widzielismy, jak siedział w oknie i patrzył , ale nie wyszedł. Postalismy chwilę, potem zaczelismy wracać.
Mój labrador: Reda
Suczka urodziła się:
03,12,2010
Mój labrador: Bonnie
Suczka urodziła się:
10.04.2014
Wiek: 45 Dołączyła: 12 Mar 2011 Posty: 5261 Skąd: warszawa
Wysłany: 04-11-2012, 23:19
Paseczka napisał/a:
pies ani na wściekliznę, ani na zakaźne szczepiony nie był..
mam nadzieje ze własciciel psiurow dostanie porzadna kare,,jak mozna miec amstaffa i go nie zaszczepiec,to jakies chore
to dobrze ,ze byl a jak Arek ogólnie sie czuje?
Suczka urodziła się:
Suczka urodziła się:
Wiek: 32 Dołączyła: 05 Sty 2012 Posty: 970 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 04-11-2012, 23:22
Wiesz, Arek był w szoku, ale przeszło mu. Nosi wysokie buty, takie same jak ja, które sięgają prawie do kolan i są z podwójnej skóry, na to miał mundur założony, więc przegryźć nie było tak łatwo. on ma cztery dziurki i tyle- ale gdyby tego wszystkiego nie miał, to jak powiedział lekarz- miał by zmiażdżony lub wyrwany mięsień.
Mój labrador: Reda
Suczka urodziła się:
03,12,2010
Mój labrador: Bonnie
Suczka urodziła się:
10.04.2014
Wiek: 45 Dołączyła: 12 Mar 2011 Posty: 5261 Skąd: warszawa
Wysłany: 04-11-2012, 23:26
Paseczka, wyobrazam sobie przez co przeszliscie dobrze ,ze w takich butach chodzicie i nic powaznego sie nie stało,ciekawa jestem jak psy wyszly z posesji
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum