Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Pomogła: 17 razy Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9815 Skąd: Warszawa
Wysłany: 26-01-2013, 19:38
Jeżeli chodzi o karmę, nie oszczędzaj bo to pozorne. Kup dobrą, zbilansowaną.. szczeniak szybko rośnie, to co wydasz teraz... zaoszczędzisz później na......... weterynarzu
Lekka aktualizacja na moją sytuacje w domu z pieskiem. Gdy byłem poza domem, inna osoba w domu się z nim bawiła - szarpała, zabawkami i pies odzyskał poprzez takie mocniejsze zabawy ufności? Gdy wróciłem do domu, leżał na kanapie - wielki postęp!
Ogólnie, podobno zaczął sie nawet odzywać, przed tym jak zrobił swoje potrzeby w salonie zaczał piszczeć, nie wiedzieli tylko o co mu chodzi. To samo jeżeli chodzi o wejście na kanape, piszczy.
Idzie to w dobrą strone, może tak źle nie jest. A co do tego dworu, ja tu mówie tylko o swoim podwórku, czyli 10m x 1m alejka mała, gdzie nie ma ludzi ani hałasu - czy bez szczepień mogę go wypuszczać na taki "dwór"?.
Pomogła: 12 razy Wiek: 46 Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 14690 Skąd: Telford UK
Wysłany: 27-01-2013, 00:42
Kovalen, bedzie dobrze - biedaczek musi sie przywyczaic do nowego zycia
Kovalen napisał/a:
czy bez szczepień mogę go wypuszczać na taki "dwór"?.
tak, jesli masz pewnosc ze nie bywaja tam inne psy czy koty. Ja sie balam o zdrowie psa, wiec Barney siedzial w domu do ukonczenia dwunastego tygodnia zycia - tj byl wynoszony na rekach, zeby sie oswoił z odglosami miasta, ale nie pozwalalismy na kontakt z podlozem.
Posiadam kota, który w dzień siedzi w domu u nas, śpi i je pokarm a w nocy ucieka na dwór i robi swoje (lub odwrotnie, w nocy w domu a w dzień biega po trawie i gdziekolwiek go tam wyciągnie.)
Mój labrador: Bianka
Suczka urodziła się:
4.12.2011
Pomogła: 1 raz Wiek: 34 Dołączyła: 28 Sty 2012 Posty: 1116 Skąd: skąd się wyśpię...
Wysłany: 27-01-2013, 16:08
Kovalen, ja miałam taką samą sytuację i weterynarz przy II szczepieniu mojej suczki, kazał odrobaczyć kota - dostałam tabletkę dla kici na tasiemca. Nie mówił, że trzeba jakoś poza tym specjalnie uważać.
Staraj sie izolować psa od kota do ukończenia kwarantanny. Ja bym sie obawiała, że może przynieść do domu zarazki, pewnie miewa kontakty z innymi kotami/psami czy innymi żyjątkami i bywa w różnych miejscach więc jest jakieś tam ryzyko, że coś przyniesie. Strzeżonego Pan Bóg strzeże więc lepiej popilnować psiaka kilka dni niż potem wylądować u weta
Mój labrador: Hera
Suczka urodziła się:
24-02-2010
Dołączyła: 20 Mar 2011 Posty: 196 Skąd: Kielce
Wysłany: 28-01-2013, 23:54
Kovalen napisał/a:
Wszyscy nie mają już żadnych problemów, szczenięta chodza na smyczy, biegają, bawią się, jedzą normalnie, załatwiają podstawy fizjologicznie na dworze a nie w domu.
sorry, ale muszę: a czytają też?
jak 8 tygodniowy szczeniak-bo rozumiem, że tamte to rodzeństwo, czyli mają tyle samo, może się sam załatwiać na dworze i chodzić na smyczy? kiedy się nauczyły, zaczęły jak miały tydzień? Jeżeli tak Ci mówią, to nie wierz w to
Mojej suce do 6 miesiąca się zdarzało, że w domu zrobiła, co prawda sporadycznie i rzadko, ale Twój to psi noworodek
Ucz po malutku, z cierpliwością, u mnie sprawdziły się maty dla ludzi leżących, takie z ceratką z jednej strony i ligniną z drugiej, nigdy nie krzycz, tylko olewaj i sprzątnij, a nagradzaj za zrobienie na macie.
Kwarantanna to podstawa, zwłaszcza u psa nie szczepionego, odizoluj od kota, który wychodzi na dwór, jeśli nie jest za późno, ja swoją odebrałam 19 kwietnia, a pierwszy raz na dworze była 29 maja (po szczepieniach) i to wet się jeszcze obawiał, ale ja nie mam domku i psów u mnie mnóstwo, więc tylko na 5 minut na początku i na rękach.
Wyobraź sobie sytuacje zabrania kogokolwiek do obcego domu, obcych ludzi i w obce miejsce-on się po prostu boi, dużo miłości, czułości, miziania. To dopiero 2 dni.
Karma dobrej jakości, już Nikaaa wymieniała, jest ich mnóstwo, ale nie te gó..., namoczona w wodzie, woda do picia, może jakaś maskotka do przytulenia.
Wet koniecznie, może ma robaki, które nie wyjdą po jednym odrobaczeniu, trzeba go obejrzeć, może boli go brzuszek, uszko, itd.
Nie rozumiem jednego, nie ma weta, tam gdzie jesteś?
A jak się psu coś stanie, to co wtedy?
Jesteś w stanie go zważyć, obejrzeć uszka, czy nie czerwone, lub brudne, czy ma twardy, czy miękki brzuszek?
Biedactwo-dbaj o niego, jest malutki i zależny od Ciebie
Mój labrador: Bianka
Suczka urodziła się:
4.12.2011
Pomogła: 1 raz Wiek: 34 Dołączyła: 28 Sty 2012 Posty: 1116 Skąd: skąd się wyśpię...
Wysłany: 29-01-2013, 12:40
Nitka napisał/a:
ak 8 tygodniowy szczeniak-bo rozumiem, że tamte to rodzeństwo, czyli mają tyle samo, może się sam załatwiać na dworze i chodzić na smyczy? kiedy się nauczyły, zaczęły jak miały tydzień? Jeżeli tak Ci mówią, to nie wierz w to
zdecydowana racja; nie jest to możliwe; moja zanim nauczyła się chodzić na smyczy (4 miesiąc), zeżarła mi TRZY!.
i kwarantanna. nie ma co ryzykować. jak mówiłam, byłam w tej samej sytuacji i wet przykazał kota odrobaczyć; i tak się specjalnie często nie widziały, bo kicia była nastawiona raczej wrogo. no ale to już każdy sobie musi ocenić.
Nitka napisał/a:
Mojej suce do 6 miesiąca się zdarzało, że w domu zrobiła, co prawda sporadycznie i rzadko, ale Twój to psi noworodek
Bianosława przestała sikać w domu RÓWNO po skończeniu 1 roku. Tak jakby wreszcie zatrybiła, nauczyła się pięknie raportować 'siusiu' i wytrzymuje nawet okres 8 godzin, gdy nikogo nie ma, kto by ją wypuścił. Do tego czasu było raz lepiej raz gorzej, ale zdarzało się np. że mając 7 miesięcy potrafiła przyjść, popatrzeć na mnie i zesikać mi się na dywan ot tak, dla jaj chyba. Była szkolona, były maty, były smaczki, były kliki i pies owszem rozumiał, że sika się na dworze, ale nie rozumiał, że TYLKO.
Jakiś tydzień temu Moren na spacerze z moją współlokatorką został przestraszony najpierw przez kolesia na deskorolce, później położył się jak przejeżdżał głośny motor, do tego robotnik wychodził z budowy i tak trzasnął bramą że pies odskoczył na ulicę (był oczywiście na smyczy, na szczęście nie jechało żadne auto), a na dokładkę jechał rowerzysta i mu śmignął przed oczami i to wszystko w ciagu kilkunastu sekund.
miałam psa który ignorował i motory, i rowery, a od kilku dni walczymy ze strachem do obu- rowerzystom "schodzi z drogi" lekko schylony a na głośniejsze motory wręcz mruży oczy
"walka" polega na podawaniu smaków i chwaleniu, jak tylko widzimy motór albo rower a Moren zachowuje się normalnie Mam nadzieję że szybko z tego "wyjdziemy"- chociaż tyle dobrego, że strach nie przerodził się w agresję i mi pies się do rowerzystów nie rzuca..
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4947 Skąd: Wrocław
Wysłany: 20-05-2013, 13:14
Almathea83, Zefirek też bał się motorów, ale pracowanie nad tym się opłacało, teraz wręcz wygląda przez okno jak motor słyszy, a nie się chowa w kąt
Za to ostatnio boi się wchodzić do kuchni, kiedy go adoptowałam też się bał, ale po pewnym czasie już nie miał z tym problemów, a teraz nagle wróciło
boi się kiedy coś się smaży na patelni, albo dźwięku zamykanych szuflad... ech, ten mój "mały" straszek
Milena, Moren nie miał takich strachów, więc sądzę, że te wydarzenia plus jakiś idi*ta na motorze, który specjalnie podkręcał manetkę gazu, koło którego staliśmy autem na światłach i którego Moren się wystraszył, spowodowały takie zachowanie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum