Mój labrador: Tajga
Suczka urodziła się:
26.10.2017
Pomógł: 1 raz Wiek: 45 Dołączył: 22 Mar 2019 Posty: 37 Skąd: Łódź
Wysłany: 01-05-2019, 00:08
Dostałem 1,5 roczną sunię, która walczyła o wyniuchanie wszystkiego (o tym co się działo gdy zobaczyła innego psa nie wspomnę...). Smyczą sam wiązałem się wokół pasa by uniemożliwić jej walkę i z biodra postawić na swoim. Po dwóch dniach ze zwykłych szelek przeszedłem na kolczatkę i to tylko z litości. Kolczatka czyniła znacznie mniejsze szkody niż przetarcia do krwi pod pachami psa. Niestety w Łodzi nie udało mi się kupić szelek typu easy walk, jedyne które były to takie "easy walk" z linkami przy pachach, że niby ból, to pies się wycofa. Guzik prawda, nadal kolczatka była lepsza.
Zamówiłem przez neta, doszły.
Od teraz żyję po prostu w innym świecie. Kilkadziesiąt razy spróbowała co kończyło się często obróceniem o około 180 stopni (często w locie) i glebą, nie raz było słychać że pożałowała. Inny punkt ciężkości zniósł chęć do ciągnięcia i ułatwił mi zadanie (fizycznie), zrozumiała że nie warto. Jasne, nadal jest daleko od ideału, bo to wymaga czasu. Easy walk z zapięciem smyczy z przodu jest po prostu bardzo dobrym narzędziem. Ważną częścią metody, bo psa trzeba głosem informować o konsekwencjach, ale oczywiście nie metodą samą w sobie.
_________________ Nie mów "a nie mówiłem". Uprzedź i naucz.
Nie wymagaj od psa że zrozumie twój świat, wykaż się inteligencją i wejdź w jego świat.
Mój labrador: Szakti
Suczka urodziła się:
01.06.2016
Mój labrador: Szanti
Suczka urodziła się:
16.06.2016
Dołączyła: 03 Kwi 2017 Posty: 200 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 01-05-2019, 16:07
Psa trzeba po prostu NAUCZYĆ nie ciągnięcia, a nie torturować siłowymi rozwiązaniami przynoszącymi ból i urazy❗Ludzie
❗I naprawdę wiem, co mówię, bo mam dwa laby od małego i od zawsze wychodziłam z nimi tylko w zwykłych miękkich szelkach, one nawet nie wiedzą, co to jest obroża i smycz, mało tego najczęściej poruszają się ze mną bez smyczy, da się ❓Da się, i nie potrzebowałam do tego żadnych profesjonalnych szkoleń, wystarczy trochę zaparcia, cierpliwości i konsekwencji i oczywiście trening pozytywny. Nie polecam nikomu inaczej, bo szkoda psa 😞
Mój labrador: Tajga
Suczka urodziła się:
26.10.2017
Pomógł: 1 raz Wiek: 45 Dołączył: 22 Mar 2019 Posty: 37 Skąd: Łódź
Wysłany: 01-05-2019, 19:31
Bałbym się ją spuścić że z radości po prostu poważnie uszkodzi jakiegoś małego pieska. Tajga uwielbia robić stójkę na tylnych łapach i atakować przednimi głowę innego psa. Tego labka ludzie w ogóle nie interesują, chodząc stale rozgląda się za innymi psami aby pobrykać, a brykać lubi na ostro. Co innego jak się wychowuje od malucha, co innego jak dostaje się 30 kg półtorarocznych emocji, silnie sfrustrowanych brakiem ruchu u poprzedniego właściciela, nieprzyzwyczajoną do zabaw z innymi psami.
_________________ Nie mów "a nie mówiłem". Uprzedź i naucz.
Nie wymagaj od psa że zrozumie twój świat, wykaż się inteligencją i wejdź w jego świat.
adresprzema [Usunięty]
Wysłany: 01-05-2019, 21:13
Borasus, W swojej stopce masz bardzo mądre zdanie.
Cytat:
Nie wymagaj od psa że zrozumie twój świat, wykaż się inteligencją i wejdź w jego świat.
Tylko czy aby na pewno się do niego stosujesz, bądź stosowałeś?
Miałem się nie odzywać, ponieważ z Korą miałem epizod, kiedy przez trochę ponad miesiąc czasami używałem kolczatki. Po zamieszczeniu na forum zdjęcia Kory w kolczatce wylała się na mnie fala hejtu. Tu masz stary temat http://forum.labradory.or...der=asc&start=0
Zresztą wydzielony z innego.
W każdym razie to dało mi do myślenia i przetestowałem chyba wszystkie możliwe inne rozwiązania. Kilka typów kantarków, przynajmniej dwa typy szelek easy walk, obroże dławiące i inne cuda i wszystko o kant d@#y rozbić.
Zrobiłem nawet swój autorski projekt połączenia szelek Jiuliusa z kolczatką. ( W założeniu chodziło o to, że kiedy sunia idzie na luźnej smyczy kolczatka zwisa luźno, ale kiedy pojawia się napięcie smyczy zaczyna działać system gum i napina się kolczatka.)
Nie zbudowałem wynalazku. Natomiast poświęciłem czas i energię na dogłębne zrozumienie psiej psychiki i przebudowanie relacji z sunią. A do tego oczywiście setki powtórzeń ćwiczeń.
Pies zawsze sygnalizuje, że coś budzi jego zainteresowanie, a od Twojej inteligencji zależy czy ten sygnał odczytasz i czy na niego odpowiednio i w porę zareagujesz.
Dzisiaj Kora chodzi w obroży, wyłożonej miękkim filcem, bo nie nawidzi szelek Juliusa, czochra się o każdą ścianę, drzewo, kiedy ma na sobie szelki. W rejonach, gdzie jest spory ruch uliczny, (a mieszkamy w centrum miasta) ma zawsze przypiętą smycz. W zasadzie dla swojego bezpieczeństwa. Tam gdzie nie ma ruchu samochodowego lub jest niewielki, biega luzem.
Zresztą 4 dni temu wynikła zabawna sytuacja. Kora po podwórku odizolowanym od ruchu samochodowego biegała luzem goniąc piłeczkę. Weszła na podwórko kobieta, zobaczyła sunię i ją zamurowało. Cofnęła się kilka kroków i wykonała telefon jak się domyślam do Straży miejskiej. A Straż miejska odmówiła interwencji, bo to nie teren miasta, tylko Spółdzielni mieszkaniowej.
Ok, weź sobie do serca maksymę jaką masz w stopce i ćwicz, ćwicz i ćwicz..
Mój labrador: Szakti
Suczka urodziła się:
01.06.2016
Mój labrador: Szanti
Suczka urodziła się:
16.06.2016
Dołączyła: 03 Kwi 2017 Posty: 200 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 01-05-2019, 23:25
Borasus napisał/a:
Co innego jak się wychowuje od malucha
zgadzam się, co innego, zamiast jednego szalonego laba, miałam dwa, a jestem kobietą, jak mniemam dużo słabszą niż Ty , dwa silne ciągnące szczeniory, reaktywne na wszystko i jeszcze nakręcające siebie nawzajem, to jest dopiero wyzwanie, i jedna kobieta z dwoma rękoma, gdzie trzeciej do sprzątania po nich itp. brakuje, myślisz, że było łatwo? podkreślę, że do tego moje dziewczyny są zupełnie różne, więc też zamiast uczyć się w tym wieku od siebie dobrych rzeczy, naśladowały głupoty, a mimo to nigdy nie miały na sobie nawet obroży w zestawieniu ze smyczą, miękkie szelki norweskie, ponieważ wszelkich innych NARZĘDZI TORTUR nie uznaję, i uważam, że nie jestem przewrażliwiona, po prostu nie znoszę siłowych rozwiązań w kontakcie człowiek - zwierzę, po to natura dała nam "mądrzejszy" mózg, żeby z niego korzystać i to naszym obowiązkiem jest szukanie takich rozwiązań, które nie są inwazyjne, nie powodują bólu fizycznego, psychicznego i emocjonalnego zwierzęcia. Taką wyznaję zasadę i nikt nigdy nie przekona mnie do innej. I tutaj też wiem, co mówię, bo pracuję również z końmi, które jakby są nieco większe i silniejsze nawet od stada ciągnących labów Mało tego wstyd mi za ludzi, którzy tego nie robią, bez urazy, to nie wycieczka osobista, po prostu piszę jak mam we wszystkich takich przypadkach.
Borasus napisał/a:
30 kg półtorarocznych emocji, silnie sfrustrowanych brakiem ruchu u
poprzedniego właściciela, nieprzyzwyczajoną do zabaw z innymi psami
i tu masz odpowiedź swoich problemów, DOPIERO po porządnym super wybieganiu SWOBODNYM psa przeplatanym mądrym treningiem (posłuszeństwa, węchowym), po zabawach z psimi kumplami i odpowiedniej socjalizacji, możesz wymagać od tak młodego i niewyżytego psa normalnego chodzenia na smyczy, zaspokojenie potrzeb psa, to podstawa do jego edukacji, nie odwrotnie! działaniem odwrotnym można tylko pogłębić problemy i jeszcze bardziej sfrustrować psa.
I jeszcze na marginesie, bo to mnie zawsze najbardziej intryguje w takich sytuacjach - serio nie było Ci szkoda własnego psa, który robił salta w powietrzu lądując z hukiem na ziemi albo dusząc się czy zdzierając do krwi skórę?
Zawsze sobie myślę w takich przypadkach, że skoro empatia i wyobraźnia u ludzi zawodzi, to jedynym sposobem dotarcia do nich, uzmysłowienia im, co tak NAPRAWDĘ czynią bratu mniejszemu pełnemu miłości, byłoby zrobienie im dokładnie tak samo, dokładnie, i nie żałowałabym ich wtedy ani trochę...
Mój labrador: Tajga
Suczka urodziła się:
26.10.2017
Pomógł: 1 raz Wiek: 45 Dołączył: 22 Mar 2019 Posty: 37 Skąd: Łódź
Wysłany: 03-05-2019, 11:54
@adresprzema
Cytat:
Pies zawsze sygnalizuje, że coś budzi jego zainteresowanie, a od Twojej inteligencji zależy czy ten sygnał odczytasz i czy na niego odpowiednio i w porę zareagujesz.
Naprężony kark, wysoko głowa i rozglądanie się aż do momentu gdy zobaczy psa, a w okolicach gdzie mieszkam zawsze na co najmniej parę się trafi, nawet na krótkim spacerze. Wtedy zaczyna się ciągnięcie. Czasem uda mi się ją rozproszyć z tego stanu i idzie nam to coraz lepiej. Ludzie ja zupełnie nie interesują. Ponieważ poprzednia Shera była ulubieńcem osiedla to Tajga leci na tamtej renomie. Ludzie do niej podchodzą, chcą głaskać a ona ich zupełnie olewa. Tajgę interesują tylko psy, musiała mieć ich spory deficyt wcześniej i tego się nie odrobi w miesiąc, bo tyle ze mną jest.
@Julita J.
Cytat:
serio nie było Ci szkoda własnego psa, który robił salta w powietrzu lądując z hukiem na ziemi albo dusząc się czy zdzierając do krwi skórę?
Umieszczenie tego w jednym zdaniu jest daleko nieuczciwe, opiszę dokładniej:
1. Sunia z poprzednim domu chodziła na kolczatce (tylko) i z taką ją otrzymałem.
2. Nie chciałem kolczatki (by nie sprawiać bólu), pierwszego dnia kupiłem jej pierwsze lepsze szelki i już po dwóch dniach były takie otarcia. Poprzednia labradorzyca też ciągnęła zanim żeśmy się dogadali (finalnie chodziła luzem non stop, poza ulicami), ale nie miała takich problemów pod pachami jak była młoda i szalona.
3. Wróciłem więc na kolczatkę (by ból był mniejszy) czekając na szelki easy walk bo te musiałem zamówić przez neta, a to trwało. Nie dostałem ich u siebie (2,5 godziny, 11 sklepów zoologicznych i nic).
4. Teraz są te nowe szelki i owszem wylądowała na początku wiele razy na glebie, ale to już przeszłość, bo się nauczyła nie skakać gdy ciągnie. Nie ma przetartych pach, nie ma także bolesnej kolczatki. Owszem jak zobaczy psa (a to jej główny cel na spacerze) to pociągnie, po czym ją odwraca - już bez latania.
Nie jest prawdą że jak pies wybiegany to nie ciągnie. Ona chodzi normalnie, ale czy jest wybiegana czy nie to jak zobaczy psa (a stale tylko ich szuka) to i tak ciągnie i ja to rozumiem.
Kupiłem jej 10 metrową linę + karabińczyki, od strony psa jest doczepiona do grubej, miękkiej smyczy, od mojej do drugiej smyczy. Na początku rzucałem jej patyki trzymając line, biegając częściowo z nią. Teraz już puszczam ją już swobodnie z tą liną aby aportowała patyki, bo zaczęła ładnie wracać, a ja mam pewność że ją złapię jakby co (nie jest delikatna, jest w stanie skrzywdzić małego pieska, a jak zauważy to od razu biegnie się przywitać). Jak jest równy jej kumpel do biegania to odpinam linę i biega swobodnie ze smyczą. Wyhasa się, wyszaleje, a wracając do domu zobaczy psa i... wiadomo co
To jest tak - na początku była walka o każdy krzaczek, listek, czy patyk do powąchania (nawet gdy wychodziłem nocą by nie było nic co ją rozprasza). Teraz już wie że i tak dojdziemy do tego co ją interesuje i się uspokoiła, nie walczy "o wszystko", a albo była tak zestresowana zmianą domu, albo do stałej walki przywykła w poprzednim. Wszystko z czasem.
_________________ Nie mów "a nie mówiłem". Uprzedź i naucz.
Nie wymagaj od psa że zrozumie twój świat, wykaż się inteligencją i wejdź w jego świat.
adresprzema [Usunięty]
Wysłany: 03-05-2019, 23:00
Borasus napisał/a:
Ludzie ja zupełnie nie interesują. Ponieważ poprzednia Shera była ulubieńcem osiedla to Tajga leci na tamtej renomie. Ludzie do niej podchodzą, chcą głaskać a ona ich zupełnie olewa.
Nie chciał bym robić psiej psychoanalizy, bo zbyt mało danych ku temu, a i moja wiedza jest tylko amatorska.
Jednak generalnie rzecz ujmując laby są bardzo towarzyskie w stosunku do ludzi. Kora np. obwącha psa, ale za chwilę parkuje między nogami jego właściciela, najczęściej kołami doi góry i czeka na mizianie i najczęściej to mizianie dostaje.
Mam pełną świadomość tego, że my i za naszym przyzwoleniem inni właściciele psów, nauczyliśmy ją tego swoimi zachowaniami, czyli mizianiem. (Pozytywnym bodźcem).
Jeśli Twoja sunia woli kontakty z psami niż z ludźmi wskazywało by to na fakt, że zbyt wielu przyjemności od ludzi nie zaznała. Oczywiście to tylko hipoteza.
Kilka dni temu na pw dostałem wiadomość, jak poradzić sobie z agresją u młodego laba.
A ponieważ to temat zbyt obszerny, żeby odpowiedzieć w kilkunastu zdaniach odesłałem użytkownika do fachowej literatury.
Myślę, że Twoje problemy z sunią mogą wynikać z zaburzonych relacji pies - właściciel. (A precyzyjniej rzecz ujmując jeszcze nie w pełni zbudowanych relacji). Dla dobra psa i własnego sięgnij do literatury fachowej.
Był bym zapomniał o najważniejszym .
Mam na myśli jedną z najlepszych książek jakie czytałem o relacjach psio ludzkich, czyli Zapomniany Język Psów, autorstwa Jan Fennell.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum