Przyjaciele forum Zgłoszenie
FAQFAQ    SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  ProfilProfil
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Stif
Autor Wiadomość
Vęns 


Suczka urodziła się:
Dołączył: 12 Lip 2010
Posty: 4
Skąd: Warsaw
Wysłany: 12-07-2010, 21:55   Stif

Żałuję że właśnie w tym dziale piszę pierwszego posta na tym forum.

Stif, Stefka, Stifka a właściwie Stiep. Pierwszy raz moją kochaną suczkę spotkałem w 2006r. za granicą, w miejscu mojej wakacyjnej pracy w Holandii. Żyła w złych warunkach, często nie dostawała jedzenia, właściciele zajmowali się wielką stadniną koni w której Stifcia mieszkała. Była dość otyła, potrafiła zjeść wszystko ale dobrze wiem że bywały dni w których głodowała jeżeli nikt nie podrzucił jej jedzenia.

Dwa razy spotkałem ją w wakacje, nazwałem ją "Wołowina" a jej siostrzyczkę labradorkę "Słonina". Miłe pieski, mieszkały w nieogrodzonym terenie, biegały razem z końmi a gdy widziały nas miały wielką frajdę. Polacy którzy mieszkali razem z nami dokarmiali ją cały rok- w tym także mój tato- przez co Wołowina jakoś się trzymała. W maju 2008r. roku bez żadnej zapowiedzi tata przywiózł Wołowinkę do nas do domu. Pamiętam tą moją złość z początku której wstydzę się do dzisiaj. Rano jednak gdy przeszedłem się z Stif (Okazało się po tylu latach że ma na imię STIEP, no i stąd wzięło się STIP, STIF) po ogrodzie od razu się nią zachwyciłem i powtarzałem słówka które powtarzam do dziś "Że ja takiej główki nie uszanowałem". Wiem że wcześniej miała pięcioro szczeniąt i jak się okazało w dniu jej śmierci- jakąś operację.

Jakby nie zauważyła że jest w nowym miejscu, od pierwszego momentu zaprzyjaźniła się z moim nieznośnym (ale kochanym) wówczas dwunastoletnim kundelkiem Rekim, pływała w naszym stawie, bawiła się i non stop podstawiała do głaskania. Nyła baaardzo mądra. Nie mówię tu o "mądrości" jaką pewnie wyobraża sobie większość właścicieli psów: Siad, daj łapę, daj głos, leżeć, obróć się, do nogi, ale o mądrość praktyczną. Jak złożona czynność szykowania sobie legowiska, pomoc komuś w podniesieniu się czy złapaniu równowagi. Tak usłuchanego psa jeszcze nie spotkałem, powyższe komendy w pojęła w tydzień mimo że miała już cztery lata i całe dotychczasowe życie spędziła w Holandii. Po kilku dniach pojechaliśmy z nią na szczepienia, odrobaczenia i te sprawy.

Spędziła w mojej rodzinie ponad dwa piękne lata, w nowym domu mieszkamy trzy tak więc myśląc podwórko myślało się Stefcia bo ona nadawała charakteru i była uwielbiana przez wszystkich sąsiadów i gości. Nie skrzywdziła by nikogo, nawet jeśli dziecko wkładałoby jej palce do buzi podczas jedzenia nie zareagowała by, ale już gdy chodziło o czyjąś krzywdę do tak. Była moją przyjaciółką która zawsze jako jedyna cieszyła się gdy wracałem do domu, gdy miałem gorsze dni przytulałem się z nią i w ogóle większość chwil na podwórku to chwile ze Stifką, a działo się dużo i dużo w tym wszystkim było śmiechu. Uwielbiała wodę, miała sporą nadwagę, sama najchętniej by leżała mimo że miała do dyspozycji wielki ogród ze stawem dlatego też musiałem często organizować jej jakieś zabawy. Uwielbiała naszego kota Whiskasa (z którym razem spała) a inne goniła tak że ziemia się trzęsła. O mojej przyjaciółce mógłbym opisywać długo, śmiesznie i ze wzruszeniem ale jednak ten dział nie jest od tego.

Mniej więcej od niedzieli/poniedziałku 5 Lipca Stefka straciła apetyt, chodziła na koniec podwórka i uwalała się w jednym miejscu. Z początku myśleliśmy że źle znosi te upały, może czymś się zatruła, doszukiwaliśmy się kleszcza. Cieszyło nas że piła a w niektóre dni była poprawa. Widząc smycz nadal szalała, nie tak jak kiedyś ale widać było machanie ogonem i inne. W Sobote objawy nie przechodziły i zdecydowaliśmy pojechać z nią do weterynarza. Posłusznie, miło, z machaniem ogonem ale bez tej jej wewnętrznej siły i energii jaką tryskała zawsze. W gabinecie pani weterynarz obejrzała Stifkę i zrobiła USG. Stwierdziła ropomacicze i w związku z tym chore nerki które mogłoby nie wytrzymać narkozy w czasie operacji. Po długich oporach rodziny- niestety związanych z wysokimi kosztami operacji- postanowiłem nie zostawiać mojej przyjaciółki i zdecydować się na sterylizację. Miało być tak że przez weekend dostanie kroplówki które wzmocnią ją i nerki a w poniedziałek badania i operacja. Gdy Stif leżała u weterynarza z kroplówką my pojechaliśmy do domu. Tam dostałem telefon że jednak najlepiej będzie operować jak najszybciej bo inaczej Stefka może nie wytrzymać. Wyraziłem zgodę, dowiedziałem się wszystkiego związanego z operacją i co po niej. Po kroplówce Stefka odżyła, weterynarze byli z nią na spacerze to podobno nawet ciągła ich ze smyczą :) Powiedziano mi że prawdopodobnie chorowała od ostatniej cieczki (początek Maja) ale maskowała to nie chcąc martwić właściciela. (Stąd to chowanie na końcu podwórka :( ) Wycałowałem Stefkę i pojechałem do domu gdy ona miała mieć operację. Gdy wychodziliśmy z lecznicy biedna jeszcze poderwała się chcąc za nami iść. Wtedy widziałem moje kochanie ostatni raz, to energiczne spojrzenie które zawsze widziałem, ale przy tym smutek i skrywany ból. Szykowałem jej pokoik w domu w którym odpoczywała by po operacji, wtedy dostałem telefon z lecznicy.

Weterynarz powiedział że otworzyli ją, i to faktycznie ropomacicze które można usunąć (właściwie to nie wiem czy usunęli czy tez nie) ale te nerki są na tyle dotknięte że można Stefkę wybudzić ale one będą dawać o sobie znać bardzo często, piesek będzie się męczył i nie wiadomo ile pożyje, w dodatku musiała by mieć kroplówki. Spytał się mnie czy teraz gdy Stif jest w narkozie zgadzam się aby ją uśpić. Po dłuższej rozmowie i namyśle odpowiedziałem pozytywnie. Gdybym się nie zgodził postąpiłbym bardzo egoistycznie wobec mojej przyjaciółki. Co z tego że uśmiechałbym się że leży sobie i merda ogonkiem skoro wiedziałbym jak cierpi...

Wróciła do domu, jest zakopana niedaleko mojego okna w miejscu w którym często bywała. Z okna widzę kawałek niezagospodarowanej ziemi z jej ulubioną maskotką i przysychającą czerwoną różą. To tyle co zostało mi z mojej ukochanej Stefki. To niesamowite jak wiele znaczyła w moim życiu, jaka pustka jest w rodzinie bez niej. Wiem że to tylko zwierz i dla wielu osób wydaje się to śmieszne. Nie wiemy jak Pan Bóg ułożył To wszystko, bardzo chciałbym żebym miał możliwość spotkania się kiedyś ze Stefką bo był to prawdziwy pies przyjaciel który wiele znaczył dla całej mnie i całej rodziny.

http://iv.pl/images/86797799460633279919.jpg

http://iv.pl/images/45043480579201480130.jpg

http://iv.pl/images/94228275346649510557.jpg

http://iv.pl/viewer.php?f...60387485894.jpg

http://iv.pl/images/80806495553582725355.jpg
 
 
cainees 



Mój labrador: Roxi
Suczka urodziła się:
18.06.2007

Wiek: 26
Dołączyła: 23 Kwi 2010
Posty: 957
Skąd: Oleśnica
Wysłany: 12-07-2010, 22:23   

Bardzo ładnie to wszystko opisałeś, poruszająca historia. Popłakałam się :( Stefcia była śliczną sunią :cring: :cring:

Stif [*]
_________________
 
 
 
mibec 



Mój labrador: Prezes Barney (Miners Master)
Pies urodził się:
19.01.2010 - 26.11.2019

Mój labrador: Princess Shelby (Eromdop Maria to Amegilla)
Suczka urodziła się:
01.01.2013

Mój labrador: Princess Ellie (Amegilla Eleanor Alfacute)
Suczka urodziła się:
14.01.2015

Wiek: 46
Dołączyła: 29 Kwi 2010
Posty: 14690
Skąd: Telford UK
Wysłany: 13-07-2010, 10:59   

Vęns, pieknie to napisales. Trzymaj sie, Twoja Przyjaciolka nie chciala by zebys cierpial.
_________________
Waniliowo-hebanowa Galeria
PitaPata Dog tickers PitaPata Dog tickersPitaPata Dog tickers
 
 
 
iness8@o2.pl 


Dołączyła: 21 Sty 2008
Posty: 7003
Skąd: xxx
Wysłany: 13-07-2010, 11:49   

Vęns, odmieniłeś jej życie, żyła krótko ale za to szczęśliwie ;*
dla suni [']
 
 
asia030984 
Asieńka



Mój labrador: Fifka
Suczka urodziła się:
3.07.2009

Wiek: 40
Dołączyła: 19 Sie 2009
Posty: 17027
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 13-07-2010, 12:01   

bardzo mi przykro :cring:
[*]
_________________
http://forum.labradory.or...p=148344#148344
Zapraszam do galerii mojej kochanej Fifki :)

Galeria smoczka - Martini :)
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=7651
 
 
orlosia 
35 kg. Słodyczy



Mój labrador: Ruben
Pies urodził się:
6.02.2009r.

Wiek: 33
Dołączyła: 23 Kwi 2009
Posty: 2673
Skąd: Sulechów
Wysłany: 13-07-2010, 12:03   

az mi łzy poleciały jak zobaczylam jej zdjecia taka ładna usmiechnieta!!
:(

tak bardzo mi przykro!!
_________________
Kopnięty Pies Nie Wyje Tak, Jak Jego Serce.
www.photoblog.pl/anszua
 
 
 
Paulinna 


Dołączyła: 03 Lip 2009
Posty: 1447
Skąd: Polska
Wysłany: 13-07-2010, 13:59   

Strasznie mi przykro :cring:
 
 
AnTrOpKa 



Mój labrador: Hexa
Suczka urodziła się:
18.03.2007

Wiek: 37
Dołączyła: 25 Lis 2007
Posty: 6578
Skąd: Szczecin
Wysłany: 13-07-2010, 16:42   

Vęns, bardzo mi przykro :( Szkoda, że nie dało sie nic więcej zrobić. Dla sunieczki [*]
_________________
 
 
 
Madzialenka 



Mój labrador: Blondi
Suczka urodziła się:
18.10.09

Mój labrador: Dusia (Acaramelada Omaticaya)
Suczka urodziła się:
26.08.2012

Wiek: 46
Dołączyła: 05 Sty 2010
Posty: 3916
Skąd: Monachium
Wysłany: 13-07-2010, 18:23   

Nam tez bardzo przykro :cring:
_________________
Dziewczęta zapraszają do biszkoptowej galerii:)
http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=3556
 
 
 
kaha 
kaha



Mój labrador: MAX
Pies urodził się:
7.08.2009

Wiek: 40
Dołączyła: 15 Sty 2010
Posty: 1127
Skąd: dębica
Wysłany: 13-07-2010, 19:27   

napewno była szczesliwa przy takim panu ....3maj sie
 
 
anna3678 
Ania & Lusi



Mój labrador: Lusi
Suczka urodziła się:
28.03.2009

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Sty 2010
Posty: 2259
Skąd: Ratingen
Wysłany: 13-07-2010, 23:35   

Piekna sunia... lzy leca mi ciurkiem.... trzymaj sie i pamietaj ze sunia przezyla z Toba a Ty z nia piekne chwile i tak musi zostac w Twojej pamieci....
_________________
Zapraszamy do Lusiaczkowej galerii: http://forum.labradory.org/viewtopic.php?t=2805
 
 
 
joanna 



Mój labrador: BRANDO
Pies urodził się:
15 01 2010

Wiek: 54
Dołączyła: 30 Sty 2010
Posty: 568
Skąd: Bielsko biała
Wysłany: 15-07-2010, 20:15   

płaczę...; :cring: :cring:
_________________
"Miłość do psa jest najdziwniejszą rzeczą,przy niej relacje z ludźmi stają się nudne jak owsianka" John Grogan "Marley and me'--------------------
galeria Brandusa-zapraszamy http://forum.labradory.or...er=asc&start=40
 
 
Ewelina 
wesoła rodzinka



Mój labrador: Yoko
Suczka urodziła się:
25.05.2007

Mój labrador: Serdusia
Suczka urodziła się:
01.09.2015

Suczka urodziła się:
Wiek: 37
Dołączyła: 17 Kwi 2009
Posty: 25678
Skąd: Kołobrzeg
Wysłany: 16-07-2010, 10:56   

Strasznie się wzruszyłam.Dla suni [']
_________________


 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


POMAGAJĄ NAM

POLECAMY


logo portalu - wejdź