Przyjaciele forum Zgłoszenie
FAQFAQ    SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  ProfilProfil
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Obroża feromonowa - uspokajająca
Autor Wiadomość
Olciakowa 



Mój labrador: Ricco
Dołączyła: 10 Sty 2017
Posty: 19
Skąd: Bydgoszcz
  Wysłany: 08-05-2017, 17:13   Obroża feromonowa - uspokajająca

Może temat nie do końca na czasie, ale zapewne do Sylwestra zdążę zapomnieć, a ostatnio słyszałam co nieco o obroży feromonowej uspokajającej. Czy ktoś z Was słyszał o takowej, używał, jest skuteczna? Mój Ricco panicznie boi się wybuchów, a tabletki bardzo go otumaniają. No i chciałabym wypróbować też jakiejś alternatywy.
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 08-05-2017, 17:34   

Olciakowa napisał/a:
Mój Ricco panicznie boi się wybuchów,

Psa można przyzwyczaić praktycznie do każdego rodzaju hałasu.
Czy zastanawiałaś się kiedyś dlaczego psy myśliwskie nie boją się wystrzałów z broni palnej?
Faktycznie to z podnieceniem czekają, kiedy myśliwy składa się do strzału, bo wiedzą, że za chwilę będą aportować.
Kora od szczeniaka jest przyzwyczajona do wystrzałów z broni palnej i w tej chwili praktycznie nie zwraca na nie uwagi. Również eksplozje fajerwerków nie robią na niej wrażenia.
Jeżeli zechcesz, to w ciągu tygodnia, może dwóch po kilka minut ćwiczeń dziennie przyzwyczaisz Ricco do wybuchów. Czy to nie lepsze od obroży?
 
 
anna34 
rude szczęście



Mój labrador: Chopper
Pies urodził się:
03.07.2007-24.05.2016

Mój labrador: Biscuit John Cage(Hearty)
14.06.2016

Pomogła: 7 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 15 Sty 2008
Posty: 6152
Skąd: Pruszków
Wysłany: 08-05-2017, 20:28   

To jest bzdura,nie przyzwyczaisz psa który panicznie boi się wystrzałów I grzmotów nigdy w życiu.Zapraszam do mojej koleżanki,jeśli przyzwyczaisz Daisy do wybuchów to uwierze.Obroże feromonowe nie działają na nią,nic nie działa I tak już z 7 lat się męczą :(
_________________
 
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 08-05-2017, 20:37   

adresprzema napisał/a:
Jeżeli zechcesz, to w ciągu tygodnia, może dwóch po kilka minut ćwiczeń dziennie przyzwyczaisz Ricco do wybuchów
To i ja poproszę o instrukcję, jak to zrobić.
Moja Fiooo adoptowana w wieku 6 miesięcy, ..panicznie boi się wystrzałów. Mało tego..burzę wyczuwa na długo przed pierwszymi symptomami.
Do tej pory opanowaliśmy strach przed : trzepaniem dywanów, wystrzałami płoszącymi szpaki, odgłosem mijających nas tirów, wyciem syren, biciem kościelnych dzwonów,
Jednak burza i fajerwerki to nasza porażka.
Puszczanie odgłosów burzy czy fajerwerków - nie działa. O dziwo, sunia na odgłosy z płyty ..nie reaguje.
_________________

 
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 08-05-2017, 21:16   

anna34 napisał/a:
To jest bzdura,nie przyzwyczaisz psa który panicznie boi się wystrzałów I grzmotów nigdy w życiu

A może tak odrobinę mniej emocji? Bo będę zmuszony dodać kolejną osobę do listy ignorowanych. Ponadto przypominam dla Twojego dobra, że czytanie moich wpisów grozi Ci samobójstwem. :-P
I co jest bzdurą?
Bo na pewno nie to, że myśliwskie psy nie boją się wystrzałów z broni palnej.
Bzdurą nie jest to, że przyzwyczaiłem Korę do wystrzałów z broni palnej nawet w zamkniętym pomieszczeniu. Zapraszam, chętnie zademonstruję.
anna34 napisał/a:
Zapraszam do mojej koleżanki,jeśli przyzwyczaisz Daisy do wybuchów to uwierze.

Czy koleżanka wie, że mnie do niej zapraszasz?
Nie wiesz co i jak, ale dla Ciebie to bzdura.
Nie wiesz co chcę napisać ale i tak to Ty wiesz lepiej.
Dlaczego dążysz do agresywnej konfrontacji?
Nie zrobiłem Ci niczego złego, poza tym, że mam odmienne zdanie w kilku tematach.

Nauczony przykrymi doświadczeniami i z ostrożności procesowej proszę modów, adminów o reakcję zanim spirala zacznie się nakręcać.

[ Dodano: 09-05-2017, 00:27 ]
aganica napisał/a:
To i ja poproszę o instrukcję, jak to zrobić.

Pani odmówić nie mogę. :)
Bo to właśnie Pani odesłała mnie do książki Jan Fennell Zapomniany język psów. Jan Fennell poświęca całkiem sporo miejsca w swojej książce temu, jak niechcący uczymy psy, żeby się bały. Pies/szczeniak słysząc hałas w naturalny sposób czuje się zaniepokojony. Szczeka, podbiega do nas próbując zrozumieć co się dzieje, a my najczęściej pocieszamy szczeniaka, dając mu do zrozumienia, że chwalimy go kiedy jest wystraszony. W ten sposób wzmacniamy psie zachowanie. Boisz się to przybiegnij do mnie, a ja Cię pogłaszczę i pocieszę. To błąd. Zdaniem Jan Fennell powinniśmy zachowywać się jakby nic się nie stało. Ignorować hałasy burzy, wystrzałów, ale też reakcję psa na powyższe. Pies zaszczeka, może podkuli ogon, ale kiedy zobaczy, że my wykazujemy zero reakcji uzna, że to coś normalnego i nie należy się tym przejmować.

Korę do wystrzałów z broni palnej przyzwyczajałem w ten sposób, że odchodziłem od suni i pani bawiącej się z nią na 20 - 30 metrów, po czym oddawałem dwa - trzy strzały. W czasie kiedy była zajęta zabawą. Stopniowo w ciągu kilku dni zmniejszałem dystans do 5, aż w końcu do 2 metrów. Pani cały czas bawiła się z sunią zupełnie ignorując wystrzały.
Kiedy sunia przyzwyczaiła się do wystrzałów z broni palnej zacząłem strzelać ze szrapneli służących do odstraszania dzikich zwierząt. Wystrzelony szrapnel odlatuje na ok 20 - 30 metrów i eksploduje. A eksplozja jest naprawdę spora. Kora obserwowała jak unosi się dym, ale nawet nie szczeknęła. Zresztą prawdę mówiąc bardzo rzadko szczeka.

Kora urodziła się w środku zimy. Więc już pod koniec lutego postanowiłem ją oswajać z odgłosami burzy. Wyszukałem na youtube kilka nagrań z odgłosami burzy. Najpierw puszczałem dość cicho, korzystając z systemu głośników podłączonych pod kompa 5 +1 o mocy ok 15 Wat. (Takie słabe kino domowe). Cały czas bawiąc się z sunią i udając, że niczego nie słyszę, albo to co słyszę jest całkowicie normalne.
Później podłączyłem dźwięk burzy do domowego audio o mocy 60 Wat na kanał. Przestawałem dopiero wtedy, kiedy sąsiedzi waleniem w ścianę dawali znać, że już mają dość. :)
Efekt? Sunia w czasie burzy obserwuje błyski na niebie, czasem szczeka na widok błysku, na kilka sekund przed tym zanim fala dźwiękowa dotrze do jej uszu.

aganica napisał/a:
Mało tego..burzę wyczuwa na długo przed pierwszymi symptomami.

Mam nieśmiałą teorię, że może to być związane z jonizacją powietrza lub rosnącą wilgotnością powietrza, którą pies wyczuwa bezbłędnie.

aganica napisał/a:
Puszczanie odgłosów burzy czy fajerwerków - nie działa. O dziwo, sunia na odgłosy z płyty ..nie reaguje.


Jeżeli kiedykolwiek była Pani blisko centrum eksplozji to wie Pani, że odczuwamy ją całym ciałem. Huk to jedno, ale wstrząs odczuwany przez nasz organizm to drugie. Falę uderzeniową czujemy w swoim wnętrzu.
Nie mam powodu, żeby zakładać, że pies czuje to inaczej.
Zatem jeśli chcemy symulować psu naturalne dźwięki to róbmy to przy użyciu urządzeń mogących symulować falę akustyczną z całą jej mocą.
Nie jakąś popierdółką w postaci telefonu komórkowego, czy głośników komputerowych, ale sprzętem o przyzwoitej mocy, który daje doznania bardzo zbliżone do naturalnych.


Pozwoli Pani, że o oduczaniu zwierząt z wpojonym już lękiem napiszę w kolejnym wpisie, bo jest to trochę trudniejsze.
 
 
anna34 
rude szczęście



Mój labrador: Chopper
Pies urodził się:
03.07.2007-24.05.2016

Mój labrador: Biscuit John Cage(Hearty)
14.06.2016

Pomogła: 7 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 15 Sty 2008
Posty: 6152
Skąd: Pruszków
Wysłany: 09-05-2017, 05:15   

Wpis nie na temat maderator
_________________
 
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 09-05-2017, 05:30   

adresprzema napisał/a:
Później podłączyłem dźwięk burzy do domowego audio o mocy 60 Wat na kanał. Przestawałem dopiero wtedy, kiedy sąsiedzi waleniem w ścianę dawali znać, że już mają dość
Nie działa , zaznaczę że sprzęt mam bardzo wysokiej klasy gdyż mąż był dźwiękowcem.
Poproszę o rozwinięcie tematu ponieważ moja Fioo do czasu adopcji była przetrzymywana w blaszanym garażu i wszelkie próby kontaktu z człowiekiem ...kończyły się waleniem w blachę by psa ..............uciszyć ???
Gdy ją adoptowałam bała się....nawet,zwykłego deszczu, do tej pory boi się ciemności /spacer po ciemku to tylko szybkie siku/
_________________

 
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 09-05-2017, 11:47   

aganica napisał/a:
Nie działa , zaznaczę że sprzęt mam bardzo wysokiej klasy gdyż mąż był dźwiękowcem.

W takim razie nie pozostaje nic innego jak tylko przyzwyczajenie psa do naturalnych dźwięków, których się boi. Może jako emitera dźwięku użyć dwóch pokrywek, może kawałka blachy, skoro jak Pani pisze na uderzenia w blaszany garaż został negatywnie uwarunkowany. Zanim opiszę jak ja przygotował bym trening zacytuję urywek 14 rozdziału wspomnianej już książki Jan Fennell:

Przypadek Bonnie bardzo mnie zainteresował. Kiedy odwiedziłam
Pat po raz pierwszy, postanowiłam sprawdzić to wszystko i
zadzwoniłam do niej z mojego telefonu komórkowego. Kiedy tylko
pies usłyszał dzwonek telefonu, zaczął szaleć. Obserwując
zachowanie psa, dowiedziałam się więcej nie tylko o samym psie, ale
też o jego właścicielce. Zauważyłam bowiem, że Pat w takiej sytuacji
zaczyna strofować psa, podenerwowanym głosem wykrzykuje do niej
„uspokój się!". Zauważyłam również, że kiedy telefon zaczynał
dzwonić Pat biegiem rzucała się w jego stronę, aby podnieść
słuchawkę. Nie ulegało więc wątpliwości, że zachowania Pat jedynie
pogarszały całą sytuację.
Sposób, w jaki Bonnie reagowała na każdy telefon, wynikał z faktu,
że uważała siebie za przewodnika stada, a dźwięk, jaki wydawał
telefon, był dla niej sygnałem, że stadu, którym się opiekuje, zagraża
jakieś niebezpieczeństwo. Sposób, w jaki na każdy telefon reagowała
Pat, jeszcze bardziej podniecał psa i pogarszał całą sytuację.
Obsesyjne lizanie dywanu było przejawem poczucia bezsilności psa.
Zadaniem, jakie postawiłam przed sobą, było pokazanie Bonnie, że
nie musi się niczym przejmować kiedy dzwoni telefon, że dźwięk
dzwonka nie jest alarmem przed bitwą.
Od pierwszej chwili kiedy weszłam, zaczęłam wysyłać Bonnie sygnały, które miały potwierdzić moje panowanie nad całą sytuacją.
Kiedy upewniłam się, że w taki właśnie sposób mnie odbiera, wzię-
łam ją na smycz, posadziłam obok siebie i zadzwoniłam z komórki do
Pat. Kiedy rozlegał się dźwięk dzwonka, zachowaniem swoim nie
okazywałam żadnego podniecenia. Pozostawałam w bezruchu przez
dłuższą chwilę pozwalając, aby telefon dzwonił dalej. Bonnie była
zaniepokojona i podniecona dzwoniącym telefonem, ale szybko
zorientowała się, że nastąpiła wyraźna zmiana i wszyscy inaczej
reagują na telefon. Aby nagrodzić jej zachowanie, podałam jej
kawałek sera, jej ulubiony smakołyk.
Bonnie była wprawdzie podniecona, ale siedziała przy mnie i
mogłam kontrolować jej zachowanie. W ciągu następnej godziny
dzwoniłam co piętnaście minut. Za czwartym razem Bonnie przestała
zwracać uwagę na dzwoniący telefon. Po jej dotychczasowym
zachowaniu nie było śladu, przestała także lizać dywan. Od tej pory,
ilekroć telefon dzwonił, nie reagowała i zachowywała się poprawnie.
Zbudowanie pozytywnych skojarzeń z określonym zachowaniem w
sytuacji zagrożenia nie jest łatwym zadaniem. Nauczyłam się tego
wychowując własne trzy szczenięta: jednoroczną Sadie, córkę Sashy,
siedmiomiesięczną springer spanielkę Molly i jej pięciomiesięcznego
przyrodniego brata, Spike'a Milligana. Kiedy zbliżał się 5 listopada,
wieczór fajerwerków, pierwszy taki wieczór w życiu moich szczeniąt,
postanowiłam zrobić wszystko, aby psy przeżyły ten dzień bez
zbędnego stresu. Tego wieczoru nie wypuszczałam ich z domu, w
kuchni, gdzie zazwyczaj odpoczywały, włączyłam telewizor, aby
odwrócić ich uwagę od hałasu za oknem.
Tuż przed rozpoczęciem imprezy wyszłam do ogrodu, żeby
obejrzeć kolorowy spektakl na niebie. Niestety, przez nieuwagę
zapomniałam zamknąć za sobą drzwi i nie minęła dłuższa chwila, a
wszystkie trzy psy miałam obok siebie. Psy nie mogły chyba wybrać
gorszego (albo lepszego) momentu - ze świstem w gorę poleciała
właśnie pierwsza raca i rozbłysła tysiącem barw.

Nie miałam jednak czasu, aby ją podziwiać. W momencie wybuchu
psy wpadły w panikę, a najbardziej zdenerwował się Spike - przypadł
do ziemi i zaczął się tulić do moich nóg. Sadie i Molly skuliły się w
sobie i szeroko otwartymi oczami wpatrywały się we mnie
najwyraźniej szukając pomocy. Miałam już na tyle duże
doświadczenie, że wiedziałam, iż muszę w tej chwili zdecydowanie
zareagować. Spojrzałam na psy z uśmiechem i spokojnie
powiedziałam: „ta raca było wyjątkowo piękna, nieprawdaż" i w
dalszym ciągu podziwiałam kolejne rozbłyski sztucznych ogni. Jak
się okazało, wystarczyło to, aby psy przestały się denerwować. W
chwilę później wszystkie trzy szczenięta wstały i odbiegły ode
mnie. Następne pól godziny same z zaciekawieniem oglądały
kolorowy spektakl na niebie. Rok później, kiedy zaczął się pokaz
sztucznych ogni, wszystkie moje psy z zacięciem drapały w drzwi,
aby jak najszybciej móc się znaleźć w ogrodzie. Myślę, że od tej
pory 5 listopada jest jednym z ich najbardziej ulubionych dni w
roku.


W mojej skromnej opinii kluczem do rozwiązania problemów Fiony jest Pani właściwe zachowanie na dźwięki, które sunie niepokoją. Całą swoją postawą i zachowaniem powinna Pani pokazywać suni, że takie dźwięki to coś normalnego i nie ma się czego obawiać.
Do treningu będzie Pani potrzebować pomocnika, który na przykład waląc w pokrywki będzie emitował dźwięk, którego się sunia boi. Proszę zacząć z dość sporej odległości. Niech osoba robiąca hałas odejdzie na 30 - 50 metrów, a Pani niech w tym czasie bawi się z sunią lub proszę robić cokolwiek, co absorbuje uwagę suni, nie zwracają przy tym uwagi na dźwięki.

Chodzi o to żeby dźwięki docierały do suni ale jako tło i żeby nie skupiała na nich całej swojej uwagi.
Być może trzeba będzie poeksperymentować z odległością, być może 50 metrów okaże się zbyt małym dystansem, nie wiem tego i nie potrafię przewidzieć, ponieważ nie wiem jak bardzo uwarunkowany jest lęk suni. Ale jestem przekonany, że po zachowaniach suni szybko się Pani zorientuje jaki dystans na początek jest odpowiedni.
Jeżeli sunia po kilku uderzeniach w pokrywki będzie się dalej z Panią bawiła proszę ją nagrodzić i zakończyć eksperyment. Kolejnego dnia proszę go powtórzyć tym razem z odległości powiedzmy o 10 metrów mniejszej. Jeżeli sunia zwróci uwagę na dźwięki Pani powinna je lekceważyć i zachęcać sunię do zabawy. Całym swoim zachowaniem i postawą powinna Pani dawać do zrozumienia suni, że takie dźwięki to coś normalnego i nie warto na nie zwracać uwagi.

Być może potrzeba będzie kilku powtórzeń, być może kilkunastu, ale jestem przekonany, że w końcu uda się przyzwyczaić sunie do dźwięków, których się boi stopniowo skracając dystans.

Przecież z tego co Pani pisze w taki właśnie sposób tyle, że odwrotny sunia została uwarunkowana, że ma się bać walenia w blachę garażu. Wszystko co teraz trzeba zrobić to uwarunkować sunię, że takie dźwięki to nic złego i nie trzeba się ich bać. Wiem, że łatwo napisać, a w praktyce może to wymagać wielu powtórzeń, ale w końcu się uda.

Życzę powodzenia w treningach.
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 10-05-2017, 05:37   

adresprzema napisał/a:
zacytuję urywek 14 rozdziału wspomnianej już książki Jan Fennell:
Czytałam i wydaje się że wiem, że potrafię ale..Fiooo przy swoich lękach zamyka się na człowieka. Nic do niej wtedy nie dociera ..........ściana. Huki odstraszające szpaki /sady wiśni/ ...to był na początku koszmar, teraz już wie że to nic groźnego, na początku jest troszkę zdenerwowana ale po jakimś czasie, nie zwraca uwagi. Zaznaczę że te sady są kilkanaście kilometrów od naszej działki a pogłos niesie rzeka.
Większość problemów mamy opanowane, jedynie te fajerwerki i burza.
Nigdy nie zwracaliśmy uwagi na jej reakcje, nie tuliliśmy, nie pocieszaliśmy jednak ...ona woli zaszyć się w bezpiecznym miejscu i przeczekać. Nawet próba wyprowadzenia na siku to........................... atak na człowieka.

aaaaaaa i jeszcze reakcja na inne psy. Z małymi niema problemów, matkuje im i jest cudowna. Duże psy .........hmm, gdy go nie zna, kładzie się na grzbiecie i wyje jakby ją ze skóry obdzierał.
_________________

 
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 10-05-2017, 11:53   

aganica napisał/a:
Fiooo przy swoich lękach zamyka się na człowieka. Nic do niej wtedy nie dociera ..........ściana.

To faktycznie może byś spory problem.
Aż wolę nie myśleć, co to zwierzę przeżyło w przeszłości.
Jednak pocieszające jest, że jak Pani pisze z większością lęków Fiooo sobie poradziła.
Nie bardzo wiem co mądrego mógłbym podpowiedzieć, bo z Pani opisu wynika, że jest to wyzwanie dla zawodowego behawiorysty i to doświadczonego.
Jeżeli chodzi o przyzwyczajenie do fajerwerków, to jednak spróbował bym przyzwyczaić do wystrzałów z broni. (Wystarczy pistolet, czy rewolwer startowy). Najpierw ze sporej odległości, a miarę postępów coraz bliżej. Być może nie wyeliminuje to w 100% lęku przed fajerwerkami, ale powinno znacznie złagodzić.

Nie wiem czy czytała Pani "Mój pies się nie boi" - Nicole Wilde?
Autorka opisuje nie tylko genezę psich lęków, ale również przykładowe sposoby, jak sobie z nimi radzić.
I to nie tylko zwykłe treningi, ale też takie metody jak homeopatia, akupresura, czy aromaterapia.
 
 
Julita J. 
Kochaj i rób co chcesz ;)


Mój labrador: Szakti
Suczka urodziła się:
01.06.2016

Mój labrador: Szanti
Suczka urodziła się:
16.06.2016

Dołączyła: 03 Kwi 2017
Posty: 200
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 10-05-2017, 15:08   

Tak, jest to wyzwanie dla zawodowego DOBREGO behawiorysty, bo wszystko jest fajnie jak mamy piesia od małego, bo to my wiemy, co z nim robimy, jakich reakcji go uczymy i jakie zbiera doświadczenia, ale kiedy bierzemy już dorosłego psa, to nic tak naprawdę nie wiemy, a możemy się jedynie domyślać, co mogło pójść nie tak skoro teraz wykazuje jakieś "złe"zachowania, reakcje, także jest to nie lada problem i łatwo to się człowiek może wymądrzać z boku, a nie kiedy żyje ze skrzywdzonym zwierzęciem na co dzień...Także trzymam kciuki, żeby się udało piesia z tych lęków wyprowadzić w końcu, bo po co ma się ciągle tak strasznie stresować biedny :(
Co do własnych reakcji, to ze szczeniakami jak z dziećmi - jak im pokażemy SOBĄ, że coś jest fajne, to tak pomyślą i odwrotnie - jak się przestraszymy albo będziemy stękać, kwękać, to i piesio pomyśli, że taka reakcja jest właściwa. Przed pierwszą w życiu burzą moich suczek nie schowałam się, tylko specjalnie zostałam w parku i szłam jakby nigdy nic, one za mną dreptały i jak się rozległ pierwszy huk, to z podkulonymi ogonami mnie wyprzedziły, co kompletnie zignorowałam, za chwilę znalazły się już za mną i normalnie szły, drugi grzmot - lekki przestrach, ale nawet mnie nie wyprzedziły już, trzeci - praktycznie bez emocji, do dziś dnia ignorują burzę totalnie, podobnie z hukiem petard, w Sylwestra - wyszłam z nimi na spacer wieczorny pooglądać fajerwerki, to na początku nie wiedziały co to jak to, ale tak im wkręciłam, że jest fajnie, że super, że jedna ignoruje je całkowicie, a druga ogląda z zaciekawieniem :haha: Tak samo łażenie w ekstremalnych warunkach ich nie rusza (i pogodowych i terytorialnych, że tak powiem) i nocą, i żaden człowiek im nie straszny i żaden pies, wobec każdego osobnika potrafią się zachować, i wiem, że to wszystko dzięki temu, że ja im osobiście pokazałam, że te sytuacje są okey i jak się z nimi obejść, jak reagować, jak zachować, ale jeżeli pies nigdy nie miał takich możliwości i nikt mu nie pokazał albo wręcz pokazał coś odwrotnego, to nie ma mocnych, sam sobie to wytłumaczył i zareaguje po psiemu i to też jest właściwe. Dlatego tak trzeba uważać jak się wychowuje szczeniaka, a nie myśleć, że sam się wychowa dobrze, takich cudów nie ma, to tak jak z tym bezstresowym wychowywaniem dzieci, czyli brakiem wychowania - jakaś plaga wygodnickich samolubnych rodziców-leniuchów albo pracoholików i tyle, a potem płacz i zgrzytanie zębami :-P
_________________
Szczęście sprzyja odważnym.
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 11-05-2017, 07:25   

Julita J. napisał/a:
Tak, jest to wyzwanie dla zawodowego DOBREGO behawiorysty, bo wszystko jest fajnie jak mamy piesia od małego, bo to my wiemy, co z nim robimy, jakich reakcji go uczymy i jakie zbiera doświadczenia


Zgadzam się...to jest wyzwanie. Cały czas pracujemy z Fioo i są postępy. Teraz mam szczeniaka, co prawda innej rasy ale.. to też psie dziecko.
Dzisiaj kończy 12 tygodni i zadziwia mnie swoją odwagą, niczego się nie boi a burza to dla niego ...fajne dźwięki.

adresprzema napisał/a:
Nie wiem czy czytała Pani "Mój pies się nie boi" - Nicole Wilde?

Tak, czytałam...mam ją w swoich zbiorach. Stosuję jej zalecenia i może dlatego mamy takie efekty bo...... chociaż Fioo nie jest psem idealnym to.. niema porównania do tego, jaka była po adopcji.
_________________

 
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 12-05-2017, 18:47   

aganica,
Tak z ciekawości, czy zdecydowała się Pani na jakieś ćwiczenia z sunią z wykorzystaniem naturalnych bodźców dźwiękowych? (Pokrywek, blachy, wystrzałów).

Pytam ponieważ czasem zabieramy na psi wybieg 9 miesięczną sunię sąsiadki, (też czarną labkę) i właśnie na wybiegu zauważyłem że sunia reaguje lękiem na różne naturalne odgłosy z otoczenia podczas kiedy Kora dalej się bawi i zupełnie ignoruje nawet spore hałasy. (Przy psim wybiegu trwa obecnie remont parkingów i główny hałas robią maszyny budowlane).

To zainspirowało mnie do przeprowadzenia kilku treningów z sunią sąsiadki, tyle, że jako przykład zachowań chciałbym wykorzystać zachowania Kory w reakcji na hałas. Chcę pokazać suni, że skoro ani Kora, ani my nie reagujemy na hałasy to musi to być coś całkiem normalnego.

Wspominam o tym w kontekście tego, co Pani napisała, że Fiooo owładnięta lękiem całkowicie zamyka się na człowieka. Byś może dla Fiooo bardziej czytelnym przykładem od reakcji człowieka będzie obserwacja zachowań innego psa, przyzwyczajonego do hałasów?
 
 
aganica 
Junior Admin



Mój labrador: Hermiona (*)
Suczka urodziła się:
30.08.2003-02.05.2018

Mój labrador: Fiona (*)
Suczka urodziła się:
23.01.2008-12.12.2019

Mój labrador: LOVE STORY Lualaba(*)
Pies urodził się:
14.09.2008-19.06.2022

Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 31 Paź 2008
Posty: 9815
Skąd: Warszawa
Wysłany: 12-05-2017, 20:29   

adresprzema napisał/a:
Byś może dla Fiooo bardziej czytelnym przykładem od reakcji człowieka będzie obserwacja zachowań innego psa, przyzwyczajonego do hałasów?
Niestety i to nie działa, mam trzy /sorki teraz cztery :-P / psy. Pozostałe nie reagują na żadne 'dziwne" odgłosy. Tylko Fioo jest "inna"
Przyznam, że nigdy z premedytacją nie narażałam jej na dodatkowe stresy. Staram się unikać niepewnych miejsc, nie prowokuję nadmiernych hałasów, tak jak i nie wprowadzam jej na obcą klatkę schodową /to też jest dla niej problemem/.
Może a nawet na pewno powinnam ale... serce się kroi jak widzę jej strach. Po prostu się poddałam i staram się zapewnić jej jak najlepszą opiekę , eliminując sytuacje stresowe.
Gdy jej strach osiąga górny pułap.... potrafi zareagować agresją.Nigdy nie ugryzła ale ....pitbull to przy niej leniwiec, klawiatura w pełnej odsłonie.
_________________

 
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 12-05-2017, 21:35   

aganica napisał/a:
Niestety i to nie działa, mam trzy /sorki teraz cztery :-P / psy. Pozostałe nie reagują na żadne 'dziwne" odgłosy. Tylko Fioo jest "inna"

Będę myślał dalej co rozsądnego mógłbym podpowiedzieć.

aganica napisał/a:
Przyznam, że nigdy z premedytacją nie narażałam jej na dodatkowe stresy. Staram się unikać niepewnych miejsc, nie prowokuję nadmiernych hałasów,


Nie chodzi mi o nadmierny hałas. Mam świadomość, że Fiooo fatalnie na niego reaguje dlatego pisałem, żeby tak dobrać odległość, aby hałas był tłem dźwiękowym. Żeby sunia słyszała, ale nie specjalnie na niego zwracała uwagę. Używając ludzkich pojęć z zakresu programowania neurolingwistycznego chodzi o zakotwiczenie bodźca w świadomości, z doprowadzeniem do ignorowaniem go, przez wielokrotne powtórzenia.

Jako młody człowiek lata temu, pracowałem w zakładzie przemysłowym. Czasem miałem nocne dyżury. W mojej kanciapie hałas był taki, że dwie osoby rozmawiając ze sobą z odległości metra, musiały mówić podniesionym głosem, żeby się usłyszeć. Na nocnych dyżurach nie wiele się działo, ale ze względu na hałas nie dało się zdrzemnąć. Przynajmniej ja nie potrafiłem. Do czasu. Nie pamiętam po ilu dyżurach przyzwyczaiłem się do hałasu. W każdym razie po kilkunastu z nich, monotonny odgłos maszyn był dla mnie jak kołysanka.

Co ma Pani do stracenia jeśli chodzi o treningi dźwiękowe?
Jeżeli uzna Pani, że to za bardzo stresujące dla Fiooo, zawsze może je przerwać, czy zmodyfikować.
Ja mam tylko trochę wiedzy książkowej, nigdy nie pracowałem z psami o wpojonych lękach, natomiast Pani ma wiedzę teoretyczną i praktyczną.

Dlaczego nie zastosuje jej Pani w praktyce?
Jestem przekonany, że intuicyjnie wyczuwa Pani, że to co piszę ma sens.
Do tego ma Pani męża dźwiękowca, który z większym prawdopodobieństwem, niż ja amator będzie w stanie przeliczyć natężenie dźwięków i odległość, tak, by były tylko tłem.

Stawką jest komfort psychiczny suni, który moim zdaniem, przy odpowiednio zaprojektowanych treningach, uda się w znacznym stopniu poprawić.
 
 
sienna_081 


Dołączyła: 19 Mar 2017
Posty: 17
Skąd: wawa
Wysłany: 05-06-2017, 16:37   

Mój psiak też się strasznie boi wystrzałów i nic na niego nie działa... Wiem, że można kupić leki uspokajające ale nigdy ich nie testowałam. Zawsze po prostu w Sylwestra siadam razem z psiakiem na kanapie i czekamy aż się skończy. Zawsze mocno sie wtula i chowa łebek. Szkoda mi go okropnie w tych chwilach.
 
 
adresprzema
[Usunięty]

Wysłany: 05-06-2017, 18:40   

sienna_081 napisał/a:
Zawsze po prostu w Sylwestra siadam razem z psiakiem na kanapie i czekamy aż się skończy. Zawsze mocno sie wtula i chowa łebek. Szkoda mi go okropnie w tych chwilach.

I ten właśnie sposób wzmacniasz u psa niepożądane zachowanie. Nagradzasz psa za jego lęk.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


POMAGAJĄ NAM

POLECAMY


logo portalu - wejdź