Wysłany: 20-02-2009, 13:50 Wasze psiaki i dzieciaki
Kolejni znajomi odrzucili nasze zaproszenie tłumacząc się faktem, ze mamy psy a ich dziecko za psami nie przepada.
Glupie prawda???
Ja uważam, że glupie, ale jest mi smutno.
Nasz Staś od początku wychowuje się ze zwierzakami. Karmi je, glaszcze, chodzimy razem na spacery. Staram się aby się ich nie bał lecz aby szanowal ich potrzeby. Jest mały ale wiele rozumie. Psy obchodzą się z nim wyjatkowo delikatnie, zresztą kot rownież. Nigdy żadno nawet na niego nie warknęło, nie mówiąc o czymś poważniejszym. Wszystkie zabawy są oczywiście pod naszą kontrolą, bo to tylko nierozsądny maluch i nigdy nie wiadomo co wymyśli.
Chcieliśmy aby mial wesoły, kochający i moze trochę zwariowany dom. Więc co się dzieje? Dlaczego odkad pojawialy się w mieszkaniu psy ludzie nas unikają? Chcialam aby mial kontakt z rowieśnikami, tylko jak to zrobić skoro razchisteryzowane mamusie nie dadzą sobie wytlumaczyć, ze nasze psy sa lagodne... ze dziecko powinno mieć kontakt ze zwierzęciem...
A jak to jest u Was? Z Waszymi dziećmi?
_________________ Ratując jednego psa, nie zmienimy świata...ale świat zmieni się dla tego jednego psa.
ja takich problemów nie mam z gośćmi, raczej wszyscy lubią Kalę lub ją po prostu tolerują, Ci pierwsi bawią się z nią i pieszczą, drudzy po powitaniu dają jej spokój wię i ona daje im spokój
znajomi z dziećmi też nie robią problemów ...
problemy robią tylko starsze ciotki przychodzące do mojej mamy jedna wręcz od maleńkiego szczeniaka boi się Kali, próbowałam ją przekonać ale ... nie dało się, boi się i to bardziej bo Kala już duża
ale mama zamyka Kale w naszym pokoju na czas wizyt ciotek i przychodzą dalej
_________________
Foxy [Usunięty]
Wysłany: 20-02-2009, 14:21
Ja wprawdzie dziecka nie mam i w najbliższym czasie mieć nie będę, ale chciałam coś powiedzieć, jesli mogę
Ja uważam, że dziecko od najmłodszych lat powinno mieć kontakt ze zwierzętami. To uczy go delikatności, empatii, obchodzenia się ze zwierzętami, rozumienia tego, że nie wolno nikomu innemu robić krzywdy, opiekuńczości, odpowiedzialności, sprawia, że dziecko czuje się ważne, bo ma jakieś obowiązki (np. karmienie psa, oczywiście pod naszym nadzorem i z naszą pomocą, ale dziecko czuje się ważne, uczy się odpowiedzialności, regularności).
Moim zdaniem dziecko i pies, czy w ogóle zwierzęta, to świetna sprawa. Ale tylko pod warunkiem, że dziecko ma mądrych i odpowiedzialnych rodziców, którzy wszystkie kontakty z psem nadzorują, tłumaczą dziecku dlaczego tak się nie robi, a jak się powinno robić etc.
Jednak pies jest tylko psem - nigdy nie wiemy, co myśli w danym momencie, może być najłagodniejszym psem, znosić cierpliwie wszystko, dziecko może mu wkładać ręce do pyska po 100 razy i nic się nie stanie, ale za 101 moze akurat się coś stać i później będzie lament, że 'pies jest taki zły i straszny', a takie sytuacje by nie miały miejsca, gdyby nie zostawiano dziecka z psem bez nadzoru odpowiedzialnych dorosłych.
Mój labrador: Viki
Suczka urodziła się:
14.08.2007
Wiek: 29 Dołączyła: 23 Maj 2008 Posty: 614 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 20-02-2009, 14:24
ja nie mam dzieci, ale Viki kocha maluchy nawet nie jest zazdrosna, a wręcz chce sie z nimi dzielić Parę osób zwróciło mi uwagę, bo czesto chodzę z Viki bez smyczy i mówili że dzieci się boją, a pare samo chciało pokazać dziecku psa i pogłaskać
Ja uważam, że dziecko od najmłodszych lat powinno mieć kontakt ze zwierzętami. To uczy go delikatności, empatii, obchodzenia się ze zwierzętami, rozumienia tego, że nie wolno nikomu innemu robić krzywdy, opiekuńczości, odpowiedzialności, sprawia, że dziecko czuje się ważne, bo ma jakieś obowiązki
Bardzo mądre, to co Piszesz
Foxy napisał/a:
Ale tylko pod warunkiem, że dziecko ma mądrych i odpowiedzialnych rodziców
A to już warunek bezwzględny.
Popieram
[ Dodano: Pią 20 Lut, 2009 ]
Jagusia napisał/a:
A jak to jest u Was?
Moi znajomi różnie podchodzą do sprawy...
Jedni z zachwytem... I zachowują się bardziej spontanicznie nawet od mego laba
Drudzy zaś po wejściu zaraz, dość mają jego ciumkania
Generalnie jednak z dużą dozą sympatii
Moje dziecko (dobrze, ze On tego nie widzi) ma już lat 13, większych problemów nie ma, poza tym, że Młody wie przecież lepiej! wszystko! i jest w stosunku do psa niekonsekwentny(czasami mam wrażenie, że ja do Młodego mowie po chińsku a On do mnie po japońsku). Koledzy, koleżanki przewalają się przez nasz dom i problemów nie ma żadnych, no najwyżej chipsami nakarmią Gomeza.
Mam także znajomych z małymi dziećmi ale ja to widzę tak .... skoro oni chcą przychodzić do mnie do domu więc zgadzają się na moje warunki i nie ważne czy ja mam psa czy węża boa czy też konia, owszem ja dbam o bezpieczeństwo gości ale nie zamierzam nigdzie psa zamykać. Pies jest u siebie i tyle. Dzieciaki mają zapowiedziane, że to stworzenie żywe i trzeba uważać :)Gomez pozwala się głaskać i jest wszystko oki po paru minutach dzieciaki się nudzą i wszystko wraca do normy
_________________
"Boże, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego bierze mnie mój pies."
ja dzieci nie mam ale czasami przychodzą do nas znajomi z maluchami.
Aksel pomimo że nie ma na co dzień kontaktu z nimi to zachowuję się tak jakby miał je pod swoją opieką. Chodzi za nimi, pilnuje, liże po rączkach, przynosi zabawki. Jest naprawdę bardzo ale to bardzo cierpliwy i delikatny. Były takie sytuację że dziecko pociągnęło go za ogon a on nic, trzymało za uszy a on jak posąg nie zwracał na to uwagi. Oczywiście staramy się żeby i Aksel czuł się komfortowo i nie pozwalamy maluchom na coś takiego.
Na szczęście większość moich znajomych są bardzo tolerancyjni i znają Aksla i wszyscy go uwielbiają. Mam też wujka, który zawsze jak przychodzi w gości to przynosi Akslowi prezenty a to szaszłyki a to kosteczki i jakieś nowości dla psa a Aksel jak to labek jest wniebowzięty.
Nawet moja babcia która nie miała kontaktu z psami do Aksla się bardzo przywiązała.
Super jest to co piszecie. Może i u nas się pouklada.
Foxy napisał/a:
Jednak pies jest tylko psem - nigdy nie wiemy, co myśli w danym momencie, może być najłagodniejszym psem, znosić cierpliwie wszystko, dziecko może mu wkładać ręce do pyska po 100 razy i nic się nie stanie, ale za 101 moze akurat się coś stać i później będzie lament, że 'pies jest taki zły i straszny', a takie sytuacje by nie miały miejsca, gdyby nie zostawiano dziecka z psem bez nadzoru odpowiedzialnych dorosłych.
To bardzo ważne co piszesz. Staś nasze psy karmi, nagradza, bawi się z nimi ale zawsze pod opieka kogos doroslego. Kiedy muszę na chwilę sie oddalic (np do toalety, bo nie wyobrażam sobie, ze mialabym zostwić dwulatka samego w domu) po prostu zamykam ich w oddzielnych pokojach. Zresztą u nas ogólnie panuje zasada, że psy do dziecięcego pokoju nie wchodzą. To jest jedyne miejsce w domu, do ktorego bronię im wstępu a one to respektują. Czasem tylko rano sara uklada się na progu Stasiowego pokoju i cichutko popiskuje tak jakby go prosila, że by już wstał sie z nia pobawić.
[ Dodano: Pią 20 Lut, 2009 ]
Iwonisia, jesteśmy ruwieśnicami a Ty masz już takiego dorosłego syna - jak ja Ci zazdroszczę.
_________________ Ratując jednego psa, nie zmienimy świata...ale świat zmieni się dla tego jednego psa.
Mój labrador: Elmo vel klusiaczek
Pies urodził się:
02.04.2008r.
Wiek: 35 Dołączyła: 31 Maj 2008 Posty: 4267 Skąd: Głowno
Wysłany: 20-02-2009, 18:34
Cytat:
Ja uważam, że dziecko od najmłodszych lat powinno mieć kontakt ze zwierzętami. To uczy go delikatności, empatii, obchodzenia się ze zwierzętami, rozumienia tego, że nie wolno nikomu innemu robić krzywdy, opiekuńczości, odpowiedzialności, sprawia, że dziecko czuje się ważne, bo ma jakieś obowiązki (np. karmienie psa, oczywiście pod naszym nadzorem i z naszą pomocą, ale dziecko czuje się ważne, uczy się odpowiedzialności, regularności).
Dokładnie tak ja uważam, że rodzina bez zwierzęcia to nie pełna rodzina, a i wydaje mi się, że dziecko lepiej się rozwija w towarzystwie zwierząt.
Elmo też kocha dzieci zna wszystkie osiedlowe dzieciaki i wszystkie za nim przepadają.
A mieszkamy koło przedszkola i jak przechodzimy tamtedy to często dziwi mnie reakcja rodziców. Np. miałam taką sytuacje Dziecko ciagnie do Elma, żeby poglaskać, Elma radość rozpiera, a tu nagle matka mówi nie niech Pani zabierze tego psa bo moje dziecko się boi psów, a dzieciak sam ciagnie do psa.
Niektórzy rodzice to już wogule jacyś chorzy są
_________________ "Daj mu serce, a on odda Ci swoje"
ja ostatnio szłam ulica z Kalą i kobitka szła z takim dwu latkiem chyba, dziecko wyciągało ręce do Kali a kobita do dziecka "nie podchodź bo piesek zrobi am"
a potem czytam w gazecie jak to z dziecka straszonego przez kogoś w dzieciństwie wyrasta człowiek panicznie bojący się psów (w lutowym nr "Mojego Psa" chyba)
U nas nie ma problemu każdy z dzieckiem może do nas przyjść, znajomi nie robią z tego jakiegoś problemu Tylko Puma niektóre dzieci akceptuje ,a nie których nie...jak miała 3 miechy to dzieciak gonił ja z wrzaskiem i ona biedna odwróciła się w końcu i zaczęła szczekać....wiec nie przepada za tymi dziećmi wrzeszczącymi. Nie to ze chce je ugryźć czy coś tylko albo szczeknie albo się wycofa.
Bardzo często wkurzają mnie matki z dziećmi czepiają się o wszystko. Mieliśmy na osiedlu wybieg dla psów to został przerobiony na plac zabaw, wiec przenieśliśmy się na spacery do parku...normalnie czepiają się ze psy tam chodzą, zawsze wtedy powtarzam im żeby z dzieckiem na plac poszły.
Milo jest kiedy spotka się matkę z dzieckiem która jest pozytywnie nastawiona do psów
[ Dodano: Pią 20 Lut, 2009 ]
U mnie w bloku mieszka taka kobieta z ok 2 letnim dzieckiem, zawsze mówi do swojej córki żeby do Iny i Pumy się nie zbliżała ,a ostatnio jak byłam z Puma na spacerze to wrzeszczała przez cale podwórko ''Julka gon tego pieska, gon'' no normalnie tak się wkurzyłam ,kazałam tej kobiecie dziecka pilnować
niestety, matki wpajaja w dzieci fobie do psow od dziecinstwa. dziecko leci chetnie przywitac sie z pieskiem, a matka wyskakuje z morda, zeby zabrac psa, bo jej dziecko sie boi. ja do takich ludzi nie mam cierpliwosci i potrafie puscic piekna wiazanke.
u mnie w domu jest 8letnia siostra, ale do innych dzieci Mucha tez jest nastawiona pozytywnie.
Foxy [Usunięty]
Wysłany: 20-02-2009, 22:18
Cytat:
ja ostatnio szłam ulica z Kalą i kobitka szła z takim dwu latkiem chyba, dziecko wyciągało ręce do Kali a kobita do dziecka "nie podchodź bo piesek zrobi am"
kamilkaa92 napisał/a:
dziecko leci chetnie przywitac sie z pieskiem,
A dla mnie osobiście obie sytuacje są niewłaściwe. Nie można straszyć dziecka, że każdy pies je zje i nie wiadomo, co się stanie, bo to bez sensu, ale nie można też pozwalać na to, żeby dziecko leciało do psa się przywitać.
Trzeba dziecku tłumaczyć, że jeśli chce pogłaskać pieska, to musi najpierw zapytać właściciela o zgodę i dopiero, jak się zgodzi, to pogłaskać. Nie mówić, że pies je zje, zagryzie, ugryzie, pożre w całości, czy, że na pewno jest łagodny i nic nie zrobi, ale tłumaczyć, żeby się PYTAĆ.
Nie każdy pies, który wygląda łagodnie, taki jest w istocie. Ja nie mam laba, ale innego psa. Młoda wygląda, jak maskoteczka - nic, tylko przytulać i głaskać. Ale jest agresywna do obcych, a dzieci wybitnie nie lubi. Więc wyobraźcie sobie, co ja przeżywam, jak widzę takiego dzieciaka, który leci z wyciągniętymi łapami do mojej suki - normalnie przerażenie i modlenie się, żebym tak sukę 'schowała' za sobą, a dziecku zdążyła powiedzieć, że pieska NIE głaskamy.
Nie każdy pies jest agresywny, ale też nie każdy jest łagodny i ten niuansik trzeba dziecku wytłumaczyć
Nie każdy pies jest agresywny, ale też nie każdy jest łagodny i ten niuansik trzeba dziecku wytłumaczyć
taa ale ja to wiem, bo kocham psy od ... dziecka i zawsze uczyłam moje dzieci że psa może głaskać ale jak się spyta właściciela (więc zazwyczaj jest "mamo zapytaj czy mogę pogłaskać" )
ale kurcze trzeba by wyedukować jakoś tą nieświadomą resztę społeczeństwa ... która nie miała nigdy specjalnej styczności ze zwierzętami
bo jak zauważyłam to ludzie dorośli którzy mieli styczność częstą ze zwierzętami od dzieciństwa są ... "normalni" czyli kumają czaczę
reasumując trzeba mieć zwierzą jak są dzieci w domu, to wyrosną na zdrowych i zrównoważonych ludzi
Mój labrador: Tsunami, Joy
Suczka urodziła się:
07.07.2007; 20.03.2009
Suczka urodziła się:
Wiek: 37 Dołączyła: 26 Lis 2007 Posty: 1371 Skąd: Kraków
Wysłany: 20-02-2009, 22:31
Jak moja Tsusia była malutka - nie wiem miała może z 4 miesięce to kąpała się w fontannie na Kanoniczej. Była tam grupa dzieciaków ze szkolej wycieczki i chciały koniecznie jeden za drugim ją pogłaskać. No i ja się zgadzałam, bo Tsusia tak się cieszyła na ich widok. Ale była też babcia jednego z chłopców, która trzymała go z całej siły, szarpała, a on się wyrywał krzycząc w niebo głosy, że też chce psa pogłaskać. Babcia mu zabraniała goniła go po placu św. magdaleny krzycząc, że pies na pewno jest chory, wściekły i że go ugryzie. O mało tej kobiety nie zjadłam tak się wkurzyłam. Wyciągnęłam książeczkę zdrowia i machałam jej przed nosem szczepieniami i odrobaczeniami. A ten chłopiec aż płakał, bo tak bardzo chciał pogłaskać Tsusię tak jak inne dzieci...
Dla mnie to było straszne doświdczenie. Wiele jest takich mam, wiele jest takich babć i biedne są te dzieci pozbawione możliwości kontaktu z psami. Pies na pewno bardzo pozytywnie wpływa na rozwój małego dziecak, więc nie bardzo rozumiem takie zachowanie.
Moja ciocia ma malutką córeczkę - nie ma psa, bo za bardzo nie ma czasu na razie dla zwierząt, jednak zawsze ilekroć się z nią spotykam ona ściąga małej skarpetki i daje mojej Tsusi lizać Kasię po stópkach. Mała jest taka szczęśliwa wtedy, a i Tsusia bardzo się cieszy. Zresztą nie ma chyba piękniejszego widoku niż taki wielki piesio z małym bąblem
U nas chyba ciągle goruje przekonanie, ze pies to tylko do budy... Więc widząc ten nasz zwierzyniec ludzie reagują jak reagują.
Ja nie wyobrażam już sobie domu bez zwierzaków. Stasiek chyba zresztą też. On rano jak wstaje pierwsza rzecz co robi to biegnie przywitac się ze zwierzakami. A kiedy karmi je jakimis smakolykami nigdy nie pominie żadnego, nawet kocura - a może przede wszystkim kocura, bo z nim wychowuje sie od 6 m-ca życia, czyli w zasadzie od początku.
Kiedy mijamy obcego pieska, zawsze pytam czy maly może pogłaskać. Staś wie, ze nie ktore pieski nie lubią przytulania.
Szkoda tylko, ze takich matek jak ja jest tak malo, a jesli są to tak on nas daleko.
_________________ Ratując jednego psa, nie zmienimy świata...ale świat zmieni się dla tego jednego psa.
A dla mnie osobiście obie sytuacje są niewłaściwe. Nie można straszyć dziecka, że każdy pies je zje i nie wiadomo, co się stanie, bo to bez sensu, ale nie można też pozwalać na to, żeby dziecko leciało do psa się przywitać.
Trzeba dziecku tłumaczyć, że jeśli chce pogłaskać pieska, to musi najpierw zapytać właściciela o zgodę i dopiero, jak się zgodzi, to pogłaskać. Nie mówić, że pies je zje, zagryzie, ugryzie, pożre w całości, czy, że na pewno jest łagodny i nic nie zrobi, ale tłumaczyć, żeby się PYTAĆ.
niestety niektore matki nie rozumieja, ze nie wszystkie psy to wielkie bestie, ktorych celem jest wyeliminowanie calej ludzkiej populacji, a najszybciej dzieci.
ostatnio na spacerze zostalam mile zaskoczona. podszedl do mnie chlopczyk (mial tak na oko 5, 6 lat) i zapytal czy moze poglaskac pieska. i tu widac dobra robote matki.
ale nie rozumiem, jezeli widac, ze dziecko chce poglaskac pieska, to dlaczego matka wyskakuje z morda, ze te dziecko boi sie psa?
Foxy [Usunięty]
Wysłany: 21-02-2009, 12:05
kamilkaa92 napisał/a:
jezeli widac, ze dziecko chce poglaskac pieska, to dlaczego matka wyskakuje z morda, ze te dziecko boi sie psa?
Bo ona nie chce, zeby dziecko glaskalo psa, bo pies to siedlisko bakterii i na pewno zje to dziecko
Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018
Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019
Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022
Dołączyła: 31 Paź 2008 Posty: 9815 Skąd: Warszawa
Wysłany: 21-02-2009, 12:39
Ja nie pozwalam na podchodzenie obcych dzieci do moich suk .Powodów jest kilka ale niech będzie że mam taki kaprys.
Jednak miałam ciekawe zajście :wracając ze spaceru wsiadłam do windy , ja i dwie suki ,to już komplet mimo że winda duża .Podchodzi młoda kobieta z kilku no może trzyletnim chłopcem i pyta czy się jeszcze zmieszczą ?.Mnie zatkało /musiałam ciekawie wyglądać /, trzymając fason odpowiadam "jeśli się pani nie boi?".
Kobieta uśmiech od ucha do ucha i odpowiada."Uważam że zarówno psy jak i dziecko powinny się nauczyć zachowania w takich sytuacjach , gdyby były agresywne napewno pani by powiedziała bym pojechała inną windą .... ja za swoje dziecko mogę ręczyć że psom krzywdy nie zrobi...więc?..czy możemy jechać razem ?
I pojechaliśmy .Dzieciak przyglądał się z ciekawością jak ja mordowałam się z sukami chcącymi ,koniecznie ,polizać malucha.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum