Wysłany: 06-11-2008, 13:10 Dlaczego mam psa/dlaczego akurat labrador... ?
Może każdy z nas podzieli się swoją historią i powie dlaczego w jego życiu pojawił się pies.
Mnie pies towarzyszył od urodzenia, rosłam wśród nich i tak zostało już, że teraz Moją największą fascynacją , inspiracją i częścią mnie są psy, są nieodłącznym elementem mnie, towarzyszą mi od dziecka, w każdym momencie, nie ważne czy jestem szczęśliwa czy nie mogę podnieść się z łóżka, zawsze obok jest ten cudowny mory psi nos, który kocha bez względu na wszystko. Wiem, że w każdej sytuacji moje dziewczyny są przy mnie. Nie zamieniłabym psa na żadne inne stworzenie. Dom bez psa jest pusty, smutny i nijaki, ja takiego domu nie chcę mieć.
Ostatnio zmieniony przez Salerno 20-05-2012, 23:17, w całości zmieniany 1 raz
Moja historia z psem zaczęła się dopiero w roku 2007, Aksel jest moim pierwszym psem.
Moja siostra miała poważną operację dwa lata temu- miała guza mózgu.
Po tym wszystkim siedziała w domu, bez jakiegokolwiek zajęcia, chęci na co kolwiek....zamykała się w sobie
Wpadłam na pomysł żeby kupić jej kompana żeby nie czuła się "samotna", żeby zawsze ktoś przy niej był..... i tak zaproponowałam rodzicom psa.
Oczywiście trzeba było wszystko dokładnie przemysleć ale długo to nie trwało
Pewnego dnia znalazłam oferte na internecie, ofertę z małą kochaną kluseczką
Pojechałam z TŻ wieczorem odebrać psinkę i zrobiłam siostrze na dobranoc niespodziankę....moja siostra ze wzruszenia popłakała się i podziękowała.
To była dla mnie bardzo ważna chwila......że mogłam jej ofiarować to o czym zawsze marzyła
Dodam, że psiny brakowało u nas w domu Aksel sprawia że wszyscy na twarzach maja uśmiech, a to jest najważniejsze.
Pierwszy pies u nas w domu pojawił się jak miałam ok. 3 lat, za to jestem ogromnie wdzięczna rodzicom. Mam psa ponieważ pies jest jedyną istotą, która mnie nigdy nie zawiedzie. Całe życie kocham psy i nie potrafię inaczej, jestem od nich uzależniona To najzdrowsze z moich uzależnień
Mój labrador: Viki
Suczka urodziła się:
14.08.2007
Wiek: 29 Dołączyła: 23 Maj 2008 Posty: 614 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 06-11-2008, 14:24
Ja od urodzenia chciałam psa Jak byłam malutka to oglądałam książki o psach i jak podrosłam to zaczełam marzyć o kilku rasach. Wiedziałam jednak, że nigdy nikt z mojego domu nie chciałby doga czy owczarka. Więc chciałam labradora albo beagla. Jednak męczyłam się i nikt nie chciał się zgodzić więc miałam same koty. Nagle mojemu tacie zaczeło brakować psa, ponieważ się z psami wychowywał, a moja mama nie chciała się dalej zgodzić. Pewnie powodem były inne psy z rodziny typu Boxer mojego wujka, który raz przekopał mi cały ogródek i mały Ogar który był wzięty z jakiejś pseudochodowli i na początku zanim trafił do mojej babci był u nas. Pewnego dnia dowiedziałam się że będe miała kota perskiego, albo main coona ( nie wiem jak się to pisze ) i miałam już zamówione koty w 2 hodowlach. Czekałam na niego pół roku i okazało się, że nie moge mieć żadniego z tych kotów więc podziękowaliśmy i jedynie jakie mogłam mieć zwierze to zwykłego dachowca. Więc pojechałam po niego, lecz do żadnego z kotków nie poczułam nic więc wracałam do domu bez kota. Jednak zobaczyłam panią z labkami. Viki spała jej na rękach w kocyku a reszta razem. Zaczełam z nią rozmowę i później chciałam wziąść któregoś na ręce. Wziełam Viki i poczulam, że to jest to aż serducho mi zabiło. i odrazu się zakochałam od tego dnia Viki jest moją suńką
gusia1972, ojej nie chciałam żeby to tak zabrzmiało
Siostra czuję się dobrze ma lekki bezwład prawej strony ale ogólnie jest naprawdę suuuper
Najważniejsze że jest już po wszystkim
Za dzieciaka był u mnie w domu pies, (terier niemiecki myśliwski,który po śmierci dziadka trafił do nas), był psem mojej siostry ja za nim za bardzo nie przepadałam wiadomo teriery wredne trochę są a ten był niesamowicie wredny, no ale mama nie chciało go sprzedać myśliwym więc był u nas, raz mnie ugryzł (pamiątka na nodze do dziś), miałam wtedy z 9 lat. Mama uśpiła go 3 lata później, żeby się biedak nie męczył, miał raka odbytu. No i przez wiele lat nie miałam kontaktu z psami no nielicząc psów koleżanek, mama psa już mieć nie chciała. W liceum zakochałam się w labradorach urzekły mnie wyglądem i sposobem bycia (wieczne dziecko) i tak przez 3 lata marzyłam:dreaming: aż przed pójsciem na studia poznałam mojego TŻ który........... miał labradora, do dzisiaj się śmiejemy,, że niektóre kobiety lecą na kasę, samochód i takie tam a ja poleciałam na psa fakt Asior na pierwszym spotkaniu podleciał do mnie i polizał prosto w twarzyczke, ot taki całuśny
Się rozpisałam
_________________ "Mieszańce chroni więc sama natura, psy rasowe chroni mądry dobór hodowlany, "rasowych bez rodowodu" nie chroni nikt i nic. O tym naprawę nie wolno zapominać!"
andzia [Usunięty]
Wysłany: 06-11-2008, 16:25
mala85, także mi przykro z powodu siostr
Mam takie nietypowe pytank ile siostra miał wtedy lat? Mówisz że ma bezwład prawej strony Jak ta choroba mogła się rozwinąć??
Przepraszm za moją ciekawość ale nie stety troszeke ciekawska jestem
Goha_lab [Usunięty]
Wysłany: 06-11-2008, 16:27
mala85, współczuję. Wiem co to znaczy niepełnosprawna osoba w domu, moja mama od 8 lat choruje na SM. Przekaż siostrze moje pozdrowienia
mala85, naprawde poruszająca historia
AnIeLa, tak jak mówisz jedne na kase drugie na samochód a trzecie na psa teraz jak ja mam Lajle nie wyobrażam sobie by moj wybranek nie lubil psiaków tak jak ja
a u mnie było inaczej, ogólnie mój tata bardzo lubi psy, kiedys miał owczarka niemieckiego (znaleziony w parku) byl bardzo mądry, niestety wpadł pod samochód jak ja mialam 2 latka, sama mialam wstręt do psów, moj strach przed psami był paralizujący niewiem czemu, zawsze uciekałam od psów, mój brat z kolei odwrotnie, do kazdego psa podchodził bez obawy i go głaskał, przyszedl taki dzień, w którym moja mama (również przeciwna psom chociaz nigdy nie odróciła sie od jakiegokolwiek zwierzęcia w potrzebie) spotkała w parku Goldena Retrivera, i przyprowadziła go do domu, komuś uciekł poprostu i błąkał się, był u nas 3 dni aż nie znaleźliśmy własciciela, ojciec sie w nim zakochał, i po oddaniu zaczął szukać psiaka dla nas a moze bardziej dla siebie, ja jeszcze bardziej zniechęcilam sie do psów, bo ten golden na mnie skakał a ja nie potrafiłam sobie z nim poradzic w koncu padło na to ze wybieralismy miedzy goldenem a labem znaleźliśmy przez przypadek na allegro piękną suczkę do odsprzedania 5 miesieczną i decyzja podjęta w 5h, mała była u nas juz tego samego dnia wieczorem, tyle ze ja byłam na nie moja mam równiez, kiedy tata ją przyprowadził uciekłam do pokoju bo sie jej bałam, potem jak otworzyłam drzwi ona wbiegła popatrzyła na mnie i usiadła, poprostu popatrzyłam w jej oczy i sie zakochałam od pierwszego wejrzenia wiedziałam juz ze nic mi nie zrobi, potem oczywiscie stała sie moim psem, moim i taty, bo brat przestał sie nia interesowac, a ja bez niej świata nie widze trudno mi bez niej gdziekolwiek jechac, poprostu miłosc
Moja historia z posiadaniem Grado nie jest orginalna....
Jak byłam mała cały czas opiekowałam się małym kundelkiem cioci, która mieszkała bardzo blisko mnie, ( kora, do tej pory ma się świetnie, ciocia też) uwielbiałam wszystkie zwierzaczki, ale psa chciałam najbardziej A rodzice mówili kategorycznie nie ..... aż w końcu moja siostra szła na studia a tata wpadł na pomysł : na posiadanie psa (sam w dzieciństwie posiadał pudelka) Szukaliśmy odpowiedniej dla nas rasy .... jak już wiedzieliśmy, że będzie do labrador to były spory jakiej maści ma być..... ja z moją siostrą wygrałyśmy ten bój i mamy teraz czekoladkę
Hodowlę szybko znaleźlismy w naszej okolicy i zamówiliśmy szczeniaka około pół roku przed urodzeniem się tych małych kluseczek. No i gdy przyszedł ten moment wzięliśmy go do domu no i stało się - mamy nowego człona rodziny Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego... Teraz wiemy, że Grado jest dla nas stworzony- idealnie do siebie pasujemy pod kątem ruchu i sposobu życia
Moja historia z Sarą była dość pokręcona.
Mi bardzo podobał się rasa Colli (Lessi ). Rodzinka nie była za bardzo za tą rasą ponieważ że ma strasznie długą sierśc że będzie sie strasznie lenic.
Kiedy przyszedł czas na obejrzenie piesków jak na złość nie było rudej Colli była tylko czarna powstrzymaliśmy się.
Natomiast barat wpadł na pomysł Labrador ja nie chciałam sluchać dlamnie tyylko Colii
Szukałam patrzyłam w gazetach a tu nie ma Colii.
Zaczełam się zastanawiać nad tą rasą Labrador.
Pewnego dnia przychodze ze szkoły a tu rodzice mówią że będziemy mieli gościa brat cos mówił że psa miał przyjechać o 19.00 ja już nie mogłam sie dpczekać.
Kiedy wybija godzina 19.00słysze dzwonek do drzwi prrruuuu na dół zobaczyć kto to patrze auta a w nim słodka malutka kluska mama wzieła ją na ręce a i padał deszcze wzieliśmy parasol.
Jak weszła do domu było jej wszędzie pełno.
I tak została moja słodkość
Mój labrador: Elmo vel klusiaczek
Pies urodził się:
02.04.2008r.
Wiek: 35 Dołączyła: 31 Maj 2008 Posty: 4267 Skąd: Głowno
Wysłany: 06-11-2008, 20:21
Moja też nie jest oryginalna
Od dziecka marzyłam o psie jednak rodzice nie chcieli się zgodzić. Kontakt z psami miałam od zawsze jak tylko mogłam jeździłam do babci, która ma 2 psy w tym jeden w jakiś sposób jest również troche mój bo znalazł sie u niej dzięki mnie.
W labradorach zakochałam się pare lat temu gdy obejrzałam film z udziałem laba.
Puźniej byłam w szpitalu i tam w odwiedziny przyszły psiaki z dogoterapi. Były to goldeny. Wiedziałam już wtedy, że goldeny i laby sa dość podobne. I tak jakoś zaczełam coraz to bardziej i bardziej marzyć o labku oczywiście rodzice sie nie zgadzali więc marzyłam sobie w duchu, że kiedys będe miała takiego labka Bardzo często bawiłam się z labradorka sasiadki (mama Elma) i coraz bardziej wariowałam na punkcie laba.
Całe zycie uczyłam się w domu ze względu na chorobe. Niemiałam kontaktu z rówiesnikami no i mam bardzo mało znajomych ponieważ praktycznie ciągl e siedze w domu ze względu na chorobe. Samotność mi strasznie dokuczała zaczynałam się dołować i wogule różne dziwne myśli na temat tego świata miałam. Mój tata zauważył, że jestem przygnebiona i gdy tylko się dowiedział, że sąsiadka będzie dopuszczała swoja sunie obiecał mi, że dostane labka Obietnica była zlożona w święta więc nie było juz odwrotu. Oczywiście mama była pewna, że tata sobie zartuje z tym psem ale gdy zaczynała się przekonywać że to nie są żarty i pies sie napewno pojawi rozpoczeła wojne aby tylko powstrzymac pojawienie się psa w domu. Czekałam prawie dwa lata w wielkiej niepewności czy tata dotrzyma obietnicy i mama nie postawi na swoim. No i stało się szczeniaki pojawiły sie na świecie, a ja szalałam ze szczescia. Gdy przyszedł dzien aby zabrac malucha do odmu od rana czyniłam przygotowania. Jak go zabierałam płakałam ze szczęścia ale też troche szkoda mi było maluszka, że rozstaje się z rodziną. Oczywiście gdy tylko moja mama zobaczyła Elma od razu zmieniła zdanie hehe.
Od tej pory jestem bardzo szczęśliwa Elmo wniusł szczęście i radość w moje zycie i serce Dzięki niemu zaczełam się usmiechać. Teraz wiem, że żyje dzieki niemu i dla niego
_________________ "Daj mu serce, a on odda Ci swoje"
Moja historia... hymmm...w sumie odkąd pamiętam... zawsze chciałam mieć psiaka... i to labradora... miałam jopla na ich punkcie... PRosilam rodziców ale nie stety... ciagle bylo to samo... |
"niee pies jest nie do bloku..pomysl tylko jak bedzie sie meczyl... a kto bedzie z nim wychodzil?? na poczatku bedziesz chodzic a potem sie znudzi... ciagle ta sama spiewka..." tlumaczylam im , ze bede sie opiekowac... ale ..... eh..a wiec co roku jak przychodzilo do moich urodzin..to zadawali mi pytanie co bym chciala dostac..za kazdym razem odpowiadalam ,ze nic.... bo to o czym marze to i tak nie dostane... i znowu sie zaczynala stara spiewka............................. a wiec minelo troche czasu..doroslam... wyjechalam w swiat hehe i powiedzialam sobie jak tylko sie usamodzielnie... to kupie sobie psiaka... moj chlopak na poczatku byl przeciwny..nie dlatego ze nie lubi psiakow ale dlatego,ze bal sie tej odpowiedzialnosci..... pytal sie mnie tak samo pare razy co chce na urodziny..odpowiadalam to samo.... az ktoregos dnia... moje marzenie sie spelnilo i dostalam na urodzinki od chlopaka mala biszkoptowa kluske ............. spelnilo sie moje najwieksze marzenie zycia!!!!.... kocham tego psiaka najbardziej..czasami az facet zazdrosny:P hehehehe ... oboje nie wyobrazamy sobie zycia bez tego malego smrodka
_________________ Jeśli w niebie nie ma psów, to chcę pójść tam gdzie po śmierci idą one...
ech piekne historie i większość chiała mieć a nie mogła mieć psa ja też tak miałam ale ja czekałam na swojego psa ... z 30 lat
ale o tym w wolnej chwili napiszę bo to długa historia
gusia1972, wspaniale, że Ci się udało.
A co do czekania to ja na Lorenę czekałam 14 lat... moja mama nigdy nie zgadzała się na dużego psa, teraz też nie chciała no ale udało się ją przekonać pod warunkiem "spisania umowy słownej". Decyzja była przemyślana i obgadana na milion sposobów. W końcu mama uznała, że jestem dorosła i odpowiadam za siebie i swoje decyzje tak też L w końcu jest w ze mną
Lorena, szacun dla Ciebie za poruszenie tego tematu. Właśnie takie coś na tym Forum cenię najbardziej W sprawach naprawdę poważnych (a, jak wiadomo, np. ze zdrowiem nie ma żartów) i tak będziemy szukać porady fachowców. Tutaj zaś możemy sobie "poględzić"
gusia1972 napisał/a:
czekałam na swojego psa ... z 30 lat
Gusia, kiedy Labi do nas zawitał, ja miałem 43 lata, 2 miesiące i 6 dni Kto mnie przebije?
Wcześniej miałem mnóstwo kontaktów z psami. Sam od dziecka każdego napotkanego kundlika sprowadzałem do domu, nakarmiłem, wyczesałem... i, niestety, nie mogłem zatrzymać. Szkoda nawet czasu, by opisywać, dlaczego.
Wreszcie sytuacja dojrzała do tego, byśmy mogli wspólnie z Natką podjąć decyzję: TAK. Już kiedyś pisałem, że wybieraliśmy między labkiem a goldenem. Obecnie dokonanego wyboru nie żałujemy. Labi spełnia nasze wszystkie oczekiwania, a nawet je przewyższa.
A historię zawitania do nas Negrusia znacie.
AnIeLa napisał/a:
niektóre kobiety lecą na kasę, samochód i takie tam a ja poleciałam na psa
Kiedy Labi był malutki (czarna kulka z czerwoną kokardką), nosiłem go na rękach wszędzie. W dużych skupiskach ludzi (markety, hale targowe itp.) całe mnóstwo kobiet zaczepiało nas. Niektóre pytały: O! Jakie cudo! Czy mogę pocałować? Ja odpowiadałem: proszę bardzo, ale ja taki nieogolony
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum