Jeśli mogę wtrącić, to przeszłam na wegetarianizm w styczniu - wreszcie - i czuję się z tym świetnie. Byłoby bardzo dobrze gdyby Nas - wegetarian, było coraz więcej - dla zwierząt i dla nas samych. Zabijania uniknąć się nie da bo choćby Nasze psy, a jeszcze bardziej koty muszą mięsko jeść ale osobiście jestem daleka od myślenia, ze czegoś się nie da bo im dalej wstecz się cofniemy tym więcej zobaczymy rzeczy, o których mówiono, że się nie da a dziś są na porządku dziennym. Kiedyś mieszkaliśmy w jaskiniach, kobiety nie miały wielu praw a potem nie do pomyślenia było, że te same kobiety mogłyby chodzić z odsłoniętymi nogami np. Tradycja jest wrogiem rozwoju co wiele utrudnia, zwłaszcza, że jej kultywowanie często wiąże się z nieświadomym powielaniem schematów bez zapytania samego siebie o sens i własne zdanie ale "da się" . Nie naciskam nikogo. Sama parę lat temu uważałam, ze bez mięsa nie przeżyję ale przeżyłam i poznałam tyle nowych smaków. Podróżuję po Europie i też się obchodzę bez próbowania wszystkiego choć jestem ciekawa. Zdrowy jest umiar, rzeczywiście, kiedyś widziałam cytat: "Ziemia jest w stanie zaspokoić potrzeby każdego człowieka, ale nie rządze" i to jest chyba właśnie tak....
Jestem dokładnie tego samego zdania. Sama jestem wegetarianką, ale mój TŻ już nie i potrafię mu ugotować coś mięsnego i nie wytykam, że właśnie zjada (przepraszam) "padlinę" Nie wyobrażam też sobie karmienia psa z wykluczeniem mięsa. Ja nadrobię braki białka twarogiem, mlekiem, wszelakimi jogurtami itp, a pies czy kot? Nie chciałabym sprzątać tego, co potem po sobie zostawi, ani doprowadzić go do jakiegoś rozstroju. My jesteśmy "wszystkożerni" ale psy to typowe drapieżniki i mają cały układ trawienny dostosowany do spożywania mięsa. Sama nie tknę jagnięciny czy "uroczego króliczka", ale wiedząc, że np mój pies tego potrzebuje, bo np na kurczaka ma alergię - jak mogłabym mu tego odmówić, lub wręcz zabronić?
Nie wyobrażam sobie też zjedzenia np żaby czy renifera i trzymam się z daleka od sklepów/ stoisk oferujących takie specjały, ale jak już tu zostało napisane, to kwestia kultury, bo ktoś inny nie wyobraża sobie zjedzenia krowy czy świni. Mało tego, przed świętami pewien Brytyjczyk zapytał mnie z niedowierzaniem, chcąc poskromić "mit" o Polakach, czy faktycznie zjadamy karpie. Był w szoku kiedy powiedziałam mu, że to nasza tradycyjna wigilijna potrawa, a mnie zrobiło się trochę głupio, bo poczułam się tak, jakbym pożarła co najmniej jakiegoś kangura właśnie....
Także wszystko jest kwestią kultury, ale także umiaru i trzeźwego spojrzenia. Najchętniej zabroniłabym zabijania wszelakich zwierząt i spożywania ich mięsa całemu światu, bo kocham wszystkie zwierzęta, włącznie z krówkami, które uważam za urocze stworzenia z fantastycznymi pysiami i rzęsami, a świnki i ich zakręcone ogonki i mordki są och i ach, w dodatku to niesamowicie inteligentne zwierzęta. No, ale jak? I co z naszymi pupilami-drapieżnikami, które zdecydowaliśmy się karmić w momencie ich udomawiania dobrze wiedząc, że są mięsożercami?
Tak jak już ktoś napisał, zażarcie będę walczyć o ich prawa, ale świata nie zmienię i nikt nie dokona "wegetarianizacji" całych narodów, więc robiąc co w mojej mocy, jestem w stanie walczyć o humanitarne traktowanie a potem takowy ubój tych zwierząt. I myślę, że na tym powinniśmy się skupić zamiast bojkotować wszystkich mięsożerców.
Ja mięsa nie jem, mój organizm ewidentnie go nie potrzebuje, sam właściwie w pewnym momencie je odrzucając, więc ja osobiście żyję zgodnie ze swoją naturą i sumieniem, ale to nie znaczy, że innym ludziom, czy tym bardziej naszym psom, które świadomie bierzemy pod swój dach wiedząc o ich pierwotnym pochodzeniu i naturze- będę zabraniać spożywania mięsa. Wszystko ma swój umiar i swoje granice.
Wiek: 29 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 08-02-2014, 16:39
vanille_cookie, jak już odgrzewasz temat, to i ja się wypowiem
Wegetarianką nie jestem i nie wiem czy kiedyś będę. Raczej nie. Zabijanie zwierząt mnie nie mierzi, mięso jest dla mnie ok. Ale też nie wyśmiewam się z ludzi, którzy z ideologicznych powodów rezygnują z niego. Jedyne co mi się nie podoba, to to, że u wegetarian ta ideologia jest nieco nieszczelna Zabijanie jest be, mięso jest be, ale jajka i mleko jest ok? Niestety niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że podczas ich "produkcji" (bo w sumie tak to trzeba nazwać) także giną zwierzęta. I to bardzo-wiele-zwierząt Dlatego jeśli już zrezygnowałabym z mięsa, odstawiłabym też produkty pochodzenia zwierzęcego. Znacznie bardziej jestem jednak za "ogarnięciem" przemysłu spożywczego, unormowania warunków w jakich żyją i w jakich są zabijane zwierzęta. Najchętniej miałabym swoją małą farmę i zdrowe jedzenie z niej.
Szczerze mówiąc od rozpoczęcia studiów prawie nie jem mięsa, choć wcześniej byłam typowym mięsożercą - codziennie szynka do kanapek, mięso na obiad, na kolację kiełbaski itp. - jadłam go naprawdę dużo.
[ Dodano: 08-02-2014, 16:40 ]
*żeby nie było - jak ktoś nie je mięsa ze zdrowotnych powodów też się nie śmieję. Generalnie jestem bardzo tolerancyjna i się nie wyśmiewam
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
Zabijanie jest be, mięso jest be, ale jajka i mleko jest ok? Niestety niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że podczas ich "produkcji" (bo w sumie tak to trzeba nazwać) także giną zwierzęta. I to bardzo-wiele-zwierząt
Dlatego napisałam o walce nie z samym jedzeniem mięsa, a z humanitarnym traktowaniem zwierząt hodowlanych. Z tymi jajkami i mlekiem to jest trochę tak jak z kosmetykami testowanymi na zwierzętach - możesz kupić wspierając biznes, a możesz wybrać te nietestowane i uświadamiać ludzi dlaczego właśnie taki był Twój wybór. . Tak samo jak możesz kupić jajka czy mleko pochodzące nie wiadomo skąd, z masowej wylęgarni, gdzie faktycznie warunki są tragiczne, albo z małej, ekologicznej farmy, gdzie zwierzęta żyją w godnych warunkach. Z jajek i mleka nie zrezygnuję, natomiast zawsze staram się wybierać mniejsze zło. Sama gdybym hodowała kury czy krowy (marzy mi się mieszkanie na wsi) to tylko dla jajek i mleka (w końcu to zwierzęta hodowlane, mające służyć w jakiś sposób człowiekowi), ale nigdy dla mięsa
Poza tym weź pod uwagę, że rezygnując z produktów pochodzenia zwierzęcego, musiałabyś zrezygnować z ogromnej większości pokarmów, w tym słodyczy, wypieków, a także z niektórych kosmetyków. Ja nie jestem w stanie zrezygnować z czekolady np czy sernika. to są jedyne "nałogi" w moim życiu i pokarmowe przyjemności
Taa. Mam znajomą która nie je wieprzowiny, wołowiny jagnięciny etc bo przeciez sa tak źle traktowane te zwierzęta. Na fb co jakiś czas wstawia straszne zdjęcia etc. Po czym otrafi iśc ze mną na pizze z bekonem A kurczaki je, bo ona nie jada tylko tego co ma 4 nogi a kurczak ma 2 za to ryba nie ma wcale
To tak trochę wygląda jakby traktowac źle nie można było tylko konkretnych zwierząt, reszta nie ma nóg więc je zjem
_________________ "Mieszańce chroni więc sama natura, psy rasowe chroni mądry dobór hodowlany, "rasowych bez rodowodu" nie chroni nikt i nic. O tym naprawę nie wolno zapominać!"
Wiek: 29 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 08-02-2014, 17:09
vanille_cookie, ależ spoko, cieszę się, że takie jest Twoje podejście. Spotkałam już wielu ludzi, którzy są wege, ale w sumie nie wiedzą dlaczego. A takie coś wg mnie nie ma sensu. Najważniejsze to uświadamiać innych i kupować ze sprawdzanych źródeł. A o to niestety jest ciężko (o te źródła ).
Chciałabym, żeby w niedalekiej przyszłości zdrowe, "ekologiczne" produkty były prawdziwą konkurencją dla tych masówek. Ale to wiadomo już jest marketing, nie da się tego tak przeskoczyć
vanille_cookie, znasz jadłonomię? http://www.jadlonomia.com/
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
Chciałabym, żeby w niedalekiej przyszłości zdrowe, "ekologiczne" produkty były prawdziwą konkurencją dla tych masówek
I pomyslec że to co kiedys było dla kazdego normalne / babcie miały kury na podwórku i jajka od tych kur były "Bio" to teraz płaci się za jaja ze wsi duże pieniądze.....
_________________ "Mieszańce chroni więc sama natura, psy rasowe chroni mądry dobór hodowlany, "rasowych bez rodowodu" nie chroni nikt i nic. O tym naprawę nie wolno zapominać!"
Wiek: 29 Dołączyła: 19 Sie 2009 Posty: 3802 Skąd: Sosnowiec/Warszawa
Wysłany: 08-02-2014, 17:20
Milena, AnIeLa, dokładnie o to mi chodzi
W dalszym ciągu namawiam rodziców na kury Ale nie chcą się zgodzić... Kiedyś, jeszcze zanim się urodziłam, po podwórku biegały kury, były też dwie kozy...
_________________ Pozdrawiamy, Karolina, Browni i pinczeropodobny Emil
Mój labrador: PUMA
Suczka urodziła się:
18.09.2009
Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 4947 Skąd: Wrocław
Wysłany: 08-02-2014, 17:32
Ja płacę 1,30zł za jedno jajko "0" - czyli takie gdzie kurka mieszka w kurniku i jest puszczana swobodnie na dużym terenie, typowa wiejska kurka. A ile kosztuje jajko w markecie z cyfrą "3" - z chowu klatkowego? 40-50gr za sztukę?
Biorąc paletę jeśli przeciętny Kowalski widzi cenę 26 zł za 20 sztuk a 8zł za taką samą ilość... no to jednak chyba długo się nie zastanawia, niestety tak działa marketing. W dzisiejszych czasach liczy się cena, potem jakość a o warunkach hodowlanych rzadko kto myśli. Szkoda.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum