Wysłany: 23-12-2017, 22:13 Leon, labrador wyciągnięty z samotni gdzie nie miał nawet bu
Labrador mieszkał w malutkim kojcu bez budy pośród swoich odchodów. Opiekun wyjechał zostawiając go samego. Zima za pasem, zamarznięta woda i jedzenie podawane sporadycznie przez obce osoby nie było dobrą perspektywą jego egzystencji. Gdyby nie dobrzy ludzie pewnie byłoby z nim źle.
Leon to po łacinie „Leo”, czyli „lew”. Lwy są silne i odważne. Również nasz dzisiejszy bohater – 5-letni Leon. Dlaczego? Cóż, od początku: Leon większość swojego psiego życia spędził w samotności w mikroskopijnych rozmiarów kojcu, bez dachu nad głową, zupełnie sam. Kiepskie było to swoją drogą więzienie, bo jeśli chodzi o karmę i wodę, to Leoś od pewnego momentu był zdany jedynie na łaskę przypadkowych ludzi. Ktoś w pewnym momencie postanowił Leosiowi pomóc – wyciągnięto go z karceru i otoczono opieką we wspaniałym Domu Tymczasowym. Te wszystkie traumatyczne przeżycia nie złamały jednakże naszego bohatera Leona. Życiowa mądrość mówi: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni” – i tak właśnie jest i w jego przypadku. Był na tyle silny, że przetrwał to, co go spotkało. Był na tyle odważny, że od razu poszedł za człowiekiem, który go uwolnił. Dał się nawet wykąpać z uśmiechem na pyszczku, a przecież na pewno było to dla niego coś nowego i nieznanego.
Leon jest silny i odważny jak lew, ale łagodny jak prawdziwy labek. Z innymi psiakami uwielbia się bawić, nie jest dominujący. Za kotami początkowo ganiał, bo był nimi po prostu zaciekawiony i chciał się zintegrować. Teraz już nie zwraca na nie uwagi, domowa kicia może spać bez stresu. Leon uwielbia się bawić, zwłaszcza patykami. Jest również posłuszny i grzeczny. Wie, że dom to dom i że potrzeby fizjologiczne załatwia się tylko na dworze. Słucha się opiekuna, wie, że „nie wolno”, to „nie wolno” i nie ma przy tym żadnego „ale”. Absolutnie nie jest typem rozrabiaki. Zna podstawowe komendy („Siad”, „Łapa”), szybko pojmuje, więc to tylko kwestia czasu i cierpliwości, żeby nauczył się kolejnych. Tak samo jak prawidłowego chodzenia na smyczy – trzeba to wytrenować, bo wcześniej tego nie robił. Ale skoro 50-latek potrafi wsiąść za kółko i nauczyć się jazdy autem, to tym bardziej tak mądry 5-letni labek ogarnie spacer na smyczy. Pozostawiony w domu cierpliwie czeka na powrót swojego opiekuna. A gdy ten wróci, to och – radość jest ogromna a merdanie ogonkiem intensywne. Leoś ma doskonałą pamięć – mimo, że całe życie spędził w kojcu, to z czasów szczenięcych (gdy prawdopodobnie mieszkał jeszcze w domu) zapamiętał najwidoczniej dźwięk otwieranej lodówki, bo od pierwszego dnia w DT wiedział, że odgłos ten zwiastuje smakowite rzeczy. A Leon, jak to labek, jest łasuchem. Wszystko mu smakuje, zwłaszcza kąski skradzione z kociej miski. Apetyt na wszystko i we wszystkich ilościach to jednakże nieodłączna cecha labkowego charakteru, więc nie ma się co dziwić!
Leoś nie jest żywiołem, który nie może usiedzieć 5 minut w jednym miejscu. Wręcz przeciwnie! To przykład psiego piecucha – najfajniej jest w domu, tam gdzie ciepło. Na dworze jest fajnie, ale tylko z Człowiekiem. Sam nie lubi być na dworze, ogranicza się tylko do szybkiego załatwienia potrzeb wiadomych i już czeka przed drzwiami, aż wpuści się go do środka. Nie jest to psiak, który potrzebuje długich, intensywnych spacerów, żeby czuć się spełnionym i zadowolonym. Pełnia szczęścia to dla niego przede wszystkim towarzystwo Człowieka.
Nasz bohater był na „dzień dobry” w psim SPA, był też klientem w przychodni weterynaryjnej. Został odrobaczony, ma wszystkie szczepienia. Przeszedł też pomyślnie zabieg kastracji. Ma na skórze miejsca z lekką łysiną, ale winne były temu pchły, które zostały wyeksmitowane z jego sierści, więc wszystko zaczyna ładnie zarastać.
Życie Leona było do tej pory zdeterminowane przez przypadek. Trafił do przypadkowego człowieka, który później go nie chciał i opuścił. Opiekowali się nim z doskoku przypadkowi ludzie. Przypadkiem ktoś go wypatrzył i uwolnił z ciasnego kojca. Przypadek też sprawił, że trafił do obecnego, wspaniałego Domu Tymczasowego. Leonowi jest tam dobrze, ale doskonale wie też, że musi w końcu zwolnić miejsce dla innego potrzebującego brata lub siostry. Więc czeka cierpliwie. Czeka na swojego Człowieka. Wierzy w to, że jego życiem przestanie rządzić PRZYPADEK. I że w końcu przeczyta jego historię ktoś, kto od razu poczuje, że są sobie po prostu PRZEZNACZENI. I że już nigdy nie będzie w życiu sam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum