Przyjaciele forum Zgłoszenie
FAQFAQ    SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  ProfilProfil
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Adoptowane..
Autor Wiadomość
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 01-02-2009, 09:46   Adoptowane..

Wiem że na forum jest wiele piesków z adopcji.Ciekawi mnie , co kierowało wami że właśnie taką biedę przygarneliście?.Przeważnie czytam o tych : wspaniałych z rodowodem , po wystawowych rodzicach .Mało znajduję wypowiedzi , ludzi posiadających te...niechciane biedy.Jakoś to umyka .
Interesują mnie wasze problemy wychowawcze , kłopoty z aklimatyzacją , zdrowiem.
Jak toczą się dalsze losy , po adopcji?
Jak sobie radzicie z resocjalizacją w nowym środowisku?.
Sama posiadam takie pieski , może stąd te pytania.
Mam nadzieję że odezwą się właściciele , piesków z odzysku i opowiedzą ...
Nie chodzi mi o linczowanie ludzi oddających psy , tylko o podzielenie się spostrzeżeniami i kłopotami wynikającymi z adopcji piesków po przejściach .
Oczywiście nie tylko kłopotami ale i radościami :haha:
_________________

 
 
 
BarbaraS 


Mój labrador: Figa(labrador), Barbi (chodsky pes)
Suczka urodziła się:
12-06-2003; 01-09-2009

Dołączyła: 26 Sie 2008
Posty: 187
Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 01-02-2009, 11:46   

Figa jest adoptowanym pieskiem :) Jednak nie moge powiedzieć że to była typowa bida, przechodziła wprawdzie z rąk do rąk ale schroniska uniknęła. Kłopotów z nią było całe mnóstwo - uciekała, niszczyła, załatwiała się tam gdzie akurat stała (a miała już 9 miesięcy). Dziś jest wspaniałym pieskiem na codzień, pieskiem sportowym z wieloma osiągnięciami, przeszła moje wyobrażenie o tym czego pies się może nauczyć. Z panem który ją oddał mam kontakt i czasem mu posyłam filmy gdzie jego była podopieczna prezentuje swoje umiejętności - napisał mi kiedyś że jest pod trudnym do wyrażenia wrażeniem. Jednak pewnie nie żałuje że ją oddał, miał z nią spore kłopoty (małe dziecko podgryzane przez psa, niszczenie, brak czasu by się odpowiednio psem zająć). A ja dumna jestem z niej :)
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 01-02-2009, 12:37   

BarbaraS napisał/a:
ale schroniska uniknęła
Fiona też nie trafiła do schoniska , jednak takie były plany poprzedniej właścicielki.Dzięki sercu dobrych ludzi ,wstawiono ogłoszenie na forum i tak trafiła do mojego domu.Miała pięć miesięcy i bała się wszystkiego , nadal jest trudnym podlotkiem.Nie wyobrażam sobie jak ją wprowadzić do autobusu?..chyba tylko wnieść na rękach.Każdy głośniejszy dźwięk to powód do paniki , nie wspomnę o fajerwerkach czy wyjącej syrenie.
Jednak nie żałuję że jest z nami , potrafi kochać jak mało kto ,wpycha się na kolana a lizanie to jej najwspanialsza zabawa. :-P /zaraz po demolowaniu mieszkania i zjadaniu butów/ :D
_________________

 
 
 
BarbaraS 


Mój labrador: Figa(labrador), Barbi (chodsky pes)
Suczka urodziła się:
12-06-2003; 01-09-2009

Dołączyła: 26 Sie 2008
Posty: 187
Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 01-02-2009, 12:52   

Wiesz, ja prawie nic nie wiedziałam o psie jak do mnie przyszedł, dowiedziałam sie więcej kilka miesięcy później. Pewnie dlatego reagowałam na te problemy które pojawiły się już u mnie. Małe dziecko pojawiało się dość często i nie uważałam nawet za stosowne jakoś specjalnie uważać, jedynie chroniłam malucha przed nadmierną żywiołowością psa. Zauważyłam też że reagowała nerwowo na niektórych mężczyzn ale nawet nie wiedziałam wówczas jak to zwalczać więc nie zwalczałam. Przeszło jakoś samo. Podejrzewam że z biegiem czasu zaufała mi na tyle że nie widziała nic groźnego w ludziach których ja akceptuję. Myślę że z zcasem i Twój piesek przekona się że autobus to nic strasznego.
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 01-02-2009, 13:23   

BarbaraS napisał/a:
nic nie wiedziałam o psie jak do mnie przyszedł
Też nie wiedziałam , z własnej winy .Pojechałam by zobaczyć jak zareaguje moja starsza sunia na młodą.
Poprzednia właścicielka już czekała z książeczką zdrowia i garstką / na kolację/marketowej karmy.Dobrze że zapytałam , jak ma pies na imię bo na tyle czasu wystarczyło.
Dopiero w domu zauważyłam że mała musiała być pogryziona bo ma blizny na tylnej łapie ,ale to drobiazg.Staramy się ją ułożyć , są już duuuże postępy.Wiem że na wszystko potrzeba czasu .Wiem że to mój błąd , powinnam dokładnie o wszystko wypytać.Wolałam jak najszybciej wrócić do domu bo:korki na ulicach , wielki upał a dwa psy w samochodzie /zwłaszcza jeden obcy / to pewien kłopot.Wiem że to nie jest wytłumaczenie bo musiałam się jej uczyć od podstaw jednak czy poprzenia właścicielka by mi powiedziała prawdę?...tego się już nie dowiem.
_________________

 
 
 
Ryniu 



Mój labrador: Enzo [*]
Pies urodził się:
9.08.2005 - zm.11.01.2019

Mój labrador: Pola [*]
Suczka urodziła się:
4.12.2008 - zm.21.07.2022

Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 26864
Skąd: Włocławek
Wysłany: 01-02-2009, 16:17   

aganica napisał/a:
radościami :haha:

No właśnie. Już się dzielę radością jako obserwator :)
Nie ma piękniejszego widoku jak dwie przesympatycznie sunie bawiące się na plaży wiślanej, hasające po lesie. Kiedy widać jakie są radosne, to tylko pozostaje się uśmiechać ze szczęścia. Do tego dodać tylko wspaniałą opiekę lekarską i już dawno można było powiedzieć, że "bidy" są teraz księżniczkami dzięki ich Państwu. Cmokaski dla Herci i Fionki ;*
_________________


 
 
AnTrOpKa 



Mój labrador: Hexa
Suczka urodziła się:
18.03.2007

Wiek: 37
Dołączyła: 25 Lis 2007
Posty: 6578
Skąd: Szczecin
Wysłany: 01-02-2009, 16:41   

aganica, bardzo podoba mi się wątek, który założyłaś :) Sama następnego pieska (lecz to dopiero za kilka lat) będę brała od kogoś kto go nie będzie chciał, albo z interwencji bądź schronu. Dlatego chętnie poczytam o socjalizacji takich psiaków :)
_________________
 
 
 
BarbaraS 


Mój labrador: Figa(labrador), Barbi (chodsky pes)
Suczka urodziła się:
12-06-2003; 01-09-2009

Dołączyła: 26 Sie 2008
Posty: 187
Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 01-02-2009, 17:00   

AnTrOpKa napisał/a:
Sama następnego pieska (lecz to dopiero za kilka lat) będę brała od kogoś kto go nie będzie chciał, albo z interwencji bądź schronu.

Ja zawsze miałam psy od szczeniaka, Figa była pierwszym psem przygarniętym i starszym. Przyznaje że były momenty kiedy zarzekałam sie że nigdy więcej. Już tak nie myśle :)
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 01-02-2009, 17:36   

AnTrOpKa napisał/a:
podoba mi się wątek, który założyłaś
Założyłam bo ,gdzieś w głebi serca odnoszę wrażenie że ludzie myślą .Nie stać mnie na tego rodowodowego to adoptuję .Będzie za darmo a reszta..hm..jakoś to będzie.
Zawsze mówię ..jeśli Cię nie stać wyłożyć na szczeniaka z rodowodem , to nie licz na to że zyskasz na adoptowanym .Nic bardziej mylnego .Przeważnie ten z adopcji jest psem w typie labradora , a co za tym idzie ...
Większe zagrożenie chorobami genetycznymi , dysplazją ,nużeńcem i całą masą innych chorób.Nie wspomnę o chorobach związanych z przejściami jakie im było doświadczyć.
Oczywiście trafiają się pieski rasowe oddawane z przyczyn losowych ale....nie oszukujmy się , tych jest bardzo mało.
Większość to te niechciane , niekochane ,nie spełniające oczekiwań i to ciągnie za sobą pasmo nieszczęść dla psa pragnącego tylko miłości i odrobiny karmy.
Dlatego pragnę się dowiedzieć jak sobie radzą inni właściciele piesków po przejściach .

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2009 ]
AnTrOpKa napisał/a:
Sama następnego pieska (lecz to dopiero za kilka lat)
Dziwnie się losy układają .Mój następny pies miał być z suuuper hodowli , po najwspanialszych rodzicach , by zaspokoić moje pragnienie wystaw ,babską próżność pochwalenia się ......bo mój pies ..itd.
Jednak nie potrafiłam czytać obojetnie o maleńkiej dziewczynce czekającej na dom ,bo właśnie zaczynały się wakacje a ona nie miała perspektyw szczęśliwego lata , słońca ,lasu i miłości.
Zobaczyła wielka wodę i nie wiedziała co to jest .
Dzięki starszej koleżance , szybko się dowiedziała :jak pływać , jak aportować z wody a wujek Enzo nauczył jak się kopie wielkie doły..
Już w lipcu upolowała swojego pierwszego ptaszka i nauczyła się grać szyszkami .Taka spryciula z tej małej Fionki.
_________________

 
 
 
Diana S 



Wiek: 44
Dołączyła: 30 Kwi 2008
Posty: 909
Skąd: ......
Wysłany: 01-02-2009, 21:23   

aganica, pieknie to napisałas!!!!
 
 
zaradna 
beata & elmo



Mój labrador: Elmo vel klusiaczek
Pies urodził się:
02.04.2008r.

Wiek: 35
Dołączyła: 31 Maj 2008
Posty: 4267
Skąd: Głowno
Wysłany: 02-02-2009, 00:04   

aganica, aż mi się łezka w oku zakręciła. Wspaniały temat.
Dla mnie ludzie, którzy adoptuja pieski są wspaniałymi ludzmi z których nalezy brać przykład.
Fakt mój Elmo nie jest ze schronu ani nikt go nie porzucił, ale już dość dawno podjełam decyzje, że mój kolejny pies będzie właśnie adoptowany i nie ma to dla mnie znaczenia czy bedzie zwykłym kundelkiem czy w typie jakiejś rasy
_________________
"Daj mu serce, a on odda Ci swoje"
 
 
 
fieldfare 
www.fundacjaprima.pl



Mój labrador: Prima & Blana [']
Wiek: 47
Dołączyła: 05 Lut 2008
Posty: 196
Skąd: Mazowsze
Wysłany: 02-02-2009, 00:49   

To i ja wtrącę swoje trzy grosze.
aganica napisał/a:
ludzie myślą .Nie stać mnie na tego rodowodowego to adoptuję .Będzie za darmo

Prima jest z adopcji i koszt jej wielomiesięcznego leczenia przewyższył koszt szczeniaka z metryką.

Ogłoszenie o labie do adopcji znalazłam na... Allegro. Zadzwoniłam i to była moja najdłuższa w życiu rozmowa telefoniczna - i mi i dziewczynie, z którą rozmawiałam padły baterie w komórkach ;D
Kilka dni później pojechałam po psa. To było 24 lipca 2006 - pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Było niemiłosiernie gorąco ale pojechaliśmy całą rodziną, żeby zbadać reakcję psa na dziecko. Po zapoznaniu i podpisaniu umowy adopcyjnej wróciliśmy do domu.
Pierwsze dni Primuli u nas ro był horror - przyznam się, że bywało, że żałowałam. Prima pochodzi ze strasznej pseudohodowlii - jej 'funkcją' było rodzenie pięknych szczeniaczków po rodowodowych rodzicach ]:) Sunie nie tylko była wyeksploatowana, ale również zagłodzona, chora i potwornie zabiedzona. Miała na uchu ranę do żywego mięsa wielkości pięciozłotówki. To od drapania, bo miała takie zapalenie uszu, że leczyliśmy to ponad pół roku, gdzie momentami pies był pół głuchy, bo nastąpiła perforacja błony bębenkowej. Skóra i sierść, to był koszmar: łyse placki bez podszerstka, brzuch i łapy całe zagrzybione.
Prima śmierdziała niemiłosiernie pomimo wielokrotnych kąpieli.
Primula poprzednio mieszkała w kojcu, więc nie wiedział, że na dywanie w salonie kupy się nie robi :confused:
No i ta psychika - wszystkiego się bała i NIC nie znała. Zakładanie obroży - panika. Spacer - wlokę za sobą sparaliżowanego ze strachu psa. Zabawki - a co to? Aport - czego chcesz? Woda - a co to pływanie? Cień psa wypełniony przerażeniem.

Prima obecnie:
To najwspanialszy pies pod słońcem, którego wszyscy uwielbiamy ;* :heart:
Nauczyła się ekspresowo czystości, zaczęła aportować po ok 5 miesiącach a pływać w następne wakacje. Primula stała się nieodłącznym elementem naszej rodziny, trybikiem bez którego nie moglibyśmy funkcjonować. Uwielbiam wracać do domu, bo wiem, że ta biszkoptowa kręcidupka będzie wokół mnie zataczać ósemki, trzymając coś w pysku i ganiać wokoło, żeby jakoś rozładować ten nadmiar radości. Kocham ją jak cholera...

A teraz chciałabym jeszcze jedną sunię - też taką eksfabryczkę, bo chyba mi ten sentyment pozostanie. Ale to dopiero za jakiś czas... poczekam...
_________________
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 02-02-2009, 08:35   

Cieszę się ..moi kochani że mogę czytać te losy naszych biedulek .Przecież życie to nie tylko miód i czekolada . Gdzieś w odchłani codzienności są te nasze kochane mordeczki .To nic że czasem choroba spędza nam sen z powiek , to nic że po przetrenowaniu kuleją ..ehh. a wieczorem , lub w chwili zwątpienia , śliczne , wierne oczętya przyglądają się z troską i tylko patrzą jak by tu pąńcie zalizać by nie mogła złapać oddechu ,...a wtedy ... :D :D przecież można złapać za jezyk , bo przecież kiedyś musi usta otworzyć by złapać oddech .Taka jest ta nasza Fionka - zbytnica jedna.
_________________

 
 
 
jagusia
Gość
Wysłany: 02-02-2009, 22:33   

Witam!

Jestem tu nowa ale wątek ktory poruszacie bliski jest również mojemu sercu. Naszego pierwszego labka adoptowaliśmy kilka miesięcy temu. Był piękny, zadbany, oddawany z powodow losowych (przynajmniej tak twierdził jego pierwszy wlaściciel - ja w to mocno powątpiewam) Pies byl trzymany w domu, zamykany lub wiązany by nie niszczył. Kiedy do nas trafił i poczoł odrobinę wolności zwariował. Nie chciał przychodzić, na każdą probę poskromienia jego energii reagował agresją, zostawiony sam w pomieszczeniu niszczył co popadlo. Kiedy tylko ktoś otwierał drzwi wejściowe pies uciekał a złapanie go graniczylo z cudem. Nasze życie stalo się jedną wielką walką o to aby nasz labek choć trochę się wyciszyl. Probowaliśmy wielu sposobów. Były dlugie spacery zakończone kilkunastominutowym polowaniem na psa aby go zabrać do domu (bo przecież nie pozwolę by sam maszerowal srodkiem skrzyżowania, bo jeszcze go coś potraci), bieganie za rowerem, ktorego mój mąż o malo nie przypłacil zdrowiem bo psisko silne i ciężkie do opanowania, w końcu spacery na 20m lince, ale i to bylo malo. Do póki byliśmy w domu całą rodzina jakos sobie radziliśmy niestety na poczatku stycznia nasz stnek zachorowal i ja wraz z nim trafilam do szpitala. Mąż staral się jak mógl pogodzić obowiązki domowe i pracę z odwiedzinami w szpitalu i niestety nie mial dla psiska tak wiele czasu jak dotychczas. No i niestety nasz pies calkowicie oszalal. Podczas jednej nocy (kiedy mąż poszedł do pracy) zniszczyl więcej niż niektóre szczeniaki podczas calego swojego dzieciństwa. Kiedy o 7 rano mąż wszedł do domu zamarl, bo to co zobaczył przypominalo wlamanie. Wszędzie walały się porozciagane fragmenty psiego poslania, poduszek i narzuty z kanapy, kuchennych ścierek i wszystkiego innego co stalo na wysokości psiego pyska. Nie wiedzieliśmy co począć. Nie mamy gdzie zamknac psa tak aby nie byl w stanie nic zniszczyć. Wtedy z pomoca przyszedl nasz dobry znajomy - myśliwy. Zaproponowal, że dopoki nie wrocę do domu pies moze zamieszkać u niego. Duża dzialka, pomieszczenia gospodarskie w ktorych nie za bardzo jest co poniszczyć to bylo to czego nam w tym momencie najbardziej bylo potrzeba. Chcąc nie chcąc pies pojechal na urlop. Przez dwa dni prawie wcale się nie kladl tylko biegał, biegał i jeszcze raz biegał. Az w końcu gdy zrozumial, ze tu nikt go nie zamyka uspokoil się. Po kilku dniach okazało się, że pies nie boi się wystrzałów, że biega (choć jeszcze nie przynosi) za apotrem. Nasz znajomy zabrał go ze sobą na polowanie. Wrocili zachwyceni - obaj!!! I tak z psa który mial być naszą domową przytulanką stał się pies mysliwski, bo oczywiście piesek juz do nas nie wrócił. Trochę żałowałam bo przywiązaliśmy się już do tego rozrabiaki ale wiemy doskonale że tam jest mu lepiej. Widujemy się często, widzimy jaki jest szczesliwy. A my ku radości naszego synka przygarneliśmy kolejnego labcia. Już nie tak energicznego ale rownie pieknego i kochanego i teraz mamy w końcu naszą wymarzoną przytulankę.
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 02-02-2009, 22:42   

Przyznam szczerze że ciarki mi przeszły po plecach .Bałam się zakończenia tej opowieści ... bałam się myśliwego ../strzelba i to co się z nią kojarzy /..Jednak widzę że mieliście szczęście . Wy i wasz pies ..
Każdy ma to o czym marzył : pies może wyładować swoją energię , jest szczęśliwy a wy mogliście dać ,kochany ,dom kolejnemu nieszczęściu.Cieszę się że mimo tylu niepowodzeń , wszystko zakończyło się szczęśliwie.
_________________

 
 
 
iwonsia 



Mój labrador: Gomez
Pies urodził się:
13.10.2008

Wiek: 47
Dołączyła: 01 Lut 2009
Posty: 325
Skąd: Staszów
Wysłany: 02-02-2009, 22:45   

:cring: :cring: ja zbyt emocjonalnie podchodzę do takich opowieści :cring: :cring: Jagusia oby nowy członek rodziny zdrowo się chował.
_________________



"Boże, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego bierze mnie mój pies."
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 02-02-2009, 23:16   

iwonsia napisał/a:
oby nowy członek rodziny zdrowo się chował.

Ja mam nadzieję , że będzie nam dane , poznać nowego ,adoptowanego , pieska .Czekamy na relacje i fotki .. :)
_________________

Ostatnio zmieniony przez aganica 02-02-2009, 23:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
BarbaraS 


Mój labrador: Figa(labrador), Barbi (chodsky pes)
Suczka urodziła się:
12-06-2003; 01-09-2009

Dołączyła: 26 Sie 2008
Posty: 187
Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 02-02-2009, 23:16   

jagusia napisał/a:
I tak z psa który mial być naszą domową przytulanką stał się pies mysliwski

Labrador jest psem myśliwskim. To co opisałaś wcale mnie nie zdziwiło, ja też przeżyłam swoje strachy. Pies już mieszkał u mnie gdy wzięłam się za książkę Joanny Milewskiej- Kuncewicz "labrador retriever" - jakbym czytała o swoim psie! Każdy kto się przymierza do wzięcia labradora pod swój dach powinien tę książkę przeczytać i potraktować wszystko bardzo poważnie. Do kompletu jeszcze "Marley i ja" i może się odechcieć labradora. Naprawdę lepiej by było gdyby nie było ich widać w reklamach.
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 02-02-2009, 23:26   

BarbaraS napisał/a:
Joanny Milewskiej- Kuncewicz "labrador retriever

Zgadzam się ..najpierw miałam tę książkę a potem w moim domu zawitała Hermiona.
Uważam że ostatnie zdanie w tej książce jest najsłuszniejsze..
"Labrador to inteligentny , wymagający partner , nie każdy powinien go mieć."
Ja dodam od siebie ...............zwłaszcza ten po przejściach z bagażem doświadczeń ..nie dla każdego . :cring:

[ Dodano: Pon 02 Lut, 2009 ]
Znajomi zadają mi pytanie ..dlaczego ?..dlaczego adoptowałaś ? , czy nie prościej było kupić z hodowli ?
Odpowiadam ..oczywiście że prościej ..ale....
Był czas szaleństwa , wyjazdów, rozrywek ,rodzenia dzieci i ich wychowywania .
Teraz mogę swój czas poświęcić psom , zwłaszcza tym troszkę trudniejszym , tym potrzebującym mojego czasu i zaangażowania.
Pytają ..dlaczego dwa?..
Odpowiadam ../troszkę złośliwie/..bo na więcej nie mam warunków lokalowych :-P
Pytają..co zrobisz jak będziesz chciała gdzieś pojechać .?
odpowiadam..zabiorę moje suki ze sobą a jeśli nie będę mogła to po prostu nie wyjadę.
Znajomych też wybieram "pod psy"..jeśli komuś przeszkadza sierść lub Fiony ADHD to nie jest już moim znajomym.. :-P ..upss..taka wredna jestem .. :-P
_________________

 
 
 
Jagusia 
Aga i jej sfora



Mój labrador: Sara
Suczka urodziła się:
w maju 2003 r.

Wiek: 46
Dołączyła: 02 Lut 2009
Posty: 1774
Skąd: skierniewice
Wysłany: 02-02-2009, 23:44   

Dzisiaj się dowiedzialam, że labki mają skłonność do chorowania na ADHD zupelnie tak jak ludzie. I dzisiaj jak sobie patrzę na tamtego labcia to sądze, że on jest tego przykladem. Calymi dniami biega po podworku i nigdy nie ma dosyc. Do domu wraca jedynie na michę i spanie. Ten znajomy mówi, że kilku jego kolegow też ma laby ale żaden nie ma tak niesporzytej energii. Z tym, że dla niego to atut a nie przeszkoda. Jemu zależalo na tak energicznym psie. Teraz planuje iść z nim na szkolenie.
Moja obecna sunia jest zupelnie inna. Owszem gdy idziemy z moim synkiem i Sarą na spacer szaleją oboje (zwlaszcza teraz jak jest tak ladnie biało, a maly po chorobie musi odrobić stracony czas) ale kiedy wraca do domu uwala się jak hrabina na kanapie i odpoczywa.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


POMAGAJĄ NAM

POLECAMY


logo portalu - wejdź