Pomogła: 6 razy Wiek: 30 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 05-04-2013, 00:16
Di napisał/a:
ale myślę, że cel jest taki sam: skupić psa na sobie.
A to zależy. Kiedyś czytałam, że często ćwiczenie skupiania uwagi działa odwrotnie. Dzieje się tak w przypadku, gdy odwracamy uwagę psa od potencjalnego niebezpieczeństwa (agresja ze strachu) - pies co prawda w samym momencie wykonywania zadania jest grzeczny, ale jeśli jego złe zachowanie jest spowodowane strachem, to może to jeszcze pogłębić stan lękowy. Pies musi przestać obserwować niebezpieczeństwo, bo wzrok skupia na Tobie, a to tylko wzmaga jego poczucie niepewności i agresja zwiększa się. Nie mówię, że zawsze tak jest, ale w przypadku, kiedy złe zachowanie psa spowodowane jest strachem, tak może się stać.
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
Mój labrador: Bianka
Suczka urodziła się:
4.12.2011
Pomogła: 1 raz Wiek: 34 Dołączyła: 28 Sty 2012 Posty: 1116 Skąd: skąd się wyśpię...
Wysłany: 05-04-2013, 12:03
Karoola napisał/a:
kiedy złe zachowanie psa spowodowane jest strachem, tak może się stać
Szkoda, że nie mogę się Bianki spytać, czy się boi, czy po prostu chce się gonić
Logika podpowiada, że skoro WYRYWA mi się na auta, to po to, żeby je gonić. Przykład: gdy jest na luźnej lince treningowej, a w oddali jedzie samochód, to biegiem rzuca się w kierunku auta, naprężając linkę. Czy tak objawia się strach?
Pomogła: 6 razy Wiek: 30 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 05-04-2013, 16:10
bina071, Di, spoko loko, mówię dla przestrogi
Nie wiem, najprawdopodobniej to "radocha" i skupianie na sobie uwagi zadziała, ale piszę dla potomności, że to nie jest metoda na wszystko.
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
my z Rockym jak jesteśmy na spacerze na bardziej ruchliwej drodze (bo częściej chodzimy po polach, lasach itp.) to też się wyrywa za samochodami. Idzie ładnie grzecznie przy nodze, ale jak widzi, że jedzie samochód to się zatrzymuje i wyrywa za nim. Póki co go utrzymuje, chociaż już ma ogromną siłę, więc niedługo jak będzie tak robił to będzie kiepsko.. Przeczytałam Wasze posty w tym temacie i od jutra ćwiczymy nie wyrywanie się za samochodami, biorę smaczki na spacer i ćwiczmy
Mój labrador: Chandi
Suczka urodziła się:
22.02.2012
Suczka urodziła się:
Wiek: 34 Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 74 Skąd: Ksawerów/Łódź
Wysłany: 15-01-2014, 12:44 Bieganie za samochodami, nachalne spotkania z obcymi
Witam,
od jakiegoś czasu nie jestem w stanie poradzić sobie z pewnym zachowaniem u Chandi.
Raz na jakiś czas dostanie głupawki i wtedy w ogóle nie chce mnie słuchać.
Gdy wychodzę do firmy (budynek ok 80m. od domu), zabieram psa ze sobą. Są to mało ruchliwe uliczki więc nie zakładam jej smyczy (na co dzień pies chodzi bez obroży). I właśnie- od czasu do czasu jednak ktoś idzie ulicą i wtedy pies mnie w ogóle nie słucha. Nie mam smyczy, więc za bardzo nie mam jak nad nią zapanować. Nie słucha moich poleceń, a jak podbiegam do niej, to ucieka. Zaczyna skakać na ludzi, ale w postaci super zabawy. Oczywiście nie każdemu się to podoba.
W domu pies za to jest bardzo posłuszny, słucha komend, dużo aportuje, bawię się z nią w jej ulubioną zabawę- przeciąganie liny. W domu - pies anioł!
Ale dzisiaj to już przesadziła. Pobiegła za naszym autem (jeden z pracowników wyjeżdżał z firmy) i najpierw pobiegła za nim. Myślałem, że koło domu się zatrzyma. Niestety mocno się myliłem, zawróciła dopiero jak auto się zatrzymało, wróciła się i wnet pobiegła w drugą stronę za innym busem. Zatrzymała się dopiero za ok 3-4 km. Podjechałem tam autem i Chandi w ogóle nie chciała wsiąść do auta. Podejrzewam, że tu był mój błąd, że na początku z nerwów na nią nakrzyczałem i bała się wsiąść do auta.
W końcu udało mi się zdobyć jej zaufanie. Chyba źle zrobiłem, bo jak tylko wsiadła do auta, znów na nią mocno nakrzyczałem i pierwszy raz w życiu, dałem jej kilka klapsów. To wszystko z nerwów, ale przez to poczuła skruchę i już była spokojna.
Powiedzcie mi, jak sobie z tym poradzić i zdobyć autorytet u psa? Czy za każdym razem zakładać jej smycz jak wychodzę do zakładu? Jeśli idzie ktoś z psem zatrzymać ją i zacząć nagradzać? Problem też w tym, że nie zawsze mam przy sobie smakołyki.
Chandi ma 11 m-cy.
Dzięki za wszelką pomoc. Jeśli temat założyłem w złym dziale, proszę moderatora aby temat przeniósł i jednocześnie mnie powiadomił o właściwej lokalizacji. Dziękuje.
Czesc ja na twoim miejscu nie ryzykował bym puszczanie suni w wieku 11 miesiecy chyba ze miala sterylke. Laby w wieku 11 miesiecy przechodzą okres buntu wiekszosc nie słucha nawet jakby były doskonale wyszkolone. Chandi nie poczuła napewno skruchy ona nie wiedziała za co dałes jej klapsy. Zapisz się na jakies szkolenie albo wez trenera na kilka lekcji i podpowie ci dokładnie co robisz żle
Mój labrador: Teyla
Suczka urodziła się:
30.09.2009
Mój labrador: Fido
Pies urodził się:
15.06.2009
Mój labrador: Daisy [*]
Suczka urodziła się:
20.06.2007 - 26.10.2009
Pomogła: 7 razy Wiek: 39 Dołączyła: 21 Mar 2010 Posty: 8526 Skąd: Wrocław
Wysłany: 15-01-2014, 13:25
Pysio napisał/a:
nakrzyczałem i pierwszy raz w życiu, dałem jej kilka klapsów
w ten sposób ukarałeś ją za bliskość
pies nie kojarzy wstecz, kara i nagroda jest za to co teraz, w tej chwili robi pies
następnym razem na pewno do Ciebie nie wróci skoro po powrocie czeka ją niezrozumiały ból
PSÓW SIĘ NIE BIJE!!!
_________________ They gave me a Labrador Retriever cause other Angels
were busy Pies może być dowolnej rasy, pod warunkiem, że jest
to labrador
Tenshii ma w 100% racje teraz będziesz się musiał niezle napracować żeby się ciebie nie bała i zaufała. Wiem co mówię bo mi też raz nerwy puściły jak byłam chora Daisy biegała luzem na spacerze i nie chciała do mnie przyjść a ja chciałam iśc do domu. W tedy na nią nakrzyczałam ale nie uderzyłam. Sam krzyk wystarczył że było jeszcze gorzej i mi uciekła. Musiałam ją gonić a ona była przerażona i to była dla mnie nauczka. Powrót do domu przez to był jeszcze dłuższy i nigdy więcej tego już nie zrobiłam.
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4947 Skąd: Wrocław
Wysłany: 15-01-2014, 14:11
Pysio napisał/a:
na co dzień pies chodzi bez obroży
puszczasz psa luzem, który nawet nie ma obroży, a co za tym idzie pewnie adresówki też nie, sam widzisz, że ma tendencje do pogoni, kiedyś Ci zginie i będzie płacz. Nakładaj psu obroże jak wychodzisz z adresówką.
Pysio napisał/a:
Nie mam smyczy, więc za bardzo nie mam jak nad nią zapanować.
To noś ze sobą smycz.
Pysio napisał/a:
Podejrzewam, że tu był mój błąd, że na początku z nerwów na nią nakrzyczałem i bała się wsiąść do auta.
W końcu udało mi się zdobyć jej zaufanie. Chyba źle zrobiłem, bo jak tylko wsiadła do auta, znów na nią mocno nakrzyczałem i pierwszy raz w życiu, dałem jej kilka klapsów. To wszystko z nerwów, ale przez to poczuła skruchę i już była spokojna.
Tak, to Ty robisz błędy, nie Twój pies! Krzyczysz na nią, karzesz ją za to, że jest przy Tobie... to jak ona może czuć się dobrze? I nie, pies nie czuje skruchy, pies myśli o tym co jest tu i teraz.
Pysio napisał/a:
Problem też w tym, że nie zawsze mam przy sobie smakołyki.
A w czym tu problem? Zmotywuj SIEBIE i zacznij je ze sobą nosić.
Pracuj nas sobą i relacją ze swoim psem w sposób POZYTYWNY! A zobaczysz jak wielkie zajdą zmiany. Nagradzaj każde zachowanie które Ci się podoba, złe-ignoruj. To niedopuszczalne, że wrzeszczysz i bijesz swojego psa, w ten sposób nigdy nie zdobędziesz jego autorytetu... warto to sobie uświadomić.
Mój labrador: Chandi
Suczka urodziła się:
22.02.2012
Suczka urodziła się:
Wiek: 34 Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 74 Skąd: Ksawerów/Łódź
Wysłany: 15-01-2014, 14:55
Dzięki za cenne rady, tak jak wspominałem - dzisiaj puściły mi nerwy. Jestem w trakcie choroby i bieg kilka km (na szczęście po drodze ktoś po mnie podjechał autem) był mi bardzo nie na rękę.
Oczywiście, doskonale wiem, że to są moje błędy a nie psa. Ale w jaki sposób pokazać psu, że to co robi jest złe?
Tak jak pisałem wcześniej, w domu pies jest jak anioł, czasem coś naskrobie, ale nic poważnego. Weźmie jakąś rzecz, ale jak tylko powiem "zostaw" - od razu zostawia w spokoju. Gdy kładzie się na łóżku to patrzy na mnie czy aby na pewno może. Ogólnie, tutaj jest posłuszna.
Chyba będę musiał zrobić tak jak piszecie- każdy spacer to obroża i smycz, nawet te kilkanaście metrów. Błędem z mojej strony może być też to, że kiedyś będąc w lesie na grzybach, zabrałem psa. Chcieliśmy przenieść się w inne miejsce, a pies nie chciał wsiąść do auta. Postanowiliśmy więc, że będzie biegła obok nas, przy małych prędkościach (dystans ok 1km). Bardzo jej się to podobało, a gdy się zatrzymywaliśmy, ta dalej biegła / szła. Z tym, że tam było to powiedzmy pod kontrolą. Tutaj, bieg za autem wyskoczył zupełnie spod kontroli. Bałem się, że ją przejedzie jakieś auto.
Czy prócz wychodzenia ze smyczą, macie jeszcz ejakieś rady? Oczywiście, staram się pracować cały czas nad sobą. Mam wiele obowiązków i nie zawsze mogę mieć przy sobie garść smakołyków. Ale za to, staram się chwalić psa za każde dobre zachowanie, słownie ("Bardzo dobrze") z euforią w głosie, głaszczę ją, ganiam się itp.
Jednak, jak Chandi widzi woreczek na smakołyki, to zachowuje się zupełnie inaczej. Chyba muszę zacząć chować je po kieszeniach np. w kurtce
Dzięki wielkie za rady. Ale czy istnieje sposób aby psa zatrzymać z głupawki? Raz na jakiś czas, Chandi dostanie w/w głupawki i zaczyna biegać jak opętana. Wygląda to prześmiesznie, ale może to być w niektórych momentach niebezpieczne - zupełnie nad sobą wtedy (pies) nie panuje. I chyba nie jest to kwestia nie wybiegania się, bo staram się często zapewniać jej ruch.
Najlepiej kup klliker (kilka złotych w zoologicznym) i zacznij jej klikac u mnie troche pomaga na ADHD. Tu masz bezpłatną internetową książkę o klikaniu http://members.westnet.com.au/b-m/. 11 miesięcy to okres buntu u laba tak jak ludzki nastolatek trzeba to przeczekać.
Czy prócz wychodzenia ze smyczą, macie jeszcz ejakieś rady?
to i kliker, my zawsze wychodzimy na smyczy i spuszczam Quadda tylko w "naszym" zakątku za domami, ćwiczymy chodzenie przy nodze, a i tak mam oczy naokoło głowy bo chcę go nauczyć nie latania za człowiekami. więc jak widze zagrożenie, wołam go do siebie, każę coś zrobić (jakieś komendy) i nagradzam go klikaniem i kawałkami ciasteczek.
on wtedy jest skupiony na mnie, jak odwraca łepek w kierunku człowieka, mówię nie i nadal staram sie jego uwagę skupiać, jak się nie daje - bo ktos ma przejść koło nas, kucam trzymam go miedzy kolanami i mu mówię, że nie wolno, jak wytrzyma i nie odwróci się za tą osobą, klikam i chwalę pod niebiosa jaki to on nie jest cudowny
i każde przyjście do mnie nagradzam, nawet jak jestem na niego wściekła, czy przestraszona (bo np wlazł pod zaparkowanego vana), to zawsze klikam, głaskam, dostaje ciasteczko, albo zabawkę
chociaż mnie troche drażni jak widze, że leci i na sam mój widok sie oblizuje drań jedeń
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum